Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

oneill

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez oneill

  1. na weekend dla wszystkich http://www.youtube.com/watch?v=xjUR26pLKOo&feature=related
  2. Wiecie co, dziewczyny? Gnebiciele sadza takie teksty dlatego, iz wiedza ze to Was zaboli. A jak spojrzec obiektywnie, z boku - co sie jeden z drugim czepia np parzenia kawy? Bo chce doj*bac, cieszy sie jak Ty placzesz, jak wie ze Cie zranil. Pamietam jaka przez lata bylam, byle co moglo mnie zranic, zabolec. Teraz juz nic a jesli cos to niewiele. Bo to nie moj problem ze sie ktos czepia. To jego problem. Ja jestem jaka jestem, kocham siebie taka a jak sie komus nie podoba to niech wypierd*la i juz. Jesli on powie cos co Cie zaboli - nie mysl wtedy o nim i o tym jak smial Cie zranic podczas gdy Ty bys mu nieba przychylila - mysl o tym DLACZEGO to Cie zabolalo? I czy naprawde byl powod zeby tak zabolalo?
  3. ddd1234 - on MOWI ze kocha. A czy POSTEPUJE tak zeby widac bylo jego milosc? Bo milosc to wyraza sie w dzialaniu, w jego efektach, w trosce, w stosunku do kochanej osoby - a mowic to mozna cokolwiek. Ja teraz mowie ze jestem miss swiata. Taka sama prawda jak to ze Twoj partner Was kocha. Niestety, z Twoich wypowiedzi wynika ze jest to czlowiek potocznie okreslany "nie do zycia". Czyli - nie nadaje sie do zycia partnerskiego na stale. Pomysl o dziecku, zloz wniosek o alimenty - i sprobuj powosi odzwyczajac sie od mysli ze z tym czlowiekiem bedzie Wam dobrze. Ani dla dziecka ani dla Ciebie nie widze tu przyszlosci. Pozdrawiam i zycze spokoju, pewnosci i sily
  4. No wlasnie - jakze typowe dla wszelkich dysfunkcji... Warunkowanie swojego "szczescia" tudziez "uzyskania pelni siebie", samorealizacji itp czynnikami zewnetrznymi. Jest to wytlumaczalne w nastepujacy sposob - ktos kto wychowal sie w dysfunkcyjnej rodzinie nie mial zabezpieczonych wszystkich potrzeb niezbednych do prawidlowego rozwoju - i jako osobnik dorosly fizycznie - mentalnie jest nadal owym dzieckiem ktore oczekuje ze jego potrzeby zostana zaspokojone przez cos co jest na zewnatrz. Bo te braki daja znac o sobie - czesto jednak nie wiemy co to jest i szukamy po omacku. A to partner (jak spotkam odpowiedniego czlowieka to...) a to dziecko - jak w przypadku opisywanego goscia. Blad w zalozeniu. Dlaczego - wiemy wszyscy. Nikt nie jest w stanie nas uszczesliwic - tylko my sami. Przyjmijmy to za pewnik.
  5. Sa rowniez psychopatycznie zaburzone kobiety, nikt nie stwierdzil dogmatycznie ze jest to zarezerwowane wylacznie dla mezczyzn. Tytul topiku nie precyzuje czy "partner" to rodzaj meski czy zenski. Tylko statystycznie wiecej jest ujawnionych przypadkow gdy to mezczyzna jest ta strona "toksyczna" - choc my tutaj walkujemy ze do tanga trzeba dwojga i kobieta niezaburzona nie wybierze takiego partnera. Czyli - kobiety bedace w zwiazkach z nekaczami i agresorami tez maja powazny problem ze soba i tym powinny sie przede wszystkim zajac. Duszku - a mozesz wyjasnic dlaczego i po co ten "banderasowaty" chce miec dziecko? Co go do tego motywuje? I czy kobieta bedaca jego partnerka chce sie ostatecznie zgpdzic na owo dziecko aby go przy sobie zatrzymac? Ta kobieta jest rowniez dysfunkcyjna - ale ktos juz tu wczesniej zauwazyl... Dziecko pojawia sie na swiecie jako co - bo nawet nie "kto"... Zalozenie jak z kiepskiej opery mydlanej: ty dasz mi dziecko a ja z toba bede (albo i nie). Dziecko to czlowiek, ludzka istota. Jak bedzie sie czulo wiedzac z jakiej przyczyny zostalo poczete, ze nie jest akceptowane przez najblizszych ludzi za to ze jest i jakie jest - ale mialo byc przyczyna uratowania zwiazku ktory i tak szlag trafi predzej czy pozniej? Mialo byc podtrzymaniem niestniejacej dumy "tatusia" - swoja droga ten gosc musi sie czuc podle sam ze soba ze szuka sobie takiej "protezy". "Znajdzie kobiete i ona urodzi mu dziecko" - te slowa mnie przerazaja. Facet zyje w jakims mentalnym zlobku i wciaga tam za soba naiwna, szukajaca milosci i akceptacji, kobiete...
  6. Agnieszko - jestes juz dosc dlugo za granica - a moze rozwazysz opcje zostania tu na stale - ale sama z dzieckiem? Nie wiem w jakim kraju przebywasz ale warunki socjalne dla samotnych matek z dziecmi oraz alimentacja sa o wiele bardziej sensowne za granica niz w Polsce. Przyznajmy to szczerze odrzucajac sentymenty. Podobnie jest z praca. Tez mieszkam za granica i powrot do Polski rozwiazalby wiele moich problemow - ale nastreczylby innych. Mniejsza w tym momencie o szczegoly bo o mnie nie rozmawiamy tylko o Tobie.
  7. Agnieszko - trafilas we wlasciwe miejsce. Tutaj masz szanse na zrozumienie, wsparcie i pomoc. Twoj partner jest manipulantem, szantazysta emocjonalnym. Nie umie dzialac wprost - potrafi zas zastraszac i manipulowac po to by otrzymac cos o co moglby zwyczajnie poprosic. To czlowiek zaburzony i toksyczny dla Ciebie, zreszta z Twoich wypowiedzi jasno to wynika. Ma ogromny problem ze soba - a Ty niestety stoisz w polu razenia (jak wiele z nas). Zaczelo sie od malych kroczkow, badania gruntu (nie ubieraj takiego ciucha, nie otwieraj drzwi, nie rob tego czy tego) - pozwolilas mu to on coraz dalej sie posuwal i dalej bo Twoje granice sie przesuwaly. Moze wlasnie przy tej okazji zatrzymasz sie na chwile i zastanowisz nad tym - dlaczego przesuwalas swoje granice, dlaczego - jak piszesz - balas sie gdy on wystepowal ze swoimi wymaganiami zamiast je zakwestionowac (bo godzily w Twoja wolnosc osobista i granice, osobowosc) albo chociaz zapytac dlaczego to czy to mu nie odpowiada i dlaczego Cie ogranicza wprowadzaniem swoich zasad. Dlaczego najpierw nie skonsultuje tego z Toba skoro jestescie malzenstwem. Co do tego upowaznienia do konta - ja tez nie zrobilabym tego zanim nie przekonalabym sie ze dana osoba jest godna zaufania ale skoro prowadziliscie wspolne gospodarstwo to nie powinnas prosic o kazdy grosz ale otrzymywac tyle ile trzeba zebys mogla gospodarowac a nie tlumaczyc sie z kazdego centa bo to upokarzajace. Moze on sie tym dowartosciowal ze jestes "na jego utrzymaniu" albo ze on jest obcokrajowiec a Ty biedna Polka z trzeciego swiata demoludow ;)? Jesli tak to tez nienajlepiej o nim swiadczy... "Bo nie wroce, bo zaraz wyjde" - zapachnialo piaskownica... Jak w przedszkolu. Bo zabiore zabawki i pojde sobie. Czy on przypadkiem nie byl zbyt dlugo sam i teraz nie czuje sie zbyt dobrze w malzenstwie ale z drugiej strony nie chce tez znow byc sam bo malzenstwo jest dla niego wygodne - Ty robisz to co on chce (bo jak sama przyznalas boisz sie jego wymowek itp) a on nie musi jak w kawalerskich czasach prac sobie czy gotowac bo ma podane, gotowe. Chce miec ciastko i zjesc ciastko. Ale moze sie myle wiec skoncze ten watek. Moje, twoje - dziwny taki zwiazek. Zreszta jak na toksyczny to norma. Szkoda sie dzielic z kims kto albo zmarnuje albo zabierze i powie ze to i tak jego. Strasznie infantylne te jego wypominki i gadki "przepraszam ze przeszkadzam". Z jednej strony przeprasza z drugiej psychicznie wykancza. Strasznie zamotany czlowiek, chaotyczny. I znalazl osobe jakiej szukal - Ciebie. Bo Ty tez masz jakies problemy w srodku skoro wybralas takiego osobnika... Jego nie zmienisz ale siebie mozesz. Tylko i wylacznie. Jego stosunek do dziecka tez infantylny. Wyglada na czlowieka ktory zmienia zdanie i nastawienie jak mu sie podoba a inni maja sie dostosowac bo tak. Nie liczac sie z niczym, z nikim, z poprzednimi planami. Nie, nie jest to na pewno normalny zwiazek "z problemami" tylko wysoce toksyczny.
  8. alkohol sam w sobie nie jest zlem. Zlem sa zachowania niektorych osob po alkoholu, zlem jest niekontrolowanie picia. Tak samo jest z kazda uzywka. Jezeli po alkoholu zachowuje sie agresywnie, krzywdze innych, krzycze, wyzywam, awanturuje sie itp - to chyba problem lezy we mnie i mojej tolerancji na alkohol. Twoj partner ma problem ale zostaw go z nim, niech on cos z tym zrobi. Ty masz dosc na swoim talerzu... W przypadku wiekszosci osob pochodzacych z rodzin alkoholikow - jest lek przed alkoholem. A tak naprawde to przed agresywnym zachowaniem po spozyciu. Czy znalas kiedys osoby ktore wypija ale nie sa agresywne? Ktore np pija towarzysko, na imprezie, zeby sie fajniej bawic - koniec imprezy, koniec picia - i nie maja problemu zeby przestac? Otoz powiem Ci ze sa takie osoby i gdybys np miala takiego partnera to poprzez jego zachowanie przekonalabys sie ze to nie alkohol jest zlem. Ze to nie alkohol spowodowal ze sie boisz - ale ludzie w Twoim zyciu ktorzy nie umieli go pic. Gdyby Twoj partner rozumial Twoj lek to by Ci udowodnil ze to nie jest tak a przede wszystkim zadbalby o to zebys sie nie bala. On chyba lubi sie napic a nie bedzie przeciez dla Ciebie rezygnowal z przyjemnosci... Czy on cokolwiek dla Ciebie poswiecil, zrezygnowal, dostosowal sie, poszedl na ustepstwo? Nie, oczywiscie nie na tym zycie polega - ale chodzi mi o minimum zrozumienia, empatii ze strony partnera. A jesli Tobie cos sie nie podoba, nie odpowiada - masz do tego prawo. Masz prawo nie lubic wielu zachowan. Jak kazdy z nas. I masz takze prawo o tym mowic, masz prawo prosic osoby ktorych to dotyczy... Bo my, dorosle dzieci, mamy wlasnie problem z tym gdzie sie zaczyna a gdzie konczy nasze prawo... do wszystkiego.
  9. Rauzan - mozesz zdradzic tajemnice gdzie jestes, bo ja w Irlandii (ale jade na swieta do Polski na 2 tygodnie - Krakow). Cos mi sie jeszcze nasunelo po przeczytaniu Twojej wypowiedzi... Prawdziwy partner to ktos kto akceptuje nas takimi jakimi jestesmy i nie probuje nas na sile zmieniac - a tym bardziej nie za pomoca manipulacji, agresji, krzykow. Ale jak spojrzymy na wlasne zaburzenie - to czy my nie popelnialysmy podobnych bledow wierzac ze nasi partnerzy sa dobrzy i troskliwi (czyli widzac to co chcemy zobaczyc a nie to co jest naprawde), ze zadoscuczynia naszym deficytom emocjonalnym? Oni chca nas urobic - ale czy my nie popelniamy tego samego bledu lecz w inny sposob? Cierpisz bo on nie jest taki jakim chcialabys go widziec... A on jest taki jaki jest - dlatego na poczatku moich wypowiedzi do Ciebie napisalam, zebys zaakceptowala go wlasnie takim jaki jest i wtedy podjela decyzje. Czy chcesz byc z takim egoista - czy wolisz odejsc.
  10. Rauzan: " Marzę aby mój partner opiekował się mną, dał mi wszystko to czego nie zaznałam w dzieciństwie: poczucie miłości, ciepła i przede wszystkim bezpieczeństwa. " To takie typowe dla DD... Wiara, ze jak spotkam odpowiednia osobe to wszystko sie odmieni, ze ta odpowiednia osoba da nam wszystko czego nie zaznzlismy, zadoscuczyni za wszelkie krzywdy itp itd Najwieksze samooszustwo na jakie nas samych stac, niestety. A do tego jak boli pozbycie sie tego zludzenia! Bojakze pieknie jezt wierzyc ze ktos nagle sie zjawi i wezmie to cale goowno z przeszlosci na siebie. Jestesmy DD bo nie otrzymalismy w dziecinstwie tego co nam sie nalezy jako jednostkom ludzkim z samej racji tego, ze sie narodzilismy i istniejemy. Milosc, troska, opieka, zaspokajanie potrzeb itp. Ale podswiadomie czujemy ze czegos nam brak - czegos bardzo waznego... Jakims dziwnym odruchem juz jako dorosli wciaz oczekujemy, ze owe potrzeby zabezpieczy nam ktos z zewnatrz, ktos kto zastapi w pewnym sensie rodzica... I tutaj jest blad w zalozeniu. Nikt nam tego nie "zadoscuczyni". Ale to wcale nie znaczy ze nigdy tego nie otrzymamy. Mozna to nadrobic. Mozna powoli "normalniec" i czuc sie jak ci ktorzy mieli normalne, kochajace rodziny i byli szanowani jako dzieci, byli oczekiwani, potrzebni, kochani, troszczono sie o nich. To my jestesmy teraz takimi rodzicami dla naszego wewnetrznego dziecka - i to my mamy za zadanie nadrobic te wszystkie braki. NIKT TEGO ZA NAS NIE ZROBI! Nie jest w stanie. Jesli to obiecuje to znaczy ze albo nie wie o czym mowi albo chce sobie nas zjednac obietnicami bez pokrycia (czyli manipuluje). Dopoki nie zaopiekujesz sie sama soba, nie pokochasz siebie - jest duze prawdopodobienstwo ze napatoczysz sie na kolejnego toksyka - chocby z przemoznej potrzeby bycia z kims i wiary, ze to wlasnie ten ktos da Ci to czego brakuje w Twoim zyciu. Jestes - jak kazdy z nas - istota kompletna. Tylko pogubilas sie i teraz trzeba te kawaleczki zlozyc mozolnie do kupy. I zaslugujesz na partnera ktory tez jest kompletny, ktory jest caloscia i nie oczekuje od Ciebie uzupelnienia jakiegos braku. Milosc i troska przejawia sie nie w pieknych slowkach (fakt, wygladaja ladnie i klada sie cieplo na sercu - moze wlasnie dlatego tak latwo je bierzemy za dobra monete i wierzymy, ze za nimi stoja czyny) ale w dzialaniu. To czy ktos kocha, czy sie troszczy, czy mu/jej na Tobie zalezy - widac na codzien. Chocby w zainteresowaniu Twoimi sprawami, w odpowiadaniu na Twoje pytania, w szacunku dla Twojego samopoczucia, wiedzy na Twoj temat - co lubisz, o czym marzysz. Ale i w szczerosci - bo kiedy postepujesz niewlasciwie osoba ktorej na Tobie zalezy - bedzie Cie upominac, ale nie bedzie to krytyka i szyderstwo lecz pelna milosci uwaga. Podyktowana Twoim dobrem a nie checia wywyzszenia sie. I jak spojrzymy na dzialania, na czyny, na efekty - wtedy dostrzegamy komu naprawde na nas zalezy. Piekne slowka sa latwe do wypowiedzenia ale nie kryje sie za nimi nic. I lepiej sie niczego nie dopatrywac.
  11. Rauzan: "Mam narazie w Polsce pracę całkiem dobrze płatną. Boje się rzucić wszystko i wyjechać do obcego kraju gdzie nikogo nie znam i będę zdana tylko na niego." Zrobisz jak bedziesz uwazac - ale ja pozwole sobie mala uwage. Piszesz: bede zdana tylko na niego. Mylisz sie. Bedziesz zdana TYLKO NA SIEBIE! Jak przeczytalam Twoje slowa stanela mi przed oczami moja wlasna sytuacja sprzed lat... Tez wyjezdzalam do obcego kraju, w obce miejsca, miedzy obcych ludzi i tez mialam tylko partnera na ktorego moglam liczyc. Czas jednak pokazal ze nie moglam. I wlasciwie wszystko od poczatku zalatwialam sobie sama, torowalam droge, formalnosci, papierki - przy wtorze jego dezaprobaty, krytyki albo wrecz awanturach. I czytajac o postawie Twojego partnera nie widze zeby byl w stanie cokolwiek pomoc. Mozesz uslyszec np takie slowa: sama chcialas tu przyjechac wiec sobie radz - albo: wiedzialas na co sie decydujesz przyjezdzajac tutaj, ze nie masz znajomych, przyjaciol a ja na to nic ci nie poradze i nie przychodz do mnie sie zalic ze czujesz sie samotna. A Ty na dodatek spodziewasz sie dziecka... I nie masz jakiejs beznadziejnej sytuacji zeby wyjezdzac z kraju (brak pracy itp) - bo piszesz ze masz dobra prace - to jakos siebie i dziecko utrzymasz. A on oczywiscie bedzie musial placic alimenty jesli dojdzie do rozstania.
  12. Przed Toba bojowe zadanie - zaakceptowanie faktu, ze Twoj partner to egoista nie liczacy sie z niczyimi uczuciami. Wtedy bedzie Ci latwiej. Jest to typ czlowieka ktory byc moze nie nadaje sie do zwiazku - bo z Twoich wypowiedzi wynika ze tak wlasnie postepuje. Nawet jesli podporzadkowalabys sie w 100% (co jest mozliwe wylacznie w teorii) dla swietego spokoju, to (pomijajac fakt calkowitego zapomnienia o sobie i swoich potrzebach) on zmienilby wymagania i wtedy apiac od nowa karuzela sie kreci. Ty wciaz chcesz w nim widziec czlowieka "pozytywnego", starasz sie go jakos tlumaczyc - i po co? Tzn rozumiem Twoja motywacje - ojciec Waszego dziecka, kochasz go (no bo jak mozna kochac kogos kto jest podly?) i przed sama soba glupio Ci ze wybralas tak fatalnie... Pociesze Cie tylko tym ze wiekszosc z nas tutaj, na forum byla albo jest w podobnej sytuacji. Mnie osobiscie pomoglo wlasnie to co radze Tobie (co niekoniecznie bedzie dla Ciebie dobre) - zaakceptowanie faktu ze moj partner jest toksyczny. Jego nie zmienisz - ale skoro juz wiesz ze on taki jest - to Ty mozesz cos z ta sytuacja zrobic. Albo z kolei zaakceptujesz fakt i implikacje zycia z taka osoba - albo dojdziesz do wniosku ze ow zwiazek nie ma sensu i odejdziesz. Sama widzisz, ze nie otrzymujesz w tym zwiazku tego, czego oczekujesz - chociazby wsparcia. Ze o reszcie nie wspomne... Zajelabym sie tez Twoja przeszloscia bo prawdopodobnie jestes DDA (Dorosle Dziecko Alkoholikow) i to ma na pewno znaczacy wplyw na Twoje wybory. To jest cos co sama jestes w stanie zrobic dla siebie. Widze tutaj blad ktory sama powielalam wielokrotnie - myslenie zyczeniowe. Wyobrazanie sobie partnera i interpretowanie jego zachowan wg wlasnych wyobrazen. Jestem DDD i to owszem, zawazylo ogromnie na moim zyciu. Ale ja sie lecze ;) :D i przede wszystkim mam tego swiadomosc od jakiegos czasu - ze sama jestem dysfunkcyjna i ze musze wiele nad soba popracowac, nad samoakceptacja, nad miloscia do siebie, nad swoim wewnetrznym dzieckiem, ktore mam doprowadzic do doroslosci skoro nie zrobili tego rodzice (bo sami byli dysfunkcyjni)... Wlasnie u Ciebie dostrzegam takie kurczowe trzymanie sie nadziei - bo rzeczywistosc wyraznie pokazuje czerwona lampke ktora oznacza: spierd*laj i to jak najszybciej dla wlasnego dobra. Mowisz, ze go kochasz - ale czy kochasz siebie? I czy to co nazywasz "kochaniem" jest miloscia czy tylko potrzeba bycia z kims, jakims chorym przyzwyczajeniem, przyklejeniem sie do kogos o kim masz wyobrazenie ze go kochasz a kto Cie tylko krzywdzi... Czy tak ma wygladac milosc? Czy tak zachowuje sie ktos kto kocha i sie troszczy, komu zalezy na bliskiej osobie? Co do partnera - jego nie zmienisz, nic go nie zmieni jesli sam nie uzna ze zmiany sa niezbedne - a jemu jest tak wygodnie wiec zmienial sie raczej nie bedzie.
  13. "odp..... często tu czytam że faceci krytykują swoje zony przy innych ludziach. ci ludzie nie spytają ich o to... po co nadal z nimi są skoro takie złe i beznadziejne? to źle świadczy o facecie że jest z kobieta która im nie odpowiada, jakby na siłę." Wiesz dlaczego z nimi sa - bo pozwalaja im na to. A ludzie - co ich to obchodzi, maja troche widowiska i sensacji.
  14. Ciekawe jakby sie czul jeden z drugim jakbyscie mu powiedzialy ze ma malego fajfusa :D :D :D To powyzej to oczywiscie byl zart - a tak na serio: oni juz nie maja czego sie czepic to "zagajaja" z wygladem. Strasznie prostackie i swiadczy wylacznie o nich samych. Owszem, mozna stwierdzic np: ten kolor wlosow nie bardzo do ciebie pasuje, moze nastepnym razem ufarbuj na taki czy taki - ale sa to uwagi zyczliwe, nie majace na celu dokopanie bliskiej osobie. A Wasi panowie - z tego co tu piszecie - uwielbiaja wrecz Was ranic swoimi uwagami. Oczywiscie ironicznym tonem dodaja ze to dla Waszego dobra i zeby sie Wam w glowie nie przewrocilo... A w rzeczywistosci ciesza sie ze Was zranili - o, tu ja mam! I wystawiaja sobie tymi slowami przepiekna wizytowke. Kim sa naprawde.
  15. A co do krytykanctwa i naskakiwania na kogos ze powinien czy nie powinnien zrobic tak albo srrrrak. Mam zwiazane z tym zle doswiadczenia ktore mnie zablokowaly na dlugi czas. I tez z forum, nie, nie z tym. Juz o tym pisalam na pierwszym naszym topiku ale jesli ktos chce moge powtorzyc. Zwierzylam sie tam ze swojego problemu. Przez jedna z tamtejszych osob, stalego bywalca od kilku lat - zostalam nie tylko skrytykowana i zmieszana wrecz z blotem (na podstawie wyjetych z kontekstu wypowiedzi - zamiast zadac mi wiecej pytan celem rozjasnienia sytuacji ten osobnik pozwolil sobie na wysnuwanie wnioskow i nadinterpretacje - czyli bujnela mu wyobraznia) - ale takze czesc moich wypowiedzi ow forumowicz wycial i skompilowal z nich post ktory zacytowal jako moj na innym forum celem pokazania jak glupi (czy o co mu tam chodzilo) moga byc ludzie. W kazdym razie zrobil cos podlego pod kazdym wzgledem - bo umiescil moje slowa w obcym miejscu a mnie nie zapytam czy wyrazam zgode (a powinien, z etycznego punktu widzenia - skontaktowac sie ze mna i jesli chcial moja historie tam opublikowac, poprosic mnie bym ja opowiedziala). Ale tak sie zlozylo ze mialam przerwe w internecie bo komputer mi siadl. Wchodze po tych bodajze dwoch tygodniach na forum - a tu jaja jak berety. Spodziewalam sie wsparcia w bardzo trudnej dla mnie sytuacji - a spotkalam sie z potepieniem w czambul. I to nie na podstawie moich wypowiedzi ale jej nielasciwej interpretacji i dopowiedzen z sufitu przez tego wlasnie goscia. No to sie zagotowalam. Ale bylo to tym samym bardzo traumatyczne dla mnie przezycie, zupelnie niepotrzebne w mojej, i tak wystarczajaco trudnej, sytuacji. Sprawa sie wyjasnila ale... ja przeciez bylam tam nowa a on jednym z zalozycieli forum. Do dzis jak pomysle jak sie tlumaczylam... I po co? Tylko nerwy sobie szarpalam jakbym miala malo problemow i bez tego. I - niestety - to bylo moje pierwsze wyjscie do ludzi z moim problemem. Na szczescie jednak znalazlam odpowiednie miejsce w internecie - a potem to forum. Mowimy tu o okresie sprzed ok 7 lat. Dlatego mam alergie na krytykantow. Bylam poza tym ofiara mobbingu w szkole wiec doskonale rozumiem co taka osoba czuje i jak bardzo potrzebuje wsparcia.
  16. malenkaczarna: "On nigdy nie przeprasza...dzieki temu ja wiem ze ciagle to ja zle robie i musze sie ciagle poprawic....Uwaza ze siedze w domui nic nie robie....a ja 2,5letnie dziecko nauczylam liczyc do 5, nauczylam ja paru literek , ktore sama potrafi wyszukac, poza tym umie odrozniac ksztalty,,,,kolo, trojkat, prostokat, kwadrat.....jest przemadra...nawet lekarze to powiedzieli.....a on jedyne co ja nauczyl to ogladania bajek, z czym walcze codziennie...." On nie przeprasza to nie znaczy ze Ty jestes winna tylko ze on jest chamem. Zreszta - czy samo slowo "przepraszam" cos zalatwia? Chodzi o to zeby przeprosiny byly rownoznaczne ze zrozumieniem: zrobilem/am cos zle, postaram sie tego nie powtorzyc. Komu udowadniasz ze nie siedzisz w domu nic nie robiac - my to wiemy. Opieka nad dzieckiem i prowadzenie domu to praca wymagajaca dobrej organizacji i pochlaniajaca mnostwo energii! Po co Ty mu cokolwiek udowadniasz i tlumaczysz? Niech se mysli co chce. On sie tylko cieszy jak udowadniasz ze nie jestes wielbladem a Ty ytracisz cenna energie na tlumaczenie ze ziemia sie obraca wokol slonca a nie odwrotnie. "Po ich czynach ich poznacie". Sama widzisz ze Twoja coreczka jest najlepszym dowodem na to ile pracy poswiecilas na jej wychowanie.
  17. malenkaczarna - widzisz, a jednak sie czegos boi! A ten kto sie boi zwykle straszy innych zeby tez sie bali jego, bo mu sie wtedy wydaje ze sam boi sie mniej ;) To tchorz ktory rzuca sie z piesciami i wyzwiskami do tych ktorzy sie przed nim nie obronia,ktorzy mu "ufaja". Ciekawe czy tak by sie zachowal wobec swojego dowodcy w wojsku... Dlatego teraz Cie straszy i wymysla coraz to nowe dynie na Halloween - a to ze prace straci i nie bedzie placil itp - a Ty mu powiedz ze jest takie prawo ktore mowi ze jesli ojciec nie jest wyplacalny to alimenty placa za niego dziadkowie (tzn jego rodzice) a oprocz tego jest fundusz alimentacyjny ktory wyplaci pieniadze dzieciom - a potem sciagnie z niego jak juz bedzie mial prace. Mnie jest tutaj latwo radzic sprzed monitora bo mnie ten problem nie dotyczy - ale Tobie jest trudno z calym podejsciem emocjonalnym i lekiem wykrzesac sensowna riposte dla toksyka. A tak mi sie skojarzylo czesciowo w zwiazku z problemem malenkiejczarnej - u jej krytykantow dostrzegam niezdolnosc do empatii, wczucia sie w jej sytuacje... A tutaj juz bylo co miedzy innimi charakteryzuje sie brakiem empatii - moze wiec warto w to wejrzec? Malenkaczarna - tu masz linki znalezione w sieci: http://www.niebieskalinia.pl/index.php tam jest wszystko na temat przemocy w rodzinie i porad jej dotyczacych - czyli cos jak najbardziej dla Ciebie. Slyszalam, ze przeszla/ma wkrotce przejsc - ustawa o nakazie opuszczenia mieszkania przez sprawce przemocy. Popytaj kogos kto lepiej zna sie na prawie w Polsce. I powiedz o tym swojemu mezowi... Mysle ze spusci z tonu jak sie dowie ze nie jest juz bezkarny. A Ty jestes bardzo dzielna - bo zrobilas pierwszy krok. Napisalas na forum o swoim problemie. I - jak w zyciu - rozne reakcje byly. Ale do Ciebie nalezy ktora wypowiedz uznasz za potrzebna a ktora odrzucisz. Ktora wezmiesz do siebie a na ktora machniesz reka. Bierz to co jest potrzebne Tobie - i korzystaj. Rosnij w sile i pewnosc. Po pierwszym kroku przychodzi nastepny... izrobisz go. Nie przejmuj sie ze czasami idzie sie tak wolno, ze czasami robi sie dwa kroki wstecz... Wazne ze jestes na tej drodze, drodze do wlasnego szczescia i spokoju, i juz z niej nie zejdziesz. Usciski
  18. Wlasnie na tym polega dysfunkcja kobiet zyjacych w takich zwiazkach. Ze ich prog bolu sie zwieksza. Ze maja problem z ustaleniem granic, co wolno partnerowi a do czego nie dopuszcza. Ze nie wierza w moc sprawcza swoich slow (ze: nie zycze sobie zebys tak sie do mnie odzywal/uzywal przemocy fizycznej/karcil moje dziecko - bedzie w stanie takiego przemocowca zatrzymac; nie wierza w to ze zwykle slowa moga cos osiagnac; potem stopniowo nie wierza w skutecznosc swoich dzialan i jest wyuczona bezradnosc) ani dzialan. To sie nie wzielo znikad. To gdzies w nich siedzi, przemocowiec wybral wlasnie je bo mogl dzieki nim "samorealizowac" sie. Nie wybral przeciez na partnerke kobiety asertywnej, balby sie jej - mowi o niej "suka", wredne babsko... Wzial sobie taka ktorej chodzi po glowie i ktora pozwala mu na wiele. Nie skupiajmy sie na toksyku ale na tej kobiecie. Przyszla tutaj malenkaczarna po wsparcie a nie po zj*bke i krytykanctwo "z ambony" - syndrom "bo ja bym do czegos takiego nie dopuscila". Moze bys nie dopuscila ale nie wiesz na pewno - to raz. W takiej jak ona sytuacji nie bylas. A dwa - moze bys nie dopuscila bo jestes mniej dysfunkcyjna i masz jasno zarysowane granice - w co zreszta powatpiewam bo taka osoba nie krytykuje innych w taki wlasnie sposob. Te krytykujace i potepiajace w czambul, i wymachujace krzywda dziecka (slusznie ale nie tedy i nie taka droga) - zastanowcie sie co powoduje w Was az taka potrzebe krytyki w takiej wlasnie formie. Czyzbyscie wierzyly w "kubel zimnej wody" i jego skutecznosc? No, skuteczny to on jest ale nie we wszystkich przypadkach. A ta dziewczyna ma ma codzien kilka takich kublow od swojego partnera... Skoro ma problem z przerwaniem przemocy w domu - to trzeba jej pomoc a nie kopac lezacego. Na ile mozemy pomoc malenkiejczarnej - glownie informacja. Skierowaniem jej do np niebieskiej linii. Niech poczyta tamtejsze forum - jest tam cala masa historii podobnych do jej; to tez pomaga bo nie czujesz sie samotna z problemem. I wierzysz ze ktos Cie wreszcie zrozumie... Malenkaczarna kiedys zdobedzie sie na odwage i pojdzie/zadzwoni na niebieska linie, porozmawia osobiscie z kims kompetentnym - ale na razie dopiero tu przyszla i jest przerazona (pewnie tez przeraza ja to ze wogole odwazyla sie cos zrobic w swojej sytuacji i jakie beda tego konsekwencje gdyby maz sie dowiedzial). A wy z grubej rury... Malenkaczarna - teraz do Ciebie. I Ty, i Twoje dzieci - jestescie w niewyobrazalnie traumatycznej sytuacji, Ty stajesz sie coraz bardziej zaszczuta. Ale wiedz - ze TYLKO TY SAMA mozesz to przerwac! Masz taka moc sprawcza! TY! Jeszcze o tym nie wiesz - ale dowiesz sie i oby jak najpredzej... To co Was spotyka to przemoc w czystej postaci. I trzeba jej polozyc kres. Pamietaj - jest wiele osob, instytucji - ktore sa w stanie pomoc Ci w szerokim zakresie, profesjonalnie. Ale nie pomoga Ci dopoki nie dowiedza sie o krzywdzie, jaka spotyka Ciebie i Twoje dzieci. Nie masz sie czego wstydzic - to on powinien bo on zamienia Wasze zycie w pieklo. Nie kryj go juz wiecej. On sie Ciebie nie boi bo ma przyzwolenie - ale policji czy prokuratora bedzie sie bal. I ciekawe jakby jego przelozeni w wojsku zareagowali na wiesc ze ich podopieczny tak traktuje swoja rodzine. Przeciez armia to jakis wzor zasad... Sciskam Cie mocno i zycze duzo, duzo sily. Gdybym mogla to przeslalabym Ci jej choc troche, jestes jeszcze mloda, zawalcz o siebie. Warto, naprawde. I niech Twoim celem w zyciu stanie sie spokojny dom, usmiechnieta Ty i Twoje kochane dzieci bawiace sie spokojnie, bez strachu ze wejdzie z krzykiem ojciec i zrobi awanture o nic. Twoj spokoj to spokoj Twoich dzieci. A Ty wcale nie jestes slaba, bezradna - tylko tak Ci sie wydaje. tak czujesz. Bo moze ktos Ci to wmowil. Masz wiele sily w sobie tylko trzeba ja odnalezc i sklonic do dzialania.
  19. odp... - ale jesli czlowiek jest zaburzony to jego kryteria zupelnie inaczej wygladaja. My tutaj caly czas to walkujemy - ze wybor partnera nie jest taki przypadkowy, nawet biorac pod uwage "maskowanie sie" na poczatku (byl taki dobry kilka miesiecy a potem nagle zmienil sie o 180 stopni) - bo dla osoby nie-dysfunkcyjnej (albo dysfunkcyjnej w niewielkim stopniu) sygnaly beda widoczne od razu nawet jesli potencjalny partner bedzie dobrym aktorem. Twoja wypowiedz odp... brzmi troche protekcjonalnie w takim ukladzie. Tak moze zostac odebrana. Te dziewczyny dopiero co tutaj przyszly i szukaja pomocy, wsparcia; potwierdzenia ze sa w toksycznym zwiazku - i odpowiedzi dlaczego... Odpowiedz zwykle jest w nas samych ale nie uzyskujemy jej przez wylanie na glowe kubla zimnej wody. Ty bys nie wybrala takiego partnera - i nie wybralas, za to masz inny problem z ktorym tu jestes i staramy sie wspolnymi silami jakos pomoc. One wybraly - i teraz w tym rzecz zeby to sie nie powtorzylo. Ja zas przy tej okazji wroce do slow consekfencji sprzed kilku postow: "Ale jesli w domu rodzinnym utwierdzili cie w przekonaniu, ze jestes byle kto... to boisz sie podejsc do faceta, ktory ma klase (emocjonalna), bo sadzisz, ze na niego nie zaslugujesz, ze on ciebie wysmieje, bo to nie ta sama liga i czesto podswiadomie wybierasz chama. Bo cham zachowuje sie tak znajomie. I wlasnie to trzeba przerwac. Bo TY ZASLUGUJESZ NA DOBRYCH LUDZI WOKOL SIEBIE... DOBRYCH PRZYJACIOL, DOBREGO MEZA, DOBRYCH ZNAJOMYCH. Tylko, aby tych ludzi do siebie przyciagnac musisz sama czuc i prawdziwie wierzyc, ze jestas rownie dobra. " Cytuje powyzsze slowa rowniez dla siebie; oddaja w 100% to co czuje wobec swojej przeszlosci - ale ja juz to wiem, wiem tez ze to nie bylo fair; kosztowalo mnie to sporo pracy nad soba - ale juz wierze w swoja wartosc. Weszlam w dorosle zycie nie wierzac ze jestem cokolwiek warta, wstydzac sie nawet mowic o swoich marzeniach/pragnieniach bo je wysmieja, bo jestem z "nizszej polki" i nawet do takich marzen nie mam prawa. Czulam ze chce czegos innego, ze chce czegos lepszego - ale bylam inaczej zakodowana. I niestety, postepowalam wedlug tego kodu. Przez cale lata wierzylam ze nikt sie o mnie nie upomni, nie zatroszczy a jak bede w niebezpieczenstwie czy chorobie - zostawi na pastwe losu. Od dziecka tak czulam i bardzo sie tego balam. Ze jak bede potrzebowac czyjejs pomocy to mi jej odmowia, to powiedza ze sa wazniejsze sprawy, wazniejsi ludzie a ja moglam uwazac... Wazne wiec stalo sie dla mnie zeby nie pakowac sie w klopoty z ktorych nie dam rady sama sie wydobyc, szanowac zdrowie zeby powaznie nie zachorowac (bo wtedy nikt mi nie pomoze) i z\yc tak by nikogo nie prosic o nic bo nie tyle ze to bezcelowe w moim przypadku - ale jeszcze moge sie narazic i oberwac. Poza tym - ludzie przeciez maja wazniejsze sprawy niz ja i moje klopoty. I kiedys, dosc dawno - ogladalam program o ratowaniu zwierzat. I ze ludzie ze specjalnych grup nawet takiego malego szczura czy myszke uratuja, ze mobilizuja wszelkie sily dla tego jednego, malego zwierzatka. Pamietam ze zawsze ogladajac ten program zbieralo mi sie na placz. I zaczynalam powoli rozumiec, ze kazda istota ktora zyje MA PRAWO do zycia, do ratunku, do pomocy. Ze kazda istota jest wobec natury rowna.
  20. Tak. Nie lubia siebie (a nawet nienawidza), wciaz robia sobie dywersje a to poprzez zadawanie sie z kims z kim wewnetrznie nie chca obcowac, a to wykonujac prace ktorej nie lubia i ktora ich meczy (jakby nie mieli innej opcji), zadreczaja swoje cialo uzywkami w nadmiarze, niewlasciwym trybem zycia a psychike destruktywnymi myslami. I nie dziwota ze rosnie ich poziom frustracji ktora musza gdzies upuscic. I laduje na najblizszych...
  21. braklo mi slow po przeczytaniu tego topika http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=4396366&start=0 nie dziwie sie ze powstal taki jak nasz...
  22. cokolwiek bys nie zrobila - on sam odpowiada za swoje czyny i decyzje. A sms-ow nie czytaj. Masz prawo wyboru i wybierasz wlasnie nieczytanie. Nie interesuje Cie co on ma do powiedzenia bo on Cie juz wogole nie interesuje.Mial swoja szanse -zaprzepascil ja zachowaniem wobec Ciebie i brakiem szacunku. A co on sobie mysli to juz nie Twoja sprawa. I nie Ty za to odpowiadasz. Przeciez nie wkladasz mu mysli do glowy! Podobnie jest z kims kto oskarza druga osobe: przec ciebie pije, przez ciebie jestem wybuchowy/wa i trace cierpliwosc. Nikt nie pije przez nikogo bo mu alkoholu nie wlewa na sile z pistoletem przystawionym do skroni. To wybor. Ale taki czlowiek ma lepsze mniemanie o sobie gdy znajdzie winnego i poczuje sie ofiara (wtedy wydaje mu sie ze ma prawo do agresji, odegrania sie, frustracji itp). Zapamietaj wiec sobie - nie masz obowiazku go sluchac jesli nie chcesz. A co on zrobi to JEGO WYBOR. Jesli tego nie przerwiesz wkrotce to bedzie Cie dlugo nekal. Odpisujac na jego smsy i odbierajac telefony - dajesz mu do zrozumienia ze jak bedzie odpowiednio uparty i bedzie Cie straszyl samobojstwem to sie z koncu odezwiesz a jak sie juz odezwalas to wystarczy jeszcze troche telefonow, smsow i postraszenia - i wrocisz do niego. Zrozum - jemu nie zalezy na tym jak Ty sie czujesz, jak Ty to odbierasz, ze cierpisz, ze Cie to stresuje! Jemu zalezy na wymuszeniu tego czego sam chce! Milczenie w wypadku nekacza i szantazysty to najlepsza metoda. Bo nie ma od odbioru i po pewnym czasie przestanie, zrozumie ze tu juz nic nie ugra i poszuka sobie nowej ofiary. A milczenie nie polega na odpowiedzi: nie pisz do mnie, nie dzwon do mnie - ale na MILCZENIU. Ignorowaniu tego co pisze/mowi bez wzgledu na tresc.
  23. Siodemka - jak juz Gracjan to nie moze zabraknac tego: http://www.youtube.com/watch?v=ACVUPrlDeTI kultowe ;) A tak a propos samego "autora" - mieszka w Krakowie i chodzimy tymi samymi drogami, kilkakrotnie jechalam z nim autobusem, on czesto nagrywa swoje "hity" na Krzemionkach a to blisko mojego mieszkania.
×