Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

oneill

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez oneill

  1. Ewo - to ja przypomnialam ;) (ja, ja, ja, jaja) errare h(t)umanum est ;) :D czyli: kazdy moze sie pomylic - powiedzial jez schodzac z drucianej szczotki :D
  2. Allino - ale chyba sama przyznasz, ze sformulowanie: mialam stluczke, zadzwonilam po meza i to zalatwil - zalatuje spychotechnika. Moze chodzilo o cos zupelnie innego, ale ja to tak odebralam. Mam stluczke>>to ja ja mam i to ja ponosze konwekwencje, rozmawiam z poszkodowanymi, ubezpieczycielem itp. Dla mnie to oczywiste i nawet nie pomyslalabym zeby kogokolwiek wzywac na pomoc. A tutaj wyszlo na to ze maz owe konsekwencje (zalatwianie formalnosci, "swiecenie oczami")ponosi, a Ty sobie spokojnie pojechalas do domu z przekonaniem ze juz wszystko OK. Nikt Cie nie atakuje - tylko odnosimy sie do tego co piszesz. Jesli jest miedzy Wami taki uklad to chapeau bas - Wasza sprawa, mnie nic do tego. Macie do tego prawo skoro Wam to odpowiada. My tutaj zas mamy prawo odnosic sie personalnie do wypowiedzi bo od tego jest forum.
  3. Allino - zazdrosc o przeszlosc to dowod na spore zaburzenie, niestety. Porownywalna z zespolem Otella - bo podobnie bezsensowna i bezpodstawna... Jesli naprawde chcecie ratowac swoj zwiazek to moze jakas terapia, psycholog? Moze wybierzecie sie tam razem, bo nawet jak na "docieranie sie" to dosyc ostro wyglada, jesli nie zgola dysfunkcyjnie. To, ze sama sobie nie dasz rady jakos mnie nie przekonuje, chyba ze jest racjonalizacja dla Twojej potrzeby bycia z Twoim partnerem. Ty chcesz z nim byc bez wzgledu na wszystko - i to jest OK. Sprawy tzw "meskie" (techniczne - czy dobrze rozumiem) to zalatwi mechanik czy inny fachowiec i nie trzeba po to za maz wychodzic ;) :P (oczywiscie druga czesc zdania to zart). W Waszym przypadku optowalabym za wspolna wizyta u terapeuty bo z tego co piszesz to obydwoje chcecie zyc zgodnie tylko Was jakos nerwy ponosza... I nad tym popracowac. Terapeuta spojrzy na Wasz problem z boku, obiektywnie, a jako specjalista doradzi co czynic.
  4. aadaaa :"Wszyscy jesteśmy aniołami z jednym skrzydłem - możemy latać tylko wtedy, gdy obejmiemy drugiego człowieka." Pachnie mi tu dwiema polowkami... I uzaleznianiu swojego szczescia/dobrego samopoczucia/wartosci od kogos innego. Ujelabym to inaczej: jestesmy aniolami z obojgiem skrzydel ktore zapomnialy jak sie lata. Jestesmy pelnowartosciowi, nie "polowiczni" czy "jednoskrzydlowi" lub tez "polsercowi". Jestesmy caloscia! Kazdy z nas! I nie dzielmy sie na polowy, nie rozmieniajmy na drobne.
  5. janegrey - na poczatek zadaj sobie pytanie: dlaczego zwiazalas sie z takim mezczyzna?
  6. Gdy o przyjazni, tej prawdziwej, mowa - przychodzi mi na mysl taki cytat z ksiedza Malinskiego, ktory przed laty wyslala mi w liscie kolezanka... "Zycze ci, abys mial czlowieka, ktory cie nie sprzeda nawet wtedy, gdy bedzie mogl na tym zarobic. Abys mogl spokojnie isc obok niego bez obawy ze cie zepchnie w drogi. Abys mogl spokojnie podazac za nim wiedzac, ze ci nie zatarasuje przejscia. Abys mogl go spokojnie puscic za soba bez obawy, ze ci wbije noz w plecy. Zycze ci, abys mial czlowieka ktory za cala swoja lojalnosc wobec ciebie, nie zagarnie twojego czasu, miejsca, ciebie samego."
  7. ... no i ustrzelilam dwunastotysiecznik ;) Na ten Nowy Rok! :D
  8. I ja chce zlozyc noworoczne zyczenia - niech nadchodzacy rok pomoze nam wszystkim znalezc odpowiedzi na dreczace nas pytania, niech to co sie wydarzy natchnie nas do poszukiwania wlasciwej drogi dla siebie - i niech zadne doswiadczenie zyciowe nie pozostanie stracone. I zebysmy siebie na tych drogach gdzies nie zgubili... Dobrego i owocnego 2010 Nowego Roku!
  9. allino - "A mi sie wydaje, że oni mówiąc to, przepraszając, obiecując naprawdę w to wierzą " Tak. Oni naprawde w to wierza na dana chwile - a potem jest juz inna chwila i to przestaje miec znaczenie... Cos jak reset pamieci. Albo problem z wyciaganiem wnioskow i uczeniem sie na bledach. Bo ten typ ludzi powiela swoje bledy w taki sposob, jakby nigdy sie niczego nie nauczyli, jakby mieli jakas niezdolnosc do tego. On w danej chwili naprawde wierzy swiecie ze sie poprawi, ze zwiazek jest dla niego najwazniejszy itp - po czym popelnia po raz kolejny ten sam blad, podcina galaz na ktorej siedzi. Ale odejsc - to najlatwiejsze. Moze warto powalczyc? Jak tego nie zrobisz, nie dowiesz sie. A jestes juz dojrzala kobieta i wiesz czego chcesz. W zadnym zwiazku nie ma albo caly czas super albo zle. Bo nikt nie jest tak do konca dobry czy zly - tylko granice wyznacza nasza tolerancja okreslonych zachowan, wad - oraz na ile moga nas one ranic, uszkadzac. I na ile partner zdaje sobie sprawe z tego iz jego zachowanie moze ranic. Bo ile razy mozna wybaczac krzywde? Przepraszam to nie jest przepustka do popelnienia tego samego czynu (no, ja przeciez przeprosilam/em to co sie czepiasz?) - przepraszam to prosba o wybaczenie krzywdzacego zachowania i obietnica ze zrobie wszystko by tego nie powtorzyc. Przyznanie ze to ja jestem odpowiedzialna za wyrzadzenie krzywdy, zaniedbanie - a jednoczesnie uswiadomienie ze nie chce tak wiecej postapic.
  10. Mowie za siebie - u mnie trzeba by bylo dowodow niepodwazalnych zebym odzyskala zaufanie. OK jesli ktos popelnil blad raz - ale gdy w warunkach recydywy a potem przeprasza, obiecuje, zarzeka sie itp a NIC w tym kierunku nie robi - to wybaczcie panstwo ale ja w cuda nie wierze. Samo nic sie nie zrobi ani nie zmieni.
  11. Allino - sama pewnie wiesz ze nie slowa, obietnice, zapewnienia, przysiegi itp tylko czyny i efekty sie licza. Moze wtedy, gdy zobaczysz owe efekty (zaszyje sie, pojdzie na terapie itp - cos ZROBI realnie, bedzie walczyl z ciagotami do alkoholu i swoja chorobliwa zazdroscia) to zaczniesz budowac swoje zaufanie do niego. Jestescie jeszcze w fazie "docierania" (mimo iz obydwoje po przejsciach i w wieku dojrtzalym) - i moze wlasnie taka interwencja z twojej strony byla slusznym posunieciem? Czas pokaze. Bo moze on w glebi duszy potrzebowal "przegiecia" by zrozumiec jak bardzo dziala na Twoja krzywde i tym samym niszczy Wasz zwiazek?
  12. Zwiazek kieruje sie zasada naczyn polaczonych - w ktorych poziom wody ma sie wyrownac. W ukladzie nierownym tez bedzie dazyc do wyrownania - i nie ku gorze ale ku dolowi. Osoba slaba psychicznie, z kompleksami - bedzie ciagnac w dol osobe silniejsza, pewna siebie - NIGDY nie jest odwrotnie! Tzn moze sie zdarza ale to jak wyjatek potwierdzajacy regule. Kafeteria wczoraj cos fiksowala - pewnie mieli problemu z serwerem, stad te "multiplikowane" posty.
  13. ionka30 - "Wstydze sie pojsc do psychologa a zarazem i boje ze i ten stwierdzi ze to moja wina bo juz mi kiedys ktos powiedzial ze sama tak rozpuscilam faceta i teraz mam " Wiesz, to jest jeden z popularnych "strachow" ktory hamuje dzialania w zwiazkach przemocowych. Ze powiedza: "jak sobie poscielesz..." i dlatego nie udziela pomocy a nawet skrytykuja, zakwestionuja Twoja krzywde i cierpienie. Tez tak czulam zanim zaczelam dzialac. Balam sie wielu rzeczy - ze mi nie uwierza, ze powiedza mi tak jak powyzej zacytowalam, ze podwaza moje zdrowie psychiczne, ze uznaja moja wine bo to, tamto czy sramto albo cos wymysla zeby te wine udowodnic. Tu sie odezwaly moje wlasne traumy i leki. Ten ktos kto Ci tak powiedzial sam ze soba pewnie mial problemy i w taki sposob chcial/a sie dowartosciowac; jesli to byl/a specjalista to radzilabym jemu/jej przekwalifikowac sie np na kolejarza. Wez tez pod uwage ze mozesz trafic na wspanialego psychologa ale szanse ze trafisz na takiego co sie z powolaniem minal sa fifty-fifty. Dlatego nie opieraj sie na psychologu calkowicie dopoki nie zaufasz mu/jej, nie wyczujesz intuicyjnie ze to wlasciwa osoba. Jak teraz patrze, z perspektywy czasu - na terapeutow z ktorymi "pracowalam" to chyba zaden z nich nie byl wlasciwy bo nie umialam tak do konca sie otworzyc; zreszta mam z tym problem tylko ze ja juz jestem tego swiadoma. Przynajmniej ze soba staram sie byc szczera.
  14. O ile wiem to "Opowiesc wigilijna" mimo iz animowana, tez jest w 3D... Ale efekty w "Avatarze" wgniota Cie w fotel, zapewniam. Sam poczatek gdy wybudzana jest zaloga statku robi niesamowite wrazenie, wrecz czuc glebie obrazu... A potem to juz wiecej niz poezja, feeria kolorow i bogactwo przyrody na Pandorze... Niesamowita wyobraznia tworcow. Nic tylko chlonac i podziwiac. Chwilo trwaj. Wybieram sie zreszta ponownie :D
  15. Teraz cos z zupelnie innej strony... Bylam w niedziele w kinie, na seansie 3D - "Avatar"... Wciaz jestem pod wrazeniem. Obraz dopracowany w najmniejszych szczegolach, po prostu dzielo przelomowe w kinematografii, prawie calkowita symultanicznosc tresci i formy co pozwala docenic technika digital 3D. Po prostu niesamowite! Chyba wybiore sie na to po raz drugi. I w zyciu nie obejrze na monitorze bo juz widze jak wiele sam film traci na malym ekranie i slabej jakosci. Sa filmy produkowane tylko i wylacznie z mysla o sali kinowej - i "Avatar" do nich nalezy. Przezylam prawdziwa uczte i czysta przyjemnosc. Jesli wiec wybieracie sie do kina - to polecam z calego serca! Film jest od lat 12 wiec starsze dzieci mozna zabrac i na pewno nie beda rozczarowane.
  16. Allina - jakiego wstydu? Przeciez to nie Ty sie schlasz i zrobisz awanture. To on niech sie wstydzi a Ty nie czuj sie odpowiedzialna za jego zachowanie bo nie jestes. Jesli nawet dojdzie do tego ze przyjdzie do pracy pijany i zrobi awanture - to Ty z tego zrob dowod jego chorych zachowan. Masz wtedy swiadkow, zglos na pogotowie psychoatryczne czy gdziekolwiek indziej. Niech go lecza. To ON jest odpowiedzialny za swoje pijanstwo i awantury wszczynane pod wplywem alkoholu - nie Ty czy ktokolwiek inny, czy wreszcie sam alkohol! Jest niewatpliwie osobnikiem chorym i wymaga pomocy specjalisty! Uwierz mi, naprawde wspolczuje Ci zycia w takich warunkach - ale to nie zmienia faktu ze to TY SAMA tylko mozesz to zmienic. On niczego nie zmieni bo jest chory - na dodatek nie przyjmuje tego do wiadomosci.
  17. zonka - "...kaze mi wybierac.rodzina lub on..." Ultimatum? I to mowi kochajaca ponoc osoba? Nie ma czegos takiego jak nakazany wybor pomiedzy partnerem a kims bliskim (rodzicami, dzieckiem, przyjaciolmi itp) a juz na pewno nie postepuje tak ktos kto kocha i rozumie jak bliska nam jest rodzina, dana osoba itp. Ultimatum daje sie po to by pokazac: ja tu rzadze, ja decyduje a ty masz sie podporzadkowac. Nie wroze temu zwiazkowi dobrze. Nie macie dzieci ale to nie znaczy ze jest Ci latwiej rozstac sie, pozostawic za soba kawalek zycia i nadziei na przyszlosc. Zycze Ci ogromu zdrowego rozsadku
  18. http://www.youtube.com/watch?v=UWhlllSB0bs http://www.youtube.com/watch?v=wacyMhxIOd0&feature=related http://www.youtube.com/watch?v=C_9KurUMNf4&feature=related http://www.youtube.com/watch?v=DPHh3nMMu-I&feature=related http://www.youtube.com/watch?v=dPZ4JEtU8lE&feature=related http://www.youtube.com/watch?v=nYfmV2tLOHc&feature=related http://www.youtube.com/watch?v=HPtsLLk2nvk&feature=related
  19. a tak w klimacie swiatecznym pozostajac... http://www.youtube.com/watch?v=ZWzQ67FQeEQ&feature=related
  20. a do zyczen dolaczam kolede... http://www.youtube.com/watch?v=URtXg1-9lM4
  21. Dolaczam sie do zyczen swiateczno - noworocznych: Wszystkiego, co najlepsze dla kazdej z Was a przede wszystkim optymizmu i wiary w siebie
  22. H - czy ja zle przeczytalam czy on tak wykrecil Ci reke ze az zlamal? Jestem przerazona tym co piszesz. To jakis sadysta. I nie dziwie sie ze rodzina chce sie go pozbyc i namawia Cie na "wybaczenie" i takie tam bo on sie zmieni, trele-morele, srali muszki bedzie wiosna. Oni nie chca takiego strupa w domu, wola zeby zakatowal kogos innego. Bo na to sie zanosi w Twoim zwiazku. Mozesz kiedys nie miec co wybaczyc - sparalizowana, okaleczona albo juz po tamtej stronie bo uderzyl w niewlasciwe miejsce... Ty go nie kochasz, nie oszukuj sie - jestes uzalezniona emocjonalnie. Nie kocha sie takich bandytow.
  23. rzucilam palenie po 23 latach nalogu - i to takiego nalogu sakramenckiego a nie podpalania przy drinku. I jakos nikt na tym nie ucierpial ani ja nie odczuwalam frustracji, zlosci, agresji itp. Moze dlatego ze sie uprzednio psychicznie przygotowalam do rozstania z nalogiem? Nie pale juz 7 lat i do dzis uwazam ze byla to najrozsadniejsza decyzja w moim zyciu. I skoro mnie sie udalo - to kazdemu moze sie udac. Bo ja naprawde nie rozstawalam sie z papierosem przez tych dwadziescia kilka lat! I wg znajomych bylabym ostatnia osoba ktora potrafi rzucic palenie. A jednak... Byl to tez dla mnie swoisty sprawdzian siebie i swoich postanowien (danych sobie).
  24. JA RZUCAM PALENIE wiec niech caly swiat sie podporzadkuje. Rzucanie palenia to sprawa osobista, indywidualna i jest calkowicie nie fair wciagac w to innych poprzez swoje humory, frustracje, agresje w/w tlumaczone. Zrobilam sobie super prezent na okragle urodziny - serie zabiegow w specjalistycznym gabinecie "bailine". Do tego dostalam od corki karnet na zabiegi upiekszajace. I korzystam. Sa to najlepiej wydane pieniadze (niemalo, bo ok 1300 zl) od lat bo zabiegi sprawiaja mi prawdziwa frajde tak fizyczna jak i psychiczna. Odpoczywam, relaksuje sie i laduje energia. Pani ktora je wykonuje wyraznie lubi swoja prace i to sie da wyczuc, potrafi zadbac o klientke. Mam swiadomosc ze zrobilam cos DLA SIEBIE wylacznie, cos super fajnego, cos co mnie cieszy i daje pozytek - a nawet dostrzegam dodatkowe korzysci ktore ciesza. Gabinet jest w moim dawnym miejscu zamieszkania i moge porownac na ile sie zmienilo od ponad 20 lat; robie sobie ok 2,5 km spacer do przystanku tramwajowego i jeszcze wiele innych drobnych przyjemnosci. A moze to moje spojrzenie na swiat sie zmienia?
  25. Poznalam wczoraj fantastyczna kobiete... Zaimponowala mi jej pewnosc siebie i wrecz emanujaca z niej swiadomosc kobiecosci - i duma. Babka w srednim wieku, urody przecietnej, ze spora nadwaga ale super zadbana, inteligentna, oczytana i ze wspanialym podejsciem do ludzi. Mysle ze wyplywa ono z traktowania samej siebie. Dla wyjasnienia - wykupilam sobie w ramach prezentu urodzinowego zabiegi kosmetyczno-upiekszajace i ta wlasnie Pani robi je dla mnie. W trakcie rozmowy powiedziala cos co postanowilam Wam tutaj zacytowac; rozmawialysmy o seksualnosci, atrakcyjnosci i Pani powiedziala tak mniej wiecej: "Jesli mezczyzna umawia sie ze mna czy idzie ze mna do lozka - to ZE MNA. Chce mnie taka jaka jestem - niedoskonala, nie idealna. Wiec po co mam sie zamartwiac ze nie wygladam jak miss swiata i psuc radosc z mile spedzonych chwil? Po co mam sie porownywac z ta czy tamta skoro on wybral wlasnie MNIE?" Tzn cos z tym stylu - ale ja wylapalam bardzo wazna rzecz - samoakceptacja. I mowila cos jeszcze o krytycznym patrzeniu w lustro - ze patrzymy na siebie i dostrzegamy nie "pozytywne" strony ale negatywne: tu za malo, tam za duzo, wlosy nie takie itp. I jakie to wazne by zmienic sposob patrzenia na siebie, widzenia siebie. Wlasnie to Wam chcialam przekazac...
×