Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

oneill

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez oneill

  1. Doloze i ja swoje trzy grosze do dyskusji o zwiazkach... Moim bowiem zdaniem najwazniejsze jest poczucie bezpieczenstwa w zwiazku - a co sie z tym wiaze - takze zaufanie. W szerokim aspekcie. Np wiesz ze nawet jesli popelnisz blad to mozecie z partnerem o tym dyskutowac, nie boisz sie powiedziec mu tego ze zrobi awanture itp. I bedziecie sta starali ten blad naprawic razem... A wracajac do naszych domow rodzinnych - ile z nas czulo sie wlasnie tak bezpiecznie w dziecinstwie? Bez leku o reakcje na popelnione bledy? Ufajac rodzicom? Ile z nas wynioslo to prawdziwe poczucie bezpieczenstwa z domow rodzinnych? I tutaj wlasnie wszystko sie zaczyna. Jesli nie wiemy jak wyglada melon to ktos da nam sliwke i nazwie melonem. A my w to swiecie uwierzymy... A nie wiedzac czym jest prawdziwe poczucie bezpieczenstwa - jak mamy je odnalezc, budowac?
  2. bandida - "nagrody i kary - tak sie traktuje psa" Nie. Pies to czlonek rodziny, traktuje sie go z miloscia i otacza troska. ;) Twoj przyklad jest bardzo budujacy ale Ty od poczatku niemal znalas swoje granice a tu sa osoby majace z tym ogromny problem.
  3. Qwertyuu - tylko sama sobie mozesz pomoc, my tutaj mozemy zas sluzyc wskazowkami. A czy cos Ci sie z nich przyda - Ty zadecydujesz... Ciezka sytuacja - nie w rzeczywistosci, ale w Twoim odczuciu. Bo czujesz sie w jakims sensie zalezna, zobowiazana i "skazana" na wdziecznosc. Bo ktos dal Ci wsparcie. OK, to bardzo w porzadku czuc sie wdziecznym za okazana pomoc ale teraz refleksja - czy wypominanie, manipulacja typu "ja ci wezme kredyt ale ty masz mi sluzyc za to jak pies" i wykorzystywanie owej slabosci przeciwko komus - jest etyczne? Twoj partner postepuje nieetycznie. Ty z kolei boisz sie problemow finansowych, biedy. I powstaje miedzy Wami taniec chocholi... Nie jestes od nikogo zalezna - to Tylko Twoje widzenie sytuacji. On przeciez nie musial brac tego kredytu, zrobil to dobrowolnie, z wlasnej woli. Jakie mial motywacje to juz jego sprawa. Mogl zreszta odmowic. Mial takie prawo. Odpada wiec stwierdzenie z jego strony ze wzial kredyt dla Ciebie, przez Ciebie itp bo jako dorosly czlowiek ma swoj rozum i podejmuje decyzje, decyzja o kredycie wiec byla jego decyzja. Mozesz przyjac taka opcje - zobowiazujesz sie splacic mu te pieniadze i rozstajecie sie. To uczciwe wyjscie. Ok, teraz pomyslisz pewnie - latwo jej mowic, to taka i taka suma, ja nie mam pracy i z czego mu oddam? Prace mozna jakakolwiek znalezc i niekoniecznie w kraju. Czy raczej wolisz sie nadal meczyc i sluchac wypominkow jaki to on nie jest wspanialy i ile dla Ciebie zrobil a ty jestes taka wredna, niewdzieczna i wogole samo zlo? Ten zwiazek doprowadza Cie do takiego stanu w jakim pisalas swoj post - pomysl wiec, co wybierasz? Oczywiscie nie musisz podejmowac decyzji dzisiaj, powinnas przemyslec ja gruntownie. Zostaje ale godze sie na jego warunki. Uodparniam na znecanie sie psychiczne i akceptuje ze "tak musi byc". Odchodze, zobowiazuje sie do splaty naleznosci, jestem moze biedna ale nikt mi niczego nie wyrzyguje i nie zadrecza psychicznie.
  4. Buraczki mozna na slodko i na ostro (tzn cwikla z chrzanem). Na slodko robie nastepujaco - gotuje cale ze skorka, ugotowane zostawiam do ostygniecia po czym obieram (bardzo latwo skorka schodzi, nie trzeba nawet noza) i scieram na sredniej tarce. Zasmazam na masle (moze byc Palma) z dodatkiem cukru, soli i soku z cytryny (do smaku, jak kto lubi) i pod koniec zabielam gesta smietana (moze byc dietetycznie chude mleko) z odrobina maki kukurydzianej dla zageszczenia. To jest taka mamalyga ale smakuje wysmienicie - podajemy na goraco. Cwikla - ugotowane jw starte na sredniej tarce buraczki na zimno laczymy ze startym chrzanem, dodajemy do smaku sol, cukier, sok z cytryny - i gotowe! Ale dobrze jak "nabiora mocy prawnej" przez noc w zamknietym naczyniu (chyba ze chrzan jest ostry a my chcemy lagodniejsze to naczynie pozostawiamy otwarte by wywietrzal nadmiar "pikantnosci". Podajemy oczywiscie na zimno.
  5. AllenX - piszesz ze draznia Cie szczegoly, ze "nie jest tak jakbys chciala"... Niestety, w zyciu czesto nie jest tak jakbysmy chcieli i od tego sa kompromisy. Poza tym nic sie samo nie zrobi, jesli chcemy cos to musimy sie sami o to postarac w jakis sposob. Ktos nie bedzie taki jak mysmy go sobie wymarzyli bo jest soba; mozemy mu co najwyzej to i owo zasugerowac ale bez wielkich nadziei na zmiane bo zmiana zalezy od danej osoby. Nie jest tak jakbys chciala ale to nie jest przeciez zalezne od Ciebie. Czyli wynikaloby z tego ze Twoja zlosc, agresja powstaje na bazie frustracji. Ogromny plus za to ze chcesz to zmienic i ze rozwijasz swoja swiadomosc, ze chodzisz na terapie.
  6. Zlosc nie bierze sie z niczego, z samej siebie - jest jakis jej powod. W wielu przypadkach jest to nagromadzona nierozladowana zlosc, gniew z przeszlosci. Kumuluje sie i potem daje wlasnie takie efekty. Mysle ze najpierw nalezy popracowac nad zrodlem tej zlosci, nad WLASCIWYM zrodlem, do kogo ona jest/byla skierowana pierwotnie i dlaczego. Bo takie dawanie jej upustu tu i teraz to dzialanie wylacznie tymczasowe, nie zalatwia sprawy na dobre.
  7. Gdyby to nawet byla prowokacja to wole by nazwano mnie naiwna niz gdyby, w razie gdy to jednak prawda - zignorowac czyjes wolanie o pomoc. Z latka naiwnej mozna zyc, zreszta ludzie zapominaja a i my sami tez. Z poczuciem ze przez moje zaniechanie ktos zostal skrzywdzony, ktos komu moglam pomoc chocby dobrym slowem (inaczej nie jestem w stanie) - trudno byloby zyc.
  8. Ja tez nie bede gorsza ;) i opowiem historie z zycia wzieta... Slyszalam ja przed laty od szwagierki ktora wraz z mezem mieszkala na peryferiach Krakowa. Otoz zyla tam rodzina w ktorej maz pil i znecal sie nad zona; i tak przez co najmniej dwadziescia lat. Pewnego dnia przyszedl na jak zwykle, na lufie. Szukal zwady, troche sie poawanturowal ale spokornial bo zona oprocz wspanialego oboadu postawila na stole flaszke. Zjadl obiad, zona mu polala, sobie tez ale nie pila tylko zamoczyla usta dla zmylki. Maz sie uchlal i zasnal. Obudzil sie przywiazany do stolka, ze skrepowanymi rekami i nogami. Po raz pierwszy w zyciu na czyjejs lasce - swojej zony ktora katowal przez lata. Ona zas miala w reku brzytwe ktora zwykl sie golic... Najpierw ja naostrzyla na jego oczach. Nie, nie zarznela go ta brzytwa. Tylko zaczela opowiadac co moze za pomica niej zrobic. A miala kobieta wyobraznie... Przesuwala po jego gardle lekko ostrzem i mowila jak krew bedzie tryskac jak mu je poderznie. Albo nie - jak mu utnie wiadomo co jednym cieciem. I znow te brzytwe ostrzyla... Facet wykitowal na zawal serca. Ona dostala wysoki wyrok za znecanie sie. Bo sie przyznala. Ze chciala skur*syna wykonczyc za to co przez niego wycierpiala. To mialo miejsce gdzies w latach 70tych. Nie wiem czy mieli dzieci. A ja mam w swoich zbiorach film dokumentalny pt "Till Death Do Us Part" o kobietach ktore odsiaduja wyroki w Ameryce za zamordowanie swoich mezow. Mezow ktorzy znecali sie nad nimi przez cale lata... Jako konkluzja az cisnie sie przyslowie ze kij ma dwa konce.
  9. Troche off-top ale o takich rzeczach nalezy pamietac. Zeby te nieszczesne istoty nie zginely na darmo, zeby smierc tych dzieci cos nam uzmyslawiala. Ja dodam tylko jedno - nie ma zlych z gruntu dzieci. Zli sa dorosli.
  10. Moze sie komus przyda: http://michalpasterski.pl/2009/10/badz-tu-i-teraz/
  11. byle...nikt (zmien dziewczyno ten nick, az niezrecznie sie do Ciebie zwracac! Okropnie jest dolujacy) Masz w domu powazny problem. Powinnam powiedziec - macie. Ty i dzieci. I nie pociesze Cie chyba twierdzac ze to Ty musisz ten problem rozwiazac. Dla dobra Twojego i dzieci. Bardzo zle jest gdy dziecko boi sie wlasnego ojca - reakcje jakie opisujesz u syna o tym wlasnie swiadcza. Dom powinien byc ostoja, dziecko ma wyniesc z niego poczucie bezpieczenstwa - tymczasem jest cos wrecz przeciwnego. Niech Cie w tym momencie nie obchodzi maz i jego problem z agresja, zloscia, nieadekwatne wyrazanie emocji. Niech Cie zacznie obchodzic Twoje wlasne dobro, bezpieczenstwo i jednoczesnie bezpieczenstwo Twoich dzieci. Jak przestaniesz dostrzegac jego - zobaczysz Was: zastraszonych, zagubionych, skrzywionych i dysfunkcyjnych; trzy osoby, trzy zycia, trzy charaktery - zmienione pod wplywem tylko JEDNEJ osoby. Twoje dzieci sa jeszcze male na tyle by "wyrosnac" z tej traumy. Twoim obowiazkiem jest je izolowac od osoby wysoce dysfunkcyjnej jaka jest Twoj maz. Nie wiem z jakim kraju mieszkasz ale za granica jest o wiele lepsza opieka nad rodzina w takich przypadkach. Mozesz odpowiednim sluzbom napomknac ze np boisz sie zemsty ze strony meza - moze dostac barring order, a na pewno go "usadza" tak ze nie smie podniesc glosu, nie mowiac o rekoczynach. Mysle ze boisz sie dzialac, mnie tez uderzyly Twoje slowa "syn moze powiedziec w szkole" - to tak jakbys zwalala na niego odpowiedzialnosc za bezpieczenstwo w rodzinie albo za jego bezpieczenstwo, a przeciez to tylko dziecko i ono oczekuje tej ochrony od Ciebie wlasnie. Bylam takim dzieckiem - rodzicow bojacych sie ludzi i dzialania w mojej obronie - i doskonale wiem co ono moze czuc. I jak wielkie rozczarowanie przeniesie w dorosle zycie. Ty mozesz do tego nie dopuscic. Tylko Ty. Pomysl - jak wielka moc sprawcza posiadasz. jak potezna jestes. Od Twoich decyzji zalezy przyszlosc dwojga ludzi. Od Twojego dzialania. Zrob cos, zmien te sytuacje! Jestes w stanie - zareczam. I wokol jest wiele osob, instytucji - ktore moga pomoc. Nie ma sensu tracic czas na analizowanie meza i jego zachowan czy rodziny kiedy trzeba dzialac. Pisze to tez po czesci z wlasnych doswiadczen ktore tutaj na forum opisywalam przez ostatnich kilka lat. Przede wszystkim - odizoluj siebie i dzieci od zaburzonego ojca ktory tylko wyrzadza Wam krzywde - i z odleglosci, gdy juz nie bedzie mial na Was wplywu - dyktuj warunki. Moze on sie zmieni, moze zrozumie swoje postepowanie. To juz nie zalezy od Ciebie ani dzieci. Tylko od niego. Na razie stanowi dla Was zagrozenie i powinniscie sie od niego odizolowac dla Waszego dobra. Porozmawiaj o sytuacji w Waszym domu z kimkolwiek - pracownikiem socjalnym, policja, psychologiem. Pozdrawiam Cie serdecznie, badz silna!
  12. ... no to moze i ja nawiaze do klasyki literatury - tym razem naszej rodzimej... Jan Brzechwa - "Na straganie" Na straganie w dzień targowy Takie słyszy się rozmowy: "Może pan się o mnie oprze, Pan tak więdnie, panie koprze." "Cóż się dziwić, mój szczypiorku, Leżę tutaj już od wtorku!" Rzecze na to kalarepka: "Spójrz na rzepę - ta jest krzepka!" Groch po brzuszku rzepę klepie: "Jak tam, rzepo? Coraz lepiej?" "Dzięki, dzięki, panie grochu, Jakoś żyje się po trochu. Lecz pietruszka - z tą jest gorzej: Blada, chuda, spać nie może." "A to feler" - Westchnął seler. Burak stroni od cebuli, A cebula doń się czuli: "Mój Buraku, mój czerwony, Czybyś nie chciał takiej żony?" Burak tylko nos zatyka: "Niech no pani prędzej zmyka, Ja chcę żonę mieć buraczą, Bo przy pani wszyscy płaczą." "A to feler" - Westchnął seler. Naraz słychać głos fasoli: "Gdzie się pani tu gramoli?!" "Nie bądź dla mnie taka wielka" - Odpowiada jej brukselka. "Widzieliście, jaka krewka!" - Zaperzyła się marchewka. "Niech rozsądzi nas kapusta!" "Co, kapusta?! Głowa pusta?!" A kapusta rzecze smutnie: "Moi drodzy, po co kłótnie, Po co wasze swary głupie, Wnet i tak zginiemy w zupie!" "A to feler" - Westchnął seler. juz to chyba zamieszczalam na "pierwszym" topiku kiedys. Ale ze utwor ponadczasowy i - w okreslonym kontekscie - uniwersalny...
  13. mmak - ogromne brawa za konsekwentnosc i wlasciwa obrone siebie! Trzymaj ten kierunek niewazne co on powie i jak sie zachowa.
  14. Moli 234 - Twoj maz ma straszne kompleksy ale to JEGO PROBLEM! Tylko ludzie z kompleksami jak stad na ksiezyc i z powrotem dowartosciowuja sie wygladem tudziez innymi walorami partnera! Ja w tym widze jakis cholerny paradoks, bo przeciez kazdy z nas jest odpowiedzialny za siebie, za swoj poziom, wyglad, osobowosc i nie mozna np wygladu/osobowosci/stanowiska wspolmalzonka traktowac jak proteze poczucia wlasnej wartosci. Zreszta to jest taka proteza ubierana "na zewnatrz", zeby ludzie widzieli i mnie bardziej szanowali. Nie za to jaki jestem sam tylko za to jaka jest moja partnerka. Nie dosc ze glupie to i prostackie ;) No i masz racje - jaki tu przyklad dla dziecka? A Ty wiesz ze takiemu typowi to nic nie dogodzi, jak bedziesz szczupla to nagle zauwazy ze wlosy Ci sie przerzedzily (posiwialy, oc*pialy itp) albo ze brwi masz niesymetryczne, albo ze jedna noga troche krzywa... On chce miec ideal ktory w przyrodzie nie wystepuje - po to by sie przed ludzmi pokazac i zyskac na "wartosci". Strasznie plytki ten Twoj maz, bez obrazy. I rani Cie bardzo bolesnie (moge sobie wyobrazic jak Cie to boli)... Z Twojego krotkiego postu wynika ze jestes bardzo wrazliwym, dobrym czlowiekiem i ze masz serce - w przeciwienstwie do Twojego meza... I z pewnoscia masz wiele wspanialych zalet za ktore wiele osob bedzie Cie szanowac i szukac Twojego towarzystwa. Na pewno nie jestes powierzchowna. Co moge "doradzic"? Na poczatek postaraj sie zeby jego uwagi coraz mniej Ciebie bolaly. Zrozumiec ze to taki typ czlowieka. Zrozumiec jego motywacje. Zrozumiec ze w rezultacie to on jest bardzo nieszczesliwy podpierajac sie czyms tak niepewnym jak inni ludzie, majac poczucie wartosci "na zewnatrz". A potem, jak juz zrozumiesz co nim kieruje - mozesz probowac (jesli uznasz za potrzebne) z nim porozmawiac, jakas terapia malzenska moze itp - ratowanie zwiazku,moze cos do niego dotrze... Albo wybierzesz rozstanie. Serdecznie Cie pozdrawiam
  15. Licja - tlumaczenia Twojego meza ze kochankowie Cie pobili itp... Jesli sa slady pobicia to NIE WAZNE KTO - wazne ze jest osoba poszkodowana i trzeba sie nia zajac. A policjanci z twojej interwencji potwierdzaja to wszystko co sie w kawalach o nich opowiada. Ciemne tluki... Nie moze byc tak ze nie masz zupelnie nikogo, ze jestes sama! Rodzice, rodzenstwo, jakies przyjaznie - nawet te dawne... Ktokolwiek! Pomysl. Ktokolwiek. Mysle ze przez te wszystkie lata nekania powstala w Tobie bezradnosc i wiara ze cokolwiek nie zrobisz to i tak nadaremno. To nieprawda. Czlowiek checia, potrzeba i dzialaniem moze gory przenosic. Nawet ktos kto jest na swiecie zupelnie sam - jak Ty. Tylko wiele masz przed soba pracy... Trzeba sie zajac owa bezradnoscia, nauczyc "nie dac sie splawic" przez takich np policjantow. Walczyc o swoje. Im bylo wygodnie bo interwencja bez problemow, bez zaangazowania i ich strony, nie musieli wielkich raportow wypisywac ani sie wysilac. Przyjeli do wiadomosci to co Twoj maz im powiedzial - i sprawa zalatwiona. Niestety - my, ludzie jestesmy z natury leniwi. I pewnie jeszcze wiele razy (niekoniecznie w sprawie przemocy w rodzinie) spotkasz sie z lenistwem i pojsciem po najmniejszej linii oporu w urzedach - dlatego musisz nauczyc sie walczyc o siebie, o swoje prawa. Wiem, wiem - powiesz ze sie boisz, ze jak zaczniesz sie bronic nastapi eskalacja. Ze maz Cie za to "ukarze" - za to ze sie bronilas. Byc moze do tej pory Twoja obrona byla albo zadna albo nieskuteczna. Pokaz mu ze umiesz bronic sie skutecznie - o, to juz bedzie mial respekt! Sama sie przekonasz. Ale... zagalopowalam sie. Ty jestes dopiero na poczatku drogi i przede wszystkim potrzebujesz wsparcia, potrzebujesz uwierzyc ze masz wplyw na swoje zycie. A co do bredni ktore Twoj maz opowiada ludziom... Ty wiesz jaka jest prawda. A nawet gdybys byla taka jak on Cie przedstawia - NIKT nie ma prawa nikogo uderzyc! Jesli zona ma kochankow to od tego sa rozwody, separacje itp a nie uzywanie obelg czy piesci. I czy to nie dziwne ze jego zona taka owaka a on nadal z nia siedzi? Czy to tez nie swiadczy o nim przede wszystkim? (oczywiscie napisalam to z przymruzeniem oka) ;) To Twoj strach stworzyl go wszechmocnym, tak naprawde to z niego pewnie kupa tchorza i oportunisty pragnacego by ludzie mieli o nim dobra opinie. On nie jest wszechmocny, ma swoje slabe punkty ktore z pewnoscia znasz... Droga licjo - szukaj w sobie tej sily ktora gdzies tam jest, uspiona ale jest na pewno... Jestem przy Tobie mysla
  16. przypadkiem na to dzisiaj wpadlam na necie. Nie mam slow... Po prostu nie mam slow. http://www.sfora.pl/Stop-przemocy-domowej-Uderz-dziwke-a13909
  17. Licjo - najpierw przygotuj sie do rozstania z Twoim agresorem; pierwszy krok juz zrobilas. Ja bym radzila kontakt z Niebieska Linia czy jakims innym towarzystwem pomocy ofiarom przemocy domowej. Oni znaja rozne przypadki, podobne do Twojego - i sluza rada oraz pomoca, maja nawet doradce prawnego ktory w kwestii formalnej podpowie co i jak. Przede wszystkim i najwazniejsze - Ty musisz przestac sie bac! Strach zapanowal nad Toba do tego stopnia, iz stlumilas swoj instynkt samozachowawczy. W miedzyczasie zadaj sobie pytanie: dlaczego. Dlaczego nie odeszlam gdy maz zaczal pokazywac swoja prawdziwa twarz? Dlaczego pozwalalam sobie na przesuniecie granic pozniej, gdy stawal sie coraz bardziej agresywny? I bron Boze nie oskarzaj siebie za to, nie miej poczucia winy i nie w tym sensie draz problem (bo dla niektorych pytania ktore podalam jako przyklad moga sluzyc za podstawe do oceniania, oskarzania i kwestionowania - zreszta wszystko niemalze podlega interpretacji - ale ta z kolei interpretacja swiadczy o nas samych - sorry za ten wtret nie na temat). Skoro tu napisalas - to znaczy ze chcesz cos zrobic ze swoim problemem. I zrobisz. Jestem tego pewna. Tylko trzeba Ci czasu oraz wlasciwych dzialan. Najwlasciwszym na dzien dzisiejszy niech bedzie zgloszenie sie na Niebieska Linie... Pozdrawiam, musze konczyc Zycze duzo sily i optymizmu
  18. W takich, i podobnych sytuacjach - przypomina mi sie zlota mysl pewnego greckiego filozofa (nie pomne imienia): Kto nie przezyl tego co ja, niech mnie nie poucza ... i kieruje to do wszystkich bez wyjatku, wlacznie ze soba...
  19. po prostu - ZAJEBISTY KAWALEK http://www.youtube.com/watch?v=BYc4uRo9maQ&feature=player_embedded
  20. niestety, nie na polskiej wsi... losy rzucily mnie w kraj daleki to tak dla informacji ps. krow nie ma, baranow tez - tylko swinie trzymaja sie dobrze. Konie w drodze (kuce szetlandzkie)
  21. 0p0p0p "(Nie bronię teraz Jesiennej Rozy, ale) to ja już bym wolała nie mieć poczucia humoru" ... a slowo cialem sie stalo...
  22. Czasem, kiedy jesteś smutny, nikt nie widzi twojego strapienia.... Czasem, kiedy płaczesz, nikt nie widzi twoich łez... Czasem, kiedy jesteś szęśliwy, nikt nie widzi twojego uśmiechu.. Czasem, kiedy się śmiejesz, nikt nie widzi twojej radości... Ale weź tylko pierdnij... dedykowane piatkowi 13-go ;)
  23. mmak - widac taka jest procedura, niczyja w tym zlosliwosc czy klody pod nogi. A moze nawet wyjdzie Ci na korzysc. Oni tam w sadzie niejedno widzieli i nie takich brylantow jak Twoj maz. Najwazniejsze (oj, latwo sie mowi jak to mnie nie dotyczy, ale mam rozwod za soba wiec chyba wiem co mowie, choc kazda sprawa i problem jest inny przeciez) ze zaczelas cos z tym robic i ze cos sie juz w Twojej sprawie dzieje. I ze podjelas decyzje. Pozdrawiam
×