oneill
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez oneill
-
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
oneill odpisał na temat w Życie uczuciowe
I jak to fajnie Paolka jak nikt nie wrzeszczy, nie grozi, nie szarpie za wlosy, nie oklada piesciami i nie trzeba uciekac z domu i wzywac policje. Teraz moze widzisz ze tamto zycie bylo nienormalne. Normalne jest gdy czlowiek czuje sie bezpiecznie, bez wiszacej nad glowa grozby ze w kazdej chwili partner moze wpasc w szal. Jak wpada w szal to niech sie leczy bo jest psychiczny - normalny czlowiek kontroluje swoje zachowania i wyraza zlosc w sposob nietoksyczny dla innych a przede wszystkim nie zagraza rodzinie. -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
oneill odpisał na temat w Życie uczuciowe
Paolka Potrzebujesz czasu, na razie jest przygnebienie bo nastapila wielka zmiana w Twoim zyciu, musialas wiele przewartosciowac... I na pewno czujesz smutek, bol po stracie - wlasciwie to tylko zludzenia stracilas ale to tym bardziej boli. Bo MOGLO BYC... Zanim do konca zrozumiesz ze z tym czlowiekiem NIE MOGLO byc - minie troche czasu. Ale odzyskalas siebie. Tez minie jakis czas zanim to zrozumiesz. A na razie - ciesz sie spokojem. Sciskam -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
oneill odpisał na temat w Życie uczuciowe
Tak, wlasnie owo niewlasciwe uzywanie slow, kompilowanie je - nadaje zdarzeniu czy stanowi ducha zupelnie inny sens. Inaczej brzmi jak powiemy: on mnie wkurzyl a inaczej: ja sie na niego wkurzylam. Niby opis tej samej sytuacji - a jaki wydzwiek emocjonalny... On mnie wkurzyl - znaczy ze ten \"on\" ma dar wywolywania, wplywania na nasze emocje, czyli jakis rodzaj wladzy nad nami; ale tez oznacza ze my tak naprawde nie chcemy byc odpowiedzialni za wlasne emocje (czyli zycie) i wolimy obarczyc tym innych. Nie dziwmy sie wiec ze nasze zycie jest jakie jest - przeciez sami oddalizmy odpowiedzialnosc za nie w cudze rece, w rece swiata, przyrody i pogody ;) Ja sie na niego wkurzylam - opisuje nasza emocje. To moja emocja, ja to czuje, nie zalezy od nikogo. To JA sie wkurzylam. I teraz dalej - przyjelismy ze to ja sie wkurzylam na niego. Na niego jako calosc czy na jakies jego zachowanie? Slowa to niby takie uniwersalne - ale trzeba tez nabyc umiejetnosc poslugiwania sie nimi tak aby nie ranic siebie czy innych, wtedy o ilez latwiej i szczesliwiej, swiadomiej - sie zyje, nieprawdaz? Reasumujac - wkurzamy sie na czyjes zachowanie. Bo nie godzimy sie na nie z jakichs powodow. Ale to NASZA emocja i dotyczy tylko OKRESLONEGO zachowania - a nie przekresla calego czlowieka. Wlasciwie to mialam o czyms innym ale post Ewki tak mnie natchnal... Co do waznosci slow w naszym zyciu. Ktos kto nie szanuje slow (ktore sa przeciez bardzo istotnym elementem porozumiewania, wyrazania siebie i swoich potrzeb a nawet samorealizacji) - nie szanuje siebie. Wiecie - gram w taka odmiane mahjongga - to mnie odrywa od trudnej rzeczywistosci, cwiczy szare komorki i jest fajna rozrywka. W tym mahjonggu jest kilka poziomow, przeszlam wszystkie raz ale ten ostatni, chyba osiemnasty - za cholere nie moglam. Zjechalam na opcje \"latwe\" - i - wierzcie lub nie - od ponad tygodnia nie ruszylam, nie przeszlam tego poziomu z tej latwej opcji. Codziennie tak ze dwa razy wrzucalam ten poziom - i goowno. Bywalam blisko ale i tak nic z tego bo albo czas sie skonczyl albo punkty na tasowanie. Ale dzisiaj mysle sobie - sprobuje z poziomu trudnego. I - za drugim razem przeszlam. I wiecie co - chcialo mi sie smiac bo wczoraj dopiero mowilam o \"jedeeniu zupy widelcem\" - czyli o tym ze jesli jakas droga nie jest dobra to nie powielamy jej w nieskonczonosc liczac ze nagle zadziala - ale probujemy innych drog. I w tym mahjonggu popelnialam dokladnie ten sam blad - przechodzilam go w latwej opcji i nie udawalo sie - zamiast sprobowac w innych (jest klasyczna, trudna i srednio-trudna). Ale zadzialalo tu myslenie stereotypem - jak cos latwe to na pewno mi sie uda... Jesli cos nie dziala przynajmniej trzy razy - trzeba zmienic metode. I tu jest nasza czesta bolaczka - zwlaszcza w naszych pokreconych zwiazkach - powielamy te same schematy, zachowania - ktore nie dzialaja i nigdy nie dzialaly. Wlasciwie tak do konca nie wiem skad bierze sie takie uporczywe obstawanie przy slepych uliczkach o ktorych przeciez i tak wiemy ze nie maja wyjscia... Lek przed zmianami? Przed reakcja? Moze i jedno i drugie? A moze nadal w glebi psychiki jestesmy malymi dziecmi i boimy sie ze jesli zejdziemy z utartej drogi to swiat sie skonczy... Az tak bardzo to ja chora nie jestem, tylko gardlo mnie \"drapie\" i strepsilsami sie kuruje, aspiryna, temperatury podwyzszonej nie mam, nie kaszle - jestem wlasciwie na chodzie a nie lubie lezec (musze byc naprawde chora albo miec dola - to wtedy wyro; ale w mojej sytuacji nie bardzo moge sobie pozwolic, obowiazki itp). Jade zaraz do miasteczka jakies zakupy zrobic. Wyslalam corce kase na czynsz, dostalam pismo ze mam zaplacic za osrodek (nie jakies wielkie pieniadze ale poczekam za tydzien wplace). Z karta Visa sprawa zalatwiona ale padlo na mnie - trudno, tylko ja mialam pieniadze na koncie, musialam wziac kredyt ale taki na 5 lat 5000 € to sie splaci na spokojnie, maz twierdzi ze zrobi transfer na swoje nazwisko - ano zobaczymy. Moge splacic ale pol na pol bo to jest wspolne zadluzenie, nie tylko ja z karty korzystalam a ja mam dzieci i ograniczone mozliwosci zarobku. Tak uczciwie stawiajac sprawe. Jak sie maz za robote wezmie to splaci w rok lekka reka. Chcialam miec juz od tej karty spokoj bo to takie moje male przygotowanie do wyprowadzki. Zamkniecie jednej sprawy. -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
oneill odpisał na temat w Życie uczuciowe
Witam wszystkich porannie, przeziebienie i mnie dopadlo ale jeszcze zyje :) Milego dnia zycze -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
oneill odpisał na temat w Życie uczuciowe
do oneill - nie, az tak bardzo to sie nie przejelam i wcale nie musisz od razu sie \"zamykac\" bo z pewnoscia masz wiele racji w wielu przypadkach. A takie \"widzenie\" to chyba kazdy z nas w jakims stopniu ma. Wszystko zalezy od tego jak te wizje, odczucia interpretujemy. Mnie sie pare razy udalo sknocic takie przestrogi - sny, przeczucia... Wlasnie z nadmiaru sceptycyzmu czy tez inaczej: zbytniej pewnosci swojej racji i olewaniu intuicji na maxa. Chyba nawet nie wierzylam we wlasna intuicje... Mniejsza zreszta o to. A co do ostroznosci - to nigdy nie zawadzi. Pisalam nieraz ze naleze do osob raczej malo ufnych - a co do zamiarow to trzymam je dla siebie, najchetniej to postawilabym meza przed faktem dokonanym ale wiem ze to i niemozliwe i nie fair tak ogolnie. Kurde, chcialabym sie jakos \"wymanewrowac\" jak najmniejszym kosztem... Wlasnie jestem po obejrzeniu bardzo optymistycznego filmu \"Slumdog\", zasluzenie nagrodzonego tegorocznymi Oscarami. Polecam! Taki bardzo pozytywny obraz. Na razie tyle - uciekam do spania. -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
oneill odpisał na temat w Życie uczuciowe
Cztery umowy - przeciez juz nie jestescie razem to jego opinia o tym co bylo (tym bardziej o tym co bylo bo juz nie jest) moze Ci orbitowac bez cukru. A o tym co bedzie i jak on chce zyc - to chyba on juz moze decydowac. Zreszta - zawsze decydowal. Tylko ze - jak w moim przypadku - madrej glowie dosc dwie slowie a glupiej to caly slownik nie pomoze :D -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
oneill odpisał na temat w Życie uczuciowe
Bezsilnosc - bo gdyby sluchal co sie do niego mowi, co inni czuja i mysla, jak odbieraja rzeczywistosc, jaki impact ma jego agresja na mnie i na chlopakow - to nie byloby tej bezsilnosci. Jak kilka razy wspomnialam - ze jak mu przeszkadzamy to ja sie wyprowadze i nie widze problemow - to potraktowal to jak: o, gada sobie tak jak ja gadam. Bo swoje awantury to przeciez takie tam, nic sie nie stalo, puscily mi nerwy no i co... I wszystko wraca do normy, znow mi kiedys nerwy puszcza i znow wroci do normy... Tylko ze dla mnie i chlopakow to jest utrata spokoju, my nie wracamy do normy. My udajemy. Z czasem sie uspokaja i jest ta "pulapka czasowego spokoju" kiedy odkladam dzialania na pozniej bo przeciez nic sie nie dzieje a brak porozumienia to drobiazg w porownaniu z awanturami, prawda? Zmienia sie wartosciowanie. Poza tym czlowiek jest wygodny z natury i leniwy - wiec w takich chwilach spokoju nie musi sie wysilac, porusza sie dobrze znanym torem... Dopoki znow cos nie wybuchnie. -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
oneill odpisał na temat w Życie uczuciowe
Ewo - w myslach mi czytasz. Wlasnie taka mialam przyjac zasade mimo iz mnie mierzi bo nie lubie "gierek". Kocham - KOCHAM - prosta droge. Ale - samo zycie. Pewnie wszystko bedzie latwiejsze nic nam sie teraz wydaje - ale czlowiek to zawsze na poczatku drogi widzi same wyboje i przeszkody. A znajda sie jeszcze tacy co postrasza... no i wesolo sie robi ;) -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
oneill odpisał na temat w Życie uczuciowe
Ewo - nie ma we mnie zlosci tylko bezsilnosc. Zla to ja juz dawno nie jestem. Kiedys slyszalam takie ludowe porzekadlo, wzielo sie chyba z jakiejs basni czy legendy: Ja do niego swiete slowa a on mowi: moja krowa. No i dokladnie tak jest. -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
oneill odpisał na temat w Życie uczuciowe
do oneill - kurde, wystraszylas mnie. Serio mowie. Niby jak mam zadbac o to bezpieczenstwo? Jestem w takim stanie ze z jednej strony trudno mi dawac wiare takim przewidywaniom - a z drugiej strony mysle ze cos w tym jest. Obawiam sie jego reakcji po rozmowie z sluzbami w osrodku - i to przyznaje uczciwie. Bo uswiadomi sobie ze wyszlo na jaw jego postepowanie (wyglada na to ze czuje sie bezpieczny jak nikt o jego szalenstwach nie wie - bezpieczny i bezkarny - ale to my na tym cierpimy) i moze to wywolac agresje. Ale jest tez czynnik strachu i na niego licze. Ze przestraszy sie konsekwencji i nic nie zrobi. Nie chce demonizowac sytuacji - ale nie chce tez bagatelizowac. -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
oneill odpisał na temat w Życie uczuciowe
Tortilla - mnie ustawienia pomogly - ale wylacznie w tym co tyczy sie samych ustawien, ich "tematu" - bo nie ustawiasz wszystkiego hurtem, nie da sie zreszta. Zdecydowalam (wlasciwie juz w trakcie ustawien bo jak tam poszlam, jak sie zapisalam to nie wiedzialam co bede ustawiac i wlasciwie nie wiedzialam tez o co tak naprawde w tym chodzi - ale w trakcie obserwacji to wyszlo) ustawiac od poczatku - tzn od chwili urodzenia. Przerobic to na tyle na ile mozliwe. I przyznam ze jestem zadowolona z wynikow. ze rozwiazaly pewne kwestie i pozwolily mi na pozostawienie przeszlosci tam gdzie jej miejsce - czyli w przeszlosci. Pewnie gdyby nie te ustawienia to bym grzebala nie wiadomo za czym i po co... A chcialabym tak etapami - przerabiac to co nie przerobione w przeszlosci i powoli to zamykac. Zeby juz tam niepotrzebnie nie wracac, nie ogladac sie za siebie bo jakas trauma wychynie zza wegla... Na razie nie wybieram sie na ustawienia, musze wpierw uporzadkowac wlasne zycie (o czym tu wlasnie pisze od kilku dni). A potem pomysle o poprawie jego jakosci bo co komu po perskim dywanie na brudnej podlodze ;) -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
oneill odpisał na temat w Życie uczuciowe
Niestety, jak ktos nie slucha nikogo tylko siebie to przej*bane dla wszystkich. I jest tak jak to kumpel z akademika mawial: wstalismy rano a tu juz polano... K*rwa mac ja juz nie wiem czy udaje glupiego bo az tacy durnie to w przyrodzie nie wystepuja chyba... No i wez czlowieku rozmawiaj powaznie - nie da sie! Normalnie czuje sie bezsilna kompletnie, nic nie dociera. Ja pierd*le. Ciekawe jaka bedzie jego reakcja po rozmowie w osrodku syna za tydzien. Myslec mi sie nie chce o tym. Czy, jak i na ile dotrze ze jest toksyczny dla nas wszystkich i ze ja nie chce z nim byc; i ze jego agresja nie jest spowodowana sytuacja zewnetrzna ale jego zaburzeniami? Zyje ten czlowiek jak na jakiejs wyspie JA - i tylko czasem jakies echo otaczajacego swiata do niego dochodzi. Strasznie ciezko z takimi ludzmi co to nie dopuszczaja nic oprocz ich wlasnej rzeczywistosci - a raczej wyobrazenia o niej. Pierd*le, co bedzie to bedzie, ja sie zaczynam w jego obecnosci zle czuc i tyle. Chyba wszyscy w domu maja go dosc ale on tego nie widzi bo nie chce widziec. Rozmowa jest bezprzedmiotowa bo nie bedzie sluchac a w najgorszym razie znow sie wydrze i bedzie walil lbem w sciane a mnie stres niepotrzebny. OK, dobra, wygadalam sie i juz. :) -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
oneill odpisał na temat w Życie uczuciowe
Galantynka: "jak on to na nic nie ma swoich cięzko zarobionych pieniędzy(karte zawsze swoją od bankomatu ma przy sobie, a i pieniadze też) , jak ja to nie dbam...." Hahahahahaha! U mnie teksty sa identyczne, ale ja tez temu jestem winna poprzez "matkowanie" od poczatku. On pracowal, zarabial - i gdzie sa te pieniadze? Sprzedal dzialke piec lat temu - gdzie sa te pieniadze? Wywiozlam do Polski, rozdalam swoim dzieciom a jemu nic nie zostalo. On nie ma nic a ja wszystko. Tak mam wszystko ze bede sie stad wyprowadzac. Tzn mam mieszkanie w Polsce - ale do Polski nie wroce bo nie bardzo mam po co - pisalam tysiace razy ze jakbym miala zapewnione to co tutaj to nie zastanawiam sie 5 minut i wypiurdalam. Popelnilam powazny blad tym matkowaniem (teraz gadanie o tym to musztarda po obiedzie), nauczyl sie wygody ze ma wszystko podstawione, ubranie ku*wa kupione (a ze nie szanuje i niszczy to ma goowno nie ubranie a potem zale ze on nic nie ma a my mamy), lodowka pelna, pranie zrobione, rachunki poplacone, zakupy zrobione - on tylko przynosil kase do domu, dostawal (o k*rwa ale to brzmi, okropnie, wiem - ale pokazuje jak dziala "matkowanie"; bez sensu) kase na fajki, na benzyne i do pubu na piwo, jak potrzebowal bral sobie jakies drobne z mojego portfela - a jako bonus awantura, pyskowanie, wyzwiska, obrazanie i grozby. Zastanawiam sie nad "geneza" tego moejgo matkowania - a wlasciwie nad tym co zyskiwalam. Na poczatku wlasciwie sam sie o to napraszal - zebym ja sie zajela utrzymaniem domu, finansami itp bo on pracuje i nie ma na to czasu, kupilam z radoscia bo mysle sobie ja teraz nie pracuje bede na cos uzyteczna, cos dla zwiazku zrobie. Z czasem zauwazylam ze on nie ma pojecia o finansach, ile by mial tyle by przesrrral a potem raczki do Bozi i nerwy bo rachunek przyszedl i nie ma czym zaplacic. Jak zaczal wydawac czy np jak szedl na piwo to stawial wszystkim wokolo i nie liczyl sie zupelnie z niczym innym - jakby jutro dnia nie bylo. Sobie nic nie kupil bo przyjelismy (sic!) taka zasade ze on pracuje, nie ma czasu na chodzenie po sklepach to ja mu kupie. I tez sie oczywiscie ofiarowalam w radoscia. Uswiadomilam mu przez to ze on nie musi zupelnie nic robic - pojdzie do roboty, przyniesie pieniadze i zero zmartwien. Zycie to samograj. A wzielo sie to z mojej niecheci do bycia na czyims utrzymaniu - to wynioslam z domu. Musialam wiec odpracowac ciezko, porownywalnie do tego jak on pracowal zarabiajac pensje. Wyczul to wykorzystujac przy byle okazji - a ile sie w awanturze nasluchalam jak on ciezko pracuje - wydawaloby sie ze nikt inny na calym swiecie nie pracuje tylko on i nikt tak ciezko! Niestety, on musi pobyc sam i nauczyc sie zyc. Albo sie nauczy albo zginie - choc w to watpie bo tacy maja szczescie spotykac na swojej drodze "opiekunow". Tak jak z ta rodzina ktora u niego mieszkala. Niech komus podnajmie a on sam zajmie jeden pokoj - i juz ma z glowy. Nie bedzie sie nad nimi wytrzasal bo to obcy i by sie bal - a bedzie miec oprane, ugotowane, zaplacone rachunki i zero myslenia o tym co trzeba zrobic w gospodarstwie domowym. Powiedza mu tyle a tyle masz doplacic - on doplaci i z glowy. Zreszta to mnie juz chyba nie powinno obchodzic... Zla jestem na siebie (ale tak wirtualnie bardziej) ze dopuscilam do takiej sytuacji - ale wtedy nie wiedzialam jak bardzi sama jestem zaburzona. Taka postawa "matkowania" i wyreczania jest potwornie demoralizujaca, niestety :O -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
oneill odpisał na temat w Życie uczuciowe
Ufff, ostro dzis bylo. Ale bardzo \"na pozytywnie\". I ja tez podeszlam do tego normalnie, jak do okreslonej rzeczy/sytuacji co sie staje - bez scenariuszy co by bylo gdyby a co bedzie bo... Bylam w osrodku u starszego syna, rozmawialam z lekarka a potem z socjalnym. Otrzymalam taki ogrom wsparcia ze nigdy nawet o tym nie marzylam. Dla mnie to tak jakby ktos odwalil za mnie dwie tony wegla do komorki :) I wiem slad brala sie wieksza czesc mojego strachu - z braku wiary we wsparcie, obrone i przekonaniu ze zawsze jestem pozostawiona samej sobie bez wzgledu na zagrozenie. Stwierdzilam ze ja chce sie wyprowadzic ale musze wziac pod uwage wiele czynnosci \"technicznych\" ktore musze zalatwic w zwiazku z tym - no i zadbac o zwierzeta. I ze nie bedzie to natychmiast bo te sprawy musze poustawiac odpowiednio zeby sie pozniej za mna nie ciagleny ani zebym nie placila rachunkow za dom w ktorym nie mieszkam. Wszystko, niestety, jest na moje nazwisko - od telefonu poczawszy poprzez prad a na kablowce skonczywszy (i internecie). Wszystko platne z mojego konta. Ale teraz (o czym nie wspomnialam w rozmowie, zreszta dobrze bo to akurat do tematu nie nalezalo) zastanawiam sie jaka bedzie reakcja meza i na jaka ilosc/jakosc oporu musze sie przygotowac (znajac jego calkowite uzaleznienie - rzadko kto rezygnuje bez walki z wygody). Ale zostawmy to na pozniej, nie bede teraz sie nad tym zastanawiac. Nawet (co jest ogromnym moim sukcesem) o tym nie mysle. Jeszcze. Po co? Stwierdzilismy ze dla dobra wszystkich lekarka i socjalny plus opiekun syna porozmawia z nami obojgiem (w tym z mezem oczywiscie bo to o niego glownie chodzi) wysylajac wczesniej list w tej sprawie. Spotkanie odbedzie sie w osrodku w gabinecie lekarki. Wyglada na to ze we srode za tydzien albo za dwa tygodnie. I wtedy zobaczymy. Mam pewne obawy - ale nie ma sensu sie nad nimi teraz zastanawiac bo to i tak ode mnie nie bedzie zalezne a po co sie niepotrzebnie stresowac. Licze tez na to ze moze to spotkanie uswiadomi mu ze to on ma problem a nie my - a co za tym idzie zostawi nas w spokoju i nastepnym razem jak bedzie chcial zrobic awanture i wygrazac to sie trzy razy zastanowi - ze strachu ze ja jednak MOGE cos zrobic i interweniowac. Ze nie jest bezkarny. Niestety - ja mysle kategoriami kogos w miare normalnego kto nie krzywdzi innych uwazajac ze to ich wina i ze sprowokowali. Moge wiec tylko spekulowac odnosnie wyniku rozmowy. Moze do niej nie dojsc bo maz nie pojdzie i juz. Licze na to ze jednak pojdzie. A potem zobaczymy. Socjalny zas zaproponowal mi zalatwienie opcji pobytu syna poza domem na dluzszy czas; nie tak jak respite ale np tydzien czy dwa tygodnie - i tak zeby byla ta opcja w razie potrzeby/koniecznosci. Mialam watpliwosci ale porozmawialismy i wytlumaczyl mi ze niesie to ze soba wiele korzysci jak np gdybym zachorowala albo musiala nagle wyjechac itp. Albo jakby - zanim sie wyprowadze - zaistniala w domu agresja itp. Dlaczego nie bylam przekonana do tej opcji? Otoz dochodze do wniosku z obserwacji meza iz ma on syndrom zupy jedzonej widelcem. Czyli z uporem maniaka je te zupe widelcem za kazdym razem gdy ja podaja i nie widzi ze to bezcelowe, nie probuje uzyc innych sztuccow - ale wierzy ze w koncu te zupe da sie zjesc widelcem. W naszym przypadku jest to obecnosc mojego syna ktora obwinia za wszystko co zle w naszym zwiazku, za swoje napady zlosci i agresji, za swoj brak cierpliwosci itp. I przez tych 6 lat tak uwaza - wiec jesli syn zamieszka na dluzszy czas w osrodku - uzna ze zupa dala sie jednak zjesc widelcem czyli ze mial racje przez te wszystkie lata. Nie, nie chodzi mi o udowadnianie ze ziemia jest okragla komus kto chce wierzyc ze jest plaska - niech wierzy na zdrowie. Tylko ze to i tak nic nie da bo owa zlosc, agresja jest w nim samym czy moj syn bedzie w domu czy nie - i to nic nie da. Najlepszym wyjsciem jest przeprowadzka. I wszyscy mi w osrodku tak doradzaja. Ja wiem. Tylko mowic, wierzyc a zrobic... Chcialabym zeby mezowi tam na spotkaniu wytlumaczyli ze jestem gotowa sie wyprowadzic i zeby nie robil wiekszych blokad ani szykanow bo wyprowadze sie z policja za plecami i komu to potrzebne? Przeciez jemu wygodnie jest wylacznie wyslugujac saie nami a tak naprawde to my go wk*rw*amy i zawadzamy bo mamy swoje potrzeby, bo prosze o sciszenie telewizora, bo nie lubie jak przychodza goscie i pala a ja to wdycham (a on oburzony ze taka niegoscinna jestem - tak, mam moje zdrowie poswiecac, jak sama palilam to wychodzilam kiedy mnie proszono); wogole nieliczenie sie z naszymi potrzebami a jesli to na chwile wersja demo. No coz, machine puscilam w ruch. I teraz tylko czekac na efekty. I miec nadzieje ze dotrze do niego jakos ze dla mnie zwiazek sie skonczyl, byl pomylka i trzeba sobie to uswiadomic. Ja wiem - gorzej z nim. Nie chce zeby sie na dzieciach odgrywal. Zreszta nie pozwole na to - tym bardziej ze wiem o wsparciu. I ze oni sa tak samo nastawieni na ochrone nas jak i ja. A co do opinii ludzi to mi zwisa kalafiorem. Moje zycie - czy ich opinia? Nie, nie umiem byc bezwzgledna - jest mi go zal ale nie az do tego stopnia zeby pozwalac na chore sytuacje. On jest chory, ma problemy psychiczne i powinien sie leczyc dla samego siebie. -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
oneill odpisał na temat w Życie uczuciowe
No taaa - napisalam super na temat. Mialo byc o tym odcieciu sie... Ja sie odcielam juz dawno. Nie ma z mojej strony wiezi - ani nawet tej uzaleznieniowej. Juz nie odbieram swiata jak osoba uzalezniona czy wspoluzalezniona - bo wiem ze sama tez sobie poradze, lubie byc sama, bez partnera znacze tyle co z partnerem - zreszta to nie ma porownania, u wspoluzaleznionych jest blad w zalozeniu myslowym. Najgorsze jest to fizyczne dzielenie przestrzeni - i to ze maz uwaza ze nic nie zrobil, nic sie nie stalo i tak sie zachowuje. Przepraszam to mu moze tylko raz czy dwa razy po takich awanturach sie wypsnelo - ale to takie przepraszam na zasadzie slowa ktore nic nie znaczy. Bo jak sie przeprasza to nie jest to przepustka do powtorki, prawda? Przepraszam cos znaczy. Ale skoro nic sie nie stalo przeciez albo jesli nawet sie wkoorwil to mial powod i zostal sprowokowany - wiec przepraszam to wogole nie wchodzi w gre. Jakby to przepraszam powiedzial to znaczyloby ze za cos przeprasza. A tu nie ma za co, prawda? Tak ja to widze. Jak jest spokoj to obleci. I tak za wiele z nim nie gadam bo spokoj mi milszy a toto nie wiadomo o co pysk rozewrze. O dyskusji jak opisalam powyzej, kompromisach - niech ja miedzy bajki wloze w tym ukladzie. Rozmowy sa o doopie Maryni a i te moga zejsc na "niebezpieczne" tory ;) Jest problem - zwierzeta. Nie bede mogla wziac ich wszystkich ze soba jak sie wyprowadze, zreszta prawdopodobnie maz bedzie chcial jednego psa zatrzymac. Moglabym wziac tylko jednego i ostatecznie jedna kotke, gorzej ze swinkami... Przyjmuje jednak ze o to martwic sie bede pozniej. Boje sie zeby maz im krzywdy nie zrobil jak wpadnie w jakis szal a mnie nie bedzie... Wiele tez zalezy od wlasciciela wynajmowanego domu - czy zezwoli na zwierze. Serce mi peknie ale sa priorytety. Jak sie wyprowadze przestane tez do Polski czesto jezdzic bo raz - nie bedzie mi potrzebna normalnosc i odskocznia a dwa - chocby ze wzgledow finansowych i technicznych. Bo bede musiala kogos prosic o podwiezienie na lotnisko (nie zostawie samochodu na parkingu) no i jesli pies czy kot bedzie to ktos musi sie nimi zajac i tez trzeba takiej osoby poszukac... To sa oczywiscie moje plany na ewentualnosc wyprowadzki ktora i tak dojdzie do skutku. Bo tak sie zyc nie da. Nawet w tych chwilach spokoju jest gdzies w tle niepokoj i oczekiwanie na kolejna awanture. Ja juz sie zrazilam. OK - wiele zrozumiem, jeden raz, nawet drugi - no coz, nerwy puscily. Zywemu sie zdarzy. Ale nie w regularnych odstepach czasu, w poczuciu calkowitej bezkarnosci i samokrytycyzmu - wywalanie frustracji na nas, wrzaski, grozenie, wyzwiska, bezdennie glupie oskarzenia na zasadzie czepiania sie o cokolwiek (i przy okazji obracania zaufania przeciwko mnie - ale ja juz nic nie mowie wiec nie ma zaufania i nie ma nowych tematow)... E, po co ja wogole o tym pisze, pierdoly saskie. Sa ciekawsze tematy. :D -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
oneill odpisał na temat w Życie uczuciowe
Mnie moze latwiej bo zawsze jest w perspektywie odskocznia i spokojne, normalne zycie w Polsce. Gdyby nie to - nie wiem. Ludzie roznie reaguja - Ty Jizabela - agresja, zloscia. Inni zamykaja sie w sobie i siedza cicho zeby jak najmniej uwagi soba zwracac i jak najmniej \"zbierac\" bo nie maja sil na dzialanie. Ja mam niestety zdolnosc (wyuczona, jako mechanizm obronny) wybaczania, zapominania wyrzadzonych mi krzywd. Kiedys bylo tego zbyt wiele i musialam sobie jakos z tym poradzic - z tym i z odrzuceniem. To wywolalo w konsekwencji postawe wybaczajaca i nawet (jak pamietam z dziecinstwa) cieszaca sie gdy osoba dokuczajaca mi okazala odrobine sympatii. Wtedy zapominalam wszystkie krzywdy. To ma cos wspolnego chyba z syndromem sztokholmskim - ale jako dziecko nie majace oparcia, obrony w nikim i same przez to nie umiejace sie bronic mialam tylko takie wyjscie aby przetrwac - albo totalna nienawisc, zlosc do calego swiata - co z kolei byloby w sprzecznosci z moja ogromna potrzeba akceptacji i milosci. I tak przez cale lata tlumaczylam toksycznych ludzi w moim otoczeniu - i bardzo szybko zapominalam jaka krzywde mi wyrzadzili. Dlatego miedzy innymi moje granice ulegaly coraz to wiekszemu zatarciu. Czesto tez myslalam ze moze to ja sama w jakis sposob sciagam na siebie te krzywdy. Dopoki nie zabralam sie solidnie za siebie i nie zrozumialam ze NIKT nie ma prawa krzywdzic NIKOGO swiadomie. Tak naprawde to wierze i zawsze wierzylam (nie wiem skad mi sie to wzielo, utopia jakas czy co?) w porozumienie, w to ze wszystko mozna wyjasnic rozmowa, dyskusja - dojsc do kompromisu. Tylko ze w wiekszosci przypadkow w moim zyciu taka opcja nie zaistniala. Bo do tego trzeba zaufania. Zaufanie to nie cos co jest i bedzie - jesli nawet dajemy kredyt na poczatku jakiejs znajomosci czy zwiazku - to on ulega pozniej zmianie i zalezy to wylacznie od tej osoby. Jesli okaze sie godna zaufania w praktyce - to juz nie jest kredyt ale wlasnosc. A jesli niestety zawiedziemy sie na niej - kredyt ulega anulowaniu i nie ma juz nic. Czesto spotykalam sie np z wykorzystaniem mojego zaufania - cos komus powiedzialam albo poprosilam by zalatwil, jakas sprawa bardzo osobista czy finansowa - a ta osoba albo uzyla tego przeciwko mnie albo mnie wykorzystala. W najlepszym razie wysmiala. Pisalam juz o swoim problemie z zaufaniem zreszta. -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
oneill odpisał na temat w Życie uczuciowe
Jesli w zwiazku nie ma szacunku, troski, zrozumienia, otwarcia na druga osobe - to wszystko co robimy utrzymujac go przypomina szminkowanie trupa. Ani nie ozyje ani naturalnie nie wyglada. -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
oneill odpisał na temat w Życie uczuciowe
Czytelniczko - za jakie przewiny go wyrzucilas? A te jego podejrzenia to faktycznie - pachna mi jakas paranoja albo co najmniej zespolem Otella. Tak sie nie zachowuje normalny czlowiek, nie doszukuje sie we wszystkim objawow zdrady czy dzialania na jego szkode. A jemu tak wygodnie przy Was - nie musi szukac lokum, zna otoczenie, jest u siebie. Chyba to jedyny powod. Za duzo musialby zmienic - no i gdzie wtedy utylizowalby swoje chore leki? -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
oneill odpisał na temat w Życie uczuciowe
Czytelniczko - jezeli Twoj maz wierzy bezpodstawnie ze masz kogos na boku - to znaczy ze cierpi na zaburzenie psychiczne. Celu moze nie miec tylko swira. A ze Ty myslisz normalnymi kategoriami - to wlasnie tak to interpretujesz. Pewnie na dodatek uwaza sie za calkiem normalnego i majacego podstawy do podejrzewania Ciebie o posiadanie kochanka/ow (chociazby plamy po jogurcie na swetrze). Czy rozmawialas o tym z kims z rodziny, przyjaciol? Pewnie nie, bo to wstydlwy temat, poza tym dotyczy zycia rodzinnego, intymnego... Ale z drygiej strony Ty i dzieci cierpia na tych bezzasadnych, paranoidalnych podejrzeniach. -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
oneill odpisał na temat w Życie uczuciowe
TORTILLA nie Jizabela - wybaczcie pomylke! mialo byc cd - kiedys ogladalam taki film gdzie kobieta przychodzi do domu samotnego mezczyzny i od razu tekst: jak t mozesz w takim chlewie zyc? I dawaj - za miotle, za szmate, za zmywanie tony garow, za okna, za firanki... I mieszkanie sie blyszczy a sam wlasciciel palcem nie kiwnal - sorry, kiwnal. Narobil burdelu. I co sobie taki facet pomysli? Ano ze wlasnie znalazl sie w bardzo komfortowej sytuacji bo nie musi nic robic a i oprane, i umyte, i ugotowane ma. Inne uslugi tez w opcjach. A co wtedy mysli taka kobieta? Oj, biedaczek - nie ma kto o niego zadbac! Jak on tak moze zyc? Przeciez nie mozna byc szczesliwym w takim syfie! Oj, jak mi go zal - ale od teraz ma mnie i ja sie nim zaopiekuje, juz nigdy nie bedzie tak jak bylo... I taka kobiecina nie pomysli sobie ze moze on to LUBI. Ze moze on czuje sie w tym syfie jak swinia w blocie. Umyj swinie to do blota pojdzie i tak (nie dlatego ze jest brudas tylko dlatego ze ma wrazliwa skore i w taki sposob chroni ja przed ukaszeniami oraz porazeniem slonecznym - to tak na marginesie odnosnie zoologii zwierzat gospodarskich). Facet moglby zyc w gnoju bo przewrocilo sie, niech lezy. Jemu to nie przeszkadza. Niektore osobniki co bardziej niechlujne i leniwe tak maja. Ale w opisywanej sytuacji zyskuje (watpliwie) tylko facet. Kobieta wylacznie na chwile. Czyli wlasciwie nikt. Bo jakby glosno powiedziala: no wiesz, dziwne ze wytrzymujesz w takim balaganie - z dezaprobata - to moze by sie facet sam zreflektowal i by posprzatal? Bo by mu sie wstyd zrobilo? Przeciez o to chodzi - a i sam by sie poczul lepiej ze cos zrobil, ze jakis trud wlozyl - i by to uszanowal. A jak ktos mu posprzatal t czym predzej wroci do dawnych zachowan i znow bedzie burdel z zasmierdzialymi garami w zlewie - do kolejnej wizyty pani praczki i sprzataczki. Nie umiesz zyc w domu tylko w chlewie - to do widzenia. -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
oneill odpisał na temat w Życie uczuciowe
Jizabela - google nie boli ;) poszukaj informacji o ustawieniach hellingerowskich; ja znalazlam na tej stronie bo bywam w Krakowie wiec to dla mnie najwygodniej: http://www.hellinger.com.pl/content/view/41/32/ Na pewno znajdziesz cos dla siebie - co do cen to tez nie powiem nic konkretnego bo sa zroznicowane i Ty musisz trafic na cos co Tobie spasuje pod wieloma wzgledami. Pisze tak jakbym glosno mowila - to jest dobre i dla mnie i dla kogos komu mopze sie ta moja nabyta wiedza przydac. I moje doswiadczenie - a raczej wnioski jakie z niego wyciagam. Takze staram sie przed soba nie ukrywac slabosci, tego ze sie podlamuje czasem ale juz sie tego nie wstydze tak jak kiedys. Moje obawy koncentruja sie wokol kilku spraw o ktorych wlasnie teraz napisze. Kiedys byloby to nie do pomyslenia - taka szczerosc, wrecz ekspiacja - z mojej strony. Teraz wiem ze to jedyna droga. Przede wszystkim byc szczera samej ze soba - a to ze powiem o tym glosno mobilizuje do podtrzymania tej postawy, byloby mi wstyd i glupio gdybym nie dotrzymala tego slowa (bo mam zwyczaj dotrzymywac jesli cos postanowie, to jeden z filarow mojego szacunku do samej siebie). Obawiam sie jakichs drastycznych rozwiazan (policja itp) ale z drugiej strony obawiam sie owej \"pulapki chwilowego spokoju\" bo wiem ze po awanturze jest tak jakby nic sie nie zdarzylo (ze strony meza - tzn jesli nawet wspomni o tym ze robil awanture to jak o epizodzie ktory nie warto brac pod uwage), niby wszystko w porzadku i wlasciwie nie trzeba nic robic. Do nastepnego razu o ktorym WIEM ze nastapi bo juz nie mam zludzen. Ale pulapka dziala. Dlaczego? Bo jesli zastosuje srodki docelowe, wciagne w problem sluzby socjalne itp to obawiam sie ze taka forma obrony spotka sie z eskalacja przemocy, ze maz bedzie sie \"mscil\" za to ze smialam poinformowac o problemie innych. Oczywiscie spotkam sie jutro z socjalnym i powiem mu o swoich obawach. Najgorsza jest ta \"pulapka chwilowego spokoju, chwilowej normalnosci\"; myslisz sobie: jakis czas tak wytrzymam, tzn wiesz ze w nastepnych kilku dniach (a nawet tygodniach) i tak nic sie nie stanie bo sie wyczerpaly baterie toksykowi. Jezu, ile razy ja juz bylam w takiej wlasnie sytuacji! Czlowiek sam sobie mydli oczy - nie chodzi mi o to zeby zwiazek istnial czy przetrwal bo mam to w doopie, nie widze tu zadnego zwiazku dla siebie ani miejca - ale nie chce wynosic sie nagle bo musze.Ja CHCE mieszkac sama, potrzebuje odpoczac w normalnej atmosferze, bez oczekiwania na nadchodzaca burze ktora moze nastapic kiedykolwiek. Tutaj nie mam tej pewnosci a widze ze wszyscy jej potrzebujemy. Ale moje obawy sa uzasadnione bo skoro maz nie wyciaga wnioskow i uwaza ze to inni ponosza wine/odpowiedzialnosc za jego zachowanie - to moge miec watpliwosci czy rozmowa z socjalnym odniesie jakis skutek. Bedzie tylko obwinianie mnie ze \"napuscilam\" na niego ludzi podczas gdy on niewinny jak leluja biala... POkazuje mi to jak bardzo potrzebuje tego spokoju - tak bardzo ze gotowa jestem po raz kolejny nic nie zrobic bo jest spokoj na...na jak dlugo tego nie wiem... To jest chyba jakis rodzaj oportunizmu. Nie pomaga mi to ze jestem sama - wsparcie mam wylacznie w sluzbach socjalnych. Nie mam sie nawet komu wygadac prywatnie - tak jak do przyjaciolki pojsc i opowiedziec co mi lezy na watrobie i czego sie obawiam itp. Jak czasem rozmawiam o tym z kims ze szkoly syna to mi strasznie glupio ze sie tak zwierzam - ale z drugiej strony dzieki temu wiedza jaka jest sytuacja. I cos Wam jeszcze powiem - wlasnie ten tekst z radia ktory wczoraj zamiescila Ja - spowodowal cala fale refleksji. Doszlam do wniosku ze wieksza czesc zycia rozpuszczalam wszystkich wokol swoim \"byciem na uslugi\", byciem pod reka, gotowa pomoc, doradzic, wyreczyc. I maz trafil we mnie na podatny grunt bo on wlasnie jest uzalezniony (nie umie zyc) od wykorzystywania innych. Nie posiada wielu umiejetnosci niezbednych do zycia - bo od tego mial innych. Nawet jesli im za to placil czy zrobil przysluge bylo to na zasadzie: ja tobie ale ty mnie tez. Przyklad z rodzina ktora u niego mieszkala - ja to zrozumialam dopiero jak kilka lat z nim pobylam. Ze on sam to by sobie nie trafil z palcem do doopy, ze nie posiada elementarnych umiejetnosci i znajomosci prowadzemia domu, codziennego zycia, finansow i sie dziwilam coraz bardziej jak takie kuriozum moglo przetrwac i to calkiem niezle. A on mial od tego innych. Rodzina mieszkala u niego i utrzymywala mu dom - wiec on nadal nie wiedzial czym to pachnie. Kupowali mu co trzeba wiec on sam nie musial... A ja tez dobra ku*wa dusza sie znalazlam ktora zaczela go wyreczac bo mi sie wydawalo ze doceni, zrozumie, uszanuje itp pierdy. Jeszcze bardziej go spaskudzilam bo jak mu przyszlo cos samemu zalatwic czy zrobic to wpadal w panike. Jego trzeba bylo zostawic samemu sobie juz dawno i niech padnie na pysk raz, drugi - to albo zginie albo sie nauczy. Ale dzisiaj mu powiedzialam (choc nie mialam ochoty z nim rozmawiac) bo jakby nigdy nic prosi mnie o telefon w sprawie karty kredytowej (tzn nie prosi ale mowi to ty zadzwon), karta po pierwsze jest na jego nazwisko a to ze (jak tlumaczyl moj wrecz psi obowiazek do zajecia sie karta) korzystalam z niej placac za przeloty do Polski to jest koszt bycia w zwiazku malzenskim ze mna na ten przyklad, czyli rzecz normalna (do niedawna wydawalo mi sie ze faktycznie odpowiedzialnosc spada wylacznie na mnie ale obydwoje z niej korzystalismy i niewazne kto wiecej kto mniej i na co - ja owszem, jak sie wyprowadze moge splacic czesc tego zadluzenia, to nie sa wielkie pieniadze, jakies 5 tys euro); ale on wolal tak sprawe postawic bo wtedy nic sam robic nie musial. A ja mu na to ze nie zadzwonie i ze on mnie do tego nie potrzebuje i niech zalatwi sam - jak zalatwi tak bedzie mial. O dziwo nawet sie nie awanturowal i zalatwil to sobie. Chce uzywac laptopa ale nie bardzo wie co do czego - nauczyc sie nie chce a wzywa nas zeby mu to czy tamto pokazac. Syn mu nie odmowi ale ja jak najbardziej. Ja wogole to strasznie wszystkich swoich partnerow rozpuszczalam, demoalizowalam, kupowalam im majtki, buty i nauczyli sie ze o nich mysle, ze im ku*wa matkuje - bylam instytucja, serwisem a nie czlowiekiem, partnerem. Nie mam pretensji - sama sobie taki los wybralam. A ludzie sa tacy - dasz im palec a oni chap! cala reke. Pewnie ja tez byl nie byla lepsza... cd -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
oneill odpisał na temat w Życie uczuciowe
idaalia - a propos zamieszczania plikow na hostach - jest kilka polskich, znam tylko wrzute, chomika, voila, odsiebie i pewnie sa jakies jeszcze. Najwiecej ebookow widzialam na chomiku. Sa tez zagraniczne, ja mam swoje na rapidshare - zreszta napisze na maila o szczegolach bo mam w zwiazku z tym pomysl. -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
oneill odpisał na temat w Życie uczuciowe
Cztery umowy - ja to mam odkad pamietam. To pozostalosc dziecinstwa kiedy chcialam zeby w domu bylo dobrze i spokojnie wiec te chore emocje rodzicow przechwytywalam na siebie. A potem to chcialam byc dobra dla wszystkich wierzac ze za to bedzie czekac mnie akceptacja i milosc. Oczywiscie obydwie drogi bledne - ale szlam nimi bardzo dlugo i teraz ow nawyk nie zniknie w tydzien. Uznalam jako dziecko ze jak przechwyce czyjas zlosc, gniew, agresje, wstyd, lek - to sama bede bezpieczna bo mi te emocje nic nie zrobia. Bo je \"udomowie\". Ja sie zawsze balam agresji, gniewu i zlosci. Balam sie sprowokowac w kims te emocje bo to moglo mi bezposrednio zagrazac. Odkad pamietam to sie tego balam. Jak ktos spojrzal na mnie groznie to sie az w sobie kulilam i mialam ochote zejsc tej osobie z oczu - jakby sama moja obecnosc kogos wkurzala. To jest najprawdopodobniej implikacja przebywania z osobami nieprzewidywalnymi, zmiennymi - gleboko zaburzonymi. Niestety - moi rodzice byli tacy - i ich rodzina w wiekszosci tez. Dzis dali cukierka - jutro tego cukierka wypomnieli z komentarzem. Pisalam juz ze maz uosabia wszystkie dysfunkcje moich rodzicow i rodziny - ale zaczynaja one niebezpiecznie ocierac sie o psychopatie. To nie ja czy moje dzieci sa tego przyczyna - on to w sobie mial od zawsze. Krzywym garbatego nie wyprostujesz. Ja bylam tylko wentylem ktorym te - moze nie zawsze swiadome - patologie uszly. Wciaz mam w glowie te audycje zapodana przez Ja - i te postawe \"dogadzajaca\" innym, dziewczyna z czajnikiem. No tak - ja zawsze pierwsza bylam do przyniesienia tego \"czajnika\" - bo jakze to, nie moge przeciez byc taka niekolezenska i nie przyniesc. Do niedawna nawet gdybym nie zglosila sie w checia przyniesienia czajnika - czulabym sie podle, jak jakas jednostka strasznie antyspoleczna, niekolezenska i wogole nie warta zeby ja lubic i sie z nia zadawac. Nawet gdyby przyniesienie tego czajnika nastreczalo wiele trudnosci a dla kogos innego no problem. To nie jest jeden tylko efekt - ale cale zaleznosci. Taki lancuch przyczynowo-skutkowy. Na szczescie wiem skad to sie wzielo a co najwazniejsze - jestem tego swiadoma. Swiadomosc to pierwszy krok do zdrowienia. A taka wlasnie postawa \"kelnerska\" budzi brak szacunku a nie sympatie i lubienie kogos. Maja Cie gdzies bo wiedza ze zawsze cos za kogos zrobisz, jestes wygodna dla innych wiec Cie \"akceptuja\" - a wlasciwie to akceptuje Cie ich wlasne lenistwo. Im sie nie chce - Ty to zrobisz na pewno. Wysluguja sie Toba. Ale przez to sami sie nie rozwijaja, nie nabywaja umiejetnosci bo to Ty ich rozpuszczasz, demoralizujesz. W tej audycji powiedziano swiete slowa ktore skierowane byly wlasnie do mnie. Bo od takiego \"kelnerowania\" ludzie sie uzalezniaja. Tobie jest coraz gorzej, nie masz ochoty za kogos robic, zalatwiac spraw w nieskonczonosc a jednoczesnie z ta niechecia jest przymus bo to musi byc zalatwione a tamta osoba nie potrafi - jak ma potrafic jak ty to zawsze robisz? I bledne kolo, i frustracja... Tamta osoba zapiera sie wszelkimi silami przed przejeciem tego obowiazku... A Ty czujesz sie wykorzystywana/y coraz bardziej - o coraz bardziej bezsilna/y, skazana na taka sytuacje i role. Tutaj dokladnie widac demoralizujacy wplyw takiej postawy \"wyreczajacej innych\" - wyskakiwania z inicjatywa \"ja to zrobie\". Czy ktos kto \"kelneruje\" ma do siebie szacunek? Chyba nie bardzo - skoro swoja postawa pragfnie na niego zasluzyc, wypelnic te luke w samym sobie. Jakby sie szanowal to by wiedzial co moze, co trzeba zrobic i czego od siebie wymagac a nie szedl na rympal. Od jakiegos czasu taka juz nie jestem, nie zglaszam sie na ochotnika i nie mam juz poczucia winy z tego powodu :). Tutaj widze powolne zdrowienie choc we znaki daja mi sie moje niegdysiejsze zobowiazania ktore wzielam na siebie w przyczyn wyzej opisanych - teraz mi doskwieraja. Widze bardzo wyraznie i klinicznie wrecz rozwinieta taka postawe u meza - on gotow jest rzucic wszystko, dom, rodzine, zmienia mu sie wtedy priorytet blyskawicznie - bo ktos czegos potrzebuje; zwykle sie sam z wlasnej woli ofiarowuje mimo iz ma juz cos zaplanowanego, jest w polowie jakiegos zadania np w domu, dla domu, dla kogos z nas... Dom, rodzina moze poczekac. Obcy - nie. Bo on mi da szacunek, bedzie mnie lubial. Podaruje XY dlug ktory mi jest winien - zyskam szacunek, bedzie mnie lubial. Dam sie j*bac rowno kazdemu kto nie jest rodzina. Bo rodziny nie szanuje, ona jest i bedzie czy bede dla niej dobry czy nie. Siebie tez nie szanuje bo wiem kim w glebi duszy jestem - a inni nie wiedza wiec moga mi dac ten szacunek za moja ogolnodostepnosc. Co zrownowany brak szacunku mojej rodziny gdyz oni widza kim naprawde jestem... A wlasciwie to kim jestem sam nie wiem. Tak jakos to widze i sadze ze jesli sie myle to niewiele... -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
oneill odpisał na temat w Życie uczuciowe
Jak nie jestem zwolenniczka wszelkich radyjow itp - to ten tekst z radia Jozef trafil do mnie bezblednie. Jest prosty i prawdziwy. Moge sie pod nim podpisac, to byl tez moj problem przez cale lata. Ale to sie powoli (lecz progresywnie) zmienia... Zauwazylam (wlasnie dzieki ustawieniom uswiadomilam to sobie dokladnie) ze jestem takim \"magnesem\" na cudze emocje, jak gabka je wciagam czy chce czy nie. I jesli jest gdzies w otoczeniu osoba ktora ma za wiele nieprzerobionych, czesto nawet nieuswiadomionych emocji ktore sie w niej kotluja - to ja je przejmuje podswiadomie. Jestem dzisiaj zmeczona. -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
oneill odpisał na temat w Życie uczuciowe
a to ode mnie http://halbot.haluze.sk/images/2009-03/4807_image001.jpg z zyczeniami na koniec dnia