

oneill
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez oneill
-
Moja żona była kiedys dzwiką ...Jestem w szoku -5 lat kłamstwa
oneill odpisał Sorin 33 na temat w Życie uczuciowe
Jako ze swoje zdanie juz wczesniej wypowiedzialam dodam tylko jedno - pomijajac sam problem zawarty w topiku (a ma on wiele aspektow jak zreszta sami tutaj udowodnilismy dyskutujac) - przykro mi po raz kolejny w zyciu ogladac calkowity brak empatii, zrozumienia i solidarnosci u KOBIET! Kto rzuca najciezszymi kamieniami? Czy my kobiety naprawde NIE UMIEMY byc solidarne tylko jak sie jednej noga powinie to \"hajda na Cimci-rymci\" jak u Gombrowicza? I t jest nastepny temat do przemyslenia na okolicznosc tego topiku. Sorina pozdrawiam i zycze slusznego wyboru - tak, zebys go nigdy nie zalowal, obojetne co wybierzesz. A wszystkim zacietrzewionym - zycze z calego serca wiekszego dystansu tak do samych siebie jak i wirtualnego swiata forum. -
Moja żona była kiedys dzwiką ...Jestem w szoku -5 lat kłamstwa
oneill odpisał Sorin 33 na temat w Życie uczuciowe
\"oneill -------> ale to obrzydzenie i \"swietoj*bliwosc\" na Waszych twarzach zalatuje falszykiem nieco - falszykiem zaprawionym zawiscia... tutaj się zagalopowałaś :/\" Alez TAK! I o to mi chodzilo! Chwyt - nazwijmy to - marketingowy, socjotechniczny, PR. Czasem trzeba potrzasnac. Uzyc armaty a nie luku i strzal. Czytalas w calosci moja wypowiedz? Pisze WYRAZNIE ze lubie byc adwokatem diabla. Skoro taka jest Twoja reakcja - to znaczy ze na to mnie stac ;) Jest tylko jeden zasadniczy warunek - z PELNYM szacunkiem do adwersarza i vice versa. Zmotorryzowana napomknela o dosc istotnej sprawie - bo ktos tutaj wysunal AKSJOMAT ze prostytucja wypacza. A skad to wiemy? I dlaczego od razu uznawac za jedyna i niepodwazalna prawde? Moze mozna z tego sie wyleczyc, moze nie zostaje na psychice rysa po odpowiedniej terapii, autoterapii? Bo to ze jest skaza brzmi jak myslenie zyczeniowe tych ktorzy prostytucje w czambul potepiaja. Skoro dawala za pieniadze to MUSI byc wypaczona! Bo jak ktos jest zly to my lepiej na jego tle wypadamy... Bo ja bym za pieniadze - w zyciu! (nie mowie za siebie bo nie wiem i juz sie raczej nie dowiem ;)) A to sucz, k*rew wredna! A on - biedny robaczek oszukany (kobiety lubia sie zreszta pochylac nad \"ofiara babskiej wredoty\" ale to taka nasza niezbyt pozytywna cecha)... Ja bym tak kategorycznie nie osadzala. Bo stad krok do zaszeregowania, zaszufladkowania na podstawie jakiegos tam epizodu z przeszlosci. Ergo: mamy tylko dwa kolory: czarny i bialy. Sa wylacznie ludzie cacy i ludzie be - a skoro idziemy tym toliem myslenia to wiadomo: ktos zrobil cos negatywnego w przeszlosci - ciagnie sie za nim jak smrod. Nigdy nie bedzie w stanie sie zrehabilitowac i juz na zawsze pozostanie \"czarny\". A ludzie sie zmieniaja, ewoluuja, wyrastaja. Tylko w naszej pamieci sa tacy jakimi ich chcemy widziec. Kazdy z nas chyba ma jakies negatywne wspomnienia z dziecinstwa - ktos nam dokuczal, ktos nas zepchnal ze schodow. I my wciaz te osobe pamietamy wlasnie tak. Mimo iz na dzien dzisiejszym jest np szanowanyh dyrektorem szpitala, lekarzem ktory uratowal zycie wielu ludziom - jednak w naszej pamieci jest wciaz tym zlosliwym dryblasem ktory nas przezywal... Ludzie sie zmieniaja, nie stoja w miejscu (jesli tak to zawsze sa \"wczoraj\") - podobnie jak swiat sie zmienia. Zmieniaja sie ich priorytety, hierarchie wartosci, upodobania. Przemawiaja do mnie argumenty smiesznej (pewnie dlatego ze ja tez a Krakowa pochodze - solidarnosc regionalna ;) ?) bo sa rozsadne, rzeczowe, pozbawione egzaltacji. Ja zas powtorze o co mi naprawde chodzi: jesli mialaby zaufanie to by mu powiedziala. Moim zdaniem tutaj jest zrodlo problemu. Brak zaufania - z jakiegos powodu. Ten powod mogl byc w niej samej a mogl byc w nim. Tego pewnie oni sami nawet nie wiedza. I wlasnie tu postawilabym srodek ciezkosci. Bo punkt odniesienia znalazl sie w samej prostytucji i cala dyskusja na ten temat. Troszke inaczej to widze - i mnie natchnelo to do rozmyslan nad istota zaufania wlasnie... Zaufania w zwiazku partnerskim. I nad selekcja naturalna partnerow. Nie chce sie powtarzac bo o tym juz pisalam tutaj na topiku. Ale stalo sie i nie ma co gdybac. Wyciagnijmy wnioski dla siebie - i nie takie ze \"prostytucja jest zla, obrzydliwa i wogole na pohybel!\" - tylko: co to jest zaufanie, dlaczego nie ufam, dlaczego nie potrafie powiedziec calej prawdy, dlaczego sie boje... Zastanawia mnie czego oczekiwal Autor topiku - i czy wogole czegos oczekiwal zakladajac topik. Jesli tak - to niech sobie to pytanie zada zam i przemysli. Tutaj tez znajdzie wiele odpowiedzi. I jeszcze jedno - bardzo wazne, dotyczace nas wszystkich, uniwersalne - czy wiecie ze na wiekszosc pytan odpowiedzi mozemy znalezc w nas samych? I to pozostawiam jako zadanie domowe do przemyslenia na dzisiejszy wieczor. Pozdrawiam wszystkich -
Moja żona była kiedys dzwiką ...Jestem w szoku -5 lat kłamstwa
oneill odpisał Sorin 33 na temat w Życie uczuciowe
\"albo, ze siedział, bo spowodował wypadek po pijanemu, ze skutkiem śmiertelnym? \" Dobrze znam osobe ktora w taki sposob zabila kogos kogo kochala. Samochod przez nia kierowany dachowal, zginal pasazer, ona wyszla z lekkimi obrazeniami... Znam tez kierowce ktory zabil czlowieka przypadkiem. Jechal zbyt szybko by zahamowac... Oboje maja wlasne pieklo bo to do nich wraca. Mniejsza o kare "dyscyplinarna". Oni to co jakis czas przezywaja od nowa. I chyba kazdy kto ma jakas \"przeszlosc\" nie tak do konca od niej sie uwolnil. Mam na mysli tych ktorzy czuja sie winni, czuja niewlasciwosc swojego postepku i wyrzadzona krzywde*/ - bo sa tez tacy co nie maja zadnych wyrzutow sumienia. Ale wierze (mimo wszystko gdzies we mnie wciaz drzemie idealista) ze wolnosc dla tych \"uwiezionych w koszmarach przeszlosci\" jest w wybaczeniu i podzieleniu sie z kims kto zrozumie i pomoze wybaczyc bo nie odrzuci. Potepiajac innych stajemy sie pelni pychy - bo lepsi od Boga. \"Bog moze wszystko oprocz jednego - nie moze odrzucic grzesznika\" (Theo van Gogh) */ zona Autora topiku nie wyrzadzila w inkryminowanym momencie krzywdy NIKOMU procz samej siebie (to tez mozna wzglednie pojmowac), nie moze to byc wiec krzywda "z poslizgiem czasowym" wobec meza czy dziecka. Ktos kto wytyka palcem dziecko za bledy rodzicow okresla wylacznie wlasna wartosc ktora jest o wiele ponizej wartosci jego rodzicow. -
Ciekawy temat - juz go sprzedalam w pare miejsc i sama poszperalam za inymi podobnymi ciekawostkami. \"Rottenowcom\" moge polecic (reszta niech nie wchodzi) website goregasm. Klimaty podobne. Sama stronka home juz wzbudza jednoznaczne uczucia... Obraz nie wplynal ani na mnie ani na nikogo z domownikow. Zadnych koszmarow, uroku ni sraczki. Tudziez zatwardzenia. Mleko w lodowce sie nie skisilo, mieso na obiad nie zepsulo. Horrory? Najlepiej psychologiczne, ktore na dlugo zapadaja w pamiec. Teraz juz nie robi takiego wrazenia jak kiedys Omen czy Egzorcysta (a pamietam jak ogladalam je po raz pierwszy w latach 70-tych... Niby nie bylo wtedy tylu roznych produkcji wiec i skala porownawcza niewielka) ale na miare czasow byly to filmy na ktorych czlowiek naprawde sie bal. Teraz te strachy spowszednialy przez ich dostepnosc. Mozemy przeciez sciagnac co chcemy z netu (jesli jego szybkosc na to pozwala, u mnie niestety marnie z tym). Niezly byl ostatnio: \"Silent Hill\" i francuski \"Haute Tension\" (Alexandre Aja - on tez rezyserowal dosc wtorny \"Hills Have Eyes\"). Wszelkie horrory z Dalekiego Wschodu (Japonia, Korea etc.) maja swoisty klimat. I moze dlatego wydaja sie nam straszne - przez swoja egzotyke. Kiedys w ramach \"najstraszniejszych filmow\" polecono mi \"Guinea Pig II\" (jest tych sequelow kilka). To nie jest horror (jak myslalam) ale cos co wydaje sie snuggiem i nie polecam - chyba ze ktos naprawde ma mocne nerwy albo jest psychopata. Na mnie zrobil ogromne wrazenie \"Open Water\". Niby zaden horror - ale utrafia w nasze najskrytsze i rzeczywiste leki. I jest zbyt realistyczny.
-
zapraszam rowniez do dyskusji na forum 02 http://forum.o2.pl/temat.php?id_p=4866252 pomozmy sobie nawzajem.
-
Niektóre wady można wybaczyć jeśli rownoważą je zalety. Taki czyścioszek na przykład a wyzywający partnerkę, okazujący kompletny brak szacunku - i co z tego że ma czyste majtki bez czekoladek jak kupa chama z niego. A niech bedzie dla przeciwwagi jakiś flejtuszyna za to bezgranicznie kochający, oddany, godny zaufania na kim można w każdej sytuacji polegać. Stwórca tak już ten świat urządził że nikt nie ma wszystkiego czego pragnie i tak nas nauczył sztuki kompromisu.
-
Witajcie! Zajeta ale na chwile wpadam z wizyta. Ktos tu wspomnial o zdjeciach z Irlandii - moge podeslac, mam ich kilka tysiecy ;) Jutro musze wyjechac na jakis tydzien - 10 dni a potem to dopiero na wakacje na ktore wcale az tak mi sie nie spieszy bo czeka mnie remont ciag dalszy. Zrobilam przez te ostatnie 4 tygodnie ok 2500 kilometrow i prawde powiedziawszy chetnie odpoczne sobie od furmanki w komunikacji publicznej (bo jakos nie przepadam jak ktos mnie wozi, troche jakbym tracila niezaleznosc... wole juz autobusy i tramwaje). Pozdrowienia sloneczne (bo sie wreszcie pogoda robi) dla wszystkich ze szczegolnym uwzglednieniem naszej Rekonwalescentki
-
Kluska: zdrowia, szczescia, pomaranczy niech Ci facet nago tanczy zyczenia zlozylam a teraz dawaj to ciacho i kawe :P no dobra masz jeszcze \"galubowo cwieta\" Zaraz ide gosci odebrac - oni przyjezdzaja na 12 dni. Powitam ich chlebem i sola a szynke to niech se sami upoluja ;) Kurcze mnie z kolei dzisiaj glupawka chwyta ;) :P :D
-
Wszystkim niefortunnie doswiadczonym - ogromna dawka pozytywnej energii i zyczen aby wszystko "obrocilo sie" na dobre. Siedze jeszcze chwile choc padam na morde - upieklam chleby i "dochodza" jeszcze kilka minut wiec musze czekac. Mam jutro gosci wiec podejme ich "chlebem i sola" jak tradycja nakazuje :) I nic wiecej ;) :P Jakbym sie nie pokazala w najblizszych dniach to znak ze mnie goscie zameczyli na zaboj ;)
-
Klimat klimatem ale ze pamiec dopisuje to plus dla mnie ;) Trzym sie Air i machnij reka na przeszlosc najszybciej jak potrafisz. Pamietaj ale nie wspominaj. To sie stalo, jest w przeszlosci na zawsze dla Ciebie zapisane i od tego z jakim nastawieniem bedziesz podchodzic zalezy to co sie wydarzy pozniej. Wyciagnij wnioski dla siebie aby w przyszlosci uniknac podobnych przezyc. A on? Niech sie martwi sam o siebie, juz Cie nie obchodzi. To teraz obcy czlowiek, jak przechodzien na ulicy. Za obcymi sie nie teskni.
-
Nie zamierzam wyciagac zadnych kotwic - nie po to je zarzucilam ;) Dzieki za przyjecie, gozdzik dla Was zeby nam bylo milej. Z poezji spiewanej czy nie nic mi do glowy nie przychodzi - ale jak bylam jeszcze nastolatka to taki wierszyk krazyl: \"Na gorze roze na dole dwa listki w kupie wczoraj cie mialam w sercu a dzisiaj mam cie w ...\" Infantylne ale prawdziwe.
-
Witam Was Dziewczyny! Bywalam i tu i owdzie, na Waszych forach (tak jest prawidlowo? Zreszta pal szesc - liczy sie sens i emocje) - mialam przerwe, musialam sie zajac wlasnymi sprawami, uporzadkowac co nieco - ale czasami zagladalam mimo ze nie wypowiadalam sie - takie jakies wypalenie forumowe chyba mnie dopadlo. Teraz powoli wychodze na swiat z wielona mowymi przemysleniami. Milo tu u Was i jesli nie macie nic naprzeciwko to pozwole sobie zakotwiczyc i wlaczyc sie w rozmowy. Nie jestem typem regularnego forumowicza ale ten typ kontaktow spolecznych bardzo mi odpowiada jako czesc zycia towarzyskiego. Zycze Wam na dzisiaj slonecznej pogody (no, jesli nie slonecznej to choc bezdeszczowej) i samych usmiechow - a tym ktore cos utracily powiem tylko ze kazde pozegnanie jest poczatkiem powitania. A samotnosc - tez jest potrzebna. Chocby po to by bez \"zaklocen zewnetrznych\" spojrzec w siebie, zadac sobie kilka istotnych pytan, poznac siebie lepiej i uczyc sie bycia swoim najlepszym przyjacielem. I rozstanie - po tych pierwszych ciezkich emocjach - wlasnie tak nalezy potraktowac. Jako szanse na chwile dla nas samych a nie jak kleske. :)
-
Szkielko - ciesze sie ze wszystko sie dobrze skonczylo i ze poradzilas sobie z emocjami; czasem tak bywa ze to one nami rzadza, biora gore - i tego w niektorych wypadkach nalezy sie wystrzegac jak diabel swieconej wody. Przede wszystkim nie podejmowac waznych decyzji pod ich wplywem - bo emocje opadna a konsekwencje zostana i beda nas "dusic po nocach". Zycze Ci spokoju i duzo milosci, duzo pewnosci siebie i wiary.
-
Szkiełko - córka to co innego a jej matka co innego! One nie są jednym! O nastawianiu juz mówiłam, to się mści. Napiszę na maila bo tutaj niezręcznie mi. Trzymaj się
-
I jeszcze jedno Szkiełko. Ratuj swoje małżeństwo, swoją rodzinę! Niech to będzie dla Ciebie motywacją i priorytetem. Ratuj przed własnymi uprzedzeniami i lękami. Jesteście razem i nikt nie może Wam zaszkodzić, nikt z zewnątrz. Wróg Waszego związku to Twoje trudności w pogodzeniu się z przeszłością męża. To jak wąż który zjada własny ogon. Nie daj się, walcz. To tylko słabość, zwykła ludzka słabośc z która przy odrobinie dobrej woli i pracy dasz sobie radę. Przecież chcesz być szczęśliwa - a to szczęście zalezy od Ciebie samej. {kwiatek]
-
Szkiełko - niestety nie ma Twojego maila w profilu bo miałam ochote napisac na priv, nie lubie wywlekania flaków publicznie ale muszę. Na początek zakonotuj sobie ze moje uwagi są podyktowane troską. Jestem trochę od Ciebie starsza i niejedno w zyciu widziałam jak i przezyłam. Ty masz problem ze sobą. Z niechęcią do przeszłości męża. To nie jest nic złego. Wiele osób tak ma. Nie każdy umie tak po prostu pogodzic się z przeszłością kochanego człowieka. To chyba wynika z jakichś urazów, może nawet z dzieciństwa? To może w człowieku bardzo głeboko siedzieć a nienawiść do przeszłości jest jedynie SKUTKIEM a nie przyczyną! Gadanie typu widziały gały co brały można potłuc o dupę - dlatego że wtedy człowiek jest pełen optymizmu, zakochany, wierzy w przyszłość i siłe miłości - a rzeczywistośc pokazuje coś innego, wywleka na światło dzienne nasze lęki. I tu nie ma co się wyzłośliwiać bo dziewczyna zniszczy sobie zycie przez coś o czym prawdopodobnie nie wie i nigdy się nie dowie - a jak się rozwiedzie z mężem na ten przykład, znajdzie kogos innego i historia może się powtórzyć. Bo to, Kochane Szkiełko - jest w Tobie! To nie Twoja wina, to nie jest niczyja wina - ale możesz się uwolnić jeśli tylko zechcesz. Po to żebyś na przyszłośc była szczęśliwsza. Myślę że powinnaś porozmawiać z psychologiem. Zamiast tutaj - gdzie jak sama widzisz pełno złośliwych głosów które wcale Ci nie pomagają (też zdarzyło mi sie o swoim problemie opowiadac na forum i wiem jak tyo jest, ludzie chcą się dowartościować a i nas same ponosi) a mogą nawet dokładać. Pomyśl co zyskasz rozwodem. Spokój? Wątpię. Będziesz sama i Twoje dziecko będzie miało ojca na dochodzące. Może kogoś poznasz - i wtedy to Ty będziesz miała \"przeszłość\" której on może nienawidzieć. To są jedynie spekulacje myślowe - ale pomyśl czy nie lepiej żeby zostało tak jak jest teraz - z niewielkimi poprawkami? Skoro kochasz męża... Co do jego eks to powinno poskutkować konkretne postawienie sprawy. Córka jest jego dzieckiem i ma swój rozum - nie teraz to przyjdzie pora że zrozumie bo buntowanie i nastawianie dzieci zawsze odnosiło odwrotny skutek - to potwierdza życie, dziecko jest bardzo dobrym obserwatorem i jeżeli teraz wygląda na to że jest podatne na zdanie matki - to wkrótce samo zrozumie, zobaczy co się faktycznie dzieje - i jeśli matka buntowała będzie mieć do niej żal. Bo na pewno kocha ojca - to przeciez jej tato. A to co napisała na gg? Nastolatki takie są - dzisiaj mówia nie jutro tak. Poza tym weź pod uwagę że ona może chciała tym zaszpanować? Że taka twardzielka jest, że ojca i jego zonę ma gdzieś - a tymczasem w głebi duszy kto wie? Może wstydzi się okazuwac uczucie po tym jak rodzice się rozstali? Może jest zagubiona w tym wszystkim? Szkiełko - powinniście z mężem pójśc do terapeuty małżeńskiego skoro tak trudno Wam się w tej kwestii porozumieć. To jest osoba która potrafi spojrzeć obiektywnie i zarazem życzliwie. Twoje uprzedzenia są na najlepszej drodze do zniszczenia Waszej rodziny. Ratuj ją. Nie uciekaj przed problemem bo w taki sposób go nie rozwiążesz - a widzę że chcesz salwować się ucieczką. Walcz. Z własnymi lękami. To nie jest łatwe ale możliwe. I ta cięzka praca zaowocuje, da Ci wielką satysfakcję, uwolnisz sie od nienawiści, od żalu za jego przeszłość. To tkwi w Tobie i może jeszcze dać znac w innej formie. Jeśli chcesz do mnie napisać maila masz w profilu. Pozdrawiam i życzę spokoju wewnętrznego. L
-
Jednak się wtrącę. Panuje tu bowiem zasada: \"Towarzystwo beze mnie to klika a ze mna to kolektyw\". Wtrącam się wyłacznie w celach, nazwijmy to, socjologicznych bo merytorycznie niewiele mam do powiedzenia. Dziwi mnie jakaś permanentnie trwała niezdolność do UWZGLĘDNIENIA innego punktu widzenia. Utylitarianizm znalazłby tutaj wiele wiernych wyznawczyń.
-
Nie obstaję za nikim, nie trzymam niczyjej strony tylko własną - a do dyskusji się włączyłam bo uważałam za stosowne dorzucić swoje trzy grosze wysupłane z własnego doświadczenia. Ono mówi że nie warto tak się przejmować bo jest wiele innych aspektów życia; trzeba bardziej żyć dla siebie a nie zawiścią (bo to jest zawiść mówienie że była czy druga czy trzecia ma na manicure - a co to nas powinno obchodzić na co ma jakaś OBCA kobieta???? OBCA! Przecież obcych traktujemy obojętnie...) jakby to nam coś odebrano. Strasznie tu dużo żalów - i niepotrzebnych zupełnie. Szarpiecie sobie nerwy czymś co nie powinno być dla Was ważne. Wiele w zyciu straciłam, naprawdę, ale dlatego że nie biadoliłam nad stratą tylko szłam w swoją stronę nadrobiłam te straty z nawiązką. Miałam też takie momenty ale zatrzymałam się z zapytaniem do samej siebie: na co mi to? Przecież bez tych negatywnych emocji żyje mi sie lepiej.
-
Kwiatku - troszeczke na wyrost. Cytuje: ...\"borykają się z problemami o których Wam się nie śniło\"... Rozumiem i sama nieraz tak odczuwam ze moje problemy nie maja sobie rownych (bo dotycza mnie i ja sama musze je rozwiazac ale to nie znaczy ze mam od razu isc na jakis konkurs i oczywiscie go wygrac - czyli: ja mam najpowazniejsze problemy wiec zamknijcie twarz! Troche toto zalatuje protekcjonalizmem) w porownaniu do innych ale zastanowilabym sie przynajmniej raz zanim uzyje jakiegokolwiek porownania. Nie chcialabym zranic osoby ktorej nie widzialm na oczy, nie znam i nie wiem kim jest (pomijajac fakt iz nie chcialabym tym bardziej zranic kogos kogo znam), moze bierze sie to stad ze mam juz +40 i troche doswiadczen za soba - ba, lapie sie nawet na tym ze patrze na takie szarpanie sie z poblazliwym usmiechem. Nie, zycie mnie nie glaskalo po glowce: cacy, cacy - ale staralam sie zawsze jakos wybrnac z trudnych sytuacji. Teraz na ich wspomnienie tylko sie usmiecham i jestem dumna z siebie, ze udalo mi sie wyjsc z twarza, ze umiem spojrzec sobie w oczy, ze mimo wszystko, mimo niepowodzen - usmiecham sie, ide do przodu, ewoluuje. Niewazne co bylo - wazne co bedzie, wazne co zrobie bo moja przyszlosc zalezy ode mnie.
-
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
oneill odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
Najwspanialesz jest to że my zyjemy i możemy o nich pamiętać - najbliżsi żyją w nas. -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
oneill odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
Mnie samej przykro kiedy te chwile nadchodzą. Serce mi pęka. Jakby tych lat nie było i tego co się w tym czasie zdarzyło. Wszystko staje sie nieważne, nieistotne - jest tylko ta jedna, bolesna nieobecność. Wszystko inne przestaje mieć znaczenie. Na codzień mam przecież dom, rodzinę, problemy, radości, obowiązki, pracę - jak każdy z nas. Bywa lepiej, gorzej... Ale jego obecnośc jest w moje życie wpisana na zawsze. Z tęsknotą jest tak samo. Mówię czasem że przeklął mnie swoja miłością. -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
oneill odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
a ja mam znów fazę - i tak od 15 lat. Odkąd straciłam najbliższego mi człowieka, nigdy potem nie byłam z nikim tak blisko, z nikim nie umiałam odczuć takiej bezwarunkowej, bezinteresownej miłości, zaufania, wiary, akceptować takim jakim jest z wzajemnością... Prawdziwe partnerstwo. Ale losowi widać nie spodobało się i zabrał go tam gdzie nie jeżdżą pociągi - i dlatego już nigdy potem do mnie nie przyjechał. Żyłam potem bardzo intensywnie, w przeciągu tych 15 lat zdarzyło się o wiele więcej niż przedtem. Tylko ciągle wracałam do tej tęsknoty. Nie, nie odczuwam tego na codzień ale przychodzą takie chwile, to może być kilka dni, tydzień, dwa... Cierpię tak jakby to było wczoraj Ja sie chyba nigdy z ta strata nie pogodzilam, nie rozliczyłam z przeszłością. Za dużo straciłam. Ja mam wciąż tamte listy sprzed wielu lat. Tamte słowa nadal aktualne. Nikt później nie znaczył dla mnie tak wiele, nikt nie ofiarował mi tak wiele i w taki sposób. Kiedy dowiedziałam się że odszedł nagle, przedwcześnie (ci których kochamy zawsze odchodzą przedwcześnie) - przez krótką chwilę nienawidziłam go za to że tak wiele mi dał i z tym wszystkim zostawił. Kopałam w grób i syczałam z zaciśniętymi zębami: dlaczego to zrobiłeś, dlaczego mnie zostawiłeś z tym wszystkim nie umiem żyć za nas dwoje, wiedziałeś ile dla mnie znaczysz że jesteś wszystkim... To był wypadek. Teraz w takich chwilach wspomnień płaczę i czuję ulgę. Wypłakuję tamte łzy które nie chciały lecieć. I wiecie co - to jest chyba jakas schiza ale jadę tam i szukam go. Jakbym wierzyła że tam jest bo tam był zawsze. Mineło 15 lat. Nie dajmy za wiele siebie, nie żądajmy tego od innych bo później zostaje tylko pustka nie do wypełnienia.