Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

oneill

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez oneill

  1. W walce z niepokorna maszyna do szycia poleglam. Nie doszlam co powoduje jej dziwne zachowanie. Trzeba bedzie przygotowac sie na swiezy, choc niewielki (rzedu ok 30 euro) wydatek. Maszyne do szycia miec musze. Gdybym ta chciala zreperowac pewnie tyle samo by kosztowalo (jesli wogole znalazlby sie ktos, kto potrafi takie rzeczy naprawiac, tutaj ze specami krucho). W kazdym razie sama tutaj nic juz nie poradze, zrobilam co moglam. A propos rzeczy zgubionych - znalezionych. Swieta racje ma ten, ktory twierdzi, ze one sie znajduja jak szukamy czegos zupelnie innego. Mnie sie to juz kilka razy zdarzylo... Przeprowadzalam sie tyle razy, ze cale mnostwo moich zdjec z dziecinstwa, wczesnej mlodosci - zaginelo. Po ostatnim remoncie w Pl zrobilam remanent wszystkich zdjec, ktore znalazlam w domu - ale tych wlasnie nie bylo. Za to znalazlam mnostwo innych, o ktorych zapomnialam. Mowi sie trudno, jakos nie ubolewam.
  2. Blizniaczy temat: http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3718651&start=0 zaprosilam do nas "kuszac" mnogoscia materialow poznawczych ktore maja magiczna moc otwierania oczu.
  3. Pieniadze szczescia nie daja tym, co ich nie maja. Proste. Pieniadze sa NIEZBEDNE do zycia, nie tylko do godnego zycia ale do przetrwania. I nie ma sie co oszukiwac, tworzyc jakies hiperidealistyczne (ergo - nie majace nic wspolnego z rzeczywistoscia) madrosci. Nie masz kasy - cierpisz. I nie mam na mysli milionow ale tego, co wystarczy na normalne, spokojne zycie. Na oplaty, szkole, ubranie, wyzywienie, jakies skromne wakacje. Dach nad glowa i utrzymanie go do konca zycia. Czyli to co nalezy sie kazdemu czlowiekowi obligatoryjnie. Pieniadze nie przychodza same. Trzeba jakos je zdobyc. A w naszym pieknym kraju te mozliwosci sa mocno ograniczone. Bezrobocie, kumoterstwo, obojetnosc urzednikow. To, ze pisze z zagranicy nie znaczy ze nic o tym nie wiem, bo znam polska instytucje pt urzad pracy, wiem jak upokarzajace sa wizyty w w/w. W Krakowie taki urzad miescil sie na drugim koncu miasta (liczac od mojego miejsca zamieszkania). Wlasciwie to nawet poza miastem, gdzies na obrzezach Nowej Huty. Trzeba bylo tam dojechac 3 srodkami komunikacji. Bralam ze soba niepelnosprawnego syna zeby nie placic za bilet, a co maja powiedziec ci, ktorzy placic za przejazd musza? I od tamtej pory nic sie nie zmienilo. Liczylam, ze z czasem w Pl sie poprawi. Optymizmu nigdy mi nie brakowalo. Tutaj to ja kokosow nie mam, ale czuje sie bezpieczniej niz we wlasnym kraju, bo w razie czego mam pomoc. Czy finansowa, czy inna (w przypadku choroby syna, w Polsce olali by mnie z gory i kazali samej sobie radzic, wiem bo juz tak bylo). W Pl poczucie bezradnosci i brak poczucia bezpieczenstwa tylko sie poglebia.
  4. Witam Gwiazdeczki! Dobre samppoczucie przeciez od nas samych zalezy... I nie mowie tego bo mi wygodnie i dobrze, kto mnie zna to wie ze rozowo u mnie nie jest. Ale staram sie jak moge zeby sie nie dolowac jeszcze samej skoro zycie i tak zrobi to lepiej ;) Zreszta - zycie mamy tylko jedno i naprawde szkoda go na smety. Bez wzgledu na okolicznosci zewnetrzne. Nauczylam sie wykorzystywac te dane mi chwile spokoju na full, cieszyc sie drobiazgami i tym co niesie dzien bo nie wiadomo co moze stac sie za chwile. Takie jest zycie z osoba zaburzona psychicznie - jak leki pomagaja to jest dobrze, a jak nie to trzeba szukac jakichs zamiennikow. Na razie jest OK ale bylo bardzo niewesolo. Syn ma zmienione psychotropy i dzialaja, mysle ze ta kombinacja jest na dzien dzisiejszy optymalna bo jest spokojny a nie przymulony. Tutaj sie nic wiecej juz zrobic nie da, kiedys mi sie wydawalo nie wiem co - a teraz juz dotarlo do mnie ze tylko leki, zadna terapia, zadne zajecia nie pomoga tak jak farmakologia. Bywalo ze unikalam wiekszych dawek no bo jak to, tyle psychotropow na raz - a teraz wiem ze jak lekarz kazal to trzeba bylo podawac. Ostatnio wiele rzeczy do mnie dociera - mam na mysli ze wyostrza mi sie swiadomosc. Chyba dlatego, ze nareszcie po raz pierwszy od niepamietnych czasow moge sie zajac soba. Dzisiaj jade do kolejnej galerii w Kinsale, przy okazji zwiedze sobie piekne miasteczko i rozejrze sie po okolicy. W samochodzie slucham tego: http://www.youtube.com/watch?v=TYYyMu3pzL4 czyli Skrillex - DIY store anthem (jak to barwnie okreslilam, w wolnym tlumaczeniu: hymn Castoramy; slychac pile tarczowa, wiertarke Bosha, szlifierke i obrabiarke :P) Ale muza zaj*bista na swoj sposob. Nawet sobie nie wyobrazam puscic tego na autostradzie w Subaru nie ryzykujac utraty prawka za speeding. Dzisiaj jade co prawda skromnymi drogami 100 km/h i troche przez miasto (Cork - jak ja ku*wa nie cierpie jezdzic tamtedy!!!!), ja jestem kierowca wiesmak, na wiejskich waskich drozkach bryluje ale w miescie troche sie gubie (od czego nawigacja zreszta?)
  5. Dzien doberek, wszystko pieknie-ladnie ale sie z rana wkur... Nie na maxa na szczescie. Ale gdyby nie te drobne upierdliwosci zyciowe byloby nam za dobrze, nie prawdaz? Z pozytywnych stron zycia - uruchomili street view w google maps :D Samochod po serwisie gro i bucy ale wczoraj wyszla taka niemila sprawa, drobnostka - przelacznik swiatel. Cos sie musialo obluzowac - ale mechanik ma wymienic jeszcze dzisiaj. Tzn raz dziala raz sie sam wylacza, wczoraj jakos zajechalam ale polowe drogi musialam sie pilnowac bo swiatla mi sie same wylaczaly. Jakies 2-3 tygodnie temu zainteresowalam sie jednym obiektywem na ebay i zalicytowalam. Nikt mnie nie przebil za ten czas, 60 euro nie moje. Niby OK bo fajny obiektyw, Vivitar szerokokatny, manual focus ale teraz akurat mam inne wydatki a nie obiektyw. Zapomnialam nawet o nim bo tyle czasu minelo, zreszta potem liczylam ze ktos mnie i tak przebije bo byly tylko dwie licytacje w sumie. Glupio mi sie wycofac bo nie chce sobie paskudzic 100% pozytywnych opinii na ebay. Na dodatek rano wyskoczyla mi z butelki oranzada (wlasnie ta ma to do siebie i trzeba uwazac, energiczna jakas) i 10 min nie moje bo okno musialam przemyc i podloge. Ale za to dzisiaj piekne slonce swieci. Mechanik polecil mi jakiegos goscia na kontroli technicznej u nas i dzisiaj z rana, zaraz jak syna odwioze, podskocze do niego. Jakis termin by mi dal jak najwczesniej, byloby z glowy. Bylam wczoraj u eksia po drodze do mechanika - dobrze ze to juz mnie nie dotyczy i ze sie nie przejmuje bo zalamka totalna co zrobil z tym domem i ogrodem. Ale jego cyrk i jego malpy, co mnie to obchodzi. Mnie juz nie jest zal, juz sie nie lituje nad kazdym biednym robaczkiem - kazdy z nas ma prawo wyboru a to wlasnie jest jego wybor. Na tej swojej litosciwej duszy wychodzilam w przeszlosci jak Zablocki na mydle i wylacznie na stratach. Teraz bede placic wylacznie za swoje bledy, cudze mnie juz nie dotycza. Z grubsza obczailam hurtownie i maja nowe papiery - ile mnie kosztowalo silnej woli zeby nie wpakowac do koszyka niemal calego asortymentu... Przepiekne sa. Same zobaczcie: http://www.drewnianadolina.pl/artbutique-c-73_29_111_171.html Nie wzielam tym razem duzo papierow, poczekam do lata jak troche kasy wpadnie, bardziej potrzebuje deseczek do zegarow i pudelek, przydalyby sie tez jakies tace. Nawiazalam korespondencje listowna z babka z Niemiec, w moim wieku. Popisze troche recznie, zreszta zaczelam tesknic za ta forma kontaktu - juz prawie wymarla... I wlasnie dostalam od niej list. Odpisze na spokojnie wieczorem. I ciekawe, bo babka jest z 19 grudnia a ja z 3 tego samego roku :D Akurat mam ladna papeterie o zapachu lawendy to jak znalazl.
  6. @consekfencja - fajnie, ze zajrzalas. Bezsennosc - chyba wiekszosc z nas to zna. Rozkwita wraz z manopauza a potem ciezka ja wytepic. U mnie bywa tak ze spie jak kamien a nastepnej nocy budze sie gdzies miedzy 2 a 4 i za cholere usnac nie moge. Na szczescie nie jest to stan nagminny i zdarza mi sie coraz rzadziej. Ale miewalam takie okresy, gdzie po kilka miesiecy sypialam 3 godziny dziennie a rano do pracy, dzieci odprowadzic do szkol/przedszkoli... Gdy nie moglam zywcem spac wstawalam i czytalam bo to lepsze niz obracanie sie w lozku jak srubokret. Od wczora z wieczora jestem z powrotem zmotoryzowana (mechanik odwiozl auto po serwisie), nie obdarta ze skory (zawiozlam do mojego "starego" fachowca - daleko ale przywiezie mi pod dom i jest uczciwy, zreszta robie u niego fury od lat, staly klient to jak rodzina ;)) i zadowolona. Jeszcze tylko kontrola techniczna pojazdu (co 2 lata), moze dzisiaj sie uda a jak nie to zarezerwuje termin przez net na przyszly tydzien. Oprocz okresowych, nie zawsze uzasadnionych, lekow egzystencjalnych i problemow z synem (ktore po prostu beda i najlepiej to zaakceptowac - wtedy latwiej znalezc jakies wyjscie, pomoc) moge rzec ze jestem zadowolona z zycia pod wlasna kontrola. Odnosnie syna - tu tylko (albo az) trzeba odpowiednio dobrac leki, wprowadzic nowe i tyle. Wiecej zrobic sie nie da. Dzis mam wizyte u lekarki i ciekawe co powie, ale przepisal mu lekarz w osrodku tabletki ktore, moim zdaniem, pomagaja bo odkad zazywa nie ma z nim problemow ani w szkole ani w domu. Za 10 dni lece do Polski na wielkanoc.
  7. Dzien dobry - widze ze akcja podnoszenia nastroju za pomoca slodkosci trwa. Co nam nie zaszkodzi to sprawi przyjemnosc wiec jedzcie Dziewczyny na zdrowie i zeby Wam poszlo w dobry humor (a nie w boczki, biodra czy pupe). MNie sie juz tak organizm przestawil, ze gdy zjadlam troche lodow rozbolal mnie zoladek. W weekend skubnelam odrobine wafla posmarowanego ta nowa Filadelfia czekoladowa - malo kaloryczne i smaczne ale nie przetrzymywac wafla bo zrobi sie gumiasty. W Filadelfii nie ma tluszczu na tyle by utrzymac kruchosc. Robie czasem dla chlopakow przekladany maslem orzechowym i ten jest kruchy nawet po 2 dniach (jesli dotrzyma). Wczoraj wieczorem mechanik przywiozl auto, nie zdarl skory a moze dzisiaj zalatwi ten przeglad. Nic nie obiecywal ale wspomnial ze bedzie tam dzisiaj i da mi znac jakby co. Musze przysiasc faldow wieczorem i zrobic sobie zamowienie do krakowskiej hurtowni. Schodzi mi na tym zwykle kilka godzin bo musze przejrzec asortyment. Na razie galeria w Mallow przenosi sie w bardziej centralne miejsce i jest zamknieta do czerwca. Mam zamiar w weekend uderzyc w Kinsale albo Ballybunion. Mam troche prac na zbyciu a oni powiedzieli ze przyjma. Lepiej niech lezy u nich niz u mnie pod lozkiem w sypialni :D Nic na razie nie robie bo nie mam z czego, tylko dwa zegary do wykonczenia dzis albo jutro. Do reszty nie mam odpowiednich cyfr ani wskazowek.
  8. Dzien dobry, u nas pogoda wymarzona, wiosenna, ptaszki spiewaja, sloneczko swieci - sielanka cala geba ;) I o to chodzi, bo dzisiaj mamy parade Sw Patryka w miasteczku. Odwiedzaja mnie znajomi i idziemy na te parade oczywiscie! A potem sie zobaczy, w planie spacer po parku. Od wczoraj poruszam sie per pedes apostolorum na czas weekendu (u nas dlugi weekend czyli poniedzialek wolny, tzw bank holiday), samochod u mechanika przygotowywany do kontroli technicznej. Mam do niego dzwonic czy sam go nie zawiozl bo byla taka opcja wczoraj (gdyby poza kolejka przyjeli) bo jak nie to poszukam najblizszego wolnego terminu dzisiaj i sie zarejestruje zeby miec z glowy. i na dwa lata papierek jest :D
  9. @dodo - brzmisz jak z ambony; nie sadze by byl to wylacznie moj odbior uwarunkowany moja osobowoscia bo uprzedzen i kompleksow dawno sie juz pozbylam. A to nie jest topik na takie arcymadre wywody; tutaj przychodza pokaleczone toksycznymi zwiazkami kobiety ktore szukaja nie filozofowania ale zrozumienia. Trzeba je przekonac ze to jak sie czuja jest OK jak i pokazac ze maja w sobie wiele sily, na tyle by ow zaklety krag cierpienia przerwac. A my tutaj odchodzimy zgrabnie od tematu - ja sama zreszta tez... Dlatego o moich ostatnich problemach nie pisze tutaj bo nie maja zwiazku z topikiem. Pozdrawiam wszystkich Wiosna idzie niech wiec zagosci i w naszych sercach
  10. http://www.youtube.com/watch?v=QlPS16NeBO0&list=LL34RbtUylXFr0CJmI-D-zNA&index=1&feature=plpp_video bomba na weekend :D
  11. Hej hoze dziewoje! Ama - to jest jakis chory paradoks ze nikt nie chce zatrudniac osob 50+, przeciez do emerytury im daleko, malych dzieci nie maja, w ciaze nie zajda raczej, sa odpowiedzialni, dobrze wyszkoleni... Mam przyjaciolke w Pl ktora od 2 lat (czyli odkad ja "zredukowano) pracuje w sklepie na czarno a pracodawczyni laskawie zatrudnila ja na 3 miesiace probne ostatnio. To wcale nie daje jej pewnosci co do przyszlosci pracy a tym samym zarobkow. Moja szwagierka z kolei, osoba wysoko wykwalifikowana - stracila swoj biznes niemalze z dnia na dzien (z winy wlasciciela lokalu, ktory wynajmowala) i zostala z platnosciami, kredytami bankowymi itp. Sprawa jest w sadzie ale jak wiemy to sie moze ciagnac latami i z niewiadomym rezultatem - jak sie okazalo ona nie byla jedyna bo ow wlasciciel jakss spoldzielnia czy cos w tym stylu) zamknal tez kilka innych lokali w podobny sposob. Przez rok siedziala w domu wysylajac cv i szukajac jakiegos zajecia i znalazla za granica do prowadzenia domu i opieki nad starsza osoba. Cieszy sie bo ma nadzieje wyjsc z dlugow i stanac na nogi. Marzy o pracy w swoim zawodzie. U nas z kolei zauwazxylam, ze w Lidlu pracuje kilku facetow takich w naszym wieku - czyli nawet oni polityke zmienili. Jest prawdopodobnie jakies lobby ktore zmusza do zatrudniania osob w srednim wieku. Pamietam sprzed lat, z dobrych czasow przedkryzysowych ze byla taka akcja zatrudniania seniorow a nawet emerytow po 65 roku zycia na niepelny etat. Tylko, ze u nas mozesz sie poskarzyc jak pracodawca powie ze zatrudnia wylacznie mlodych - czysta teoria bo nie wiem czy ktokolwiek sie skarzyl na to... Ale opcja jest.
  12. Wiecie co - wkurzajace jest takie przedkladanie, odkladanie, tlumaczenie. Poza tym u mnie taka osoba traci od razu, bo albo konkretnie sie czegos chce albo nie. Amazonio - ja Ci zycze powodzenia w znalezieniu pracy konkretnej i na dluzszy czas. I takiej, w ktorej sie odnajdziesz a nie przemeczysz.
  13. @AnAb - Ty nazywasz "poddaniem sie", ja to samo nazywam zaakceptowaniem wlasnej bezradnosci wobec sytuacji. A konkretnie: zaakceptowanie danej sytuacji w jakiej sie znalazlam i swiadomosc ze tu, teraz i posiadanymi mozliwosciami nie jestem w stanie owej sytuacji zmienic. Nazwalabym to po swojemu - przeczekanie. Zbieranie sil. Bo przeciez to sie kiedys zmieni, kiedys w taki czy inny sposob bedziesz w stanie cos z tym zrobic, rozejdzie sie po kosciach - minie, tak jak wszystko mija. Z Twoim mniejszym lub wiekszym udzialem... To, co opisalas (na miejsce komputera wstaw pralke, bo to byly poczatki lat 90-tych) znam z wlasnego doswiadczenia. Lacha polozona nawet na placenie rachunkow bo z czego... Upierdliwego, zonatego sasiada podobniez. Pamietam uczucie bezsilnosci - zreszta tamte przezycia odcisnely na mnie pietno ktore czasami pojawia sie w koszmarach do dzis. Mimo, iz sobie poradzilam i wyszlam z tego syfu. To jest taka zyciowa zapasc, kiedy jedyne co mozna zrobic to - przeczekac. Zebrac sily. Tylko ze to potwornie doluje. Niestety. Przytlacza. Zabija albo co najmniej usypia potrzebe dzialania, aktywnosci bo powoli tracisz sens robienia cokolwiek (i wiare w celowosc, skutecznosc wlasnych dzialan). I jest pulapka. Znam co najmniej dwie osoby ktore w takim stanie tkwia od wielu lat. Nie potrafiac ruszyc z miejsca i zmienic cokolwiek na lepsze - probuja pseudo-zmian ktore utrwalaja jedynie status quo. Bede musiala sie zaraz zbierac wiec tylko tyle napisze. Nikogo nie naklaniam ani nie namawiam do niczego - tylko dziele sie wlasnymi przemysleniami. Kazdy jest inny i kazdy ma wlasna droge, kazdy odczuwa inaczej. Ciesze sie, ze sytuacja sie wyjasnila i atmosfera oczyscila na topiku.
  14. Macie racje, Dziewczyny - temat stary jak swiat. Po 50-ce traci sie zbedne kg bardzo ciezko, chyba ze wzgledu na spowolniony metabolizm i jakies tam pieriepalki hormonalne. Mam 52 lata i jade na tym samym wozku co Wy, do ok 43-44 rz bylam szczupla (do 50 kg przy wzroscie 160cm, jedzac praktycznie wszystko) ale palilam nalogowo. Rzucilam palenie i wcale nie zauwazylam wzrostu wagi bo przez kilka miesiecy utrzymywala sie taka sama, tez nie mialam nadmiernego laknienia. Problem sie zaczal gdy dopadly mnie bardzo powazne klopoty rodzinne i stresy. Zaczelam je zajadac, potem musialam ograniczyc ruch na jakis czas bo zlamalam noge... I napakowalo sie ok 28 kg jak nie wiecej. Zmobilizowalo mnie iw ystraszylo to, ze nagle skoczylo mi cisnienie do bardzo wysokiego a mam z natury niskie. Wtedy zrzucilam ponad 15 kg w kilka miesiecy, dobilam do 63 kg. Ale jakos tak sie stalo ze znow poszlo w gore, znow w dol i teraz znow zbijam. Zaznacze - nie katuje se jakimis drastycznymi dietami, mniej jem (organizm sie juz przestawil), zero slodyczy (czasami cos niewiekiego jak jedno-dwa rafaello czy dwie kostki czekolady gorzkiej), duzo owocow, grapefruity, jablka, jogurty jak mi sie jesc "zachce". Trace bardzo wolno ale nie wyznaczalam sobie celu (zeby sie nie rozczarowac), od stycznia stracilam ok 2,5 -3 kg. Czuje to glownie "po ubraniach". Niestety, mam malo ruchu - bywalo duzo wiecej, lubilam chodzic po kilka godzin dziennie ale teraz mam mniej mozliwosci, mieszkam w innym miejscu i tutaj wlasciwie tylko maly park, mozna polazic uliczkami i to wszystko. Jakos nie moge sie zmobilizowac i pozostaje na etapie tracenia powolnego za to bez wysilku. Mam taka dziwna figure ze tyje "w gorze" zas nogi i posladki mam nadal szczuple a to wyglada dosc groteskowo i ciezko dobrac ubior ktory to zakryje czy zatuszuje. Jest tez kwestia samopoczucia. Zakwalifikowalam sie na operacje redukcji biustu (to by mi odjelo ladnych pare kg) ale nie jestem w stanie podjac sie tego "technicznie" - taki zabieg wiaze sie bowiem z unieruchomieniem na co najmniej miesiac (rekonwalescencja, leczenie) a ja nie moge sobie na to pozwolic ze wzgledow rodzinnych. Poza tym nie jest to operacja konieczna dla zdrowia czy ratowania zycia wiec mozna sobie darowac. Zreszta kto wie, moze jeszcze bedzie okazja. Pozdrawiam wszystkich i zycze powodzenia w traceniu tego, czego mamy nadmiar :D
  15. Bo smiech to zdrowie (smich zreszta tez), przepone trzeba trenowac :D
  16. Nie mam uczulenia na kogokolwiek, mam natomiast na zachowania toksyczne. Same wiemy z naszych zwiazkow, ze otwartosc jest droga do zrozumienia - wtedy nie ma niedopowiedzen, niejasnosci i nie ma rozbuchanej wyobrazni. Zapytaj - odpowiem. I dokladnie tak przebiegl dialog yeez i moj. Wszystko jasne. A dodo to moze Ewa, moze nie - nie wnikam ani mnie to nie interesuje. Szkoda mi czasu na domysly.
  17. Chochli - artysci sa, ale trudniej jest im sie przebic przez mur tandety. Globalna wioska spowodowala, ze kazdy moze zostac tzw artysta i dostep do mediow jest szerszy - ale teraz dla kogo... Na pewno pamietacie w latach 70-tych taki owczesny "Mam talent" - program prowadzony przez nieodzalowanego p. Aleksandra Bardiniego. Uwielbialam go ogladac! Bylam, niestety, zbyt zahukana, zakompleksiona i niesmiala zeby sie zglosic (i w glebi duszy oczywiscie nie wierzylam ze mogloby mi sie udac), ale marzylam sobie w myslach...
  18. poza tym zdziwil mnie troche ten post dodo bo nic do mnie nie pisalas yeez, wiec skad taka opinia, na jakiej podstawie? Tzn pisalas ale to bylo duzo wczesniej i odnosnie poprzedniej dluzszej wypowiedzi. Po przeczytaniu sama sie zastanowilam czy przypadkiem czegos nie przeoczylam, nie umknelo mi - ale nie...
  19. @yeez - a czy ja te slowa pisalam? Odnioslam sie zreszta do postu zawierajacego w/w. Odpowiadam wylacznie za to, co NAPISALAM a nie za to, jak mnie interpretuja ;) O maila prosilam bo wtedy taka sytuacja wyszla o ktorej nie chcialam tu na forum zagajac (nie dotyczyla mnie bezposrednio) ale sie rozeszlo po kosciach. Kiedys moze o tym wspomne jeszcze ale na razie mam inne sprawy "na tapecie". A ja wlasnie slucham sobie "Skrillex'a" niezgodnie z moimi napieprzaniami na wspolczesna muzyke (a moze wlasnie po to by ja lepiej poznac i nie napieprzac porownujac do tej z lat 70/80-tych) http://www.youtube.com/watch?v=ryR9A8-Nl0Q&list=UU_TVqp_SyG6j5hG-xVRy95A&index=3&feature=plcp czyli, jak ja to nazywam, muzyka z modemu (bo dubstep momentami brzmi jak ten stary modem internetowy 56Kb). Moze wkrotce napisze o czyms, co tez ostatnio doszlo u mnie do glosu (i mam dziwne wrazenie ze to jest glownym powodem moich problemow, siedzialo bardzo gleboko, nie znam jego zrodla, nie potrafie jeszcze wlasciwie ubrac w slowa ani uchwycic tak doglebnie, by moc opisac adekwatnie). I wierzcie mi - ignoruje wylacznie osoby zlosliwe albo probujace mi cos narzucic.
  20. i powiedzcie, czy kiedys nie bylo lepszych artystow, lepszej muzyki? Teraz wystarczy pomalowac se leb na czerwono albo ubrac kiecke z wolowiny, w ostatecznosci wlaczyc stary, dawno zakurzony modem - nie trzeba miec super talentu muzycznego zeby w show businessie zaistniec. Ale zeby oddac sprawiedliwosc dzisiejszym, przeciez dosc ciekawym czasom - moze kilka dosc "nietypowych" utworow: http://www.youtube.com/watch?v=rGCTLJDoMGw http://www.youtube.com/watch?v=Xu-A0jqMPd8&feature=related http://www.youtube.com/watch?v=vp7Li14hgLU&feature=related http://www.youtube.com/watch?v=F8BvA44ruGE&feature=related http://www.youtube.com/watch?v=LjI3PLH5WCk&feature=related http://www.youtube.com/watch?v=ZwWhyOTnZZ4&feature=related liczy sie pomyslowosc, a autorom w/w na pewno jej nie brakuje
  21. skoro wiec jestesmy przy tych wspanialych czasach naszej mlodosci (pierwszej, bo teraz jest druga) - to kilka przebojow z tamtych czasow: http://www.youtube.com/watch?v=UqQv3vhR7bw&feature=related http://www.youtube.com/watch?v=w2O2WimwiEk&feature=related http://www.youtube.com/watch?v=xYoogY-UGio&feature=related http://www.youtube.com/watch?v=7beP1eIeVNI&feature=related http://www.youtube.com/watch?v=zGoHQ7c5I2I&feature=related http://www.youtube.com/watch?v=BZxwxv3UZ9M&feature=related http://www.youtube.com/watch?v=um2Lxambevc&feature=fvsr http://www.youtube.com/watch?v=rsqKdZ3JZ2k&feature=fvsr
  22. Klasyka na Dzien Kobiet http://www.youtube.com/watch?v=2FGlikWUgRs&feature=related
  23. a od kafe i tak mamy gozdziczka na dzien dobry :D
×