Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Pszczolaa

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Pszczolaa

  1. moje dziecko ma dzisiaj jakiś niefajny dzień. Marudzi i nic mu się nie podoba. Nie ma mowy, żeby go zostawić, trzeba cały czas zajmować jego uwagę, bo inaczej zaczyna płakać. O właśnie... znowu
  2. witajcie, dzisiaj piękna pogoda, choć wydawało mi się, że wczorajszy wiatr przyniesie zmianę pogody. Trochę się wczoraj łamałam przed spacerem, bo wiało naprawdę okropnie, ale w końcu poszliśmy, bo ja mam chyba hopla na punkcie hartowania dziecka :-) Wczoraj też byłam z małym w pracy, żeby pozałatwiać te wszystkie pracowe sprawy. Głupio mi było tłuc się tam z dzieckiem, ale ja w zasadzie nie mam wyboru, bo nie mam go z kim zostawić. Na szczęście Maksio zrobił furorę i wszyscy wokół niego skakali. Do 22 listopada mam jeszcze macierzyński, potem 2 dni opieki i 26 dni urlopu wypoczynkowego. Zejdzie dokładnie do końca roku. No a potem wychowawczy. Jeśli wrócę do końca przyszłego roku, to wrócę na swoje stanowisko, bo jedna z moich dziewczyn będzie mnie zastępować (tak jak do tej pory), jeśli zdecyduję się na dłuższy wychowawczy, to raczej ktoś mnie będzie musiał objąć moje stanowisko na stałe. Cieszę się, że w razie czego mogę wracać na niezmienionych warunkach, ale jednak raczej zmienię pracę. No ale na to mam jeszcze duuuuużo czasu. Jeśli chodzi o odlewy z gliny, to ja kiedyś kupiłam coś takiego: http://www.allegro.pl/item464188852_baby_art_hit_2009_najtaniej_na_allegro.html ale do tej pory jeszcze tego nie zrobiłam. Szczerze mówiąc wydaje mi się to trochę makabryczne :-)
  3. a u nas dzisiaj pogoda była bardzo ładna. Ja zresztą chodzę na spacery w każdą pogodę, bo chcę małego hartować. Tak więc nawet kiedy pada deszcz, to ubieram kurtkę i idę.
  4. hmmm... no i właśnie Maksio zasnął w leżaczku... :-) Jakie te dzieci jednak przewrotne i nieprzewidywalne :-) Jadnak źle napisałam, Maksio śpi w samochodzie i kiedyś spał w chuście. Teraz nie wiem, bo nie chce mi się ostatnio motać. Córka mojej koleżanki, urodzona na początku maja dopiero teraz zaczęła się przewracać na boczki i brzuszek. I też wszystko w normie, więc nie ma co przesadzać. Mój synek natomiast koniecznie chce już siadać, jak tylko podam mu ręce, to zaczyna się podciągać. Mało tego, on nawet jak siedzi w leżaczku, to zaczyna sam już podnosić barki. Śmieszniutki jest bardzo :-)
  5. marczewa, to fajnie masz, że Miłoszek tyle śpi. Mój Maksio, podobnie jak synek buni, w dzień nie śpi prawie w ogóle. Na spacerze czasami zaśnie, a czasami nie. I na to nie pomaga kompletnie nic - ani kołysanie, ani noszenie, ani wózek, ani huśtawka, ani zupełnie nic... :-) Przyjmuję, że taki to rodzaj dziecka :-) i nie robię z tego problemu. No trudno. Na szczęście potrafi się sam sobą zająć, więc mimo, że nie śpi, to nie jest maksymalnie absorbujący. Olam, każde dziecko rozwija się w swoim tempie i nic na to nie poradzimy. Jedne dzieci robią coś wcześniej, inne później i nie ma to dla ich późnieszego rozwoju żadnego znaczenia. Dlatego właśnie bez sensu jest porównywać dzieci do siebie. Każda z nas opisuje co tam u jej dziecka słychać, ale nie po to, żeby kogoś dołować. Na prawdę nie masz się czym przejmować, Pawełek wszystko to będzie robił we właściwym czasie :-)
  6. adu, no właśnie jakoś dawno nie byłam w parku Kościuszki, chyba jutro spakuję Małego i pojedziemy :-) Dziewczyny, macie jakieś sposoby na przeolbrzymi apetyt na słodycze? Wiem, że są jakieś tabletki z chromem czy coś takiego, ale nigdy nie używałam i nie wiem, czy to coś daje. Jeśli macie jakieś doświadczenia z takimi specyfikami, to napiszcie, bo ja już sobie sama z sobą nie daję rady :-) Na całe nieszczęście na Maksia to nijak nie działa, więc nie mam motywacji, żeby nie jeść. Waga też już w normie, więc i to mnie nie mobilizuje. Ostatnimi czasy potrafię non stop jeść jakieś cukierki, czekolady itp. Starałam się nie mieć niczego słodkiego w domu, ale to też bez sensu, bo potem wysyłam męża o dziesiątej wieczorem do sklepu nocnego... Albo w drodze na spacer kupuję na przykład trzy czekolady i kilka batonów ze szczerym postanowieniem, że to na caly tydzień. A starcza na... jeden-dwa dni... Zawsze starałam się odżywiać racjonalnie, więc teraz ten apetyt na śmiecie mnie przeraża.
  7. Ciekawe jaka czeka mnie noc. Ostatnio Maksio budził się w nocy kilka razy (szczerze mówiąc nawet nie wiem ile, bo daję mu pierś niemalże śpiąc, on też ssie na śpiocha). Ainom - w sumie byłoby ok, prawda? Na początku na pewno okropna harówa, ale potem fajnie mieć dzieciaki prawie równolatki ;-) Shamanka, gdzie jak gdzie, ale tutaj na pewno nikt nie będzie Cię dobijał :-) Nie ma co się szarpać - da się karmić, to się karmi, nie to nie i tyle. Chyba robi się zbyt wielkie halo wokół naturalnego karmienia i skutek jest potem taki, ze kobiety niepotrzebnie mają wyrzuty sumienia. Bez sensu.
  8. Witam, nie mam za bardzo koncepcji, co by tu dzisiaj robić. Powiem szczerze, że już powoli zaczyna mnie nosić i ciężko mi wytrzymać w domu. Na dodatek koleżanka z pracy przysłała mi maila, w którym pisze ile mają roboty a mnie zrobiło się strasznie żal, że mnie tam nie ma... Zaczynam się zastanawiać, czy ten wychowawczy to naprawdę taki dobry pomysł. Dla dziecka to pewnie najlepsze, ale co ze mną? Mówią, że szczęśliwa mama, to szczęśliwe dziecko. A ja chyba nie będę super szczęśliwa nie chodząc do pracy... W zasadzie pojęliśmy już decyzję co do wychowawczego, ale dzisiaj zaczynam się łamać. Hanio, dla mnie też ten laktator aventu to porażka. Za pierwszym razem odciągnęłam bardzo ładnie, ale potem już były problemy. Teraz nawet niespecjalnie chce mi się próbować. Zresztą mały i tak nie chce butli. No właśnie, przez to jestem wiecznie do tego dziecka przywiązana, nigdzie na dłużej sama nie wyjdę. miałam chodzić na angielski, żeby przynajmniej jakoś tam się rozwijać i zdać sobie CAE a tu nic z tego, bo dziecko nie chce butli... Myślałam o studiach podyplomowych od lutego, ale jak tak dalej pójdzie, to z tym też będzie problem... Uhhh, smęcę...
  9. witajcie, pogoda fajna, więc chyba zaraz pójdę na spacer. A potem może jeszcze raz z mężem. Nigdzie się raczej dzisiaj nie wybierzemy, więc możemy przynajmniej pospacerować. A co do noszenia, to ja też nie mogę sobie pozwolić na \"pokazywanie dziecku przez cały dzień świata\" nosząc go na rękach, bo jestem z nim przez trzy czwarte dnia sama. Nikt za mnie nie ugotuje, nie posprząta, nie wypierze, itp. Wszystko ma swoje granice i trzeba znać umiar. Nie wyobrażam sobie dziecka nie nosić i nie wyobrażam sobie nosić go przez cały boży dzień. Pewnie, że dziecku bardzo się na rękach podoba i nie zamierzam mu tego nie dawać. Nie zamierzam też być niewolnikiem dziecka. W moim przypadku jest tak, że kiedy małego odkładam, to on może się i skrzywi do płaczu, ale ja od razu staram się go zabawić smyrając go i dając zabawki. I skutkuje, potem już potrafi się zająć sobą. Tak więc o jakimś przyzwyczajeniu wyłącznie do noszenia nie ma mowy.
  10. moje dziecię śpi od ósmej, a ja obejrzałam sobie Bridget Jones, bo mam do niej słabość :-) Dzisiaj Maksio nauczył się obracać z pleców na brzuszek, bo do tej pory ćwiczył tylko obracanie na boczek. Wygląda na to, że mu się podoba, bo ciągle to powtarza. Marczewa, z tym przyzwyczajeniem do noszenia na rękach to różnie bywa. Kiedy byłam w ciąży, to też mówiłam, że nie będę nosić, bo nie mam zamiaru wychować sobie małego terrorysty. A jednak noszę go, bo on to po prostu bardzo lubi, a ja nie znam innego sposobu, żeby mu na przykład pokazać co się dzieje za oknem, jak woda leci z kranu, jaką fakturę ma zasłonka wisząca w oknie... Tak dziecko poznaje świat. A on wcale mnie nie wykorzystuje, bez protestu leży sobie potem w łóżeczku, na macie, huśtawce czy leżaczku. Mogę go spokojnie odłożyć a on nie robi rabanu. On naprawdę na bardzo długo potrafi już zostać sam, nie wymaga czyjeś obecności. Jakoś sobie pomyślałam, że dla niemowlaka to ogromna przyjemność być noszonym, kołysanym i przytulanym, z wysokości niemalże dorosłego oglądać świat i słuchać przy tym historyjek o tym, co się ogląda czy dotyka. Nie będzie to zresztą trwało długo, bo jak tylko zacznie raczkować, to w nosie będzie miał noszenie, choćbym ja nawet strasznie chciała brać go na ręce.
  11. też ostatnio myślałam o wadze Maksia. Gdy się urodził, miał 3750 g, teraz (trzy miesiące i 4 dni) ma 6850. Wydaje mi się trochę tłuściutki, no ale wszędzie piszą, że dziecko karmione piersią nie może być zbyt grubaśne, po prostu jest takie, jak być powinno. Lekarka też nic nie mówiła o nadwadze, więc przyjmuję, że jest ok. Chociaż on przy swoim mizernym wzroście (62 cm) naprawdę wygląda jak tłuścioszek :-) Nie mam pomysłu, co by tu dzisiaj robić. Jednak spakujemy się i gdzieś pojedziemy, w czasie ubierania pomyślę gdzie :-) A potem oczywiście spacer
  12. faktycznie, pogoda dziś nieszczególna... Zaczekam jeszcze jakiś czas, ale jak nie przestanie padać, to i tak idziemy na spacer. Chyba muszę spalić te naleśniki z jabłkami, które zrobiłam sobie na drugie śniadanie ;-) Adu, ja nie podaję witaminy C; lekarka nic nie mówiła, więc nie widzę potrzeby. Może Twoja mała była przeziębiona? Co do kopru, to wiadomo, że ludzie na różne rzeczy różnie reagują. U mnie koper sprawdza się znakomicie, więc na pewno nie będę z niego rezygnować. Nic nie zadziałało tak rewelacyjnie, jak herbatka z kopru właśnie, toteż nie będę więcej eksperymentować. Seiene, to zabawka z fisher price
  13. hanio, karenina - wygląda na to, że miałyście rację - wróciliśmy do domu i Maksio cudnie przespał noc :-) Właściwie do tej pory sobie śpi, więc ja sobie spokojnie poćwiczyłam, przygotowałam obiad i trochę posprzątałam. Mąż kupił Maksiowi bardzo fajną zabawkę, takie pianinko do przymocowania w łóżeczku. Dziecko sobie w nie kopie i wydobywają się różne dźwięki, melodyjki i światełka. Polecam, Maksio wczoraj był po prostu w ekstazie, kopał z takim zapamiętaniem, że świata nie widział. My spokojnie mogliśmy się zająć czym innym, bo dziecku do szczęścia nie byliśmy potrzebni :-)
  14. witajcie, ja dalej siedzę u mamy. Zaliczyliśmy dzisiaj z Małym trzygodzinny spacer, pogoda przecudna. Byłam umówiona na popołudnie z koleżanką, ale niestety okazało się, że nie może dzisiaj się wyrwać, więc posiedzę z rodzicami. Dzisiejsza noc była koszmarna - Maksio budził się dosłownie co godzinę, pomlaskał pierś, powiercił się, zasypiał na trochę i od nowa... Koszmar po prostu i ja dzisiaj jestem niestety trochę wykończona ;-)
  15. ainom, jeśli chodzi o nosidełka, to ja już trochę przetestowałam i bardzo dużo na ten temat przeczytałam :-) Myślę, że warto zainwestować w nosidło ergonomiczne, bo te zwykłe nie są dobre dla dziecięcych bioderek i niestety kręgosłupa. Dziecko nie jest właściwie podtrzymywane, tylko po prostu wisi jak pajacyk, cokolwiek by producenci nie pisali. Sama mam takie: http://www.allegro.pl/item460132867_najbezpieczniejsze_nosidelko_baby_bjorn_2008_hit.html i już nie będę dłużej w nim dziecia męczyć. Właśnie kupiłam sobie ergonomiczne, takie jak te: http://www.allegro.pl/item461659665_manduca_ergonomiczne_nosidelko.html A jeśli chodzi o chusty, to dla dzieci najlepsze są długie tkane, takie jak ma Hanio (z tego co pamiętam Ty masz kieszonkę, a niestety nie wszystkie dzieci preferują kieszonki). Problem jednak w tym, że nie wszystkie mamy lubią się motać. Ja z chusty korzystam, ale teraz problemem jest zamotanie się na dworze, bo pogoda taka sobie. Więc jak wysiadam z samochodu na parkingu, to raczej wolę ubrać nosidło, niż \"godzinami\" motać chustę :-)
  16. Ja dalej u mamy, która ma dzisiaj wolne, więc siedzimy i gadamy. Mój Maksio skończył dzisiaj trzeci miesiąc, a wydaje mi się, że jest z nami od zawsze. Jakoś czas tak zawichrował. Ja po macierzyńskim tak jak już pisałam idę na wychowawczy, a potem będę myśleć. Właściwie to już myślę co by tu robić, bo do pracy na etacie wracać nie chcę. Moja siostra zastanawia się nad otworzeniem biura rachunkowego no i może zrobiłybyśmy to wspólnie. Z tym, że ona się tym zajmuje zawodowo, a ja mimo że mam wykształcenie ekonomiczne, nigdy poza studiami księgowością się nie zajmowałam. Ale zajęcia z rachunkowości bardzo lubiłam :-) Seiene, ja też mam trzy staniki tej firmy i mogę je polecić z czystym sercem, bo są całkiem fajne i nie niszczą się w praniu ;-)
  17. Karenina, jeśli chodzi o "ciepłą posadkę" od 8 do 16, to z całego serca odradzam. Pracowałam kiedyś jakiś czas w urzędzie miasta i powiem szczerze, że takiej pracy nikomu nie życzę. Wytrzymałam siedem miesięcy, ale pewnie odeszłabym znacznie wcześniej, gdybym tylko mogła. Wtedy jednak nie mogłam sobie pozwolić na "niepracowanie" podczas szukania nowej pracy. Ciepłe posadki mają to do siebie, że w takich miejscach jest strasznie nudno, bo zakres obowiązków jest najczęściej bardzo wąski, no i niestety bardzo często współpracownicy są nie do zniesienia :-( Jedynie co jest fajne, to rzeczywiście godziny pracy
  18. ja dalej siedzę u mamy. Mały jest na spacerze z dziadkiem, więc ja mam spokój. Zjadłam niestety kawałek sernika i trochę sera w tym samym dniu i mały ma całą buzię obsypaną. Na szczęście kupka żółta, więc nie jest jeszcze tak najgorzej. Człowiek też jest czasami taki głupi, że szkoda gadać. Nie wiem, co mnie podkusiło. W malutkich ilościach mogę sobie coś tam przegryźć, ale żeby aż tak... Maksio ostatnio caly czas gada i prawie cały czas się uśmiecha. No ale nie mogę się doczekać tego prawdziwego śmiechu :-)
  19. Olam, ja piję koper z herbapolu. Początkowo zaparzałam torebkę rano i torebkę wieczorem, teraz wystarczy jedna dziennie. Problemy naprawdę zniknęły. Nie pamiętam już ile to trwało, ale wydaje mi się, że już następnego dnia po wypiciu pierwszego kubka było lepiej. Inna sprawa, że Mały nad ranem jest kładziony na brzuszku i w tej pozycji przesypia ze trzy godziny, a to na pewno też pomaga na wzdęcia. Wcześniej podawałam różne specyfiki, ale nic nie pomagało, tak więc z czystym sumieniem mogę polecić metodę koper włoski + brzuszek.
  20. ainom, u mnie też niestety ta sama sytuacja ze smoczkiem i palcem. Palec non stop w buzi, więc już się wnerwiłam i chciałam mu dać smoczek, ale od razu go wypluwa. Ile razy podam, tyle razy jest wypluty. Wypróbowałam smoczek aventu i nuk, nie wiem, czy jest sens próbować innych. W zasadzie myślałam, że obejdzie się bez smoczka, ale teraz ten palec już naprawdę mnie przeraża - Maksio ssie go jakby w życiu nic nie jadł
  21. U mnie w domu jest raczej ciepło - około 24-24,5 stopni. Ja jestem zmarzluchem i poniżej tej temperatury jest mi zimno. Małego ubieram lekko, w body + śpioszki, body + spodenki, leciutki pajacyk albo rampers. Za to w nocy w sypialni mam chłodno, bo tak lubimy i stosownie do tego Mały jest otulony kokonikiem. W nocy mam problem z jedzeniem. Przez dłuższy czas Maksio ładnie spał, budził się tylko raz. Teraz budzi się co chwilę, trochę possie i śpi dalej. A ostatnia noc to w ogóle porażka - nie dosyć, że się budził co 1-2 godziny, to jeszcze potem nie mógł zasnąć. Zawijałam w kokonik, potem odwijałam, znów zawijałam, a i tak nic nie pomagało. Wszystko mu przeszkadzało i pierwszy raz w nocy zapłakał, bo tak normalnie, to tylko trochę sobie kwili, żebym wiedziała, że już zgłodniał ;-) Mam nadzieję, że to pierwsza i ostatnia taka noc, bo to był koszmar.
  22. ja siedzę u mamy i mam trochę świętego spokoju. Tylko przerażają mnie wszędobylskie kudły psa. Ciągle się odkurza, szczotkuje psisko a kudły wszędzie latają. Dzisiaj już wyjęłam Małemu z... oka. Co do imion, to ja od zawsze miałam imię dla mojego dziecka - Zofia. I nie przyszło mi do głowy, że dobrze by było mieć też jakiś męski odpowiednik :-) Teraz chyba jednak musiałabym sobie tę Zofię przemyśleć, bo imię stało się bardzo popularne. Podobnie zresztą Shamanko jak Antonina (w moim otoczeniu są dwie małe Tosie), więc dziwię się, że ludzie są zaskoczeni, kiedy mówisz jak córeczka ma na imię. Swoją drogą to bardzo piękne imię :-)
  23. ja na pneumokoki szczepię, ale trochę później (tak zaleciła lekarka). Na razie niczym Maksia nie przykrywam, bo do tej pory śpi w kokoniku. Zawijam go w bawełniany pledzik i jest mu wystarczająco ciepło, nie ma potrzeby nakrywać go czymś jeszcze. Niestety chyba niedługo trzeba będzie zaprzestać kokonienia i wtedy też będę miała problem. kołderka na nic się nie zda, bo Mały rozkopie się szybciej, niż ja go przykryję :-) Poza tym też jakoś tak się boję, że może przypadkiem nakryć twarz i się udusi. Głupie? Pewnie tak, ale ja się boję i już :-) Może jakiś śpiworek?
  24. Dasia, mnie trzech lekarzy powiedziało, że jeśli dziecko nie ma kontaktu z innymi dziećmi, to lepiej nie szczepić. Więc ja nie zaszczepiłam, choć wiadomo, że jakiś - choćby sporadyczny - kontakt z innymi maluchami nasze dzieci będą miały. Skoro trzech pediatrów powiedziało to samo, to stwierdziłam, że nie podaję szczepionki (jest doustna). W zasadzie nie drążyłam tematu, ale może jest jakieś tam ryzyko i lepiej bez wyraźniej potrzeby nie podawać. Inaczej chyba każdy lekarz by powiedział, zeby zaszczepić i tyle.
  25. no to widzę, że dzisiaj dzień szczepień :-) Olam, nie przejmuj się, to pewnie nic takiego a w końcu dzisiaj idziesz do lekarza, więc Ci powie co to. Adu, nie wiem dokładnie jak się te przedmioty nazywają, ale ona prowadzi zajęcia związane z wizerunkiem, public relations, rzecznictwem prasowym itp. Tym zresztą teraz się zajmuje zawodowo (i świetnie zarabia :-) )
×