Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Pszczolaa

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Pszczolaa

  1. U nas się przejaśniło, więc będzie spacer! Zaraz pakuję małego i idziemy. A propos chusty, to ja zawsze idąc na spacer ją ze sobą zabieram. Jak się Maksio rozwrzeszczy i nie daje nijak uspokoić, to wsadzam w chustę i spokój. Ja też mam długą wiązaną i bardzo sobie chwalę. Myślę, że mimo, iż droga, to taki wydatek bardzo się opłaca. Ja osobiście każdemu polecam :-) Moja przyjaciółka bez chusty chyba nie mogłaby się ruszyć z domu, bo jej córka wsadzona do wózka wrzeszczy jak opętana. Dla mnie chusta nie jest zamiast wózka, ale jako dodatek do wózka - bardzo pomaga w sytuacjach awaryjnych. Ja też chętnie wróciłabym do pracy. Siedząc w domu czuję się niezbyt dobrze. Mam wrażenie, ze życie toczy się właśnie poza domem, a ja taka matka-Polka, wiecznie w czterech ścianach z dzieckiem na ręku. Oczywiście to gruba przesada, bo spotykam się z ludźmi, ale jednak praca zawodowa zawsze była dla mnie bardzo ważna. Postaram się wytrzymać w domu do lipca przyszłego roku, kiedy Maksio skończy rok. Może wtedy zdecyduję się na opiekunkę, choć dzisiaj sobie tego nie wyobrażam. Zmykam na spacer :-)
  2. Dziewczyny, czy wszystkie wracacie po macierzyńskim do pracy? Ja chyba raczej nie. Ciągnie mnie do ludzi, ale nie mogę sobie wyobrazić zostawienia Małego z obcą osobą. Instytucja babci w moim przypadku odpada, bo mama nie może (zresztą nawet pewnie by nie chciała), a teściowej z kolei ja nie chcę. Tak więc zostaje opiekunka, a to w tej chwili mnie przeraża. Wygląda więc na to, że wezmę urlop wychowawczy przynajmniej do ukończenia przez Maksia roku. Nie wiem, czy wytrzymam, bo już teraz brakuje mi aktywności zawodowej, ale chyba nie mam wyboru. Jeśli wracacie do pracy, to kto zajmie się Waszymi dziećmi?
  3. Dzięki Syla. Właśnie go położyłam na brzuszku i zobaczymy, co z tego wyniknie. Mam nadzieję, że coś mu jednak zejdzie, bo to charczenie mnie denerwuje. Nie chcę wychodzić na przewrażliwioną mamuśkę i latać po lekarzach z byle dolegliwością, ale jeśli nic mu nie będzie schodzić, to znaczy, że to nie katar i jednak pomimo niedzieli zadzwonię do mojej lekarki. Oby nie było takiej potrzeby :-)
  4. hmmm, sama tu zdaje się jestem :-) Zmierzyłam sobie właśnie temperaturę i chyba umarłam - 35,5 stopnia. To ciekawe.
  5. Mój Maksio też chyba ma katar. Chyba, bo z noska nic mu nie leci i nawet nie widzę, żeby był zapchany, ale jakoś tak niefajnie charczy. Próbowałam mu w nocy odciągać to coś fridą, ale niewiele wyszło. Dzisiaj kupię sól fizjologiczną, wkropię mu do noska i potem odciągnę. Mam nadzieję, że to faktycznie tylko katar.
  6. Witajcie, przez parę dni mnie nie było, ale nadrobiłam czytanie, tego co napisałyście :-) Trochę się przeziębiłam, ale już mi przeszło. Niestety stale mi zimno. W mieszkaniu mam 23-24 stopnie, ale ja chodzę w grubym swetrze, bo po prostu trzęsę się z zimna. Chyba za bardzo przyzwyczaiłam się do letnich upałów. U nas niestety pada i ja raczej na spacer się nie wybiorę. Też stawiałam sobie niemal za sprawę honoru hartowanie Małego, ale teraz na myśl o tym, żeby wyjść na dwór robi mi się jeszcze bardziej zimno. Maksio stał się zdecydowanie bardziej aktywny i to do tego stopnia, że w dzień w ogóle nie śpi, je co chwila małe porcje (wkurza mnie to ciągłe wyciąganie piersi) i najbardziej lubi noszenie na rękach przodem do świata + opowiadanie mu historyjek. Strasznie to absorbujące. Wcześniej naprawdę miałam trochę czasu dla siebie albo na zrobienie czegoś w domu, teraz ciężko to widzę. A ja niestety jestem typem czyściocha i szklanka na stole czy kurz na blacie strasznie działa mi na nerwy. Ja na brzuch ćwiczę 8abs, bo te ćwiczenia są bardzo efektywne a nie wymagają wiele czasu, co teraz ma ogromne znaczenie. Podobnie jak aniom - brzuch mam płaski, ale o dawnych mięśniach pozostało niestety tylko wspomnienie.
  7. Byłam dzisiaj w Tesco i faktycznie - mają bardzo fajne ubranka. I ceny takie przyjemne :-) Ponieważ i tak miałam robić ubrankowe zakupy, to skorzystałam z okazji i nieźle się obkupiłam - wyszły tego trzy reklamówki :-) Jestem naprawdę zadowolona. Mój mały jest dzisiaj strasznie płaczliwy, mam nadzieję, ze nic mu nie dolega. Jak tylko wezmę go na ręce, to się uspokaja, więc to chyba tylko takie fanaberie, gdyby go coś bolało, to nawet noszenie na rękach raczej nic by nie dało. Mam nadzieję. Jutro jadę do mamy, zostanę chyba tydzień i nie wiem, czy będę tam korzystać z internetu, więc na ten czas żegnam się z Wami :-) Oby tylko maluch nie płakał w czasie jazdy, bo choć to tylko 60 km, to jednak miałabym problem. Do tej pory zawsze spał w samochodzie, ale po dzisiejszym dniu to ja niczego już nie jestem pewna. Trzymajcie się ciepło :-)
  8. adu, może się kiedyś miniemy na spacerze na trzech stawach :-) Ja mieszkam w odnodze Giszowca i na spacery wybieram się w różne miejsca. Ostatnio często spaceruję ścieżkami rowerowymi, które prowadzą do Murcek, Ochojca, Mikołowa. Ja mam jedną ulubioną, na której nikomu nie wadzę, bo jest szeroka. Trochę się bałam, bo to w końcu w lesie, ale tam stale ktoś jeździ, więc problemu nie ma. Zresztą na wszelki wypadek w kieszeni wózka mam zawsze gaz. Ale często też wybieram się w inne rejony, pakuję Maksymka do samochodu i jedziemy sobie do parku Kościuszki, chorzowskiego, albo gdzie nam się chce. Moja koleżanka stale spaceruje po jednym skwerku, tam i z powrotem. Ja bym chyba kota dostała, muszę zmieniać miejsca spacerów, tak więc może i w Twoje rejony zawitam :-)
  9. wczoraj byłam u ginekologa. Ostatecznie wzięłam receptę na azalię, zobaczymy jak będzie. Nochaluspagus, jak tam wkładka? Wszystko w porządku? Bo ja też cały czas się nad nią zastanawiam. Nie chciałam jej dlatego, że myślałam, że mimo, iż głównie opiera się na hormonach, to czasami jednak dochodzi do zapłodnienia i wtedy antykoncepcja polega na tym, że to zapłodnione jajeczko nie może się zagnieździć. A to było dla mnie nie do przyjęcia. Okazuje się jednak, że mirena to tylko hormony, więc może jednak... Muszę to sobie przemyśleć. Trochę się boję, że ta wkładka jest jakoś tam wyczuwalna albo daje jakieś nieprzyjemne objawy. No i myślałam, że ona jest bardziej \"inwazyjna\", a tu się okazuje, że po wyjęciu można spokojnie w następnym cyklu zachodzić w ciążę. Ta wkładka to jednak duża wygoda, ja się boję, że mogę zapominać o tabletkach. Kiedyś zdarzały mi się wielo- wielo- wielogodzinne opóźnienia :-) ale przy dwuhormonalnych to nie miało znaczenia.
  10. ainom, ja też dużo piję, ale ciurkiem mi się nie leje :-) Pokarmu mam dużo, jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby mały opróżnił do końca pierś, ale lecieć samo, to nie leci. No chyba, że pod prysznicem. Próbowałaś pić ten koper włoski? Ja piję i to chyba działa! Maksio puszcza bączki aż miło :-)
  11. adu, u mnie podobnie - zawsze byłam chuda (ok. 50-51 kg, 170 cm) i jak teraz mówię, że jeszcze muszę zrzucić te parę kilogramów (teraz ważę 55), to osoby, które mnie nie znały mówią coś o anoreksji. A ja po prostu chcę chodzić w swoich najfajniejszych ciuchach :-) Przed samą ciążą ważyłam 54 kg, bo udało mi się przytyć. W sumie mogłabym nawet pozostać przy tej wadze, bo wyglądam dobrze, ale nie wchodzę w żadne spodnie. Musiałabym więc wymienić garderobę. Ja ćwiczę w domu na orbiteku codziennie przez godzinę. Spacery też swoje robią. Po samym porodzie ważyłam 61 kg i przez 7 tygodni bez większego wysiłku i wyrzeczeń schudłam 6 kg. Przed ciążą chodziłam do Gimnasionu, ale teraz nie za bardzo mi się chce. Może za kilka miesięcy, bo w końcu trzeba dbać o formę :-) Karenina, podziwiam - 6 GODZIN (!!!) spacerowania DZIENNIE??? U mnie dziennie wychodzi 2-3 godziny a i tak jestem z siebie dumna :-)
  12. Jeśli chodzi o zmęczenie, to u mnie wygląda to bardzo różnie. Czasami - tak jak wczoraj - o dziewiątej już padam na pysk, a czasami do dwunastej-pierwszej jestem na nogach i w ogóle nie czuję zmęczenia. I właściwie nie wiem, czemu tak jest, bo w sumie każdy dzień wyglada mniej więcej tak samo. Maxio już wykąpany, nakarmiony i położony do... łóżeczka :-) Ciekawe, jak długo wytrzymam :-) Chciałabym żeby już spał w łóżeczku (do tej pory spał w wózku), ale wiem, że będę się denerwować. Śpi w tym łóżeczku dopiero od 20 minut, a ja już byłam u niego 3 razy. Nocy sobie nie wyobrażam. Niby jego pokój sąsiaduje z naszą sypialnią i mamy otwarte drzwi, ale jednak będę się denerwować.
  13. dasia, ja jestem 7 tygoni po porodzie i też do \"normalnego\" seksu nie wróciłam. Ale w moim przypadku to strach przed ciążą (wiem, wiem - jak się karmi...). Dopiero jutro mam pierwszą wizytę u ginekologa, bo moja pani dr była na urlopie. No i dopiero jutro zdecyduję się na jakąś formę antykoncepcji. Ale mam pytanie do dziewczyn, które rodziły naturalnie - czy pochwa wróciła do normalnych rozmiarów? Czy jednak jest luźniej? Trochę się tego boję.
  14. Olam, świetnie Cię rozumiem, jeśli chodzi o teściową :-) Moja też, kiedy mały płakał mówiła - a może ty masz zbyt wodniste (WODNISTE???) mleko? Mały płakał po karmieniu - może twoje mleko mu szkodzi? I tym podobne. Niestety dla niej samej takimi tekstami właśnie bardzo mi działała na nerwy i stąd właśnie moja niechęć do kontaktów z nią. Aczkolwiek problemów nie robię, bo wiadomo, że dla dziecka lepiej, kiedy ma babcię :-)
  15. Nadiya, jeśli chodzi o tę wysypkę, to gdzieś czytałam, że tak może objawiać się atopowe zapalenie skóry - to znaczy wysypka na policzkach, uszkach i w okolicy ust pojawia się i znika w jakichś tam okolicznościach. Ale to chyba najgorszy scenariusz. Skoro pediatra to widział i nie stwierdził, że to coś poważnego, to chyba nie ma się czym martwić (chyba, bo ci lekarze, to wiadomo...). Przy skazie białkowej ta wysypka się raczej utrzymuje, ale też może być okresowo mniej widoczna - mój Max właśnie tak miał.
  16. ja akurat do mojej mamy nie mam zastrzeżeń, choć w życiu bym jej nie podejrzewała, że będzie dobrą babcią. Ona zawsze była zapracowana zawodowo i nie za bardzo poświęcająca się dzieciom i domowi. A tu okazalo się, ze jako babcia znakomicie się sprawdza. Moze właśnie dlatego, że jest taka wyważona i zdystansowana, a jednocześnie do tego dochodzi uczuciowość, której ja z dzieciństwa nie znam niestety. Tak sobie myślę, że po naszej rozmowie pt. wywlekanie wszystkich błędów i wypaczeń, która miała miejsce jakieś trzy miesiące temu, mama dużo sobie przemyślała i to chyba efekt tych zmian. No w każdym razie jestem pod wrażeniem. Natomiast teściowa mnie po prostu drażni. Ona jest nauczycielką, a wg mnie nauczycielki mają coś takiego w sposobie bycia, że od razu wiadomo, czym ta kobieta zajmuje się zawodowo. Z teściowej też to wychodzi, choć rozumiem też, że bardzo się stara, jeśli chodzi o nasze kontakty. Podobnie jak mama nigdy się nie wtrącała w nasze sprawy i dbała o relacje ze mną. Dlatego też jestem wyrozumiała, ale chłodno uprzejma i trzymam dystans.
  17. adu - tak, jestem z Katowic :-) Wygląda na to, ze pada jakby mniej, więc może po południu spakuję Maksia na spacer. ainom - ja też czasami biorę małego do łózka. Wczesniej brałam za każdym razem w nocy po pierwszym karmieniu, ale teraz juz nie ma takiej potrzeby. Za to nad ranem czasami kładę go między nami. I wcale nie uważam, że to karygodne :-) Za to rozumiem marczewę - też by mi się nie podobało, gdyby teściowa spała z moim dzieckiem! Mnie się nawet nie podoba, gdy teściowa całuje go w rączkę, ale nic nie mówię, bo nie chcę wyjść na przewrażliwioną idiotkę.
  18. Witajcie, u mnie pogoda pod psem. W nocy była burza, od rana leje. Na spacer póki co się nie wybieram. Zrobiłam małe porządki w ubrankach Maksia i ze smutkiem stwierdzam, że większości rzeczy, których już muszę się pozbyć, nawet mu nie założyłam :-( Teraz już nie będę tyle kupować, bo to nie ma sensu. Na szczęście mam komu te ciuszki dać, więc się nie zmarnują :-) Dzisiaj widzę, że Maksia znowu trochę obsypało. I znam przyczynę - wczoraj jadłam lody i kawałek sernika. Mały miał chrzciny, było tyle dobroci, ze trochę się złamałam licząc, ze nie będzie to miało opłakanych skutków w postaci wysypki. No cóż... Już tego błędu nie powtórzę.
  19. nochaluspagus, dzięki za relację. Sama nie wiem, na jaką antykoncepcję się zdecydować, a bardzo by się juz przydała :-) Ostatecznie chyba jednak zdecyduję się na zastrzyk, który bierze też tatonka. tatonka, ja mam jeszcze cienką, brązową krechę, ale rzeczywiście jest coraz bledsza. Żel musteli stosowałam od razu po porodzie i powiem szczerze, że 2-3 tygodnie po porodzie miałam już brzuch taki, jak przed ciążą. Nie wiem, czy to tylko zasługa żelu, czy masażu, czy ćwiczeń. Pewnie wszystko po trochu. Ja się bardzo cieszę, bo jestem juz po trzydziestce i obawiałam się, że skóra na brzuchu może się tak dobrze nie zregenerować.
  20. ja do kąpieli używam balneum herbal, wcześniej oilatum, ale lekarka porardziła mi jednak na skórkę Maksia balneum. Nie mam zastrzeżeń do tego płynu. Niani nie mam, bo mam mieszkanie zaledwie 80 m2, więc z każdego miejsca slyszę małego. Zresztą on jest cały czas przy mnie - albo w wózku, albo w leżaczku, albo w chuście. Dzisiaj ma dobry humor i chociaż cały czas czuwa, to nie płacze. Cudowne dziecko, oby tak częsciej :-)
  21. marczewa, mój Maksio też ma wędzidełko do podcięcia, ale lekarka powiedziała, że to dopiero jak skończy 4 miesiące, bo do tego czasu może się samo przerwać. I wygląda mi na to, że rzeczywiście się przerywa. Oby tak się stało, bo wolałalbym, żeby nie cierpiał jak Twoj synek.
  22. Mój MAKSIO miał dzisiaj strasznie wredny humorek. Dosłownie padam na pysk, tak mnie wymaglował. Jutro czeka mnie strasznie pracowity dzień a ja ze zmęczenia spać nie mogę :-( Po południu umówiłam się z koleżanką na spacer z dziećmi. To była porażka, oboje ryczeli na zmianę albo razem. Ja w końcu zamotałam się w chustę i był spokój, choć specjalnie przyjemne to nie było, bo i tak musiałam pchać pusty wózek. A koleżanka chusty nie zabrała, więc pchała wózek z wydzierającą się zawartością. Co za dzień...
  23. witajcie, mój mały też od rana jakiś nie w sosie. Nic mu nie pasuje, jedynym ratunkiem okazała się chusta. Śpi sobie jak susełek, a ja mam obie ręce wolne ;-) Też coś wiem o przebywaniu z dzieciem samej całymi dniami. No ale w końcu wiedziałam, ze tak będzie, więc nie ośmielam się narzekać. Mąż musi chodzić do pracy i tyle. Zresztą ja się do tego przyzwyczaiłam i jakoś staram się sensownie - w miarę oczywiście możliwości, jakie daje mały - organizować czas. No i staram się wychodzić do ludzi, bo duszenie się we własnym sosie nie działa na mnie dobrze. Na szczęśie mam koleżankę, która też ma maleńką córeczkę i niedługo kuzynka męża, która mieszka niedaleko też urodzi córkę. Nie mogę też narzekać na nie-dzieciate koleżanki, choć rozumiem, że teraz nasze kontakty nie mogą być takie, jak wcześniej. Nie wyjdę niestety na kilka godzin sama, a z dzieckiem to same wiecie jak jest. Ale jest oki, grunt to pozytywne myślenie :-)
  24. Jestem padnięta. Cały dzień sama z dzieckiem, mąż wrócił dopiero po siódmej. Wykąpałam małego, nakarmiłam i zdecydowałam się na wieczorne zakupy. Miałam tylko nieco ponad godzinę do zamknięcia sklepów, więc zakupy robiłam nieco chaotycznie. Ale się obkupiłam! Tak uczciłam te 55 kg, które łaskawa waga pokazała ;-) Strasznie się cieszę, bo od urodzenia dziecka nie byłam na ciuchowych zakupach i choć tego nie lubię (tzn. chodzenia, wybierania, mierzenia...), to jednak lubię mieć nowe rzeczy :-) Nochaluspagus, decydujesz się na mirenę? Napisz potem koniecznie, jakie wrażenia. Ja się waham, bo nie bardzo chcę spiralę, ale jednak muszę przemyśleć tę opcję. Moja gin ma teraz urlop, wizytę mam dopiero w przyszłym tygodniu, więc nawet nie wiem, czy wszystko zagoiło się jak trzeba. Mam nadzieję, że wszystko w porządku, nie czuję żadnego dyskomfortu, więc mam nadzieję, że jest oki.
  25. ainom, ja chyba też wypróbuję sposób z piciem kopru włoskiego. No i u mnie też pomaga huśtawka. Jak mały jest niespokojny, to mam kilka jak do tej pory niezawodnych sposobów - huśtawka, chusta albo samochód. Oczywiście o rękach nie wspominam, ale to najbardziej uciążliwy sposób :-) A Twój synek wygląda strasznie słodko :-) Piękne, duże oczęta :-) Nadyia - bardzo ładnie wyglądasz :-) Świetnie Ci w tej fryzurce
×