Pszczolaa

Lipenka, nie będę pisać, żebyś się nie martwiła, bo wszystko się w końcu ułoży, bo przecież nie tego oczekujesz. Sama wiesz najlepiej, jak wygląda sytuacja, a ponieważ jesteś mądra, to widzisz ją z każdej strony. Mała nie przybiera na wadze, ale poza tym jest aktywna i prawidłowo się rozwija. To, że teraz nie przybiera na wadze może mieć różne konsekwencje w przyszłości, ale nie musi. Karmienie piersią jest najlepsze dla dziecka, ale przecież różnie bywa i mleko sztuczne bywa czasami lepszą alternatywą. Wszystko to wiesz, bo jesteś doświadczoną matką i mądrą kobietą. Ale to naturalne, że w takiej sytuacji człowieka ogarnia strach. To wspaniale, że masz wsparcie w mężu, który nie biadoli i nie załamuje rąk, tylko jak prawdzywy facet szuka rozwiązań i tłumaczy rzeczywistość jaką ona jest. I fajnie, ze córki rozumieją, starają się pomóc i wesprzeć. Mogę tylko napisać, że bardzo Ci współczuję, ale też z całego serca życzę, żeby sytuacja się unormowała, żeby córka wreszcie zaczęła przybierać na wadze, a Wy żebyście odzyskali spokój ducha. Lipenko - trzymaj się!

Bunia - GRATULACJE !!! Hanio, masz rację - tu już więcej mamuś niż mamuś-w-oczekiwaniu. Zaraz jadę do położnej i na ktg, może czegoś się dowiem. Staram się nie nakręcać, ale jak czytam o kolejnych narodzinach, to JA TEŻ JUŻ CHCĘ !!! A tu tylko czekać i czekać...

Ainom - WIELKIE GRATULACJE !!! Cieszę się, że poród był krótki i wszystko poszło sprawnie. Choć czy ten poród był naprawdę taki krótki...? W sumie jak tu siedziałaś i pisałaś, to jakby nie było miałaś regularne, częste skurcze... :-) Nadiya, nie sądzę, żebyś została tu ostatnia. Jakoś tak widzę na tym \"zaszczytnym\" miejscu siebie, bo u mnie naprawdę jeszcze nic nie ruszyło. Mały chyba się zabarykadował od środka i ani myśli wychodzić. No chyba, ze prawym bokiem, bo takie próby intensywnie czyni ;-) Szkoda, że nie mamy żadnych wieści od Kareniny. Choć mam nadzieję, że już szczęśliwie - jakąkolwiek drogą bądz - urodziła.

Marghi - serdeczne gratulacje, oby mały rósł szczęśliwie jak na drożdżach. Choć już i w chwili urodzenia był duży :-)

bunia - oby ruszyło :-) Ciekawe, co tam u Kareniny. Ona to jest naprawdę biedna, już tak długo czeka i nic. A ja byłam właśnie u dentysty. Ząbki czyściutkie, więc jestem przeszczęśliwa. Mały dzisiaj strasznie się pręży, coś mu najwyraźniej niewygodnie. Więc może też się zdecyduje wychodzić? Noce ostatnio mam niezbyt wesołe, ciągle wstaję do łazienki. Śmieję się, że w związku z tym zużycie wody, mydła i papieru wzrosło u nas chyba o 300% :-)

hanio, fajnie, że miałaś takie wsparcie w mężu. Zadałam to pytanie, bo coraz częściej się zastanawiam nad tym, jak to będzie odbierał mój mąż. On twardo obstaje przy tym, żeby ze mną być i na pewno będzie, bo to najbardziej obowiązkowy człowiek, jakiego znam. Tylko... no właśnie - boję się, że on czuje się w obowiązku być przy rodzącej żonie, ale niekoniecznie czuje taką potrzebę. Rozmowy o tym nic nie dają, bo on zawsze odpowiada, ze musi być dla mnie wsparciem i już. A ja po ostatniej rozmowie z moją panią gin, która powiedziała, że patrząc na tych wszystkich ojców ma mieszane uczucia co do tego, czy aby na pewno wszyscy powinni być wpuszczani na porodówkę, też zaczęłam się nad tym intensywnie zastanawiać. Nie chcę, żeby mąż poszedł ze mną z poczucia obowiązku, bo tak trzeba. Chociaż w sumie, to my też nie idziemy rodzić, bo taką czujemy potrzebę, tylko po prostu trzeba i koniec. Nie da się inaczej :-)

wodnik, tak to każda by chciała ;-) Dzisiaj też śnił mi się lekki poród, oby to był sen proroczy. Dziewczyny, napiszcie proszę o rekacjach swoich mężów na porodówce.

ainom, mam nadzieję, że teraz to już rzeczywiście \"TO\". Trzymam kciuki, obyś naprawdę już dzisiaj urodziła. Oczywiście lekko, łatwo i przyjemnie :-) Fajnie masz z tym szpitalem, że możesz tak sobie czekać do ostatniej chwili.

ale pustki! Ainom, a Ty kupujesz w końcu wózek Mura Maxi Cosi? Bo tak gdzieś tam daleko w tyle doczytałam. Mnie się ten wózek bardzo podoba i kiedyś też był jednym z moich faworytów. Nawet wklejałam tutaj linka, bo byłam już niemalże gotowa go kupić. I w sumie nie zdecydowałam się z jednego głupiego powodu - ten pałąk w spacerówce mi zupełnie nie pasuje. Gdyby nie to, to pewnie byłabym posiadaczką Mury czterokołowej w kolorze Atlantic Slice (o ile dobrze pamiętam) albo tego morskiego ;-) Mnie akurat kolorystyka tych wózków bardzo się podoba, bo zrobiłam się zwolenniczką bardziej kolorowych wózków. No niestety w końcu sama kupiłam granatowy, chociaż wcześniej zarzekałam się, że na pewno nie kupię granatowego. Ale akurat w moim przypadku nie było jakiegoś super wyboru kolorów. Ale jeśli chciałaś uciec od Quinny, to chyba nie bardzo Ci się udało, bo z tego, co się zorientowałam, to Quinny i Maxi Cosi produkuje ta sama firma, tylko właśnie pod tymi dwiema markami. Quinny to wózki, a MC raczej foteliki (chociaż mają też dwa modele wózków). Ale to bardzo dobra holenderska firma, więc z pewnością nie będziesz żałować :-) A ja sobie właśnie wymyśliłam koszyk-kołyskę do sypialni. Mały będzie miał łóżeczko w swoim pokoju a kołyskę w naszej sypialni. I z tą kołyską mogę też go przewieźć np. do pokoju, w którym będziemy siedzieć, żeby wiecznie do niego nie latać i nie sprawdzać, czy wszystko oki. Znalazłam taką: http://www.allegro.pl/item398803818_kolyska_lozeczko_burlington_baby_juz_w_polsce.html Są i inne, dużo ładniejsze, ale też większe, a mnie zależy na takiej małej właśnie.

ha ha ha, ainom - byłam pewna, że już rodzisz ;-) Ciekawe, jak tam Karenina i Shamanka. a ja dzisiaj strasznie leniuchuję. Zupełnie nic mi się nie chce.

Witajcie, mnie też jakoś dzisiaj nic się nie chce. Chyba jeszcze wrócę do łóżka i poczytam. A po południu może się gdzieś wybierzemy, ale jakoś nie mam pomysłu gdzie. Wygląda na to, że ainom, a może i shamanka pojechały :-) Oby tym razem się udało.

ustronianka - zatem trzymam kciuki :-)

wróciłam z zakupów i muszę się pochwalić, że kupiłam sobie cudownie piękny szlafroczek. Spakowałam do torby szpitalnej inny, gruby, ale w sumie on się nie nadaje na upały. A ten jest naprawdę fajny, jak go zobaczyłam, to nie mogłam się powstrzymać i kupiłam. A na naszą pocztę wysłałam kilka zdjęć mojego brzuszka i jedno zdjęcie córki mojej przyjaciółki w łóżeczku mojego synka. Aha i jeszcze jedno z mojego baby shower, na którym jest moja koleżanka z częścią moich prezentów :-)

ainom, mnie twardnieje sam brzuch i nic więcej się przy tym nie dzieje. Może czasami przy okazji czuję kłucie w pochwie, ale rzadko. Zgagi póki co jeszcze nie miałam, więc chyba obejdzie się bez tego. I niestety też coś się obawiam, że przenoszę ciążę, bo do terminu zostało 11 dni a ja jestem baaardzo szczelnie pozamykana. Dosłownie nic się nie dzieje, żadnego maleńkiego rozwarcia, nic. Ja też kiedyś chodziłam na spin-bike, więc wiem, co to za mordęga ;-) Po ciąży to chyba będę na początku ćwiczyć w domu na orbiteku, bo - jak już tu kiedyś pisałyśmy - wyjścia na siłownię są raczej mało prawdopodobne przy noworodku. Ale potem...

jak byłam na ostatniej wizycie u mojej gin, to była ubrana w jeansy, topik i małą, dopasowaną marynarkę, czyli mój ulubiony zestaw. Dziewczyny, nie macie pojęcia jak mi się zrobiło dziwinie, kiedy sobie uświadomiłam, że nie ubieram się tak od jakichś pięciu miesięcy ;-) Ach, jakbym już chciała do tego wrócić... I jeszcze żeby to był rozmiar 34, max 36... No cóż, po ciąży chyba 36 góra będzie dobra, ale dół, to pewnie z 44 ;-) ;-) ;-) Uda zrobiły mi się okropnie grube, wręcz patrzeć już mi na nie głupio. Pocieszam się tylko tym, ze na szczęście nie mam jeszcze cellulitu ;-) ale marna to pociecha ;-)

o, ja też już chciałabym się normalnie ubierać. Niedawno pochodziłam sobie po sklepach, tyle rzeczy bym sobie kupiła, ale w sumie po co, skoro nie wiem, jaki będę nosić rozmiar po ciąży.

hmmm, kiedyś myślałyśmy, żeby tylko za wcześnie nie urodzić, teraz - żeby to wreszcie już ruszyło ;-) Ej, baby wiecznie z czegoś niezadowolone ;-) Ja też ostatnimi czasy objadam się owocami. Wczoraj wieczorem jeszcze pojechaliśmy na zakupy, bo w domu miałam tylko arbuza, a tego to ja już miałam dość (zjadłam prawie całego olbrzyma). No i kupiliśmy dużo brzoskwiń, nektaryn, morelek i kiwi. I nic więcej nie było, więc dzisiaj wybiorę się na targ po coś sensowniejszego typu maliny, wiśnie i śliwki. Mmmmm... jak ja kocham owoce! Mam tylko wielką nadzieję, że moje dziecko nie będzie na wszystko uczulone i chociaż te nasze owoce będę mogła jeść. Moja koleżanka ostatnio była u mnie ze swoją dwumiesięczną córką, ktora na początku tolerowała wszystko, a ostatnio coś się odmieniło i moja koleżanka w zasadzie chyba nic już nie może jeść. Popija tylko sok jabłkowy i je owsiankę na wodzie. Strasznie mi jej żal. Ma to jeden plus - koleżanka schudła w tym ostatnim czasie do wagi sprzed ciąży i wygląda rewelacyjnie. No ale takim kosztem, to ja jednak bym nie chciała.

tak sobie myślę, że niby do porodu zostało niewiele, a ja jestem bardzo spokojna. Wy chyba też jakoś strasznie nie szalejecie, z tego co widzę. Jak minął 38 tc to zrobiło mi się od razu lepiej, bo teoretycznie dziecko jest odśrodkowo odchowane i może się spokojnie rodzić do zewnętrznego chowania ;-) To daje jednak jakiś psychiczny komfort. Ja nigdy specjalnie nerwowa nie byłam, ale w sumie to jest nowość, więc myślałam, że przed porodem będę to wszystko bardziej przeżywać. A tu nic. Moja przyjaciółka twierdzi, że jestem - jak to ładnie określiła - \"wyciszona\". Moze natura tak to właśnie urządziła. Właściwie to, co mogłam zrobić już zrobiłam, teraz mogę już tylko czekać.

no właśnie, w końcu o wszystko będzie można zapytać w szpitalu. Nie wiem, czemu wszystkim się przejmuję. Gdzieś tam jakiś czas temu pisałyście o wadze. Ja do tej pory przytyłam 14 kg, w tym 1,5 kg OD WCZORAJ !!! A nie widzę żadnych obrzęków, więc trudno mi przypuszczać, że to woda się zatrzymała. Chociaż pewnie tak, bo to w sumie niemożliwe tyle przytyć. Rozstępu - ODPUKAĆ - póki co nie mam nawet pół. Tylko prawda też jest taka, że tym akurat przejmowałam się od początku, więc stale się masuję i wklepuję kremy.

w rodzinie mojego męża też ten rok jest wyjątkowy, jeśli chodzi o wysyp dzieci. Ja będę PIĄTA !!! A jeszcze nie mamy pewnych wiadomości o jednej z kuzynek ;-)

Dasia, kupujesz taki lezaczek? http://www.allegro.pl/item397535913_lezaczek_bujaczek_fisher_price_wibracje_nowy_.html Ja właśnie chyba ten, dawno miałam kupić, ale jakoś ostatnio nie potrafię się na nic zdecydować. Wczoraj np byłam w dzieciowym sklepie po misia dla Małego i stałam chyba z godzinę zastanawiając się, którego by tu jednak wybrać ;-) Ta ciąża jednak zdecydowanie mnie zmieniła. Mam nadzieję, ze wkrótce wrócę do swojej normy ;-) Dziewczyny, mam jeszcze pytanie o Tantum Rosa - czy można to sobie rozpuścić wcześniej i mieć przygotowane, czy zrobić dopiero przed użyciem? Czy jeśli nie zużyję całego na raz, to należy wylać, czy można zostawić na następny raz? Generalnie - czy można to przechowywać, czy nie, bo chyba jakos nieprecyzyjnie się wysławiam ;-)

Witajcie Drogie Lipcówki, zaczęłam czytać zaległości, ale duuuuużo tego, więc 10 stron zostawię sobie na później. Przede wszystkim gratuluję wszystkim, ktore już się doczekały swoich Lipcowych Skarbów i życzę, żeby rosły zdrowo i jak na drożdżach :-) Ja oczywiście jeszcze jestem w dwupaku, ale termin mam na 24 lipca, więc tego właśnie się spodziewałam. Lekarka mówi, że nie zanosi się, żeby poszło wcześniej, ale kto to może wiedzieć. Ja jednak wolę poczekać, bo mój Mały jest naprawdę mały - w 38 tc waży niespełna 2800 g. Łudzę się, że jest niedokładnie zważony, bo pani gin nie umiała go ostatnio za dobrze \"uchwycić\". Ta waga mnie martwi, ale lekarka mówi, że donoszone dziecko waży od 2500 w górę, więc powodów do zmartwień mieć nie powinnam. No i z moją miednicą ona bardzo by się bała, gdybym miała rodzić czterokilowe dziecko. W ogóle jestem bardzo zadowolona z tej lekarki, zawsze ma czas, wszystko dokładnie wyjaśni i nie traktuje jak głupka z ulicy, co to nic nie wie i lepiej, żeby niewiele wiedział. No nic, niby w porządku, ale ja jednak wolałabym urodzic trzykilogramowe dziecko. Co do pytań z serii: kiedy? kiedy? to ja już dostałam kartkę z życzeniami z okazji narodzin synka!!! No ładnie...

Witajcie, ale dzieci się urodziło!!! Nie było mnie ponad tydzień, a tu tyle zmian :-) Zerknęłam tylko na tabelki, niczego jeszcze nie przeczytałam, ale jutro się zabiorę, bo bardzo mnie ciekawi, co tam u Was. U mnie wszystko w porządku, zostały mi jeszcze dwa tygodnie i ponoć nie zanosi się, żeby było wcześniej.

Witajcie, ja też już na nogach od szóstej. Wypiłam sobie herbatkę z koprem włoskim, anyżem i rumiankiem, którą wczoraj kupiłam. Jak ktoś lubi takie mieszanki, to polecam - herbatka ułatwiająca trawienie z Hippa, pyszna. Ktoś pytał o kremy przeciwsłoneczne dla noworodków. W ostatnim numerze \"M jak mama\" był test. Z tych przetestowanych kremów, które jednocześnie nadają się dla dzieci od urodzenia i mają faktor 50+, są trzy: - Nivea Baby (150ml/39zł) -Chicco w sztyfcie (10ml/23zł) -Mustela (50ml/64zł) Poza tym dla noworodków wymienili jeszcze kilka, ale one mają niższy faktor: -Kolastyna (faktor 30) -Penaten (faktor 40) -Ziaja (faktor 30) -Kaloo (faktor 30) -Linomag Sun (faktor 30) Cała reszta jest dla dzieci powyżej miesiąca albo starszych

ainom, a co sobie będę żalować :-D Też jestem za opcją, żeby nie wyjaławiać dziecku środowiska, ale jakoś tak mi wyszło ;-)