Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Pszczolaa

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Pszczolaa

  1. Witajcie Lipcówki, u mnie dzisiaj piękna pogoda i humor też mam już lepszy. Wczoraj pojechałam do mojej lekarki, ale okazało się, że coś się stało i wszystkie wizyty odwołują. Więc kolejna wizyta jutro. Mam nadzieje, że jutro wszystko będzie w porządku, bo mnie wczoraj skończyło się L4 i muszę dostarczyć kolejne. hanio, nie można postawić stacji bez zgody sąsiadów. W ogóle niczego nie można wystawić bez uzyskania zgody. Pewnie dostaliście do domu pismo, tylko nie zwróciliście na nie uwagi i nie zareagowaliście, a ten brak reakcji właśnie traktowany jest jako brak sprzeciwu. Tak to niestety działa. Myślę, że na początek powinnaś pójść do wydziału ochrony środowiska urzędu miasta i zawiadomić (ustnie lub pisemnie) o tym paleniu śmieci. Jeśli nic nie będą mogli zrobić, to przynajmniej doradzą, do kogo się zgłosić. Ale to tylko jesli chodzi o sprawę śmieci, bo jeśli stacja już stoi i to stoi zgodnie z prawem, to mogą tam również tankować samochody o mniejszej czy większej pojemności. Temu już nie zaradzisz. Zawsze też możesz złożyć skargę na brak reacji ze strony straży miejskiej i to polecam zrobić, bo facet nie może czuć się bezkarny, a straż miejska ma chronić mieszkańców a nie tego, kto im się podoba.
  2. to chyba nasze pierwsze święto jako mam ;-) A przynajmniej dla niektórych z nas pierwsze. Witam Was po kilkudniowej przerwie. Odpoczęłam sobie trochę na zielonej trawce. Niestety nie wpłynęło to pozytywnie na mój nastrój. Czuję się fatalnie i nie mam pomysłu, jak to zmienić. Dzisiaj mam wizytę u ginekologa, więc może jakieś pozytywne wieści z brzucha poprawią mi humor. Zobaczymy. Życzę przyjemnego dnia
  3. Moja karuzelka przyszła!!! Ale jest super!!! jak ja się cieszę!!! A co do proszków, to moja doświadczona koleżanka (troje małych dzieci) powiedziała, ze najlepiej wyprać rzeczy dziecka ze dwa-trzy razy w Jelpie albo Lovelli a potem w normalnych proszkach. Wydaje się to logiczne - niech się dziecko przyzwyczaja do normalności, bo potem mogą być problemy z alergią. Trochę się wkurzyłam - mąż przyniósł awizo, które listonosz zostawił w skrzynce. Ciekawostka, bo ja cały dzień siedziałam w domu i jakoś listonosz się nie pojawił. Chyba złożę skargę. Facet z firmy kurierskiej jakos nie miał problemu, żeby przynieść karuzelkę. Uch, jaka fajna ta karuzelka!!! Dzwonili też dzisiaj ze sklepu, że łóżeczko już czeka, więc będzie na czym karuzelkę zamontować
  4. Dziewczyny, macie jakieś problemy z oddychaniem? Bo ja zauważyłam, że czasami brakuje mi oddechu i to wcale nie ze zmęczenia. I nie jest to przyjemne. Podobno to się zmieni, kiedy brzuch się obniży. Ale to chyba jeszcze potrwa.
  5. Mówią, że ojcowie czasami kupują zabawki dla dzieci, ale tak naprawdę dla siebie też. A ja widzę to u siebie. Zamówiłam ostatnio kilka rzeczy, więc pewnie listonosz będzie częstym gościem, ale najbardziej nie mogę się doczekać karuzelki nad łóżeczko ;-) Już bym się nią pobawiła ;-)
  6. moje Dziecko też upodobało sobie mój pęcherz ;-) To zabawne, ale i czasami kłopotliwe, bo ciągle latam do łazienki. A jak gdzieś się wybieram, to pierwsza rzecz, którą muszę zlokalizować, to toaleta.
  7. ja tez jestem umówiona z położną. Jakoś tak bezpieczniej będę się czuła, kiedy będę wiedzieć, że ktoś będzie się opiekować tylko mną. Nie wiem, ile to będzie kosztować, bo nie pytałam. Może i nie jest to specjalnie mądre płacić w państwowym jakby nie było szpitalu, ale cóż, w takim kraju żyjemy. Nie zamierzam się zagłębiać ani w moralną, ani ideologiczną, ani finansową stronę tematu, kiedy chodzi o moje zdrowie i jaki-taki komfort. Trudno, jest jak jest.
  8. Margolcia - jeśli chodzi o poród, to nie mam co wspominać, bo jestem w ciąży po raz pierwszy :-) Ale najgorszy ból, jaki wspominam, to ból, kiedy wypadł mi dysk i byłam jak sparaliżowana. Ból był naprawdę porażający, bo dosłownie przy najlżejszym poruszeniu jaśniało mi w oczach i to nie jest przesada. A tak ogólnie to wydaje mi się, że jestem raczej na ból odporna. U dentysty nigdy nie biorę znieczulenia i jakoś nie umieram z bólu. W zeszłym roku mialam nawet taką sytuację, że dentystka BARDZO mnie namawiala na znieczulenie, bo twierdziła, że tego, co mnie czeka żadną miarą nie wytrzymam. A ja nie chciałam. Wbijałam co prawda paznokcie w drugą dłoń, ale nawet nie jęknęlam. Nikogo do tego nie namawiam, to tylko taka moja fanaberia :-) A co do zzo, to jak już pisałam - jeśli będę czuła, że nie wytrzymam, to poproszę i tyle.
  9. Ewelinka - inna sprawa, że trzecie dziecko chyba generalnie rodzi się lżej ;-)
  10. ja właśnie też czytałam, że zzo może spowodować spowolnienie akcji porodowej. Ale potem na szkole rodzenia położna powiedziala, ze w większości przypadków jest wręcz przeciwnie - podanie znieczulenia powoduje, że porod przebiega szybciej. Bardzo mnie to zdziwiło, no i zaczęłam szperać i pytać i chyba rzeczywiście w większości przypadków, o których slyszałam i czytalam poród przyspieszył. Ale oczywiście może się zdarzyć tak, że spowolni. No i może okazać się konieczne użycie vacuum lub kleszczy, ale to się zdarza i bez znieczulenia.
  11. ja raczej nie jestem bardzo przeciwna nacinaniu krocza. Jeśli to jest konieczne, to lepiej niech tną. Bo z tego, co słyszałam od kobiet, które popękały przy porodzie, to jest to koszmar. Ich zdaniem lepiej zostać naciętym. Rozumiem argumentację obu stron, ale wolę żeby dziecko urodziło się szybciej i łatwiej no i sama wolę cierpieć mniej. Jasne, że wolałabym bez nacinania, ale jeśli zdarzy się tak, że albo mnie natną, albo popękam, to wybieram pierwszą opcję. Zresztą chyba jestem dosyć podatna na to, co w szpitalu zamierzają robić z kobietą, jeśli chodzi o te wszystkie \"zabiegi okołoporodowe\" i nie zgadzam się, że to ma służyć tylko wygodzie położnych. Golenie? Przecież i tak chyba prawie wszystkie tu się golimy. Można to zrobić w domu i nie czekać, aż ktoś obcy będzie się grzebał z maszynką. A to w końcu jakby nie było chodzi o higienę, a nie czyjeś widzimisię. Lewatywa? Jakoś wolę lewatywę niż potem niespodzianki przy porodzie. Sama będę miała większy komfort psychiczny wiedząc, że moje dziecko nie urodzi się np z twarzą w - za przeproszeniem - kupie. W szpitalu, w którym zamierzam rodzić nie narzjucają i nie robią nic bez pytania, ale zalecają. Ja się dostosuję do zaleceń i szczerze mówąc nie za bardzo rozumiem, dlaczego niektóre dziewczyny nie chcą się golić a lewatywę uważają za zamach na - no właśnie - właściwie na co?
  12. A tak w ogóle, to zdrowo się dziewczyny odżywiacie? Bo u mnie to różnie bywa. Przed ciążą odżywiałam się bardzo zdrowo, jak zaszłam w ciążę, to czulam się tak fatalnie, że nie mogłam patrzeć na jedzenie. Na początku jadłam tylko pszenne bułki z masłem i piłam litry maślanki. Potem na szczęście mdłości mi przeszły i byłam szczęśliwa, że cokolwiek przechodzi mi przez gardło. Teraz niestety grzeszę słodyczami, colą i czasami kawą. Nie za bardzo mogę się przekonać do mięsa, więc jem go mało. Ale jem mnóstwo warzyw i owoców na uspokojenie sumienia. Badania krwi wychodzą dobre, więc chyba nie ma powodu, zeby martwić się jakoś przesadnie.
  13. Z tego, co widzę po znajomych, to ze zrzucaniem wagi jest fifty-fifty. Jednym leci nie wiadomo kiedy, a inne walczą bardzo długo. W przypadku jednych sprawdza się karmienie piersią, inne w tym czasie nie są w stanie zrzucić ani pół kilograma. Najbardziej przerażona jest moja koleżanka, która dwa tygodnie temu urodziła córkę, po porodzie spadło jej 5 kg, a pozostałe 10 ani drgnie. To tylko dwa tygodnie, więc pewnie trochę przesadza. Z drugiej jednak strony wydawało mi się, że przy po wyjściu ze szpitala 10 kg powinno się za sobą zostawić jak nic. Zobaczymy, jak to będzie u nas. Ja się jakoś tym nie nakręcam. W końcu w ciąży trzeba przytyć, choćby nie wiem co. A potem przecież jest tyle sposobów na pożegnanie się z wagą, że nie warto sobie teraz zawracać tym głowy.
  14. a ja od rana chodzę jakaś nerwowa i nie wiedziałam z czego to wynika. Ale wreszcze sobie uświadomiłam - denerwuje mnie to czekanie na dziecko. Mam taką naturę, że jak jest coś do zrobienia, to tego nie odwlekam, tylko działam natychmiast. Robię co jest do zrobienia, żeby już o tym nie myśleć. A tutaj trzeba czekać i czekać... Ja bym już najchętniej przyspieszyla rozwój tego dziecka i poszła urodzić. I z głowy :-) Że też nie wszystko na tym świecie ode mnie zależy ;-) Trzeba się jeszcze pokulać te dwa miesiące...
  15. ja miałam robiony test obciążenia glukozą 75 g. Wynik na czczo 73 (norma 70-100), po dwóch godzinach 91 (norma do 140). Ktoś pisał wcześniej o karuzelkach na łóżeczko. Słyszałam, ze to naprawdę dobry pomysł, moja kolezanka mówila, że jak włączyła karuzelkę, to na pół godziny miała spokój, bo córka na nic innego nie zwracała uwagi. Ja kupiłam taką: http://www.fisher-price.com/fp.aspx?st=2342&e=demo&pid=38346 Już do nas jedzie :-) A co myślicie o leżaczkach? Ktoś z tego korzystał? Bo ja chyba kupię, wydaje mi się, że można go wykorzystać np. wtedy gdy jesteśmy same i chcemy się wykąpać czy coś w tym stylu - dziecko jest zabezpieczone i nie musimy się martwić, że coś mu się stanie. Myślę o takim: http://www.allegro.pl/item365425332_fisher_price_lezaczek_bujaczek_do_18_kg_wibracje.html
  16. wczoraj na szkole rodzenia był anestezjolog i pokazywał zestaw do znieczulenia zewnątrzoponowego. Mój mąż nie chciał tego oglądać, ale mu podsunęłam pod nos tę wielką igłę. Spuśćił tylko głowę i po chwili... wyszedł! Potem mi powiedział, że jak zobaczył tę igłę i wyobraził ją sobie wbijaną do kręgosłupa, to mu się zrobiło słabo :-) O matko, jacy ci faceci są mało odporni! Ale teraz przynajmniej wiem, że przy znieczulaniu (jeśli do tego dojdzie) męża być nie może :-)
  17. dzisiaj od rana chodzę i podjadam. A za chwilę będzie pora obiadu i mąż będzie mnie zmuszał, żebym ten obiad zjadła. A ja chyba już nie mogę ;-) Patrzę na tę naszą tabelkę i widzę, że żadna z nas jak do tej pory się nie roztyła. Ciekawe jak to jest z kobietami, które tyją po 30 kg, bo z innego forum wiem, że jest ich sporo. I wcale nie zawsze chodzi o zatrzymanie wody w organizmie, tylko o sam tłuszczyk.
  18. ja wybrałam jednak tradycyjne łóżeczko ze szczebelkami. Ale takie turystyczne też chyba będziemy musieli kupić, bo jak pojadę do mamy, teściowej albo jakieś wakacje, to dobrze by było, żeby Mały miał swoje łóżeczko na nowym miejscu. Ale z tym mogę poczekać. Muszę jeszcze zrobić zakupy dla siebie, bo do tej pory kupiłam tylko jedną koszulkę do karmienia i jeden stanik. Stanik niestety muszę mieć z fiszbinami, bo mój mały biust jednak w takim wygląda zdecydowanie lepiej. A właśnie a propos biustu, to wydarzyło mi się coś dziwnego. Na początku ciąży bardzo urósł (z rozmiaru B do D) a ostatnio zmalał do C. Bardzo to ciekawe. No i ciekawa jestem co dalej, bo nie wiem w jakim rozmiarze te staniki kupić. Pisałam też o problemach z brodawkami, tzn. zaczęły mnie boleć i wydawały się takie popękane. Przypadkiem znalazłam jakąś próbkę kremu do brodawek, który mi przysłali razem z kremami na rozstępy. No i użyłam go. Dziewczyny, po prostu rewelacja! Po dwóch użyciach moje brodawki wyglądają jak nowe! Jestem zachwycona! Jakby któraś miała takie problemy, to polecam!
  19. Ja wczoraj znowu zrobiłam zakupy maluszkowe. Mężowi już nawet nie pokazjuę, bo on uważa te moje zakupy za dużą przesadę. A ja nie umiem się powstrzymać :-) Dzisiaj mam ostatni raz szkołę rodzenia. Szkoda, bo nawet przyjemnie mi się tam chodziło. Uaktualniam swoje dane w tabelce april211..............26..............35cm/14kg----104 w pasie agniechawu.........29..............27cm/6kg ainom.................30.............29cm/13kg-----94cm w pasie Aneta_S..............30.............35cm/13kg-----105cm w pasie bunia3................32.............20cm/8kg carmen260......... 23............20 cm/4kg dasia8................30.............30cm/13kg------100c m Deelite...............29..............35cm/8,5kg----105 cm w pasie Domiś................31..............??cm/13 kg ----104 cm w pasie Dorcia_..............31.............28cm/12kg ewelinka333.........30.............30cm/7kg hanio.k...............34.............30cm/10kg -------91 cm w pasie kasiulaSz.............31.............30cm/9kg-----100cm w pasie Marghi...............25..............30cm/13kg Olam.................28...............29cm/11kg------91c m w pasie Shamanka08 ........24 ............ 20 cm/6 kg tatonka..............25................... /6kg pszczoolka..........30......................8kg-------83 cm w pasie karenina.............33...................../13kg
  20. Witam po weekendzie. Ja spędziłam go zadowalająco - spacerując i zwiedzając. Wczoraj wieczorem jeszcze dojechaliśmy do moich rodziców na grilla. Było miło. Ale stwierdziłam, że takie wyjazdy już trochę mnie męczą. Zawsze byliśmy bardzo mobilni i nie wyobrażaliśmy sobie weekendu w domu. Dużo chodziliśmy po górach, no ale teraz wiadomo. Przyznam, że wczoraj już trochę brakowało mi sił. Nie to, zebym padała ze zmęczenia, ale jednak odczuwam swój stan. Trochę mnie to wkurza, bo zawsze wszędzie biegałam, nie umiem się poruszać wolno. A wczoraj wchodząc (no prawda, że w pełnym słońcu) po schodach do jakiegoś zamku myślałam, że nie wydolę. Okropieństwo. Dzisiaj mam ambitny plan posadzenia pelargonii i margarytek na balkonie. Ale już od rana się wkurzam, bo oczywiście nic nie poszło tak, jak chciałam - miałam sobie rano to wszystko posadzić i potem mieć spokój. Ale w piątek nie zdążyliśmy kupić ziemi, bo dział \"Ogród\" zamknęli nam o ósmej. I tak sobie od piątku stoją te biedne kwiatki i czekają na czyjeś zmiłowanie. Na weekend wyjechaliśmy a dzisiaj muszę czekać na powrót męża z pracy, żeby pojechać po ziemię, bo sama nie będę jej targać, zwłaszcza, że kwiatów do posadzenia mam naprawdę bardzo dużo, bo lubię bardzo ukwiecone balkony. I jeszcze o piątej jest szkoła rodzenia, więc jak dobrze pójdzie, to dopiero ok wpółdo ósmej zacznę sadzić. Wrrr...
  21. Hanio, powodzenia! Życzę, żeby wszystko poszło dobrze :-) ja kupiłam 3 komplety (śpioszki, kaftanik, koszulka, czapeczka) i kilka body (chyba z 5) w rozmiarze 56, resztę mam w rozmiarze 62. Jak trzeba będzie, to zawsze można dokupić, nie stresuję się tym w ogóle. W sumie mam już bardzo dużo ubranek i nie potrafię się powstrzymać przed kupowaniem. Teraz robię to w tajemnicy przed mężem, bo on uważa, że popadłam juz chyba w nałóg. Ale jak tu się powstrzymać, skoro wszystko takie śliczne? Wczoraj dostaliśmy wózek, jestem bardzo zadowolona, bo bardzo porządny jest. Podoba mi się, mam nadzieję, że się sprawdzi. Dzisiaj przywiozą mebelki, już nie mogę się doczekać!
  22. Zrobiłam sobie w domu porządki, poćwiczyłam i zaraz przygotuję obiad. Słoneczko świeci i wszystko byłoby super, gdyby nie ścinali drzew pod sąsiednimi domami. Przeraża mnie ta ogólnopolska wycinka wszystkiego, co zielone. U nas jest co prawda dość zielono, ale te drzewa były potrzebne, teraz tam wygląda jak na pustyni. Zauważyłam, że robi mi się krecha na brzuchu. Na razie jest bardzo jaśniutka, ale pewnie ściemnieje. Co do wagi, to w sumie tyję tak sobie. Do tej pory przytyłam 7,5 kg i mam nadzieję, że do końca ciąży nie przytyję więcej niż 12-15 kg. Ciało na razie wygląda dobrze - póki co nie mam ani rozstępów, ani cellulitu (ODPUKAĆ!!!). Ale wiadomo, ze najgorszy czas dopiero przed nami, wszystko co najniefajniejsze podobnież wychodzi dopiero w 8-9 mc. Zobaczymy. Masuję się, peelenguję, wklepuję... Mam nadzieję, że będę jeszcze mogła pokazać się na plaży ;-) Zawsze się trochę bałam, bo w końcu 31 lat to nie 23 i forma może się pogorszyć, ale mam nadzieję, ze nie będzie źle.
  23. dziewczyny, jak długo zamierzacie karmić? Bo ja myślałam, że najlepsze dla dziecka jest karmienie go przez ok rok, a wczoraj położna na szkole rodzenia powiedziała, że optymalny czas, to pół roku i więcej nie trzeba. Hmmm... Ja znam dziewczynę, która karmi... ponadtrzyletnie dziecko. To dla mnie ewidentne przegięcie w drugą stronę, ale ten rok wydawał mi się odpowiedni. Trzeba jeszcze chyba zajrzeć do mądrych książek.
  24. ja kiedyś byłam maniaczką zdrowego odżywiania, ale w ciąży tak mi się porobiło, że w końcu najczęściej byłam zadowolona, jeśli w ogóle coś mogłam przełknąć, więc jadłam to, na co miałam ochotę. Teraz prawie wróciłam do normy, ale też doszłam do wniosku, że jak na coś niezdrowego mam ogromną ochotę, to nie będę sobie odmawiać. Niedługo zaczniemy karmić, a wtedy to już nic nie będzie nam wolno ;-) Moją obsesją w ciąży stała się pizza, której kiedyś niemalże nie tykałam. A teraz chyba powinni mi dać zniżkę w Pizza Hut, tak często tam bywam ;-) A do pizzy oczywiście obowiązkowo... cola. Piję light, żeby przynajmniej oszczędzić sobie tych ton cukru, ale i tak zdrowe to to nie jest.
  25. a ja jeśli chodzi o jedzenie, to mam bardzo różnie. Albo wiecznie coś podjadam, albo nie jem w ogóle. Teraz, jak siedzę w domu, to sobie obiecałam, że będę się zdrowo odżywiać i póki co nawet mi to wychodzi. Chociaż grzeszę też trochę colą i słodyczami, ale w ilościach minimalnych.
×