konczita
Zarejestrowani-
Zawartość
1 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Reputacja
0 NeutralOstatnio na profilu byli
Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.
-
ciekawe czy ewa jeszcze tu bywa ja mam dzis mielone z indyka z dodatkiem fety, pomidorow suszonych i ziol. calkiem...
-
ps. olej palmowy to juz w ogole jest grob mogila, najgorszy z mozliwych. lecz niestety tak bardzo powszechnie uzywany, bo strasznie tani :o czlowiek by nawet nie przypuszczal, ale nawet do masla orzechowego go dodaja (ktos mi kiedys na to zwrocil uwage, a ja myslalam, ze maslo orzechowe to juz niec innego, procz ew. soli ma nie miec). i do roznych takich produktow powszechnego uzytku, typu konserwy, warzywa w sloikach, slodycze .... a pamietacie slynna margaryne 'palme'? ciekawe z czego ona byla .... ;)
-
"teraz wszystkie sery żółte - te niezbyt drogie-w swym składzie mają olej palmowy-i wątroba potem boli!" jak maja w skladzie olej (jakikolwiek) to nie sa to sery! tylko seropodobne przetopy w stylu serek topiony, tylko na bardziej twardo, do krojenia, nie smarowania. sa podobnie niezdrowe jak wszystkie margaryny, frytury i inne sztuczne przetwory z oleju. jak chcesz oszczedzac, kupuje chocby i najtanszy ser, ktory nie musi byc wykwintny w smaku, ale niech to bedzie naturalny SER, a nie utwardzony olej z dodatkiem mleka :o
-
"poza tym podstawowe pytanie - jakich tkanin nie można suszyć w takiej suszarce?" w sumie nie ma tak, ze nie mozna. jak cos sie nie zbiegnie/zniszczy w pralce, to w suszarce raczej tez nie. ale niektore rzeczy bawelniane (lub bawelnopodobne) moga miec po suszarce taki troche 'meszek'. najlepiej samemu sie roznac jak rzeczy wychodza. nastepna sprawa jest skurczanie materialu przez suszarke. ale to nie jest to samo, co zbiegniecie pod wplywem wody. lekko skurczone rzeczy po suszarce mozna rozciagnac, albo wroca do normy po nastepnym praniu. notorycznie kurcza sie na dlugosc dzinsy, spodnie z dzianiny bawelnianej. ale od bez problemu da sie po suszeniu 'wyciagnac' na dlugosc :) ja do suszarki z reguly nie daje delikatniejszych swetrow z bawelny a takze niektorych czarnych rzeczy, bo moga ew. nabrac jasniejszego 'meszku' ;)
-
ps. nie mylic ksiazki z filmem, ktory byl, jak mi sie wydaje, raczej niezbyt ;)
-
Ewa, a napisz (jak znajdziesz chwilke) jakie mniej wiecej rzeczy tam jadlas? nigdy nie bylam we wloszech, ale naczytalam sie jak maniaczka i gotuje troche tak (wydaje mi sie) na ichnia nute, bo szybko i latwo, byle by ... no wlasnie ... odpowiednie produkty i dobrej jakosci znalezc. tu czasem jest pies pogrzebany ... rukole odktylam calkiem niedawno i jestem zachwycona! uzywam ja na surowo jako slalate, lubie ten musztardowy posmak. ale tylko w jednym sklepie w ogole jest :o w ksiazce 'pod sloncem toskanii' babka fajnie opisuje tamtejsze jadlo, jak sie robi, jak te smaki wychodza, nie robilam zadnych jej przepisow, ale mozna nabrac ogolnego rozeznania wlasnie co tworzy te proste, a genialne, smaki :)
-
o dobych podrobach nic nie wiem, ale na dobre mieska przepisow tutaj, ze ho ho! ;)
-
ps. orientacyjnie proporcje: na 1/3 szklanki smietanki 1/4 szklanki sera. parmezan, peccorino, albo jakis inny, najlepiej twardy, nie ciagnacy.
-
Ewa, ja taki 'bilay' sos o serowym smaku robie ze smietanki 30+ %. podgrzewam ja na patelni i dodaje starty parmezan. wychodzi taki gladki bialy sos o serowym smaku :) ale nie dokladnie carbonara, bo w niej jest rowniez jajo i boczek. jajo jest w sumie surowe. ale ten smietanowo-serowy sos jest uniwersalny - mozna dodac kazde ziola, mozna na poczatku na patelni lekko przysmazyc kawalki miesa (np. piers kurza, czy cokolwiek), albo dac na patelnie kawalki warzyw...
-
ja lubilam ser salami w dziecinstwie, bo lubie wszystko co ma smak wedzonki ;) ale potem nie jadlam go cale lata... po latach, wiedziona sentymentem znow go zjadlam i okazalo sie, ze ma konsystencje wyrobu seropodobnego :o nie wiem, moze sa rozne rodzaje... tak samo ser o nazwie 'wedzona gouda' - nie ser, tylko przetop z mleka i oleju (a la serki topione).
-
bardzo lubie tez ser blugarski rodzaju kaszkawal. w ogole to lubie slone sery wlasnie tego typu. widze, ze ktos sie gleboko wczytuje w moje posty i cieszy, ze ma cos do zarzucenia (choc raz :D ) juz wyjasniam: czytalam szybko i zamiast bialowieza przeczytalam bieszczady :D sama nie wiem jak mi to wyszlo :P skupilam sie na miejscu zakupu, nazwa sera zupelnie mi uszla. to to masz i sie ciesz jeszcze raz. przy piatku. przy okazji, nie ma takiej mozliwosci, zebym sie skompromitowala, bo ja w ogole nie istnieje ;)
-
nie wiem dlaczego mi sie tak skojarzylo, ze jak ser z gor to zaraz owczy ;) bo jak by byl owczy, to by pewnie byl podobny do peccorino (owczy odpowiednik parmezanu, mniej wiecej). no i w ogole chyba lubie owcze sery najbardziej, ale kozie tez, tylko na innej zasadzie ;)
-
nie spotkalam sie z tym serem carskim. ale brzmi atrakcyjnie :) to jest owczy ser? ja tez lubie wszystkie sery, nawet smierdziele, chociaz takich najgorszych z najgorszych chyba jeszcze nie jadlam ;) najbardziej smierdzacy do tej pory to byl wloski tallegio, szok, a talerze po nim w zmywarce na drugi dzien to juz smierc na miejscu :D tak lubie sery, ze nawet sztuczne seropodobne produkty typu serki topione, albo krowy smieszki, albo nawet kwadratowe plastry w folijkach chetnie zjem, jak mi ktos da :D (chociaz sama nie kupuje).
-
no to widze, ze krolewski ma do tej pory najwiecej glosow ;) zupelnie nie moj typ jednak (nie jest to komentarz co do jakosci, tylko mojego osobistego smaku, bo jakosc krolewskiego jest bardzo wysoka).
-
a sprobuj :) ale nie szykuje sie na zadna rewelacje, bo w sumie te wszystkie fabryczne sery sa do siebie dosc podobne. dla mnie jest on po prostu przyjemny, ma wartosc sentymentalna ;) jezeli lubisz sery mieciutkie i delikatne, typu edam, to morski bedzie troche bardziej twardy i slony.