zielony_groszek
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez zielony_groszek
-
Dziękuję Anouk i Garnierka - jesteście kochane :)
-
Garnierko, na stronie nie ma takiej zasłony z koralików więc nie mam Ci jak pokazać o co mi chodzi :( Tylko tyle mogę przybliżyć, co opisałam jak wygląda. Tak czy inaczej dziękuję za chęci... gdybyś znalazła taką jak opisałam... tylko przeźroczystą a najlepiej białą to bym chciała :)
-
Cześć :) Ani, na stronie ikei już szukałam ale tam nie było takich zasłon... może są w sklepie, bo nie cały ich towar jest na stronach. 1 i 2 września w Radomiu jest Air Show :D Hurrra :D Która jedzie ze mną? Bo na 100% pojadę.
-
A wiesz, że ja przez ostatnie dwa dni nie oglądałam tv. Stąd moje niedoinformowanie :o A dziewczyny coś wcięło... kurczę, nacieszyłam się pogodą, co? Właśnie się chmurzy :(
-
Jak nie wichury, to burze, brak wody... co to jakieś plagi? Dziewczyny mam pytanie do was ponieważ u mnie nie ma Ikei. Poszukuję takiej \"zasłony\" z koralików. Wczoraj widziałam w klubie jedną tak śliczną i delikatną, że zachwycałam się pół wieczoru. Nie była jakaś chamsko plastikowa. Była z takiego delikatnego, cienkiego plastiku w kolorze karmelkowo perłowym... chciałabym taką tylko, że biało perłową. I jak się nią poruszyło to miała taki fajny dźwięk jakby muszelek w rainstick`u, taki szumiący. Czy któraś z was gdzie coś takiego można kupić? Ani... jak przeczytasz, to może znalazłabyś coś takiego dla mnie w ikei? Baaardzo mi się spodobała :) A co do Jasia fasoli... umierałam ze śmiechu ze sceny z ostrygami, bo przypomniało mi się jak sama pierwszy raz miałam zjeść jedną :P
-
Film... eee niskich lotów - Jaś Fasola. Ale chciałyśmy sobie jakoś nastrój poprawić. Ani, mam nadzieję że masz już wodę :P U mnie nareszcie świeci słońce i poszłabym sobie na rowerek gdyby nie fakt, że wieje... sądzę że po obiedzie będę cięższa i jednak się wybiorę. Bo od tego siedzenia w domu zwariować można. Taka piękna wiosna i nawet nie mam z kim pójść na spacer :P Miłej niedzieli... Celi, jak zdrówko?
-
Witam sobotnio i zaraz spadam na budowę pomierzyć dziuplę. Pokój powinien mieć wg projektu 16 metrów, a mam niejasne przeczucie że tyle nie ma :o Celi - ubawiłam się tymi podchodami :P Ani, tulę, tulę tylko w kinie akurat byłam i telefon miałam wyciszony :( Mam nadzieję, że mąż bezpiecznie dotarł i dziś ominie was burza :) Pozdrowienia dla całej reszty :)
-
Też bym zjadła spagetti. Mniam ...
-
Ja każdego dnia czekałam na cokolwiek z jego strony. Teraz chce zapomnieć. Zauważ Celi, że narzekałam na pogodę, nastrój, ale słowem nie wspomniałam o Nim :( Może jestem baeznadziejnie durna, może w gorącej wodzie kąpana. Ale wolałam nie ryzykować spotykania się z nim i udawania że tylko lubię i usychania z tęsknoty, za tym żeby się do niego przytulić, żeby go kochać. Wiem, że znów próbowałabym mu udowadniać, że przecież mnie kocha. Znów ja jemu :( Ja go wciąż kocham i on dobrze o tym wie. Dlatego nie piszmy już o tym, o nim. Bo mi serce pęka z rozpaczy, że nic nie zrobił. Proszę, okay?
-
Ja pognałam faceta? Ja? Wcale nie... powiedziałam mu to co czuję i dlaczego tak czuję. Miałam go jeszcze zachęcać przez kolejny miesiąc żeby chciał o mnie walczyć? Bo bez tego to on nie chciał i nawet palcem nie kiwnął. A teraz co przestraszył się, tego co powiedziałam? No bez przesady... przecież powiedziałam że nadal go kocham.
-
Pięknie k.u.r.w.a - teraz jest burza. Radio padło, drukarka też wariuje bo napięcię skacze. A w dodatku boję się burzy :o Żyć nie umierać. Jaaacie
-
Czy ja też mogę ponarzekać? ;) Mi tez jest źle ale z powodów niepolitycznych. Brakuje mi mężczyzny :P
-
A mi nudno. Odpisałam Ci Celuś. Lakonicznie dość :P
-
A ja mam dziś próżnię. Taka czarną dziurę, co to zasysa do środka wszystkie smutki. Wyć się chce. I jeszcze ta pogoda. Leje jak z cebra :o Znów całe popołudnie i wieczór samotnie w domu. Nic tylko cichutko przycupnąć w najciemniejszym kąciku i udawać, że się nie istnieje.
-
Rany, ale tu dziś cisza...
-
Mnie też... zwłaszcza wieczorami :( Na rower nawet nie ma jak pójść. Ale miałam dziś sny... rano jak się obudziłam to śmiałam się sama do siebie :D Śniło mi się, że wychodziłam za mąż... na lotnisku w Warszawie. W dodatku za byłego mojej kumpeli. Gość jest Grekiem i w dodatku o wzroście siedzącego psa :P I tak sobie myślałam, Boże z takim kurduplem?! Byli moi znajomi, rodzina, jego rodzina i wszyscy tańczyliśmy Zorbę. Pamiętam nawet jaką suknię ślubną miałam :D :D :D :D hahahha Potem wróciłam do domu rodziców i w jadalni przy stole siedział Justin Timberlake :D Cały zakochany we mnie :D Zaczął mnie witać, całowac i przytulać... więc stwierdziłam, że chyba znamy się już od jakiegoś czasu... mówił, że musiał przyjechać do mnie bo się już bardzo stęsknił i że tu w Polsce tak fajnie, nikt go nie rozpoznaje i czuje się sobą. Zjedliśmy obiad a potem lezeliśmy w łóżku i gadaliśmy i nagle on się mnie pyta: no a kto będzie gotował jak weźmiemy ślub? powiedziałąm, że no, chyba ja... ale nie wiem bo Polskie jedzenie jest inne niż amerykańskie. Więc on powiedział, że on będzie robił dla nas hambrgery i frytki a ja inne dania. I że jest taki szczęśliwy, że mnie w końcu spotkał i tak bardzo mnie kocha :D :D :D Ło Matko, ale się uśmiałam jak się obudziłam.
-
Witam z rana niedospana ;) Jo - to była jakaś sugestia z tymi wilekimi literami: WE WARSZAWIE??? A t6ak na marginesie głowa mnie boli... ciepło ale deszczowo, chyba jednak przejdę w końcu do zespołu regatowego (część z was być może jeszcze pamięta ten temat). Siedzę dziś w pracy sama, dziewczyn nie ma. Cicho tak, nudno... i ogólnie jakoś smętnie mi.
-
Świetny filmik z Kubusiem :) I tak mi się skojarzył... z tamtym topikiem... Młody jastrząb :D
-
Spadam do domku :)
-
Celi... tym razem to nie on. To ja. Nie moglam znieść tego zawieszenia, łudzenia się i tego wieczornego rozczarowania, że znów dziś cisza... Nie wiem czy wszystko było na dobrej drodze... co to za droga kiedy to Ty wciąż prowadzić mężczyznę za rękę i przekonujesz go, że zawsze będziesz czekać.
-
Dzięki... ale nawet ból już mi chyba minął.
-
Koniec moich starań, zabiegań, udowadniania mu że mnie kocha, przekonywania go żeby zawalczył o mnie. Wysyłania mu sygnałów, że wciąż ma jeszcze szanse mnie odzyskać. Że wystarczy, że on kiwnie palcem a ja przybiegnę do niego - bo tak nie będzie. Pokazywania, jaką fajną jestem kobietą, jakim wyjątkowym człowiekiem. Przez te dwa miesiące obcy mi ludzie zobaczyli we mnie to czego on nie dostrzegał przez dwa lata :( Przez dwa miesiące, każdego dnia czekałam na jakiś znak... już nie czekam. Nie mam siły każdego dnia zwalczać w sobie tego rozczarowania, że on po prostu nie chce nic zrobić. To koniec, bo stracił mnie.
-
Powiedziałam szczerze, otwarcie, odważnie już wszystko panu jackowi. Musiałam to z siebie wyrzucić. Nie czekam już. Potrzebowałam czasu, żeby dojrzeć do tej myśli. Dla mnie to koniec. Pora zacząć nowy rozdział :) Dzięki dziewczyny za wszystkie mądre słowa.
-
Ani, myślałam, że masz tam gg. Anyway, powiedziałam że nie mam zamiaru zachęcać go żeby coś zrobił. Albo udowadniać mu, że (on) chce coś zrobić. Powiedziałam jasno, że jego pytanie typu: ilujeszcze muisz stracić facetów jest idiotyczny. Że to on mnie stracił a nie odwrotnie. Ba... on stracił już drugą kobietę i może sam powinien sobie zadać pytanie: ile jeszcze kobiet musi stracić, żeby się nauczyć. Że ja najwyraźniej nie trafiłam na takiego mężczyznę, który chciałby mnie przy sobie zatrzymać. I że ja chyba jakś walnięta musiałam być, że im bardziej on się ode mnie dystansował, im bardziej unikał bliskości, tym bardziej ja starałam się jemu udowodnić, że on mnie kocha. Ja jemu!!! A przecież to on powienien mi udowadniać jak bardzo dla niego jestem ważna :o Że chcę mężczyznę, który będfzie mnie potzrebował dlatego że mnie kocha. A nie takiego, który mnie kocha dlatego że mnei potzrebuje. Bo j. mnie chyba po prostu potrzebował... i dlatego starał się pokochać... ale przecież nie mógł się zmusić do kochania mnie skoro tego nie czuł.
-
Randki z księcuniem to raczej niemożliwe... musiałby chcieć... a chyba wciąż nie wie czego chce :o Albo wie... i wcale nie chce mnie :) Ani, mam teraz spotkanie jak możesz to oświeć koleżanki nieco moimi przemyśleniami :P Ach... i wczoraj zadzwoniłam i powiedziałm mu to wszytsko co Tobie Anouk. Nie chciałąm czekać z tym na świętego nigdy albo na "kiedyś tam". Nie dam sobie wkręcać odpowiedzialności. Tamta Kasia umarła w chwili, gdy powiedział że jej nie kocha. Teraz jestem już trochę inna.