zielony_groszek
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez zielony_groszek
-
No właśnie Garni, nam kobietom jakoś się udaje łączyć przyjemności z obowiązkami, tak żeby nikt przy tym nie ucierpiał.
-
Cześć wszystkim. W kwestii wykasowania gry. To nie jest instalka żeby wykasować, a gra na necie. Więc generalnie wywiozłam kompa do rodziców :P Przynajmniej na dwa tygodnie. Jest jeszcze tyle do zrobienia w domu i obiecał że to zrobi. Więc lepiej żeby go nie kusiło :P Tym bardziej, że wczoraj werócił o 2 z \"pracowej\" imprezy. A dla mnie nie ma czasu na kino, spacer :( Dobrze, że mam pracę no i Was :)
-
Ani, ja wiem że oni to duzi chłopcy. No ale plizz, bez przegięcia. Tak jak napisałam wcześniej, to on jako dorosły (a może tylko mi się zdawało) facet, powienien znać granice. Zresztą rozmawialiśmy o tym. Tylko ile razy można? On powienien sam wiedzieć kiedy jest czas na co. Nienawidzę łazic i marudzić, dziamgać, tysiąc razy powtarzac to samo, przypominac, pilnować. A tak właśnie jest. Sam z siebie niewiele daje. No może lekko przekoloryzowuę, bo ostatnio zrobił obiad i śniadanie. Generalnie liczą się jego własne przyjemności. O... zapomnijcie, od dwóch tygodni zero. Jedyna potrzeba i ochota to na Travina. Resztę Ani powiem jak zadzwonię bo nie chcę tak na forum.
-
No właśnie nie brakuje mu :( Mówi, że wystarczy mu że jestem blisko :o Powiedziałam, że odwoże kompa do rodziców. Ale z drugiej strony, no kurde ja też nie będę mogła korzystać z niego, bo Jaśniepan nie zna granic i nie umie się opamiętać :o Co on ma 15 lat, żebym zabierała mu kabel żeby odrobił lekcje? On ma 30 na karku i sam powinien wiedziec kiedy jest czas na gry, kiedy na obowiązku, a kiedy jest czas dla drugiej osoby.
-
A ja mam mega problem. Niestety dotyczy sfery tak prywatnej, że nie mam nawet z kim porozmawiać :(
-
No i jest już choinka. Piękna jak z obrazka :D Pozdrawiam. ps. Ani, ależ Ty się imprezowiczka zrobiłaś :P
-
Anaa :( Tylko je nie miałam w zwyczaju zapisywać wysłanych maili buuu. Nie wiem może gdzieś w kosmos poszedł :o W każdym razie od dziś zacznę je zapisywać w razie takich sytuacji. Dziewczyny bardzo was wszystkie pozdrawiam i zmykam do domu. Ponoć Johny robi dziś nam obiad i ja MUSZĘ to po prostu zobaczyć :P
-
No, no, no jakie boje nastroje :P Johny dostał nową pracę i to tam gdzie baaardzo chciał, bo warunki są fantastyczne. Dobija mnie tylko myśl dość częstych wyjazdów na szkolenia, spotkania czy coś takiego. Mówił, że właśnie wten weekend jest zjazd cynkowników w Zakopanym :o Aż mi się nów w kieszeni otworzył jak sobie pomyślałam, że faceci pozaostawiali kobiety w domach, same przed świętami... one będą zpierdzielać szykując święta a oni w tym czasie \"integrują się\" i odpoczywają. Chyba średnio mi się taka wizja podoba :o Mieliśmy tez wczoraj rozmowę o jego nicnierobieniu, aż mnie chłopina przeprosił. Odpowiedziałm, że to miłe jednak słowo przepraszam niewiele zmnienia. Więc jeśli faktycznie chce przeprosić to musi coś zmienić. Albo zostawię mu komputer a sama się wyprowadzę. Niech komputer gotuje, sprząta i umila mu czas :P Oj będą przeprawy bojowe... ale nie przejdę na tym do porządku dziennego.
-
Siedzę przed tv, opycham się chrupkami i soczkiem :P W ramach terapii szokowej przygotowałam listę, tego co planował zrobić w tym tygodniu i tym co faktycznie zrobił. Może jak zobaczy to się chłopina ocknie ;) Dzwonił, że zajedzie do rodziców i zapytał o obiad :P No to powiedziałam mu, że malowanie SIĘ samo nie zrobiło i obiad też SIĘ sam nie zrobił. Miłego wieczorku dziewczyny... mój jest dziś nad wyraz miły :D
-
Pora do domu.... przed tv :P A co?! :D Obiad \"zrobi się sam\" tak jak i malowanie \"się zrobi\"
-
Ach... i może w większości domów w Polsce tak to wygląda, choć bardziej skłaniam się ku opcji - wyglądało. U mnie w domu natomista nigdy tak nie było. Moi rodzice są parterami na każdej płaszczyźnie. I jakoś nie wyobrażam sobie mojego ojca z piwkiem w ręku przed tv, a mojej mamy biegającej wokół niego. Wzory wynosi się z domu... i taki dom bedę chciała stworzyć. A jeśli nie z nim... cóż, przynajmniej będzie to dom w jakim zawsze chciałam żyć.
-
Tyle że ja nie jestem Kopciuszkiem. Nigdy nie była i nie będę. Prędzej poczekam, poobserwuję i jeśli nic się nie zmieni zrezygnuję. Są w moim życiu wartości cenniejsze niż wygoda mojego partnera. I on o tym wie... tyle że dotad nie miał jeszcze szans doświadczyć takiego buntu :P
-
No nareszcie jest tu porządek :o Witaj mała odnaleziona :D Faktycznie Twój nick jest teraz bardzo adekwatny :P Ja się już kiedyś dopytywałam dziewczyn, czy nie wiedząc co z Tobą. Mam dziś focha na Johnego. Obiadu nie będzie. Kanapki do pracy niech sam robi - dla siebie i dla mnie. Mam to w doopie i palcem nie kiwnę. Skoro ja sama maluję ściany i zajmuję się męskimi obowiązkami w domu to rozumiem, że on przejmie moje - kobiece zadania Księciunowi albo się nie chce albo zmęczony po pracy :o A ja to w pracy bujam się na krześle, dłubię w nosi i odpoczywam?
-
No to ja jestem farciara. Jadę albo z mamcią albo środkami miejskiego transportu. Od nowego domu mam tylko dwa przystanki na przystanek, na którym wcześniej wsiadałam :P Anyway... wsiadam w autobus praktycznie na końcowym, więc ludzi mało, wysiadam na pętli i wsiadam w tramwaj i zawsze mam miejsce siedzące :D Gorzej z powrotami, bo tramwaj zatłoczony, a na pętli czekam na autobus który jeździ raz na 20 minut w godzinach szczytu, a poza nim raz na 35-40 minut :o
-
Na szczęcie u nas nie ma aż tylu mostów ;) Ale korki i tak są. Wyobraźcie sobie teraz taki alarm w jakimś centrum handlowym, gdzie ludzie biegają w przedświątecznym szale :P
-
http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3368503
-
A mnie zaiteresował topic o \"facetach\" - pierdołach :P Aż się włos na głowie zjeżył... tym bardziej, że mój czasami też ma takie zapędy :o
-
Hej Pięknoty :) Kurde, jak nie urok to sraczka... Jak nie było netu w domu - trudno. Jak jest net i w pracy i w domu to najzwyklej w świecie nie mam czasu :o Taki kocioł w pracy! Jak ja bym się chętnie rozchorowała teraz :P Choć w tej sytuacji pewnie nie pozwolono by mi zostać w domu i mimo choroby musiałabym siedzieć w pracy :o No ale poniedziałek mam wolny, więc pomyje okna, ogarnę dom i będe miała cały dłuuuugi wieczór na nadrobienie zaległości.
-
A ja musiałam zabrać \"pracę domową\" do domu buuu :(
-
W dodatku poparzyłąm sobie język goracym kubkiem :( Oj mam dziś dzień Marudy - Paskudy ;)
-
Uff to odetchnęłam z ulgą. Johny sam skręcał nasze meble, ja pomogłam tylko przy szafce nocnej :P Jejku jak mi się spać chce!
-
Yeny - weź Ty mnie nie strasz :( Z moim Królewiczem na ziarnku grochu różnie bywa :o
-
A ja spadam zaraz do gabinetu dyrektora, skorzystać póki wolny. Robię wystawę :o
-
Helloooo ? Pobudka :P
-
A zatem... Potrzebujemy suszonych owoców (jabłka, gruszki itp. jakna kompot z suszu) Śliwek wędzonych (najlepiej węgierki, a nie śliwki kalifornijskie) Migdały namoczone i obrane ze skórki. Puszka brzoskwiń, ananasa, namoczone rodzynki, pomarańcze, mandarynki, figi, orzechy włoskie i laskowe (też namoczone i obrane ze skórki). Gotujemy kompot z suszonych owoców i śliwek (owoce nie mogą być rozgotowane). Odcedzamy i zostawiamy jedynie śliwki aby ostygły, resztę owoców można wyrzucić. W międzyczasie w misce układamy warstwami owoce i bakalie. Ostudzone śliwki nacinamy i wyciągamy pestki. W ich miejsce wkładamy migdały i wrzucamy do owoców. Pogrzewamy wywar z suszu i dodajemy do niego galaretki np. pomarańczową i cytrynową (aby nie była zbyt słodka), zamiast galaretki można dodać żelatynę a wtedy smak suszonych owoców będzie bardziej wyrazisty. W zależności od tego czy lubicie bardziej ściętą galaretkę czy \"luźniejszą\" dodajecie więcej lub mniej galaretki czy żelatyny. Ja wolę \"luźniejszą\" niż ściętą na amen :) Zalewamy galaretką owoce i zostawiamy do stężenia. Nakładając do miseczek, jako wigilijny deser, na wierzch można nałożyć odrobinę bitej śmietany. Pychota, jak słowo daję :D