zielony_groszek
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez zielony_groszek
-
Wyście się chwaliły to \"tera\" ja :P Zaczyna być widać brzuszek :)
-
Jo... faaaajny? Ty się nie chwal tajniacko, tylko opisuj :P Ale z tymi szczepieniami to rzeczywiście masakra :o
-
500? Boże Jo, a na co Ty ją szczepisz?
-
Fajnie, wielke dzięki :) Póki co Marta spróbuje mnie wyleczyć tymi \"niezwykłymi\" plastrami. One nie są niczym nasączane, a podobno skuteczne są bardzo. Nawet kobietom, które karmią piersią mozna je nakleić na górną część piersi (na ścięgna bodajże) i dzięki temu cycole tak nie bolą, nie puchną. Fajnie, nie :) A z korzonkami to ja od zawsze miałam przeboje... mimo, że ciepło się ubieram. Rwą mnie np. wtedy, gdy bardzo się czyms stersuję, denerwuję (nawet jak samej mi się wydaje, że jestem spokojna) ;)
-
Dziewuszki, czy ja w ciąży mogę brać Panadol? Na np. gorączkę albo silne bóle? Ostatnimi dniami tam mnie naparzają korzonki, że zdycham :( Dziś M. siostra ma nakleić mi takie specjalne plastry (nie, nie rozgrzewające) ... wygląda się po nich jak Ninja :P, ich działanie zależy po prostu od sposobu naklejenia w dane miejsce. A jak mi to nie pomoże to nawet nie wiem czy ja mogę smarowac się jakąś maścią rozgrzewającą? Hilfe...
-
Odzywam się i od razu przepraszam za to milczenie. Jakoś ostatnio tak ciągle pędzimy gdzieś, a to M. ma nockę, potem odsypia, a jak już jest czas to ma szkołe albo jedziemy do którychś rodziców. Istne szaleństwo. Ale może tak właśnie zawsze jest na początku? Non stop brak mi czasu i już zadyszki dostaję :P Celi... chciałam delikatnie zauważyć, że nie masz już kilkumiesięcznego niemowlaka w domu... :P Twoja Ninka już jakiś czas niemowlakiem nie jest, a i nie kilkumiesięcznym bo zaraz jej przecież roczek już strzeli :D Pannica z niej już jest :) Idę zjeść coś, a potem muszę w koncu ogarnąć dziuplę, bo bałagan się zrobił... a ja mam takiego lenia jak nigdy :P
-
Napewno "Taxi 4You" 091 4833 833 :)
-
Whinka, a co to są gapy? Takie duże szyldy może?
-
Yenka dzięki za info. Już wcześniej poczytałam o tym. Dokładnie 182 dni zwolnienia, a 6 tygodni przed ich upływem zgłaszam się do ZUSu z wnioskiem o rezygnację z zasiłku rehablitacyjnego i wtedy nadal dostaję 100%, tak samo później na macierzyńskim. Tak czy inaczej dzięki za przypomnienie :)
-
Zaraz trafi :D Sprawdź @ :)
-
Dziewuszki macie w @ linka do albumu z sesji ślubnej :) Następne albumy będa później ponieważ mój pracowy komp nie czyta płyt dvd i nie mam jak zrzucić ich :o
-
Ani, ja jak wygram jutro to też sobie kupię coś baaardzo drogiego :)
-
Kici, thx. Chyba pokombinuję wieczorkiem :) A jutro.... jutro wygrywam 40 milionów :P I gdzie ten kryzys? Phi... ;)
-
Jezzzuuu! Proszę nie piszcie o grzańcu bo ośliniłam sobie sweterek :( Mój ukochany jesienno - zimowy polepszacz nastroju... a ja nie moooogę :( Dziś zaj\\kładają nam neta w domku i mam nadzieję, że od wieczoru będę już mogła na bieżąco bywać wirtualnie ;) A wówczas założę jaką stronkę z albumem na fotki... bo już są :) 500 reportażowych i zdjęcia z sesji. Podeślę Wam linka i będzieci\\e mogły do woli oglądać... a może i udałoby sie umieścić jakieś kawałki filmu? Któraś może polecić jakąś odpowiednią stronkę?
-
Jo, ja myślę, że to synek będzie :) A jak okaże się, że jednak dziewczynka będzie to stawiam Ci flaszkę :P
-
Superle, moje miasto jest dziś megazamglone... czyżby to i Twoje miasto?
-
Yenka, obstawiasz? Bo ja mam przeczucia kto to będzie, mój gin ma tez takie przeczucia, a M. tak czy inaczej jest wniebowzięty :D
-
Garnierko :( Tak chciałabym żeby było Ci już spokojnie... Ale pomału. Z bankami może być teraz ciężej. Z reguły kredyty dają po mniej więcej roku działalności. Ale zawsze coś mogą dać. Możesz też kupować sprzęty na raty. Raty teraz są naprawdę korzystne. W ten sposób nie nadwyrężysz jednorazowo budżetu jakim dysponujesz, a poza tym wpłacając już 1 ratę będziesz korzystać już z niezbędnych sprzętów. Tylko nie bierz żadnych pożyczek z Providentów ani pożyczek konsumpcyjnych bo Cię zeżrą raty. Yenka, powiedzieliśmy wczoraj moim rodzicom (już po wizycie u \"grzebacza\") :) Bardzo się ucieszyli, dziś jak mąż skończy pracę, jedziemy do jego mamy powiedzieć jej, że będzie babcią :P Teścia niestety nie ma bo zaraz po weselu pojechał do pracy do Islandii. Ale jak na skypie mu powiemy to na bank będzie miał radochę, bo sam już wspominał że wnuk mu się marzy :D Wyniki mam bardzo dobre. I oboje mamy się świetnie. Przysięgam Wam, że gdybym nie zobaczyła na usg maleństwa to do dziś bym nie uwierzyła. Zresztą i tak czasem mam wątpliwości czy ja aby rzeczywiście jestem w ciąży ;) No czuję się świetnie, póki co nie tyję ani nie puchnę nigdzie. Brzuszek też jakoś bardzo tak delikatnie rośnie :) Od poniedziałku znów do pracy :o No i od przyszłego tygodnia będziemy chyba mieli już net w domu więc częściej będę zaglądać :)
-
Garnierka, co on znów wyczynia? :( Smutno mi, że się z pajacem użerasz. Ale masz bojowy nastrój, a to dobrze wróży. Ja wierzę, że wszystko ułoży się po Twojej myśli! Yenka, rodzice jeszcze nie wiedzą. Jutro mam wizytę u gina i jak będzie wsio ok, to w piątek jak odbierzemy album ze zdjęciami, to na ostatniej stroni wkleimy zdjęcie wnuka (ew. wnuczki ale czuję, że to ogonek będzie) :) Taką niespodziankę zrobimy :P
-
Jo, ja mam kredyt w KB... Jak cuś dzwoń. Wpadłam na sekundę do parentsów. Mam dziś dzień pt. zero energii życiowej. Jak ja nie umyję włosów codziennie to znaczy, że jest kiepsko. I dziś tak właśnie jest :o
-
Pogubiłam się z tymi prezentami, ale Anouk mnie oświeciła :P Raz jeszcze wielgachne podziękowania ode mnie i od M. Dla Was wszystkich, które tego dnia były z nami myślami :) Buziaki dla każdej z osobna
-
Ani, odebrałam wlasnie od rodziców prezent. Ale fajny!!! :D Rewelka. Mój mąż aż głupio zapytał, która to taka zdolna w hafcie jest :D Myślał, że to któraś z was haftowała :P Tak czy inaczej, pieknie dziękujemy. Od dziś kąpiele będą milsze... i zawsze będę mieć suchy ręczniczek. M. już ich nie pomyli :P Postaram się dziś podeslac jezcze jakies ze 2, 3 filmiki .. z oczepin :D
-
Coś w @ macie. I mam nadzieję, że wszystkie :D
-
To ja tak z innej bajki. Jo molestuje o relację :P O 7 rano zadzwonił mój jeszcze narzeczony z pytaniem czy już wstałam. A jak odpowiedziałam, że jeszcze leżę to zaczął mnie poganiać - że dziś ślub i że mam się już nie lenić pod kołdrą :D Biorąc prysznic zalałam sobie lewe ucho :o I miałam w nim takie chwilowe blokady, tak jak czasami przy różnicy ciśnień, co miało trochę wpływu na dźwięk głosu w kościele. Później pojechałam na 8 do fryzjera i makijażystki. Posiedziałam tam do ok. 10.15 i hajda do domu, gdzie czekała na mnie już świadkowa (siostra M) Ja pomagałam się jej ubrać a ona mi. M. miał przyjechać po nas po 11, bo o 11.30 mieliśmy sesje w studio. Więc my na luzaczku, jeszcze kawka, siku a ten już o 11 dobija się do drzwi :o Kurcza paka - pan niecierpliwy ;) Zabraliśmy się razem z M jego siostrą oraz przyjaciele ich rodziców, który tego dnia był naszym kierowcą do kwiaciarni kuzynki M. po bukiety i stamtąd piechotką do studia bo to rzut beretem było. Sesja była zabawna, ale kurdę forsująca. Musiałam się kłaść w dziwnych pozach, kucać, klękać... a w tej sukni była to dość trudna sprawa. Po sesji, już przystrojonym autem pojechaliśmy do moich rodziców. Tam czekał już kamerzysta i fotograf :o A mnie kiszki marsza grały, więc postanowiłam wrzucić coś na ruszt i zrobiłam sobie kanapki :P Non stop mi się ktoś kręcił po kuchni i myślałam, że zaraz ktoś oberwie ścierką :P M.rodzice spóźniali się a M. dostawał szału :D Kiedy przyjechali w końcu, jak to zwykle bywa nastąpiło błogosławieństwo i wszyscy się poryczeliśmy. Wszyscy :P Znaczy ja i M. staraliśmy się trzymać fasona, ale bródki drżały :) Po błogsławieństwie mama przypięła mi welon i ruszyliśmy do kościoła. Ksiądz proboszcz, który nam udzielał ślubu (zaprzyjaźniony z teściową :P) przywitał nas jak zwykle słowami: O moje maleństwa przyszły i przynajmniej pół stresu minęło. Podpisaliśmy papiery i kiedy weszliśmy do kościoła wszyscy już byli. Ksiądz wyszedł po nas i zaprowadzi do ołtarza. Ponoć było tak zimno, że ludzie w kurtkach zmarzli... Ponoć, bo ja nic a nic nie czułam. Muszę przyznać, że ksiądz bardzo osobiście poprowadził tę mszę. Naprawdę podobało mi się. Zresztą reszta gości też była zaskoczona, że tak fajnie nam udzielał ślubu :) Kiedy przyszło do przysięgi... ucho dalej raz mi się zatykało, raz odtykało :P Nie mogłam patrzeć na M. bo on bidulek miał takie łzy w oczętach, że aż mnie ściskało w gardle. A gdy przyszła moja kolej to jak patrzyłam na niego, to czułam, jak mi napływają łezki. Ech takie z nas beksy i wzruszacze są :P Na szczęście nie pomyliśmy słów przysięgi i w ogóle było super. Już po wszystkim, M. kuzyn rzucił tyle drobniaków, że palce mi drętwiały z zimna gdy je zbierałam... na szczęście daliśmy zadanie bojowe dzieciom. One miały frajdę ze zbierania a my mogliśmy już przyjmować życzenia. I wtedy poczułam jak jest zimno!!! Co do wesela... hmm było zajebiście!!! I najfajniejsze, że wszyscy są takiego zdania. Ponoć zawsze znajdzie się ktoś, komu się coś nie podoba i nie dogodzi się wszystkim. Powiem wam, że mieliśmy taki zespół, że każdy bawił się z każdym. Jak zaczynali grać, to parkiet robił się absolutnie pełen! Nie było gdzie palca wetknąć. Jedzenie też pycha było. No ogólnie, może gdzieś jakiś filmik podeślę Wam, to zobaczycie :D Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że nasi goście byli aż tak zadowoleni, że nawet następne dni dzwonili, dziękując za zaproszenie :D To było najmilsze... udało się nam sprawić ludziom frajdę!
-
Siemanko :D Zdjęcia będą, będą ale proszę o cierpliwość. Na razie mamy ich niewiele, ale w pod koniec tygodnia mamy się spotkać z fotografem, który zrobić ok. 1000 fotek :P więc będzie w czym wybierać. A 31 odbieramy fotki z sesji w studio. Chcieliśmy sesję w plenerze, ale jakoś pogoda się skiepściła to raz, a dwa to jakoś brak ciśnienia aby znów wbijać się w suknię :P A już dziś na naszej szkapie parę pierwszych fotek :) Buziaki 4 all.