zielony_groszek
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez zielony_groszek
-
Ha... :D Miałobyc romantycznie, kolacja w knajpce itd. skończyło się na winogronach,oliwkach z serkirm \"smrodkiem\", winem i... przytulankiem. Jakoś nie mogliśmy się wygrzebać z domku. Najśmieszniejsze, że oboje zasnęliśmy o 21! Nie wiem czy to wino, czy ... :) ale czuliśmy się ocięzali jak po jakiś prochach. Ale tulipanki -dosłownie i w przenośni ;) były pierwsza klasa. Pozdrawiam was groszkowo
-
ojoj, coś mi dziś \"ogonki\" się przestawiają ;)
-
Hej, hej witam was serdecznie, składam życzenia z okazji Dnia Kobiet :) i przy okazji podnosze topik :) Macie jakieś ciekawe plany na dzisiejszy dzień? Ciekawa jestem jaką była najfajniejsza niespodzianka jaką zrobili wam wasi mężczyźni :)
-
Ninke, a może właśnie powinnaś powiedziec mamie to, co nam napisałaś? Że z nim jesteś szczęśliwa i chciałabyś tym szczęściem móc się dzielić z nią. Powiedz, że przecież wiesz że ona Cię kocha i nie wierzysz w to żeby nie zależało jej na Twoim szczęściu. Może wytłumacz jej, że wiesz i rozumiesz że ona się o Ciebie boi ale w ten sposób oddalacie się od siebie i może Cię stracić a przecież żadna z was tego nie chce. A może Twoja mama potrzebuje po prostu czasu aby oswoić się z myślą, że odtąd nie będziecie się \"tylko\" spotykać ale chcecie być rodziną. Spokojnie, jeśli odrobina czasu i rozmowa nie pomogą, coż... to Twoje życie, ryzyko ale też miłość i szczęście. Nie daj sobie w kaszkę dmuchać, bądź dzielna :)
-
Hej, hej dziewczynki :) Jaki ruch na tym naszym topicu... no,no,no czyżbyśmy pokonały tym tematem jakieś tabu? Nagle okazuje się, że kobiet które związały się z rozwodnikami i tymi którzy są własnie w trakcie rozwodu jest dużo więcej. Może w końcu przestanie być to \"wstydliwym\" tematem, choć może bardziej tematem \"przemilczanym\". Zresztą osiągając pewnien wiek, ciężko jest nam kobietom, czekać na wolnego księcia ;) Tak szczerze, to wolę chyba rozwiedzionego 30 latka niż 35 letniego kawalera. Zdecydowanie wolę ludzi, którzy żyją niż tych, którzy tylko istnieją. Nawet jeśli to życie oznacza bagaż różnych dobrych i smutnych doświadczeń. Pewnie gdyby nie ten bagaż to mój (ech, jak to miło móc napisac mój:)) nie byłby dziś tym, kim jest. Zresztą, tak jak i ja. Ninke, nie wiem jakie miałaś do tej pory stosunki z mamą. Może faktycznie spokojna, szczera rozmowa w cztery oczy pomogłaby? Pewnie Twoja mama boi się. A strach może przybrac różne oblicza i być może jest to właściwa chwila by zniszczyć go dopóki on nie zniszczył was - Ciebie, Twojego mężczyzny, Twojej mamy, waszych wzajemnych relacji? Myślę, że warto spróbować. A jeśli nie uda się...? No cóż, ja zdecydowałabym się chyba na cichutki ślub, choćby we dwoje :) Głowa go góry! I oby do wiosny :) U mnie na zachodzie kraju wxiąż śnieżna zima :( Miłego poniedziałku
-
Ej dziewczynki, a może tak wpadłybyśmy do ninke na ślub ;) Ninke to fantastyczna wiadomość! I fantastyczna okazja to osobistych gratulacji :)
-
Eee... no nie wiem ;) Czytam o waszych problemach z ex, z dziećmi waszych mężczyzn, współczuję wam ale nie do końca umiem postawić się w waszym położeniu. Ex mojego nigdy sie nie odezwała, bo sama jest już w nowym, szczęśliwym związku a i dzieci też nie mają. Ale mamy za to inne problemy. Fajnie byłoby się spotkać z wami :) Gdzieś z tyłu pisałyśmy chyba z jakich miast jesteśmy, może kiedyś uda nam się umówić :)
-
Klementynka - świetnia stopka :) Co do wiosny, to nie znam się na przepowiedniach ale słyszałam, że wiosny ani widu ani słychu! Zwykle o tej porze były juz przebiśniegi... leniuszki w tym roku zaspały. Ponoć wiosna ma zawitać na krótko dopiero w końcu kwietnia a później mamy przejśc do równie krótkiego i chłodnego lata :( No nic... trzeba zacząć odkładać pieniądze na jakąś wycieczkę do ciepłych krajów. Może jakiś zorganizowany, grupowy wyjazd? :)
-
Wracam do Was :) Rozmawialiśmy. Dajemy sobie szansę choć nie do końca jestem pewna czy umiem znów uwierzyć w to wszystko i zapomnieć o tym jak bardzo bolało. Czas pokaże... On się rozwiódł i zaczyna (od nowa) związek ze mną :) Aaa i jeszcze jedno - w końcu doczekałam dnia, kiedy mogę powiedzieć Mój Jacek... mój kochany :) Buziaki dla was kochane!
-
Celineczo, nie zapomniałam o Was bo ja także Was bardzo polubiłam i stałyście mi się bardzo bliskie. Poczułam, że w końcu jestem wsród osób, które rozumieją, akceptują, wspierają. Dodawałyście mi skrzydeł :) Mimo że nie zabieram głosu w dyskusji to wciąż Was czytam. Jakoś nie wyobrażam już sobie dnia, w którym nie zajrzałabym na nasz topik. I cieszę się kiedy widzę, że jesteście szczęśliwe. Może dla nas też kiedyś jeszcze będzie taka szansa. Poddałam się, owszem ale przecież nadzieja umiera ostatnia... Dziś staram się myśleć, że widocznie wielka, odwzajemniona miłość, która jest silniejsza niż strach i wątpliwości jest wciąż przede mną :) Trzymajcie się cieplutko.
-
Hej Celineczko :) Dziękuję za zainteresowanie na drugim topicu. Sama już nie wiem, co o tym wszystkim myśleć... wciąż mamy \"jakiś\" kontakt. Wczoraj na przykład zadzwonił i zaproponował żeby się spotkać w tygodniu, porozmawiać. Zalazłam jego profil na stronie ilove. Zatem już szuka nowej kobiety. Po co więc proponuje rozmowę? Tyle złego wydarzyło się między nami, padło wiele przykrych słów. Może, zbyt wiele... Kocham go i tęsknię za nim. Ale nie wiem czy jeszcze wierzę w nas. A on mi w tym nie pomaga, ba... przeciwnie, dodaje mi wątpliwości. Potrzebuję czasu.
-
Anouk, Celineczka i pozostałe \"czarne nicki\", które miałam przyjemność tutaj poznać - dziękuję za wszystkie mądre słowa, za zrozumienie i za obecność. Dziś się z wami żegnam. W piątek orzeczony zostanie rozwód. Ale My nie doczekaliśmy tej chwili, kiedy mogłabym powiedzieć - mój Jacek :( Rozstaliśmy się. W tym miejscu uprzedzam wszystkie kąśliwe interlokutorki - powodem nie jest ani inna kobieta ani inny mężczyzna. Wątpliwości, strach przed miłością, oddaniem się drugiemu człowiekowi zaczęły nas oddalać od siebie. A ja nie mam w sobie takiej siły, która pozwoliłaby mi przyglądać się jak stajemy się sobie obcy, jak wygasa i umiera to wszystko, w co wierzyliśmy. Serce pękłoby mi z żalu... I tak pęka, ale nie mogłam zrobić inaczej. Pragnę by był szczęśliwy, bo bardzo go kocham. I jeśli czuję, że nie jest ze mną szczęśliwy, to zwracam mu wolość i rezygnuję z miłości do niego, by mógł odnaleźć to szczęście, którego szuka. A ja i tak zawsze będę kochać mojego Groszka. On zawsze będzie. Dziękuję Wam. Kasia
-
Jak zwykle po długiej nieobecności witam was wszystkie serdecznie :) Celineczka, ja wiem że bywa niełatwo ale... no właśnie ale świat się nie kręci tylko wokół nas. Nie rośćmy sobie prawa do bycia jedyną miłością naszych partnerów. Można kochać kobietę, można kochać swoje pasje życiowe, kocha się też swoje dzieci. A przecież są to różne miłości. Zastanawiam się czasem dlaczego Twoja miłość jest tak hmm egoistyczna i zaborcza? Zepsuł Ci dzień bo rano wspomniał o dziecku? Zastanowiłaś się ile razy Ty jemu zapsułaś dzień swoimi pretensjami, żalami? Wydaje mi się, że Twój mężczyzna musi być świetnym człowiekiem skoro go pokochałaś i pomimo, że Ciebie kocha jako nową kobietę to swoje dziecko kocha tak jak kochał je wcześniej. I będzie je kochał tak samo mocno w przyszłości. Bo kobiety tak jak mężczyźni, przychodzą i odchodzą a dzieci są na zawsze i są częścią nas samych. Uważam, że nie masz prawa dąsać się za jego przeszłość bo jej nie zmienisz. Przede wszystkim takim go sobie właśnie znalazłaś, zaakceptowałaś i pokochałaś. Z tym całym \"bagażem\". Przecież to była Twoja świadoma decyzja :) No chyba że Twoja akceptacja nie jest do końca szczera...? A może oddzielasz swoją miłość i akceptację grubą kreską i dzielisz na \"od poznania się\" i na \"czas przed nami\". Kochasz go od - do? Przeszłości nie zmienisz ale na przyszłość masz wpływ. I masz szanse sprawić by była to wspaniała przyszłość. Więc ceń, to co masz. I to na co masz wpływ. Bo nic co jest dane, dane nie jest na zawsze i na wyłączność.
-
Dziewczyny, jesteście kochane :) Dziękuję wam za wszystkie mądre słowa... i wciąż czytam :) I czekam aż będę mogła napisać, że ... psst ;)
-
Anouk, dziękuję za obiektywizm :) Do pozostałych wipisów - nie, nie jest typem zdobywcy. Dziś mieliśmy długą, ważną rozmowę i już wiem o co chodzi :) I w kwestii wyjaśnienia - czasem, w takich związkach jak te nasze, pojawia się strach. I czasem też świadomość jak bardzo są one poważne. Jedno miesza się z drugim i gdy już wiemy, jak ważne jest to co mamy, boimy się \"schrzanić\". A my na chwilę staneliśmy w miejscu. Sama wcześniej tak miałam... uciekałam. To wygoda. Dać z siebie, tylko tyle żeby ta druga osoba nie odeszła. Cóż, czasem dać całego siebie wymaga dużej odwagi. Szczególnie gdy kiedyś zostaliśmy odtrąceni. Na szczęście dużo rozmawiamy, próbujemy zrozumieć nasze uczucia i siebie nawzajem. Będzie dobrze. Musi być :)
-
Ech... jak ja wam zazdroszczę, że wszystko idzie w dobrym kierunku. U mnie utknęło w jakimś punkcie :(Od dobrego miesiąca nie ma między nami namiętności takiej jak między mężczyzną a kobietą (wiecie o co chodzi) :) Czuję się nieatrakcyjna dla niego jako kobieta. Bardzo mnie boli takie \"odrzucenie\". On mówi, że problem jest w nim i prosi o cierpliwość... A ja nie wiem o co w tym wszystkim chodzi? Może któraś z was ma jakieś pomysły? Kochamy się ale czuję, że ten związek obumiera :(
-
Wygląda na to, że się w końcu dogadali i może za miesiąc.... psst cicho szaa... nie zapeszam :) Pozdrawiam Was serdecznie
-
No dziewczęta, jak minęły wam Święta? Niektóre z was tak bardzo się martwiły. Mam nadzieję, że magiczna atmosfera świąt udzieliła się i działy się cuda :) Przed nami jeszcze Sylwester, napiszcie jakie macie plany :) Pozdrawiam
-
Pięknej choinki, uśmiechniętej rodzinki, z prezentów radości a w sercach dużo, dużo miłości. Wesołych Świąt dla Was i Waszych ukochanych mężczyzn.
-
Do powyższych dwóch postów - przynajmniej spędzą Święta razem z rodziną. Wy zapewne spędzacie je sami, i właściwie nie ma się czemu dziwić, tyle w was pychy i jadu. Proponuję przeczytać dokładnie i ze zrozumieniem temat. Ponoć w Święta i zwierzęta mówią ludzkim głosem, czego i Wam niniejszym życzę.
-
Ninke, co się u mnie dzieje? Ano właściwie nic się nie dzieje. Nic się nie zmieniło. I chyba dlatego nie piszę tak często jak wcześniej. Nie chcę burzyć tych pozytywnych emocji (zaufanie, spokój w środku, nadzieja i wiara w człowieka którego kocham), które udało mi się w sobie wypracować. To są wciąż bardzo delikatne uczucia i obawiam się, że zaraz podniosą się słowa krytyki od osób, które za wszelką cenę będą próbowały zasiać niepewność. A ja wierzę ale wiem, że muszę uzbroić się w cierpliwość. Choć bywa, że brak mi sił... Ale czytam Was na bieżąco :) Tylko czasem w milczeniu... bo wciąż nie mogę podzielić się z Wami radością. I pewnie po cichutku bardzo Wam zazdroszczę. Pozdrawiam mocno. Może łatwiej byłoby dzielić się myślami w mailach? W razie czego adres w stopce :)
-
ninke, gratulacje :) Ciszę się razem z Tobą, choć sama takiej radości pewnie długo jeszcze nie doświadczę. Buziaki dla was :)
-
Anouk, dziękuję... do namiętności potrzeba jeszcze iskierki z jego serca
-
Dziś mam urodzinki... to taki czas podsumowań, refleksji. I gdzie jestem? Wciąż tkwię w tym samym punkcie :( Zaraz ma przyjechać wciąż jeszcze \"cudzy mąż\" , a ja właśnie maluję się przed lusterkiem i ... zaglądam sobie głęboko w oczy. Coś w nich przygasło. Może jeszcze dziś... może odejść? Z okazji własnych urodzin życzę Wam spełnienia najskrytszych marzeń i szczęścia :)
-
Pozdrawiam Was serdecznie... cóż, ja nadal czekam. Ale czytam was i cieszę się razem z wami :)