zielony_groszek
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez zielony_groszek
-
Najgłupszy tekst jaki usłyszałyście od swojego faceta!
zielony_groszek odpisał na temat w Dyskusja ogólna
Dodam jeszcze, że nie miałam planu B... i było już za późno na wymyślenie czegokolwiek. Generalnie uziemnił mnie :( -
Najgłupszy tekst jaki usłyszałyście od swojego faceta!
zielony_groszek odpisał na temat w Dyskusja ogólna
Tekst z wczoraj więc świeżynka. Zadzwioniłam do niego i mówię - chciałabym zaprosić Cię wieczorem na wino do jakiejs miłej knajpki (oboje odstawimy auta, bo zawsze ktoś prowadzi) I co? Zadzwonił koło 18, że właśnie wychodzi z pracy i odezwie się koło 19. Zadzwoniłam - ja - o 20 i usyszałam \"a możemy to przełożyć? bo nie chce mi się\" i zapytał jeszcze \"a nie masz planu B?\" :( I masz tu babo placek!!! -
Najgłupszy tekst jaki usłyszałyście od swojego faceta!
zielony_groszek odpisał na temat w Dyskusja ogólna
Echh... najgłupsze teksty i chyba najpopularniejsze odpowiedzi facetów to: nie wiem albo zapomniałem :D Mój obecny facet, któregoś dnia powiedział że zdzwonimy się wieczorkiem i ustalimy co robimy (na szczęście umówiłam się z koleżankami :)). Czekam i czekam aż w końcu nie wytrzymałam - zadzwoniłam i spytałam co robi, bo miał zadzwonić... odpowiedział - zapomniałem o Tobie :/ ychh !!! -
Anouk - Twoja historia ma zakończenie, o którym pewnie każda z nas marzy. Czasem w ciszy, a jednak :) Życzę Tobie i Twojemu mężowi wielu, wielu szczęśliwych chwil. Bo wielkiej miłości każdego dnia, nie muszę przecież życzyć. Pokonaliście razem wiele trudnych momentów, wiele łez więc to oczywiste, że ta wielka miłość między wami dodawała siły i skrzydeł. Niech ona trwa. Aaa... i jeszcze jedno - dziękuję. Dziękuję, za nadzieję :)
-
Siedziałam cichutko czytając poprzednie posty Was wszystkich - bez wyjątku, bo byłam nimi przerażona. Są dużo trudniejsze problemy niż kwestia nazwiska, jak zauważył ktoś \'niektóre pierwsze żony\'. Czy nazwisko jest miarą miłości? --> do niektóre pierwsze żony. Piękne i mądre słowa. Pozdrawiam Cię serdecznie i obyś trafił na taką kobietę, która oprócz swoich własnych uczuć zadba i zrozumie Twoje :)
-
Witam Was stare i nowe koleżanki. Bardzo dawno mnie tu nie było. Skończył mi się urlop i pora wracać do rzeczywistości :) Póki co, staram się nadrobić zaległości na naszym topicu i czytam, czytam, czytam :) Ja też wciąż mam wiele wątpliwości i obaw, a jednocześnie coraz więcej miłości we mnie. I jedyne podsumowanie, które mi teraz przychodzi do głowy, to słowa mojego mężczyzny, którymi pierwszego dnia podbił moje serce: \"Jutro też wzejdzie słońce...\" Pozdrawiam Was gorąco :)
-
A mnie się właśnie dziś rozpoczął urlop :) Nareszcie... i do tego wrzesien jest taki piękny. Czekam własnie na paszport i jak tylko go dostanę, pakujemy się i wylatujemy poleniuchować na jakiejś plaży :) Pozdrawiam urlopowo :D
-
Ech... szkoda komentarza, skoro Tobie szkoda czasu na przeczytanie całego topiku. Nikt tu nikomo nie rozbija małżeństw!
-
---> pierniczek, wierz mi na słowo, że taką świadomość się ma. Czy według Ciebie \"obarczanie\" jest tożsame z \"dzieleniem się detalami\"? Mam to na codzień i wcale nie jest mi łatwiej. Ja także potrzebuję poczucia bezpieczeństwa i tak często je gubię, gdy słucham o tych detalach. Wiesz jaką trzeba mieć siłę, żeby wspierać go i jednocześnie próbować odnaleźć dla siebie to bezpieczeństwo?? Wiesz jaką trzeba mieć siłę, żeby nie zwątpić w niego, w siebie, w nas, w sens? Pewnie gdybym zamieniła się miejscami z koleżanką i ona byłaby w takiej sytuacji, poradziłabym jej żeby odpuściła sobie i uciekała... Jednak żadnej koleżance nie życzę tak trudnych decyzji, tych wszystkich chwil zwątpienia i poczucia winy... że się zwątpiło. A ja trwam. Dlaczego? ...Kocham
-
--> osiemnastka_ nie wiesz o czym piszesz kochanie. Chcesz dyskutować i udzielać \"dobrych rad\", to zadaj chociaż sobie trochę trudu i przeczytaj topic. No comments - (bo nie chce mi się dyskutować z ignorantami)
-
No witam, witam :) U mnie wszystko w porządku. Nadal czekam :) Ale jakby spokojniej mi... i jakoś bezpieczniej (mimo wszystko). Od poniedziałku zasłużony urlop więc planujemy wyjazd gdzieś, gdzie wciąż świeci gorące słonko :) Pozdrawiam
-
Hej Ho :) Heh... u mnie bez zmian... wszystko w porządku poza jedym ;) I pewnie zanim będę mogła napisać, że jestem już z wolnym mężczyzną upłynie jeszcze nieco czasu. Pozdrawiam serdecznie
-
Ostatnio miałam prawdziwe załamanie. Ja wiem, że czasem się blefuje tak jak w przypadku zdania w sądzie: nie zgadzam się na rozwód. I wiem, że powiedziane to zostało z pewnych przyczyn, których tutaj nie chcę przytaczać. I mimo to, że znam je to tak bardzo zabolał sam dźwięk tych słów. I faktycznie powiedziałam mu, że nie wiem już w co wierzyć. Że wątpię czy on chce tego rozwodu... mimo, że bardzo chciałabym w to wierzyć. Że przerasta mnie ta sytuacja... żeby wrócił gdy będzie już wolny, bo ja zawsze będę na niego czekać. To była bardzo szczera rozmowa. W odpowiedzi usłyszalam bardzo proste zdanie: nie ma nic gorszego w zwiąku niż brak wiary i zaufania. Więc wierzę. I nie dlatego, że muszę. Ale dlatego, że chcę. Tak postanowiłam. I mam świadomość wszelkich tego konsekwencji. I chciałam zapewnić kogoś, kto powyżej próbuje udowodnić mi brak realizmu życiowego, że go mam. Myślę, że każda z nas go ma... i może nawet więcej niż inni. I właśnie dlatego jest to nasz świadomy, bardzo rozważny wybór. Uwierz mi na słowo, że w sytuacji gdy budujesz związek z kimś, kto się rozwodzi ważysz każde za i przeciw. Dlatego choć czasem narzekam, że brakuje takiego totalnego \"zaświergolenia\", to wiem że moje uczucie nie zaślepia prawdy. To nie jest miłość z kategorii - \"miłość jest ślepa\" a raczej \"miłość świadoma\" :)
-
No cóż, wyjścia są dwa. Albo poddać się i odejść, zrezygnować z braku sił. Albo uzbroić się w cierpliwość a odnajdując siłę w drugiej stronie, szukać jej w sobie. Ja mimo wszystko spróbuję, nie dam się tak ławto przeciwnościom. To także moje życie, moje szczęście i będę o nie walczyć do końca. Nie dlatego, że muszę. Chcę. Ach... i dzięki za linka. Pozdrawiam dziewczyny :)
-
Pozew złożyła jego była - nie była żona. Ale była to ich wspólna decyzja. I niestety, wcale nie musiał dostać kopii pozwu. Przesłanie jej nie jest obligatoryjne dla sądu. Na prośbę strony taka kopia jest wysyłana. Sama widziałam wezwanie na pierwszą rozprawę - bez pozwu. I faktem jest, że nie wziął adwokata. Konsultował się jedynie z prawnikiem. Mam nadzieję, że zmądrzeje. A co do tego rzekomego materiału dowodowego - nie mam pojęcia cóż to może być?! Być może jako prawnik, jego żona chce mu faktycznie udowodnić swoją przewagę pokazując jakimi narzędziami prawnymi dysponuje. Zgłupiałam do reszty!!
-
Nie był na pierwszej rozprawie (wysłał zwolnienie lekarskie), a nie pojechał właśnie ze względu, iż nie została mu przesłana kopia pozwu. Kurczę, sama zaczynam już wątpić w sens tego wszystkiego... Mimo to, dziękuję że jesteście :)
-
Ech... no niestety wcale nie wolny. I pewnie jeszcze trochę to potrwa. Prawda jest taka, że nie wniosił żadnych uwag do pozwu, niestety nie miał sposobności i tylko dzięki swojej determinacji i zawziętości wogóle go zobaczył :( Jego żonie zależy na jak najszybszym zakończeniu - ale tylko i wyłącznie na jej warunkach. Czyli zabieram wszystko i dowidzenia... I dziś mój nie mój podjął decyzję aby nie zgodzić się na rozwód (nie na takich warunkach). Wiem, że to tzw. blef, że liczy na to że ona zmięknie skoro tak jej zależy na szybkim rozwodzie (zresztą jest prawniczką) ale same słowa: nie, nie zgadzam się na rozwód - ranią mi duszę. W ciągu dwóch tygodni ma dostać materiały dowodowe, że to małżeństwo nie ma szans (słyszałyście kiedyś o czym takim??) Smutno mi :(
-
Yyyychhh... to dziś... Co za stres !! :/
-
Witajcie Dziewczyny :) Najbliższych parę dni będę żyła w mega stresie. Przed nami rozprawa. Aż boję się pomyśleć co by było gdyby.... Pozdrawiam ciepło
-
Hej :) Tak, ja wiem że tak lepiej i właśnie dlatego napisałam, że powrócił spokój. I wierzę, że doczekamy się maluszka jak już będzie po wszystkim... a to zajmie jeszcze troszkę czasu. Na wszytsko przydzie właściwy czas. Pozdrawiam Was gorąco
-
... i wrócił spokój :) Jeszcze poczekam na iskierkę pod serduszkiem. Troszkę ulżyło... a z drugiej strony... ;)
-
Ktosiu... widzę, że masz mega dołek :( Może powinnaś odpocząć gdzieś na słonecznej plaży, nabrać dystansu i zatęsknić porządnie. Nigdy nie żałuj, że istniejesz! Nigdy. Trzymaj się mała ;) Noś głowę wysoko
-
a ja wam powiem w tajemnicy... robię jutro teścik :)
-
Uchhh... ale powiało tu pesymizmem ;) Czyżby pogoda także miała wpływ na nasze nastroje, które i tak już są wystarczająco chwiejne...? Ech... a ja wam moje drogie powiem tak: dacie radę, bo kochacie i jesteście kochane. A kochać z wzajemnością to jeden z najbardziej poszukiwanych i bardzo rzadkich darów. Czy z wolnym mężczyzną byłoby dużo łatwiej? Pewnie troszkę tak... i pewnie wcale nie. Nasi nie nasi mężczyźni mają też niespotykane zalety... w tych jakże trudnych dla nas chwilach są dla nas oparciem, słuchają nas, próbują zrozumieć, bo - bo kochają. Niejeden wolny w takich życiowych zakrętach ucieka... A nasi są. Po prostu są, tak najprościej, najpiękniej... Znają wartość tego, co mają. Bo niestety człowiek jest dziwnie skonstruowany i często musi stracić, by poznać wartość. 3majcie się cieplutko, kochane :)
-
Na początek - la luna - życze Ci niezapomnianych wrażeń i rewelacyjnego wypoczynku. Życze z całego serducha abyś następnym razem wyjechała już z ukochanym :) Reszcie dziewczyn dziękuję za słowa wsparcia. Czasami to tak bardzo potrafi zaboleć... a najgorsze, że zwykle wtedy gdy jest cudnie. I nagle trach - bach, jedno zdarzenie i traci się stabilny grunt :( Tego dnia mówił, że głęboko pochował zdjęcia z przeszłości. A akurat to jedno stoi (leży) wciąż na półce. To jedno, ze ślubu. Na którym oboje są szczęśliwi, zakochani... Cóż, wiem że jest taka, aka jest - a mimo wszystko boli gdy widzi się mężczyznę, do którego żywi się tak wyjątkowe uczucia, szczęśliwego z chwili... z takiej chwili, której my nigdy nie będziemy ze sobą dzielić... Boli... i nie umiem tego zrozumieć