zielony_groszek
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez zielony_groszek
-
Napiszę to tylko raz i wcale nie po to, aby się usprawiedliwiać ani tłumaczyć. Ale napisałam tamto z premedytacją. I wywołało to właśnie taki efekt jak się spodziewałam. Chciałam wam tylko zobrazować, jak łatwo jest ocenić czyjeś życie nie mając pojęcia o nim, ponieważ nasz życie jest zupełnie inne. Oceniać innego człowieka mając bałagan we własnych relacjach. I racja, to działa w obie strony. Ja nie wartościuję chamstwa - że coś tam o pieskach, snobizmie itd , to nic w porównaniu z czymś takim. Chamstwo to chamstwo. Tyle ode mnie.
-
Serce, nie udawaj wielce urażonej. Chciałyście szczerości na poziomie, który pokazałyście w wypowiedziach o Ani - proszę bardzo. Pisałaś coś o tym, by przestać sobie spijać z dziubków. Kurtuazyjne omijanie tematów ponoć było. To, co napisałam nie znaczyło wcale, że jej nie współczuję. A zatem chyba rzeczywiście nie łapiesz kontekstów. Jo, nie zapomniałam. Ale koniec końców sama podjęłam decyzję, a zachowanie J. tylko mi w tym pomogło i ją przyspieszyło.l Nikt za mnie się nie spakował i nie wyprowadził. A szansę na to, co dziś mam sama sobie dałam. Bo mogłam dalej trwać w emocjonalnej pustyni. Zresztą to wszystko nie jest już ważne. Ktoś na kogoś naskoczył w chamski, podstępliwy i wredny sposób, komuś się oberwało. Lepiej było - niech każdy ma po równo. Jeden nic drugi gówno. Czołem.
-
Agata, moje szczere wyrazy współczucia. A w kwestii: Anouk, o ile pamięć mnie nie myli, już dawno w paru postach pisała "może to snobistyczne, może jestem snobką". Cóż, wygląda na to że zdaje sobie z tego sprawę i nie kryje się z tym. Ja też uważam ją za snobkę, ale "każdy sam sobie robi dobrze". Nie mój cyrk, nie moje małpy :) A poza tym zdaję sobie sprawę, że być może gdybym miała tyle kasy to też bym spełniała wszystkie swoje kaprysy :P I pewnie każda z Was także, dlatego nie rozumiem co tak nagle zakłuło... że ktoś ma lepiej? Jakkolwiek... Serce i Garni bulwersują się, że nie mogą napisać szczerze tego, co myślą... a same Anouk odmawiacie tego. Dlaczego i ona nie może sobie napisać szczerze, że ma dobrze w życiu? Jest jaka jest, w realu może i trudno byłoby mi się z nią zaprzyjaźnić bo czułabym, że jej nie dorównuję. Ale wirtual rządzi się innymi prawami i już. I jeszcze w kwestii obrazy i oburzenia Garni - masz zły okres w życiu dziewczyno?! Taka się drażliwa zrobiłaś - zabieram zabawki i idę, nie będę przeszkadzać itd. Jak miałaś rozterki z chlejącym chłopem, to każda Cię wspierała, dodawała otuchy, motywowała do zmian abyś była w końcu szczęśliwa. Mam wrażenie, być może mylne, że terapia nic w Twoim życiu nie zmieniła i masz żal do całego świata. Bez obrazy. Miałam się w ogóle nie wypowiadać na ten temat. Skłoniła mnie do tego Garniera, najpierw pisząc, że na privie w mailach większość przyznaje jej rację, a w ostatnim poście - "popisałam z Yenką i to skłoniło mnie do pewnych przemyśleń". I co mamy to odebrać jako dowód, że jednak Yenka na privie przyznaje Ci rację? Koniecznie chcesz nas ze sobą skłócić? Jak nie chcesz, nie pisz - nikt tu żadnej z nas na siłę nie trzymał. Każda z własnej, nieprzymuszonej woli pisała... dla przyjemności... dotychczas :/
-
Jeśli chodzi o owczarki Jo, to chyba ich jakaś "wada". Moja przyjaciółka też miała suczkę owczarka i jako szczeniak też gryzła - tak delikatnie po piętach :P
-
Jo, a dla nas nic tam nie ma :( Buuuu
-
A w temacie psów... w zeszłym tygodniu mój tata, jako jedyny odważny, poszedł uśpić naszego jamniorka :( Ale Blekuś już był stary, 16 lat miał. Piękny czarny jamnik miniaturka. I to w dodatku pies z historią. Kupiliśmy go od moich obecnych teściów :) Tyle lat temu... mój M. jak byliśmy w podstawówce, powiedział że mają do sprzedania szczeniaki, a moi rodzice akurat dali się przekonać do kupna psa. I tak oto Blekuś nas połączył poniekąd :) Tu, u teściów są dwa jamiory rude i wredne :P
-
Yenuś, wielkie dzięki. Jak ja się pytałam mamy, to ona nie pamiętała już. A z kolei koleżanka, która też ma małą dziewuszkę mówiła, że u nich zieleń też często się zdarza. Najważniejsze, że mała ma apetyt, żadnych wysypek itp. :) Śliwki zakupione i jutro zabieram się do pichcenia wg Twojego przepisu.
-
Yenka, wielkie dzięki za przepis. Jutro wybiorę się na rynek, bo już ostatnie węgierki są i spróbuję zrobić :D Whimka, fajnie piszesz o córce. Mam nadzieję, że i nam uda się ją wychować na fajną kobietkę. A kamyki potrafią dać popalić. Ja sama miałam w nerkach kamienie... brrr masakryczne bóle! Ale urodziłam je i dziś tylko po browarku pisasek w nerkach daje o sobie znać. Idę odkurzać bo mąż z córą na spacerku.
-
Hehe ale tu zabawnie się zrobiło. Celi, czy któraś z jej nowych "przyjaciółek" podczytuje nas? Cóż, życie po 30-stce, zwłaszcza ustabilizowane rodzinnie bywa nudne :P Ale tak się składa, że nie piszemy tu scenariusza do filmu sensacyjnego. Yenka, fajne fotki no i pogoda dopisała znakomicie. Powiedz, jak tam Twój zębolog? Ja co 2 tygodnie mam wizyty... yhhh :( A na 30 urodziny sprawię sobie koron(k)ę. Męża i córkę już mam to tylko korony brakuje ;) ...Informuję, że u nas rutyna - czyli wiecie: siuku, kupa, kaszka, mleko, bekanie, ulewanie, spacerek, zabawa, spanko i tak w kółko Macieju :P Z nowości... Maja wcina jabłuszko, aż jej się uszy trzęsą. Sama łyżeczkę ładuje sobie do buzi :D Dziś marchewkę wprowadzam. Teraz dowalę podczytywaczom do pieca :P zielona kupa po jabłuszku... znaczy się nie toleruje czy musi się brzuszek przyzwyczaić? Garni, jak tam remonty? Napisz @ co u Ciebie? Pozdrowienia dla reszty... Yenka, ja wiem że już pisałaś kiedyś ten przepis na nutellę ze śliwek, ale podaj go jeszcze raz proszę :D Ty, ty curo domestico, jako i ja ;)
-
A u nas też ok. Wczorajsze usg Mai w porządku :D A teraz obiadek i na spacer póki piękna pogoda. Yenka, mnie też zęby się psują i chyba przez następne 3 miesiące będę je leczyć... brr koszmar :P
-
Ani, wyników jeszcze nie mamy. Kontrolne usg w poniedziałek. Dam znać :D Acha... a u nas piękna pogoda :D
-
To i ja skrobnę, choć przy dziecku to niewiele się dzieje. Dni upływają podobnie, tylko Majeczka rośnie jak na drożdżach. W zeszłym tygodniu mieliśmy mieć kontrolne usg małej, no i okazało się, że żeby je zrobić w szpitalu, musimy przyjąć się na oddział. W***łam się nieźle, bo to jakaś paranoja, żeby koczować w szpitalu ze zdrowym dzieckiem 3 doby (konieczniesiedzi się 3 doby bo tylko wtedy nfz zwraca) :o... ani na spacer ani nic, spanie na podłodze, zero prysznica dla matek z dziećmi! A wszystko tylko po to by zrobić jedno badanie, które trwa z 15 minut! Totalny absurd. I granda jakich mało! Bo to wyciąganie kasy z nfz`tu... bo szpital dostanie zwrot nie tylko za samo badanie ale i za 3 dniową opiekę nad dzieckiem, której de facto nie ma bo niemowlętami zajmują się matki, które przecież tam z nimi są. Zdecydowaliśmy więc, że zrobimy prywatnie prześwietlenie i już. Samochód zepsuł nam się po raz drugi... kolejny wydatek ,no i ułamał mi się ząb... jutro do dentysty idę. Boję się... tym bardziej, że wiem, że będzie ze 6 zębów do leczenia... przynajmniej 6 :( Unikałam dentysty jak się dało, ale już dłużej nie da się omijać. Poza tym, Maja rośnie zdrowo... jakieś 2 tygodnie temu ważyła 6200 i ma 65 cm! Duża z niej dziewuszka ale ma po kim :D Pozdrawiam wszystkie cieplutko.
-
Yenka, to czekam na wieści jak z mamą. Fajnie, że odpoczęłaś i widać, że wracasz po urlopie w świetnym nastroju :) U nas bez zmian-jak to z małym dzieckiem, dzień podobny do dnia. No może poza tym, że znów nam się wuto zepsuło ... i to dokładnie to samo, co wtedy na niemieckiem autostradzie jak M. jechał do Zgorzelca. Lekka przesada w ciągu 4 meisięcy naprawiać dwa razy to samo... po ok. 1000 zł!!! Jakbyśmy nie mieli innych wydatków :o
-
Yenka, widziałam fotki :) Fajowe :) I kochana nie pisz o niczyjej winie... w tym temacie :P Tak czasem bywa, życie zaskakuje czasami w nieoczekiwanej chwili. A my wczoraj zabraliśmy się we trójkę do Międzyzdrojów. Pokazaliśmy Mai morze... ale odpadła nam we wózku jak tylko usłyszała szum fal :P Ogólnie podczas drogi spisała się świetnie i niepotrzebnie się baliśmy jak to będzie, czy nie zrobi mega afery. Tylko ten cholerny aparat nadal nie działa Chyba więc jutro nowy kupimy :P
-
Uuuu jest gorzej niż myślałam ;)
-
A groszki siedzą w domku i odpoczywają po ostatnich stresach. Bawimy się z Mają i rozpieszczamy ją do granic :P Za miesiąc idzemy na kontrolne usg. W poniedziałek mamy szczepienia, a we środę idę zaszaleć do fryzjera. Zbaczy się... jemu dam zaszaleć :) Sama nie mam pomysłu ale zdaję się na niego. Inny kolor? Inna długość? Hmm... zobaczymy. No i czekam na informację czy zakwalifikowano mnie na szkolenie w ramach dotacji unijnych na pierwszą działaność. Jo... dawaj linka do strony!
-
Wypisali nas wczoraj do domu :D Ale za miesiąc mamy kontrolne usg i poziom hormonów. Pewnie do czasu aż torbiele się wchłoną będziemy musieli je kontrolować i być czujni. Idę teraz policytować jakieś zabawki na allegro :D Acha... nie zdążyliśmy w piątek naprawić tego aparatu przez całe zamieszanie... a chciałam Wam podesłać parę fotek :( Maja bawi się na macie od Was... lusterko jest dla niej najzabawniejsze :D Ale gdzieś posiałam bodziaka z tekstem "kocham moją mamę" i został się ten drugi tylko :( W piątek Maję właśnie w niego ubrałam bo już był dobry na nią i pewnie gdzieś w którymś szpitalu zgubiłam go :*( Muszę teraz kupić coś nowego bo z tatą Maja ma od Was a i sam Maciek kupił 2 inne z napisem I love my dad i Mad about dad. Ja też chcę!!! Buziaki
-
Dziękuję Wam wszystkim za słowa otuchy... Boże, że ja nie osiwiałam... Więc tak... w piątek pojechaliśmy do mojej mamy bo mieliśmy do załatwienia parę spraw w mieście i zostawiliśmy z nią Maję, a po godzinie mama spanikowana zadzwoniła, że z Mają coś nie tak bo strasznie ale to strasznie płacze i że chlustnęło jej się zaraz po zjedzeniu. Więc cali w nerwach szybko wróciliśmy do niej a mama aż się z nerwów popłakała i mówi, że zjadła spokojnie a potem dostała taki atak histerii więc moja mam z suszarką bo może kolka ale nic nie pomagało i że chlustnęła zaraz po jedzeniu z flegmą taką brązową. No to my dawaj do szpitala dziecięcego z nią bo Maja po tej akcji przysnęła i jakby się przelewała (najwyraźniej coś ją rzeczywiście bolało, a jak przeszło to padła). W szpitalu miałam ścięcie z idiotą jakimś (ale o tym przy innej okazji) no i szybko zrobili jej rtg klatki piersiowej, morfologię, mocz, usg brzucha... no i na tym usg wykryto torbiel na prawym jajniku wielkości 2,4 na 1,7 mm!!! SZybko skierowali nas na oddział onkologii dziecięcej innego szpitala (akurat mój znajomy jest tam orydnatorem... na szczęście) Mimo, że był piątek późne popołudnie porobili jej badania - m.in. markery. Dzięki Bogu wyszły dobrze, czyli to nic złośliwego. Ale jednak to niepokojące było na tyle, że przenieśli nas na oddział niemowlęcy na dalsze obserwacje i badania hormonalne. Uznano, że być może to jeszcze z czasu ciąży hormony działają i te torbiele są fizjologiczne i się nie wchłonęły i dlatego sprawdzali czy są czynne hormonalnie te torbiele tzn. czy nie wydzielają za dużo gonadotropin. Dziś przyszły wyniki i na szczęście są w porządku ale tak czy inaczej raz w miesiącu musimy robić kontrolne usg jajnika. Zobaczymy czy wchłoną się, w innym wypadku będzie operacja. Ale wierzę, że znikną. No i dziś mają nas wypisać do domu. Boże ile ja się strachu najadłam... i po raz pierwszy widziałam jak mój mąż płacze jak dziecko. Warunki na oddziale masakryczne :o wiadomo. 3 noce na podłodze spałam, zero prysznica tam dla matek które siedzą przy niemowlakach. Koszmar! Na szczęście moi rodzice mieszkają o 10 min. drogi od tego szpitala więc Maciek tu spał i zmienialiśmy się nad ranem. Zaraz zrobię mu bułki i jadę do nich. Odezwę się jak tylko odsapnę. Raz jeszcze dzięki za słowa wsparcia... nikomu nie życzę takich dni, które przeżyłam.
-
Kobitki nadrobię Was później. Pisze na skróty... korzystam, że m. jest z Mają w szpitalu teraz a ja u rodziców na drzemkę i prysznic. Od piątku jesteśmy w szpitalu, u Mai usg wykryło torbiel na jajniku... bardzo duży. Robią jej teraz wszelkie badania, a ja od zmysłów odchodzę. Jutro powinno być wiadomo co i jak. Odezwę się jak już będziemy wiedzieć.
-
Garni, dziękuję za nazwę tego żelu. I tak a propos, tego co piszesz.... smutne to, że nie docenia tego, co ma. Ja o elfach pamiętam... ale kurczę, póki co nie mamy jak wiesz gdzie ich pomalować. Mam jednak nadzieję, że któregoś dnia Maja będzie miała swój własny pokoik i tam napewno poproszę Ciebie o malowidła. A przede wszystkim będę miała okazję Ciebie poznać :D No chyba, że szybciej uda nam się z biznesikiem, a wtedy szykuj się na malowidła Paryża :P Obiecuję!
-
Siemka kobiety. U mnie jak nie urok to sraczka... zawsze coś. Teraz wygląda na to, że Mai idzie już coś w szczękach 8-) Szok!!! Ślini się jak nie wiem co, dziąsła już białawe, a na górze jakby się przebijały kły! Kurna, jakiego wy używałyście żelu? Pamiętam, że polecałyście go tu sobie. Maja jeszcze za mała żeby sięgnąć samej po gryzaki, i znów duupa. Nie śpi, marudzi. Ech Bożesz Ty mój,...
-
Yenka, ja dziś też... po 11 miesiącach przerwy. Dziwnie mi jakoś :D
-
Pięęęękne malowidła!!!! I super żeście się spotkały. Kurcze, może naprawdę któregoś dnia zrobimy jakiś mały zlot? Tyle lat już piszemy. Tyle się od tamtej pory pozmieniało w naszych życiorysach. A propos - mojemu ex J. w zeszłym tygodniu urodziła się córka :P O ile nie była to zaplanowana wpadka by w końcu dorósł, a mam nadzieję że nie, to być może rzeczywiście dojrzał do ważnych decyzji w życiu. Oby... U nas póki co bez zmian. Serducho podziwiam Twoją odwagę i powodzenie w realizacji planów. Ja również mam pewien pomysł na swój biznes, więc Garni jakby co to o wystrój ścian będę się do Ciebie uśmiechać :D Póki co nie zapeszam. Życzę Ci Serducho powodzenia i będę trzymać kciuki za Ciebie :D Garnierka, a Ty Słonko skrobnij czasem mailika co u Ciebie i Kubulka słychać. Buziaki
-
Jak Maja? A raz lepiej raz mniej lepiej. Po zamianie mleczka na hydrolizat jest dużo lepiej. Ale ona i tak coś bidna ma z tym przewodem pokarmowym... mam nadzieję, że po 3 miesiącu już będzie gites. Strasznie męczy ją odbijanie. Nawet 1.5 godziny po zjedzeniu, kiedy już odbita jest potrafi ulać w zasadzie świeżym \"mlekiem\" albo znów beknąć. Płacze przy tym, najwidoczniej boli ją w brzuszku. No i ten nosek sapiąco-chrząkający mnie martwi. Czyścimy jej nosek eleganco, zakrapiamy sterimarem a i tak objawy nie chcą minąć. Mało tego Maja generalnie śpi na brzuszku, więc powinno wszystko wyjść z noska. Zastanawiam się czy nie daj Boże nei ma jakiegoś przerostu czy coś. Muszę to sprawdzić. A poza tym jest okej. Mała śpi mniej więcej od 21.30 do 4.30 a potem od ok. 5 do 8.45 (to ostatnie jak w zegarku :P) Uśmiecha się, zaczyna gaworzyć i główkę podnosi już od ho ho ho... jakoś jak miała miesiąc to zaczęła ją przekładać na boki a teraz to trzyma ją już sztywno :) Mamy zepsuty aparat :( i dopiero w sierpniu wraca gość z serwisu :( i nie mam jak fotek porobić ale poproszę mamę to coś nowego podeślę. To tyle o Mai. A ja czekam na szkolenie z dotacji unijnych, bo wpisuję się w priorytet kobiet wracających na rynek pracy po urodzeniu dziecka i chciałabym dostać dotację (40 tys) żeby zacząć coś swojego. Nie chę wracać do urzędu, a jeśli tak to na chwilę a potem wezmę wychowawczy i zacznę robić swoje. Mamy z Maćkiem pomysł ale jak coś to w @ więcej napiszę. Jo już wie :) Buziaki dla Was dziewczynki :D
-
Yenka, czytałam @... współczuję. Mam nadzieję, że już lepiej? Ech ta nasza służba zdrowia :o