Present
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Present
-
Kochane - wybaczcie mi moje bledy...ja je zauwazam jak juz napisze i czytam co napisalam...Ale jestem poza Polska ponad 20 lat....Przepraszam...to mnie moze troche usprawiedliwia.:) Mial byc np. komfort....a nie konfort... Tak samo \"nie schodz\" mialo byc\" a nie \"nie zchodz\". Dupek jestem. Ja nie jestem w stanie dostrzec jak pisze...Nie wiem dlaczego.:)
-
Rencia - ty tam siedz...siedz najdluzej jak mozna...z biegiem miesiecy bedziesz czula sie coraz lepiej...to ze tesknisz to normalne bylas z nim dosc dlugo...nie pamietam....pisalas...o...sprawdzilam 8 lat. To kupa czasu i sa przyzwyczajenia...ja mysle ze nie tesknisz za nim tylko za zyciem ktore dobrze znalas...a to tez daje jakis konfort - jakby nie bylo daje. Masz szanse zyciowa...nie boj sie... Poradzisz sobie. Piszesz ze zaczelas wierzyc bardziej w siebie, ze otworzylas sie na ludzi...nie boisz sie tak juz........BRAWO!!!!!!!!!!!! Tak trzymaj...nie zchodz z tej drogi.....za nic....nie wiem jak bys tesknila.... Masz racje te schematy z domow...powielamy....Ojciec alkoholik - maz tyran.......Typowo.... Masz wiele robory do zrobienia....Zacznij czytac o wspoluzaleznieniu (Serena tez) - koniecznie...Nie wiem jak dobrze znasz angielski....jak znasz jako tako....to nie wstydz sie i lec do grup pokrewnych AA - Grup Doroslych Dzieci Alkoholikow.....Oni maja wspanialy program rozwoju oparty na 12 krokach...dziela sie swoimi doswiadczeniami...zagladaja w swoj srodek....znajduja wady charakteru i pracuja nad nimi.....Poza tym podszkolilabys jezyk \"za darmo\" :) i moze znalazlabys przyjaciol........Oni sie bardzo wspieraja. Masz wielka szanse zyciowa...od ciebie zalezy czy ja wykorzystasz....Jak ci sie chce plakac z tesknoty to placz...ale nie wracaj najdluzej jak mozesz....dla samej siebie...:):):) Tamto zycie z nim to bylo zycie w stalym wewnetrznym konflikcie....to doprowadza do wariacji (serio)......stad te napady lekow....Trzymaj sie...jestes dzielna....zaczelas lubic siebie....:)
-
Idaalia Cma O tak!! TO zycie we wlasnej glowie po rozejsciu sie to ja (chociaz to tyle lat) pamietam dokladnie...Pamietam poszlam z dziecmi do jakies dzieciencej restauracji....i one cos do mnie mowily.....a ja czulam taka puste wewnetrzna...taka samotnosc...taki bol...ze mnie rozrywalo....i nic nie slyszlam co one do mnie mowia...i tak bylo dlugo... Ten bol nie byl z tesknooty za nim...nie!!!!!! ... mnie paralizowal strach przed nowym i tesknota to tego jak \"mialo byc\" a nie bylo.... Bo ja sie strasznie przywiazalam w malzenstwie do swoich wyobrazen o nim...i wmawialam sobie lata cale ze jest dobrze... A tu wszystko padlo...cala iluzja...i zostalam z reka w nocniku... Rozpadalam sie wtedy...ale nie chcialam za nic wrocic.... mnie jakos tak wogole z rok\"nie bylo\".
-
Gali - jak ty zrezygnowales z pracy dla dziecka...to z czego ty zyles....? Ja po rozejsciu sie musialam zarabiac na zycie...ktos musial utrzymac dom.... czego zreszta nie zaluje ani ciut...Poozdrawiam!
-
Rencia witam Pozdrawiam wszystkie piekne dziewczyny: Cma Idaalia Ja1972 Serana No i sciskam Widziaalna... I wszystkie ktore wchodza i czytaja... Jesli jestescie po takim zwiazku...odezwijcie sie...podzielcie sie doswiadczeniem....na temat swojej zmiany...zmiany siebie....bo bez tego ani rusz....Sciskam.
-
To jemu przeszkadzaly okruchy w lozku ?....ale pety w sypialni to nie ? :):) No widzisz - ile plusow jego braku.....jeszcze pewnie dodac moglabys drugie tyle.......Ja tez kocham ten stan.....wolnosci.......spokoju....bezpieczenstwa emocjonalnego..... ja juz nie chce z facetetem mieszkac...Zreszta na stale nie mialam nikogo od 6lat...w sensie mieszkania wspolnego...A moje ostatanie doswiadczenie (na dochodzonego) bylo raczej makabryczne.....juz to opisalam tez...moze kiedys przypomne....Ale jakos mi sie nie chce juz. Tylko tyle ze z czarujacego, wspanialego mezczyzny.....zmienil sie w psychola, chcacego podporzadkowac kompletnie kobiete....czyli w tym przypadku mnie...i sie suk**yn pomylil...bo ja juz bylam za bardzo niezalezna i zyciowo nieglupia juz....Jak zobaczylam te jego twarz wykrzywiona grymasem nienawisci za chroniczny brak mojego przyporzadkowania.....to powiedzialam mu czesc.....Potem sie okazalo, ze zyl kiedys z byla zona chyba ponad 10 lat....ona go sluchala jak trusia...a on sie produkowal.... A poza tym mial jeszcze 3 inne zony....Hahahahahahah!!!!!!!!. O paru wiedzialam przedtem...ale on przestawil je jako wyjatkowo podle kobiety...Hahahahahahah!!!\"):\") Potem okazalo sie ze mial wiecej ex-zon...i co ciekawsze zawsze wybieral nowoprzyjezdne Polki do Kanady, aby nimi rzadzic....Wydawaly mu sie latwe do ulepienia........ Mial jedna mala slabosc - lubil sie zenic...:):):):) mial tez pare wiekszych brakow...maxymalnie kontrolujacy.... ale pod maska uprzejmosci i usmiechu..... Dlugo sie czail...dlugo mialam go za uroczego, cieplego czlowieka.....Skonczylo sie okolo 1 roku temu....Poczulam zawod...ale tam milosci nie bylo....dzieki Bogu ja sie nigdy nie zakochiwalam szybko... Mam go w dupie. I wiele innych rzeczy tez....:):):):) A tak naprawde to jestem bardzo szczupla :):):) hahahah Mam dobra przemiane materii....wiec co mi wpadnie w \"to miejsce\" szybko wychodzi...i jestem bez szwanku...:):):):):) Naprawde ciesze sie z zycia...Naprawde!!!!!!!!!!!!!Jest mi dobrze! Sciskam was.... Cma Idaalie Ja1972:) Serana - napisz sobie na kartce podzielonej na dwie czesi... 1. jakie zycie chcialabys miec po jednej stronie... 2. a jakie masz... po drugiej.... I porownaj....... Po tej stronie z \"co chcialabym miec\" napisz to o czym marzysz..... I co ci wyjdzie...? A co masz? To nawet nie czysciec.... Sciskam jak zawsze serdecznie......:):):):)
-
Wisz co Cma...co do asertywnosci... Ja to znam...wszystkie po toxycznych zwiazkach mamy te problemy...Ja pamietam przed rozwodem ze dwa lata (kupe lat do tylu) wypozyczylam z biblioteki (w jez. angileskim) ksiazke... to byla pierwsza powazniejsza ksiazka w tym jezyku, ktora przeczytalam. Tytul brzmial : How to say no. Przeczytalam tytul i oniemilam...pomyslalam sobie - "To sa ludzie ktorym powiedzenie "nie" latwo przychodzi "? Ta ksiazka byla przelomem..... Pomalu, najpierw zaczelam rozumiec swoja slabosc w tym...Zajelo lata....jak zaczelam mowic "nie"....Najperw "nie" cichutko. I kurde nikt nie slyszal...wogole nie reagowali....Potem glosniej....i zaraz po "nie" ....20 zdan na wytlumaczenie mojego "nie". Bo mialam poczucie winy.......Ale chore! Na poczatku kiepsko szlo..... Ale krok po kroku...rok za rokiem....bylo coraz lepiej... Ciekawe zjawisko - wokol mnie w miare jak mowilam "nie" ubywalo starych znajomych..... a przybywalo nowych....dla ktorych odpowiedz "nie" byla tak samo dobra odpowiedzia jak "tak". I zaczelam byc rozumiana i slyszana wreszcie.....Ja mysle ze moze ci ludzie, o ktorych piszesz sami nie respektuja swojego "tak" i swojego "nie".....sami do tego nie podchodza powaznie.... Opisze ci wczorajsza rozmowe z kolezanka przez telefon. Nie widujemy sie czesto...Lubie ja - ona jest mila i tez samotna jak ja...Tylko ze ona stale szuka faceta - a ja nie...Natomiast cos mi w niej przeszkadza...jakis brak "zrozumienia"....dlatego raczej jej unikalam. Nie widzialam jej bardzo dlugo.... ze dwa lata. Zadzwonila z pretensja lekka, ze sie nie odzywam i czy bysmy sie nie spotkaly. Mowie dobrze...Ustalilysmy kolejna sobote....Ona (poniewaz blisko Walentynki) chciala pojsc na walentynkowa zabawe zorganizowana przez Polonie, z zespolem, kolacja itd. Ja powiedzialam jej, ze ja na takie zabawy nie chodze, bo nie lubie takich zabaw...ale niech ona pojdzie...a spotkamy sie kiedy indziej....Ona powiedziala ze nie pojdzie i ustalilysmy ze pojdziemy na kawe w bardzo piekne miejsce, gdzie pianista gra na pianinie i mozna pogadac....nie jest glosno...i naprawde milo...To miala byc ta nadchodzaca sobota. Wczoraj dzwoni i mowi:"Wiesz dzwonie bo cie chce przekonac abys poszla na te zabawe..." tu mi szafuje tym, ze przyjda nasi wspolni znajomi, ktorych ona wie, ze ja bardzo lubie. Ja nie chce isc...bez wzgledu na znajomych....bo nie lubie tej atmosfery polonijnych zabaw...tego halasu, tanczyc z przygodnymi....masowac stop po tym, jak mi obsami zawiani laduja sie na nogi....Szczerze mowiac - nienawidze tego....Ona mnie stale przekonuje....az po moim kolejnym "nie, pojdziemy kiedy indziej w inne miejsce, bo przeciez chcialysmy porozmawiac" - uzywa dzicinnego argumentu i mowi: "Jak ty nie przyjdziesz, to ja bede musiala siedziec sama...gdy inni beda tanczyc...." Dobra manipulacja co ? I tu mnie wkurzyla...Zimnym tonem na jej kolejnego : dlaczego? Mowie...: Sluchaj - ja ci juz mowilam...ja nie lubie i nie pojde...pojdziesz z nimi sama jak chcesz" Byla zawiedziona...Moja corka to slyszala i uznala ze bylam wybitnie niemila...A jaka mialam byc...? Jak doslownie czulam sie jak z nienormalnym w rozmowie....Pewni ludzi sami nie potrafia powiedziec : "nie, bo ja nie chce lub nie lubie". Brak im do tego odwagi. Ja sama zreszta taka bylam..... Mowia zamiast "nie chce" - "nie moge" ...i wyuszczaja dwadziescia powodow dlaczego......wiec ci ludzie nie potrafia zrozumiec....ze ty nie chcesz...ot tak po prostu bo nie lubisz.... Ja staram sie nie klamac...i mowie prawde.....Ale ona nie miala ze mna stycznosci przez pare ostatnich lat...i nie wiedziala, ze ja nie jestem ta sama osoba...jaka bylam. Ale jest cena do zaplacenia....ta cena jest to, ze mnie ludzie owszem szanuja... ...ale niekoniecznie lubia.... bo niby sympatyczna a tu nagle twardo "nie". Oczywiscie mam przyjaciol...takich samych jak ja...."nie" jest dla nas "nie". tak samo dobre jak "tak".Ale takich ludzi jest mniej. Zobaczysz...bedzie z tym pomalu coraz lepiej....najwazniejsze ze zaczelas pomalutku.....Przyjdzie moment i u ciebie, ze jak ktos bedzie cie pomimo "nie" popychal...to okazesz swoja zlosc.....wtedy ich mozesz stracic...... Ale przyjda inni...........podobni do ciebie.. Mnie zycie nauczylo, ze mamy to, na co jestesmy w danym momencie gotowi!.
-
Serena - ja tez bylam w obcym kraju.
-
I tak, jak napisala Idaalia....mnie tez przy tych spotkaniach z nim...sciskalo w krtani...jakby brakowalo mi powietrza....
-
Cma - ty sobie dobrze radzisz......naprawde...ty chcesz sie zmieniac.....ty widzisz u sibie cechy ktore chcialabys zmienic....ta gotowosc jest najwazniejsza w sumie :):):).
-
Pozdrawiam cie Cma serdelecznie . Dobrze ze mialas zapalki do podporki oczu... - dziewczynko z zapalkami... Napisz (jesli chcesz) jak sobie radzisz z samotnoscia....Bo u mnie bylo troszke trudno na poczatku...a teraz dziura sie kompletnie zarosla....i bardzo sobie cenie fakt, ze jak wstane rano...to moge mniej wiecej przewidziec dzien....Czytam kiedy chce, sprzatam kiedy chce.....sprawie sobie czasem radosc jakims malym zakupem...pogadam z przyjaciolmi. Wlasnie w sobote mialam okazje...Zaprosilam tych najblizszych (wiekszosc mezczyzn) na kawe i ciasto...pogadalismy...jeden jest muzykiem...udalo mu sie zarabiac tu na zycie muzyka - co jest wielkim sukcesem.....Pogral. Raczej sobie niz nam...bo on robi co chce....i dlatego go lubimy miedzy innymi...oraz z wielu innych powodow...Bylo pieknie....Nikt nikogo nie manipuluje.....Naprawde dobre zycie mam....Ciesze sie z malych rzeczy....A tak naprawde to one ciesza najbardziej...te male. Kiedys myslalam ze jest odwrotnie....ze cieszyc maja te Wielkie...tylko ze te wielkie nie przychodzily hihihihi! Sciskam.
-
Zajrzalam w nietypowych dla siebie godzinach...U mnie sniegu troche , po tygodniu \"wiosennych\" deszczy.. Ale jakos tak pochmurno....Br..... No to mysle, ze spieranie sie Widzialnnej z Cma o motywy i zrozuminie wypowiedzi chyba sie (dzieki Bogu ) skonczylo...z czego sie ciesze...... Zosiu napisalas : nadal zle interpretujesz co pisze do.... Nie ma zlej interpretacji...jest interpretacja....nie narzucajmy naszej interpretacji ....nikomu.... Uczymy sie wszyscy.....mysle sobie ze to bedzie takie miejsce... Cma :):) Widziaalna:):) Dzika1:):) Idaalia :):) Serana:):) I wszystkie inne :):) Serana zauwazyla, ze z tego topiku bije pozytywna energia....Hura!!!!!!!!!! Spadam do obowiazow.... Wspolczuje wam obu : Cmie i Widziaalna z powodu tych niewielu godzin spania.....caluje i sciskam
-
Zosia - nie przejmuj sie..tak...Widocznie tak mialo byc...a moze pomoglas.....bo moze pomimo uczucia zranienia, czy moze wlasnie dlatego Cma spojrzala inaczej...kto to wie ? Sciskam. Jestem po kolacji i po gadaniu z corka. Ide spac. Zycze Wam dobrego dnia.....
-
Kochane, dobre, wspaniale dziewczynki...ja musze konczyc...bo nie dosc ze kartki z info, ze komputer nie lubi palenia...nie bylo....to jeszcze mam kolacje na stole wykonana przez moja corke kochana, ktora sie \"szlajala\" caly wekend po znajomych :):):):) i terz chce gadac....Sciskam....Bardzo Was lubie....
-
Zosia...tak nawiazalas do de Mello...ale ja to tak jakos zrozumialam o niebezpieczenstwie wzrostu mojego \"ego\". Mnie to wtedy pomoglo tez....
-
Ja Zosie zrozumialam...bo ona chciala aby dziewczyny nie przypisywaly komus innemu zaslug (czyli teoretycznie mnie powiedzmy)....bo zaslugi (jesli tak mozna napisac) sa ich wlasne. Ja to zrozumialam...poza tym Zosia wtedy napsala ku mnie : \"Aby Present ego nie uroslo jak puchatek\". Cos w tym rodzaju... I tu miala racje....bo niestety zawsze w takich przypadkach rosnie...co tu duzo gadac....:):):(:(
-
Trzeba byc ostroznym i przekazywac duzo zyczliwosci.....bo kazdy idzie ta droga troche inaczej.......Sama wiem z doswiadczenia ze niektorych budzi brutalnosc z jaka pokazuje sie rzeczywistosc tym ludziom.....ta brutalnosc ich budzi i to gwaltownie budzi...znam takie przypadki.... a innych moze zrazic i to bezpowrotnie czasem.. Dlatego pisza...ze dobrze jest odpowiadac na pytania...a nie nauczac.......Bo jak ktos zadaje konkretne pytanie to jest gotowy aby poznac odpowiedz... Ja sama mam inklinacje do nauczania...walcze z tym.....nie lubie tego u siebie...:(:( Dla mnie to nauczka tez. Cma dziekuje.:)
-
W rozwoju duchowym pisza, ze nie wolno za wczesnie przekazywac rzeczy...bo mozna zrobic szkode......teraz to zobaczylam na przykladzie Cmy.....Mozna dotknac....i to jak widze bardzo dotknac...Dla mnie to tez nauczka....
-
Dobrze ze to Cma wywalila.....to dobrze..
-
Podoba mi sie wasza szczerosc...z tego cos dobrego dla kazdej z nas wyniknie.:):)
-
Mnie sie wydaje ze tym osobom potrzeba najpierw pewnosc ze sa rozumiane...zrozumienie im potrzebne......bo to zrozumienie wzbudza ich zaufanie....i potem sie otwieraja bardziej...a otwierajac sie i piszac o sobie....same sobie sprawy ukladaja po malu w glowie.... segreguja...ale tego musza dokonac same... Tak bylo ze mna. Dziewczyny idzcie spac....:)
-
To mialo byc : wziac doslownie ze cie "odkryl" poprzez telefon kolegi kolegi szwagra.....odkryl doslownie...tzn zrzucil z ciebie kolderke....hihihi! Troszeczke mi kuknelo...
-
Swiat nalezy do szalonych....
-
Namietnosc ma to do siebie ze szybko mija - upewnij sie ze masz dobry telefon..... hahah!
-
Cma - zrobilas mi wielki komplement......ja bardzo lubie byc nienormalna.......kiedys bylam tak dlugo taka \"normalna\" ..... az zrobilo mi sie kiedys okropnie niedobrze...bo mi sie przejadlo...... Niech zyje nienormalnosc!!!!! Cma ale ty tez masz w sobie potencjal hihihi! Ale juz przysiegam - koncze wyglupy - ZYCIE JEST BARDZO PROSTE I PIEKNE!!!! Czyz nie ? Pan Bog lubi nienormalnych.......Ale mnie wpedzilyscie w bardzo dostatni nastroj...