Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

pełna szklanka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez pełna szklanka

  1. pełna szklanka

    Zycie po toksycznym zwiazku

    Ach, pomarańczko znajoma! Dziękuję Ci, dziękuję.... Jeżeli kiedyś napiszesz, że jestem całkowicie normalna i mam zdrowe poglądy, to chyba przeżyję załamanie nerwowe :) Jak na razie wszystko jest po mojej myśli, uff....
  2. pełna szklanka

    Zycie po toksycznym zwiazku

    Normalnie nie reaguję na takie wpisy. Ale nastąpiło nadużycie, tzn. niezgodne z moimi poglądami użycie nazwy \"miłość bezwarunkowa\" przez pomarańczkę. Dziewczyny nie leczą się z miłości bezwarunkowej, tylko jak najbardziej warunkowej. Leczą się z miłości takiej, w której ciągle musiały się wykazywać i zasługiwać na spojrzenie łaskawszym okiem przez pana i władcę, manipulatora, tyrana, jak zwał, tak zwał. Powtarzam: dla mnie to nie ma nic wspólnego z miłością bezwarunkową i nie o takiej miłości pisałam w swoich postach. Pozdrawiam :)
  3. pełna szklanka

    Zycie po toksycznym zwiazku

    Kryształku Pozwól, że i ja coś od siebie napiszę. Szczęście jest stanem ducha i umysłu. Umysłu dlatego, żeby umysł pozwolił duchwi (duszy) dojść do głosu. Żeby umysł przestał się czuć \"szefem\" jednostki, jaką Ty stanowisz. Jednostki, która składa się z ciała, duszy i umysłu. Jeżeli zaczniesz rozumieć doświadczenia swojego życia jako KOLEJNĄ drogę duszy do doświadczenia miłości bezwarunkowej... Jeżeli zaczniesz analizować (umysłem) wszystkie swoje dotychczasowe przeżycia, wszystkich ludzi, których spotkałaś na swojej drodze, jako NAUCZYCIELI, to dojdziesz do tego. Że wszystko to, co Cię spotkało, prowadziło do jednego. Poznania, czym jest miłość bezwarunkowa. W tej miłości obejmujesz miłością...najpierw kogoś (ja tak miałam), potem siebie. Tak jest chyba najłatwiej. Zdarza się, że najpierw trzeba odrzucić swoje uczucia do kogoś (patologicznego partnera), żeby poczuć miłość bezwarunkową najpierw do siebie, a potem rozciągnąć ją na tego partnera, a potem innych ludzi. To jest trudniejsza droga. Ale to dusza tak sobie wybrała, przed wcieleniem. Poprosiwszy przyjazną duszę (patologicznego partnera) o pomoc. Tak się dzieje wtedy, kiedy dusza jest ZDESPEROWANA, ponieważ przez wszystkie dotychczasowe wcielenia ciągle ulegała manipulacjom innych ludzi i ciągle zapominała o swoim głównym celu - DOŚWIADCZENIA miłości bezwarunkowej. Miłość bezwarunkowa nie jest utopią. O tym staramy się pisać i to przekazywać. To jest najwyższy stan, jaki może zaznać człowiek na Ziemi, podczas życia tutaj. Po śmierci ma to \"w pakiecie\"...bez żadnego proszenia i łaski. Po prostu w \"świecie dusz\" to jest stan normalny. Nikt nie musi się prosić, każdy tego doświadcza. Zaraz dokończę :D
  4. pełna szklanka

    Zycie po toksycznym zwiazku

    Ewcia ja mam spokój Buddy...:) nawet nie wiem, co pisać... Ci, którzy ostatnio mnie chcieli zrównać z ziemią...wstydzą się i jednocześnie cieszą, że ja nie reaguję. To jest piękne odczucie w ich życiu, i doświadczenie...widzę błysk aprobaty w ich oczach. Aprobaty NORMALNEJ, nie wywołanej strachem. JESTEM JA JESTEM JA MAM SIŁĘ JA TĘ SIŁĘ DAJĘ INNYM Po to tu jestem
  5. pełna szklanka

    Zycie po toksycznym zwiazku

    Pisałam 2 posty wyżej, że na razie nie jestem na diecie, tylko wypróbowuję sokowirówkę, żeby wiedzieć, co można wrzucić do takiego soku, i w jakich proporcjach :) A serek \"klinek\" ma chyba najmniej chemii z serków, może ktoś zna inny? Ale dziękuję za jak zwykle krytyczne uwagi. Z książki mi wynika, że najlepszy okres, żeby zrobić 1-dniową głodówkę, przypada na ten czwartek, więc wcześniej sprobuję oczyścić jelita i wątrobę. Na razie nie mam się co więcej szarpać, bo za 2 tygodnie mam 3-dniową imprezę z wyżerą i wypitką, więc głodówka dłuższa wcześniej nie ma sensu. Mogę najwyżej robić \"przymiarki\". :)
  6. pełna szklanka

    Zycie po toksycznym zwiazku

    No fakt :) Po zdjęciu pokrywki okazało sie, że cały serek jest \"na zewnątrz\", a wycisnęła się do środka z niego wilgoć z posmakiem serka :D Więc teraz mam serek z włóknami roślinnymi...(to, co było na zewnątrz koszyczka sokowirówki) :D:D:D:D:D Spróbuję jutro zjeść to coś jako porcję błonnika :D:D:D doprawię jakimiś przyprawami. Hehehehe ale mnie bawią te zabawy w sprzęty kuchenne :D:D:D i tak dobre rzeczy wychodzą :D
  7. pełna szklanka

    Zycie po toksycznym zwiazku

    Widać, że mam wolne :) Marlena, tak pomyslałam o Twoim ojcu... Po pierwsze, nie miej mu za złe jego rad odnośnie otrząśnięcia się po śmierci męża. On powiedział Tobie to, co sam by próbował zrobić. To znaczy, że z troską o Ciebie. To znaczy, że współodczuwał z Tobą, na ile potrafił. To znaczy - \"powiedział, co wiedział\" - ale to nie znaczy wcale, że miał nieczyste intencje. Linia porozumienia kobiety i mężczyzny w takich kwestiach bywa bardzo zawiła...ktoś musi wykazać więcej elastyczności za jakimś razem, ale za innym może dostać też to samo. Trzeba wierzyć w dobre intencje tych, którzy nas kochają. Po drugie, zajrzyj koniecznie na ten topik o głodówkach. Pomyślałam sobie, że może Twojemu ojcu by pomogło? W zasadzie nie ma nic do stracenia, jeżeli choruje i tak na nieuleczalną chorobę. Oboje moglibyście sie tym zająć i być może z doskonałym skutkiem, co najmniej psychicznym, dla Was obojga. Sama zadecydujesz, jak trochę poczytasz, czy warto spróbować.
  8. pełna szklanka

    Zycie po toksycznym zwiazku

    ŁAŁ zaczęłam 100 stronę !!!!!!!!!!!!
  9. pełna szklanka

    Zycie po toksycznym zwiazku

    Ja uważam, że, żeby mieć wybór, trzeba wiedzieć, z czego wybierać. W \"Rozmowach z Bogiem\" jest wyraźnie napisane, że najważniejsze jest DOŚWIADCZENIE. Że dusza i tak wszystko wie. Ale wie niektóre rzeczy koncepcyjnie. I wciela się w nasze ciało, żeby poznać coś DOŚWIADCZALNIE. Że jej dążenie jest jasno określone. Ma, za pomocą kolejnego ciała, doświadczyć, Czym Jest W Istocie. Ma doświadczyć, za każdym wcieleniem bezwarunkowej miłości. Nie pozna tej miłości, jeżeli nie zna wcześniej, co to jest miłość warunkowa. (Która, nota bene, właściwie nie powinna się nazywać w ogóle miłością). Dlatego w nasze życie, od niemowlęctwa, jest włączony STRACH, jako drugi biegun bezwarunkowej miłości. Strach rodzi KONTROLĘ. Chęć kontrolowania. Wszystkiego. Czytałam o eksperymentach na niemowlętach, kiedy fajne obrazki na monitorze pokazywały się za pociągnięciem sznurka. Super było niemowlętom, kiedy za każdym razem pojawiał się fajny obrazek. Kiedy wprowadzono utrudnienie - i nie za każdym pociągnięciem sznurka ukazywał się fajny obrazek - niemowlęta płakały. To znaczy czuły bezradność. Czuły BRAK KONTOLI. To niesamowicie ważny eksperyment. Pokazuje, że szczęście jest tą rzeczą, którą się należy NAUCZYĆ ODCZUWAĆ . Że nie powinno byc zależne od tego, co nam ktoś daje. Jeżeli chcesz być szczęśliwy - to masz to wypracować w sobie. JEŻELI CHCESZ. Jeżeli chcesz się uzależnić od losowego pociagania za sznurek - to jest Twój wybór. Ale możesz się uniezależnić. I raz, za pociągnięciem sznurka, ukaże Ci się jakaś mroczna postać - mówisz sobie - ta postać też istnieje...skoro jest w moim monitorze. Obejrzę sobie jej paskudną gębę, jej szpony... w sumie...szkoda mi jej, ze jest taka brzydka, i pewnie nikt jej nie lubi...
  10. pełna szklanka

    Zycie po toksycznym zwiazku

    O, i jeszcze coś dla Mrówki :) ************** Wyobraź sobie czterolatka, który o godzinie 18.30 nabiera ma wielkiej ochoty na lody. Idzie więc do swoich rodziców i prosi o nie. Lodów w lodówce nie ma, sklepy są już pozamykane. Rodzice mówią brzdącowi, że dostanie lody, ale jutro, a teraz czas na kolację. Dziecko zrozumiało, że lody dostanie, ale nie rozumie, dlaczego nie teraz, zaczyna wiec marudzić i wymyślać sposoby, jakie powinni według niego zastosować rodzice, żeby lody pojawiły NATYCHMIAST. Pamięta np. że ostatnio wujek Michał przyniósł lody, więc domaga się, żeby rodzice zadzwonili i ściągnęli wujka z łóżka, bo przecież razem z nim magicznie pojawią się lody. Wyobraźmy sobie dalej, ze marudzi tak przez następne 3 godziny, nie chcąc iść spać i zamęczając rodziców. Wymyśla przy tym coraz bardziej fantastyczne metody na uzyskanie lodów albo koniecznie upiera się przy nieszczęsnym wujku Michale. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że jeśli rodzice się zdenerwują, następnego dnia obiecanych lodów nie dostanie, tylko pojawią się one na deser dopiero w następnym tygodniu. Wyobraź sobie, że to ty jesteś tym dzieckiem, a rodzice symbolizują twoje Wyższe Ja. Pomyśl o tych wszystkich próbach wyafirmowania czy wymodlenia, które nic nie dały, albo nie dały tak szybko, jakbyś chciał. Jedna z rzeczy istotnych przy kontakcie z Wyższym Ja to szacunek – zarówno do siebie, jak i do tego, co jest w tobie boskie. Jeśli nie dostajesz od razu tego, o co prosisz, prawdopodobnie nie jest to dla ciebie na ten moment korzystne i właściwe. Kiedy przyjdzie właściwy czas, jeśli marzenie jest dla ciebie dobre i nadal tego chcesz, spełni się, choć niekoniecznie tą drogą, jaką sobie wyobrażasz. Dlatego tak ważne jest pozostawienie Wyższemu Ja otwartych drzwi, jeśli chodzi o drogę do spełnienia twoich potrzeb. Po pierwsze jest to przejaw szacunku, a po drugie przybliża spełnienie tego, czego chcesz. Jeśli zaufasz swojemu Wyższemu Ja, twoje wymarzone „lody” pojawią się następnego dnia po śniadaniu. Wyższe Ja działa w przemyślny sposób, wykorzystując okazje, których my na poziomie świadomym nie pojmujemy. Jeśli zaś będziesz marudzić, nie spać, wpadać w depresję, płakać, a może nawet rozchorujesz się z lęku, że lodów już nigdy nie będzie – twoje Wyższe Ja będzie miało masę dodatkowej roboty z tym, żeby wyprowadzić cię z histerii, a potem sprawić, byś usnął, odpoczął i był w wystarczająco dobrej formie, by przyjąć to, o czym marzysz. Jeśli w pierwszych latach życia miałeś trudne doświadczenia z rodzicami, prawdopodobnie masz także zaburzony obraz Boga. Wbrew pozorom osób, które nie czują się zbyt bezpiecznie w swoim życiu na skutek różnorakich rodzicielskich zaniedbań, zwłaszcza podczas pierwszych 4 lat życia, wcale nie jest tak mało. Powody są różne: różne ciężkie choroby rodziców, opuszczenie, rozwód, alkoholizm, kłopoty finansowe itd. Nasi rodzice są dla nas w pierwszej fazie życia, a często i długo potem, dosłownie jak bogowie. Jeśli zbyt często są zawodni, w dziecku rodzi się nieufność nie tylko wobec nich, ale i wobec świata, innych ludzi, bliskich związków, także boskiej opieki. Tak powstaje mit i wielka popularność Boga, o którym mówi się, że jest wielką miłością, a jednocześnie jest przecież wyraźnie okrutny. Jeśli miałeś trudne dzieciństwo, albo jeśli słowo „Bóg”, czy „boski” sprawia ci kłopot, albo jeśli czujesz, że zaczynasz się wewnętrznie spinać, przyjmij, że Wyższe Ja to ta część ciebie, która cię bezwarunkowo kocha i chce dla ciebie jak najlepiej, bez wyjątków. Uświadomienie sobie tej prostej rzeczy jest dla niektórych niełatwe, ale kluczowe, nie tylko ze względu na spełnianie marzeń, ale i sens i radość życia. Poczucie, że tak właśnie jest, sprawia, że możesz swobodnie, z ufnością i bez lęku poprosić o to, na czym ci zależy. Pozwala też zająć się innymi, pożytecznymi tu i teraz sprawami, zamiast wpadania w zaklęty krąg obsesyjnych myśli. Dlatego po tym, jak poprosisz Wyższe Ja o urzeczywistnienie tego, na czym ci zależy, warto wsłuchać się w siebie i zapytać, czym masz się zająć, gdzie skierować swoją uwagę w trakcie inkubacji marzenia i czy jest coś, co jest dla ciebie szczególnie ważne tu i teraz ********************
  11. pełna szklanka

    Zycie po toksycznym zwiazku

    Witajcie! Znalazłam coś a propos ostatnich dyskusji. Wklejam: ********************* \"Ostatnio byłem bardzo zmartwiony ze względu na nieporozumienie z pewną osobą. Kiedy zmartwienie narastało, przypomniałem sobie, że przecież szczęście jest sprawą wyboru. Rozpocząłem więc stosowanie różnych technik, aby znów poczuć się szczęśliwym. Problem jednak był taki, że w tym przypadku nie działały zbyt dobrze. Cóż, uwolniły mnie od poważnego napięcia i usunęły gniew, ale wciąż czułem się nieszczęśliwy. A więc zacząłem się zastanawiać o samej istocie bycia nieszczęśliwym. Jest to oczywiście forma oporu, ale oporu przeciwko czemu? Początkowe zmartwienie miało związek z oporem wobec czegoś, co zrobił ktoś inny – i to powodowało gniew. Z kolei późniejsze zmartwienie było łagodną formą depresji. Wiem, że depresja jest związana z uczuciem braku kontroli, ale zaprzestałem prób sterowania osobą, z którą się pokłóciłem - czemu więc wciąż miałem z tym problem? W końcu doszedłem do wniosku, że miało to związek z wieloma rzeczami, które działy się na świecie i martwiły mnie. Nie podobało mi się wiele spraw i czułem, że nic nie mogę na nie poradzić. Zacząłem się zastanawiać czemu martwiły mnie sprawy, na które nie mam żadnego wpływu. Wtedy zrozumiałem, że wpadłem w jedną z najstarszych pułapek dotyczących zmartwienia na świecie. Uzależniłem swoje szczęście od zachowania innych ludzi. W efekcie sprawiłem, że stali się posiadaczami mojego szczęścia, mogącymi użyczać mi go wedle swojego wyboru, kaprysu lub bez żadnego szczególnego powodu. Moje szczęście nie zależało już dłużej ode mnie. Oczywiście, będąc tym kim jestem, nie mogłem pozwolić, aby ten stan rzeczy trwał dalej. Pomimo tego, odzyskanie władzy nad własnym szczęściem okazało się zaskakująco trudne. Świadomość tego, co zrobiłem dużo pomogła, ale najtrudniejszą sprawą było wytrenowanie samego siebie, aby czuć się szczęśliwym niezależnie od ludzi, miejsc, okoliczności i wydarzeń. Zaskoczyło mnie w jak dużym stopniu moje szczęście zależało od tak małych rzeczy jak temperatura, słońce, przygotowywanie jedzenia, wiadomości, ton czyjegoś głosu, prawidłowe działanie różnych urządzeń, rachunki, konta bankowe, dostępność różnych rzeczy, czy inni są szczęśliwi, i tak dalej, i tak dalej. Moje szczęście zależało nie tylko od tej jednej osoby, ale od wielu innych spraw. Posłużę się tu metaforą biznesową: prawo własności do mojego szczęścia zostało podzielone pomiędzy tysiące akcjonariuszy. Kontynuując metaforę, jestem w trakcie „wykupywania” tych akcji. Moim celem jest stworzenie korporacji duszy, w której będę posiadał wszystkie akcje mojego szczęścia i gdzie tylko ja będę decydował, czy jestem szczęśliwy, czy nie. Jest to proces, ponieważ każdego dnia odkrywam posiadaczy akcji, o których istnieniu nie miałem pojęcia (łatwo jest ich rozpoznać: sprawiają, że czuję się nieszczęśliwy). W każdym razie mam zamiar wykupić wszystkie możliwe akcje. Wtedy posiądę własne szczęście. A czy Tobie też się to uda? \" *********************** Prawda, że obazowe?
  12. pełna szklanka

    Zycie po toksycznym zwiazku

    Gazelka, pisz, nie tylko czytaj :) Tam czasami tak trudno... Pamiętasz o lustrze? Nawet dzisiaj chciałam napisać Beffii. Kto za Ciebie ma przeżyć życie...
  13. pełna szklanka

    Zycie po toksycznym zwiazku

    Niestety, tak było w jej przypadku. Za jakiś czas okazało się, że \"nie spodobała\" jej się podwładna, więc rozpętała burzę, nawet nagonkę prasową. Skończyło sie listem uwierzytelniającym tzw. szanowanych osób dla tej podwładnej. Makabra. Nie wiem, jaki demon w niej siedzi...musi się czuć okropnie samotna w swojej fortecy. Kiedy się obudzi? Nikt nie wie...
  14. pełna szklanka

    Zycie po toksycznym zwiazku

    Jezu, przyczołgałam sie jeszcze, na ostatnich nogach...:D gówno, w ogóle nie wygląda na wysprzątane, mimo, że sie tyle napracowałyśmy :( No, ja jeszcze \"pracowałam\" na solarium :D ale tylko 10 minut Mamy umyte okna i wyprane firanki, umyte 1/2 podłóg... Ale, odebrałam telefon od byłego szefa. Zaprasza mnie, jako jedyną (zmienił pracę) na imprezę, którą organizuje. Jestem w szoku prawdę mówiąc...Powiedział, że jestem kobietą ...KOBIETĄ.... z rozumem....którą zapamiętał. Że ...krótko mówiąc, mam i ciało i duszę :D:D:D:D:D Że się przy mnie DOBRZE CZUJE !!!!!!!!!!!!!!!!! Bo może porozmawiać na różne tematy, a ja podejmę rozmowę !!!!!!! A na początku naszej współpracy chciał mnie zwolnić, pod wpływem mojej \"koleżanki\". \"Koleżanka\" mu nagadała niestworzone historie, a on nas nie znał i jej uwierzył. Matko Boska....taka była przekonująca...a ja ja uważałam za przyjaciółkę, bo własnie była taka przekonująca. Nie wiem, dlaczego kobiety potrafią się tak nienawidzieć...Niby czytałam kiedyś różne teorie...ale im ciągle nie dowierzam. Może Wy macie jakieś pozytywne doświadczenia z kobietami?
  15. pełna szklanka

    Zycie po toksycznym zwiazku

    Dziewczyny, trzymajcie za nas kciuki! Wzięłyśmy sie z córką za generalne porządki :D:D:D Najważniejsza jest JEJ współpraca!!!!! Zobaczyła, że ja sama nie daję rady z utrzymaniem chaty 170 m2. WRESZCIE !!!!!! lecę dalej, bo odkurzacz zamilkł (odkurza swój pokój) ::D:D:D
  16. pełna szklanka

    Zycie po toksycznym zwiazku

    Wiesz, Quest, to ciekawe...ja w realu to chyba tylko z córką mogę pogadać na \"te\" tematy. Ona coś rozumie, chociaż nie tłumaczę jej dogłębnie wszystkiego, co sama wiem, ale \"łapie klimat\". Dobrze sobie radzi ze stresami szkolnymi, przynajmniej na razie, i dość dobrze rozumie mechanizmy manipulacyjne, jakie wystepują w szkole. I w sensie \"wyścigu szczurów\" i w sensie nerwowych nauczycieli. No i zazdrości, zawiści wśród uczniów. Widzi różnicę między tymi kolegami, czy koleżankami, którzy ciągle mają jakieś kary i \"szlabany\" w domu. Jak potem odreagowują na innych. Poza tym dla niej jest już całkiem zwyczajną myśl, że ma nieśmiertelną duszę i tymczasowe ciało. To chyba najważniejsze. Tyle tylko, że też raczej Ona z kolei nie ma o tym z kim pogadać...:)
  17. pełna szklanka

    Zycie po toksycznym zwiazku

    Gratulacje, gratulacje...:( też bym tak chciała...ale żeby mi nagle smak na papierosy sam odszedł...i nie wrócił. Jak byłam w ciąży to właśnie tak się stało (tylko, że wrocił). Jako jeden z pierwszych objawów - wstręt do dymu papierosowego, o zapaleniu samej w ogóle nie było mowy. Czyli ciało jak chce - to potrafi...może się gdzieś doszukam jakichś afirmacji...:P
  18. pełna szklanka

    Zycie po toksycznym zwiazku

    Mrówka widocznie nie było dla kogo rezygnować z tego ego. Albo za wcześnie dla Ciebie, może byś wyszła z tego poraniona, zamiast się rozwijać. Miłość rozwija, poszerza horyzonty, daje radość. Radość, nie zaspokojenie żądzy. Nie wiem, co z tego czułaś. Na pewno coś pozytywnego też. Ale może po prostu byłaś egowa, bo on też? Prawidłowo odczytałaś jego komunikaty o sobie, kim dla niego jesteś, kim on jest dla siebie, czy u niego dusza w ogóle ma coś do powiedzenia? Jeżeli on jest czysto egowy, to twoja duchowość dla niego nic nie znaczy, może tylko niezrozumiałą naiwność, którą można wykorzystać. Bez zakochania trudno rozwijać miłość, bo nie ma się na czym oprzeć - tak mi się wydaje. Jeżeli nigdy nie byliście dla siebie tym kimś wyjątkowym i jedynym na świecie, chociaż przez krotki czas, to wszystko pozostaje takie miałkie, nawet wspominać nie ma czego... A to, że coś tam chcialaś - nie rob sobie wyrzutow. Mnie sie zdaje, że za wszystkim kryje się lęk przed samotnością...wymyslałaś różne racjonalizacje, żeby usprawiedliwić to, że chcesz z nim utrzymać znajomość...a pod spodem pewnie był strach przed tym, że zostaniesz sama, i co wtedy? Mówisz, że lepiej się czujesz, kiedy zerwałaś - no to już coś wiesz. Ja jak zerwałam, to czułam się fatalnie. Zamiast ulgi, poczułam śmiertelne zmęczenie i ciężar przekraczający możliwości udźwignięcia, pisałam o tym...Może coś Ci to pomoże w zastanawianiu się nad tym wszystkim :)
  19. pełna szklanka

    Zycie po toksycznym zwiazku

    kobietatrzydziestoletnia gracie role. Pomyśl nad tym, jakie.
  20. pełna szklanka

    Zycie po toksycznym zwiazku

    Mrowka nie da się pokochać dowolnie wybranego obiektu...sama o tym pisałaś. Chyba za dużo wymagasz od siebie. Chcesz teorię sprawdzić w praktyce. A zazwyczaj bywa odwrotnie, masz praktykę i sprawdzasz teorię.
  21. pełna szklanka

    Zycie po toksycznym zwiazku

    Mrowka, masz rację...pamiętam... Ale teraz nie walczę. Nie uważam w ogóle, że \"omamiłam\" i \"moje jest na wierzchu\"... Ja się teraz cieszę, że On kocha. Z zewnątrz może i wygląda tak samo, tylko wewnątrz jest różnica. Note bene, kiedyś spytałam \"a co będzie, jeżeli przytyję z powrotem te 5 kilogramów?\" - uslyszałam, odpowiedź, bez żadnego zastanowienia, że \"to nie ma żadnego znaczenia\". Nie znaczy to, że przestałam dbać o siebie, ale dbam zupelnie z innym nastawieniem, niż kiedyś.
  22. pełna szklanka

    Zycie po toksycznym zwiazku

    Mrówka, ja nie bardzo widzę różnicę... Kochać siebie = akceptować ciało i duszę. Inaczej chyba się nie da? Czy Twoja dusza jest w stanie powiedzieć Ci, że nie zasługujesz na miłość? To z zalożenia jest niemożliwe, żeby Ci dusza tak mówiła :) A więc zostaje ciało z egiem na spółkę. A w zasadzie samo ego....:) ciało po prostu jest. Jest faktem \"przyrodniczym\" czy jak go tam nazwać. To ego wyprawia różne manipulacje i OCENIA. Ego mojego kota ocenia, że ja to ja. Jakkolwiek bym nie wyglądała, naga, czy ubrana, gruba, czy chuda, jemu jest wszystko jedno, zawsze mnie traktuje z taką samą miłością. Mój kot mnie nie kocha za moje ciało. Kocha mnie, bo tak, i już. Bo wzięłam go do swojego domu i razem mieszkamy. On ma swoje ciało, a ja swoje, ale to tylko jakaś umowa między nami, żebyśmy się mogli rozpoznać w materialnym świecie. Między ludźmi to jest bardzo trudne, bo atrakcyjność świadczy o różnych rzeczach, zakotwiczonych w podświadomości...i trzeba chyba wielkiej pracy, żeby się do tych rzeczy dokopać. I nie wiem nawet, czy jest to potrzebne..myślę nad tym :)
  23. pełna szklanka

    Zycie po toksycznym zwiazku

    Witajcie! Idalia pisała o tej maści, że smaruje się i wchodzi do wanny, a po wyjściu to, co się nie wchłonęło, wyciera. Witamina A jest rozpuszczalna w tluszczach i w tym caly szkopuł, że inaczej jej się nie da dostarczyć do skóry. Więc wymyślają mikrogranulki, liposomy i jakies inne cuda w normalnych kremach, które stosuje się codziennie i nie zmywa. Natomiast Idalia pisała o stosowaniu tego od czasu do czasu, w wannie, kiedy skóra jest rozgrzana i nawilgocona i wtedy łatwiej witamina z tłuszczu w kremie przechodzi do skóry. Potem nośnik - lanolinę i wazelinę się zmywa. Chyba, że ktoś ma bardzo przesuszoną skórę, to może stosować np. na noc, ale też od czasu do czasu. Maść z witaminą A stosuje się też w leczeniu oparzeń i odmrożeń, wtedy, kiedy się chce przespieszyć usunięcie zrogowaciałego naskórka. Na twarzy używa się kilka razy dziennie, cienką warstwę, a na piętach i łokciach trzyma się tę maść dłużej, żeby najpierw doprowadzić do \"rozluźnienia\" zrogowacialego naskórka (maceracji), bo dopiero wtedy retinol może zacząć działać. Można też stosować częściej na szyję, bo tam nie ma tyle porów łojowych i potowych, co na twarzy, a skóra jest cienka i retinol jej się jak najbardziej przydaje (wspomaga syntezę kolagenu). Peeling z kawy raz na 2 dni, można zacząć od codziennego, jeżeli dawno się peelingu nie robiło. Bo za jednym razem się nie wszystkie martwe komórki naskórka usunie. Pobudza się krążenie podczas drapania, przesuwa limfę w kierunku serca (żeby łatwiej się usuwała, jeżeli jest w zastoju i tworzy grudki razem z tkanką tluszczową). Wykorzystuje sie ten stan również do lepszego wchłaniania zastosowanych potem balsamów i kremów po kąpieli. Potem można stosować co 2-gi dzień, potem w zależności od potrzeby. Ale regularnie. Co 2-dzień można się myć samymi rękawiczkami albo myjką. Jeżeli się zrobi za duże odstępy czasowe, to naskórek jeszcze gwałtowniej będzie odrastał, a zatem - rogowaciał, i trzeba będzie znowu zaczynać od nowa ścieranie. Balsamy używane na skórę niepeelingowaną są dużo mniej skuteczne. Każdy może sobie sam ocenić, jaki jest stan jego skóry i dostosować rożne środki. Nikomu się nic nie stanie, jeżeli zrobi o jeden peeling za dużo, i jego skóra zaprotestuje. Można też spróbować i z twarzą, delikatnie. Skóra na szczęście łatwo się regeneruje. A propos, widzialam ostatnio katalog Avonu...wielka nowość, krem z kofeiną do stóp...rewelacja....:D pobudź twoje stopy, czy jakoś tak :)
×