pełna szklanka
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez pełna szklanka
-
Witajcie! Ja właśnie miałam napisać na lekturach, że bardzo, bardzo dziękuję Prezentowi i mróweczce, że mi polecały te książki (\"Rozmowy z Bogiem\") do przeczytania na urlopie. Akurat taki okres sprzyja medytowaniu wszelkiego rodzaju. Kontakt z naturą (dla mnie to chyba idealne warunki naturalne, mówię o ciepłym, czystym morzu i lazurowym niebie, na tle gór). Najfajniej było na materacyku w wodzie, jak w łóżku wodnym, godzinami można leżeć, co jakiś czas przewalić się do wody dla ochłodzenia. Żadnego szoku termicznego, bo woda ciepła. I można sobie medytować. A teraz zmarzłam ze zmęczenia, po podróży, że pod koldrą mi było zimno, więc postanowiłam wziąć gorącą kąpiel, ale...nici z medytowania...bo tak: 1. trampki wilgotne zostały w samochodzie, trzeba wyjąć. 2. szczepki bazylii, co dostałyśmy w Splicie od miłego pana tambylca, ładnie się przetransportowały, ale umrą z braku słońca w garażu - trzeba wyjąć. 3. najlepiej zanim wyciągnę te walizy z samochodu, to byłoby umyć podlogę w sypialni i zmienić pościel, bo potem się wszystko zawali tymi ciuchami, i znowu sie tego nie zrobi. 4. segregacja prania. 5. pranie. 6. makaron, przyprawy - wszystko jest w samochodzie, nawet nie mogę ugotować.7. przegląd lodówki, powywalać. 8. okazuje się, że w samochodzie jest mnóstwo rzeczy, które akurat mi są teraz potrzebne 9. opłukać płetwy i maski - gdzie to suszyć, i gdzie potem trzymać? itd. Takie sa medytacje pourlopowe pelnej szklanki :) (powrót trwał 24 godziny, tzn tyle nie spałam, więc się nie dziwcie, że przeraża mnie ilość czynności, które muszę wykonać w najbliższym czasie) Ale, bardziej poważnie mówiąc, \"Rozmowy z Bogiem\" są rewelacyjne, dały mi dużo spokoju. Wracałam wolno! Na autostradzie w Austii jechałam 120, a w tamtą stronę ok. 160. Stres jest niesamowitą siłą. A Splicie i Dubrowniku ludzie są wyluzowani, nikt nie krzyczy, nie kłóci się. Atmosfera urlopowa działa zbawiennie na wszystkich - i tłumy turystów i mieszkańców. A w stolicy - Zagrzebiu, było, jak w stolicy - pospiech, ścięte , zatroskane twarze. Ludzie siedzieli w knajpkach, udając, że się \"relaksują\"...guzik prawda...wszyscy spięci, to było widać i czuć! Widziałam różnicę, bo dzień wcześniej byłam w Splicie, a dzień później w Zagrzebiu. W dodatku sama uległam stresowi, jak to opisałam przed chwilą. Jeżeli zawsze sa jakieś sprawy do załatwienia, i pozwalamy sobie na to, żeby to one nami kierowały, to nie dojdziemy do ładu wewnętrznego i harmonii... Wobec czego :) wyciągam trampki i bazylię. Później zdecyduję o kolejności dalszych poczynań :D Nara! :)
-
A zresztą, daruję ci, Presencie...u Was dalej upały? :)
-
Present, cieszę się, że u Ciebie w porządku, ale :P :(
-
Ja też oddycham świadomie przed spaniem. Na pewno uspokaja i pozwala łatwo zasnąć. Jeżeli się uda, to próbuję oczyścić się z myśli. Kiedyś moim normalnym stanem była gonitwa myśli...potem stopniowo doczytywalam w wielu książkach, że to niedobrze, i zaczęłam próbować się wyciszać właśnie za pomocą oddechu. I już nie mam gonitwy. W ciągu dnia też czasami oddycham, nawet wtedy, kiedy jestem śpiąca, i zdekoncentrowana. Wtedy z kolei z intencją powrotu koncentracji po oddychaniu. I też twierdzę, że gonitwa myśli była dla mnie niedobra, byla oznaką stałego dyskomfortu, tak samo, jak bezsenność...mój Boże, tyle lat to trwało...
-
Mróweczka, masz rację...\"kropla rozpłynęła się w oceanie\"...to było chyba to...doczytałam przed chwilą. Tylko, że ja się tego wtedy przestraszyłam, nie byłam w ogóle przygotowana, nic nie wiedziałam o tym. Nie czułam się ani dobrze, ani źle w tamtej chwili. Ale oddech miałam spokojny. Znaczenie zostało dolepione później, na podstawie tego, co było wcześniej i co było później. A w zasadzie ten moment pustki był przerwą rzeczywiście. Coś się skończyło i coś zaczęło. Ja się zaczęłam zmieniać. Ale mogę to ocenić dopiero teraz. Wtedy czułam się może jak noworodek, który jedyne, co może poczuć to to, że istnieje, bez żadnego relatywizmu. Nie wie, czy On jest wszyskim, to znaczy, czy jest jeszcze \"coś\" oprócz niego...
-
Dziewczyno tyrana zajrzyj tutaj: http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=942800&start=11310
-
Masz rację, Ewcia. Mnie ta depresja otworzyła...przestałam wmawiać w siebie, że mi się wydawało. Właśnie wtedy poddałam się. Przestałam wierzyć w to, że umysł można przeprogramować, jak się chce. Jeszcze nie wiedziałam tego, co wiem teraz, ale czułam, że można przeprogramować...ale w jedną stronę, w stronę wyrzucania i oczyszczania ze zbędnych programów. Jeżeli coś mi daje radość i spokój, to znaczy, że jest dobre, i nie trzeba tego ruszać. W sumie proste...
-
Wiesz, też myślałam, jak Ty. Przeczytałam, że pewnie jestem toksyczna, i należy tę miłość wykorzenić z siebie. Że to wszystko bujda była, a mnie się tylko wydawało. A w ogóle, to sama zniknie, skoro jest fałszywa. Guzik, nic z tego mi się nie udało. Miłość jest cały czas i się śmieje z mojego \" nie chcę cię znać\". Poddałam się. Ja się nią nie zajmuję, zajmuję się sobą. A Ona ciągle jest, taka sama. Domyślam sie, że widzisz to inaczej, ale nie jesteś mną. Ja pisze o sobie. Niektórzy mnie rozumieją. Pozdrawiam. Może byś się ujawnił, pomarańczu? Skoro tyle o mnie wiesz, to pewnie pisaliśmy już kiedyś na czarno. mnie by było przyjemniej, gdybym wiedziała, z kim piszę.
-
A teraz już mi nie grozi. Przebudowałam się od tego czasu, żeby juz nigdy nie być w takim stanie. Dlatego zaczęłam kochać siebie. Zrozumiałam, że jest mi to niezbędne, żeby nie być narażoną na ból utraty. Wyciągnęłam taką naukę z tego stanu. Jeżeli okaże się błędna, to trudno. Na razie się sprawdza.
-
Depresja pojawiła się z chwilą, kiedy z nim zerwałam i myślałam, że więcej go nie usłyszę, ani nie zobaczę.
-
Cześć Mrówkowska, ale masz ...napad myśli...ciekawa jestem, czy to są myśli \"egowe\" :) Na ile one są w stanie wytrzymać własną krytykę. Wiesz, pojawia się jedna myśl, za chwilę przeciwna i toczą walkę - Ty masz którąś wybrać i na którąś się zdecydować. Nie ma, że zostawisz obie, prawda? Bo to jest niekomfortowe dla \"ego\", chyba taka jest jego konstrukcja. W jednej chwili musi być jedna myśl, a nie 2 przeciwne razem. Bo wtedy nie wiesz, co robić. Nie możesz jednocześnie kochać i nienawidzić na przykład. Ciekawa jestem, jak myślisz. Właściwie nie wiem, do czego mnie te myśli mają zaprowadzić, ale takie mi właśnie przyszły, jak Ciebie teraz przeczytałam. To znaczy, czy to dobrze, czy źle, że w danej chwili zawsze musimy coś jednego wybrać i na coś jednego się zdecydować. Chyba dobrze, bo nie da się iść jednocześnie w prawo i w lewo? Może ego do tego jest potrzebne, żeby było wykonawcą? Oznacza ruch, działanie. A wyłączenie ego jest potrzebne do tego, żeby poczuć \"czucie\" i swoją prawdę...
-
Wiem, wiem...Ewcia Ale, czytam te fundamenty...cholera...chyba milczeć przyjdzie...:) Ale myślę, że udzielanie rad, jak ktoś o to prosi...to chyba można ? :O
-
Quest....:D No właśnie, to raczej było do pomarańczy... :D Ale nie wiem, czy znam kogoś, komu udałoby się ZAWSZE tak rozmawiać z partnerem, jak jest w tych zasadach...ale trzeba próbować
-
A ja wczoraj z tego Freuda to zrozumiałam jedno; Optymizm nie ma naukowego uzasadnienia, a wiec każdy kto mówi, że jest szczęśliwy, tylko ulega iluzji (czyli przejawia cechy pomieszania umysłowego) i nie należy go traktować poważnie. Ponieważ poważne osoby wiedzą, że życie jest ciężkie, a świat okrutny. Świat Freuda...faktycznie taki jest. Świat, jako ciągła walka, MUSI zmęczyć każdego uczestnika. w dodatku ci, co uważają, że walka jest czymś naturalnym...czują się nienormalnie na samą myśl, żeby przestać walczyć.
-
A ja myslę, że gdyby to ego zarządzalo miłością, to bez problemu moglibyśmy kochać dowolnie wybraną, i ściśle przez ego wyselekcjonowaną osobę. Nie wiem, czy komuś się udało... Też pozdrawiam, po drzemce wieczornej :(
-
Ewcia :D:D:D Recepty...Quest jest teraz potężną lokomotywą, a sama tego nie widzi...i to TEŻ jest piękne...a mnie daje dużo radości... Quest, pozdrawiam
-
Mrówcia, litości, jakie hasło mam wpisać??????? Jak nie chcesz upubliczniać, to (właściwie lepiej, ze względu na ......wzgląd...pomarańczowy).....to napisz mi maila, mam pod nickiem. Dzięki z góry chachacha......ale zabrzmiało :D:D:D
-
mróweczka, wymyślaj coś szybko, bo widzisz, co się dzieje :( widzialna, witaj po \"wcięciu\"
-
Ok, Present, zniosę jakoś i nawzajem zresztą
-
Jak ktoś się dobrze przyjrzy, to zobaczy, że podszywacz ma krótsze \"l\" ale masz ubaw, no niech cię.......
-
Quest, nie ty jedna tak chciałaś wmawiać...i zalożę się, że Ci, którym wmawiałaś, wmawiali Ci swoją prawdę, z tych samych powodów. Praktycznie biorąc wszyscy taż żyjemy, do czasu, aż się nie zaczniemy nad tym w ogóle zastanawiać. No i odkryć, że można inaczej. A potem już ciągle pilnować, bo \"stare ścieżki\" mają strasznie szerokie wrota, a \"nowe\" - furteczki. Dopiero, jak się okrzepnie, to można sobie zafundować nowe drzwi, a stare - wywalić...
-
No bo to jest smutna prawda...Presencie Tylko niektóre związki mozna poprawić, te mniej toksyczne, poczyta się trochę, tych \"Zołz\", czy marsów i wenus, i wystarczy. A z innych trzeba uciekać i tyle. Tylko potem po ucieczce ...też poczytać...i zmądrzeć :D
-
Wiesz, Present, ja jeszcze myślałam o innego rodzaju manipulacji. O własnym manipulowaniu własnym umysłem. To znaczy, że seks może być też nagrodą dla kobiety, kiedy facet stawia warunki jakieś, a ona je spełni, dostaje w nagrodę...właściwie oboje dostają nagrodę, nagradzają się seksem, i wcale wtedy nie musi być udawania orgazmów. Oboje czują się zadowoleni - bo On coś na niej wymusił, a Ona się podporządkowała - to On się czuje zadowolony. A Ona też, że zadowoliła wymagającego faceta. I oboje razem manipulują swoje umysły, i seks może być całkiem nieoszukiwany. Bo seks rodzi się w umyśle. To działa też w odwrotną stronę, kiedy kobieta wymaga, a facet spełnia warunki. Ale to według mnie są toksyczne związki, mimo, że czasem nawet tak nie wyglądają, i ich uczestnicy byliby zdziwieni, gdyby im tak to przedstawić.
-
Zaczęłam się zastanawiać, ale, faktycznie porno i duszno... Dla mnie seks był przyjemnością dla mnie...inaczej mi się \"nie chciało\"...i nie dawałam się wtedy zaciągnąć (pewnie po pierwszych próbach, stwierdziłam, że to bez sensu...bo ja nie mam przyjemności, więc i jego przyjemność bedzie oszukana...) Ale co to znaczy \"chce mi się\" dla kobiety? Dla mnie chyba wtedy, kiedy się czuje bezpiecznie. To znaczy, może mieć różny \"układ\", ale jasno określony, czyli z wyraźnie wytyczonymi granicami. Miałam raz taki luźny związek, tylko dla seksu wlaściwie, ale z obu stron to było jasno powiedziane, że oboje jesteśmy \"pomiędzy\" poważniejszymi związkami, a na tyle atrakcyjni dla siebie, żeby spędzać miłe chwile razem...wyszło jakieś 3 miesiące i pożegnaliśmy się bez wielkiego żalu. On kończył studia i wracał do siebie, a ja zostawałam. I ten seks był całkiem niezły, nikt nie udawał zakochania i nikt nie oczekiwał zakochania. Pewnie, gdyby trwał dłużej, zaczęłyby się problemy. A teraz myślę, że to \'chce mi się\' też wyglądało różnie, hmmm., czasami On musiał zasłużyć, czasami ja...ale najlepiej jest, jak nikt nie musi zasługiwać, tylko po prostu być tym, kim jest - to wtedy też jest jasny układ, i wtedy seks jest wyrazem miłości, a nie narzędziem do manipulacji.
-
No, został mi prawie miesiąc, kurde, tam też tak ma być :( :O...no, ale basen też ma być, jakoś damy radę :D A ja teraz zaczytałam się w topiku \"życie po rozwodzie\" i jeszcze w tym coś tam, \"ON cię nie kocha, koniec złudzeń\" Kiedyś czytałam dość napastliwy artykuł Kingi Dunin, zdaje się, na temat tej książki, w Wysokich obcasach. I nie jestem tak do końca przekonana, że tak powiem, \"kto ma rację\". Może ta książka jest dla \"początkujących?\" takich dziewczyn, co mają pierwszego chłopaka, żeby zrobiły szybki przegląd jego zachowań? Zresztą, nie wiem, czemu tutaj o tym piszę :D To z upału :D