Ksi-----dziękuję baaardzo za pamięć :-) Kofana jesteś! Sewalaine-----a czy Twój narzeczony się badał? Bo to chyba dość istotne,byście przebadali się oboje. Nie miej takich czarnych myśli,że zerwiesz,że odejdziesz i przede wszystkim nie zadręczaj się,nie snuj domysłów.Na martwienie się przyjdzie pora,jak Ci jakiś specjalista po wielu wielu badaniach powie,że nie możesz mieć dzieci.Ale to jeszcze nie nastąpiło,więc postaraj się tak nie przejmować.I wiesz...nawet gdyby sprawdził się najgorszy scenariusz,to chyba Twój narzeczony powinien zdecydować,czy chce być z Tobą...bo jeśli on Cię kocha,to bardzo go zranisz odchodząc z takiego powodu...mi się wydaje,że ludzie dobierają się w pray,bo się kochają,bo nie chcą być sami,bo chcą się w ten sposób spełniać i realizować-także poprzez posiadanie potomstwa.Ale rozmnażanie to nie jest nadrzędny powód dla którego ludzie się ze sobą wiążą.Takie jest przynajmniej moje zdanie.Poza tym tak jak mówiłam Sewalaine-dziecko zawsze można zaadoptować-nawet niemowlaczka,który dopiero co się urodził.I wtedy jedynie okres ciąży i poród są tym,co omija kobietę.Ale cała reszta-czyli wychowanie maleństwa od początku-czyli to,co moim zdaniem ważniejsze i piękniejsze-pozostaje...nie smuć się Sewalaine...pocieszam Cię i naprawdę tak uważam...chociaż sama mam dołka...