Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

karenina

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez karenina

  1. Cześć dziewczyny. Wróciłam od mamy. Posiedziałam tam trochę z Marcinkiem i sobie odpoczęłam. Teraz z naładowanymi bateriami wróciłam do domu i załatwiam sprawy związane z rodzinnym i dodatkiem. Mam do niego prawo jeszcze do końca grudnia, a potem to klops. Jeśli nie dostanę żadnej pracy to będzie strata. Niby 400zł., ale przy dzisiejszych cenach "wszystkiego" i wiecznych podwyżkach, zawsze to jakiś zastrzyk gotówki. Wysyłam CV jak tylko znajdę coś do czego bym się nadawała, ale póki co telefon milczy. Niestety :( A Marcinek to z dnia na dzień jest coraz bardziej rozkoszny. Ostatnio pani w sklepie powiedziała o nim, że jest czarujący :). I on taki właśnie jest - mały czaruś. Odkąd zaczął mówić, to w ogóle jest słodki. Nie powiem - czasem da w kość, ale ogólnie dziecko kochane. Aluisa - wyrazy współczucia. Bardzo mi przykro. Hanio - w Warszawie chyba bym się nie utrzymała - ceny zawrotne. Bunia - współczuję nocnych wymiotów, musisz być zmęczona... Ok, teraz porozglądam się trochę za pracą...
  2. Chyba coś pomyliłam, ale wydawało mi się, że pisałaś kiedyś cos o jakims Łukaszu. A może mi sie śniło? :)
  3. Dzięki dziewczyny za rady w sprawie CV. List Motywacyjny również wysyłam, bo często jest on wymagany. Wiem, że najlepiej dostarczyć dokumenty osobiście, ale niestety w moim przypadku nie jest to możliwe, bo musiałabym latać z dzieckiekm na ręku. Ostatnio jedno udało mi sie dostarczyć osobiście i Pani w recepcji poinformowała mnie, że nie może przyjąć, że muszę je przesłać mailem. Taki wymóg. Co firma to inaczej. Natomiast poprosiłabym o rady jak można uatrakcyjnić CV? Nie, żebym o tym nie myślała, ale jakoś nie mam pomysłu. Widzę, że Wy macie doświadczenie w tej kwestii, to może cos podpowiecie? Jula, czy Ty się spotykasz z niejakim Ł? Idę popatrzeć na zdjęcia.
  4. Witam szanowne panie :) Leje u nas od rana. Takie siedzenie w domu jest jak kara. Mąż wczoraj wyjechał, a Marcin strasznie tęskni. Jest jak u Pampusi - jak M w domu, to mały za nim krok w krok - nawet odkurzają razem. A dzisiaj mu jednak brakowało zajęcia. Ale daliśmy radę. Po południu pojechaliśmy do szkoły muzycznej i tam się rozszalał. Kupiłam mu tez płytę z piosenkami, które zna z zajęc i jak puściłam w domu to nic tylko by słuchał piosenki o huśtawce :) Sąsiadka mi umiliła wieczór, bo przyniosła tort i ciasto. Jej córka kończy dzisiaj 18 lat i skapnął mi się kawałek. Postanowiłam nie jeść tego już teraz, tylko jutro. Może mąż wróci to zjemy razem. Mam nadzieję, że nie pęknę i zostawię to ciacho w lodówce :) Ja w taka pogode oczywiście mam lenia. Oprócz prania i mycia naczyć nie zrobiłam dzisiaj kompletnie nic. Jak Marcin spał to sama prostowałam kości i czytałam książkę. Wydali kolejna część szwedzkiej sagi kryminalnej - musiałam kupić :) Tak poza tym to u nas bez zmian. Ja wciąż bez pracy. Tak się zastanawiam czy wysyłanie aplikacjii na maila ma sens? Chodzi mi o taka sytuację, gdzie w ogloszeniu jest podany e-mail i zwykły adres. Zastanawiam się czy e-maile są w ogóle drukowane i brane pod uwagę? Czy może pewniej jest wysłać CV i LM zwykłą pocztą? Jak myślicie? Pozdrawiam Was wszystkie. "Trzy rzeczy zostały z raju: gwiazdy, kwiaty i oczy dziecka" Dante Alighieri "Trzy rzeczy zostały z raju: gwiazdy, kwiaty i oczy dziecka" Dante Alighieri
  5. Hanio, to ma zawód, który rzeczywiście jest mocno absorbujący i wymaga poświęceń. Jakkolwiek życzę Wam, żeby udało mu się godzić taką pracę z życiem rodzinnym. Spadam oglądać "Mentalistę". Nawet wciągnął mnie ten serial. papapa
  6. Hanio, pamietam jak o tym pisałaś. No i pamietam też, że wysyłałaś męża do specjalisty. Wyszło coś z tego? A tak poza tym, to czym się Twój małżonek zajmuje? Bo tego nie pamietam. Rozwiązanie z sypialnią wygląda na dosyć uciążliwe, ale zawsze to dodatkowe metry. Jakoś to przeżyjecie. Tatonka, powiedz mi czy maść Laticord jest tylko na receptę, czy mogę ją dostać bez? No i podpisuję się pod pytaniem o ciążę. A w mieszkaniu rzeczywiście macie sporo pracy. Te zdjęcia przypominają mi nasz remont. Budynek chyba mamy trochę "nowszy", ale stan podobny. U nas dodatkowo w przedpokoju i kuchni była zupełnie zrywana podłoga i wylewana nowa. Śmiesznie było jak sie otwierało drzwi wejściowe i tak 30 cm w dól...
  7. Haniu, znamy Twoje warunki mieszkaniowe, ale dopiero po Twoim ostatnim wpisie zaczęłam się zastanawiać jak Wy się tam pomieścicie we czworo? Bo z tego co piszesz to z domkiem nie zdążycie. A tak poza tym, to widzę Ciebie tutaj częściej i czuję, że ta ciąża chyba dodała Ci skrzydeł (o ile to u Ciebie możliwe). :) Wyjazd nam się udał. Pogoda dopisała i pochodziliśmy sobie po górach. Teraz oczywiście zakwasy mamy niesamowite, ale jesteśmy z siebie zadowoleni :)
  8. Pampusia, jak dla mnie łózko jest bardzo fajne - takie na lata. Ja bym wzięła z szufladą - zawsze coś tam można schować, choćby pościel. Przynajmniej miejsce pod łóżkiem będzie zagospodarowane. Maja, mnie wczoraj też zaczęły boleć zatoki, dzisiaj na szczęście już jest lepiej. Mam ostry katar, zajete gardło, ale nie mam gorączki, więc oczywiście funkcjonuję. Czekają mnie ostatnie zakupy i pakowanie. A co do ratownictwa, to moja kuzynka spotyka się z ratownikiem medycznym. Radek jest gwiazdą każdej imprezy! Jak zacznie opowiadać o ciekawych przypadkach, to innym oczy bieleją. Ostatnio np przywieźli do szpitala mężczyznę, który był przebity płotem metalowym. Przywieźli go z tym płotem, bo przeciez nie powinno sie wyjmować ciał obcych z człowieka. Takie oto ma historyjki. Jula, jak egzamin?
  9. Hania to teraz chyba bez dostępu do internetu, także Thelly, póki co sama musisz nam tutaj "kwietniować" hehe :) Mnie dopadła choroba i ogólnie jest do doopy. A po jutrze wyjazd... Ach. Nie mam siły pisać. Trzymajcie się.
  10. Thelly, ja się kompletnie na tym nie znam. A nie masz obok wyniku wpisanej normy? Ja jak robię jakieś badania, to mam zaznaczone jaka jest norma/przedział. Może tatonka będzie wiedziała cosik więcej. Jula, kurczę, to nie jest trudne zadanie - Ty ze swoją wyobraźnią na pewno sobie poradzisz. A jak było na imprezie? Pampi - ja tez zazdroszczę Mai cierpliwości. Już kiedyś pisałam, że pracuję nad sobą i pochwalę sie nieskromnie, że efekty widzę spore. Mąż też, więc postęp jest :). Teraz mogę śmiało powiedzieć o sobie, że jestem dobrą mamą (kiedyś nie potrafiłam tego stwierdzić właśnie ze względu na nerwowość). Aczkolwiek jestem pewna, że do Mai to mi jeszcze szeset kilometrów zostało :) :) :) Maja, współczuję przejść z dzieckiem. Chwała, że masz dobrego dentystę - to skarb. Ja wybiłam zęba mając 7 lat. Potrafiłam powiedzieć gdzie boli, a konował, który przyjmował w przychodni niestety nic tam nie widział. A ja gryźć z bólu nie mogłam - 2 tygodnie żywiłam się startym jabłkiem i marchewką... Dopiero na chirurgii dentystycznej mnie zdiagnozowano. Także na mojej podstawie możesz pomyśleć ile cierpień i bólu zaoszczędziłaś Bartusiowi swoją mądrościa, spostrzegawczością i adresem dobrego dentysty. Pszczola, wierzę, że dojdziesz do siebie. Mam nadzieję, że taki czy inny sposób okaże się pomocny. Ma ktoś jakies info od Dasi? Buźka
  11. Ustronianka, czy Wy staraliście się adoptować dziecko? Kiedyś miałam takie marzenie, żeby jedno mieć swoje, a drugie adoptować. Nadal je w sobie mam. Zaczęłam się dzisiaj troche orientować w funduszach unijnych. Doszłam do wniosku, że chyba nie jest mi dane znaleźć pracę i zaczęłam myśleć o czymś własnym. Stąd te fundusze. Tyle, że rekrutacja do programu Kapitał Ludzki 6.2 rusza w grudniu. Szkolenia gdzieś od kwietnia 2011. Później pisanie biznesplanu i dopiero wtedy zostaną wybrane osoby, które dostaną dofinansowanie (20 osób z 50). Cały rok minie zanim mogłabym zacząć "działać". I tu dochodzę do kompletnej ściany, bo to o czym myśle z pewnością nie zapewni mi kasy z Unii. Muszę więc pomyśleć o czymś, co przekona komisję, tyle, że kompletnie brak mi pomysłu. Chyba zarządzę jakąś burzę mózgów w rodzinie. Albo wśród lipcówek hehe :)
  12. Spisałam się i wszystko mi wcięło! Cholera! Teraz będzie tylko w skrócie. Tatonka - dobrze, że obyło się bez niekończącego się ciągania po sądach. Jula, ty to się masz z tą swoja rodzinką. A co do gronkowca, to dobrze, że już wiecie. Marcin załapał go w wieku 7 miesięcy, w szpitalu. Dostał wtedy antybiotyk i teraz nie ma żadnych dolegliwości z tym związanych. Pampi - ja ostatnio też wydałam ubranka Marcinka. Innemu małemu Marcinkowi :) U nas 3/4 dnia lało, że masakra (jak to mówi Myniuś). Dzień śpiący i w sumie nic nie zrobiłam. Błąkałam się z kąta w kąt. Marcin zasypia, a ja wciągam Housa.
  13. Cześć :) Widzę, że tu ciąże pełną parą się rozwijają. Piszcie dziewczyny jak najwięcej, miło się to wszystko czyta :) SarahBan - no właśnie - jednak sama? Thelly, dzieki za hasło. Jak dla mnie trudne do zapamietania, bo nie znam tego wierszyka, ale dam radę. Wesele nam się udało. Bawiłam się super. Orkiestra się nie popisała, ale woda ognista zrobiła swoje i wytańczyłam się, że hej! No właśnie - piłam równo z pozostałymi, aż mąż powiedział, że się o mnie martwi, tzn. o drugi dzień. Ale było dokładnie odwrotnie - ja zdrowa jak nigdy, a on biedak zdychał... Musiałam kierować do domu, bo on nie był w stanie, tak źle się czuł. Dzisiaj z kolei zadzwoniła koleżanka i zaproponowała mi pracę sprzedawcy w Almi Decor. Pieniądze nawet fajne - po opłaceniu przedszkola zostałoby mi nawet sporo gotówki. Narobiłam sobie nadziei... Niestety nic z tego, bo praca jest co drugi dzień po ok 12 godzin. Gdyby mąż nie wyjeżdżał, to nie byłoby problemu. Rozmawiałam z teściową, ale ona dała mi do zrozumienia, że mi nie pomoże. Szczerze mówiąc to przez 3 minuty łudziłam się, że zgodzi sie poświęcić Marcinowi co drugie popołudnie i wieczór (rano byłby w przedszkolu). Wiem, że miałabym mniej czasu dla dziecka, ale powiem Wam szczerze, że uniosłabym to. Nie wiem jak ja przeżyję tę jesień i zimę. Dla mnie to, że nie mogę znaleźć pracy to osobista tragedia. Nie piszę więcej, bo już mi się chce wyć :(
  14. Wrócilismy z wesela - tak, tak, ja też sie bawiłam w tym tygodniu :) Padam na twarz i streszczę co nieco jutro. Chciałam tylko dać znać, że żyję :). Aaaa, i poproszę o hasło.
  15. Thelly, byłam przed minutą na poczcie i obejrzałam zdjęcia. Bardzo ładnie wyglądałaś. A mąż jaki zadowolony. Bije z niego tacierzyństwo :). Oj będzie on tego Waszego synka rozpieszczał :) :) :) A zmieniając temat - fajna ta Twoja bratowa? Lubicie się? Hanio, teściowie to chyba sią domyślają, skoro kolacja i w ogóle :) Maja, wystawianie aukcji jest strasznie czasochłonne! Sama ostatnio zrobiłam porządki w szafie i wystawiłam co nieco. Z jednej transakcji jestem szczególnie zadowolona, bo szczerze mówiąc sprzedałam coś za więcej pieniążków niż sama za to zapłaciłam :) Z kolei inne rzeczy wcale nie wzbudziły zainteresowania i nawet nie wystawię ich ponownie. Oddam mamie - niech sprzeda w lumpeksie. Sprzedałam też kilka książek i dzięki temu mam trzecią część sagi Camili Lackberg :) Bunia - szkoda, że zabieg za takie pieniądze nie przyniósł efektów, ale teraz to już myślisz o czymś innym, prawda? Ciąża na pewno dominuje. Jeszcze raz serdecznie gratuluję! Olam wracam do tematu Pawełka, ale myślę, że nie ma co wysnuwać aż tak daleko idących wniosków. Masz w domu bardzo żywe dziecko, któremu może trochę trudniej się skupić, ale przecież do tej pory rozwijał się normalnie. Zobaczysz, on na pewno jest z gatunku tych dzieci, które pewnego dnia poprostu zaczynają mówić i siusiać tak jak mama przez pół roku uczyła. I już. Buziaki dla wszystkich brzuchatek! I buziaki dla tych, któe dopiero się starają! Co do wit. D, to ja przestałam podawać Marcinowi jak miał 1,5 roku, ale... No właśnie, zaczął się pocić, a ja zatrzęsłam portkami, że to krzywica i wróciłam do podawania. Nie mam planu na jak długo. Niektórzy pediatrzy mówią o tym, że warto ja podawać do 3 roku życia. Zaniosłam dzisiaj kupkę Marcinka do badania na pasożyty. Wiem, że musze powtórzyć to badanie, ale zasugerowałam się wywiadem z pewnym pediatrą, który zasiał we mnie pewne ziarenko. Generalnie mówił, że warto robić takie badania, bo jednak dzieci bawia się w piachu i biorą rączki do buzi. Poza tym mają apetyt na słodycze i produkty mleczne (mój dałby sie pokroić). No i wysypka... powiedział, że lekarze czasem mylą AZS z obecnościa pasożytów, które mogą powodowac takie same zmiany skórne. Uczepiłam się tego ostatniego zwłaszcza, bo Marcin jemu niedawno znowu zaczęły wychodzić plamy... Mam nadzieję, że jak wygnamy pasożyty, to skończą się problemy ze skórą. Ok, nowela wysmażona :)
  16. Adu, kiedy o to zapytałam, powiedziały, że liczyły, że wyciagnę asa z rękawa... pokrętne myślenie. Gdybym miała taka licencję, to z pewnością bym o tym napisała. Nie napisałam, więc nie mam - dla mnie logiczne. Wyłączam laptopa, bo chciałabym jeszcze książke poczytać. papapa
  17. Adu, ja wiem, że tak jest.Z pewnością sprawdzały wszystko to o czym piszesz. Stanęło na tych kompetencjach, których bądź co bądź nie posiadam (chodzi o licencję zarządcy nieruchomości). Tego nie przeskoczę (chyba, że dadzą mi rok na podyplomówkę). Mimo wszystko uważam, że nawet, jeśli w ich oczach byłam skreślona, to choćby z racji dobrego wychowania, powinny przeprowadzić rozmowę do końca i zwyczajnie zadzwonić na drugi dzień i powiedzieć "Przykro nam, ale jest ktoś, kto ma lepsze kompetencje do sprawowania tego stanowiska".
  18. Jula, domyślam sie, że miało być, że pouczyli... :) Ty to masz przygody - pierwsza rundka z rodzina i juz policja. Nie przejmuj się - każdym autem jeździ sie inaczej. Trzeba wyczuć sprzęgło i potem już pójdzie. Olam, nie wiem czy to Cię pocieszy, ale u mojego syna nauka nowych słów przyszła nagle. Mam wrażenie, że odblokował się podczas naszego wyjazdu nad jezioro. Do tamtego momentu wszystko potrafił wyrazić róznie intonując słowa mama lub tata i pokazując paluszkiem... Może Pawełek potrzebuje więcej czasu. Może daj sobie odpocząc przez trzy dni i później zacznij od nowa. A czy on ma problem z okazywaniem uczuć? Wiesz, napisałas, że "może jest jakiś upośledzony" i dlatego pytam. Dzieci autystyczne nie lubia kiedy się je dotyka, nie przytulają się... Przepraszam, że piszę tak szczerze, ale widzę, że sama się zastanawiasz. Bunia serdecznie gratuluję, widzę, że następna do kolekcji :) SUPER! Mój syn się zaziębił. Niby nic, tylko katar i niewielki kaszel, ale jest taki niesówj i trochę marudzi. Dałam mu na noc Ibufen, bo miał stan podgorączkowy i juz się biedak poci. Oby to świństwo wypocił i oby jutro już był sobą. Nic Wam nie pisałam, że w środę miałam rozmowę kwalifikacyjną do pracy. Podpaliłam sie jak szczerbaty na suchary, a tu klops. Już mi emocje opadły, ale to była najgorsza rozmowa w moim życiu. Jeszcze nikt mnie nie potraktował tak źle. Zero szacunku dla drugiej osoby. Rozmowę przeprowadzały panie, które są psychologami, a zachowały się jak ostatnie kwoki. W połowie rozmowy przestały byc miłe i zaczęły zadawać pytania, które nie powinny padać. Jak Pani sobie poradzi z praca i opieka nad dzieckiem? Czy Pani zdaje sobie sprawę jak sie pracuje na takim stanowisku (administrator budynków)? I temu podobne. Po swojej tyradzie zakończyły rozmowę stwierdzeniem, że dalsza jej część nie ma sensu, i że moge już iść. Ja do końca byłam plomatyczna i asertywna. Wyszłąm z podniesiona głową. Jednak nie omieszkałam poinformować dyrekcji tej firmy jak zostałam potraktowana, i że to nie wystawia im najlepszej laurki. Wiadomo jak jest ze złymi opiniami... Przeprosiny usłyszałam, ale szkoda, że nie od szanownych pań psycholożek...
  19. Tatonka, bardzo dziękuję za komplementy. Ech połechtały moją próżność :) :) :) Co do soczewek, to już nie mam absolutnie żadnego problemu z zakładaniem i zdejmowaniem. Natomiast muszę kilka razy w ciagu dnia zakraplać sobie oczy, bo mi wysychają i wtedy czuję się jak bym miała piasek pod oczami. Przez to wieczorem, już jak położę Mynia, zakłądam okulary. W każdym bądź razie uważam soczewki za przecudny wynalazek i żałuję, że nie pomyślałam o nich wcześniej! Jula, jak Marcel? Filmik super - dzieciak wymiata jak ta lala :) Thelly - bocian u Was rzeczywiście nie próźnował :) No i fajnie, że udały się Wam zakupy. A bratowa już u Was zamieszkałą? Zapomniałam kiedy ma to nastąpić. Pampusia - wyglądasz rewelacyjnie! Olam - co u Was? Sylvianka - dwa lata... Powiedz, myśleliście o leczeniu, czy czekaliście? Bunia - co u Was? Dasia, a Ty i Karolinka jak się macie? Coś przestałaś się odzywać... U nasz bez zmian. Marcin szaleje, co chwilę uczy się nowego słowa. Jest cudowny! Bez niego byłoby nudno :) Postanowiliśmy sobie zrobić mały prezent na piątą rocznicę ślubu i we wrześniu jedziemy na weekend do Karpacza. Tylko we dwoje - to chyba jest najlepsze :) Dwa poranki bez konieczności zrywania się na nogi o 7 rano. Marcinek zostanie z rodzicami Artura. Już nie mogę się doczekać. Oby nam pogoda dopisała. Hanio - jak wakacje i Twoje samopuczucie?
  20. Dzięki za miłe słowa pod moim adresem :) Marcin też po bilansie. Ale chyba już o tym pisałam. Nie wiem jak to dokładnie wyglądało, bo mąż pojechał z małym (ja byłam u okulisty), ale genaralnie obaj wrócili zadowoleni :). Marcin dał sie obadać, pozaglądać gdzie trzeba i ogólnie był zadowolony. Tylko nie podobało mu sią jak pani doktor siusiaka badała. Ale któremu małemu facetowi by się podobało jak by mu obca baba w jajkach gmerała :) Byłam dzisiaj po prezent ślubny, za dwa tygodnie wesele kuzynki męża... Nie chce mi się iść wcale, a wcale... Zobaczymy jak będzie. Bunia- owocnych starań życzę :) Julka, jak Marcel?
  21. Julka, cholera, średnio to wygląda :( Oby lekarz miał dla Was dobre wieści. Kiedy to się zaczęło dziać? Myślałaś, żeby pojechać do szpitala?
  22. Maja Jula, z niecierpliwością czekamy na wieści. Trzymam kciuki, żeby to nie było nic poważnego!
  23. Oj dzieje sie tutaj, dzieje! Hanio gratuluję serdecnie! Rewelacyjna wiadomość! Szczerze mówiąc to chciałabym wiedzieć jakie imię wybraliście dla dziecka. Ale wiem też, że będziesz nas trzymała w niepewności aż do porodu - tak jak z Rubenkiem :P) Jula - Ty nie dramatyzuj z tym wielbicielem. Ja tam czuję jakiś podstęp (mąż albo jakaś koleżanka), raczej nie wierzę w jakieś tajemniczego wielbiciela, który wie, że się tutaj udzielasz. I tak wogóle to WIELKIE, WIELKIE GRATULACJE!!! Jeśli nie ma moich zdjęć to wysyłąm jeszcze raz.
  24. Thelly wszystkiego naj, najlepszego z okazji urodzin. Spokojnej i radosnej ciąży, szybkiej i sprawnej przeprowadzki i uśmiechu na codzień :) A tak w ogóle to ile Ty masz lat, jeśli wolno spytać? Ja w lipcu skończyłam 29. Moja ostatnia "2" z przodu... Piszę to, żeby zachęcić Cię do napisania swojej cyferki:) Jula - będzie dobrze Pszczoolka, nie zazdroszczę Ci sytuacji, w której się znalazłać. Walcz kobieto o swoje zdrowie i pieniądze! Życzę Ci dużo siły. Zaraz wyślę na pocztę zdjęcia, które zrobiłam dzisiaj sobie i Marcinowi. Okazja jest taka, że zarzuciłam okulary na rzecz soczewek kontaktowych. Póki co - przyzwyczajam się. Maja, tatonka, bunia i cała reszta- co tam, jak tam?
  25. Ja na chwilę i tylko po to, żeby Thelly pogratulować! Kochana - to dziecko na pewno będzie dla Was wszystkich wieeelką radością. W dodatku wychowacie je już we własnym domu! Gratuluję serdecznie! P.S. Jak zareagował mąż? U nas ok - nauka nowych słówek idzie w tempie ekspresowym. Marcin jest też po spóźnionym bilansie i rozwija się jak najbardziej prawidłowo. Pani doktor powiedziała, że gdyby nie miała w dokumentach informacji o chorobie, to nigdy by o nią Marcina nie podejrzewała. Marghi, jeśłi moge wyrazić swoje zdanie to uwżam, że Ty masz większy problem z odstawieniem syna, niż on sam. Chodzi mi o to, że Ty jesteś dorosła, a dajesz sobą manipulować małemu dziecku. Wiem, że łatwo mi się pisze, ale każda z nas przechodziła przez etap oduczania od czegoś tam (czy od piersi, czy od butelki lub od smoczka) i według mnie to jest tylko kwestia chcenia i determinacji. Powodzenia. Ok, spadam. Thelly - uściski!!!
×