Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

karenina

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez karenina

  1. Marcin jest juz prawdziwym przedszkolakiem - w poniedziałek miał pasowanie. Za bardzo nie spiewał i nie tańczył, ale ważne, że nie uciekł od razu do mnie, tylko wytrwał dzielnie. Nawet szpagaty robił jak widział, że robię mu zdjęcia :). Poza tym był pomocnikiem pani dyrektor i razem pasowali wszystkie dzieci na przedszkolaki. Oczywiście ten fakt nic w jego zyciu nie zmienił, poza tym, że uwielbia nosić znaczek przedszkola przypięty do koszulki. Tłumaczenia, że prawdziwi przedszkolacy już nie płaczą są, owszem przyjmowane do wiadomośi, ale nie rzutuje to na poranki. Kiedy otwieram drzwi do sali, to on swoją śpiewkę zaczyna, że mama nie może iść do pracy... Przynajmniej jak by mi tu krzywdę robili... :) :) :) Thally u nas w przedszkolu tez ospa. Marcin jeszcze zdrowy, ale w sumie wolałabym, żeby to przeszedł i miał z głowy. Widziałam dzieciaczki z pozostałościami tego fioletowego lekarstwa (jeszcze nie wiem jak się naywa) we włosach. Jeden mały blondynek to wyglądał tak, jakby mu mamusia płukankę zrobiła... Zyczę, żeby Tosia przeszła to łagodnie i żeby jak najmniej ją swędziało. Jula, jak dla mnie ten Wasz ksiądz, to nie ksiądz tylko biznesmen. Chyba zapomniał, że kapłaństwo to słuzba, a nie interes. My dawaliśmy 200 zł na chrzest. Więcej bym nie dała, bo moim zdaniem to i tak dużo. Hanio, wpółczuję Wam chorób. Najgorzej, że dopadło również Ciebie - wtedy sił mniej do zajmowania się dziećmi. Samaemu by się tylko leżało, a tu niestety wstać trzeba i robić sowje. Mam nadzieję, że już u Was lepiej. kwiatuszek - w miarę mozliwości klikam codziennie. Nie zawsze mogę, ale w domu w lapotopie dałam tę stronę do ulubionych i klikam :) Agatha fajnie Cię czytać, jak jesteś taka zadowolona i szczęśliwa. Oby Wam sie układało jak najlepiej. U Mynia poprawa. Nie chcę chwalić dnia przed zachodem slońca - ale na prawdę nie ma już takich odzywek i szanuje zabawki. Teraz caly czas mówi, że mnie kocha :) misiaczkowa - gratuluje synka, mąż pewnie pęka z dumy :)
  2. Jula, dziewczyny maja rację. Trzymaj się z daleka od takich historii, jeszcze sobie kłopoty na głowę sprowadzisz. Hanio, dzięki za gratulacje, ale ja jeszcze tej umowy nie podpisałam. Obecna kończy mi sie 24 listopada, a z nowego miejsca mam poznać odpowiedź około 22. Więc wolę poczekać z podpisywaniem, niż podpisać i od razu składać wypowiedzenie. Grunt, że mam jakieś zaplecze :)
  3. Theely, dzięki za wsparcie. Ja też stosuję tę metodę i na jego "nie lubię Cię" zawsze odpowiadam "A ja Ciebie bardzo lubię, mało tego, nawet Cię bardzo kocham". To przynosi skutek - na jakiś czas. System nagród perzerobiony i chyba się przejadł, bo doszło do tego, że on uważał, że nagroda mu się należy za sam fakt istnienia. Teraz próbuję z karami. Nie ukrywam, że jak nie dociera do niego to co próbuję tłumaczyć, to i głos podniosę. Nie mam nieograniczonych pokaładów cierpliwości i nie zamierzam pozwolić wejść sobie na głowę. Jakieś granice muszą być. Wiecie, najgorsze jest to, że te jego wybryki zaczynają się ni z tego ni z owego.To nie jest tak, że on coś mówi lub robi w odwecie za to, że czegoś mu zabroniłam. Tymbardziej tego nie rozumiem. Dziś z rana był sobą. Jak pojadę po niego do dziadków to też będzie super, a jak tylko wrócimy do domu to prędzej czy później na pewno się zacznie... Nie wiem, czy on teraz zaczął mieć problem z tym, że ja pracuję i przez to nie ma mnie dla siebie przez cały dzień? Rozważam już przeróżne scenariusze. Pampusia, bardzo mi się podobaja Twoje meble. W ogóle ładne i przytulne mieszkanko szykujesz. Thelly, współczuję problemów ze snem. Hanio - dobrze, że już jesteście w domu. Zdrówka życzę. Olam - wpółczuję Wam tego przeżycia. Dobrze, że zachowałaś zimną krew i zadzwoniłaś na pogotowie. Bunia, a co u Was?
  4. Dziewczyny, doświadczone matki - pomocy!!! Od pewnego czasu nie mogę sobie poradzić z zachowaniem Marcina. Dokładnie chodzi o to co mówi. W trakcie zabawy, beż żadnej przyczyny, zaczyna mówić, że mnie nie lubi, albo nie kocha, że mam sobie iść, bo on chce być sam, albo, że mam iść do pracy. Wczoraj powiedział do mnie: "nie żyjesz"... Rzuca zabawkami, mówi, że nie chce się bawić (bp. motorem). Kiedy mówię, że nie musi się nim bawić, to on wpada w histerię, bo chce się nim bawić. Jak go podniesie, to zaczyna się wszystko od nowa. I tak w kółko. Tłumaczenia nic dają. Prośby? Jak grochem o ścianę. Za takie zachowanie "znikają" jego zabawki. Wszystko to niestety nic nie daje. Dzisiaj po takiej akcji już nie dałam się przeprosić. Nie wiem czy zrobiłam dobrze, ale pomyślałam, że może jak zobaczy, że jest mi naprawdę przykro z tego powodu, to trochę z tego w nim zostanie? Co myślicie? Co ja mam robić? Dodam, że zachowuje się tak tylko wobec mnie. Do męża nigdy tak nie powiedział. Do babci i dziadka też.
  5. Dziewczyny, doświadczone matki - pomocy!!! Od pewnego czasu nie mogę sobie poradzić z zachowaniem Marcina. Dokładnie chodzi o to co mówi. W trakcie zabawy, beż żadnej przyczyny, zaczyna mówić, że mnie nie lubi, albo nie kocha, że mam sobie iść, bo on chce być sam, albo, że mam iść do pracy. Wczoraj powiedział do mnie: "nie żyjesz"... Rzuca zabawkami, mówi, że nie chce się bawić (bp. motorem). Kiedy mówię, że nie musi się nim bawić, to on wpada w histerię, bo chce się nim bawić. Jak go podniesie, to zaczyna się wszystko od nowa. I tak w kółko. Tłumaczenia nic dają. Prośby? Jak grochem o ścianę. Za takie zachowanie "znikają" jego zabawki. Wszystko to niestety nic nie daje. Dzisiaj po takiej akcji już nie dałam się przeprosić. Nie wiem czy zrobiłam dobrze, ale pomyślałam, że może jak zobaczy, że jest mi naprawdę przykro z tego powodu, to trochę z tego w nim zostanie? Co myślicie? Co ja mam robić? Dodam, że zachowuje się tak tylko wobec mnie. Do męża nigdy tak nie powiedział. Do babci i dziadka też.
  6. Hej dziewczyny. zyczę duuuuużo zdrówka chorym maluszkom. I chorym mamusiom również. Bunia, mam nadzieję, że mogliście wyjechać na Mazury w komlecie. Lu gratuluję, że udało Ci sie podnieść żelazo Oli samą dietą :). Co do makreli, to ja nie pomogę, bo nie mam doświadczenia w tej materii. Mój Marcin jak był mały to nie jadł ryb i już. Tatonka, ciszę się, że jesteście szczęśliwi. Tacy teściowie to nieoceniona pomoc - wiem co mówie, bo też moi teściowie to tez bardzo dobrzy ludzie i bardzo dobrzy dziadkowie. Dobrze móc na nich liczyć. Sylvianka, Pampusia, Lu - świetnie sobie dajeci radę. Silne z Was babki. Thelly - przyłączam się do gratulacji. I ząbków Szymonkowych i tarasu. Prawie wszystkie piszecie już o pasowaniu, a u nas cisza... Na pierwszym zebraniu Pani Jola powiedziała, że będzie w listopadzie - kiedy wszystkie dzieci już swoje odchorują. Wiem, że maluchy uczą się wierszyków, więc na pewno będzie. Moja sytuacja w pracy ziągle nie jest jasna. Ale nie nastwiam się na zbyt wiele... Z 27 osób zatrudnionych w dziale dystrybucji w różnych oddziałach spółki, pracę straci 18. Nie siedzę więc z założonymi rękami i nie liczę, że mnie to ominie, bo pewnie nie. Wczoraj nawet byłam na rozmowie o pracę. Wyszłam stamtąd zadowolona, nawet bardzo. Dziś zadzwonili z informacja, że przeszłam pierwszy etap, Drugi polega na tym, że prezes się zastanawia... I tak się będzie cholera zastanawiał do mniej więcej 23 listopada. Dzień później kończy mi się obecna umowa... Mam nadzieję, że dostanę tę pracę. 3majcie się.
  7. Juluś, żeby to choć trochę zależało od tego czy mogę coś zrobić... Póki co mogę tylko czekać i nie obniżac lotów - po prostu dobrze pracować. Jednak powiem Wam, że już przeglądam oferty pracy. I to mnie dołuje. U nas szukają albo programistów, czyli wąska specjalizacja, alebo przedstawicieli handlowych. To ostatnie u mnie odpada z uwagę na pracę mężą. Dziecko musi mieć w domu chociaż jedno z rodiców, a wiadomo jak pracują przedstawiciele - nienormowany czas i wiecznie w drodze :(
  8. Przepraszam Was za literówki, ale z pracy piszę - szybko i niedbale.
  9. Jula, współczuję małek Mai. A może warto podjechać do jeszcze jednego lekarza? Dlaczego oni nie mówia nic konkretnego! Przecież mógł wyjaśnić co może być powodem takich wyników, a nie mówić, że to normalne. A mi chyba przestało świcic słoneczko... W pracy będę reorganizacje, centralizacje i inne takie, w wyniku których oczywiście będą zwolnienia. Umowę mam do 24 listopada i nie spodziewam sie jej przedłużenia :(. Wiadomo, że zawsze leci ten, kto jest najmłodszy stażem...Taki prezent przed świętami. Pozdrawiam
  10. Pampusia - mi też się podoba Twój domek. Trochę Wam - budującym i wybudowanym, zazdroszczę. Własny domek z ogródkiem- dla mnie marzenie, którego pewnie nie spełnię. Marcin po chorobie wrócił do przedszkola. Ciągle coś tam popłakuje jak już ma wejść do sali. Ciekawe kiedy zrobi mi niespodziankę i przestanie płakać? Widzisz Thelly, ja o nim bez przerwy myślę w kategoriach "ciągłego baksy". Jak otwieram drzwi do sali, to śmieję się, że przyprowadziłam syrenę - bo wyje. Może nie powinnam tak pisać o Twoich dzieciach, w stosunku do swojego mogę sobie pozwolić na takie poczucie humoru, Twoje dzieci oczywiście powinnam bardziej szanować - bądź co bądź jesteśmy sobie obce. Także jeszcze raz przepraszam, obawiałam się tego, że możesz to źle odebrać i tak sie stało. Wiedz, że nie miałam nic złego na myśli. No to pa :)
  11. Ustronianko, przyjmij moje kondolencje. Bardzo Ci współczuję. Thelly, w tym roku Was dopadło. Do tej pory dyżurne chore dzieci, to były maluchy Julki. Broń Boże, nie nabijam się z Ciebie - wręcz przeciwnie - zyczę Ci duuużo sił na ten trudny czas. I żeby dzieci nie dawały za bardzo w kość. Marcin na szczęście w porządku. Mam nadzieję, że juz będzie ok, bo nie bardzo chciałabym tak co chwilę brać zwolnienia. Wiadomo jak w pracy na to patrzą. Zresza ja sama też nie czuje sie z tym super. Następnym razem może poproszę swoja mamę, żeby przyjechała na kilka dni. Muszę powiedzieć, że ten czas spędzony z Marcinkiem był cudowny. On bardzo szybko doszedł do siebie i w zasadzie we wtorek nie było śladu po chorobie. Grzeczniutki był, wesoły, chętny do zabawy. Nawet pomagał mi lepić pierogi. Wyglądał po tym jak duch - cały biały od mąki :)
  12. No własnie Hnaio, apropos zmęczenia, to pod tym katem (i tylko tym) cieszę się, że Marcin nie może chodzić do przedszkola. Odpocznę sobie :). Mały ma zapalenie gardła i do końca tygodnia dostałam na niego zwolnienie. Nie żebym leżała plackiem, ale tydzień "prac domowych" i zabawy z moim kotkiem (dzisiaj był kotkiem :) ) dobrze mi zrobi. Chcę zrobić zapas gołąbków, kotlecików mielonych i pierogów z kapustą i grzybami (jak ktoś ma dobry i sprawdzony przepis na pierogi to poproszę). Zostawiłam dzisiaj w aptece 140zł. Najdroższy był probiotyk. Musiał być w kropelkach, bo nie ma szans, żeby Marcin wypił całą szklankę rozpuszczonej saszetki. Kosztował 36zł z groszami. Poza tym poprosiłam o maść, która pomoże na zmianę skórną, której nie mogę sie u małego pozbyć (to jeszcze pozostałość po alergii) i maść na siusiaka. Ostatnio oglądałam go i niestety Marcinowi nie schodzi napletek. Mam przez dwa tygodnie smarować i później zacząć delikatnie odciągać. Nazbierało się tych maści, syropków i psikadeł i w aptece wyszło jak wyszło. Hanio czy plan B oznacza to oczym pisałaś? Rezygnujesz? Jeśłi tak to nie martw się. Za rok na pewno będzie duuuużo lepiej z czasem na naukę. Dzieci podrosną i wszstko stanie sie prostrze. Ewelinka, ja w obrazach biegła nie jestem, więc nie pomogę. A czy mogłabyś wrzzucić zdjęcia? Chętnie popatrzę jak się urządziliście. Za wiosnę planuję zmiany u siebie, może coś mnie zainspiruje?
  13. Ttaonka,cieszę sie bardzo, że tak dobrze ułożyłas sobie życie. Jak czytam o Twoim byłym, to jak bym czytała o swoim ojcu. Rodzice rozstali kiedy miałam 4 lata. I mimo tego, że miszkaliśmy w miejscowościach oddalonych od siebie o 3km, to niestety udało mu się o nas (mój brat miał 3 lata) skutecznie zapomnieć. Mam nigdy nie nastawiałą nas przeciwko niemu. W podstawówce urządzaliśmy sobie nawet z bratem wyprawy "do taty". Pamietam, że przyjmowała nas babcia (jego mama) - jego samego nigdy nie było. Kilka razy dał nam prezenty na Boże Narodzenie (na przystanku autobusowym). Poza tym odnowił kontakt na jakieś dwa tygodnie, kiedy miałam 15 lat. Wystąpił o rozwód i chciał się pokazać przed Sądem, że dobry z niego tatuś. Dzień po uzyskaniu rozwodu umówił się z nami. Na pieszo lecieliśmy te 3 kilometry i pocałowaliśmy klamkę. Dziś moja teściowa czasem się dziwi, że jak ja moge nie starać sie o utrzymanie kontatku z ojcem. Ja jej kiedyś odpowiedziałam, że to, że ona nie wyobraża sobie, że można nie kochać swoich dzieci, to nie znaczy, że inni myśla tak samo. Ja generalnie nie mam nic przeciwko temu, żeby ze swoim ojcem odnowic kontakt. Tylko, że moja duma stoi na stanowisku takim, że skoro on wybrał kiedyś życie bez nas, to on właśnie powiniem decydować o tym kiedy chce nas do niego włączyć. To on był dorosły kiedy wybierał. Tatonka, mam nadzieję, że Adrian się opamięta zanim będzie za późno. To się rozpisałam, trochę osobisty wpis, ale mam nadzieję, że wybaczycie. Marcin zaczął mi gorączkować. Wzięłam na jutro dzień opieki i jedziemy do lekarza. Jak dostane zwolnienie, to posiedzę trochę w domku, bo nie mam z kim zostawić syna. Hanio - ciesze się, że wszystko odnalazłaś. Pewnie poczułaś wieeelka ulgę :)
  14. Oj, Hanio, ale Ci się nazbierało. Dobrze, że wizyta u dentysty bya szybko, prynajmniej to z głowy. A Twój Jasiu wędrowniczek, miał gorszy dzień - każdemu się prztrafia. Pozdrawiam i dzięki za gratulacje :) Thelly, Lu wiadomo, że z pomocą dużo łatwiej. Też się czasem podpieram teściami. Na przykład, kiedy nie ma Artura, to właśnie oni odbierają Marcina z przedszkola, żeby nie siedział tam do 16.00. Jak po niego do nich jadę, to zawsze dostanę talerz ciepłego obiadku. W domu odpada mi myślenie o gotowaniu, zwłaszza, że dla jednej małej i jednej dużej osoby, to trudno coś wymyśleć. Gotuję jak wiem, że Artur przyjedzie. Na przykład wczoraj już nastawiłam zupkę pomidorową, a dzisiaj usmażę rybkę :) Artur był w szoku, że dostał taki prezent. Nie spodziewał się, czyli tajemnicę udało się zachować :). Dopiero po dwóch dniach to do niego doatarło i zaczął się ekscytować :). Teraz jest już po dwóch jazdach i zakochał się poprostu :) Agatka, gratuluję pracy. I Tobie i mężowi. To wspaniałe - cieszę się razem z Wami. Praca w domu dziecka jest na pewno wyzwaniem, ale wyobrażam sobie, że może też dać wiele radości. Jula, tak to jest, że przewagę maja dzieci, których oboje rodziców pracuje, chociaż ja uważam to za niesprawiedliwość. Bo niby jak masz szukać pracy, skoro dziecko nie ma miejsca w przedszkolu i musisz z nim być w domu? Błędne koło. BUnia, ja wiedziałam, że Ty tu zaraz po Hani jesteś tytanem pracy. Nie żal Ci tego czasu, kiedy mogłaś jeszcze być w domu? Kurczę, szkoda, że tak wyszło. No, wracam do pracy.
  15. Oj, Hanio, ale Ci się nazbierało. Dobrze, że wizyta u dentysty bya szybko, prynajmniej to z głowy. A Twój Jasiu wędrowniczek, miał gorszy dzień - każdemu się prztrafia. Pozdrawiam i dzięki za gratulacje :) Thelly, Lu wiadomo, że z pomocą dużo łatwiej. Też się czasem podpieram teściami. Na przykład, kiedy nie ma Artura, to właśnie oni odbierają Marcina z przedszkola, żeby nie siedział tam do 16.00. Jak po niego do nich jadę, to zawsze dostanę talerz ciepłego obiadku. W domu odpada mi myślenie o gotowaniu, zwłaszza, że dla jednej małej i jednej dużej osoby, to trudno coś wymyśleć. Gotuję jak wiem, że Artur przyjedzie. Na przykład wczoraj już nastawiłam zupkę pomidorową, a dzisiaj usmażę rybkę :) Artur był w szoku, że dostał taki prezent. Nie spodziewał się, czyli tajemnicę udało się zachować :). Dopiero po dwóch dniach to do niego doatarło i zaczął się ekscytować :). Teraz jest już po dwóch jazdach i zakochał się poprostu :) Agatka, gratuluję pracy. I Tobie i mężowi. To wspaniałe - cieszę się razem z Wami. Praca w domu dziecka jest na pewno wyzwaniem, ale wyobrażam sobie, że może też dać wiele radości. Jula, tak to jest, że przewagę maja dzieci, których oboje rodziców pracuje, chociaż ja uważam to za niesprawiedliwość. Bo niby jak masz szukać pracy, skoro dziecko nie ma miejsca w przedszkolu i musisz z nim być w domu? Błędne koło. BUnia, ja wiedziałam, że Ty tu zaraz po Hani jesteś tytanem pracy. Nie żal Ci tego czasu, kiedy mogłaś jeszcze być w domu? Kurczę, szkoda, że tak wyszło. No, wracam do pracy.
  16. Czuję się jak ostatnia wredotka, bo czytam ale nic nie piszę. Na usprawiedliwienie napiszę, że czytam w czasie krótkich przerw w pracy, a w domu nie włączam komutera. Coś ostatnio jestem tak przemęczona, że zasypiam szybciej niż mój synek. Kupiłam sobie witaminy z żelazem, może to mi pomoże... W pracy koniec miesiąca, jeszcze koleżanka wzięła tydzień wolnego i musiałam ją zastąpić. Także przerabiałam jej robotę i swoją. Dwa dni temu dwiedziła mnie koleżanka z córeczka i była pod wrażeniem tego, jak zmienił się Marcin. Przedszkole spowodowało, że stał się otwarty i odważny. Co chwilę popisywał się swoimi umiejętnościami na motorze. Przepraszam - rowerze, ale dla niego to motor. Żużel wciągnął go na dobre :). Swoją dobrą opinię o przedszkolu podtrzymuję. Co prawda jeszcze nie udało nam się pożegnać bez choćby jednej łezki i odwiecznego pytania : "A dlaczego musisz iść do pracy?", ale jak zamykam drzwi, to już jest w świecie zabaw i jest fajnie :). Pochwalę sie, że mięlismy niedawno 6 rocznicę ślubu i w związku z tym mąż kupił mi płaszczyk :). Oczywiście miałam wpływ na wybór, sam raczej by tego nie dokonał. Jest fajny. I mąż i płaszczyk :) :) :) Wybaczcie, że nie odniosę się do Waszych wpisów, ale muszę uciekać. Postaram się pisać częściej.
  17. Witajcie :) Ciekawy temat się zaczął. Chodzi mi dokładnie o Ciebie Thelly. Bo z jednej strony - konsekwecja. Zdziwiło mnie jak napisałaś "czy moja panna będzie chciała pójść". Pomyślałam sobie, że co to za dawanie sobą rządzić, uleganie 3 latkowi... W myślach zgoniłam Cię za Twoja uległość. A później przeczytałam wypowiedź Lu, że nic na siłę, że może dziecko nie jest gotowe, że jeśli masz możliwość się nią zająć jeszcze przez rok, to tez jest wyjście. No i właśnie - przecież Tosi nie miała czasu się przygotować. Nasze dzieci temat przedszkola miały wałkowany dobre kilka miesięcy - odkąd wywiesili listy przyjętych. TY i Tosia nie miałyście tyle czasu. Thelly, nic dziwnego, że ona jest zagubiona i trochę się boi. Także Thelly, głupio mi i przepraszam. Naszemu drugiemu pokoleniu gratuluję postępów - wstawnia, nowych ząbków, przybierania na wadze :) U Marcinka wczoraj i dzisiaj nie najgorzej. Przytulił się mocno, łezki poleciały, ale bez spazmów i odrywania siłą. Widzę, że mu się podoba w tym przedszkolu Wczoraj nawet mówi "Mamusia, a ja już nie chodzę do starego przedszkola, bo tam płakałem?". Po tej wypowiedzi widzę, że na prawdę nie był tam szczęsliwy. A tu co chwilę opowiada co robił, jakiej piosenki się uczą i jak się bawią w niedźwiedzia. Rano mały kryzys przy pożegnaniu z mamą jest do przeżycia. Lu - powodzenia w pracy - obyś wynegocjowała swoje. Wracam do pracy. Postaram się jeszcze zajrzeć.
  18. Kochane w temacie pzredszkola napisałyście już wszystko, także nie będe sie powtarzała. Podpisuję sie pod tym krwią :). Cokolwiek bym nie napisała, będzie to powtarzaniem Waszych słów, więc nie będe strzępiłą języka. Przedszkole, to bardzo ważna i potrzebna instytucja. Przytoczę Wam jedną rzecz, która powiedziała na zebraniu nauczycielka Marcinka. W ciągu swojej 23 letniej pracy w przedszkolu nie miała jeszcze takiego przypadku, żeby rodzice zabrali dziecko z przedszkola, bo się nie przełamoało i nie przyzwyczaiło. Także, dziewczyny - dzielne macie być i już :) Wczoraj dziadkowie wzięli Marcina do siebie na noc, a my wypuściliśmy się w miasto. Poszliśmy ze znajomymi na Winobranie, które właśnie się zaczęło. Wróciliśmy do domu akurat na walkę Adamka i ... nasza ukochana telewizja kablowa zakodowała sygnał. Bo RTL przecież nie kodował. Nie żebym sie interesowała boksem, ale jakoś wszyscy wokół ekscytowali się tą walka, że w sumie byłam ciekawa. Dopiero dziś dowiedziałam się, że dał radę walczyć 10 rund. Ładnie. Wracając do Winobrania, w tygodniu, jak mąż wróci chcemy zabrac Marcina na karuzele. Mam nadzieję, że mu się spodoba, bo jeszcze nie bawił się w wesołym miasteczku. A w piątek mam yrlop i zabieram syna do babci Danusi. Już się cieszy, bo pojedziemy pociągiem :) Hnaio i po strachu. Ja za to już drugi raz miałam sen, że jestem w ciąży i urodziłam córeczkę. Te sny są dla mnie bardzo przyjemne. Tymbardziej, że ja od 10 lat miałam raczej złe sny (i generalnie rzadko śniłam). Miłą odmiana :) lu79, fajnie, że Ola przybiera na wadze. Wiem, że to dla Ciebie radość. A co do pracy, ja pewnie też zacinęłabym zęby, byle tylko ją utrzymać. Marghi, właśnie jak samopoczucie? Agatha - zaglądaj częściej. Ustronianka, moja przyszła bratowa własnie zaczęła pracę w gimnazjum jako psycholog i jest, mówiąc delikatnie, załamana dzisiejszymi młodymi ludźmi. Powodzenia i nie daj się tym terrorystom :) Ciekawe jak tym Jula w sanatorium :)
  19. Oj dzisiaj dramat był przy rozstaniu :( Biedak płakał tak żałośnie... Kryzys jednak przyszedł, a łudziłam się, że jakims cudownym sposobem go ominie... Dziś mój mąż ma 30 urodziny. Fajnie, że wraca do domu to zrobię wieczorkiem dobrą sałatkę, może trochę winka wypijemy. Trzeba to uczcić. Obiadek urodzinowy i torcik będzie w sobotę. Prezent też mu wręczymy w sobotę. Aż nie mogę się doczekac jego miny...
  20. Oj dzisiaj dramat był przy rozstaniu :( Biedak płakał tak żałośnie... Kryzys jednak przyszedł, a łudziłam się, że jakims cudownym sposobem go ominie... Dziś mój mąż ma 30 urodziny. Fajnie, że wraca do domu to zrobię wieczorkiem dobrą sałatkę, może trochę winka wypijemy. Trzeba to uczcić. Obiadek urodzinowy i torcik będzie w sobotę. Prezent też mu wręczymy w sobotę. Aż nie mogę się doczekac jego miny...
  21. No, Hanio, to sobie wzięłaś na głowę. Ale jak Cię znam to sobie poradzisz doskonale. A jak skończysz z nauka to wexmiesz się za jakieś przetwory albo sprzątanie, bo będziesz miała nadmiar wolnego czasu. Jak budowa postępuje? Dawno nie meldowałaś. Tatonka, Marcin żużlem zachwycony. Zakochał się i koniec! Przeżywał cały wieczór, w nocy 2 razy sie obudził z tych emocji. Artur mówił, że na stadionie ludzie mięli ubaw, bo jemu się buzia nie zmykała, wszysko chciał wiedzieć. Hitem była polewaczka. Terraz jak chodzi siusiu to mówi, że poleje do kibelka tak jak polewaczka na żużlu :). Adu, to na prawdę tajemnica w jakiej gazecie pracujesz? Jeśli nie chcesz pisać, to nie, ale powiedz wprost, bo mam wrażenie, że ignorujesz naszą cierkawość :)
  22. Dziewczyny, przepraszam Was za literówki, ale pisałam szybko, bo w pracy jestem i nawet nie przeczytałam co tam nabazgrałam... Adu powodzenia na obu frontach - pracy i przedszkola :)
  23. Thelly, współczuję Ci przejść z Szymonkiem i zmartiweń o Tosię. Mam nadzieję, że teraz juz Panie zadbaja o to, żeby podać jej picie. Mąż dzisiaj jak odprowadził Marcinka do przedszkola to zadzwonił do mnie mówi, że mogę być na prawdę dumna z Myniusia, bo poszedł do slai bez nawet jednej rzywej minki i nawet nie pomachał mu na do widzenia. Widzę, że w tym przedszkolu podoba mu się duzo bardziej niz w poprzednim. Dzisiaj o 16.00 mam zabranie, więc dowiem sie ile będziemy płacić. Wiem tylko, że wszystkie dodatkowe zajęcia do końca roku są darmowe, bo przedszkole dostało na to środki z UE. Dzięki Thelly za pomyśl. Nie ukrywam, że bony di apteki, na paliwo czy też na zakupy, pojawiły się juz jako pomysł, ale jakoś przepadły. Co mnie w sumie dziwi, bo wyniki ankiety, którą przeprowadziłam, pokazały, że 70% ankietowanych właśnie taki upominek skłoniłby do zamówienia prenumeraty. Póki co będziemy dodawać filiżanki z wizerunkami najpiękniejszych zabytków Ziemi Lubuskiej. Ale proszę o dalsze pomysły, bo za chwilę będziemy promować prenumeratę roczną :) Hanio, znowu upiekłam ciasto drożdżowe wg. Twojego przepisu. Tym razem ze śliwkami. Wyrosło wspaniale i zniknęło raz, dwa :) Tatonka, widziałam zdjęcia na poczcie - fajna rodzinka :) Jula, Ty tez miałas ostatnio co przezywać. Współczuję.
  24. Sdu, strasznie jestem ciekawa jaki tytuł będziesz wydawała. Może na poczcie napiszesz? Gratuluję Ci sukcesu (jeśli jeszcze tego nie zrobiłam :)) i rozwijaj skrzydła. Jak już się zadomowisz i rozeznasz to mogłabyć mi podpowiedzieć czy prowadzicie prenumeratę swojego tytułu i jakie macie pomysły na przyciągnięcie nowych chętnych. Od jakiegoś czasu zajmuję się prenumeratą właśnie ipewne projekty i pomysły rodzą się w mojej głowie, ale dobrze tez podpatrzeć co sprawdza się u innych. A Wy dziewczyny, pomożecie? Prezent, w jakiej postaci, skłoniłby Was do zamówienie prenumeraty Waszego lokalnego dziennika?
×