Ksiuni
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Ksiuni
-
W kwestii drżenia - zdecydowanie jest to drżenie wewnętrzne - wielokrotnie obserwowałam dłonie czy widać na zewnątrz ale raczej nie jest to widoczne...to chyba poprostu tak odczuwalne drżenie mięśniowe... ale czasami ręce widocznie drżą.... takie to już uroki... Co do Magnezu - zgadzam się biorę:) sama łykam czasami również Potas i witaminę B1 Polecam również spacery jak tylko jest ładna pogoda....obrać trasę i przejść - bez względu na samopoczucie:) No chyba że pogoda nie sprzyja...
-
Dziewczyny! Wiem że Wam trudno, ja wczoraj poszłam na Jogę po raz pierwszy i oczywiście złapał mnie atak już na samym początku ćwiczeń - musiałam wyjść na chwilę...czułam że jeszcze chwila i upadnę - puls miałam chyba ze 160 ....wyszłam do szatni łyknęłam ziółek na uspokojenie popiłam zimną wodą i jakoś powoli wróciłam i skończyłam zajęcia razem z wszystkimi - co nie oznacza że już dobrze się czułam. Uwierzcie mi wiem - że to wydaje się niemożliwe - ja czasami również wątpię i przychodzą czarne myśli - że mi się coś stanie - że to napewno serce i zaraz dostanę ataku...ale mimo tych wszystkich dolegliwości tak bardzo realnych ...uczucia bólu, drżenia całego ciała, uczucia gorąca i zimna na przemian, drętwienie rąk, pot który zalewa z niewiadomych przyczyn.... to wszystko niestety są objawy nerwicy...pisałam już wyżej od 3 dni starałam się odstawić xanax - wczoraj niestety wzięłam 0,5 tabletki ale nie powiem żebym odczuła jakąś poprawę - stwierdziłam więc że muszę sobie sama jakoś poradzić. Ja też łapię doły - tak jak każdy kto boryka się z tą chorobą, ale trzeba naprawdę zmusić sie do myślenia pozytywnego. Na początek proponuję powtarzanie sobie kilka bądź kilkanaście razy dziennie, \"że to tylko przejściowe, że jutro już będę czuła się trochę lepiej -i każdy kolejny dzień będzie lepszy od poprzedniego, jestem spokojna i nic mi nie jest\" - może to głupie - ale jak będziecie sobie tak powtarzać to wasza podświadomość przyjmie to za fakt i tak się będzie działo- to naprawdę działa. Spróbujcie - ja też sceptycznie do tego podchodziłam - ale mimo że nie czuję się jeszcze dobrze - to jednak czuję się chyba lepiej - mam inne podejście do ataków - już nie wywołują takiej paniki jak dotychczas. Głowy do góry...nerwica jest straszna ale my jesteśmy od niej silniejsze - musimy w to wierzyć - bo jak nie to nic nam juz nie zostanie...
-
Witam wszystkich, ja też jestem po tkzw. \"dole\" - nie mówię że już jest wszystko ok - ale chyba zanalazłam sposób na swoje dolegliwości. Zaczęłam czytać książkę \"potęga podświadomości\" - gorąco polecam .... jestem w połowie zaczynam stosować to co tam napisane i \"oby nie zapeszyć\" to działa od 3 dni powstrzymałam się od brania Xanaxu, mam nadzieję że uda mi się odstawić całkowicie ten lek. Przestawiłam się na ziółka - co prawda zamulona może jestem bardziej - ale staram się myśleć pozytywnie że z każdym dniem będzie lepiej. Zgodnie z tym co napisane w tej książce - kilka razy dziennie wyciszam się i powtarzam sobie że \" zaczynam czuć się lepiej - to co teraz odczuwam to okres przejściowy prowadzący do całkowitego uzdrowienia, jestem spokojna, bezpieczna i nic mi nie grozi - jestem zdrowa, wszystko będzie dobrze\"...jak tak powtórzę sobie kilkakrotnie to naprawdę działa.... Dzisiaj rano np. obudził mnie szybki puls i uczucie strachu ...normalnie biegłabym po ciśnieniomierz i zaczynała łykać leki - a dzisiaj ułożyłam się wygodnie w łóżku postarałam się rozluźnić całe ciało i zaczęłam sobie powtrzać że nic mi nie jest, że wszystko ok, czuję się spokojna.... i pewnie niektórym z Was wyda się to głupie - ale podziałało... Spróbujcie naprawdę warto .... Od 2 dni staram się coś zmienić w swoim myśleniu ...staram się nie dopuszczać do siebie negatywnych myśli...to one tak naprawdę sprawiają że źle się czujemy....
-
Zazdroszczę Wam ...u mnie ostatnio jakiś gorszy okres ...napady lęku ...drżenie całego ciała...generalnie do d... Już mam czasami dość.... znowu się zaczynam zastanawiać czy to aby napewno nerwica... Boszzz niech ktoś mi wymieni głowę na nową...proszę....
-
Zdrowitka, jeżeli masz taką możliwość to pewnie idź do Psychologa - albo Psychiatry - powinni pomóc - chociaż zrozumieć tą chorobę - bo to jest najtrudniejsze - zrozumieć że pewne objawy niestety sami prowokujemy w tej chorobie a pewne są zupełnie od nas niezależne. Wiesz z nerwicą - bynajmniej u mnie jest tak, że jak mnie łapie - to myślę odrazu o najgorszym że zaraz umrę - że to napewno serce i tak myśląc zaczynam się sama nakręcać i odczuwać wszystkie objawy jakie towarzyszą właśnie atakowi serca . Smutne to jest - bo Ci co na to chorują od wielu lat wiedzą że wszystkie objawy jesteśmy w stanie mieć przy nerwicy ...drętwienie rąk, zawroty głowy, drżenie rąk, ciała, nieustający lęk i góla w gardle, duszności czy nawet skoki ciśnienia i niewyobrażalnie wysoki puls - mimo iż nie wykonuje się żadnego wysiłku.... oczywiście dobrze jest się zbadać- bo to ważne jest aby wykluczyć inne choroby - ważne dla zdrowia i dla psychiki - bo kiedy wykonujesz kolejne badania i wykazują że nie ma żadnych chorób - wtedy automatycznie jesteś w stanie panować nad \"złymi myślami\" prowadzącymi do pojawiania się takich czy innych objawów...ale to jest praca ...praca i jeszcze raz praca - jednak pamiętaj że nie można się poddawać! Trzeba walczyć - o siebie - bo życie z nerwicą jest do du... wiem coś na ten temat:)
-
Cześć Kobietki, u mnie bez zmian - choć muszę przyznać że miałam chyba ze 2-3 dni kiedy czułam się dobrze - niestety mam PMS - co chyba nasila moje objawy - ostatnio zaczęła mi drętwieć lewa ręka ...tak sobie myślę że pewnie przysnęłam na niej i teraz mnie boli:) taki ból jak \"zakwasy\" po jakimś ćwiczeniu...mam ndzieję że minie i to nie kolejny urojony ból nerwicowy... Wiecie nad czym się zastanawiam ostatnio ...jest tyle ludzi którzy cierpią na tą chorobę, po cichu w samotności - bodź ci \"szczęśliwsi\" w otoczeniu kochających je osób - i nikt nie wymyślił na to skutecznego lekarstwa które nie miałoby żadnych skutów ubocznych. Oczywiście nie twierdzę że to choroba ważniejsza od innych ...ale miłoby było gdyby ktoś pomyślał o nas.... Ja Kobietki staram się odstawić Xanax - być może dlatego dzisiaj przy o połowę mniejszej dawce ...coś mnie bierze....walczę jak mogę - staram się czymś zająć - ale same wiecie jak to jest... Ale! Dzisiaj udaję się na Jogę - mam nadzieję że to będzie sposób na pozbycie się tej wstrętnej nerwicy! Pozdrawiam Was Ciepło i życzę spokoju! K.
-
Cześć Kobietki, mam nadzieję że czujecie się dobrze. Dziekuję za odpowiedź w kwestii Jogi - wybieram się jutro żeby się zapisać- bo już sobie rady nie daję - jakoś mnie trzyma ta nerwica ostatnio niemożebnie - już mam dosyć - dzisiaj od rana coś mi nie tak - teraz znowu boli głowa i te podłe ciśnienie skacze...a było już przez 2 dni prawie ok.... Odebrałam wyniki krwi i jestem zdrowa jak ryba - tylko czemu się źle czuję??? To jest straszne...wiem że Wy to rozumiecie - te ciągłe niezapowiedziane i nieuzasadnione napady dziwnego uczucia lęku, ostatnio czuję w lewym ramieniu takie jakby drętwienie ...wydaje się że na tle nerwowym - bo występuje wtedy kiedy mam napad. Pisałyście o dusznościach - ja nie wiem czy to duszności - ale czuję jakby mi gardło ściskało coś ( wyniki tarczycowe ok) i czasami czuję takie dziwne drżenie ciała ...wam też tak się dzieje?
-
WItam wszystkie Panie po Świętach - moje były niestety takie sobie - dwa razy mnie tak złapało że mój biedny Małżonek leżał ze mną i trzymał mnie za rękę ...niestety nadal nie czuję się dobrze - a muszę chodzić do pracy - bo to dopiero 2 tydzień i chyba nie wypada żeby iść na zwolnienie....ależ to życie jest popierniczone... Któraś z Was wcześniej pytała do jakich wysokości potrafi mi skoczyć ciśnienie...do 198/114 - to mój największy skok.... teraz prócz Xanaxu od którego próbowałam się odłączyć musiałam powrócić i jeszcze dołożyć Pramolan.... dzisiaj zasuwam do internisty niech coś zrobi z tym ciśnieniem ...z resztą mam wyniki badań na chormony ( bo się łudzę jeszcze że to może tarczyca) ... Przez to wszystko zaczynam popadać w jakąś straszną deprechę .... dziewczyny jak wy sobie radzicie...już mam serdecznie dosyć tych gwałtownych napadów leku i drżenia rąk , całego ciała i i kłócia w różnych miejscach na plecach. Ktoś pytał czy drętwieje lewa ręka - owszem - drętwieje mnie czasami również i prawa - właściwie to takie napięcie mięśni - nerwowe które powoduje czasami ból. Nit nie napisał nic o Jodze - wiem że jestem tu nowa - ale czy może któraś w Was Dziewczęta próbowała się w ten sposób wyciszyć?
-
Dziękuję za wsparcie i zrozumienie - wiem że pisząc z takimi Osobami ja Wy - które świetnie to rozumiecie - mogę się poczuć lepiej. Popierniczone to wszystko - no cóż - ale jakoś trzeba sobie z tym wszystkim poradzić ... czytałam we wcześniejszych postach że trzeba się czymś zająć - świetnie to znam - "sama odkryłam" ten mechanizm zmywając podłogę w domu - najmniejszą ścierką jaką udało mi się znaleźć, prasując pranie które piętrzyło się w domu od jakiegoś miesiąca...ba! nawet z szuflad pościel z kory powyciągałam i choć jej się nie prasuje - mi to nie przeszkadzało. Jednego dnia - kiedy po kolejnej zmianie pracy musiałam wykorzystać urlop i posiedzieć w domu - pojechałam do rodziców i im zaczęłam sprzątać- mozecie sobie tylko wyobrazić jak się na mnie patrzyli? Niestety to wszystko pomaga na czas w którym się czymś zajmę - a później znowu wracają czarne myśli...a to że mam raka - a to że mam chorą tarczycę - generalnie wyszukuję coraz to nowe choroby no i panicznie jak Rosa boję się że umrę. Mimo tego wszystkiego staram się zachować resztkę zdrowego rozsądku - aby nie zwariować i coś z tym robić - lekarstw niestety chyba narazie nie uda mi się odstawić - choć nie lubię ich brać - bo wiem że to do niczego nie prowadzi ... postanowiłam że zapiszę się na jogę - podobnież można się w ten sposób wyciszyć i zrelaksować...może któraś z Was już chodzi i może powiedzieć czy to pomaga?
-
Czy ja coś zawdzięczam nerwicy?? Chyba nie...wręcz przeciwnie dezorgaznizuje mi życie całkowicie, nie potrafię o niej rozmawiać -bo tak jak tu już pisałyście wcześniej - ludzie którzy tego nie doświadczyli nie bardzo potrafią to zrozumieć. Mój ukochany Mąż który jest ze mną w tych wszystkich trudnych chwilach pewnie też już ma tego dość - choć nigdy - nigdy tego nie powiedział i dzielnie znosi kolejne godziny spędzone w szpitalu na ostrym dyżurze - bo mnie się wydaje że umieram.... Najgorsze jest to niestety - że nasze (Osób chorych na nerwicę) życie zaczyna się kręcić i podporządkowywać tej właśnie chorobie - ja codziennie jak rano wstaję zastanawiam się czy dzisiaj będzie normalny dzień? Ostatnio znowu mnie złapały bezsenne noce...złapałam się nawet na czymś wyjątkowo okrutnym że zła jestem że mąż obok śpi spokojnie - a ja kurde tak cierpię. Teraz siedzę w pracy i nie bardzo mogę się po wczorajszym ataku skupić - napięcie mięśni karku i ścisk gardła dobija ...no cóż - ale to ...mam nadzieję przejdzie... niestety mnie jeszcze zaczęło skakać ciśnienie ...i to do dość wysokich poziomów jak na mój wiek...
-
No cóż...są momenty ...szczególnie kiedy czytam że nie jestem sama że trochę mi lepiej- nie głupi wymyślił że człowiek to jednak zwierze stadne ( oczywiście bez obrazy;)) Ja odkąd pamiętam - staram się sama sobie z tym wszystkim poradzić...ale jakoś słabo mi to wychodzi. Piękne są chwile bez ataków- kiedy normalnie chce się żyć! Trzeba na to popatrzeć z drugiej strony - zdrowi ludzie nie doceniają tych "normalnych chwil" tak jak my... ja jak się czuję dobrze to potrafię się śmiać bez powodu - ale później przychodzą te chwile - kiedy mi się chce płakać...
-
To fakt - te ciągłe zmiany pogody ...są dobijające, ciągłe zmiany ciśnienia - nie wpływają pozytywnie.
-
Optymizmem wieje od Was...tak bardzo Wam zazdroszczę - ja wczoraj znowu byłam na pogotowiu... już sama ze sobą nie potrafię sobie poradzić - ten rok (2008) jest dla mnie jakimś jednym nie kończącym się koszmarem. I znowu prochy i tak w kółko ...czy jest jeszcze jakaś nadzieja???? Jak czytam Wasze posty to wydaje mi się że tak - znam te "złe chwile, dni" o których piszecie tak dobrze ...niestety jakoś mnie to nie pociesza .... i ta gula w gardle -nawet jak to piszę..... Mimo wszystko Zdrowych i Spokojnych Świąt....
-
Optymizmem wieje od Was...tak bardzo Wam zazdroszczę - ja wczoraj znowu byłam na pogotowiu... już sama ze sobą nie potrafię sobie poradzić - ten rok (2008) jest dla mnie jakimś jednym nie kończącym się koszmarem. I znowu prochy i tak w kółko ...czy jest jeszcze jakaś nadzieja???? Jak czytam Wasze posty to wydaje mi się że tak - znam te \"złe chwile, dni\" o których piszecie tak dobrze ...niestety jakoś mnie to nie pociesza .... i ta gula w gardle -nawet jak to piszę..... Mimo wszystko Zdrowych i Spokojnych Świąt....