Hej dziewczyny,
bardzo sie ciesze ze w koncu mam nadzieje znalazlam swoje miejsce u was bo bardzo dlugo szukalam podobnego forum. W lipcu poronilam swojego aniolka w 9 tyg w domowej toalecie :( dzien wczesniej bylam na usg bo krwawilam przez 2 dni i nikt nie wiedzial co sie dzieje dopóki nie poszlam na usg i kobieta mi powiedziala ze prawdopodobie jestem w trakcie poronienia bo malenstwo ma wymiary na 5 tyg...ponad 3 tyg chodzilam z martwym zarodkiem i wielka nadzieja na nowe zycie..Lekarze nic nie zrobili tzn kazali czekac (mieszkam w uk).Strasznie to przezylam ...Po 2 miesiacach dostalam zezwolenie dzialania o ponowne staranie. Z psychika bylo powoli dobrze az stwierdzilam ze jestem wystarczajaco silna na nowe wyzwanie...teraz jestem w 9 tyg w piatek dokladnie. Bylam u prywatnego lekarza i widzielismy z moim chlopakiem jak serducho bije a byl to 7 tyg chodz lekarz stwierdzil ze owulacja sie przesunela i to jest prawie 7. Przez caly czas myslalam ze poronienia mam juz za soba cale to cierpienie, ale jednak ta sytuacja zniszczyla mi troszke psychike bo nawet sie nie ciesze z tej niespodzianki bo ciagle mysle o tamtym. Jak tylko mnie cos zaboli to porownuje z tamtymi bolami i caly czas patrze na kolor moczu w toalecie...strasznie sie martwie ze mam takie podejscie do tego choc za 2 tyg mam kolejne usg i strasznie sie boje ze zobacze cos z czym sobie nie dam rady...Ja jestem silna osoba i bardzo pozytywna ale ta sytuacja mnie przylamala ....Mam termin na koniec maja :) Poradzcie cos dziewczyny, bo oszaleje a o mojej ciazy nikt nie wie z bliskich narazie. Buziaki dla was