mycha1977

mam do Was pytanko... po jakim czasie od poronienia kochalyscie sie pierwszy raz?

dzieki Kochane:* fajnie ze Was mam..

chcialam zlozyc reklamacje... nikt nie postawil kawy i skad ja teraz wezme zimna? ja cos nastroj mam do dupy... chyba dopiero teraz mnie rozwalilo bo wczesniej to ciagle sobie szukalam jakiejs roboty... ale chyba nie da sie ominac tego etapu... wiecie co... ja rozumiem ze dla innych to takie nic... jak przejscie grypy... ale ja wraz z tymi dwoma krechami poczulam sie mama... i nagle kazano mi wrocic do poprzedniego stanu... i strasznie mi z tym zle...

qociakwawa - mysle ze spokojnie mozemy Ci juz gratulowac:) moj pierwszy test tez byl taki ze ledwo bylo widac druga kreske a jednak bylam w ciazy... jakos sobie kompletnie nie radze z wlasnymi emocjami i nastrojem... wkurza mnie strasznie ze dla moich najblizszych jest juz "po temacie" i probuja mnie przekonac ze ja tez powinnam... a ja tak nie potrafie... nowak - rozumiem Twoje rozterki... ja pracuje u rodzicow a moj maz powiedzial ze on sobie nie wyobraza zebym tam w ciazy pracowala... nie ze wzgledu na ciezka prace ale wieczna nerwowke

ja juz pije trzecia ale zawsze moga czwarta ;) tylko ze mi odbilo i postanowilam sie na wszelki sluczaj przestawic na bezkofeinowa... tylko nie wiem czemu cholerniki tak sobie ja cenia... do2do - nie martw sie moj chlop tez tak ma i czasami chetnie bym go zamordowala albo troche gorzej;) my teraz tez sie wybieramy tylko nie wiem kiedy wybierzemy bo ja z kolei nie moge sie doczekac okreslenia terminu...

faceci tak maja... to ich cecha wrodzona... moj tez ostatnio mnie wnerwia...

hej Dziewczynki jak ja Wam zazdroszcz tych staranek... ja musze jeszcze dluuugo czekac... ze 2 m-ce mniej wiecej... to szmat czasu... a jak znam zycie to na zafasolkowanie bedzie potrzeba jeszce duuuzo dluzej... buziaki e-de - nie dajmy sie zwariowac... moj lekarz na szczescie nawet nie zaproponowal mi zadnych wspomagaczy cyklu... stwierdzil ze jak raz sie dalo zajsc naturalnie to i drugi raz sie da ;) ale luteinke pewnie bedzie chcial zaserwowac jak tylko bedzie fasolka na wszelki wypadek...

siemka to ja zyje jeszcze i mam sie w sumie calkiem przyzwoicie... to co kicia z ta tabelka?

aga35 - ja chodze do Teodorowicza, bylam u Borkowskiego, Studzinskiego i Piliszczuka Marka... a Ty z kim mialas do czynienia? w szpitalu zajmował sie mna glownie Iwaszko

ja sie obawiam ze bede "nekac" lekarza wizytami

tylko sie czasem zastanawiam czy my kota nie dostaniemy i zaczniemy robiz za duzo badan i przejmowac sie kazda pierdola

qociak - u mnie jest jak U Ciebie... tez nagle zrozumialam jak bardzo chce dziecka

gosia - GRATULACJE!!! myszorku - ciesze sie ze w koncu trafilas na lekarza a nie weterynarza... oni czasai zapominaja jak wazna jest nasza psychika... motylku - chwal sie ile wlezie swoimi szczesliwymi doswiadczeniami... my wcale nie uwazamy tego za egoizm a za tchniecie w nas wiary... nowak - nie martw sie czasami musi byc zle zeby bylo lepiej... mieszkam z tesciami wiec wiem cos o tym jak sie mieszka na kupie... aga35 - to jestesmy z tego samego miasta i w dodatku w tym samym wieku:)

ja tez tak chce... ale na razie musze soje odczekac

Motylku - super i masz racje ze sie cieszysz... kazdy powod do szczescia jest dobry...

ide w poniedzialek na kontrole do mojego ginekologa to z nim pogadam co on sobie mysli na ten temat... bo moze nie od razu sie starac ale milo by bylo nie musiec za bardzo wracac do nadmiernego uwazania

asmanko a usuwali Ci mechanicznie czy tabletkami?

Dorcia - co sie odwlecze to nie uciecze... jak sie poczela dzidzia to sobie poczeka moment az sie dowiesz... nie ma co sprawdzac przed terminem @ bo tylko sie czlowiek dodatkowo stresuje... ale oczywiscie zycze 2 kreseczek

lenka - jak ja Ci okropnie zazdroszcze... ale nie martw sie nie sle zlych wibracji bo tak pozytywnie Ci zazdroszcze... beatko - co za paskudny zbieg okolicznosci z tym 18 lipca... asmanka - rodzice sa niereformowalni czego sami nie zechca do tego ich nie zmusimy... madzia - a widzisz jak dobrze isc do lekarza... chwila wizyty i po strachu wiecie, ja sie strasznie cieszylam z tej mojej ciazy bo poczelismy w 1 rocznice slubu, to takie romantyczne... no ale romantyzm diabli wzieli... moj maz byl kochany jak sie nalezalam w tym szpitalu ale teraz chyba on juz jest po emocjach i nie do konca rozumie ze dla mnie to nie tak szybko mimo ze nie placze... ale powiem Wam ze strasznie duzo tych poronien... jak ja lezalam i czekalam na ostateczne wiesci to co rusz przybywala nowa neszczesliwa kobietka...

Madziu nie placz... a nie mozesz pozniej doniesc... u nas przyjmuja bez ale trzeba dostarczyc pozniej zeby nie wystawili faktury na platnosc.. wszystko bedzie dobrze tylko sie Kochanie nie denerwuj

Madziu moze lepiej sprawdz... lepiej byc przezornym a nawet potraktowanym jak histeryczka niz potem sobie wyrzucac ze moze powinno sie bylo pojsc...

czesc Dziewczynki :* troche sobie Was poczytalam lezac w szpitalu... niestety stalam sie jedna z Was... w piatym tygodniu poronilam moja Kruszynke... fajnie Was sie czyta i dobrze wiedziec ze dwupaczki daja nadzieje na przyszlosc... ja jestem dopiero na poczatku drogi... bo wydarzylo sie to 18 lipca...

wybacz kiciu kochana ze ja tak nieznie te zimne pijam ale zakrecona jestem jak sloik i na nic nie reaguje we wlasciwym czasie... nawet na pyszna kawke postawiona przed nosem... buziaki Slonka :*:*:*

Serumku - ale ja gapa jestem... biedna ta corcia ale przez jakiś czas będzie szczęśliwa że osiagnela co chciala... ale jak tak boli to nie będę już namawiala na korektę mojego mezulka

serumku - mam nadzieje ze synus po tej operacji szybko wydobrzeje... kicia - jak ja Ci tej wagi zazdroszcze... teraz i ja pewnie zaczne odchudzanko skoro okolicznosci sie zmienily... bo musze cos ze soba zrobic zeby nie zwariowac