Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

stokrotka80

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez stokrotka80

  1. Wiosno, bardzo mnie wzruszyły Twoje słowa... Masz niesamowite przemyślenia! Szczerze mówiąc ja też przeżyłam podobne \"oświecenie\" ze 2 miesiące temu. Chyba wtedy, kiedy straciłam wiarę w to, że będę biologiczną mamą. Przyśnił mi się wtedy taki niesamowity sen, że adoptowaliśmy małego Marcinka (miał 3 latka, piegi i jasne włoski:)). Nigdy nie miałam żadnych wyobrażeń jak będą wyglądały nasze dzieci a ten sen był taki realistyczny. Obudziłam się wtedy z jakąś nową siłą. Teraz ciągle się zastanawiamy, kiedy rozpocząć działania w kierunku adopcji (mój mąż chciałby już). Dlatego pytałam jakiś czas temu Nadwiślankę o to jak było z ich decyzją. Pewnie nadejdzie taki dzień, w którym stwierdzimy, że to dobry moment, aby zacząć procedurę... Mamy jeszcze zamrożone zarodki i prawdopodobnie jesienią zrobimy kolejny transfer. Gdyby się udało, w co nie bardzo wierzę to i tak za jakiś czas będziemy myśleć o adopcji. Bardzo chciałam popytać Was o Wasze przemyślenia odnosnie adopcji, ale to może znowu nie to forum... Z drugiej strony trudno by było ciągle pisać tylko o wizytach u lekarza. Dla mnie leczenie niepłodności i staranie się o dziecko to coś więcej niz tylko lekarstwa i zabiegi - to właśnie cała masa przemyśleń...
  2. Wiosno, strasznie mi przykro. Dobrze, że nie tracisz wiary. Skoro teraz masz taką wymuszona przerwę to może zrób sobie wakacje i odpoczynek od walki? Wiem, że nie da się odciąć od tego tematu, ale może chociaż przerwa we \"wsłuchiwaniu\" się w głos swojego organizmu dobrze Ci zrobi... Piszesz, że to był Twój 4 transfer, druga stymulacja - ja też jestem na takim etapie i kilka miesięcy temu poznałam dziewczynę, która akurat tez była na tym etapie. A teraz jest w ciąży... Udał sie 7 transfer z bardzo słabiutkich zarodków...
  3. Wiosno, czy już jesteś po teście?
  4. Nie wiem kim jesteś Locky, ale gdybyś uważnie przeczytała (lub przeczytał) to co pisałyśmy wczoraj to byś zauważyła (lub zauważył), że odpowiadałam na pytania... A dzisiaj może zbyt delikatnie, ale napisałam o tym, ze chyba nie powinnam pisać o Invimedzie na forum o Novum... Chyba nie potrzebnie odpowiadam na Twojego posta, nie muszę Ci się tłumaczyć z tego co piszę:) Zresztą Twoja wypowiedź pewnie była prowokacją, mam rację?
  5. Hej Pysza, odpoczęłaś sobie trochę? Ja znam tylko Invimed w Warszawie, więc trudno mi się wypowiadać o innych lokalizacjach. Faktem jest, że wygodnie jest mieć blisko klinikę. Ja czasami nawet w trakcie pracy wyskakuję na wizytę... Trochę się martwię, że na forum o Novum tyle mówię o Invimedzie:)
  6. Ja leczę się u dr Karwackiej - jest naprawdę super. Jest jeszcze taka bardzo fajna lekarka (i z kilku źródeł wiem, że dobry specjalista) - dr Ziółkowska. Z pozostałymi lekarzami jest tak, że słyszałam o nich i bardzo dobre opinie i raczej średnie, więc trudno mi się wypowiadać na ich temat. Jeden z lekarzy - dr Dworniak leczy moja koleżankę i ona go bardzo, bardzo chwali. Dzieki niemu ma synka a teraz stara się o kolejne dziecko. Z innych źródeł słyszałam, że jest specyficzny, a nawet niektóre dziewczyny mówią, że średnio miły. Także co lekarz to różne opinie...
  7. Tak jak pisałam wcześniej jestem bardzo, bardzo zadowolona z Invimedu i polecam. Novum jest bardziej reklamowane i większe, ale czy jest lepsze? Nie byłam więc trudno mi porównać. Według mnie w Invimedzie są świetni specjaliści (a moja dr to jest wogóle cudowna), bardzo dobre warunki i przede wszystkim podejście do pacjenta takie, z jakim jeszcze nigdzie się nie spotkałam. Wszyscy sa niezwykle mili i pomocni. Słyszałam, że w wielu kilnikach jest trochę jak w fabryce, a w Invimedzie jest bardzo indywidualne podejście do pacjenta - zaskakuje mnie to, że tak o mnie dbają:)
  8. Tak, w Invimedzie są spore zniżki jak się ma kartę Medicover - pierwsza wizyta gratis, kolejne 60 zł, zniźka na in vitro, na badania itp. Dzięki temu zaoszczędziliśmy dużo kasy.
  9. A w Novum nie ma zniżek i gratisowych wizyt dla osób, które mają karty Medicover, LuxMed itp?
  10. Joasia521, ja i mój mąż mieliśmy przed in vitro (ICSI) zrobione prawie wszystkie te badania, które wypisała Madziara 19.04.2008 (dużo tego, więc nie będe przepisywała) + jeszcze kilka. Z tego, co pamiętam to mój mąż miał robiony jeszcze test SCSA, test PCT, miał konsultacje u urologa, androloga, USG. Później jeszcze miałam dodatkowe badania. Nadwiślanko, my ostatnio strasznie dużo rozmawiamy o adopcji i właśnie tak sobie pomyśleliśmy, że zrobienie kroku w tym kierunku to jeszcze nie 100% decyzja. Myślimy, że tak czy inaczej kiedys adoptujemy dziecko. Nawet jak jeszcze nie wiedzieliśmy o naszej niepłodności rozważalismy taką opcję. Narazie jednak tylko czytamy i dyskutujemy na ten temat.
  11. OneWish, czyli u tego lekarza w Łodzi byłaś sama? To chyba źle bo przecież sprawa płodności dotyczy i Ciebie i Twojego męża... Wydaje mi się, że do lekarza w takiej sprawie lepiej iść razem. I może tak wytłumacz swojemu mężowi - że będziecie sie wspierać nawzajem, że chcesz go trzymać za rękę i czuć, że masz obok w czasie wizyty kogoś najbliższego na świecie, że słuchajac lekarza razem więcej zapamietacie. Jest jeszcze jedna rzecz - najważniejsza. Jak ten \"specjalista\" mógł mówić o szczegółach dalszego postępowania jak nie znał wyników badań Twojego męża???Domyślam się, że w Novum tak jak w mojej klinice badanie nasienia to jedno z podstawowych badań w trakcie leczenia niepłodności i żadna para go nie uniknie. Nic się nie martwcie, przecież w kinice będzie mnóstwo osób, które będa tam w takim celu jak Wy i prawie wszyscy mężczyźni, których tam spotkacie przeszli już raz czy nawet kilka razy takie badanie:) Badanie nasienia w pewnym momencie nie wyda Wam sie niczym nadzwyczajnym. Zresztą na pierwszej wizycie pewnie dostaniecie skierowania jeszcze na 1000 innych badań. Nie bójcie się tej wizyty - przecież celem lekarza, do którego idziecie jest to, żeby Wam pomóc. Nie sądzę, żebyś trafiła gdziekolwiek na drugiego takiego konowała jak ten, który spowodował Twój lęk...
  12. Wiosno, ja nie leczę się w Novum. Leczę się w Invimedzie i jestem naprawdę zadowolona ze wszystkiego (oprócz tych chwil kiedy pancjentka jest bardziej ważna od innych bo jest pacjentka ważniejszego lekarza). Mojej dr bym nie zamieniła na żadną inną bo jest naprawdę wspaniała. Ja po tym ostatnim transferze to nawet nie mogłam się załatwić a potem przez kilka dni za każdym razem przy załatwianiu się płakałam z bólu. A histeroskopię miałam w zwykłym szpitalu, żeby uniknąć kosztów. Nie udało mi się jednak uniknąć kosztów psychicznych:( Też miałam ją robioną w narkozie i obudziłam sie krzycząc z bólu... No, ale dosyć marudzenia:) Już planujemy sobie jak będziemy we wrześniu wylegiwali się nad cieplutkim morzem:) W prawdzie moje ciało jest trochę zmasakrowane przez te wszystkie hormony, ale co tam! Kupiłam sobie nowy kostium kąpielowy (rozmiar większy niż zeszłoroczny:)) i wmawiam sobie, że opalone ciało wydaje sie szczuplejsze:) A jak Ty się Wiosno czujesz? Mam nadzieję, że teraz się relaksujesz i codzinnie sprawiasz sobie jakąś przyjemność:) Ja nadal trzymam kciuki:) Nadwiślanko, powiedz mi, jak to bylo z Waszą decyzją o adopcji? My coraz częściej o tym myślimy ale mnie tak trochę ogarnia lęk. Zastanawiam się kiedy następuje ten moment, że wie się na 100%, że chce się rozpocząć procedurę adopcyjną...
  13. OneWish, Życzę Ci spełnienia TEGO NAJWAŻNIEJSZEGO życzenia!!! Gdybym umiała wstawiać takie kwiatki jak Madziara to bym Ci tu zamieściła cały bukiet:)
  14. Wiosno, pytałaś jakie mam plany. 1,5 tygodnia temu miałam histeroskopie, którą wspominam koszmarnie i teraz czekam na wyniki biopsji. Mam jeszcze 6 zarodków, ale narazie nie mam siły podchodzić do kolejnego transferu. Muszę odpocząć. Wymysliliśmy sobie wyjazd w \"cieple kraje\" w drugiej połowie września, więc kolejne podejście w październiku. Nie pisałam Wam o tym, ale po ostatnim transferze miałam troche problemów z nerkami. A wszystko przez pielęgniarki, które wciskały przede mnie na zabiegi pacjentki jednego z lekarzy a ja przez prawie 40 minut czekałam z pełnym pęchęrzem. W czasie transferu jedna z nich nacisnęła mi na pęcherz i... popłakałam się z bólu... Po transferze ból nie mijał (w okolicach pęcherza i nerek). Przez 2 dni strasznie cierpiałam i musiałam brać dużo leków przeciwbólowych. Nie wiem jak te moje zarodeczki miały przeżyć w takim zbolałym brzuchu:( Kolejnym traumatycznym przeżyciem była histeroskopia, ale może nie będę opisywała tego, żeby nikogo nie zrazić do tego badania... Po tych właśnie przeżyciach poprostu mam uraz do wszelkich zabiegów i cholernie się boję kolejnego bólu nie do wytrzymania. Chyba musi minać kilka miesięcy... Limako, strasznie Ci zazdroszczę. To musi być wspaniałe uczucie... Wiosno, nadal trzymam kciuki:)
  15. OneWish, Przeczytałam Twoja historie i poprostu brak mi słów... W zasadzie już po kilku zdaniach domysliłam się u którego \"super\" specjalisty w Łodzi byłaś bo poznałam już kilka dziewczyn które skrzywdził. Tego Pana (i jego syna - no chyba że trafiłaś do syna właśnie) należałoby chyba wywieść gdzieś daleko... Przede wszystkim potraktował Cię fatalnie!!! Lekarz powinien dać wsparcie a nie bombardować Cię tysiącem okropnych stwierdzeń. Jak to możliwe, że coś stwierdził, nie do końca wytłumaczył, nie leczy Cię i jeszcze wziął za to kasę??? Jak mógł Cię tak pozostawić samej sobie? To najlepsza z możliwych decyzji, że postanowiłaś pójść do innego lekarza w innej klinice. Mam nadzieję, że po tej wizycie zobaczysz światełko w tunelu i gorąco Ci tego życzę. Z tego co piszesz, masz przy sobie wspaniałe osoby, które Cię wspierają a to juz połowa sukcesu. A reakcja Twojego męża była całkiem normalna bo mężczyźni podchodzą do takich rzeczy \"zadaniowo\". To my płaczemy tygodniami a oni przyjmuja fakty i szukaja rozwiązań. Wiem co mówię, w końcu jestem psychologiem:) A tak na pocieszenie powiem Ci, że Bromergon przez kilka pierwszych miesięcy brania działa depresyjnie i usypiająco. Może właśnie leki pogłebiają Twój smutek? Ja biorę go ponad rok i teraz już nie odczuwam takich dolegliwości. Trzymaj sie dzielnie i pisz często!
  16. Wiosno, trzymam kciuki! Życzę Ci z całego serca, żeby Wam się udało. Bardzo dobrze, że masz obmyślony plan działania na kolejne miesiące bo to chyba dzięki temu ma się poczucie, że nie stoi się w miejscu. Szczerze mówiąc ja juz straciłam swoją nadzieję i wiarę w powodzenie kolejnych prób:( Może za jakiś czas powrócę do równowagi...
  17. Ładnie nas Madziara podsumowała:) W takim razie i ja się melduję! Oczywiście czytam Was codziennie i też się obawiam czy nie wylecę przez to z pracy:) Ja teraz mam przerwę w działaniu. Tydzień temu miałam histeroskopię, ale chyba wolę tego nawet nie wspominać. Nic mi nie znaleźli, ale czekam jeszcze na wyniki biopsji. Ostatnio trochę jestem zdołowana tym wszystkim, chociaż sama przed sobą i wszystkimi na około udaję, że jestem w lepszej formie. Wiecie co, rozmawiałam z pewną bardzo mądrą osobą i ta osoba uświadomiła mi kilka ważnych rzeczy. Pomyslałam sobie, że podzielę się z Wami jej słowami. Powiedziała, że to nie jest tak, że mogę teraz powrócić do takiego spokoju i życia jakie mieliśmy zanim zaczęliśmy starania, takiego za którym tęsknimy. I że tak naprawdę to już nigdy nie będzie tak jak kiedyś i ten spokój musimy odbudować na nowo, co nie oznacza, że będzie gorzej niż kiedyś - może być nawet lepiej bo z nowymi doświadczeniami. Na moje pytanie dlaczego tak strasznie przeżywam to, że inni mają dzieci a ja nie, dlaczego nie mogę tak zupełnie normalnie kontaktować się z koleżankami, które są w ciąży, odpowiedziała - \"a chciałabys nie mieć emocji?\". Uświadomiła mi, że moje odczucia są całkiem naturalne, że tak się reaguje na takie przeżycia jak mam (jak my wszystkie mamy)... Może i Was te słowa skłonią do refleksji (takich pozytywnych)...
  18. Cześć dziewczyny, Niestety znowu nie udało się:( Teraz robimy sobie przerwę na ok 2 miesiące a za 2 tygodnie będę miała histeroskopię. Jakoś trudno mi się pozbierać...
  19. Mam jeszcze jedno przemyślenie... Ja na początku moich zmagań ciągle mówiłam, że chcę mieć dzidziusia, a mój mąż wtedy mówił, że skoro moje pragnienie dokładnie tak brzmi to to wszystko nie ma sensu... I dopiero po czasie dotarło do mnie, że dążymy nie do tego, żeby mieć "dzidziusia" a do tego, żeby mieć "dziecko" w rozumieniu owoc naszej miłości. I dla nas to moze przejawić sie na dwa sposoby - albo poprzez połączenie naszych komórek albo przez adopcję dziecka (nie koniecznie dzidziusia)...
  20. Miało być: Cześć dziewczyny:)
  21. Cześć dziwczyny, jestem juz po punkcji i po transferze 2 zarodeczków. Trochę sie nacierpiałam bo po transferze mialam silne bóle brzucha, ale już jest ok i jestem dobrej myśli. Mam zamrożonych jeszcze 6 zarodków - ostatnio miałam mniej. Wyobraźcie sobie, że w czasie narkozy śniło mi się, że jestem na plaży:) Dziękuję za trzymanie kciuków:) Obiecuję, że się odwdzięczę:) Wiosno, jak się czujesz??? Katwol, po przeczytaniu Twojego postu mam pewnego rodzaju dysonans... Z jednej strony jestem daleka od oceniania decyzji kogokolwiek w \"tych kwestiach\" bo moje decyzje też ktos mógłby ocenić... Z drugiej strony chciałabym powiedzieć Ci to co Nadwiślanka bo to jest tylko i wyłącznie Twoja i Twojego męża decyzja. Myślę, że ta decyzja powinna być poprzedzona wiologodzinnymi czy też wielotygodniowymi Waszymi rozmowami. A jeżeli chcecie wsparcia to nie szukajcie go na forum a raczej u psychologa, księdza, kogoś w czyją mądrość i doświadczenie życiowe głęboko wierzycie. Swojej decyzji (bez względu na to jaką podejmiecie) powinniście być pewni na 100% w każdym momencie życia i nigdy jej nie żałować. Popatrz jak ewoluowały myśli i decyzje każdej z nas na tym forum - może potrzebujesz czasu, żeby uporządkować swoje myśli? I jeszcze jedno - żadna z nas nie ma pewności czy jej dziecko nie będzie miało krzywego zgryzu, ale tez chyba sie nad tym nie zastanawiamy bo co innego jest tu ważne... Dzisiaj wyjeżdżamy sobie na krótki urlopik - odezwę sie pewnie za tydzień.
  22. Wiosno, tak mi strasznie przykro. Tyle juz przeszłaś i myslałam, że teraz to już musi się udać. Ja też ostatnią porażkę zniosłam prawie bez płaczu. Może jest tak, że jak się raz (w moim przypadku dwa razy) wypłacze wszystkie żale to potem łatwiej jest rzeczowo podejśc do sprawy... A może rzeczywiście można sie przyzwyczaić do tego, że cały czas jest się w trakcie jakiegoś procesu i efekt będzie troszkę później niż się myslało? Mam nadzieję, że szybko wszystko wróci do normy i nie będziesz musiała iść do szpitala. Trzymaj się dzielnie! Ja zaczęłam sie trochę martwić bo przeziębiłam się. Mam nadzieję, że przeziębienie nie ma wpływu na jakość pęcherzyków... Dlaczego to wszystko musi być tak pod górkę?
  23. Wiosno, napisz nam jakie są wyniki testu! Kati, trzymam kciuki:) Mi się przesunęła punkcja na sobotę, ale teraz to juz 100% termin.
  24. Wiosno, czyli w czwartek nawzajem trzymamy za siebie kciuki:) Mam ok 14 w sumie, ale to informacja z wczoraj, więc może będzie więcej (tzn. jest jeszcze kilka maleńkich, które może urosną). Przy długim protokole miałam podobną ilość. Tylko, że wtedy bardzo źle się czułam tak ogólnie, a teraz całkiem nieźle. Minimonia, ja nie lecze się w Novum, więc nie pomogę.
  25. Cześć dziewczyny, Wiosno, ja teraz jestem na krótkim protokole. Wogóle jakoś szybko zareagowałam na leki. W czwartek albo piątek mam punkcję i wygląda na to że dużo mi się naprodukowało pęcherzyków. My też planujemy po transferze pojechac na parę dni na mazury:) Obiecuję, że pomodlę sie za Ciebie! Trzymaj się dzielnie i nie denerwuj sie za bardzo wynikami testu. Ana26, myślę, że ten wyjazd do Połczyna to super pomysł. To w zasadzie takie SPA:):):) Tylko, że ja mam tam trochę daleko. Zastanawiam się natomiast czy nie poszukać jakichś masaży relaksacyjnych albo czegoś innego co by mogło mnie odprężyć.
×