phii
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez phii
-
Mam pytanie do kobiet, które poślubiły mężczyzn posiadających dzieci. Chciałabym się dowiedzieć, jaki macie stosunek do dzieci swoich partnerów? Czy potrafiłyście zaakceptować te dzieci? Czy pojawiło się w waszych relacjach coś w rodzaju uczucia? A może ich nie znosicie i nigdy nie zaakceptujecie? Co czujecie do nich naprawdę? Proszę o szczere odpowiedzi, to w końcu anonimowe forum. Jestem w trakcie rozwodu i jestem matką. Boję się mówiąc szczerze, czy ewentualna partnerka mojego eks nie będzie traktować źle mojego dziecka. Sama zresztą nie jestem pewna, czy potrafiłabym w pełni zaakceptować dzieci ewentualnego partnera jako pełnoprawnych członków rodziny. Zwłaszcza dzieci nastoletnie. To w końcu obcy ludzie. Wydaje mi się, że mężczyznom łatwiej przychodzi zaakceptować dzieci partnerki. Chociaż przeciwko temu świadczy ilość dzieci bitych a wręcz zakatowanych przez przyszywanych \"tatusiów\". Jak wy to widzicie? Jak rozwiązujecie pojawiające się problemy?
-
Drugie żony a dzieci z poprzednich związków
phii odpisał phii na temat w Rozwodnicy, "eks", wdowy/wdowcy
a Ty gagagagaggg to co? Jeszcza jedna z tych, które żyją tylko wtedy, gdy ktoś je posuwa? No to musisz byc z siebie dumna strasznie -
Do \"do szczerego\" jakoś Ci nie wierzę. Za dużo emocji się pojawia w Twoich wypowiedziacj, jak na osobe nie zainteresowaną osobiscie.
-
do "do szczerego" mnie ten temat interesuje. Z powodów egzystencjalno - poznawczych
-
Nie \"bez odbioru\". Uważam, że sam romans jest czymś złym. Natomiast różni są ludzie, którzy w nie wchodzą. Tak jak różne są rodzaje empatii. zależy od systemu wartości. Kiedyś gdy byłam na studiach jeden facet usiłował zgwałcić w akademiku moją koleżankę. Do samego gwałtu nie doszło bo się obroniła, natomiast została pobita i uraz miała bardzo długo. Na wieść o napaści, niemal wszyscy stanęli po stronie tej dziewczyny, z wyjątkiem jednego kolegi, który pierwsze o co ją zapytał, to \"czym go sprowokowałaś\". A na wiadomość, że koleżanka zamierza to zgłosić na policję oburzył się, że przecież nic się jej nie stało (w myśl zasady, że to nie z mydła, nie wymydli się),a szkoda gościa bo pójdzie siedzieć. Taki sam rozdźwięk widać tutaj. Mnie osobiście łatwiej jest zrozumieć ból osoby oszukiwanej (także \"nieświadomej\" kochanki) czy łzy i rozpacz dziecka, któremu rozpada się rodzina - miałam to w domu. A z kolei ktoś inny będzie miał morze empatii dla dziecioroba zdradzacza, a kobietę, która pod wpływem emocji targa się na swoje zycie nazwie psychopatką. Możemy oczywiście rozłożyć tutaj na czynniki pierwsze wszystkie romanse jakie miały kiedykolwiek miejsce, poświęcić na to całe życie i nic nie osiągnąć. Prowadzi to tylko do rozmywania się wszystkiego w szarość i do takiego relatywizmu, że wszystko przestaje być ważne i wszystko da się usprawiedliwić - każdy ma przecież swoje racje - seryjni mordercy i pedofile także. Dlatego raczej skupiam sie na poszczególnych, opisywanych tu przypadkach i osobach. Dlatego nie musisz brac wszystkiego do siebie.
-
Bez odbioru - moja wypowiedź niczego nie generalizuje. Ja tylko rozmawiam z kobietą, która domaga się empatii a sama jej nie posiada. Gdzie tu odnośnik do Twojej sytuacji lub jakiekolwiek generalizowanie?
-
Do \"bez odbioru\" - weź pod uwagę taką rzecz - nie każda moja wypowiedź jest kierowana do Ciebie. Do \"do szczerego\" naprawdę nie jesteś kochanką? To co tu robisz? Co cię przyciąga do tego topiku i powoduje takie histeryczne reakcje? Czyżby zwykła empatia? Kadarka, cieszę się, że poukładałaś sobie życie. Chociaż u Ciebie to dosyć długo trwało, prawda? Jeszcze pod koniec ubiegłego roku zdarzało Ci się dawac upust emocjom.
-
do" do szczerego" sama będę decydować kiedy odpisuję, a kiedy nie. :-) Z moją empatią jest wszystko ok. Pytanie brzmi: czy Ty rozumiesz co piszesz i co piszą inni. I gdzie wywedrowała Twoja empatia, gdy postanowiłaś sypiać z cudzym mężem?
-
do \"do szczerego\" ale czemu sie tak ekscytujesz? Naprawdę zaufałabyś komuś z netu? Tak, żeby rękę stracić? To współczuję.
-
Muszę zmykać, jutro wrócę, to sobie jeszcze powyrażam opinie :_)
-
Joann66, to o czym piszesz ma nazwę _ relatywizm moralny. No to szczery - naprawdę jestem wyrozumiała dla twojego stanu i nie będę cię dalej pogrążać, bo zaczyna mi się robic Ciebie żal
-
joann 66, ską założenie, że nie dotknęła mnie zdrada?
-
No to szczery - naprawdę uważasz, że tylko autopsja uzpoważnia człowieka do wygłaszania poglądów? Negujesz więc kilka tysięcy lat rozważań filozofów? Negujesz całą psychiatrię jako naukę? W koń ilu psychiatrów cierpiało na psychozy? Negujesz medycynę? Tylko osoba bez wyrostka może dokonywać oiperacji wyrostka? Bo oglądanie tego w czasie praktyk nie wystarczy> Fakt istnienia zdrady wokół, wśród bliskich, znajomych nas nie dotyka i nie daje nam prawa do wyrażania opinii? Dziewczyno, wyglądasz na kompetnie ograniczoną idiotkę. Ale ja jestem bardzo wyrozumiała. Rozumiem, że zaślepia Cię sytuacja w której się teraz znajdujesz i opowiadasz te głupoty z tego właśnie powodu.
-
do ale się usmiałam - moja droga, ale wtedy to nie jest miłość, tylko ..tu uzyję bardzo niepopularnego ale najlepiej oddającego całą sytuację słowa...chuć
-
ale ani ja, ani Zawsze szczery nie piszemy jak my byśmy postapili w danej sytuacji. Tylko czytając niektóre wasze posty wykazujemy w jaki sposób WY SAME, tu i teraz okłamujecie siebie i innych. Nic innego nie ma tu miejsca.
-
\"no to szczery\" Mylisz pojęcia. Zawsze szczery nie pyta o odczucia skazańca, tylko o to, czy jesteś za karą śmierci czy nie? Na ten temat też nie masz zdania? A może opinię lub prawo w tym względzie mają stanowić jedynie rodziny ofiar? A moze tylko mordercy? W końcu to oni wiedzą najlepiej dlaczego zrobili to co zrobili i nikt nie ma prawa ich oceniać?
-
Dziewczyny się okopały i rzucają zgniłymi jajkami. :-) To smutne, jak sie zapiekłyście w fałszywych założeniach. Pamiętajcie jednak - prawda was wyzwoli. To mniej więcej chce wam przekazać szczery. A wy z uporem maniaka nie dopuszczacie do siebie PRAWDY o sobie i swoich motywach. Gdybyście były wobec siebie NAPRAWDĘ SZCZERE, już dawno miały byście za sobą rozterki. Prawda jednak często boli...bardzo boli. Ale oczyszcza i pozwala iść do przodu. Okłamywanie samego siebie jest jednak o wiele milsze. Kłamcie więc dalej sobie samym... Ja tu tylko dyskutuję, to wy będziecie ponosić konsekwencje
-
Joann, to ty w któryms poście zarzuciłaś mi, że jestem młoda i mało przeżyłam, stąd moje poglądy. Nic bardziej mylnego. Moje poglądy są wynikiem braku zgody na relatywizm moralny. Który uprawiacie tu namietnie nazywając to siłą wyższą.
-
Drugie żony a dzieci z poprzednich związków
phii odpisał phii na temat w Rozwodnicy, "eks", wdowy/wdowcy
09.02.2009] 11:58 [zgłoś do usunięcia] ja sobie nie radze przerosło mnie to Nie dam rady traktować dzieci mojego meża jak rodzinę. Nie umiem równo traktować swoich i jego dzieci. Pomino tego, że na zewnatrz nikt tego nie widzi. To sie dzieje we mnie. Niech ojcowie siedza z matkami ich dzieci. A nie potem oczekuje ze nowa zona bedzie je traktowac prawie jak swoje. A może niech osoby takie jak ty, szukają sobie mężczyzn bez zobowiązań, skoro nie potrafią zapanować nad własnym wrednym charakterem? Najlepiej zwalić winę na innych, ale chyba gwałtem nikt cię przed ołtarz nie zaciągnął? -
Strzelczyku , napisz parę niepopularnych tekstów i gotowe :-)
-
Chora, myślisz, że innym jest lżej? Z całej Twojej ostaniej wypowiedzi aż kłuje w oczy, że ty chcesz, aby inni wzięli całą odpowiedzialność za Ciebie. Tyle było gadania o uczuciach, podczas gdy tak naprawdę, to szukasz frajera, który Cię \"przejmie\" od męża i zdejmie Ci z głowy ciężar odpowiedzialności za własne życie. Jak na mój gust, kochaś się zorientował. Poczytaj sposoby zdradzanych zon. Tam znajdziesz wiele kobiet, które nie mają wsparcia w rodzinach, nie mają dokąd iść, ale walczą o siebie, dzieci, byt i swoją godność. Ty wybrałaś opcję \"z łóżka do łóżka\" Twoja sprawa, ale nie rób z siebie cierpiętnicy.
-
upraszczamy, jesteśmy zacofani i mentalnie tkwimy w 19 wieku :-D Współmałżonek, może być współodpowiedzialny za kryzys w zwiążku. Ale sama zdrada, to już jest WŁASNA SUWERENNA DECYZJA i nie odpowiada za nią nikt poza zdradzaczem. Każdy kryzys da się rozwiązać na różne sposoby. Zdrada, to najgorszy z nich.
-
taaa zauważyłam już dawno , że zdradzacze mają taką śpiewkę. - Wina zawsze leży po dwóch stronach. Moja wina, bo zdradzam. Twoja wina, że Cię zdradzam. Więc logika mówi, że za wszystko winę ponosi osoba zdradzana. To takie wygodne prawda?