Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

znów to zrobiłam

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Ja tez dostaje po twarzy ze wszystkich stron, jestem za dobra i za bardzo sie wszystkim przejmuje.. Nie mialam latwego dziecinstwa, moi rodzicie sie rozwiedli, co bardzo przezylam, w mojej rodzinie jest mnostwo chorych relacji, nikt nie jest z nikim szczesliwy, i jest tez kila przypadkow nerwic, a wiec dochodzi genetyka... To wszystko ma ogromny wplyw na ten obrzydliwy nalog.
  2. Psycholog by nam pomogl, to wiem... Nie od razu rzecz jasna, jest to dlugi, powolny proces.. Nie chodzi o samo gadanie z nim, do tego dochodza silne leki, czasem terapia grupowa.. Jak juz cos w tobie peknie, pierwszy raz poplaczesz sie przy kims obcym, ktos cie skrytykuje albo pochwali, to wtedy zaczyna sie dopiero ten proces.. Znam kilka osob z nerwicami, ktore przez to przeszly.. Znam alkoholika, ktory sie wyleczyl taka terapia... Ja wiem, ze mozna, chociaz tak jak piszesz - wszystko tak naprawde zalezy tylko i wylacznie od nas. Ale ktos musi nam pomoc. Albo cos, czyli w tym wypadku leki. Same juz chyba nie damy rady. Niestety.
  3. Ahh dziewczyny :( Znowu tu wracam z podkulonym ogonem.. Pewnie te, ktore czytaja watek od poczatku, kojarza mnie, bo udzielalam sie tu dosc czesto. Niestety pomimo wielu prob, pomimo lepszych momentow, wracam do punktu wyjscia. I potwierdzam wszystko to, o czym piszecie - mam dokladnie tak samo. Czuje sie tak samo, robie to samo... co wy. I oczywiscie jestem tak samo dumna, zeby nie pojsc z tym do zadnego psychologa, choc nasz przypadek ewidentnie sie do tego nadaje (to jest po prostu nerwica natrectw).
×