Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

zmotywowanastudentka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    33
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

1 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. zmotywowanastudentka

    Zastanawiam się, czy odejść od męża

    Ja nie wolę. Po prostu jest to dla mnie ciężkie, ślubowałam przed ołtarzem - i to tak niedawno. Nie jest to dla mnie łatwe.
  2. zmotywowanastudentka

    Zastanawiam się, czy odejść od męża

    Tak, myślę o tym. Tyle, że z drugiej strony nie chcę angażować moich rodziców w moje problemy małżeńskie. Boję się, że to jeszcze bardziej wszystko pogorszy - mąż mnie stale atakuje o moje zażyłe relacje z matką i że ona jest za bardzo zaangażowana w moje życie. Jak pojadę do rodziców będzie uważał, że nastawiają mnie przeciwko niemu - chociaż to nieprawda, po prostu widzą jak jest...
  3. zmotywowanastudentka

    Zapomniec o bylym

    Ja jestem po ślubie i mam dziecko a nadal czasem myślę o byłym. A minęło 7 lat Raz na jakiś czas zdarza mi się zajrzeć na jego fejsa - i tyle.
  4. Jesteśmy po ślubie 1.5 roku. Mamy roczną córkę. Od kilku miesięcy nie układa nam się. Toczymy ciągłe kłótnie o swoich rodziców, ja jestem cięta na jego, on na moich. Z tymże z jego rodzicami mieszkamy. Obecnie nie pracuję, zajmuję się domem i dzieckiem. Kłótnie są o wszystko - zaczynając od tego, ze mąż jest "brudasem", nie czyści butów, ciągle przypominam mu o praniu swoich ciuchów roboczych, nie pomaga mi w sprzątaniu (czasami ugotuje obiad i pojedzie na zakupy). Ciągle zasłania się tym, że ma dużo pracy. No i pracuje na miejscu i kilka razy w ciągu dnia przychodzi do domu, oczywiście za każdym razem włącza gry internetowe, a potem jak się o to zdenerwuję, to drze się na mnie, że on tyle pracuje i ma prawo się "odstresować". Ostatnio była sytuacja, ze musiałam coś dokończyć i córka darła się przez 10 minut - a on? Oczywiście był w domu, przed komputerem. Jak poproszę to zajmie się córką, ale zamiast się na niej skupić to włącza telewizor albo siedzi na telefonie. Córka jest do mnie strasznie przywiązana i nie chce z nim zostawać, przez to nie mam dla siebie praktycznie w ogóle wolnego czasu. Ciągle czepia się do mnie mojej matki - chociaż to ja mieszkam z jego matką, i poza momentami gdy zaszła mi za skórę, potrafię być miła i swobodna. On, gdy jedziemy do moich rodziców, siedzi i w ogóle się nie odzywa. Mąż nie ma też poczucia humoru, ma duże ego - nic nie można mu powiedzieć. A już w ogóle zwrócić uwagi, że czegoś nie potrafi. Od tygodni leży huśtawka do zawieszenia, ale oczywiście nie poprosi nikogo o pomoc i zaraz córka z niej wyrośnie. Dziury na karnisze w ścianie a karnisz leży, bo źle wywiercił. Nie chodzi o to, ze czegoś nie potrafi tylko o to, ze nie potrafi się do tego przyznać i nie poprosi kogoś innego tylko sam babole robi albo w ogóle nie robi. Ale to wszystko nie miałoby znaczenia, gdyby mąż mnie szanował. A on przy każdej kłótni drze się, od razu przytacza, ze jestem podobna do mojej rodziny (no dziwne, wychowałam się w niej). Prawie w ogóle się nie kochamy. Mąż mnie nie przytula. Nie jest czuły. Jedyne co potrafi zrobić to pooglądać ze mną telewizję. Nie pamiętam kiedy ostatni raz zrobił jakiś gest - kwiatek, mała wycieczka, cokolwiek, tak z siebie samego. Woli grać niż spędzać czas ze mną i z córką. Udaje wielce religijnego a jest strasznie chamski, potrafi mnie wyzwać. Nawet nie mogę normalnie zrobić urodzin dla córki (dla dziadków i chrzestnych), bo koronawirus a przecież teściowa z własną siostrą życzenia świąteczne w maseczkach sobie składa. Ja nie pasuję do jego rodziny, ani on do mojej. No, tyle że moja jest 250 km stąd, a jego na miejscu. Nie mam już siły, starałam się, liczyłam, ze jakoś się ułoży, ale nie mam już sił. Mąż przed ślubem był zupełnie inny. Bardzo mnie kochał, był zazdrosny, dbał o mnie, przejmował się moimi uczuciami. Przyznaję, zgorzkniałam, bo jestem tak daleko od reszty rodziny, bo nikogo tu nie mam, bo nikt nie pomaga mi przy dziecku a ja też bym chciała coś od życia. Ale mąż mnie w ogóle nie rozumie. A znał mnie, wiedział jaką jestem. Ja jego w ogóle nie poznaję. Nie wiem co robić. Nie mogę sobie wyobrazić siebie jako rozwodnika, wielki ślub, wielkie plany, marzenia. Wstydzę się co powiedzą inni, boję się, ze córka nie wychowa się w pełnej rodzinie.
  5. zmotywowanastudentka

    Nie mogę porozumieć się z mężem

    Dzięki wszystkim za rady. Nawiązując do kwestii majątkowych - ta część gospodarstwa, którą kupiliśmy po ślubie będzie moim "zabezpieczeniem", oczywiście jak zostanie spłacona. W życiu różnie bywa, ale na mieszkanie/mały domek by starczyło Mąż wspominał przed ślubem o intercyzie (rzekomo łatwiej jest w biznesie, nie potrzeba podpisów żony etc.), ale się nie zgodziłam. Nie nalegał. Szwagier z żoną mają intercyzę, ale to inna sytuacja, on kupował duże gospodarstwo pewnie w okresie ożenku. Nie mam zamiaru żyć sobie z gołą pupą przy mężu co ma gospodarstwo po rodzicach i nigdy nic z tego by mi się nie należało - na pewno za kilka lat namówiłabym męża na zakup jakiejś nieruchomości. Wracając do relacji z teściami - odpuściłam, zaszłam kilka razy na kawę z dzieckiem. Jak się z czymś nie zgadzam a bezpośrednio mnie to nie tyka to po prostu się nie odzywam. Teście nie przychodzą wcale - więc tak naprawdę nie mam co narzekać. To nie tak, że oni są jakimiś złymi ludźmi - teściu jest sympatyczny, czuły dla wnuków. Teściowa po prostu jest zupełnie innym człowiekiem niż moja mama czy ja. Nie ma w sobie tyle empatii, serdeczności i spontaniczności ale potrafi być miła, zażartować. Po prostu czasem się obrazi, no i często wydaje jej się że wie najlepiej, co irytuje. Staram się nie zwracać uwagi na niektóre zachowania czy wypowiedzi - w końcu każdy człowiek jest inny, dziwne by było jakbym ze wszystkim się zgadzała. Moi rodzice przyjeżdżają w ten weekend. Mam nadzieję, że teściowa nie wyskoczy z tekstem "jest koronawirus a wy przyjeżdżacie", bo moja mama po raz kolejny będzie wracać ode mnie zestresowana i kolejne kłótnie murowane. Już od kilku dni z mężem się nie kłóciliśmy. Więcej czasu spędzamy razem a przynajmniej w tym samym pomieszczeniu - na przykład on coś pracuje przy komputerze a ja bawię się obok z dzieckiem. Kolejna kłótnia zaowocowała tym, że mąż wyznał, że ma do mnie pretensje, że za dużo mówię mojej mamie a ona się według niego wtrąca, szczególnie jak usłyszy strzępek naszej rozmowy. Na przykład kiedy moja mama mówi "to zostaw mu dziecko na godzinę a sama odpocznij" to on w swojej głowie słyszy "niech on się chociaż chwilę zajmie dzieckiem, i tak nic nie robi". Ale już nie mam siły tłumaczyć mu co i jak, bo nie zrozumie. Postaram się po prostu być życzliwa dla teściów i nie opowiadać mamie o mojej relacji z teściami. Generalnie muszę jakoś utemperować moją mamę, która strasznie przeżywa, że rzadko mnie widzi i wnuka, że wnuk będzie zżyty z tymi dziadkami na miejscu a ich nie będzie prawie widział... Moja mama ma tendencje do przeżywania tego, że jestem daleko i mąż mówi, że jej zdanie we mnie kiełkuje i potem odbija się na nim. Pewnie ma trochę racji, ale moja mama jest mi najbliższą osobą i mam z nią taką przyjacielską relację, czego mój mąż nie może zrozumieć i zaakceptować. Mam nadzieję, że się jakoś dogadamy, może jak ta pandemia się skończy, bo wieczne siedzenie w domu nie sprzyja zacieśnianiu więzi rodzinnych
  6. zmotywowanastudentka

    Nie mogę porozumieć się z mężem

    Bo jest w kredycie, to miałam na myśli, że będzie - jak kredyt zostanie splacony. Rodzice nie wymagają udziału w nieruchomości. Nie wgłębiam w w temat, ale na pewno jest on korzystyny biznesowo dla młodych - stąd taka zalezosc. Jest dla nich po prostu korzystna, podobnie jak na ten moment nie byłoby korzystne przepisanie całego gospodarstwa na męża. Ja się na tym nie znam.
  7. zmotywowanastudentka

    Nie mogę porozumieć się z mężem

    Rozumiem co próbujesz powiedzieć. Nie jesteśmy "goli". Większa część gospodarstwa jest już na męża, teraz jakaś część będzie też moja, ta, którą mąż zakupił już po ślubie. Więc w razie jakichś komplikacji nie zostaniemy bez pieniędzy. Więc już nieważne czyj jest sam dom - on i tak przedstawia mniejszą wartość niż gospodarstwo. Teście są również współwłaścicielami gospodarstwa szwagra, więc do podziału byłaby także tamta część - nie sądzę więc, żeby jeden drugiemu miał wchodzić w rachubę.
  8. zmotywowanastudentka

    Nie mogę porozumieć się z mężem

    Zresztą w tym momencie to już nie chodzi o teściów. Bardzo rzadko ich ostatnio widuję, ale nie jesteśmy pokłóceni, rozmawiamy normalnie. Na pewno czują do mnie jakąś urazę, słyszą jak się kłócimy z mężem, ale myślę, że wszyscy ochłoną za jakiś czas. W tym momencie to już chodzi tylko o mojego męża, który uważa, że się nie staram ocieplić relacji i że według niego ich nienawidzę. A ja kłócę się z nim i próbuję mu przemówić do rozsądku, że wszystko się jakoś ułoży, że w zasadzie to nie wiem o co mu chodzi. W pewnym sensie jest zazdrosny, że kocham moich rodziców a teściów "nie lubię". Właściwie to bardziej jego matki, bo ja nie mam nic do jego ojca. Mąż jest rozgoryczony i rozczarowany, bo myślał że będzie inaczej. Przez kilka miesięcy było dobrze - chodziłam do pracy, byłam zajęta myśleniem o ślubie, potem oczekiwaniem na dziecko i na wiele rzeczy nie zwracałam uwagi. Dopiero pojawienie się wnuka wszystko skomplikowało. Teściowa zaczęła się wtrącać, chociaż wcześniej tego nie robiła. Ja jestem cały czas w domu, więc więcej widzę i więcej mi przeszkadza. To już naprawdę nie chodzi o teściów, mi to jest nawet na rękę, że złapali dystans do mnie, bo mam więcej teraz prywatności. Ale mąż się z tym nie może pogodzić. To jest teraz nasz główny problem.
  9. zmotywowanastudentka

    Nie mogę porozumieć się z mężem

    Oczywiście, że to umowy nie mamy. Nie znam nikogo kto miałby umowę mieszkając z rodzicami. Ale mamy tu własne mieszkanie, oddzielne. Mąż zajmuje się gospodarstwem, oni są od nas zależni podobnie jak my od nich. Ja nie rozumiem co wy próbujecie mi powiedzieć. To, że mieszkanie jest rodziców to znaczy że mogą sobie przychodzić i robić co chcą w części w której są nasze meble, nasze rzeczy, TYLKO NASZE? To nie są jacyś okropni ludzie, którzy nas stąd wygonią (albo mnie), to jest tylko kwestia zrozumienia wzajemnie czym jest prywatność. Dom będzie nasz. Jak już pisałam wcześniej, jego brat ma swój dom i gospodarstwo, dzięki pomocy rodziców.
  10. zmotywowanastudentka

    Nie mogę porozumieć się z mężem

    Ja może nie lubię mamy mojego męża ale jak najbardziej ją toleruje. Jestem miła, zaniosę kawałek ciasta, powiem mężowi żeby ktoś zapytał czy czegoś im nie potrzeba jak jedzie na zakupy. Ale nie pozwolę sobie żeby ktoś skradał się jak saper kiedy ja sobie na przykład prowadzę prywatne rozmowy telefoniczne i nie chcę żeby ktoś je słyszał. Teściu jakoś od początku potrafił wołać w progu "halo, halo" i się nie skradać. Albo jak dziecko mi płacze a teściowa przychodzi i mówi "ale żeby tak płakać, co ona tak płacze". No nie. Na to sobie nie pozwolę. To jak człowiek mieszka w bloku to też do sąsiada bez pukania wchodzi a jak sąsiad ma niemowlę to za każdym razem idzie sprawdzać, czemu płacze? A jak ma drugie mieszkanie i je wynajmuje to wchodzi jak do siebie bo to jego? Mąż się nie wyprowadzi, bo przejął obowiązki, bo trzeba zapłacić pracownikom, trzeba opłacać faktury, trzeba jeździć do urzędów - teście nie mają już do tego głowy. A ja mam się rozwieść albo pozwolić dobie wejść na głowę bo prawnie to nie mój dom? No wybacz.
  11. zmotywowanastudentka

    Nie mogę porozumieć się z mężem

    Ja się całkowicie zgadzam z tym że - to ich dom, i oni nie muszą się zmieniać. Ja im nie każe się zmieniać. Nie wiem czy wy dobrze rozumiecie, ale my mamy oddzielne mieszkania. Mamy też odgrodzony kawałek swojego podwórka z którego oni nie korzystaja - teściowa tylko wszędzie kwiaty sadzi. Oni nie muszą przychodzić i się wtracac. Ja im się nie kręcę po domu, nie kręcę się po podwórku. Żyje tu i mieszkam i do nikogo się nie wtrącam. To tak jakby ludzie mieszkali w domu bliźniaku i przychodzili do siebie bo przecież to jeden dom. Chcieli, żeby syn z nimi mieszkał, żeby przejął gospodarstwo to niech dadzą mi przestrzeń. Tylko tyle. Nie zgodzę się z tym że każdy może się wtracac w wychowanie dziecka. To akurat bzdury. To moje dziecko, ja je wychowuje. Dziadkowie mogą służyć rada ale nie są od wychowywania. I jeszcze jedno - moje dziecko nie przebywa w ich przestrzeni, chyba że idziemy ich odwiedzić. To że prawnie to ich dom, to nic nie zmienia. Oddali go nam w użytkowanie, mąż na niego zarabia.
  12. zmotywowanastudentka

    Nie mogę porozumieć się z mężem

    Ja się w pewnym sensie zgadzam. Ale w małżeństwie często emocje biorą górę. Tak w danym momencie czuje - że nie mam już siły i chciałabym sie stąd wynieść. Nie na pokaz.
  13. zmotywowanastudentka

    Nie mogę porozumieć się z mężem

    A mówiąc że ktoś jest fałszywy napisałam że gada za plecami a w oczy robi słodkie miny. To jest moja obserwacja, nie lubię takich ludzi nieszczerych i tyle.
  14. zmotywowanastudentka

    Nie mogę porozumieć się z mężem

    Ale ja nie mówię że jestem idealna. Jestem inna. Nie wszystkich ludzi tak ponawiam. Wyszłam za mąż za mojego męża - nie za jego rodzinę. Nie muszę ich lubić. Mój mąż też nie przepada za moja mama, która jest nadgorliwa. I ja to rozumiem, tyle że mnie wychowała, więc jestem do niej podobna i mi to mniej przeszkadza niż teściowa, która wtrąca się w wychowanie dziecka a nigdy nie zapytała czy przypilnować. Jak byś poznała jego brata to inaczej byś śpiewała. Nie mówię że jest zły, bo każdy ma wady, ale to człowiek ktory (podobnie jak jego matka) myśli że wie wszystko najlepiej i zna się na każdym temacie. Nawet próbował mojego brata, kierownika budowy przekonywać do swoich racji chociaż z budowlanka ma tyle wspólnego że wybudował dom. Jeśli chcesz wiedzieć to tesciu jest inny. Jest czuły dla wnuka, nie umie robić prezentow to da pieniążka dla wnuczki czy dla nas, nie jest klotliwy a jak mówi że wnuk nie ma skarpetek to robi to z troski. Teściowa natomiast dlatego, że ona wie lepiej. Chyba po to to pisze, potrzebuje się wygadać, mogę mówić co myślę. To mam gadać że wszyscy są kochani i do rany przyłóż jak tego nie czuje?
  15. zmotywowanastudentka

    Nie mogę porozumieć się z mężem

    Chcialam zamontować taki brzeczyk jak w sklepach, który dzwoni jak ktoś drzwi otwiera ale mąż się oburzył Jego brat to nie jest dobry przykład. To jest trochę kopia jego matki ale w jeszcze gorszym wydaniu, bo głośny
×