zmotywowanastudentka
Zarejestrowani-
Zawartość
33 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez zmotywowanastudentka
-
Zastanawiam się, czy odejść od męża
zmotywowanastudentka dodał temat w Rozwodnicy, "eks", wdowy/wdowcy
Jesteśmy po ślubie 1.5 roku. Mamy roczną córkę. Od kilku miesięcy nie układa nam się. Toczymy ciągłe kłótnie o swoich rodziców, ja jestem cięta na jego, on na moich. Z tymże z jego rodzicami mieszkamy. Obecnie nie pracuję, zajmuję się domem i dzieckiem. Kłótnie są o wszystko - zaczynając od tego, ze mąż jest "brudasem", nie czyści butów, ciągle przypominam mu o praniu swoich ciuchów roboczych, nie pomaga mi w sprzątaniu (czasami ugotuje obiad i pojedzie na zakupy). Ciągle zasłania się tym, że ma dużo pracy. No i pracuje na miejscu i kilka razy w ciągu dnia przychodzi do domu, oczywiście za każdym razem włącza gry internetowe, a potem jak się o to zdenerwuję, to drze się na mnie, że on tyle pracuje i ma prawo się "odstresować". Ostatnio była sytuacja, ze musiałam coś dokończyć i córka darła się przez 10 minut - a on? Oczywiście był w domu, przed komputerem. Jak poproszę to zajmie się córką, ale zamiast się na niej skupić to włącza telewizor albo siedzi na telefonie. Córka jest do mnie strasznie przywiązana i nie chce z nim zostawać, przez to nie mam dla siebie praktycznie w ogóle wolnego czasu. Ciągle czepia się do mnie mojej matki - chociaż to ja mieszkam z jego matką, i poza momentami gdy zaszła mi za skórę, potrafię być miła i swobodna. On, gdy jedziemy do moich rodziców, siedzi i w ogóle się nie odzywa. Mąż nie ma też poczucia humoru, ma duże ego - nic nie można mu powiedzieć. A już w ogóle zwrócić uwagi, że czegoś nie potrafi. Od tygodni leży huśtawka do zawieszenia, ale oczywiście nie poprosi nikogo o pomoc i zaraz córka z niej wyrośnie. Dziury na karnisze w ścianie a karnisz leży, bo źle wywiercił. Nie chodzi o to, ze czegoś nie potrafi tylko o to, ze nie potrafi się do tego przyznać i nie poprosi kogoś innego tylko sam babole robi albo w ogóle nie robi. Ale to wszystko nie miałoby znaczenia, gdyby mąż mnie szanował. A on przy każdej kłótni drze się, od razu przytacza, ze jestem podobna do mojej rodziny (no dziwne, wychowałam się w niej). Prawie w ogóle się nie kochamy. Mąż mnie nie przytula. Nie jest czuły. Jedyne co potrafi zrobić to pooglądać ze mną telewizję. Nie pamiętam kiedy ostatni raz zrobił jakiś gest - kwiatek, mała wycieczka, cokolwiek, tak z siebie samego. Woli grać niż spędzać czas ze mną i z córką. Udaje wielce religijnego a jest strasznie chamski, potrafi mnie wyzwać. Nawet nie mogę normalnie zrobić urodzin dla córki (dla dziadków i chrzestnych), bo koronawirus a przecież teściowa z własną siostrą życzenia świąteczne w maseczkach sobie składa. Ja nie pasuję do jego rodziny, ani on do mojej. No, tyle że moja jest 250 km stąd, a jego na miejscu. Nie mam już siły, starałam się, liczyłam, ze jakoś się ułoży, ale nie mam już sił. Mąż przed ślubem był zupełnie inny. Bardzo mnie kochał, był zazdrosny, dbał o mnie, przejmował się moimi uczuciami. Przyznaję, zgorzkniałam, bo jestem tak daleko od reszty rodziny, bo nikogo tu nie mam, bo nikt nie pomaga mi przy dziecku a ja też bym chciała coś od życia. Ale mąż mnie w ogóle nie rozumie. A znał mnie, wiedział jaką jestem. Ja jego w ogóle nie poznaję. Nie wiem co robić. Nie mogę sobie wyobrazić siebie jako rozwodnika, wielki ślub, wielkie plany, marzenia. Wstydzę się co powiedzą inni, boję się, ze córka nie wychowa się w pełnej rodzinie. -
Hej dziewczyny! ;) Ja zaczynam od jutra (dziś postanowiłam jeszcze sobie odpuścić i rozchorowałam się troszkę). Mam 20 lat (niedługo skończę 21). Wzrost 164 cm, waga... hm, boję się stanąć na wagę. Na pewno coś koło 66 kg. Zważę się dopiero 5ego, po lekkim oczyszczeniu organizmu. Będzie to nieco bardziej faktyczna waga (po ostatnich dniach obżarstwa wolę się nie ważyć). Mam już kilka przygód z odchudzaniem "za sobą". Moja maksymalna waga była podobna do obecnej, coś nieco ponad 66 kg. Ze 2 razy udało mi się zejść poniżej 60kg (do około 58 i dłuższy czas utrzymywać wagę w granicach 60). Jeszcze latem prezentowałam się nieco lepiej. Pora się wziąć za siebie!
-
Zastanawiam się, czy odejść od męża
zmotywowanastudentka odpisał zmotywowanastudentka na temat w Rozwodnicy, "eks", wdowy/wdowcy
Ja nie wolę. Po prostu jest to dla mnie ciężkie, ślubowałam przed ołtarzem - i to tak niedawno. Nie jest to dla mnie łatwe. -
Zastanawiam się, czy odejść od męża
zmotywowanastudentka odpisał zmotywowanastudentka na temat w Rozwodnicy, "eks", wdowy/wdowcy
Tak, myślę o tym. Tyle, że z drugiej strony nie chcę angażować moich rodziców w moje problemy małżeńskie. Boję się, że to jeszcze bardziej wszystko pogorszy - mąż mnie stale atakuje o moje zażyłe relacje z matką i że ona jest za bardzo zaangażowana w moje życie. Jak pojadę do rodziców będzie uważał, że nastawiają mnie przeciwko niemu - chociaż to nieprawda, po prostu widzą jak jest... -
Ja jestem po ślubie i mam dziecko a nadal czasem myślę o byłym. A minęło 7 lat Raz na jakiś czas zdarza mi się zajrzeć na jego fejsa - i tyle.
-
Zapomnialam dodać, ze wczoraj przed praca poplywalam 30 minut na basenie. Teraz tez lecę :)
-
Ja niestety muszę dodać do mojego obiadu o 17.30 25 dag ciastek maślanych. Nażarłam się... Ale jak między 12.00 a 22.30 człowiek ma jeden posiłek to kurde nie umie sobie odmówić... Za to teraz wróciłam z pracy i już nic nie zjem, bo dalej jestem pełna. . Kochana to jest -25% na nową kolekcję, czyli wszystko, co jest nieprzecenione (nie ma pomarańczowej ceny). :) . Fajnie, że sobie zarobię dodatkowo. Ale z marcowej i kwietniowej wypłaty sobię zaoszczędzę chyba i na maj-czerwiec zrezygnuję. Bo nie wiem, czy będę miała kiedy się uczyć. Teraz nie mam nauki, a więc będzie wszystko na raz na egzaminy. ;) A potem na sezon coś złapię. Albo właśnie stażu poszukam. :) A zawsze te 3 miesiące do CV można dopisać. :P
-
Hej dziewczyny :) Ja juz siedze w pracy i za pół godzinki zaczynam. 8.30 pół szklanki kaszy jaglanej z mlekiem 11.30 omlet z 3 jajek i 2 bułki Musialam się najeść, bo dopiero koło 17-17.30 przerwa i obiadek. A na obiadek mam makaron i warzywka z mięsem mielonym. Takiego mam lenia. A tutaj do 23 w pracy. I jutro tez. I niedziela od 11-21... A w ten weekend promocja z fejsa. Za tydzien z glamour. Będzie masakra... Pracuje tutaj juz 2 miesiace. :o Ale powiem Wam, ze nie satysfakcjonuje mnie ta praca. Taki stosunek do pracownika, ze ustac nie może, żeby odpocząć. No i te godziny... Jest weekend, a zycia nie mam. A co tam, pozale się :)
-
Cześć dziewczyny! . A mi wstyd przed wami. :c Ćwiczę, to fakt. W piątek przed pracą nawet poszłam na basen... Wczoraj siłownia w ramach w-fu. Dziś ladies workout i pół godziny na rowerku... Ruch, fajna sprawa, podoba mi się to! Ale niestety, kiedy przychodzi weekend jem chyba więcej niż przez cały tydzień... Bo tutaj na stancji jem to, co sobie kupię i mniej więcej planuję posiłki... A w domu... Jest wszystko... Czekolady, ciasto, obiady i inne smakołyki. Ech. Dlatego jeśli mam być szczera moja waga oscyluje wokół 60 kg, bo ważyłam się dziś wieczorem na siłowni. Teraz będę w domu dopiero 28 i przez tych 10 dni zamierzam trzymać się diety i ćwiczyć. 29 rano się zważę, Wiem, cofnęłam się i źle się z tym czuję, ale będę próbować dalej. . Leśna Kuna - chodzę na te fitnessy w ramach mojej karty multi sport :) Rencik - gratulacje! :) Kora - nowa ja do wiosny - 30 minut, wow, kondycję już musisz mieć dobrą! :) . No a dzisiejsze menu: 10.00 3 kromki chleba słonecznikowego posmarowane serkiem topionym, 2 plastry szynki, plaster sera, 2 plastry pomidora 14.00 gordon bleu z lidla smażony na oleju (sama chemia z braku czasu) z ugotowanymi warzywami na patelnię 17.00 jabłko Jeszcze teraz wypiłam cappuccino. . Muszę się wziąć w garść, muszę. :(
-
Cześć laseczki! . Ja też podziwiam Leśną Kunę. I dzięki Tobie wszystkie tutaj możemy się wspierać! :) I nie żałuj sobie tego kebaba, bo spalasz i tak dużo na pewno. :) . Natalka, może powinnaś przestać myśleć o wadze? W końcu nie ona jest miernikiem sukcesu, ale nasze odbicie w lustrze i centymetry. :) Nie żałuj sobie jedzenia, możesz nadgonić wysiłkiem fizycznym. :) . nowa ja do wiosny - ja mam w udzie jakieś 58 cm i jestem od Ciebie 5-6 cm niższa. Więc dla mnie musisz mieć uda idealne - szczuplutkie! Ja niestety mam taką budowę, że pewnie dużo nie schudną, ale już wolałabym mieć umięśnione... . Kora, ale się załatwiłaś z tym poparzeniem. :( Odpoczywaj póki możesz, bo potem będziesz musiała dać z siebie dwa razy więcej! Haha, żartuję, niech się goi, postaw na dietę. :) . A ja dziś moje drogie miałam takie menu: 9.30 2 jajka sadzone, 2 kromki chleba z żytniego z serem 13.00 bułka żytnia, serek homogenizowany i jogurt pitny 0% 17.00 4 nieduże pyzy z mięsem z warzywami Teraz jeszcze piję wrzątek z kostką rosołową. ;) . Byłam dziś na "ladies workout". O masakra! 60 minut, całą koszulkę miałam mokrą od potu! Pod koniec już nie dawałam rady, ale i tak czułam się świetnie. Chyba dopiero jutro poczuję co to zakwasy... Po tym fitnessie jeszcze pół godziny na stacjonarnym rowerku pojeździłam - w ramach relaksu - bo na tym rowerku tylko nogami się rusza, reszta sobie odpoczywa. ;) Ale głównie o nogi mi chodzi... . Jutro praca, więc zobaczymy jak to będzie. Ale już mam zaplanowane posiłki i po pracy jadę do domu, więc nie będę się objadać. . Pozdrawiam! :)
-
Kora - efektów jeszcze nie ma, bo zaczęłam niedawno. Ale teraz będę stawiać na basen/fitness. ;) Fakt, wczoraj wieczorkiem zrobiłam 20 minut na bieżni, 10 minut na rowerku, a potem poszłam na 60 minut zumby. O masakra! Miałam wrażenie, że wszyscy znają układ oprócz mnie... miałam własną choreografię. :D Ale i tak super dawka ruchu + dzisiaj zakwasy. Mam nadzieję, że spaliłam herbatnikową bombę kaloryczną, bo zjadłam paczkę herbatników na kolację. ;) Dziś chciałam iść na pilates, ale z zakwasami chyba nie dam rady... Pozdrawiam :D
-
Kora - pewnie masz rację :) Jestem ogólnie w takiej poradni genetycznej i będą mnie co pół roku badać - ale dopiero po 25 roku życia, tak powiedział lekarz, więc zasygnalizował mi, że wcześniej nie ma takiej potrzeby :) może dlatego nie myślałam nigdy o tej cytologii ;) . Co tu tak cichutko. :) Ja dziś 9.00 3 kromki żytniego chleba + serek topiony + 2 plastry szynki + plaster sera z ketchupem + pomidor 13.00 miseczka kaszy jaglanej z mlekiem 15.30 marchewka 16.00 2 jajka sadzone, 2 gotowane ziemniaczki, góra fasolki szparagowej i brokułów . O 10.00 byłam na basenie i pół godzinki popływałam. Mam dziś w planach zumbę, ale trochę się boję, że nie dam rady. :D . Na pewno jeszcze zjem jakąś kolację koło 19.00 ;)
-
Ach, no i jabłko po siłowni (koło 21) zjadłam.
-
Ja po siłowni... 15 minut na orbitreku + jakieś 50 minut zajęć "perfect body" (rozciąganie, jak dla mnie takie modelowanie sylwetki, ale podobało mi się) + 15 minut na bieżni. Jutro mam w planach basen i zumbę! :) . Co do tematu ginekologa... To ja naprawdę nigdy nie widziałam potrzeby, żeby tam iść. Nigdy nie zauważyłam niczego podejrzanego, nigdy nic mi tam an dole nie dolegało, a poza tym tabletek antykoncepcyjnych brać nie mogę pod żadnym pozorem (z racji genu raka piersi). Choć w zasadzie mam za sobą jakiś okres regularnego współżycia z byłym chłopakiem... Może powinnam... Tylko tak na dobrą sprawę po co? Ech, krępujące.
-
Witam laseczki, nadal z Wami jestem :) . Kora - Spokojnie, wszystko będzie dobrze. :) Moja mama nie raz miała torbiele i to nic poważnego - wchłaniają się same lub są jakoś laserowo usuwane. Leśna Kuna - WIELKIE GRATULACJE!!!!! :) Nowa ja do wiosny - ale masz szczuplutkie uda... zazdroszczę!. . Ja jak to po weekendzie nie mam się czym chwalić. Przez tą pracę i 2 posiłki dziennie zapycham się na maksa, kiedy już jem. :( Nie ćwiczyłam też, bo zwyczajnie nie miałam kiedy. . Dziś: 10.00 3 kromki chleba żytniego, serek topiony, 2 plastry szynki, plaster sera 14.00 jabłko, banan 17.00 makaron jajeczny ze smażonym mięsem mielonym, duszonymi marchewką, cebulą, pieczarkami . Lecę na siłownię, a jutro dzień tylko dla mnie, więc jest łatwiej myśleć o diecie i ćwiczeniach, :)
-
Cześć laseczki :) . Dziewczyny, a ja mam 20 lat i nigdy nie byłam u ginekologa... Powinnam iść? Odziedziczyłam po mamie gen raka piersi i o ile się nie mylę jest to też gen związany z szyjką macicy. Będą mnie co pół roku wzywać na badania dopiero około 25 roku życia. Badania z krwi na tarczycę też kiedyś miałam (włosy mam w strasznym stanie). Nic nie wykazało. Ja w ogóle zawsze wszystkie wyniki mam dobre i rzadko choruję i nie wiem co z tymi włosami. :/ Bo ponoć mam powiększoną tarczycę, ale chyba już taka uroda mojej szyi. :D . Ale dziś miałam dzień na pełnych obrotach!! Rano Kościół. Poszłam do spowiedzi. :) Potem do aquaparku, popływałam pół godzinki. :) I na zakupy... Sporo wydałam na kosmetyki do włosów - mam teraz maskę, szampon i odżywkę biovaxa z proteinami mlecznymi. No i skrzyp w tabletkach kupiłam. Kupiłam też buty, torebkę i spodnie. Zawsze jak coś potrzeba to na raz.... Potem uczelnia na 17 do 20. A po uczelni na siłownię na godzinkę - trochę biegania, trochę orbitreka i trochę ćwiczeń siłowych na przyrządach. :) . Niezbyt dużo dziś zjadłam, ale w końcu jest post. 8.00 3 małe kromki chleba żytniego z serkiem topionym i szynką 13.00 herbatniki i maślanka 17.00 mały pojemniczek sałatki warzywnej I teraz jeszcze gorący kubek i cappuccino. Po takim dniu chyba mi się należy. ;)
-
I po siłowni. Jakoś mi teraz poziom motywacji skoczył... Więc w końcu biorę się w garść. Na siłowni jest waga - i - dziewczyny... nie przyznam się, jest gorzej niż myślałam. Fakt, że koniec dnia, no i w butach i dresach. Może fakt mojego zaniedbania da mi kopa do działania. I mam nadzieję, że za niedługi czas napiszę Wam, że ostatnia aktualizacja stopki jest zgodna z rzeczywistością! . Spędziłam tam z półtorej godziny, krzątałam się i chciałam wypróbować wszystkie przyrządy. Trochę pobiegałam, trochę orbitreka plus jakieś ćwiczonka na mięśnie brzucha, ud i ramion. Jutro spróbuję sobie skomponować jakieś sensowne serie. Od czasu do czasu wybiorę się na fitness czy stepa. . Jutro właśnie chcę iść do aquaparku i siłownię też, o ile mi starczy czasu. :) Właśnie zrobiłam sobie wieczorek dla siebie - depilacja, peelingi, odżywki i kremiki. :) Planuję jutro też pójść do Kościoła. Mam nadzieję, że będzie możliwa spowiedź przed mszą. Ja chyba 4 lata nie byłam u spowiedzi.... Nie wiem jak się do tego zabiorę... No i dostałam wypłatę, więc po mszy jadę na zakupy. Potem na basen mam zamiar iść. A na 17 wykłady. Napięty dzień będzie. :) . To się rozpisałam... Jakoś to będzie. Dam radę. Wszystkie damy radę. :) Idę sobie umilić czas cappuccino (czy to bardzo niedobrze, że je piję wieczorami? nie chcę pić kawy na noc). . Pozdrawiam.
-
Ja o 13.00 zjadłam zupkę jarzynową i teraz o 17 3 kromki chleba żytniego z serkiem topionym i szynką. Jutro rano zjem ostatnie kromki chleba i nie będę już jadła pieczywa (a przynajmniej ograniczę). I jeszcze wpadło niestety kilka kostek czekolady z bakaliami (do kawki z koleżankami), ale pocieszam siebie, że już nie mam żadnych słodyczy. :) . Zaraz lecę na siłownię! :)
-
Dziewczyny... Wczoraj na noc jak uczyłam się tych słówek nie wytrzymałam. Zawsze podczas nauki/stresu się obżeram. W ogóle poczytałam o kompulsywnym objadaniu się i to mnie chyba dotyczy... Jak się zmotywować? W styczniu tak dobrze mi szło, a teraz... . Przynajmniej będę ten sport uprawiać. Mogę chodzić do aquaparku na 1,5 godziny dziennie w ramach karty multisport! Jak tam bilet na godzinę kosztuje 16 zł. O masakra! :D . Dziś na śniadanie 3 kromki chleba żytniego z szynką, serem topionym, pomidorem i jogurt jagodowy. . Dziś przykleję na szafkę na którą mam widok jak siedzę przed lapkiem kartkę "Nie jedz po 19!" i włożę sobie do portfela kartkę z napisem "Nie kupuj chleba, słodyczy i fast foodów, bo zamiast stracić 5 kg, przytyjesz 5 kg!" Może to coś pomoże......
-
Ja po 20 jeszcze zjadłam pomarańczę i wypiłam gorący kubek. . Kora... Miałam na 13.30 na uczelnie, stąd ta godzina śniadania. Zresztą ja nigdy nie mam na rano. ;/ . Teraz byłam w żabce zaopatrzyć się w wodę i siadłam do nauki słówek. :)
-
Dziś za dużo chleba w moim jadłospisie. Nie umeim z niego zrezygnować! . 11.00 banan + jogurt brzoskwiniowy 13.00 bułka z ziarnem + serek topiony + plaster szynki + plaster sera + plaster pomidora 15.00 bułka z ziarnem + serek topiony + plaster szynki + plaster sera + plaster pomidora 17.30 salaterka leczo + 2 kromki chleba mieszanego . Lecę na siłownię. :)
-
Cześć laseczki! . Wszystkim gratuluję spadków wagi i centymetrów. :) Ja się zważę za tydzień albo dwa. :) . Leśna Kuna spełnienia najskrytszych marzeń! I oczywiście zdobycia upragnionej wagi. :) A to Ci się na pewno uda!! . Poniedziałek, poniedziałek... Uczelnia i nauka, bo już jutro kolokwium z angielskiego. Od czegoś w tym semestrze zacząć trzeba. :) Dostałam swoją kartę multisport! :) Dziś jeszcze z niej nie skorzystam, bo idę na siłownię w ramach w-fu. Jutro być może też jakaś siłownia albo basen, hmm... Superowo! :D . Idę na zakupy, bo umrę z głodu na uczelni. :) . Pozdrawiam!
-
Tfu, jutro :D
-
Cześć laseczki. Ja dziś leniuchuję... i sprzątam. :) . Dziś 1 marca, tak ładnie zacząć wszystko ze zdwojoną siłą od 1ego. I pogoda piękna. . Tak wracając do tego co pisałam o mojej miesiączce - brunatną krew mam zawsze, na początku lub na końcu okresu. Chodziło mi o to, że pierwszy raz w życiu brunatną krew miałam przez całą miesiączkę i była nieobfita. Naprawdę, pierwszy raz w życiu moja miesiączka to było ledwie plamienie, dlatego się trochę zmartwiłam. . Na śniadanko zjadłam dwie kromki chleba słonecznikowego z szynką i saszetkę gorącego kubka. . Wracam do sprzątania. :)
-
Mój obiadek niestety na masełku - brokuły, fasolka szparagowa, jajka sadzone. Ale masła nie miałam w ustach już chyba 3-4 miesiące. To póki co jedyny produkt, z którego stale zrezygnowałam.