Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

nie wiem

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. chyba raczej częściej kierują się swoimi zachciankami i mają ewentualne kuku wyrządzone wszystkim dookoła głęboko z tyłu :o
  2. ;) ja posiedzę sobie chwilkę jako cicho-ciemna ;) , nie będę się wyrywać bo nie wiem who is who poza paroma wyjątkami ;)
  3. cześć :) Joelka , widzę, ze się zadomowiłaś ;) Ja daaaaawno tu nie zaglądałam, ale poczytać chyba mogę ?
  4. "Aha jedyny kompleks jaki mam podobnie jak 60% facetów w Polsce (tak ponoć wykazały jakieś badania) to kompleks małego członka" xyzed, na wszystko znajdzie się jakiś sposób :p http://www.allegro.pl/item329597311_smieszne_bokserki_ptaszek_x_x_l.html :p
  5. nie wiem

    do kochanek zonatych mezczyzn

    jeeesuuu, następne :o
  6. xyzed ło Jezusicku, co za tyrada :D a ty podobno taki spokojny jestes i tak masz wszystko... ja tu wyskoczyłam z jakimś skromnym cynikiem a ty i palant i głupek a na dokładkę jeszcze pustak, nic, tylko podziwiać zdolnośc do krytycznego spojrzenia na samego siebie - tylko pamiętaj,że TY TO POWIEDZIAŁES :p :D Proponuję popracowac nad tendencjami do nadinterpretacji :p a raczej nad ich utemperowaniem :p swoją drogą nadwrażliwość faceta na własnym punkcie też jest tak typowa, ze aż nudna :p ;)
  7. xyzed, ani mnie to ziębi ani grzeje , po prostu stwierdziłam fakt, jeżeli kogoś to może martwić to niestety tylko osoby z twojego bezpośredniego otoczenia. Jedne zapewne już się martwią a inne dopiero zaczną ... A twoja reakcja była dokładnie taka jakiej się spodziewałam , uważaj, stajesz sie przewidyuwalny a to moze znaczyć nudny :p Ps. to równiez mnie nie martwi, gorzej jak twoja K też dojdzie do takiego wniosku :p ;)
  8. xyzed, może ja niedostatecznie zgłębiam się w twoje ja prezentowane na kafe, może... w każdym razie ile razy bym się nie natknęła na twoje posty tyle razy widze wypowiedź cynika... \"Oczywiście ,że żonie niech się cieszy,że to wpełni jej decyzja ,a mąż załamany będzie\" ... trudno się powstrzymać, naprawdę... :p
  9. dee...paskudo jedna, a do nas tonie zajrzalaś :p ;) witam wszystkich.
  10. że też jeszcze się wam chce to wałkowac, roztrząsac i tak się przy tym na dodatek goraczkowac ... To do osób postronnych bo rozumiem, ze osoby zainteresowane mają potrzebę rozmowy :o
  11. tiaaa.... do czasu moi drodzy, do czasu.... Kasik, Konwalio dzięki :)
  12. moge powiedziec... pewności nie ma nigdy :o \"nie zastanawiaj sie nad tym ze on zdradził a ja mam sie starać, naprawdę jeśli Ci na tym zależy....\" Tak, masz racje, gdybym była taka jak kiedyś nosiłby mnie na rękach i mówił jaka jestem wspaniała. Ponieważ tak nie jest przekonuje siebie i mnie, ze jestem podła. Wspaniała bylam na poczatku. Wyciągnęłąm rękę, głaskałąm po głowie, ocierałam łzy. Bo zostawił tamto dziecko. Bo ona mu wmawiala, ze jest sk******* nie ojcem. Bo nie mógł sie pozbierac. Mimo, ze sama byłam wrakiem człowieka. Wtedy byłam dobra. A potem zaczęłam wymagać. Nie jakichś niestworzonych rzeczy. Pewnych zasad określających kontakty z tamtą rodziną. Pewnych formalnych rozwiązań korzystnych dla mnie. Zrealizowania pewnych zobowiązań wobec mnie zaniedbanych przez ten romans. Rozmów i ustaleń. Jasnych, klarownych zasad. I chyba przeżył szok egzystencjalny :p Bo wczesniej nie wymagałam niczego. Sama tez popełniłam wiele błędów. Może za bardzo naciskalam. Może nie dałam mu tyle czasu ile potrzebował. Może byłam zbyt niecierpliwa. Ale to nie zmienia faktu że on nie umiał tego ogarnąć, naprawić, unieść tego ciezaru. I tu wracamy do początku. Jak długo można? To chyba byłoby nienormalne i mocno niesprawiedliwe gdyby po tym wszystkim jeszcze dostal nagrodę.. Wybacz, ale wszystko się we mnie buntuje. Też jestem tylko człowiekeim a nie dobrą wróżką. Chyba i dla niego nadszedł wreszcie czas żeby dorosnąć. Dostał na początku ode mnie bardzo wiele, ale powinien dac co najmniej równie dużo żeby nam sie udało. Pytałaś mnie o miłość - może kochałam za bardzo ? A może też ta miłośc była dla mnie tak oczywista że za mało pokazywałam, zę kocham ? Miłość bezgraniczna i bezwarunkowa. Bezwarunkowa pozostała (w końcu tylko taka może być, nie kocha się za coś) ale nasze wspólne życie już niekoniecznie. Zbyt to zawiłe żeby wyjaśnic w jednym poście. Może zbyt zawiłe zeby wyjaśnic w ogóle. A może ja sama tego do końca nie rozumiem :o A zanudzam was tym wszystkim bo sama sie zamotałam. Może jak napisze to mi się jakaś kolejna klapka otworzy. Dziękuję za uwagę tym , którzy nie umarli w połowie z nudów ;) Dobrej nocy. moge powiedzieć dzięki za dobre słowo :)
  13. kimkolwiek jestes dzięki :)
  14. żal to jedno - jest i będzie. Po prostu. Można wybaczyć, nie da się zapomniec, to 2 różne rzeczy i tysiące razy7 zostało to już tutaj napisane. zaufanie. Po 1) nawiążę do tego, co napisałaś wcześniej. To nie ja powinnam sie starać , a w każdym razie nie PRZEDE WSZYSTKIM ja, o to, żeby znów mu zaufać. To on powinien wszystko robić żeby moje zaufanie ODZYSKAĆ. Ale to tylko taka uwaga na marginesie. Ja nie boję się, że on do niej odejdzie. Wiem, ze nie. Może kiedyś odejdzie do kogoś innego albo odejdzie po prostu ode mnie, ale nie do niej, czy - nie do tamtej rodziny. Czy mu ufam? Oczywiście, ze nie do końca. Czy zaufam mu tak jak kiedyś? Nie, chyba nigdy już nie będe mu tak ufała jak kiedyś. Nie pozwolę sobie na to. Ale inna sprawa, ze nigdy nikomu nie zaufam już tak jak ufałąm jemu więc to nie powód zeby sie rozstać. Co do twojego pytania - widzisz, zadałaś je w takim momencie mojego życia, bardzo dla mnie trudnym, ze nie potrafię odpowiedziec wprost.Możże nawet nie z powodu jakichś wątpliwości \"co czuję\" tylko nie przejdzie mi to teraz przez usta, nie wyjdzie spod palców. I nie ma to wiele wspólnego bezpośrednio z tym co on zrobił, z tym romansem, z tym dzieckiem. Między nami nie dzieje sie najlepiej. To taka głupia wojna, z której zdaję sobie sprawę ale nie potrafie się wycofac dla dobra sprawy. Zresztą czy dla dobra? Zmieniłam się. Zmieniło się moje podejście do życia, do związku, do małżeństwa. Zmieniły się moje wymagania. Kiedyś nie maiłąm właściwie żadnych, przyjmowałam to, co niesie los i co on mi dawał. Koniec. Chcę więcej. On mi pokazał, ze można chciec więcej. Ale nie uważa, ze jest mi coś winien. To znaczy on może tak uważa, i czuje się winny ale gdyby poddal się tym warunkom jakie ja stawiam to przyznałby się do ogromu krzywd jakie wyrządził, przyznałby się przed samym sobą. A on chyba nie potrafi tego udźwignąć. Trudne to wszystko. Czy bedzie mi łatwiej, lepiej jeżeli się z tego układu wycofam? Tego właśnie nie jestem jeszcze pewna. Jeżeli dojdę do wniosku, ze tak, odejdę.
×