Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

nie wiem

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez nie wiem

  1. nie wiem

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    ah, zapomniałam - witaj Kaliko!!! skrobnę dzisiaj może pare słow do ciebie :) .
  2. nie wiem

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    witam wszystkich :) do do nie wiem - może ci sie moja \"bajka\" nie podobać ale ja przynajmniej podpisuje sie pod tym co piszę. Skoro tak dobrze znasz moja sytuacje to znaczy, że często tu i nie tylko tu zaglądasz więc zapewne masz stałego nicka. Odwagi zabrakło? Więc to chyba jednak nie ja sie popisałam.... Co do atmosfery w moim domu i mojej rodzinie to chętnie opowiem jeżeli cie to interesuje - jeżeli bedę wiedziała z kim rozmawiam. I troszeczkę na innym poziomie (kultury).
  3. nie wiem

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    rzeczywiście pomarańczko przeginasz!
  4. nie wiem

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    simi- może tak, może nie :o ucięta noga nie odrośnie, ale w sferze niematerialnej, uczuciowej, emocjonalnej dzięki cierpliwości, uporowi, konsekwencji wiele można odbudować. Jeśli się chce. A jeżeli nawet się nie da to przynajmniej powiedz, że nie powinno tak być. I tylko o to chodzi. A teraz czas sie pakowac do domku. Nareszcie! Chociaż dzisiaj miałam w pracy luzy bo szef na urlopie , koleżanka z pokoju na szkoleniu a ja na kafe :)
  5. nie wiem

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    no właśnie rodzice niech sie martwią - OBOJE.
  6. nie wiem

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    poziom zerowy - dzięki za miłe słowa , może trochę na wyrost :) czasami czuję, że to wszystko mnie przerasta, są konflikty i to niemałe , oj czasem sie dzieje bo wbrew pozorom jestem strasznym cholerykiem i emocje często biorą górę ale jest to chwilowe - w ogólnej ocenie sytuacji staram się używac rozumu i oszacowac bilans ewentualnych zysków i strat na dłuższą metę. Dla wszystkich .Wystarczy mi krótkowzrocznośc w dosłownym tego słowa znaczeniu ;) - tą można skorygowac okularami , ta w przenośni może zbyt wiele kosztować :p
  7. nie wiem

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    simi, jeżeli się zagalopowałam to wybacz, ale z twoich ostatnich postów wynika,że on nigdy nie miał bliskich kontaktów z dzieckiem - przez żonę(?!), nigdy nie poswięcał mu czasu - bo żona, nie nawiązał więzi emocjonalnej - bo żona i teraz daje kase i odwala wizyty raz na miesiąc i czuje się usprawiedliwiony bo to wszystko przez żonę a ty też uważasz, że wszystko jest ok. Tak to odczytałam. A moim zdaniem ok nie jest (co oczywiscie nikogo nie musi obchodzić:) ) . Albo on jest dorosłym człowiekiem i bierze odpowiedzialnośc za własne życie i konsekwencje własnego postepowania albo nie. Gdyby dorósł do tego żeby byc ojcem (nie dawcą materiału genetycznego) to najgorsza żona nie byłaby w stanie odsunąc go od dziecka i nie uniemożliwiłaby mu nawiązania więzi emocjonalnej tylko musiałby się trochę wysilić a nie przejawiac postawe \"nie to nie\", zwłaszcza jak byli jeszcze rodziną bo po rozwodzie rzeczywiście różnie to bywa.
  8. nie wiem

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    ja? ale to nie chodzi o to co robię ja albo ty , tylko o to, czego nie robi twój mąż a powinien. Bez względu na to, co ty myślisz i co ci sie podoba.
  9. nie wiem

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    simi, daruj sobie ironię, ani nie jestem miłosierna ani nie kreuję sie na świętą i nie o mnie tu chodzi. Właśnie- mój mąż CZUJE więź z dzieckiem MIMO WSZYSTKO bo jest jego OJCEM. I nie odpuszcza sobie mimo, że matka robi to wszystko, co wspomniane przez was byłe żony - utrudnia, wyszydza, wyzywa. \" Ona nigdy nie usłyszy z moich ust , że jesteś jej ojcem\" - to jej słowa. Mógłby sobie odpuścić? Mógłby. Mógłby ograniczyć się do comiesiędcznych przekazów? Mógłby. Mógłby powiedzieć , że nie ma możliwości nawiązać więzi emocjonalnej z dzieckiem? Mógłby. Zwłaszcza, że jest to dziecko, które ma z kochanką i nie ma się czym chwalić przed znajomyni, wygodniej byłoby o tym zapomnieć i traktowac to jako wstydliwą tajemnicę. A mnie teoretycznie byłoby to na rękę i mogłabym dążyc do tego żeby taką tajemnicą to pozostało. Czyli namieszać i zrobić dużo złego. Ale po co? Nikt na tym dobrze nie wyjdzie - ani on ani nasze dzieci ani ja. Bo wygrana byłaby pozorna i na krótką metę a tak naprawdę porażka dla wszystkich .Czyli robię to też we własnym dobrze pojętym interesie a nie z miłosierdzia :) A na dziecku mścić się nie zamierzam bo nie jest niczemu winne i też potrzebuje ojca. Bo przy całej krzywdzie jaką mi wyrządził szanuję go za to , że chce byc ojcem dla tamtego dziecka, bo to znaczy, że o moich dzieciach też nigdy by nie zapomniał gdybysmy się rozstali. :) Widac nie jest prawdą to, co ktos tu próbował wmawiac na usprawiedliwienie wygodnych ex-tatusiów , że ojciec kocha tylko te dzieci, które aktualnie wychowuje z obecną partnerką bo tak wynika z praw biologii. No chyba , że czyjeś człowieczeństwo ogranicza się do faktu poruszania się na dwóch nogach a poza tym kieruje sie wyłącznie instynktami jak zwierzę :o
  10. nie wiem

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    pierwsze dwie linijki to oczywiście cytat z wypowiedzi SIMI - zapomniałam wziąć w cudzysłów.
  11. nie wiem

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    :( nie kochanie TYLKO JA TUTAJ wypowiadam twardo ,że nie dbam o relacje mojego mężczyzny z tamtym dzieckiem. nie obchodzi mnie to.:( taaaaak, SIMI przykro mi to pisać, ale przemawia przez ciebie skrajny egoizm, który oby nigdy bokiem ci nie wyszedł w przypadku gdybyście nie daj Boże kiedyś sie rozstali. Nie chodzi oczywiscie o to, że to ty masz dbać o kontakty twojego m. z dzieckiem ale o całą twoją postawe odnośnie tego problemu. Co ty w ogóle piszesz? To po prostu przerażające. A nie pomyślisz, że on jest po prostu nieodpowiedzialny? Wygodny? Poszedł na łatwiznę? Tylko proszę nie wyjeżdzaj mi ( to akurat nie do ciebie konkretnie ale od razu o tym pisze bo zaraz ktos życzliwy odbije piłeczkę i wspomni moja sytuację) jaki to nieodpowiedzialny jest mój mąż . Tak- jest, tak- skrzywdził mnie, tak-naraził swoją rodzinę, tak-oszukał mnie, tak, tak, tak !!! Ale nigdy nie zostawił swoich dzieci-żadnych, a o tym teraz rozmawiamy. Dla mnie kontakty mojego męża z tamtym dzieckiem są o wiele bardziej bolesne z oczywistych względów, ale nie wyobrażam sobie , że próbuje na nim wymusić żeby z nich zrezygnował. Owszem są starcia na tym punkcie ale nie o ilośc kontaktów a o terminy - czyli \"jak to zrobić żeby nie rozwalało to naszych planów\". Jeżeli te kontakty są ograniczane to tylko i wyłącznie przez matkę dziecka, która niejednokrotnie w ogóle nie dopuszcza żeby do tych spotkań dochodziło. I co z tego? On i tak tam jeździ, zajmuje się dzieckiem, odwiedza, dzwoni , interesuje się.Im bardziej ona stara się go odsunąc tym bardziej on o to dziecko walczy - oby to sie kiedyś unormowało. A ja nie jestem świętą Matką Teresą ani dobra ciocią skłonną poświęcać własne szczęście dla czyjegos dziecka - ale myślę zawsze : jakim byłby człowiekiem gdyby tamto dziecko po prostu zostawił?! I o tym , że gdyby to ze mną się rozstał nie chciałbym żeby nasze dzieci znaczyły dla niego tyle ile comiesięczna wizyta na poczcie. Dlatego zastanów się co piszesz a raczej co myślisz bo nigdy nie wiadomo co nas w życiu spotka.... :) a co do \"Janusza\" to ciekawe kto kreuje tą \"fascynującą\" postac bo ten styl coś mi jakby przypomina....
  12. nie wiem

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    a tu co się znów porobiło? ten topik o pieniądzach tak podniósł adrenalinę czy mi sie wydaje? zresztą ostatnio jestem nie w temacie bo rzadko zaglądam na forum - widać odwyk pomógł. Przestałam o tym pisać -> przestałam o tym myśleć :) -> jest mi o niebo lepiej. I zmory przeszłości już mnie nie męczą czego i wam życzę:)
  13. nie wiem

    pieniądze w drugim związku

    na tym etapie waszego związku to może chyba byc tylko jego decyzja. Twoja ingerencja może byc źle odebrana przez niego nie mówiąc o jego rodzinie. Od dawna razem mieszkacie ?
  14. nie wiem

    pieniądze w drugim związku

    dajcie spokój - pierwsza, druga - co za różnica ? :o to nie zawody ani konkurs piekności (chociaz to co tu sie dzieje to raczej kabaret dla ubogich...) . Nie o miejsce na podium tu chodzi. Ja też jestem pierwsza i jedyna i muszę akceptowac zobowiązania mojego męża.
  15. nie wiem

    pieniądze w drugim związku

    a żebys wiedziała, że choleryk ;)
  16. nie wiem

    pieniądze w drugim związku

    zgadzam sie i powtarzam ja piszę ogolnie OGÓLNIE O*G*Ó*L*N*I*E*!!!!!!!!!! :) i wcale nie uważam, że kolejna partnerka ma wykazywac niezgłębione pokłady empatii w stosunku do swojej poprzedniczki bo niby dlaczego ? Ale nie rozumiem też po co ziac nienawiścią ( nie pisze o tobie , uff) - ja myślę o wiadomej pani co myślę (wiesz co...) , ale na własny użytek , jej nie mam zamiaru niczego demonstrowac , robić jej żadnych wstrętów ani utrudniac życia i nie życzę sobie zeby ona ingerowała w moje - nie zamierzam się z nią kontaktować w jakikolwiek sposób - niech mój mąż sam załatwia sobie z nią swoje sprawy.
  17. nie wiem

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    dzieci ponoć dzielą sie na czyste-wykrochmalone i szczęśliwe :) sama potarzałabym się w piachu na plaży bo kocham morze!
  18. nie wiem

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    dodałam swoje trzy grosze na pieniądzach , chcecie to poczytajcie. lektura tamtego topiku naprawdę mnie dobila , dlaczego ludzie wzajemnie tak się ranią, plują na siebie, czemu to życie jest takie porąbane.... nie mam tu na myśli oczywiście bywalców tamtego topiku, tu na forum każdy różne bzdury wypisuje pod wpływem emocji a jak się zbierze paru takich sfrustrowanych, którzy dadzą się wciągnąć w takie dywagacje to... no właśnie :o chodzi mi o układ I żona - MĄŻ - II żona i wszystkie dzieci, które znajdują się w tym układzie , ewentualnie pozostali byli czy przyszli mężowie i żony byłych żon i mężów.(Ale tłok się zrobił...) To MĄŻ jest centralnym punktem tego układu, ogniwem łączącym życie przeszłe i obecne i to na nim ciąży poskladanie tego do kupy i uporządkowanie wszystkich zależności. Ale to jasne - sam tego nie zrobi... myśląc o tym znów czuje gulę w żołądku - wiem, że to takie trochę myślenie magiczne bo ja kochałam , kocham od zawsze tego samego człowieka - tak, to jest uczucie, nie uzależnienie, przyzwyczajenie czy cokolwiek innego, co przypisuje sie pierwszym żonom. Po prostu go kocham. Nie pochodzę z rozbitej rodziny. W moim otoczeniu nie było dramatów, rozwodów. Mnie się to w głowie nie mieści. Zanim ostatnie moje zdanie zagotuje waszą krew wyjaśniam, że nie uważam , że cos jest dane raz na zawsze, że jak ślub to po grób i tak musi być - nie, oprócz uczuć mam też rozsądek tylko,że jedno z drugim jakoś nie jest kompatybilne :( wpadłam, powiedziałam, co wiedzialm, wiem, że pasuję tu trochę jak kwiatek do kożucha, ale cóż... miłego dnia:)
  19. nie wiem

    pieniądze w drugim związku

    :) tak osobliwa literówka (?) ...
  20. nie wiem

    pieniądze w drugim związku

    c.d. simi , napisałaś wtedy:simi->> ...\"Często kobiety porzucone narzekają ,że mężczyzni nie wykazują chęci do zajmowania się dzieckiem - ale ja się pytam / tylko pytam / czy narzekały oone również wtedy ,kiedy siedziały w domkach z dziecmi a tatusiowe wracali wieczorami z pracy i nie mieli kontaktów z dzieckiem bo ono spało ! Czy wtedy taka matka nie myslała zeby umozliwic dziecku kontakt z ojcem ? Pójść do pracy, odciążyc mężczyzne, załatwić opiekunke ?\"... a ja ci odpisałam i teraz powtórzę: \"simi, wiem, że nie pisałaś tego o mnie, że nie pisałas tego do mnie, ale te słowa są najlepszym przykładem na to jak uogólniając można kogos niechcąco (?) bardzo boleśnie zranić. Czytając to poczułam sie tak jakbym dostała w mordę... Nie zostałam porzucona .... Ale siedziałam tak z dziecmi, nie pracowałam, mój mąż wracał późnym wieczorem kiedy dzieci spały .... Tylko czytaj dalej co napisze - celowo nie poszłam do pracy żeby go nie obciązać opieką nad dziećmi choćby w najmniejszym zakresie, żeby mógł sie całkowicie pioswięcić temu, czemu zostało podporządkowane całe nasze życie - pracy i dokształcaniu sie po to żeby w przyszłości zapewnc sobie awans zawodowy. Z tego powodu nie poszłąm do pracy w swoim wymarzonym zawodzie a teraz po latach moge sobie dyplom wsadzić ... no wiesz gdzie. Pracuję zupełnie gdzie indziej, robię zupełnie co innego, całe szczęście , że jestem zadowolona. A on owszem pracował bardzo dużo i uczył sie bardzo dużo, czasu wolnego miał bardzo mało i ... kiedy ja tak siedziałam z tymi dziećmi w domu czekając na niego on spędzał ten czas z kochanką. I co teraz powiesz? Jak ci sie wydaje co czułąm czytając twoje słowa.......\" I dlatego uważam , ze odchodzący mąż jest czasami zobowiązany do pomocy finansowej wobec swojej ex żony, która po prostu poświęciła swoją karierę zawodową , swoje aspiracje, swoje marzenia , odłożyła to na póxniej żeby wspinającego się po drabinie kariery zawodowej męża odciązyć od codziennych, prozxaicznych problemów żeby mógł się dorabiać, dokształcać, awansowac dla nich , dla rodziny, dla dzieci. dla siebie, dla żony - DLA WSZYSTKICH , bo taka była ich wspólna decyzja , ich wspólne ustalenia. I co - facet się dorobił, awansował i teraz pójdzie sobie z walizką i złota kartą visa (to akurat nie mój mąż niestety...) zakładac nową rodzinę z nową panią a ona niech sobie radzi i szuka pracy ? Po kilku , kilkunastu latach siedzenia w domu? Z dyplomem ale bez doświadczenia? Dajcie spojkój.... To jest wszystko bardzo złożone, te wszystkie zależności trzeba rozważyc , niestety. Ale uważam, że ludzie na poziomie mogą jakos dojść do porozumienia przy odrobinie dobraej woli i rozsądku. Każdy musi z czegoś żyć ale nikt nie ma maszynki do robienia pieniędzy. Dla wyjasnienia bo nie wszyscy mnie znają : jestem pierwszą i jedyną żoną , mój mąż płaci alimenty na dziecko , które ma z byłą kochanką. Wyposażył to dziecko we wszystko, czego potrzebuje taki maluch, teraz płaci ok 500,-zł. Uważam, że na dziecko wystarczy, jej nie jest w tym przypadku nic winien i nie ma wobec niej żadnych zobowiązań. Jest to duże obciązenie dla naszego budżetu i co - mam rwac włosy z głowy? Powiesić się? NAm też czasem nie starcza, moje dzieci nie chodzą na języki (sami je uczymy) , korepetycje , basen mają w szkole i musi wystarczyć. NA kolonie wzięliśmy kredyt. Gdyby przeznaczał te 500, zł na moje dzieci starczyłoby na wszystko. Zdecydowałam się z nim dalej życ więc muszę zaakceptować to dziecko, te alimenty, jego zobowiązania. Po prostu. Na marginesie - ja też pracuję.
  21. nie wiem

    pieniądze w drugim związku

    przeczytałam wczoraj wasz topik od deski do deski i jestem - sama nie wiem- przerażona , zniesmaczona jak poprzednik? chyba jedno i drugie. Naprawdę nie można sie dogadać? Nie można jakos podzielic tych nieszczęsnych pieniędzy żeby dla wszyskich starczyło, żeby dzieciom niczego nie brakowało (w miarę możliwości) a rodzic zobowiązany do świadczen miał sam z czego żyć?! Wszyscy wiemy jakie są realia , jaki jest rynek pracy - nie tak łatwo znaleźc jakiekolwiek zajęcie , nie mówiąc o dobrze płatnym , dodatkowym, intratnym. Ale łatwo powiedzieć - odszedł , niech płaci, niech znajdzie drugą pracę, trzecią, ale jak? Gdzie? To jest chore: zarzynac się i pracowac tylko na alimenty. A gdyby tej drugiej żony, u której facet mieszka , która go żywi (jak wynika z niektórych wpisów) nie było to co? Gdyby był sam? Gdzie ma mieszkać, co ma jeść? Jak mieszkał w domu to te dzieci zawsze wszystko miały? Te komórki, korepetycje , baseny, tenisy, języki? Ciekawe... A gdyby został z żoną a na przykład stracił prace albo zdrowie w wypadku i kasa by sie skończyła? To jakoś by żyli dalej , prawda? Bez tych korepetycji , basenów, języków... I wtedy nikogo nie obchodziłoby, że dzieci nie wyjeżdzają na kolonie bo nie ma za co... I wtedy ten sam ojciec, który odchodząc musi zapewnić dzieciom wszystko nie musiałby nic ... a raczej wszyscy oczekiwalibyu od niego tego, co może dać na miare swoich możliwości . Ale jest też druga strona medalu - simi - znów to napisałaś , o żonach, które będąc jeszcze żonami nie pracują - więc ja znów powtórzę to , co napisalam na drugich żonach - - przekopiuję:
  22. nie wiem

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    Madźka :) dzięki za wyjasnienia udzielone awansem (przed moim czytaniem tego, co napisałaś tam-na pieniądzach) - bez nich chyba czytając musiałabym podtrzymywać opadającą szczękę... miłego wieczoru, spadam bo lektura tamtego topiku pozbawiła mnie sił witalnych:o
  23. nie wiem

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    moje dzieci namiętnie ogladają \"Gęsią skórkę\" piszcząc czasem ze strachu .... tu też powiało groooooooząąąąąąąąąą , jakieś tajemnicze osoby, jakies spiski, uuuuuuuuu - czas zmienić tytuł na \"wampiry, wiedźmy, strachy \";) Madźka, co ty popisałaś na tych pieniądzach? Aż skoczę i poczytam chociaż obiecałam sobie, że więcej nie będę sobie psuc humoru taką lekturą :o
  24. nie wiem

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    ??????????????????????? a tu o co znów chodzi?! :o
  25. nie wiem

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    Hello! To znów ja , wciąż w dobrym humorze!!! I nawet lektura nowego topiku o pieniadzach (eh, tylko ta kasa , wciąż kasa....) nie jest w stanie mi go zepsuć, chociaż przez moment ścierpła mi skóra w trakcie czytania :o :) simi, szczerze mówiąc nie bardzo rozumiem (w końcu ja jestem pierwsza - druga - trzecia , sama nie wiem która...., to może trochę ionaczej przetwarzam:)....) twoją teorię dotyczącą nazwiska dla waszego wspólnego dziecka :o .... Dlaczego nie może nazywac się tak ja tata? Wcale nie uważam , że musi, albo , że ty musisz - on równie dobrze może przyjąć twoje nazwisko (ale jego ex miałaby minę ...) - każdy może nazywać sie jak mu sie podoba tylko nie pojęłam :o o co chodzi.
×