Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

juni77

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Moje kochane ... zatęskniło mi się za tym topikiem, podczytywałam was czasami sama nie pisząc. Na początku zrezygnowałam z udzielania się, bo tak skoncentrowałam się na małym ;-) Na początku mieliśmy przejściowe problemy z karmieniem, mały miał zaparcia i kolki przez pierwsze 2 m-ce. W zeszłym tygodniu mój Juleczek ukończył pół roku, przepiękne półrocze :-) Jesteśmy cały czas na cycu, uwielbiam karmić i dopiero od 2 tyg. podaję pokarmy stałe. Mały rozwija się świetnie, ma apetyt i na razie odpukać żadnych kłopotów związanych z nowymi pokarmami, waży 9200 kg. (a urodził się chyba jako jeden z mniejszych na tym topiku, jeśli pamiętacie ... ;-) Widzę, że nie ja jedna zdecydowałam się na urlop wychowawczy ... wzięłam półroczny i bardzo mi dobrze w tej roli, że jestem z małym w domku, chociaż finansowo, jasne, że się pogorszy. Szczerze mowiąc mój mąż nie był nawet za tym początkowo, wolał wkręcić babcię do opieki. Ale suma sumarum, zadecydowałam, że ja zostaję, bo w końcu karmię. Ojej, dobra, nie wszystko na raz, włączę się jeszcze chętnie, na razie paaaa
  2. Próbuję czytać zaległości, ale dzisiaj już nie zdążę ... hanio, podałaś jakiegoś linka na dietę karmiącej? Możesz podać jeszcze raz? Bo ja też już mam zamęt w głowie. Widzę, że maluszkowi nie szkodzi to co ja jem, ale warto się upewnić ...
  3. ainom_ mnie szew teraz nawet bardziej ciągnie niż na początku, chociaż mam w całości rozpuszczalny... gojenie boli. Jak stoję to go też najbardziej odczuwam, czasem mniej, czasem bardziej. Dziecko karmię zawsze od samego początku na siedząco ...
  4. hej hej ... Zniknęłam na kilka dni, bo wróciliśmy z maluszkiem do szpitala :-( Niestety, byliśmy wypisani do domu w 3 dobie, ale kiedy przyszła położna środowiskowa stwierdziła, że synek może mieć za wysoki poziom bilirubiny, czyli żółtaczkę :-( I to okazało się prawdą. Synek przeszedł serię naświetlań i kroplówkę, ja byłam z nim cały czas w szpitalu. Umęczyliśmy się trochę ... wiecie jak to jest, karmić piersią dziecko podłączone pod wenflon... :-( Jeszcze dostawał biedaczek czopiki po których był ospały i niechętnie pił mleczko mamusi. Noce mialam raczej nieprzespane :-( Ale teraz już jest dobrze, jesteśmy w domku, mały pije lepiej, mam nadzieję, że zacznie ładnie przybierać. Nawet nie zdążyłam przeczytać zaległości, na razie odsypiamy i nabieramy sił z maluszkiem. Bo ja też w tym szpitalu czułam się o wiele gorzej niż w domu :-( Ale mam jedno pytanko do mamusiek: kiedy pierwszy spacer i na jak długo? Mały ma teraz tydzień i 2 dni.
  5. Wysłałam już zdjęcia Juleczka na pocztę ... :-) Gratuluję Nadiyi !!! Ale wielkie dziecie urodziła.
  6. Jutro podeślę też foteczki :-) bunia, mój mały też płakał jak zasysał pierś. Dopiero wczoraj w nocy opanowaliśmy technikę. Jeszcze dzisiaj sporo lamentował, ale widzę, że już jesteśmy na prostej. Dziś wieczorem po kąpieli ssał pięknie :-) Jednak spodziewam się, że może być jeszcze czasem poirytowany. Może to normalne? Dzieciaczki przeciez też się uczą. Nasze żyją dopiero 4 dobę na tym świecie :-) ainom, bunia, ja chyba jestem szczęściarą jeśli chodzi o nacięcie. U mnie okazało się całkiem znośne. W szpitalu pobolewało chyba najbardziej drugiego dnia, mimo to wcale nie tak mocno jak się spodziewałam kiedyś. Naprawdę rana krocza goi się u mnie świetnie, sikałam bez problemu juz następnego dnia po cięciu. W domu wcale mi nie przeszkadza, żyję normalnie nie zważając na szew. Do podmywania biorę szare mydło, spryskiwacz właściwie mi nie potrzebny, okazuje się, że daję radę bez tego ... O ironio, kiedyś tak się bałam.
  7. Witajcie Jesteśmy już od wczoraj z Juliankiem w domu :-) Synuś jest zdrowy i taki śliczny, słodki, ma długie czarne włoski :-) Zdjecia podeślę na pocztę wkrótce. Troszkę mialam tylko wczoraj zmartwienia, bo nie chciał przez pierwsze 3 doby ssać piersi, co ja się napracowałam z nim w szpitalu i nic ... Wczoraj wieczorem nastąpił jakiś przełom i pije, całe szczęście, bo zacząłby tracić na wadze. Teraz muszę tylko solidnie się przyłożyć, aby nam się udało, bo już sączyły mi się w głowie myśli o butelce ... Ja się już ogarniam po porodzie, szew prawie już nie boli, brzuch w każdym razie nie odczuwam go dotkliwie :-) Poród trwał u mnie 12 godzin od momentu odejścia wód. A zaczął się tak jak pisałam 15 lipca, trochę dziwnie. Zaczęły się sączyć wody w nocy ... ( 2 dni wcześniej odszedł mi czop śluzowy, ale tylko trochę) ... Udałam się rano do przychodni, bo mój lekarz nie przyjmował i tam lekarka powiedziała, że nie urodzę na pewno w najblizszych dniach!!! :-( Ale zostawiła mnie w szpitalu na 1 dzień na obserwację, bo jej się wydawało, że to jednak nie wody. SKANDAL! I tak sobie leżałam w tym szpitalu, ktg nie wykazało żadnych skurczy, wszyscy chcieli mnie zaraz wypuszczać do domu. A tu ok. 22.00 wielkie trach ...!!! Zalałam całe łóżko szpitalne, podłogę i nie wiem ile tego sie lało, chyba hektolitry! Pierwsz skurcze pojawiły się koło północy, a ja jeszcze leżałam na ginekologii a nie na porodówce ;-) Jak sie trochę rozkreciły to ok 4 nad ranem poprosiłam pielęgniarkę, aby jednak przewiozła mnie na porodówkę. Tam mnie zbadano i okazało się, że amm małe rozwarcie, na 2 palce. Położna stwierdziła, że ciasno tam i będę miała raczej długi i męczący porod. Skurcze mnie jednak brały i nasilały się, cały czas cwiczyłam oddychanie i przysypiałam pomiedzy skurczami. Nad ranem zadzwoniłam po swoją położną, którą miałam umówioną do porodu. Ta przyjechała i zaczęło się na dobre ... Strasznie mi pomogła, tak mnie rozkręcała, wspierała, że akcja posuwała się do przodu lepiej, skakałam na piłce, brałam prysznic. Dojechał mąż. Był przy mnie, wspierał, pocieszał, masował, pomagał jak mógł :-) Potem podłączyli mnie pod kroplówę i jazda się zaczęła, bóle były silne. A położna ciągle mnie motywowała do oddychania. I wreszcie szyjka puściła, zaczęły się parte. Wtedy jeszcze miałam problem z parciem, więc położna ciągła mnie do siebie, że aż mi koszule podarła, hehe :-) Lekarz pomógł wyciskać małego, nacięcie zrobili mi niewielkie. No i kiedy mąż zobaczył główkę to już były skowronki, mimo, że tyłek mi chciało rozerwać. Dzisiaj już się z tego śmieję :-) Powiem krótko: mimo bólu poród miałam cudowny, wszyscy mnie wspierali, mąż był przy mnie takim oparciem, położna i lekarze spisali się według mnie na medal (a trafiłam tego dnia na świetnego lekarza, zresztą co chwilę jakiś lekarz do mnie zaglądał, 3 ich było ...) Nie wiem, ale mogę powiedzieć, że czuje się jakbym miała poród na zamówienie :-) O tym bólu w ogóle już nie pamiętam :-) Acha, dostałam też penicylinę okołoporodowo, mały nie złapał żadnej bakterii. To tyle ... Uciekam do obowiązków rodzicielsich, musimy jeszcze z małym popracować nad karmieniem. Na razie nawału nie mam, bo chyba za mało karmiłam do tej pory. Koniecznie muszę sie postarać, aby mieć dużo pokarmu. Pa!
  8. ainom_trzymaj się! :-) swiss GRATULACJE, a to niespodzianka! A ja się obudziłam, bo też jakaś woda ze mnie wypłynęła i tak sączy się po troszeczku, a wieczorem miałam syndrom mokrych majtek ... Kurcze, to niemożliwe żeby wody sie sączyły. Tylko czemu aż się obudziłam z tego powodu? Nie wiem, czy to śluz i czy to ma z wiązek z pojawiającym się rozwarciem?
  9. Ach ci lekarze i położne... Co szpital to obyczaj. dasia wylądowała w szpitalu na podstawie ktg, a ainom_ przetrzymała skurcze, bo jej położna zalecała spokojnie odczekać ... :-( Ja już sama nie wiem jak jest lepiej. Niecierpliwić się w domu, czy snuć się po szpitalnych korytarzach. Chyba mi już wszystko jedno.
  10. Ja właśnie wróciłam od pani doktor i dowiedziałam się, że rozwarcie takie na 1cm-1,5 cm, główka nisko, ale szyjka jeszcze cała nie skrócona. Urodzę raczej przed terminem, ale nie w ciągu najbliższych dni ... (mój termin 29 lipiec). Poza tym, dodam jeszcze coś na temat paciorkowca o którym tu się pisało ... Ta pani doktor powiedziała, że w szpitalu pobierają na niego wymaz okołoporodowo obowiązkowo!!! I że niepotrzebnie inny lekarz wypisał mi antybiotyk wcześniej. To nic nie dało, kolonie paciorkowca mogą się jeszcze namnożyć, a teraz wyszedł właśnie nowy przepis, aby paciorkowca leczyć dopiero okołoporodowo, każda inna kuracja nie przynosi rezultatów ... No proszę, proszę. Poszłam do dwóch lekarzy i dwie całkiem inne opinie ;-) Deelite, rozkoszne maluchy ... :-D
  11. Shamanka, Ustronianka :-D Ogromne Gratulacje Ale wysyp dzieciaczków! Cała gromadka :-) Karenina, trzymamy kciuki!
  12. ainom_ to się dzielnie trzymasz :-) Pewnie niejedna z nas już by próbowała jechać do szpitala. Ale słusznie, lepiej przeczekać w domu i zachować spokój. Mimo to nie jestem pewna czy ja dam radę ... bo tak jak pisze Nadiya, czasem od skurczy do odejścia wód chwila i .... poród gotowy. Kurcze, można zgłupieć jak tu postąpić ...
  13. Domiś, serdeczne GRATULACJE :-) bunia, a ja podziwiam cię z tym seksikiem :-) mnie boli jak choroba, więc się nie \"sekszę\" :-(
  14. Witajcie :-) Byliśmy dzisiaj nad jeziorkiem, trochę deszczyk pokropił, ale i tak było super :-) Im bliżej porodu, tym bardziej chce mi się jakiś letnich aktywności, atrakcji ... ;-) Ostatnio też grilujemy przez co mało bywam na kafe. Wydaje mi się, że przed porodem zasługujemy na relaks i wypoczynek :-) Ja zresztą mogłabym spać i spać poza tym ... pszczoolka, piszesz o tym wózku Mura, on był pierwszym, który wpadł mi w oko, ale i tak kupiliśmy Roana Marite, granatowo-biały w krateczkę, zupełnie inny wybór, zdjęcie załączam na naszą pocztę :-) Załączam też inne moje zdjęcia z brzuszkiem, bo jeszcze się nie pokazywałam ;-)
  15. A ja mam ciągnący ból w pachwinach od kilku dni ... Brzuch twardnieje coraz cześciej, chociaż to akurat nie nowość u mnie. Hmmm, i ten śluz ... ciekawe, czy to już coś zwiastuje, czy jeszcze nic takiego ;-) Eeee, wytrzymałabym spokojnie do końca lipca, chcę mieć małego LWA :-)
×