Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zabajona

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Zabajona

  1. Menia - ja w ciązy takż enie plamiłam wcale. Plamienie miałam po hsg - badaniu drożności jajowodów. U mnie coś tak było przytkanie, no i samo badanie, tzn, kontrast wlany pod ciśnieniem je przepchał. No i dzięki temu raz - że przestałam plamić przed @ (a plamiłam), dwa - zasżłam szybko w ciążę. Marghi - przykro mi bardzo z powodu poronień :( a czy znasz powód? robili wam jakies badania, które mogłyby coś wyjaśnieć? moze to nic poważnego. Trzymaj się dzielnie i nie trać wiary.
  2. Estelko - ja po hsg plamiłam 4 dni. Trzymaj się Menia - można nie mieć objawów :) ja jak zaszłam w ciążę, to pamiętam, ze w dniu spodziewanej @ mialam odejście objawów na @, znaczy się przestały bolec piersi, zrobiły się klapciate, jedynie małe plamienie rano. Objawy zaczęły mi się od początku 6 tygodnia (mdłości). Iskierko - i jak test? CZy sie udało? Trzymam kciuki :)
  3. Haj! Estelko - cholernie niesprawiedliwe to wszystko, mi również się wydawało, ze ty akurat jestes zdrowa jak ryba :-o a tu taki dół :-o z tego co wiem, to niedrożność mogą też powodować przebyte stany zapalne dróg rodnych, tak mi powiedzieli w szpitalu po hsg no i doktorek powtórzył, że widocznie coś kiedyś miałam przewlekłe, niedoleczone w pore i tak się mogło porobić, bo w sumie u mnie zaczęło się od zrostów zewnętrznych i potem zaczłęy mi włazić do jajowodów :-o lewy jajowód mam skręcony i podciągnięty i nie wiem jakim cudem z jajnika po lewej stronie była ciąża i dzięki Bogu - nie ektopowa! Tak wiec może miałaś jakieś bakterie, nie wiedziałaś, był jakiś stan zapalny, przewlekły, nawet nie dający zbytnioch objawów i niestety zrobił co zrobił. Ja się nie znam, an i na inseminacjach, ani in vitro, ale podobnie jak dziewczyny powiem ci, ze szkoda twojego bólu, nerwów i pieniędzy, które to możesz odłożyc już na konkretny cel. Trzymaj się dzielnie, choć wiem, ze na pewno nie jest ci łatwo. Enigma - to dobre objawy, senność i mnie ogarniała i jak buniu duniu codziennie po pracy spałam co najmniej 2 godziny, inaczej chodziłam jak snięta ryba. Poza tym sen jako jedyny pomagał mi znosić mdłości. Oby cię ominęły !! Foli - :) dziękuję za miłe słowa odnośnie Oli :) jako prózna matka powiem ci, ze miło mi się czyta komlementy :) Odnośnie jedzenia, a raczej picia. Od samego poczatku nie kierowałam się tym co na opakowaniu przypisane jest do dziecka. Moja Ola od początku jadła mnie niż wskazują normy. Ale nie przejmowałam się tym, bo wiem, ze dziecko je tyle ile potrzebuje. Trudno mi było na początku wymierzyć dawkę, bo mała była na cycu, a te normy raczej dotyczą maluchów od początku karmionych mleczkiem modyfikowanym. Pamiętam, że jako 4 miesięczny bobas Ola zjadała maksymalnie 100 ml mleczka modyfikowanego - oczywicie gdy trzeba było dokarmić - (90 ml wody plus 3 miarki proszku - co po wymieszaniu dawało 100 ml). W 5 miesiącu mleko modyfikowane wprowadziłam malej na stałe już na noc. To znaczy raczej po kąpieli wieczornej, bo jakoś w 5 miesiącu Ola mi się zaczęła znowu budzić co 3 godziny w nocy i jadła, ale tu miałam \"pod ręka\" cyca. Ale już jak dawałam butlę to 120 ml. Teraz zjada z reguły 150 ml, wiecej nie wciśnie. Zalezy to jednak od dnia - raz się zdarzyło, ze zjadła 170 ml rano, a raz 180 ml wieczorem (co i tak nie wpłynęło na czas snu, bo o 5 rano była pobudka na cyca). Tak więc obecnie zjada około 150 ml mleczka zarówno rano jak i wieczorem. W ogóle doczytałam się, ze dziecko powinno mieć przynajmniej 4 posiłki mleczne posiłki, więc obecnie o 5 rano mała je z piersi, potem zasypia, jak się przebudzi to babcia jej daje mleczko z butelki - 150 ml. Potem za 3 godzinki mała zjada około 150 ml kleiku ryżowego (raczej półpłynna konsystencja - łyżeczką), po tym popija - z reguły 100 ml, więc jest syta zanim ja wrócę to swobodnie wytrzyma. około 15.30 znowu ma cyca, potem tak około 19 jeszcze raz, ale to bardziej już popija, no i na sen znowu butla. No mam nadzieję, ze jakoś zrozumiale napisałam, jestem już zmęczona i mogłam cosik namieszać :) Ok, to ja spadam spać :) Dobranocka.
  4. Witaj Lara! No to tzra sie tarzać, ale zostawię pierwszeństwo innym kobietkom :)
  5. Goluś - oby to był objaw ciąży, z całego życzę, tym bardziej idź i zrób badanie krwi, bo może jakaś anemia cię dopadła, a to jest niezbyt ciekawa opcja. Tak czy siak - zrób wyniki ogólne krwi plus żelazo, to zobaczysz, co jest grane.
  6. Menia - co ma być to będzie :) a ja życzę ci \"II\", lepsze to niż czekanie na rozpoczęcie działań idłuuugie miesiące wyczekiwania na pozytywny wynik testu :)
  7. Helo Paula! :) A w ogóle o ile się nie mylę, to nasze topikowe małe Nadunie dzisiaj mają imieninki :) Więc Foli i Andzia - duży dla dziewczynek i po dla każdej :)
  8. HAlu! enigmuś - zobaczysz, że i ty będziesz super zaradna. Teraz trudno to sobie wyobrazić, ale mamy są naprawdę nadzwyczaj dobrze zorganizowane. No są wyjątki kiedy sobie nie radzą, ale to rzadkość. Urodzisz i zobaczysz. Dzień sam zacznie ci się układać w plan, a plan jest najważniejszy przy maluchu, by nie było haosu. Nie ma haosu - mama szczęśliwa i dziecko także. Polecam ci książkę Tracy Hogg \"Język niemowląt\", ja po jej przeczytaniu naprawdę sobie poukładałam od początku sprawy tak, że dałam radę zapanować nad wszystkim, co docenił mój M jak posiedzial z małą sam 2 tygodnie kiedy ja już wróciłam do pracy. Jak siedziałam w domku to mój dzień wglądał miej więcej tak: (zacznę od ranka) około 5-6 - karmienie, zmiana pieluszki i dalej lulu około 8-9 - kolejne karmienie, mała w łóżeczku \"bawi się\" (gaworzy, tarmosi zabawki i macha grzechotkami), a ja myję się, ubieram, maluję (co by wyglądać jako tako), jem śniadanko (nie wolno o tym zapominać podczas karmienia piersią, by jeść co 3 godziny - mniejsze porcje, ale musi być tych posiłków około 5 na dobę, no i płyny, przy karmieniu suszy jak na pustyni). To zajmuje mi pół godzinki-góra 40 minut. Potem 20 minutek na ogarnięcie mieszkania. DOdam, że robiłam to spokojnie i bez wariactwa. Około 10.30 mam posprzątane, jestem najedzona i ubrana, wiec z małą idziemy na spacerek (około godzinki, bo wracamy na karmienie). Po spacerkowym karmieniu mała znowu w łóżeczku rozprawia się z zabawkami, a ja przygotowuję jakiś obiad. Mniej więcej około 13 mam znowu karmienie (miałam jakoś tak stałe pory), a po nim spacerek znowu godzinka - półtora. Potem wracamy, M wraca z pracki, jemy obiadek, o 16 karmienie i idziemy na spacero-zakupy (nie chodziłam z małą na zakupy, bo nie miałabym odwagi zostawiać wózka pod sklepem, więc zostawiałam to na popołudnie). No i jak było ciepło to mała była na spacerku z nami nawet do 19-19.30 (jak spała). Potem do domku, karmienie, około 20 kąpiel małej, chwila na pieszczoszki i lulu (oczywiście to nie tak od razu, szła spać około 21, więc jeszcze jedno karmienie, ale takie tylko dla zaspokojenia jej bliskości). Czytałam, ze można tak robić, by karmić przed kąpielą, u nas to działało. Oczywiście czasami popołudniowy plan ulegał zmianie, ale pory karmienia były świętością i gdzie byśmy nie yli to mała jadła mniej więcej o 5,8,11,13,16,19 i 21 lub gdy miała przesunięcie o 6,9,12,15,18,21 . Tak więc enigmuś to nic trudnego, zobaczysz. A zaradność przychodzi sama :) ALem się rozpisała :p
  9. Cześć Babeczki! Co do @ po porodzie to ja dostałam 3 miesiące po, a licząc od zakończenia krwawienia poporodowego, które trwało miesiąc, to 2 miesiące po nim. Karmiłam cały czas i karmię nadal (co prawda Ola jest już na rozszerzonej diecie, więc raczej dokarmiam, ale staram się, by minimum 3 razy w ciągu dnia jadła z piersi). Kiedy była wyłącznie na piersi jadła co 2-3 godziny maksymalnie, a mimo to dostałam @. Więc nie można uogólniać, że jak się karmi, to się nie dostanie. NIe u każdej to tak działa. Może wpaść na jakieś zawirowanie i wtedy przychodzi. U mnie trafiło na kryzys laktacyjny przełomu 3 i 4 miesiąca (czytałam, ze tak się zdarza u pewnej części kobietek - trafiło i na mnie). Wtedy to walczyłam o pokarm, ćwiczyłam piersi laktatorem elektrycznym, co było dość trudne, bo byłam w ciągu dnia sama i musiałam jakoś znaleźć czas na 15 minutowe odciąganie (miałam słaby laktator, wiec raczej to nie było odciąganie, a tylko ćwiczebny odruch ssania, ale pomogło). Tym sposobem rozbudziłam laktację tak, ze jak Ola ssała jedną pierś, to z drugiej wręcz tryskało mleko i konieczny był zbiorniczek na nie. Jedynie w nocy przykłądałam pieluszkę, bo mi się nie chciało wstawać. Oki, po takim wstępiku można pogadać :) Foli - najgorszy jest pierwszy dzień, nie ukrywam, że szłam do pracy ze łzami w oczach i ciężkim sercem. Ale jak tylko minęło (od razu wzięlam się za zaległości, więc czas zasuwał), to jak na skrzydłach do domku biegłam. JAk się człowiek stęskni, to popołudnia za mało na nacieszenie się dzieckiem. ALe co zrobić, pracować tez trzeba. Niemniej - powiem ci, ze pomaga mi to, że mała dobrze znosi ten czas kiedy jest z babcią, nie sprawia kłopotów, ładnie je i raczej nie płacze, zasypia tez bez problemu. To mnie cieszy, bo nie martwię się, że mała płacze babci 9obie by się umęczyły wtedy). No i jednak spokojna moja głowa, że to babcia, a nie opiekunka. Nie neguję oczywiście wszystkich, ale obawiałabym się oddać małą pod opiekę osobie nie sprawdzonej, a jedynie na takowe u mnie w mieścince można liczyć. A te sprawdzone mają pełną obsadę. No i nie ukrywajmy, że to ogromna pomoc babci, bo przecież opiekunce trzeba by bylo płacić niemałe pieniądze, a dzięki pomocy babci mozna te pieniążki wydać na coś dla dziecka, albo odłożyć. enigma - ty się tak nie wzbraniaj za mocno, betę masz wysoką i naprawdę ja sama zaczęłam wierzyć, że to co najmniej dwa kwiatuszki MAMUSIU !!! :) Andzia - faktycznie klusia z Naduni. Ja dzisiaj byłam z małą na kontroli i szczepieniu, no i moja Ola wazy 7300 gram i ma 68 cm. No fakt - urodziła się mniejsza od Nadusi, więc i tak nieźle rośnie. Odkąd ma wzbogaconą dietkę przybiera średnio 160 gram tygodniowo, a na samej piersi było to tak ok. 120-140 gram tygodniowo. Iskierko - no to cóż pozostaje mi, życzę ci pozytywnego testu i tak samo wspaniałej i lekkiej ciązy jak z Eryczkiem. Podobnie jak ty miałam możliwie lekki poród, w sumie od pierwszego skurczu, który poczułam wyraźniej to całość trwała ok. 4 godziny, a tak naprawdę boleć zaczęło jak położne przebiły mi pęcherz płodowy i odeszły wody. Wtedy skurcze były już co minutka, niemal ciurkiem, nie miałam chwili na odsapkę. No ale to trwało niedługo, nawet nie godzinę, choć mi się ciągneło :) Jak przebijały pęcherz to były 4 cm rozwarcia, za niecałą godzinkę już Ola była na świecie. Tak więc ja też mam miłe wspomnienia, no i marze już o kolejnym bobasie. No ale musimy poczekać chociaż do stycznia/lutego. Chcę by Ola poszła na nogi już i dopiero zaczniemy. A co będzie to się okarze. Bo jak wspomniałam, mogą być z tym kłopoty, tym razem z innego powodu niż niedrożne jajowody. sysiu - wyluzuj, ktoś się wyraźnie nudzi i nie ma co sobie nerów psuć. Po co? Bez komentarza dla tak idiotycznych postów.
  10. hej dziewczynki! enigma nie odpada, jedynie należy wykazać zrozumienie, ze moze się rzadziej pokazywać, to chyba zrozumiałe. Poza tym nich się kobieta oszczędza, zwłaszcza, że na 99% sa to bliźniaki, jak nie trojaczki, więc to jest ciąża która bedzie pod szczególnie troskliwą opieką, a mamusia musi uwazać, tak więc spokojnie. Golka, Paula - Ola rośnie, akurat dzisiaj byłam na ontroli i szczepieniu, więc waży już 7300 gram i ma 68 cm. Szczepienie zniosła dzielnie, mam nadzieję, ze nie bedzie miała żadnych rewelacji po nim, to było w sumie doszczepianie p.żóltaczce. A co do rodzeństwa ... no zobaczymy kieyd temat ruszy. Mój M ostatnio miał badania i m.innymi dostał skierowanie do urologa, a ten po badanku podejrzewał żylaki powrózka nasiennego - co potwierdziło usg :-o nibyn ie odczuwa tego, ale wiemy wszystkie czym to pachnie, wiec myślę, ze szybciej niż w przyszłe wakacje wrócimy do tematu. Od października/listopada zacznę znowu brać kwas foliowy i pewnie jak Ola skończy roczek zaczniemy próbować. Już jestem nastawiona na dłuższe starania i raczej na niepowodzenia, bo to dziadostwo może powodować niepłodność. NIezbyt to pocieszające :-o Emika mam nadzieję, że twoje kwiatuszki się zakorzeniają. Sabra i buziaki dla maluszków. Iskierko - witaj po dłuższej przerwie :) wszystkie kobietki
  11. :-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D HURRRRAAAAA!!! Enigmula, ty mordko kochana!!!!! Wiedziałam!!!!! Już wczesniej zaczynałam pisać pościka, ale postanowiłam wstrzymac się do 11-stej :p Najlepsze życzenia z okazji imieninek, a kwiatuszki to już masz :p zakorzenione bardzo mocno jak widać. Super wyniczek !!!! Ale normalnie łempa mnie się śmieje. Łaaaaa!!! Z radochy normalnie bym skakała, no szok!!!!!! Sabruś - ja wierzę w Twoje szkraby, dużo już wytrzymały, wiec już będzie z dnia na dzień coraz lepiej. Emika - a Twój dzionek jutro ... będziemy kibicować i modlić się za sukces.
  12. nadwiślanko - masz prawo czuć się jak się czujesz, beznadziejnie, pusto i masz prawo płakać. W pewnej części znam to uczucie, bo przez kilka miesięcy tez płakałam. Niemniej mój problem był dużo mniejszy i udało się jemu zaradzić. Stąd piszę - w pewnej części. Wypłacz się, to z pewnością odrobinkę ulgi ci przyniesie, ale nie załamuj się. Powtarzaj sobie w kółko, ze nigdy nie jest tak źle, żeby nie było sensu w życiu. Masz męża, który z pewnością bardzo cię kocha. Masz więc już cel i motywację, by być silną. Dla niego. Być może myśl i pragnienie dziecka zdominowaly wasze życie, zresztą z reguły tak to jest i jest to normalne. Wówczas zatraceni w tych pragnieniach zapominamy o tym, że przecież ciągle mamy siebie. I skoro Bóg tak decyduje, to musimy przyjąć to z pokorą. NIekiedy droga do jakiegoś celu wiedzie przez ciernie. To boli, są łzy i smutek w sercu, uczucie ogromnej pustki. Ale nigdy, przenigdy nie wolno się poddać i załamać. Nie mów więc \"poddaję się\", ale \"zwalniam tempo\". I nie patrz na wiek, on nie jest tu najwazniejszy, jak ja rodziłam, to średnia wieku na położniczym była 33 lata. I to dla lekarzy teraz norma. Jakoś nikogo nie dziwi, ze kobiety zostają mamami dużo później niż jeszcze 10 lat wstecz. Takie czasy, a i chorób cywilizacyjnych się namnożyło. Jeśli czujesz że osiągnęłaś dno, to pamiętaj, ze już niżej nic nie ma. Jedyna droga to odbić się od niego w górę. I myślę, że i ty do tego dojdziesz, jak już odreagujesz smutek ostatnich dni. Trzymaj się dzielnie, a my jesteśmy z tobą.
  13. Dobry! Enigmuś - :) ja też już powoli zaczynam się \"cieszyć\" z tego, ze pracuję. Może to dziwnie zabrzmi, ale oswoiłam się już z porannym wstawaniem, z reguły Olunia śpi jak wychodzę, jak wracam, to jest uśmiechnięta i gada czy to z tatą, czy babcią. Aczkolwiek jak już znajdę się w zasiegu jej wzroku, to nie ma mocnych, muszę szybko zostawiac manatki i przytulić Kochańca mojego, bo zaczyna płakać. Ona ze spaniem popołudniowym czeka teraz na mnie chyba, bo na spacerku prze południem śpi, potem dopiero jak ja przychodzę, to dam jej cycusia i wtedy słodko zasypia. Tak więc, mimo iż było ciężko i naprawdę tęsknię za Papcioszkiem moim, to jest druga strona tego medalu - nie stanę się zgorzkniała, bo jednak praca kobiecie też coś daje. Choć nie obraziłabym się na naszych rządzących, gdyby macierzyński trwał rok ... ale to marzenia póki co, docelowo tyle ma być, ale za XX lat. JA nadal czekam na @, ależ mam rozjechane cykle. To ma być czwarta po porodzie. Pierwsza była 3 miechy po, kolejna 25 dni po pierwszej, poprzednia 30 dni po drugiej, a teraz już dzisiaj 31 dc. Ale zaczyna się cosik dziać, bo ćmi brzuchol i jakieś lekkie plamienie. Obym się doczekała, bo siedzę jak na minie (bo wiadomo, że z pieluchą niezbyt przyjemnie jak nie trzeba). nadwiślanko - cokolwiek postanowisz i cokolwiek zrobisz, to jednak nie opuszczaj nas, w końcu przecież gdzieś tam w głębi serca chcesz być mamą. Jeśli zdecydujesz się na adopcję, to też nią będziesz dla jakiegoś kochanego dziecka i będziesz najlepszą mamą na świecie.Pamiętaj, że matką w życiu dziecka jest kobieta, która je kocha i wychowuje. Samo urodzenie go tak naprawdę w pełni matka nie czyni. Czy nazwałabyś matką kobietę, która rodzi i porzuca swoje dziecko? Bo ja nie. I nie są ważne przyczyny, ale czyny. Pamiętaj, że ciągle możesz zostać mamą. A skoro rozmawialiście o tym z M, to wydaje mi się, że w pewien sposób jesteście na to przygotowani. Chyba nie pokręciłam czegoś, bo zdaje się, ze o tym pisałaś. Miłości na pewno wam wystarczy i dacie jej dużo dziecku. A być może TEN na górze ma plan ... my tego nie wiemy.
  14. Cześć Kobietki ! To ja - MAtka Polka pracująca :) Na pocieszenie powiem, ze nie jest tak źle, dzień w pracy mija szybko i jak na skrzydłach lecę do domku, do mojego Dziubalka. Ona też widać przystosowała się, ze jak się rano budzi, to nie mama jest koło niej, ale teraz tata. Wiec myślę, ze jak zacznie przychodzić babcia, to tez będzie ok. Ładnie im wcina i powiem wam, ze bardziej woli kleik ryzowy niż kaszki (a przy okazji - one też są na bazie kleiku ryżowego, jedynie smaki są dodane z szuszonych owoców). Wcina go z mruczeniem i takim odgłosem \"aammm\". Przy tym macha sobie nóżką :) słodki widok :) sysia - widzę że doczekałas się nareszcie, ja też czekam, dzisiaj 30 dc :) mam nadzieję, ze już dalej nie będę musiała czekać :) ciąży nie podejrzewam, chyba żeby jakiś M\'c Giver się wydostał :p No ale zoabczymy, brzuch ćmi, więc szansa jest, ze to dzisiaj nastąpi. Enigma - ja tam trzymam kciuki i Ola także za dwa kwiatuszki, pewnie już więcej niż 8 płatkowce :) Ale jakby co to i ja proszę o fotkę :) NIe myśl negatywnie, postaraj się myśleć na zasadzie, ze musi być dobrze. Zresztą ty jesteś twardziel, który łatwo się nie poddaje, a potem będziesz super Matką Polką :) A słyszałyscie ten dowcip o Matce Polce? Wchodzi po schodach typowa Matka Polka, zmęczona, obładowana zakupami, tak idzie ledwo, zmęczona, ale z uśmiechem na twarzy ... no i na którymś tam pięrze wyskakuje ekshibicjonista, staje przed Matką Polką, myk - płaszcz rozpina i pokazuje co tam ma i głupio się smieje ... a Matka Polka patrzy, patrzy .... \"O K****A !!! Jajek zapomniałam!!!\" :p
  15. Paula - masz rację, te dania w słoiczkach pochodzą z teoretycznie ekologicznych upraw, ale wiemy jak to jest z tą ekologią. Nawet jeśli tego niczym nie pryskają, to pozostaje wpływ powietrza i tego co z niego spada wraz z deszczem, ze o szanownym słonku nie wspomnę. No ale popaść w przesadę nie można. Ja uważam, że jedynie zdrowy rozsądek i umiar we wszystkim mogą przynieść jako takie efekty. Temat parówek jest dla mnie znany od dawna, bo my z M sami mało ich jemy, raz na miesiąc może kupię i to tylko drobiowe. Mam świadomość, że nie jest to mięsko I klasy, ale czasem mamy smaka. NIemniej dziecku półrocznemu bym nie podała i nie podam, przynajmniej dopóki nie będzie umiała dobrze pogryźć tego co ma w buzi. No a na danonki i tym podobne smaczki moja mała ma jeszcze sporo czasu :)
  16. nadwiślanko - chyba to wydrukuję i babci pokażę :p żartuję oczywiście, ale własnie musze się nastawić na stanowczość, bo boje się, że jak nie będzie M w domu, to babcia będzie pasła małą cholera wie czym. Ostatnio nawet \"poinformowała\" mnie, że pewna babcia dziwczynki urodzonej tego samego dnia co Ola, dała wnuczce ostatnio parówkę !!!!! Mi oczy wylazły na wierzch normalnie. Ona mi mówi, że tamta babcia dała a mała wsuwała (babcia jest prawnym opiekunem dziecka, bo syn jest niepełnoletni i matka dziecka także). Na moje zbulwersowanie podala mi argument, że są parówki dla dzieci !!!! Tez mi argument !!! Owszem, są dla dzieci, ale starszych, na pewno nie półrocznych. Fakt, ze tamte dziecko było od niemal początku na butli, ale bez przesady. Powiedziałam mamie M (bo ona będzie opiekowała się małą, gdy M też wróci z urlopu), że lepiej niech tamta pani nie chwali się tym u lekarza, bo z pewnościa dostałaby OPR. To ze dziecko je, to nie dziwota, nowy smak, pewnie jej smakuje, bo przecież parówka jest z przyprawami. Tylko że babcia nie myśli o tym, ze byc może to za duże obciążenie dla małego brzuszka i że podając potrawy z przyprawami, zwłaszcza z solą, może dziecku zaszkodzić. Szok, normalnie ja bym tej pani powiedziała co myślę, gdyby trafiło na te przechwałki przy mnie.. A co do \"zdrowej\" żywności, to ja się własnie obawiam, ze i te jabłka działkowe to mogą malą uczulić, bo jednak czasami się drzewka pryska, a to jednak zostaje gdzieś tam w drzewku. Wrażliwe dziecko zareaguje uczuleniem. Dlatego bezpieczniej chyba jest podawac narazie jabłuszko ze słoiczka.
  17. Hejka :) Co do \"proporcji\", to moja mała wg lekarki jest w normie, waży 7 kg przy 66 cm dlugości. Jeśli chodzi o ilości pokarmu to nie je dużo według mnie, mleko modyfikowane zawsze nam zostaje, a robimy maksymalnie 160 ml, czasami zostaje 40 ml, czasami 20. Ale nie je tyle ile wg norm powinno jeść dziecko w jej wieku. Co do kaszki, to mnie pewnie czeka kontrolowanie babci, bo ona jest zdania, ze powinnam jej do mleka modyfikowanego dodawać kaszkę, zeby było syte. Już ostatnio stanowczo zabroniłam i powiedziałam, ze to mleko jest samo w sobie syte i nie trzeba jego \"dosycać\". Poza tym powiedziałam, ze taką metodą to babcia utuczy mi dziecko. Na szczęście mam skrócony czas pracy i babcia poda małej tylko dwa posiłki, w tym pierwszy to mleko w butli, a drugi to kaszka ALBO zupka. Babcia żyje tym co było kiedyś, a kiedyś to nam dawali mleko od krowy i było ok. Tyle że krowy kiedyś jadły zdrową trawę i dawały zdrowe mleko. Skaza białkowa była żadkością, nie to co teraz. Ja i tak przerabiam uczulenia małej, nie wszystko mogę jej dawać. Jak była na samej piersi to nic się nie działo (czyli jeszcze jakiś miesiąc z kawałkiem wstecz). I to się babci nie podobało, że ja tak małą karmię. Ale ja postanowiłam, ze nie wcześniej jak od 5 miesiąca zaczniemy z nowościami z diecie i tak zaczeliśmy. Zresztą tak nawet podaja w normach od tego roku. Jedynie mleko modyfikowane czasami dostała zamiast cyca, ale to raczej na dojedzenie i wieczorem, bo pediatra mówiła, że jak dziecko wyraźnie głodne, a przy piersi się denerwuje, to można dokarmić. Byle nie odwrotnie, że najpierw butla a potem pierś. Ola wg lekarza przybiera proporcjonalnie, tak w granicach 110-130 gram tygodniowo, co przy już wzbogaconej o mleko modyfikowane diecie jest ok. Zobaczymy 31.07 ile będzie ważyła, mamy szczepienie, wiec zobaczymy. Generalnie mała ładnie je zupki, ale oczywiście musze jej podawać herbatkę na trawienie, bo marchewka powoduje u niej zagęszczenie kupki i mała ma problem z robieniem, raz nawet płakała :-o Wody samej nie chce pić od początku, bo owszem - od tego próbowałam zaczynać dopajanie małej. NIestety nie bardzo chce, pluje tym co wypije. Dlatego muszę podawać herbatkę, a jesli soczek, to rozcieńczony w ilości 2:1 (2 miarki wody na 1 soku). CZasami daję małej jabłuszko, ale muszę póki co ze słoika, bo działkowe dopiero się zaczynają, a po sklepowym dostała uczulenia, więc pewnie jakies pryskane dziadostwo. Więc póki co - słoiczki. Foli mój- powót do pracy mała znosi lepiej ode mnie. Już przywykła, ze babcia z nią jest i jak przychodzę, to za specjalnie nie rwie się do mnie. Mam wrażenie, że nie tęskniła :-o chociaż M twierdzi, ze na pewno tęskni, ale że jest jednak jeszcze mała, to tego tak nie okazuje. Może ma rację, bo jak wezmę małą już na ręce i przytulę, to nie chce się ode mnie odkleić, no i w efekcie obiad jem z małą na kolanach :) Aczkolwiek cieszę się, ze mała przywykła do nowej sytuacji, do babci, bo czułabym się gorzej, gdyby płakała przy niej. Powoli wchodze w ten rytm i jakoś idzie, ale pierwsyz dzień był strasznym szłam do pracy ze łzami w oczach i ściśnietym sercem. Z dnia na dzień jest coraz lepiej. Pocieszam się, ze soboty i niedziele będą dla nas jak stare dobre czasy :) Aga - koszmar, to co przezyliście, szok. Ostatnio nasi znajomi tez mieli przejscie, ich córcia (1,5 roku) rano nie mogła sie dobudzić, przelewała im się miedzy rękami. Zabrali ją do szpitala nieprzytomną, dobudzili, porobili badania ... i nie wiadomo co to było. Nawet neurologa zaliczyli. Przy tym wysoka gorączka. Szok, ja już się boję takich sytuacji.
  18. Emiczko - za Ciebie cały czas trzymam kciukaski, przepraszam, ze tak się nie odniosłam do Ciebie, a przecież ty cały czas tu na straży jesteś. Mam nadzieję, ze pogratuluję niedługo i tobie ... ale ciiii :)
  19. Witam! enigma - super, ze już po, ale z gratulacjami owacyjnymi się wstrzymam jeszcze troszkę, oki? nadwiślanko - trzymam kciuki, zeby to nie był pregnyl a beta pięknie wzrosła. Andzia - jak Ola skończyła 4 miesiące i weszła w 5-ty, to najpierw podałam jej mleczko z odrobina kaszki, tak by mogła to pić, za 2 dni dałam jej już kaszkę półpłynną, podałam jeszcze przez smoka (buteleczka chicco ma fajny do kaszek). A mniej więcej jak skończyła pełne 5 miesięcy, to robię kaszkę gęstszą i podaję jej łyżeczką, ładnie jadła od początku. Zupki ze słoiczka to zaczęłam dopiero niedawno podawać po kontroli i lekarza i po otrzymaniu zaleceń. A deserki to kupuję póki co te po 4 miesiącu, zazwyczaj jest to jabłuszko, jabłuszko plus marchew (po tym musze jej dac coś na rozrzedzenie kupki, bo po marchwi mała ma zaparcia, to samo mam po zupkach, bo w ich składzie marchew to podstawa). Ja też się bałam, ale przełamałam się, w końcu kiedyś i tak trzeba by było. Myślę, że spokojnie mozesz zacząc małej podawać mleczko z odrobinką kaszki, zeby przywykł jej brzuszek do czegoś bardziej sytego i o innym smaczku. Stopniowo możesz zagęszczać. No ale i jednoczesnie podawaj jej więcej płynów, herbatek, albo soczków dla dzieci po 4 miesiącu, bo jednak to już nowość w diecie. U nas jakoś leci, dzisiaj Ola była spokojniejsza, co mnie cieszy. Choc nie ukrywam, tęsknię za nią ogromnie. Do tego stopnia, ze mleko mi zaczyna leciec zawsze w porach kiedy ją karmiłam, gdy jeszcze byłam w domku. No ale takie zycie.
  20. Cześć! No enigma - trzymasz w napięciu cały czas ... :) sysiu - ano panna już z mojej małej :) nawet nie wiem kiedy stała się taka rezolutną dziewuszką; z zalecenia pediatry przed powrotem do pracy musiałam jej wprowadzić już inne pokarmy, zresztą dostałam ulotkę o zmianach od tego roku w kwestii wprowadzania nowych pokarmów dla dzieci karmionych piersią, no i tam już zalecają zupki od 5 miesiąca, bo podobno im wcześniej te papki dziecko zacznie jeść, tym lepie przyswajać będzie nowości, no i generalnie że to niby najlepszy czas. Ola je już kaszki, zupki i deserki Gerbera, ze świezych \"własnych\" warzywek (marchewka, ziemniaczek) zupki jej nie smakują i trzęsie sie po nich jak po kielichu :p ale myślę, ze przywyknie, bo to nowe smaki :) No i pije soczki i herbatki :) W ogóle to ja mam już pierwszy dzień w pracy po urlopie za sobą. Generalnie zleciało szybko, ale szłam do pracy ze łzami w oczach :-o Mam nadzieję, że już będzie z dnia na dzień lepiej i zarówno ja jak i Ola przywykniemy do nowej sytuacji, choć zapewne Ola szybciej :)
  21. HEj! Podczytywałam z niecierpliwością: enigma - no cieszę się jak nie wiem co :) :) :) :) oby te daty jednak złozyły się w szczęsliwy wyniki !!! Buziaki i trzymam dalej kciuki.
  22. Enigma - bede sie modlic nie tylko za tego chłopca, ale i za ciebie, dobry z ciebhie człowiek, a tacy muszą być szczęśliwi. Ty też musisz!!!
  23. Menia - ja tam ekspertem nie jestem , ale wydaje mi się, ze nie za bardzo jest dobrze, że aż tak wzrosła po tabletce (o ile dobrze pamiętam metroclopramid, czy jakoś tak). Z tego co wiem, to po niej prawidłowo poziom prl wzrasta 5-6 razy a u ciebie przekroczył tę normę znacznie (o ile dobrze mnożę wynik). Zatem wg mnie to prl jest przyczyną niepowodzeń. A ten lek powoduje tak jakby sztuczny stres w organiźmie. Nie wiem czy wiesz, ale prl jest własnie hormonem stresu. I to może być m.in. przyczyną niepłodności. Aczkolwiek przy lekach z pewnością uda ci się zbić ten poziom. To wazne, bo nawet jakby doszło do zapłodnienia, to może potem pójść coś nie tak. Zdaje się, ze na którymś topiku była dziewczyna, która miała podobny problem, zaszła w ciążę biorąc leki na zbicie prl, za szybko lekarz odstawił i poroniła. Zatem pamiętaj, zeby wyczulić się na to. Jak najdziesz w ciążę, to raczej nie powinno się chyba odstawiać leków od razu. Ale ja wybiegłam w przyszłość dośc mocno. Ważne, że problem zdiagnozowany, teraz tylko leki i ... myślę, ze się uda. Ponadto jak masz jakieś sytuacje stresogenne, to postaraj się ich unikać, bo dodatkowo to Ci szkodzi. Emika - nigdy chyba tak nie czekałaś na wredę, co? enigma - a co tam u Ciebie? Pewnie już po egzaminach ... a jak przygotowania do punkcji ?
  24. Emika!!! 1) test na wieczór - NIE !!! mocz jest rozrzedzony 2) tydzień opóźnienia - HMMMM .... mimo wszystko sprawdź dokładnie, bo naprawdę dziwne to jest ... jak dla mnie to podejrzanie wskazuje tylko na 2 sprawy 1) przesunięcie z nadmiaru emocji (odrzucam, miałaś się wyciszyć przecież) 2) być może to wczesna ciąża - nazwijmy sprawy po imieniu ... postaram się wieczorkiem zajrzeć i mam nadzieję, ze będziesz miała super wiadomości ...
  25. hello! Emiczko - jak tam @??? bo jak na moj gust, to natura nieźle was w konia zdaje sie zrobiła ... Menia - wynik prl sporo ci powie ...
×