Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zabajona

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Zabajona

  1. Gratulacje Asiuuu !!!! Hmmm, no i twoja mama miała rację, jak ci mówiła tydzień temu, że za tydzień będzie po wszystkim. :-D Witam wszystkie babolki :) Mnie dzisiaj głowa nasuwa, bo pada deszcz. NIe chce się nosa wynużać, a muszę wyjść po zakupinki. Nie było nas dwa dni w domu i w lodówce przeciąg został . Grrrrrrrrr !! :(
  2. Estelko - postaraj się myśleć o tym inaczej, choć wiem, ze zwłaszcza mi może być teraz łatwo tak doradzać. Wiesz, że na wiosnę podchodzicie do isci, do tego czasu myśl, że cieszycie się sobą i przyjemnościami, bo jak będziesz w ciąży, to możesz o tym na jakiś czas zapomnieć. A powiem ci, że mi wcale ochota na seks nie przeszła :p, to jedynie strach o to, że mogłoby się coś stać przez moje przyjemności. Wiem, że to normalna obawa ale też wiem, ze niekoniecznie trzeba rezygnować z seksu. Jestem już w II trymestrze i coraz częściej myślę o tym, by znowu pocieszyć się bliskością z mężem. Wiadomo, bez szaleństw i delikatnie. NIemniej chyba wcześniej zapytam lekarza o zdanie i czy mogę na to pozwolić sobie ... i męzowi oczywiście. :)
  3. JaChceFAsolke - no w sumie ja nie pod kątem ciuszków chcę znać, ale tak po prostu. Kurde i tu też mam dylemat, czy kupować wczesniej, czy nie. Ale przecież nie zostawię tego na koniec, bo kiedy to zrobię. A nie chcę, żeby ktoś mi kupował wszystko. Myślę, że jak płeć będzie mi znana, to zacznę się rozglądać. Choć już teraz mam chęci kupić takie małe body :) ALe się powstrzymuję. Przynajmniej do 7 miesiąca.
  4. W zasadzie to zaczęłam 16 tydzień, 15 skończyłam we wtorek :) Od tygodnia czuję sie nieźle, mdłości jako takie minęły, wymioty również. No ale za to mam nieraz zgagę. COś za coś :) a staram się jeść małymi porcjami, tylko częściej. Co do płci to mam nadzieję, że za 4 tygodnie będzie możliwe jej poznanie. Mój gin w gabinecie ma zwykle usg, dlatego wczesniej nie mówi. A z sąsiedniego topiku dziewczyna jest w 13 tygodniu, była we wtorek w Łodzi, robiła test PAPPA i przy okazji dowiedzieli się, że na 80% będzie córeczka. Innej mojej znajomej lekarz powiedział w 16 tygodniu. JA jeszcze poczekam. :)
  5. I tego się trzymaj, nie oglądaj się już za siebie, bo to zbędne teraz. Ważne co jest teraz i co będzie. Przeszłość zostawmy historii ... będzie ok.
  6. zzuleczka - widać nie ma reguły :) mam nadzieję, że moje maleństwo pokaże za 4 tygodnie co ma miedzy nóżkami :) Co do duphastonu - ja go dostałam zupełnie profilaktycznie, bo miałam pobolewania w dole brzucha. Troszkę pojadłam go, resztę oddałam naturze ;) ale dzieki Bogu nic złego się nie stało. Bóle w zasadzie zdarzają mi się coraz rzadziej, a działa zmiana pozycji ciała, np. z siedzącej na stojącą. Lekarz pozwolił mi brać nospę jeśli pobolewania będą dokuczliwe i zbyt mocno odczuwalne.
  7. oczekująca - ja dodałabym do tego zestawu (chleb ze smalczykiem domowej roboty) jeszcze ogórka małosolnego ;)
  8. Ana - być może na długość cyklu, a raczej na hormony go regulujące ma wpływ nasza psychika. Przynajmniej ja tak sobie tłumaczę. Skoro jest wcześniej ok, to co może powodować problemy. NIemniej uważam, że jeśli podchodzi się od początku spokojnie, to nie ma mocnych i w którymś cyklu musi zaskoczyć. Jesli nie - trzeba szukać powodów. A że jesteśmy dziwnie skonstruowane, to zaczyna się od faceta, bo to nie boli i nie jest drogie. Z kobietami jest więcej zakrętów, bo i wiele może być przyczyn. Tak piszecie o imionkach :) No my prawie się zdecydowaliśmy, jak będzie chłopiec, to najbardziej nam się spodobał Arkadiusz, a dziewczynka Aleksandra albo Wioletta (ze wskazaniem na to pierwsze). Dobieraliśmy pod kątem brzmieni z nazwiskiem, no i pod kątem dorosłości. NIewykluczone jednak, że coś nam się odwidzi jeszcze, w końcu to dopiero poczatek 16 tygodnia. Mam nadzieję, że jak pojedziemy za 4 tygodnie, to lekarz spróbuje podejrzeć, czy rośnie ptasek czy może nie :)
  9. ana, myszko - przykro mi z powodu nieproszonego gościa :( Ana - masz zdroworozsądkowe podejście i Twoja wiara powinna dawać siłę reszcie dziewczyn. Też jesteś już weteranką, a nie tracisz wiary, czekasz spokojnie. I ja wierzę, że się doczekasz, po prostu ta chwila nadejdzie. myszko - wierzę, że po takim czasie można mieć dosyć, ja w stosunku do niektórych kobitek krócej czekałam, ale myślę, że zapewne przez kłamstewko w kwestii długości starań. Inaczej nie zaczełabym jeszcze latania po ginekologach itp. Zaczęliśmy się starać równo rok temu, bo to było jakoś o tej porze miesiąca. Więc gdybym teraz zaczynała dopiero, to musiałabym jeszcze czekać kolejne kilka miesięcy. A jestem pewna, że przyczyna tkwiła w zapchanych jajowodach, bo gdyby tkwiła gdziekolwiek indziej, to po hsg nie zaszłabym tak szybko w ciążę. I cieszę się, ze trafiłam na mojego lekarza, teraz z róznych miejsc słyszę, że to jeden z najlepszych specjalistów w Olsztynie, w każdym razie nazwisko często wymieniane i bardzo doceniane. Nie wiedziałam, ale tym bardziej cieszę się, ze jestem u niego. Jest konkretny, nie czarodziej, nawet jak wizytka trwa niecałe 10 minut, to i tak wiem, że to co podczas niej sprawdza, to wystarczy na tą chwilę. Grunt do dobry lekarz, któremu się ufa. A pamietam, jak po pierwszej wizycie nie miałam miłych wrażeń, bo wydawał się taki służbowy i sztywniak. Ale był konkretny, powiedział, co musze zrobić i kazał przyjechać z wynikami. Po drugiej wizycie w poradni dostałam skierowanie na hsg, a po nim zaczęłam jeździć prywatnie. Po drugiej wizycie i konkretnych wskazówkach, a także po weryfikacji tego, co mi mówiła poprzednia ginka, zaszłam w ciążę. I takim cudem moja batalia trwała TYLKO 11 cykli. Pisze \"tylko\", bo jak widzę, to naprawdę nie za długo.`
  10. Aga, Sysia - my rozumiemy, że macie mniej czasu, w sumie takie małe piszczące zapełniacze czasu są tu własnie głównym tematem :) Piszcie jak tylko możecie. No właśnie Ana - enigma znikła cosik. Znowu urlop?? Miała mieć chyba te badanie na wrogość śluzu? A moze mi się powaliło w tygodniach ...
  11. Ana ;) 1) Może to młyn, a może nie ... :) 2) Jeszcze nie wyjechałaś :) 3) Podróż w tym samym kraju, nie ma zmiany klimatu :) 4) Jest chłodniej niż było :) No nie wiem Ana, nie wiem .... :) ALe rozumiem cię doskonale, że wymyślasz miliony przyczyn braku okresu do tej pory. Oby jednak to była ta jedna, o której nie wspominasz :)
  12. WItam obecne i nieobecne! W przerwie wskoczyłam do was zobaczyć co sie dzieje, a tu taki mały ruch. Po co ktoś to wkleił ??? Kto chciał przeczytać, to przeczytał. Nikt tu nie prosił o \"przysługę\". Asia - nie martw się, na pewno jest wszystko dobrze, a mała mniej się wierci, bo pewnie jej coraz ciaśniej, przecież ciągle rośnie, prawda? Wierzę jednak, że możesz być zniecierpliwiona. Gdyby poszło wszystko tak jak wtedy pisałaś, to byłabys już z małą w domu. No ale czekanie wzmaga apetyt, a potem, wyostrza smaczek. Juz niedługo :) Co do moich mdłości to CHYBA już koniec. Od tygodnia (około) w miarę normalnie jem (co zaczyna być widoczne w brzuszku, który postanowił zacząć rosnąć). Znaczy się brzdąc rośnie, a mnie wypycha. Moja znajoma, która jest na tym samym etapie co ja jest jeszcze niemal płaska, ma tylko coś na kształt \"połowy cytrynki pod bluzką\". No z tym, ze ona jest chuuuuuda. JA nigdy chuda nie byłam, więc i co się dziwić. Dzisiaj wizyta kontrolna u doktorka. Pobolewa mnie ciągle brzuch jak długo siedzę, ale że poza tym nic sie złego nie dzieje, to mam nadzieję, ze to w związku z rośnięciem dziecka i rozciąganiem się jego lokum. Zobaczymy co dzisiaj lekarz powie mi na to.
  13. Ana - Wilkasy też są mi znane, w tamtym roku mieliśmy tam wynajęty na weekend jachcik :) Cisza, spokój i piękna pogoda, mimo, że był juz wrzesień. Opaliliśmy się na cacy. W tym roku mamy też propozycję żeby wybrać się na weekend na ten sam jachcik, ale ja się boję, po tylu przygodach przez te tygodnie wolę teraz chuchać na zimne. I tak martwią mnie te pobolewania w dole brzucha. A jeszcze jak przeczytałam to, o czym pisały kobietki (historia Pepetti z listopadówek), to już w ogóle najlepiej nic bym nie robila. Tyle że to nie metoda, bo co ma być to będzie. To prawda, że najpierw boimy się, że nie zajdziemy, jak zajdziemy, to boimy się, żeby przetrwać I trymestr, jak go przetrwamy, to zaczynamy bać się o inne rzeczy. Potem strach o szczęśliwe rozwiązanie (juz nie chodzi o mało bolesne, ale szczęsliwe), no i potem obawy o maleństwo, które jako jedyną metodę komunikacji ma płacz, kwilenie, gaworzenie i grymaski buziaka. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
  14. Witam w przepiękny pochmurny, chłodny, deszczowy dzionek! Estelka - masz więc troszkę czasu (ale znowu nie aż tak dużo ;) ) żeby nastawić się TYLKO optymistycznie. Pamiętam jak Foli pisała, że jesli kobietka jest zdrowa i jej cykle są książkowe, a problem dotyczy nasienia, to prawdopodobieństwo powodzenia jest bardzo duże. Ty przeciez masz książkowe cykle, więc ... masz argument, by być pozytywnie nastawiona. CO do mdłości, to już jest coraz lepiej, miewam, ale rzadko i dość lekkie, więc chyba zaczyna mijać. Ana - oby to był Twój cykl !!!! sabra - isci to jest in-vitro, ale jak się nie mylę, lekarze sami zapładniają komórkę jajową plemnikiem, a przy normalnym in-vitro plemniki same to robią. Foli jest tu specem od tych zagadnień, więc jak się mylę, to mnie poprawi. :)
  15. No mam nadzieję foli, bo tak naprawdę siedzenie na zwolnieniu jest na początku dobre, ale na krótko. Mam nadzieję, że najgorszy okres mam za sobą i nic już się nie przydarzy.
  16. Fakt Foli - jak na te kilkanaście tyodni, to przeżyc miałam całą masę. Nigdy bym się tego nie spodziewała, że aż tyle się będzie działo (pomija mdłości). I mam nadzieję, że więcej rewelacji nie będzie. Efektem tego jest naprawdę spore osłabienie, staram się nie siedzieć cały czas, kręcę się po domu, ale jak tylko zaczynam czuć skórcze to od razu siadam na d..., albo się kładę. Mąż wyciąga mnie na krótkie spacery, żebym tlenu złapała, ale teraz to jest wyczyn ponad moje siły. Wejdę na I piętro po schodach i sapię. Szok! Przerażenie mnie bierze, że aż tak mam osłabiony organizm. Mam nadzieję, że zdołam odzyskac nieco wigoru i rozruszam się jeszcze. Przecież do konca ciązy nie będe miała siły na nic jak tak dalej pójdzie. :-o A nie o to chodzi. Chcę być sprawna na tyle, żeby jeszcze popracować przynajmniej do końca listopada. Być może ostatnie dwa miechy (a nie tylko styczeń) wezmę pod uwagę. Najwyżej będę chodziła do pracy zrobić najpilniejsze sprawy, tak na kilka godzin. Zobaczymy jak to będzie.
  17. witam wszystkie kobietki :) maklady - nie łam się, łatwo pisać, wiem, ale staraj się być pozytywnie nastawiona. buziaki dla ciebie. Asia - no widzę, że malutka wcale nie ma zamiaru zwalniać swojej kawalerki :) a ty musisz ćwiczyć cierpliwość :) chcesz, czy nie chcesz :) oczekująca - dziewczyna z drugiego topiku też pisała o zlepionych plemnikach jej partnera. Okazało się, że ona złapała mycoplasmę, która powoduje sklejanie się nasienia. Tyle, że to u niej wyszło przypadkiem. Z tego co napisałaś, to raczej trzeba kurować meża. Dla porównania napiszę ci jakie miał wyniki mój mąż: ilość w 1 ml. - 150 mln. ph - 7,0 ilość żywych - 50 % (więc tak naprawdę zostaje 75 mln), z czego: o ruchu szybkim - 80 % o ruchu wolnym - 20 % pleminiki patologiczne - 10 % to tylko niektóre parametry, no i u twojego męża niema upłynniania, co jest chyba nieprawidłowością. sabra - ja już bym nie wytrzymała, skoro tyle czasu nie masz okresu. Pójdź na jakieś usg i sprawdź co jest grane, albo po prostu zrób test. Może to coś, co wywoła twój uśmiech ... nigdy nie wiadomo, życie lubi zaskakiwać.
  18. Aga - dobre rady zawsze w cenie :) Ja chętnie już poczytam, co brałaś do szpitala, dlatego, że wolę wydatki porozkładać w czasie. Zwłaszcza, że planujemy jeszcze remoncik jednego pomieszczenia i to też wydatek będzie (a musimy przed porodem, planujemy wrzesień). Dlatego Aga pisz kochana jak najwięcej :) To łóżeczko to przykładowe pokazałam, bo przecież teraz go nie kupię (jakoś tak mi za wczesnie), ale rozglądam się, bo chcę wiedzieć jakie są. :) Iskierko - też zwracałam uwagę na takie łózko-wózeczki jak ty, świetne są, ale niestety ja mam ograniczony mocno metraż i muszę kupić coś od razu na dłużej. Za to leżaczek kupię jak najlepszy, bo będę chciała, żeby maluch od najmłodszego przyzwyczajał się do ludzi (u nas zawsze ktoś tam jest) i nawet nauczył się spać, gdy w domu jest ruch. Postaram się, ale czy mi wyjdzie. Nie chciałabym chodzić na paluszkach, nie móc włączyć cicho tv czy radia gdy brzdąc będzie kimał. Fajnie by było, gdyby własnie przy takich dźwiękach spał równie dobrze, jak w ciszy. No i podoba mi się metoda anki (w ogóle dawno się nie pokazywała) z tym, ze dziecko zasypia samo w łózeczku, nie trzeba go lulać, bujać itp. Moja koleżanka też tak robiła od maleńkości i ma spokój, po kąpieli do łóżeczka, przytulanka, buzi i chłopczyk sam zasypia. Zobaczymy, przecież wszystko wyjdzie w praniu :)
  19. witaski, u mnie cud-miód pogoda: deszcz, burza, chłodek - no jak marzenie :) Judyta - ja wczoraj zaczęłam spisywać takie największe potrzebne rzeczy dla dziecka i wyszło mi jakieś 1500 zł skromnie bez ciuszków, kosmetyków, akcesoriów i rzeczy do szpitala.Nie licze najdroższych rzeczy, siedziałam na allegro i sugerowałam się cenami stamtąd i tak mi wyszło. I chyba na allegro będe robiła te zakupy. Widziałam tam cudne łóżeczko, normalnie już by je kupiła (było z całym wyposażeniem). Wklejam linka: http://www.allegro.pl/item116858848_lozeczko_sosnowe_140x70_cm_okazja_tylko_teraz.html wydaje mi się, ze niedrogo, no ale mam nadzieję, że do października jeszcze wytrzymam. Bo gdzieś tak pod koniec października zaczniemy co nieco kupować. Jedynie wózek kupimy po urodzeniu dziecka, bo to i tak zima i nie będziemy od razu wychodzić przez co najmniej miesiąc, więc zdążymy. NA pierwszy rzut pójdzie fotelik samochodowy (bo rodzić będę 70 km od domu i trzeba będzie dzieciaczka w czymś przywieźć), własnie łóżeczko z całym wyposażeniem, przewijak (o ile nie będzie w komplecie z łóżeczkiem), leżaczek, ciuszki (i to z najmniejszego rozmiaru to chyba tylko kilka na pierwsze dni), kosmetyki, pieluszki tetrowe - kilka sztuk (na pewno się przydadzą ;) ), wszystkie akcesoria (szczoteczki, buteleczki, gruszki, termometr, smoczki itp.). No będzie tego sporo. Myślę, że 2000 na pewno pójdzie na dzień dobry. Jeszcze dla mnie rzeczy do szpitala, ech. To przyjemne wydatki, ale przyznam, że drą kasę na dzieciach. Bo wiedzą, że kupić trzeba, to ceny takie solą, że szok. No dobra, chyba się rozbujałam za mocno. :)
  20. Foli - ten strach chyba jest naturalny, ale ja się boję, że własnie nim bardziej szkodę. Tylko jak się go pozbyć ... :-o???
  21. JaChcęFasolkę muszę ci powiedzieć, że mi w ostatnich tygodniach kilka razy przyśniło się dziecko, za każdym razem nie wiem jaka to była płeć, bo nie wynikłao jasno ze snu (czyżby tak miało być, że nie poznamy do końca???). Pierwszy sen mnie wymęczył, bo musiałam nakarmić dziecko piersią a czułam, że nie mam pokarmu, dziecko niby ssało i niby było najedzone, ale ja byłam przerażona, że nie mam pokarmu. Drugi raz był straszny, śniło mi się, ze robili mi badania, dziecko niby było operowane w moim brzuchu, ale ja je widziałam, było takie maleńkie, a lekarz powiedział, że nazajutrz włożą mi je do brzuszka, bo jeszcze musi tam się rozwijać (niedługo po tym snie okazało się, ze mam półpaśca). No i dzisiaj w nocy śniło mi się takie maleństwo, znowu nie wiem, czy chłopiec, czy dziewczynka. Trzymałam je na rękach, tuliłam, całowałam, cieszyłam się nim, a ono kwiliło i patrzyło na mnie maleńkimi oczkami. Mam wrażenie, że to mój ciągły strach o zdrowie maluszka się odbija we snach. Ale za każdym razem dzieci wyglądały inaczej, no ale i były ładniusie, nawet to, które miało opaeracje było juz rokoszne i śliczne jak noworodek. :-o Dziwne, co?
  22. Dzięki Iskierko, własnie podobne rzeczy doczytałam. Na szczęście wszystkie mam w normie, jedynie ten hematokryt lekko poniżej, co świadczyć może własnie o niedokrwistości. Za tydzień jade do lekarza na kontrolę, więc zobaczymy, czy trafna ta diagnoza :) Ja też już kupowałabym ciuszki, ale się powstrzymuję do czasu, kiedy poznam płeć (albo i nie) :) No w każdym razie do czasu kiedy dzieciątko pokaże jakies objawy męskości albo ich brak :) Wczoraj bawiliśmy się w mężem w wybieranie imion, śmiechu było przy tym co niemiara, bo do większości dziwacznych imion (wykaz wydrukowałam z netu) dodawaliśmy jakieś słowo. A już January i August rozbawił męża najbardziej (stwierdził, że nie będzie wołał na ewentualnego syna \"Styczeń\" czy \"Sierpień\") ;) W każdym razie po selekcji imion zostały nam 3 dla dziewczynki i 6 dla chłopca (a myślałam, ze łatwiej będzie wybrać dla dziewczynki). Potem zestawiliśmy te imiona z nazwiskiem i zostały nam 4 dla chłopca i 2 dla dziewczynki, a nasze typy pasujące i nieźle brzmiące z nazwiskiem są na A w obu przypadkach. :) No dla dziewczynki mąż już bardziej jest zdecydowany co do wyboru i myślę, że tak na 90 % pozostanie własnie to imię. Mi też się podoba, zresztą całe zycie mi się to imię podobało. A wczesniejsza Karolinka poszła w niepamięć, bo mąż stwierdził, że to dobre tylko dla dziecka i dziewczyny nastolatki. Jak będzie miała 40 lat to dziwnie będzie brzmiało \"Pani Karolino\", a już babcia Karolina mu w ogóle nie podeszła :-D No i takim cudem jego ulubione imię poszło se w niepamięć. A co do chłopca ... no to musimy jeszcze to ustalić. Jak już ustalimy, to się pochwalę :)
  23. Cześć babolki. Widzę, że poruszyłyście temat, w którym mało się nie skusiłam dzisiaj. Wstałam z tak okrutnym bólem głowy, że myślałam, że oszaleję. Już prawie szłam robić kawę, ale jedynie mdłości mnie odstraszyły od pomysłu (niestety jednak są, wczoraj nawet wymiotkowo było, buuuu) . JA piłam dwie dziennie, jak zaszłam w ciążę piłam już jedną i tylko rano, ale zaledwie przed tydzień. JAk zaczęły się mdłości, to koniec z kawą. Jakoś nie to, że mnie odrzucił zapach, bo nadal lubię wąchać mieloną kawę (jak jakaś narkomanka, hi hi), ale myśl, że ja mam wypić jakoś mi nie podchodzi. I takim cudem od 8 tygodni nie miałam jej w ustach. Jedynie capuccino. I to raz. W ogóle dziewczyny też stwierdziłam, że czas zasuwa. Dzisiaj kończę 14 tydzień ciąży. Według mądrych książek moje bobo zaczyna ssać paluszek :) Mąż odebrał mi wczoraj wyniki krwi i moczu i mdłości jednak odbiły się z lekka na moim zdrowiu. Mam lekką niedokrwistość, a rozszyfrowałam to po hematokrycie (poniżej dolnej granicy, niewiele, ale jednak) i jedym parametrze płytek krwi, powiązanym z hematokrytem. Hemoglobina na szczęście w normie, więc powinnam sobie poradzić. Poza tym myślę, że półpasiec tez osłabił mój organizm. Zdaje się w wynikah moczu były jakieś leukocyty, co jak się nie mylę oznacza stan zapalny. Staram się jeść teraz w chwilach kiedy czuję, że mogę i to wcinam warzywa (głównie pomidory i marchew), bo niestety po owocach wymiotuję :( zwłaszcza po jabłkach, które teraz na działce pięknie brodziły i sa tak pyszne .... a ja niestety nie mogę surowych, bo za chwilę wymiotuję i to mocno. Gotowane owszem, ale przecież w gotowanych nie ma tylu witamin. Naprawdę zaczynam się martwić, jak tak dalej pójdzie to wpakuję się w anemię, a tego bym nie chciała. Niestety nie działam naumyslnie. Mój organizm ciężko znosi ciążę i choć dusza się raduje, to ciało narazie jest zmęczone. No i wiecie co jest niesamowite? Brzuszek lekko urósł, ale żebym czuła, że mam człowieczka w sobie, to nic z tych rzeczy. Jak się położę i gładzę delikatnie brzuch to wyczuwam twardą macicę powyżej kości łonowej, no i jak jelita mi szaleją to czasami połaskoczą domek maluszka, wtedy czuję, że tam coś jest. I tak naprawdę chcę już mieć większy brzuszek, żebym mogła do końca uwierzyć w to, że nasze dziecko jest we mnie. Chcę już, żeby była późna jesień i żebym mogła kupować już co nieco dla bąbla. Ech, zleci, pewnie, że zleci. :) Ale teraz mi się okrutnie dłuży.
  24. CZeść dziewczyny! Ana - przede wszystkim wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy . My za kilka dni też mamy rocznicę ślubu - trzecią :) myszka - Tobie naj .. naj... z okazji urodzinek Estelka - dzięki za zapytanko :) przez sobotę i niedzielę czułam się nieźle, zważywszy na poprzednie dni. Budzę się i jedyne co czuję to głód, nie powiem, nie jest przyjemny, bo wtedy mdli, ale później jest dużo lepiej. Mogę już cokolwiek zjeść i nie wymiotuję. Narazie mam dwa takie dni za sobą, zobaczmy co dalej. Może to znak, że kończą się dolegliwości I trymestru i rozpoczynam w końcu cudowny okres kiedy maluszek zacznie dawać znaki o sobie ... Pobolewa mnie co prawda brzuch, ale lekarz mówił, że skoro nie plamię to nie powinnam się niepokoić. Najprawdopodobniej moje dziecko zaczyna rosnąć i macica wraz z nim. Więc coś czuć muszę. Poza tym ja miałam (i chyba jeszcze mam) tyłozgięcie. Lekarz coś mówił o prostowaniu się macicy w czasie ciąży, być może to dodatkowo daje efekty czuciowe. Staram sie dużo leżeć, ale i też troszkę spaceruję. Nie chcę całkowicie znieruchomieć. Przez te pierwsze trudne tygodnie uziemiona byłam na siłę przez samopoczucie. Mam nadzieję, ze ten trudny okres mija. Pewnie zacznę teraz odbijać na wadze. Ważyłam się w sobotę i od początku ciąży schudłam 3 kg. A to już jakby nie patrzył połowa 14 tygodnia była, więc chyba już zacznę powoli odrabiać. Ciekawa jestem ile będzie na plusie na finiszu. Szczerze mówiąc aż sie boję, bo kobietki w mojej rodzinie sporo tyją (patrząc na ciotki ze strony taty). Moja mama też sporo przytyła, ale z upływem czasu gubiła te kilogramy. No brzuszka nie zgubiła przez lenistwo :) Dużo pracy nad sobą będzie mnie czekało po porodzie, żeby wrócić do siebie. Ale to do tego czasu to jeszcze kilka miesiecy. Rozpisałam się trochę, ale jak juz siadam do kompa to piszę hurtem, bo jak długo siedzę, to boli zaczyna mnie pobolewać brzuch, więc silą rzeczy za długo nie wysiedzę.
  25. Cześć dziewczyny! Foli - cieszę się, ze u Ciebie wszystko gra. Enigma - najlepszego z okazji święta i wiesz czego ci zyczę Buziaczki dla was wszystkich, Ana, Estelka, monik, maklady, Iskierka, Asia (cieplwości Kochana ), no i wszytkich naszych forumowiczek. Troszkę się nie odzywałam, ale nie mam siły siedzieć. Źle się czuję, z tym, że teraz to przez półpaśca. MAło tego, chyba macica zaczyna soliodnie się rozciągać, bo pobolewa mnie podbrzusze. U gina na szczęście wszystko w porządku. Szyjka zamknięta (ale kazał mi leżeć). Maluszek ma już 6 cm i jest wiercipiętą (jak tata), nie można było złapać obrazu do pomiaru fałdu karkowego. Wyszło mi 1,5 mm, więc bardzo dobry wynik. Lekarz pokazał mi na usg całego maluszka, nawet twarzyczkę, niesamowite, dwie plamki tam gdzie oczka, plamka tam gdzie nosek i coś na kształt dziubulka. FAjnie brykało maleństwo, machało rączkami i kopało w ściankę macicy, widziałam tą rozkoszną stópkę :) taka tyci, tyci. No i widziałam też plamki pęcherza moczowego, żołądka i nawet mózgu. Co do półpaśca ... to sama witamina i maść. Zwolnienie narazie na 2 tygodnie, ale najprawdopodobniej będzie przedłużone o kolejne dwa. Bo za 2 tyg. muszę koniecznie przyjechac na badanie (już bez usg), bo chodzi o mnie. Znowu morfologia (bo bladziocha jestem). Schudłam kolejny kilogram, czyli mam - 3 kg. Lekarz mnie uspokoił troszkę, pozwolił nawet na bóle brać apap (max. 2 tabl. na dobę), ale ja postaram się nie brać, no chyba, że ból stanie się nie do zniesienia. Boli mocno (swędzi i piecze też), ale muszę poradzić sobie z tym. Pozdrawiam Was wszystkie - postaram się zagladać choć raz na dzień.
×