Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zabajona

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Zabajona

  1. enigmuś - niestety mieszkam na takim rozdziapiu, że to badanie faceci mogą robić jedynie w szpitalu, w którym ja obecnie zaczełam leczenie, tam są przychodnie. A niestety mamy tam ponad godzinę jazdy, więc lipa :( ja też Walentynki mam na chmurach, burczymy na siebie od rana, do dupy to wszystko !!! :(
  2. Ana - odpowiem póki jestem sama - jesteśmy ze sobą ogólnie już 9 lat. Jedno co uzyskałam, to to, że zaczął szukać sam informacji na temat tego badania. Ale nie obiecuję sobie zbyt wiele. Jedno co postanowiłam, to to, że sama na własną rękę porobię wszystkie hormony przed wizytą marcową. Zapłacę, trudno, ale będę miała już cos na ręce i może coś ruszy, a on niech czeka jak chce. Niech czeka. Tylko, żeby nie wył baranim głosem jak się okaże że on tez musiał się leczyć, ale zaniedbał. Ech, dziewczyny, źle mi cholernie. :(
  3. Dzięki Aga* Nie wiem czy on się boi złych wyników, czy tylko kwestia metody pobrania materiału do badania go przeraża. Ma do mnie pretensje, że powiedziałam lekarzowi, ze staramy się rok (a nie pół). A przeciez wczesniej tak uzgodniliśmy, bo inaczej lekarz nie bardzo chciałby brać się za diagnostykę i leczenie. Poza tym, jakbym pojechała za rok do tej poradni z tym samym problemem - to byłoby to samo, przecież droga do przejścia byłaby ta sama. Od razu wywalił mi swój żal, że nie wzięlam pod uwagę nr telefonu lekarza, który dała mi jego matka, bo uważa, że to dlatego, że od niej. Co jest totalną bzdurą. Ten telefon dała mi kiedyś tam, przy okazji, mówiąc że to dobry lekarz i że przyjmuje normalnie na NFZ. Ale nie jest specjalistą od niepłodności i zapewne sam by mnie skierował do poradni specjalistycznej. I po cholerę jeździc nie wiadomo do ilu lekarzy w jednym miescie, skoro mam juz skierowanie do specjalisty. Zresztą mój mąż ma we krwi odbijanie piłeczki, gdy chodzi o jego udział w czymś, co za bardzo go nie interesuje. Chcę mieć dziecko! To usłyszałam! Tyle, że na gadaniu się kończy, ja już namawiała nie będę. Ale i on mnie nie zmusi do pewnych zachowań i nie o złośliwość chodzi. Po prostu - nie może być tak, że tylko ja daję w tym związku, a on bierze. Musi się w końcu nauczyć, że nie zyje sam na tej planecie i skoro sie ożenił, to bierze odpowiedzialność nie za siebie, ale za nas. I to dotyczy każdej sprawy. Boże, aż przerażenie mnie bierze jak pomyślę o innych - gorszych problemach życiowych :( On w ogóle nie jest przystosowany do bycia z kimś, wspierania, pocieszenia. On nie umie !!! I to jest okropne.
  4. Witajcie Kochane! Między kolejnymi robótkami zajrzałam do Was i jak zwykle \"miód na złamane nerwy\". Dziękuję Wam wszystkim za miłe i ciepłe słowa, to wiele znaczy dla mnie, zwłaszcza, że na pocieszanie ze strony męża obecnie nie mam co liczyć. NIe ma miedzy nami chyba jedności myślenia, niby chce dziecka, ale badania nie chce robić, BO SIĘ WSTYDZI. Staram się go zrozumieć, ale i wkurza mnie tym jednocześnie. A ja niby to co? Mam radochę z tego, ze musze półnaga siąś na fotelu ginekologicznym i poddać się tym wszystkim \"wątpliwie przyjemnym\" badaniom? Zaskoczył mnie jego brak wiedzy, podstawowej wiedzy na temat tego badania. A dawałam mu do czytania lekturę. On myśli, ze musi to zrobić przy pielęgniarce, czy w ogóle osobie trzeciej. Dopiero wczoraj po burzliwej rozmowie powiedziałam mu, że sam to robi w oddzielnym pomieszczeniu, przygotowanym na ten cel i że niejeden facet musi to robić i nikt z nikogo się nie nabija. Bo jak mężczyzna ma zbadać nasienie? Przecież to jedyna droga, a jak on jej nie przejdzie (bezboleśnie), to lekarz nie będzie dalej mnie leczył, bo zapewne uzna to za dziecinadę jak mu powiem, że mąż się wstydzi zbadać nasienie. No i z czym ja mam jechać do lekarza? Zrobię usg, czy mam owulację i na tym stanie. Cholera!!! Próbowałam dzięcioła namówić, by wziąć skierowanie od mojej ginki, że porobimy większośc badań sami, do końca marca akurat i ja moge zrobić sama badania hormonów, przynajmniej podstawowe, trudno, zabulę, ale już pojechałabym z czymś do poradni i ruszyłoby się coś. A tak, co? Pokażę wynik usg i dostanę skierowanie dla męża. Zanim zrobi to badanie, znowu minie kilka tygodni, zanim wizyta, pewnie kolejna w czerwcu, bo takie kolejki. A on nie rozumie, że czas tracimy przez jego dziecinadę. I próbuje zmieniać temat, nie można z nim pogadać, unika. Więc pytam, po co to wszystko? Po co? Zatem postanowienie moje jest takie, że koniec z gadaniem, zajmę się tylką tą nadżerką, którą wykrył lekarz (moja ginka mnie ostatnio nie badała, więc i nie miała jak zauważyc, poza tym nie mam upławów, nic a nic nie boli, więc i dlatego nie zajmowała się tym, błąd, wiem o tym, teraz go naprawimy). Najprawdopodobniej ta nadżerka jest przyczyną plamień, jak ją zaleczę, czy wyleczę, to powinny minąć. Zresztą czas ku temu jest dobry. Starania zawieszone, to mogę to leczyć. Do tego wszystkiego ciągną się inne sprawy, które spędzają mój spokój na dno. Moi bliscy mają tez kłopoty, boję się o nich. W zasadzie to moja potencjalna ciąża teraz byłaby nie na miejscu, bo mogłabym zaszkodzić obecnym stresem dziecku. Do ciąży potrzeba spokoju i radości wewnętrznej, optymizmu, a ja na to nie moge liczyć. Najgorsze jest to, że nie moge tu liczyć na męża. Dopóki nie dorośnie i nie zrozumie, że powinien mnie wspierać tak samo mocno jak ja jego, gdy ma problemy, że powinien przytulić i powiedzieć, że jest przy mnie, że moge na niego liczyć, wypłakac się mu w rękaw. Ja tego nie mam. O to moge miec żal do jego mamy, tak go wychowała. Niestety - wiedziałam, że ma pokłądy egoizmu w sobie. Ale łudziłam się, że zwalczyłam to i pokazałąm mu, że nie wolno być egoistą, że trzeba zauważać innych i ich problemy. Niestety! Więc wyłożyłam wam czarno na białym o co u mnie chodzi. W końcu znamy się i jedynie wam moge się wyżalić. Bo tu nie mam komu, a rodziców (moich) nie chce martwić. Mają swoich problemów bardzo dużo, nie chcę dokłądac im trosk związanych ze mną. MAło jem, za to dużo bym spała. Nie mam ochoty na towarzystwo, jedyne osoby, z którymi dobrze się czuję to moi rodzice. A niestety ostatnio mało ich widuję. I mam deprechy, ciągle się boję czegoś, co może nastąpić, mimo że tego się nie spodziewam. Ciągle mam lęki, od dwóch tygodni budze się z ćmieniem brzucha. Uspokajam się w pracy (o dziwo), zajmuję się czymkolwiek, nadganiam, nadrabiam, byle zajać myśli pozytywnymi sprawami. Ale to co mogę zadrobić już się kończy, pozostają bieżące sprawy i co? Szef namawia na urlop, a ja nie chcę, bo wiem, że bedę w domu sama, rycząca i myśląca. Nie chcę teraz wolnego. To tak pokrótce.
  5. Witajcie dziewczyny! Przesyłam Wam pozdrowienia, nie wymieniam, bo pewnie o kimś zapomnę, a nie chcę. NIestety u mnie niewesoło, humor gorzej niż podły, nie wspominając o całej reszcie. Kiepsko zaczął się dla mnie ten rok, więc cudów po nim raczej się nie spodziewam. Odnośnie dziecka - odpuszczam, nie wiem na ile, ale z wiatrakami walczyła nie będę. Poza tym \"do tanga trzeba dwojga\". I myślę, że zrozumiecie ten cytat. Od czasu do czasu was podczytuję, ale nie piszę, bo nie chcę siać złego nastroju swoim humorem. Ogólnie źle mi teraz i za często płaczę. W takim stanie trudno mówić o chęci na powiększanie rodziny, nawet nie mam ochoty na zwykłe przytulenie, a co mówić o konkretach. Przepraszam, ale dlatego mało się odzywam. W styczniu jedna zła wiadomość, od 1 lutego też źle się dzieje, ciekawe co dalej będzie. :( Naprawdę źle mi teraz i chyba straciłam całą energię i chęci do walki. Dlatego wybaczcie, że będzie mnie tu naprawdę mało. Jestem z Wami myślami i mam nadzieję, ze uda wam się szybko zajsć w upragnione ciąże. A, chcę jeszcze wyjaśnić, ze moja nieobceność nie ma nic wspólnego z \"odpoczywaniem\" od forum, bo ono mnie nie męczy. Wręcz przeciwnie. Przyczyna leży w moich kłopotach, które teraz się nagromadziły. I to jedyny powód. Pa.
  6. Witajcie. Troszkę poczytałam tak przelotnie co się działo. Foli - trudno coś pisać, kiedy wiadomo jak może czuć się ktoś kto miał nadzieję, że będzie dobrze. Naprawdę mi przykro, ale wierzę, że uda ci się, życzę ci żeby to było jak najszybciej, bo dość już się naczekałaś, nacierpiałaś ... z całego serca życzę ci szybkiego ujrzenia dwóch kresek na teście. To samo kieruję do reszty dziewczyn. Życzę wam jak najszybszego wykurowania się z dolegliwości i pozytywnych testów. Ja narazie odpuszczam, widać, że moje leczenie potrwa długo, skoro wizyty są raz w miesiącu, bo częściej się nie da ... trudno, muszę uzbroić się w cierplkiwość. Zresztą to nawet dobrze, bo niestety nie jestem teraz w formie ... głupio zabrzmi, ale nie jestem w formie na ciążę, muszę przeczekać chyba, odpocząć psychicznie, może jak to minie, ten jagorszy okres (a teraz jak na złość skumulowało się wszystko co przykre), to wtedy coś z tego wyjdzie. Pozdrawiam was serdecznie, przesyłam buziaczki mamusiom, przyszłym mamusiom i starającym się o bycie mamusią.
  7. Witajcie! Z uwagi na to, że mój stan psychiczny ulega destrukcji powoli, dlatego nie pojawiłam się wczoraj. Nie wiem dlaczego, ale nie mogę się zebrać do kupy, jestem rozsypana, dlatego tylko krótko opowiem, że byłam wczoraj w poradni ds niepłodności. Mam mieszane uczucia, bo zostałam załatwiona w 5 minut, ale z drugiej strony jak lekarz mógł cokolwiek zacząć skoro moja szanowna ginka odesłała mnie do niego bez żadnych aktualnych PODSTAWOWYCH badań, podstawa to aktualna cytologia oraz stwierdzenie owulacji. Pobrał mi wymaz, ale może nie wyjść, bo akurat wczoraj miałam plamienie. JAk na złość, normalnie miałam plamienie od 20 dc, tymczasem w 20 i 21 dc miałam całą masę śluzu, białego i myślałam, że MOŻE już nie będzie plamienia. A tu masz - ja do gina i ono się pojawiło. I to bez żadnych odczuć, gdzie normalnie miałam. Odkrył u mnie maleńką nadżerkę przy okazji. Moja ginka będzie musiała to wyleczyć, bo pójdę do niej i zażądam cytologii po @ i badania i leczenia. No i ten lekarz stwierdził, że w takim razie zaczniemy od usg, mam przyjechać w 13 dc by stwierdzić pęcherzyk bądź jego brak, ostatnio objawy owu miałam w 12 dc, dlatego kazał przyjechać w 13 dc. A potem dopiero w pod koniec marca z wynikiem (takie kolejki do niego). WIęc zobaczcie jaka długa droga przede mną. No i jak z owu będzie ok, to wtedy męzul na badanka obowiązkowo. I jak tu będzie ok, to czeka mnie hsg. Taka kolejność. Pewnie doczekam się go koło czerwca. Ale już jakos mi się nie spieszy, nie wiem, może lepiej że teraz nie zajdę, bo mój obecny dół psychiczny jest zbyt duży. Jeden plus - to że jest on - ten lekarz - specjalistą ginekologii, położnictwa i endokrynologiem w jednym. No i to tyle, pozostało mi czekać. Miłego dnia. Nie wiem co tu się działo, ale obiecuję nadrobić czytanie.
  8. Wtrącę i ja słówko, mimo, że jestem jedną z najkrótszych stażem na tym topiku. Potwierdzę słowa Pedagog odnośnie drugiego tematu, że mimowolnie nastąpił podział kobitek na dwie grupy: jedna grupka martwi się, czy z ich bobaskami wszystko ok, pisze o swoich samopoczuciach, wizytach, usg, ruchach, zakupkach, z reguły po nicku zwracają się do innych brzuchatek z pytaniami o witaminki, ciuszki, wózki, zdarza się pytanie na ww temat rzucone do ogółu i jedyne co można to odpisać, że niestety nic się o tym nie wie, mimo że chciałoby się pomóc. Druga grupka - starające się - piszą o swoich próbach, rozterkach, obawac, badaniach. Jest to nieco inny temat od ww. Mało kiedy któraś ciężaróweczka odpowiada jak to było u niej. I mimochodem zaczęło się robić tak, że ciężarne gadają ze sobą i starające się ze sobą na jedym topiku. I nie specjalnie, a po prostu \"bezwiednie\". Nikt nikomu nie chce robić przykrości i dać odczuć, że jest pomijany. JA sama nieraz (podobnie jak szerg dziewczyn) pisałam o tym że czuję się tak a tak, mam to i to i czasami nikt nie odpowiadał, nie pisał do mnie. Ale nie było tak za każdym razem. I przepraszam, ale takie sprawy jak śmierć pupila dla nas - czy także dla brzuchatek - jest smutnym wydarzeniem i o tym tez chce się napisać, żeby wyżucić żal z siebie. A słowa wsparcia dziewczyn są ważne tak samo w każdej sprawie. Przecież czasami pojawia się temat diet i odchudzania i nikt się na nikogo nie obraża, że nie mówi się o staraniach czy ciąży. Dobrze czasem zmienić główny temat, żeby przerwać \"myślenie\", wyłączyć się, pomyśleć o czymś innym. Poza tym - nie wiem czy ktoś się zgodzi - ale część dziewczyn, które zaszły w ciążę, czy to szybko, czy po długich staraniach - po ogłoszeniu nowiny sama malo się odzywa. Zrozumiałe jest, że i praca, i samopoczucie i inne rzeczy maja na to wpływ. Dlatego nie dziwcie się, że po 2-3 tygodniowej nieobecności na topku (mimo wspominania, że któraś tam dawno się nie odzywała), dziewczyny powitają kobitkę, ale dalej kontynuują swoje tematy, które jakby nie było mają stały ciąg. Regularnie pojawia się niewiele brzuchatek. Musiałabym teraz zerknąć do tabelki z zafasolkowanymi, żeby kogoś nie ominąć, ale myślę, że jest to kilka dziewczyn. Paula - nie odbierz tego jako ripostę, ja tylko wyrażam swoje zdanie. Mało gadałyśmy ze sobą, bo w niedługim czasie od mojego pojawienia się tu Tobie się udało, pamiętam to.:) A może zmienić zasady, jeśli któraś pojawia się żadko, to niech nie czeka na milion pytań, a sama od razu pisze co u niej się działo. Z pewnością przeczytamy, prawda???
  9. Witajcie! Nie łamcie się dziewczyny, w końcu się uda. Pomarańczaki najlepiej olewać z góry, bo tylko krwi napsują tchórze. Nie wiem kogo bawi bycie takim złośliwym, nawet nie silę się na komentowanie tego kogoś, nie ma sensu. Ja dalej w rozstroju emocjonalnym, jest mi ciężko, serce mam ściśnięte, mało jem, wczoraj tylko kanapkę i wieczorem mąż wcisnął mi 3 małe kawałki smażonego kabaczka, ledwo zjadłam. Czuję się jakby ktoś wyrwał mi kawał serca :( To tak boli :( E, nie będę znowu wam żałoby wprowadzać, zajmę się pracą, pa.
  10. AnA - myślę, że to już to, jak chcesz potwierdzenia, to zrób jeszcze betę, wyjdzie na bank. Myślę, że powoli możemy ci gratulować. Na chwilkę uśmiechnęłam się dzięki tobie AnA, choć w serduszku dalej łzy i ból ... ale smutnej buźki nie wstawię, bo dla ciebie jest to ważny dzień i bardzo dziękujemy, że jako pierwsze dowiedziałyśmy się o wyniku testu.
  11. AnA - żadna gafa, dziekuję, że mnie rozumiecie Kochane :( To topik o staraniach o bobaska, a ja tu żałobę wprowadziłam :( Przepraszam :( Ale muszę wysiedzieć w robocie jakoś, jak pójdę do domu to pewnie hamulce puszczą :( i tak łzy samoistnie mi ciekną, nie umiem ich powstrzymać i chyba nie chcę, naprawdę boli mnie, że nigdy więcej nie zobaczę jej, nie pogłaszczę, nie przytulę, nie pobawię się z nią :(
  12. dzięki enigmuś, ja też mam zdjęcie Maleńkiej, nawet kilka, głównie z czasu kiedy była mamą :( ja wiedziałam, że taka chwila kiedyś nastąpi, ale nie sadziłam, że tak szybko, ciągle zadaję sobie pytanie \"dlaczego to się stało, dlaczego nie było widać choroby???, dlaczego???\"
  13. chyba AnA ma nam coś do obwieszczenia, Iskiereczka tajemniczo ją zaprasza ...
  14. Iskierko, z tego wszystkiego zapomniałam ci pogratulować wczoraj! Szczere gratulacje !!! Wybaczcie jak się jakiś czas nie będę odzywała, ale jest mi tak cholernie cieżko, że nie wiem co tu pisać, moje myśli krążą wokół kici i tego, że namęczyła się przez kilka tygodni. Najbaradziej nie mogę sobie darować, że nic nie zauwazyliśmy, nic, była w ostatnim czasie pogodnym, żywuszczym kociakiem :( A tu okazuje się że jej maleńki organzim już się zatruwał powoli zabijając Maleńką :(
  15. Dziękuję Kobietki, macie rację, trzeba czasu. Najgorsze jest to, że myślałam, że lekarz daje jej szansę na wyzdrowienie, dzisiaj miałam iść na kolejny zastrzyk z nią, a tymczasem ... ... nad ranem odeszła :( Boże, jaki to straszny ból, ona była jak moje dziecko :( Nic teraz nie jest ważne, o niczym nie myślę, mam tylko przed oczami jej widok, jej przymknięte oczka, zwężone źreniczki i lekkie machanie ogonkiem. Boże, dlaczego ???!!! Doczytałam w necie, że ta przypadłość rozwija się bezobjawowo i nie można jej zapobiec, jedynie kastracją. Nie chciałam okaleczać Maleńkiej, dlatego trudno mi było zdecydować się na zabieg. :( I bardzo źle. :( Nie przejawiała zadnych objawów choroby, nic, szalała, biegała jeszcze w niedzielę ... Boże, a we wtorek nagle straciła siły :( trudno mi nawet wysiedzieć, bo wyję :(
  16. Lepiej późno niż wcale, prawda? Nie pisałam dzisiaj, bo zwyczajnie w pracy nie miałam jak, a po pracy ... buuu, cięzkie chwile, do teraz siedzę i spać mi się nie chce, bo myslę - już sobie nawet w wannie popłakałam. Chodzi o moją pupilkę, kicię - zachorowała, narazie zastrzyki, a potem ... lekarz powie. Oczywiste jest, że będziemy robić wszystko by się wytarapała z choróbska. I to też kocie kobiece sprawy :( Jest mi ciężko, więc wybaczcie jesli przez kilka dni będę cichym forumkiem, po prostu kicia pochłania teraz moje myśli i uwagę, jest jak częśc mnie, bardzo, bardzo ją kocham i boje się o nią. Enigma szczególnie mnie zrozumie :( Aha ! Pomarańczaki najlepiej omijać. Co prawda ja też jakoś doszłam do wniosków i zaczęłam kojarzyć styl wypowiedzi z osobą, ale ... co tam, nieważne ,skoro tak wybrała ... fakt! zamęt niezły i to bez jakiejkolwiek złośliwości; chyba ktoś jest przewrażliwiony :( ja zresztą też, więc tymczasem dziewczynki - ja zajmę się kilka dni moją pupilką, nie gniewajcie się, odezwę się na pewno. Trzymam kciuki za testujące, w ogóle trzymam kciuki za WAS WSZYSTKIE, bo wszystkie zasługujecie na szczęście !!!
  17. Hej AnA - widzę, że ty najszybciej dowiesz się co w trwie piszczy :) trzymam mocno kciuki za Ciebie i inne dziewczyny z terminem w tym tygodniu :)
  18. http://www.allegro.pl/search.php?string=testy+owulacyjne chyba tu możesz poszukać beti
  19. O ile się nie mylę, to Czarna mieć małpę w czwartek (a kysz!), więc to może być raczej związane z tym terminem. Zresztą nie wiem. W każdym razie podczas przytualnek (a raczej na finisz ;P) macica się kurczy, więc to może powodować jakieś \"wycieki\".
  20. Witaski! Czarna - ja z kolei plamienia mam od 20 dc, więc jak się przytulamy w ostatnie dni przed @ to też ze mnie wypłukuje troszkę przedpotopowych \"symptomów. Dla mnie to norma i nic mnie nie zaskakuje, mam tak od miesięcy. Mam nadzieję, że niedługo coś mi n ato zaradzą. No i od środy pewnie zacznę plamić, tak coś czuję już, że coś się dzieje w środku - wiem co, bo znam to uczucie. Zanim pojawia się plamienie to najpierw czuję się tak dyskomfortowo, jakbym miała dostać stan zapalny. Zamiast tego przyłazi plamienie, a po ok. tygodniu od pierwszego plamienia @.
  21. miało być PRZY LEKACH NIE MA SENSU ale ja składnie piszę !! :p
  22. Hej! Czarna - ja biorąc duphaston robiłam pomiary przez 2 cykle i mogę ci na meila podesłać moje wykresy, to zobaczysz jak wyglądały. Fakt - przkach nie ma sensu ale ja mierzyłam. I u mnie zwykresu nie wynika nic ... dlatego przestałam mierzyć, a bardziej opieam się na objawach jajnikowo-sluzowych :p Ja miałam ból głowy rano, ale myślę, że to bardziej wina aury, bo z -10 stopni wczoraj zrobiło się 0. Chmury, niż i ja wtedy cierpię, bleeee, oby do maja :) To najpiękniejszy miesiąc w roku, bo zaczyna się wszystko pięknie zielenić. Kocham maj !!!! Dlatego marzyłam o urodzeniu bobaska własnie w maju, takim cudnym miesiącu. A teraz ... teraz nieważny miesiąc, mogę rodzić i w wigilię (współczuję lekarzom :p) he he
  23. witaski! enigma - nie ja tu powinnam odpuszczać a mężna wredota. Chodzi o jego stosunek do pewnych osób, które krzywdy mu nie zrobiły, a traktuje je z góry. A mnie takie jego zachowanie boli i staram się z nim walczyć, bo tak nie wolno. Kiedyś może to obrócić się przeciwko niemu. Ja też muszę lekko ogarnąć chatkę, tzn. zetrzeć podłogi i chyba wypastować, bo już okropniście wyglądają. Poza tym z bólem bambolin dołączam do enigmy - bez walenia w nie czuję, że mnie bolą :p to znaczy, że już po owu. Chyba ... w kazdym razie II faza się zaczęła. :)
×