Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Ejmi

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Ejmi

  1. Martasku - ja swoje przeziębienie wypociłam na aerobiku ;) Czułam się źle jeden dzień, potem już było z górki, a teraz już jest ok :) dzięki, że pytasz :) Krzyś jest oburęczny jak na razie. Zauważyłam, że większość rzeczy wykonuje prawą rączką, ale je lewą. Mój T twierdzi, że po prostu tak sobie wymyślił przy tym jedzeniu i on jest praworęczny zdecydowanie, ale ja myślę, że on będzie jak mój tata, który niby robi wszystko prawą ręką, a używa nożyczek lewą ręką i np kroi chleb lewą ręką i mówi, że jemu w zasadzie bez różnicy :) A co do tego dzieciaczka co tak ładnie mówił....ja mam przykład u nas w klatce, mamy sąsiada który jest z marca 2009 i ja nie mogę wyjść z podziwu, że niby pół roku różnicy pomiędzy moim Krzysiem a nim, a taki kamień milowy w rozwoju. Tamten pięknie mówi, woła siku i kupę, no w ogóle kontakt jest już z nim jak z dorosłym. Ale żeby było śmieszniej to ten sąsiad ma starszego brata o 1.5 roku i podobno ten młodszy uczył mówić tego starszego, bo z kolei ten starszy wolno się rozwijał :) Tak wiec jak widać, każde dziecko jest totalnie inne :) Dziewczynki ja Wam życzę udanego i spokojnego weekendu, my wyjeżdżamy jutro do rodziców na weekend, mamy imieniny trzeba zaliczyć :) Odezwę się pewnie po powrocie. Buziale
  2. Listku - z tego co wiem to stosuje się tylko dietę po operacji, a potem trzeba stopniowo przyzwyczajać organizm, żeby radził sobie bez woreczka. Moja mama ma wycięty i szybko wróciła do swoich przyzwyczajeń żywieniowych. Ponoć za długo tej diety nie można stosować właśnie po to, żeby nie przyzwyczaić organizmu do tego, że nie trawi tłuszczów czy ciężkostrawnych potraw. Mi te kamienie pojawiły się w niedługim czasie, bo jakieś 4 lata temu robiłam usg jamy brzusznej i wtedy właśnie wyszła zagęszczona żółć w woreczku, ale niestety nikt mi nie powiedział, że należy coś z tym robić, zapobiegać. No a potem szybko kamienie się wytworzyły, no i teraz jest problem. A w ogóle to u mnie chyba jest genetyczna sprawa, bo u mnie w rodzinie wszystkie kobiety mają ten problem i z wyrostami i w woreczkami żółciowymi. Pani doktor która mi robiła usg była zdziwiona, że jestem taka młoda i już takie kamienie, bo zazwyczaj to kobiety ok 40-stki 50-tki mają tego typu problemy. No ale ja w wieku 12 lat miałam wycinany wyrostek, teraz przyszła pora na kamienie. Moja babcia, mama, siostra - podobne schematy były. Mam nadzieję, że te nerwobóle już Ci nie wrócą. Ja kiedyś miałam atak też dość mocny, ścisnęło mnie w klatce piersiowej tak mocno że myślałam, że mam zawał...ale to był tylko jeden raz... My zaczynamy na dobre odpieluszkowanie jak nam zaczną grzać w domu. Póki co Krzysiek jest po chorobie i nie chce ryzykować, ale ja nie wiem czy kupa w gaciach zrobi na moim dziecku jakieś wrażenie :) Ja zawsze robię raban jak zrobi kupę, pytam go też co chwile czy zrobił to tylko patrzy nam nie z uwagą ;) Siku robi świadomie, kontrolowanie....ale z kupą to będzie kupa przeprawy ;) Krzyś wstał dziś przed 6 i jeszcze mi tu gałgan lata po domu....o litości, ile to dziecko ma werwy...
  3. Heloł Madzia - no tak to jest w tych szpitalach, wszystko po najmniejszej linii oporu robią, albo trzymają się schematów a pacjent albo przetrzyma, albo nie. Dobrze, że ten kardiolog tak zadziałał. Co do mnie, to wiadomo, że planowana operacja to zupełnie inna bajka, człowiek odpowiednio się nastawia i nie ma jakiegoś mega stresu. Ale ja się boję, że nie wytrzymam do tego listopada i mnie wezmą na cito na stół tu u nas....a dowiedziałam się, że u nas nawet nie mają laparoskopu i wszystkich tną jak leci. A nie ukrywam, że nie chcę, żeby mnie pocięli... No i nie wiem czy to przez to, że ciągle o tym myślę to mnie boli :O W ogóle mam teraz takie poczucie, że chcę, żeby ktoś to coś ze mnie wyjął, jakby mi to wewnętrznie przeszkadzało, ale to już chyba bardziej działanie psychiki ;) Ja mam płytę szklaną gazową z Mastercooka i jestem zadowolona. Czyszczę Ajaxem do szyb i super się błyszczy - polecam więc :)
  4. Hej wieczorowo Zmęczona jestem, ale jakoś nie chce mi się spać. Chyba nadmiar myśli w głowie przeszkadza mi się wyluzować... Listku - reguła jest taka, że kamienie się usuwa najczęściej razem z woreczkiem, a zwłaszcza jeśli jest ich dużo i wypełniają cały woreczek, niestety u mnie tak jest. Już wiem, że operację będę miała 21 listopada, 20-stego idę na oddział. Tak więc jeszcze 1.5 miesiąca zdążę się psychicznie na to przygotować, obym tylko dotrwała do tej operacji bez jakiś sensacji po drodze, bo może być różnie....i tego chyba boję się najbardziej. A Tobie co dolega? to może jakieś nerwobóle? Uważaj na siebie! Martasku - jak sobie radzicie z katarem? Madziu - przepraszam, ale umknął mi Twój post i dopiero dziś na spokojnie przeczytałam o Twoim Tacie (ostatnio z głową w chmurach chodzę z wiadomego powodu).Wyobrażam sobie co czujesz...Przykro mi, że macie takie komplikacje, mocno trzymam kciuki, żeby wszystko było dobrze. Trzymaj się dzielnie i Twój Tata też! Ciężki dzionek za nami. Popołudniem co prawda zostawiłam chłopaków samych, ale T mówił, że sielanki z Krzyśkiem nie miał. Wieczorem udało mi się dobrze buzię obejrzeć, ostatnia trójka atakuje, więc znowu pewnie kilka dni będzie kiepskich. Jutro zostajemy sami, bo T ma służbę, więc muszę się nastawić na całodzienną orkę przy małym. No mówi się trudno.... Poza tym ciągle trzeba mieć oczy dookoła głowy, Krzyś już dosięga do klamek, otwiera samodzielnie wszystkie drzwi. Muszę pilnować i zamykać drzwi wejściowe do domu, bo parę razy już go złapałam na klatce schodowej gotowego do zejścia na dół. Oczywiście sam też schodzi bez najmniejszego problemu. To co nie trzeba to pojął w mig ;) Uciekam, dobrej nocy wszystkim.
  5. Hej dziewczyny Widzę, że nie ma bardzo komu tu pisać...no ale wpadam, po pierwsze przekazać Wam pozdrowienia od Gawit, która po przeprowadzce nie ma jeszcze netu w domu, ale u nich generalnie wszystko ok, cieszą się z dużego metrażu :) Po drugie to chcę się z Wami podzielić nie wesołymi wieściami...niestety będę musiała mieć niedługo operację. Przebadałam się w końcu i wychodzi na to, że mam kamienie w woreczku żółciowym, wygląda to niebezpiecznie i właśnie jestem w trakcie ustalania terminu zabiegu. Szczęście, że mam znajomego chirurga, więc czuje się bezpieczniej, ale i tak się boję. Nie będzie to jakoś zaraz, trochę się sprawy komplikują za dużo by pisać, ale prawdopodobnie w drugiej połowie listopada. Teraz tylko mam nadzieję, że wytrwam do terminu tej operacji, że wcześniej nie będę miała ataku bólu. No tyle nie fajnych wieści. Poza tym to dziś mam od rana ciężko dzień, bo Krzysiek marudny. Nie wiem co jest, ale chyba zęby dają mu mocniej w kość. Ani jeść nie chce za bardzo, ani spać, sam nie wie czego chce....masakra. I mam taki rozwalony dzień przez niego, nic w domu nie zrobione, z niczym nie mogę się wyrobić....i z bezsilności to sobie siadłam do kompa i mam w nosie wszystko ;) Agulinka - ale super Wam się Szymcio rozwija, zazdrościmy :) Powiem Ci, że mój Krzys potrafi sam się sobą zająć, ale to nie są długie chwile, widać, że on potrzebuje zabaw interakcyjnych :) No ale tak jak dziś to już nic nie mogę zrobić bo mały nie daje. Tak więc rozumiem Cię w temacie :) Ściskam Was mocno :* Martasku - zdrówka dla Was! my na szczęście mamy choróbsko za sobą. Uciekam bo mały jojczy....uff mam dość.
  6. hej dziewczyny Ja wpadam się zameldować, pustki tu takie, że trzeba poprawić frekwencje ;) U nas powoli do przodu, moje chłopaki zdrowieją, śmiałam się z nich, że to mięczaki bo ja trzymałam się dzielnie, ale niestety poległam i ja ;) Od wczoraj czuje się nie fajnie, chyba mi na zatoki padło, bo ciągle boli mnie głowa i nos mi się zatyka i czuję się osłabiona, ale to nie znaczy,że mogę sobie beztrosko pochorować ;) Dziś od rana sprzątanie, gotowanie, zakupy...upfffff padam. Weekend też mieliśmy intensywny. W sobotę wybraliśmy się na zakupy ciuchowe dla Krzysia i wreszcie mogę z ulgą rzec, że mamy już wszystko na zimę. Kasy poszło w cholerę, ale dziewczyny, ja teraz dochodzę do wniosku, że wolę kupić coś droższego a dobrego jakościowo, niż jakieś tanie badziewie. Wszystko kupiłam o rozmiar większe, żeby młody trochę pochodził, zresztą zawsze tak robię :) W 5 10 15 trafiłam na promocję, gdzie 2 rzecz była za 50% ceny sprzedawana i takim sposobem mamy zakupioną czapę i bluzkę za połowę ceny :) mamy kombinezon, ciepły sweter, buty na jesień i zimę, kilka bluzek z długim rękawem i spodnie polarowe. Z zakupów jestem bardzo zadowolona :) Tylko dla siebie jeszcze muszę jakieś buty jesienne kupić, ale to na spokojnie. Wczoraj byliśmy u teściowej na wsi, mały polatał z psami i kotami, robi się z niego prawdziwy miłośnik zwierząt :) Poza tym to przez ostatnie 3 dni mieliśmy małe zamieszanie, bo nasza spacerowa sąsiadka wylądowała w szpitalu i zostawiła w domu męża z 1.5 rocznym synkiem, no i pomagaliśmy im przeżyć ten czas bez mamy. Ja gotowałam na dwa domy - że tak powiem, trochę też opiekowaliśmy się malcem....powiem Wam, że jak się jest tak samemu i nie ma kto pomóc, to jest przesrane. No ale daliśmy radę, na szczęście sąsiadka wróciła po 3 dniach do domu i już jest wszystko ok. A teraz zmykam, bo Krzyś mnie ciągnie na dwór. Pogoda piękna 24 stopnie u nas, a mnie to słońce tak przeszkadza i drażni...chyba przez chorobę. No uciekam już, bo Krzyś robi awanturę. Buziale
  7. Hejka Wpadam na moment, bo przy Krzysiu nie mam co liczyć na spokojne pisanie :) U nas powoli do przodu, Krzyś jeszcze zdrowy nie jest, ale wszystko idzie ku dobremu. Niestety u nas katar utrzymuje się ok 10 dni, więc wszystko te gluty zalegające w gardle psują :O No ale byle do przodu. Okazuje się, że wszystkie dzieci teraz chorują, z kim bym nie rozmawiała to każdy mówi, że w domu chorowanie- jakiś paskudny wirusisko się rozpanoszył. Poza tym to mnie chyba dopada chandra jesienna i kompletnie na nic nie mam ochoty i humoru brak. Dlatego nie rozpisuję się, bo optymizmem nie pałam, a chandrą też zarazić nikogo nie chcę ;) Pozdrawiam, trzymajcie się wszyscy zdrowo! P.S. Agulinia - udanego wypoczynku :) pa
  8. Hej hej U nas jako tako, tradycyjnie Krzyśkowi poszło na krtań więc się inhalujemy i pijemy syropy. Martwiłam się trochę bo mi nie chce pić, to zapewne od tego, że ma gardło gilami zawalone, ale wzięłam go dziś na dwór, pobiegał i jak wróciliśmy do domu to i obiad zjadł i wypił sok, więc jestem spokojniejsza. Teraz rozrabia wśród zabawek więc mam chwilę. Nockę za to mieliśmy nie ciekawą, bo mały jak zaczął kaszleć tak nie mógł skończyć, w końcu się rozbudził na całego, oklepywałam mu plecki, żeby wykrztusił to co mu przeszkadzało, ale niestety nie dawał rady i na siłę wyciągnęłam mu fridą gila z gardła. Obrzydlistwo :O No ale mały cały w skowronkach pobiegł do zabawek - wszystko fajnie, tylko, że to było o 2.30 w nocy ;) Pokazałam mu, że jest noc, a w nocy się śpi i poszedł do łóżeczka, do rana był spokój :) No a dziś tradycyjnie organizujemy sobie jakoś czas. Moj mąż - bałwan poszedł do pracy, mało tego, pojechał na poligon na strzelanie. Wczoraj ledwo powłóczył nogami w domu, a dziś stwierdził, że jest ok i poszedł do pracy. Powiedziałam mu, że jak będzie leżał z grypą, to go z domu wywalę! Nie wiem czemu chłopy są takie oporne na wszystko, przecież ta armia bez niego się nie zawali :O Sroczko - przepraszam, a od kiedy to wysyła się na szkolenie człowieka bez decyzji czy zostanie przyjęty do pracy czy nie? Co to za zwyczaje? bo ja o takich nie słyszałam. I jakim prawem Ty płacisz za dojazd? Przecież skoro pracodawca chce Cię szkolić to sam powinien ponieść wszystkie koszty, bo inwestuje w pracownika, który ma na niego zarabiać - proste. Moim zdaniem to trafiłaś na niezłych cwaniaków i ja po takiej rozmowie jaką Ty przeprowadziłaś z tą "miłą" panią, to bym jej z miejsca podziękowała za współpracę. Madzia- zdrówka dla Taty i Zuzki! Może ją gardło dopadło? nie musi to się objawiać katarem i kaszlem, wystarczy temperatura i np to, że nie chce pić albo jeść. Trzymam kciuki, żeby się rozeszło po kościach! Listku - czekam na fotki! cieszę się, że wywczas udany i że Emilka tak pięknie się spisała, brawo :) Martasku - ja też zdałam prawko za 2 razem, nie przejmuj się i nie zniechęcaj :) Jesteś mądrzejsza o jedno doświadczenie :) Gawit - u nas z katarem też jest sajgon przez pierwsze 2 doby, nienawidzę tego i jak zaczyna coś się lać z nosa to ja już wiem, że mam 2 najbliższe dni zjeb...... Trzymajcie się zdrowo ! o i popisałam juz skrzat wpakował mi sie na kolana. zmykamy :)
  9. Elo :) U nas stara bieda :) Spacery zaliczone, teraz mały wziął się za ogryzanie wszystkiego. Obiad podszykowany, tylko jeszcze zostaje ogarnięcie mieszkania, ale to syzyfowa praca przy Krzysiu :) Eh dziewczyny czekają nas spore wydatki na jesień i zimę. Muszę Krzysiowi kupić jakiś kombinezon, kozaczki, półbuty na jesień, ciepłe spodnie. Sporo tego. Wybieramy się do Warszawy w przyszłym tygodniu to może chociaż część planu zakupowego zrealizujemy. Martasku - ja jeszcze polecam lasagne z Biedronki, też ostatnio kupiłam i to najlepsza gotowa lasagne jaką jadłam :) Ja czasami nie mam weny do stania przy garach i dlatego fajnie, że są gotowce. A czasami gotuję wielki gar gołąbków i mrożę i potem mam obiad z głowy :) Madziu - no tak, jak widać sprawa z rodzicami nie jest łatwa i raczej nigdy nie będzie. Niestety odległość jest tu zawsze znacząca i utrudnia wszystko. U mnie jest podobnie, tyle, że ja mam jeszcze rodzeństwo, które jest częściowo na miejscu i blisko rodziców, więc zawsze to duże ułatwienie. Gawit - superancko! Wreszcie masz tą wymarzoną pracę? Kochana gratuluję :) I podziwiam, że zdecydowałaś się pociągnąć dwie roboty na raz! A co do tego bicia, ja myślę, że to nic innego jak jeden z objawów buntu właśnie i my robimy tak, że kucamy, łapiemy małego za rączki zdecydowanie i jeszcze bardziej zdecydowanie mówimy, że tak NIE WOLNO. On wtedy się rozpłakuje, no ale trudno......wydaje mi się, że to chyba jedyny sposób, bo nie reagować nie można, oddawać też się nie powinno, tylko mówić i tłumaczyć spokojnie i zdecydowanie. Mój to ogólnie maruda jest ostatnio i w dużej mierze te jego nerwy to przez zęby, ale przejdzie mu wszystko, poczekamy aż te cholerne 3 wszystkie wykiełkują! Dobra mykam, Krzyś mi naznosił kręgli i wyraźnie daje mi do zrozumienia, że mam z nimi coś zrobić :) Zatem idziemy się bawić. PApa :)
  10. Hejka :) Ależ dziś mam lenia! Totalnego! Obiadu nie chce mi się robić, kupiłam w Biedronce gotową tortillę meksykańską, więc obiad z głowy ;) Krzyś dziś mi padł wcześnie na drzemkę, ledwo przyjechaliśmy z miasta a on mi zrobił awanturę, myślałam, że głodny, albo pić mu się chce, a on nie chciał ani jeść, ani pić, tylko wziął smoka i poszedł do łóżeczka i zasnął :) No cóż, trzeba to uszanować hihi :) Ale forum ostro nam podupada dziewczyny :O Wczoraj to był jedynie mój post, pomyślałam nawet, że po co mam się odnosić, skoro i tak pewnie tego nie czyta ;) Agulinia - Kochana macie niezłą orkę z tym kimbelkiem, oj nalatać się musisz ;) Najgorzej, że mała daje fałszywe sygnały i czasami gada nocnicek byle powiedzieć :) Taka jest natura gaduły hehe :) Powodzenia w porządkach, już to widzę, jak Ci Karola pomaga ;) Madziu - dobre wieści przyniosłaś, bardzo się cieszę, że z Tatą nie najgorzej. Mam nadzieję, że uda Wam się dostać na tą rehabilitację szybko. A nie myślałaś o tym, żeby rodziców ściągnąć bliżej siebie? Mają tylko Ciebie... Martasku - kciuki masz jak w banku! :) życzę Ci powodzenia na egzaminie :) No i nam niby też żadne wesele się nie szykowało, a to ostatnio wyniknęło niespodziewanie i tak na prawdę 2 tygodnie przed ślubem ;) A rodzice już nam przywieźli następne zaproszenie na wesele w październiku, tak więc nic nic a potem od razu dwa ;) No i powiem Wam, że myślałam, że mój Krzyś spokojniutki i wesolutki zawsze taki słodki będzie, a tu się odzywa jakaś dzika natura w nim. Raz że ciągle zęby nam dokuczają, bo jeszcze to cholerstwo się przebija, ale sądzę, że bunt się zaczyna. Mały zaczyna nas bić, ma napady złości i drze pape na całe osiedle tylko jak coś nie po jego myśli jest. Pocieszające, że reszta jego kolegów z podwórka ma identycznie i nieraz mury pękają jak się takich dwóch wyjących spotka ;) Normalnie sama słodycz :) i melodia dla ucha....trzeba chyba niedługo w jakieś stopery się zapatrzeć :)
  11. Hej dziewczynki. Wpadam z rana bo potem będzie kiepsko z czasem. Ostatnio w ogóle dni mi się jakoś kurczą i zakręcona wiecznie. U nas OK. W weekend zaliczyliśmy wesele, wszystko super, fajnie i ekstra ;) Krzyś został z dziadkami, my tylko wpadliśmy do domu ok 21 żeby go wykąpać i położyć spać. Dziadkowie zachwyceni, bo mały nawet nie mruknął :) mama mówi, że nas trochę szukał, ale potem już zajął się zabawą. Jestem strasznie z Niego dumna :D A my potańczyliśmy, wyluzowaliśmy się, bardzo nam tego brakowało! Nastawiłam się, że wyślę Wam jakieś fotki, ale niestety, jakość wyszła nam kiepsko bo nie zauważyliśmy, że poprzestawiały nam się opcję w aparacie :O I może mam ze 3 fotki ostre :O Szkoda, bo zabawa była przednia :) I cholera nie popiszę, bo Krzyś mi się ładuje na kolana.... Dodam tylko, że trójki nadal wychodzą i z humorem jest raz lepiej, raz gorzej - całe szczęście, że biegunka nam się wczoraj skończyła, bo z tym walczyliśmy w zeszłym tygodniu. No i korzystamy z ostatnich dni pogody i zaraz idziemy na dwór. Postaram się jeszcze wpaść, ale mam tyle roboty w domu, że nie wiem czy mi się uda, jeszcze pieluchy się kończą i mleko, więc na zakupy mus jechać. Zatem spada. Madzialińska daj nam znać co z Tatą - trzymam mocno kciuki, żeby było dobrze! Pozdrowionka dla wszystkich dzieciaczków papa :)
  12. Hej dziewczynki. Wpadam z rana bo potem będzie kiepsko z czasem. Ostatnio w ogóle dni mi się jakoś kurczą i zakręcona wiecznie. U nas OK. W weekend zaliczyliśmy wesele, wszystko super, fajnie i ekstra ;) Krzyś został z dziadkami, my tylko wpadliśmy do domu ok 21 żeby go wykąpać i położyć spać. Dziadkowie zachwyceni, bo mały nawet nie mruknął :) mama mówi, że nas trochę szukał, ale potem już zajął się zabawą. Jestem strasznie z Niego dumna :D A my potańczyliśmy, wyluzowaliśmy się, bardzo nam tego brakowało! Nastawiłam się, że wyślę Wam jakieś fotki, ale niestety, jakość wyszła nam kiepsko bo nie zauważyliśmy, że poprzestawiały nam się opcję w aparacie :O I może mam ze 3 fotki ostre :O Szkoda, bo zabawa była przednia :) I cholera nie popiszę, bo Krzyś mi się ładuje na kolana.... Dodam tylko, że trójki nadal wychodzą i z humorem jest raz lepiej, raz gorzej - całe szczęście, że biegunka nam się wczoraj skończyła, bo z tym walczyliśmy w zeszłym tygodniu. No i korzystamy z ostatnich dni pogody i zaraz idziemy na dwór. Postaram się jeszcze wpaść, ale mam tyle roboty w domu, że nie wiem czy mi się uda, jeszcze pieluchy się kończą i mleko, więc na zakupy mus jechać. Zatem spada. Madzialińska daj nam znać co z Tatą - trzymam mocno kciuki, żeby było dobrze! Pozdrowionka dla wszystkich dzieciaczków papa :)
  13. Hejka wtorkowo. Niestety pogoda się popsuła i u nas dziś pochmurno i deszczowo- ble :O Ale i tak wielkiej szkody nam o nie robi, bo odkąd zaczął się wrzesień to większość dzieci poszła do przedszkola i niestety Krzyś nie ma się z kim bawić na dworku :O Tak więc niestety zaczęło się dla nas siedzenie w domu :( Poza tym to nadal u nas zębolowo. No ale dolne tróje są już na wierzchu, pcha się jedna górna. I do wczoraj to byłam zadowolona, że tylko na krótkich awanturach się kończy, ale niestety doszła nam biegunka. Mamy 4 kupy dziennie luźne, śmierdzące -paskudne :O No a dziś to już w ogóle od rana mieliśmy śmierdzącą sprawę! Krzysiak sika do kibelka i po sikaniu puszczam go z gołą pupą na chwile i niestety dziś tą chwilę wykorzystał, żeby skupkać się paskudnie na podłogę:O Mało tego....wdepnął w tą kupę i a potem sobie przemaszerował przez pół mieszkania. Więc od rana latam z mopem i mały zaliczył poranny prysznic. Eh, chwila nieuwagi i gotowe! Oprócz tego to czas nam jakoś mija w miarę spokojnie. Krzyś bywa rozdrażniony i gryzie wszystko zamiast się bawić, no ale do póki nie wyjdą mu wszystkie 3 to chyba nie mam co liczyć na zmiany. Wczoraj jedynie sąsiadka nam pożyczyła swojego cudnego psiaka labradora na godzinę i Krzyś miał radochę niesamowitą :) Całą godzinę przebawił się z tym psem, cieszył się nieziemsko :) Chyb trzeba pomyśleć o psie ;) W weekend mamy wesele i powoli się szykujemy. Wszystko dobrze się składa bo wszystko jest na miejscu i sala weselna na naszym osiedlu więc dla nas idealnie :) Krzyśka planujemy wziąć na ślub i kawałek wesela, może polata z dzieciakami, a na noc zostanie z dziadkami, bo poprosiłam o opiekę moich rodziców i mają przyjechać. A ja się cieszę, bo od ponad 2 lat nie byliśmy na żadnej imprezie, może trochę się wyluzujemy ;) MIałam się odnieść od każdego, ale niestety już mi Krzyś siedzi na kolanach. Może uda mi sięwpaść jeszcze w ciągu dnia. Gawit tylko na szybko do Ciebie. Z tego co ja wiem ubezpieczenie ZUS odprowadza się od kwoty na umowie, a nie od etatu, tutaj tylko lata pracy będą Ci się inaczej liczyć.
  14. Cześć sobotnio. Ja tylko na chwilkę, bo mam sporo pracy w domku, a że mąż na chwilę kompa zwolnił to wskakuję ;) Jejku, na naszym forum jakieś czary :D U Agulinii miał być chłopak i jest dziewczynka, u Deseo miał być Henio i jest Hania - cudownie :D Fajnie dziewczyny, że macie to co chcecie ;) super! No i Agulinia nie wiem jak teraz wybronisz tą teorię, że po owulacji to musi być na 100% facet ;) No ale widzę, że temat drugiej serii ciągle wisi w powietrzu, bo Gabi co ja czytam, nic nie pisałaś, że zdecydowałaś się na drugie dziecko :) Przejdzie Ci nerw na męża i na wszystko to moment zaciążysz- obstawiam przyszły miesiąc ;) A tak poważnie, to nie zazdroszczę nerwów związanych i z Martynką i z pracą. Tylko z tą pracą to nie przekombinuj, bo sama wiesz jak teraz ciężko z robotą. A co do Tysi to myślę, że powinnaś jej zbadać kupkę. Daj jej może śliwek suszonych, albo ze słoiczka może z rana zrobi? Mój Krzyś tez zgrzyta zębami, ale w ciągu dnia tylko i jak się ekscytuje czymś. Ale dziś w nocy przez chwile też słyszałam, tyle tylko, że on pojękiwał i myślę, że to od zębów jednak. No ale będę go obserwować. U nas dwie tróje przebite! Dolne mamy z głowy, teraz górne zostały, jedna jest już bardzo mocno widoczna brakuje myślę 2 mm żeby przeszła przez dziąsło, drugiej na razie wcale nie widać. Ale spoko, niech idą. No i póki co też te trójki nam idą najszybciej ze wszystkich zębów do tej pory. Ok, mały wreszcie padł, wiec zabieram się za obiadek. Spokojnego weekendu. pa
  15. Hejka. Ja na szybko o mam dziś dzień gospodarczy ;) Mamy jedną 3 na wierzchu :) I Krzysiak od razu inny :) No oby tak dalej! Agulinia - tak, taka gulka w miejscu wkłucia to po prostu zrost, możesz to masować, ale to samo zniknie. Krzyś też tak raz miał, jakiś czas to było potem samo zniknęło. Wtedy pytałam o to pediatrę, powiedziała, że to normalne i nie ma się czym martwić. Ten odczyn poszczepienny na skórze to też ponoć norma. U nas był 2 razy, raz mały a drugi raz mega duży :O Cieszę się, że USG super wyszło no i gratuluję dziewczynki :D Masz wyprawkę z głowy :) I myślę, że tak za 1.5 roku to będziesz miała dwie kudłate gaduły hihi :) super :) Listku - udanego wywczasu! a teraz zmykam sprzątać. Miłego dnia :)
  16. Hejka Upfff u mnie dziś od rana wszystko na wariackich papierach, nie miałam czasu zjeść śniadania i jakoś tak wszystko w biegu :O Krzyś upierdliwy, marudny i wymagający uwagi- zatem nasze standardowe ząbkowanie powróciło. Na szczęście ma przebłyski dobrego humoru zajmie się zabawą na jakiś czas - a raczej gryzieniem, bo inaczej to bym chyba zeszła. Idą 3 trójki na raz, dwie dolne i jedna górna. Myślę, że i ta czwarta to kwestia kilku dni, przecież nam szły te ząbki zawsze hurtowo. Na noc już jedziemy na syropie, bo inaczej to spania nie ma i płacz :O No ale byle to szybko minęło i żeby te zębole się wreszcie poprzebijały. Poza tym dziś zaliczyłam awanturę na poczcie :O Czekałam na przesyłkę od mamy, którą wysłała w piątek priorytetem. Do dziś do południa jej nie dostałam i pojechałam na pocztę, żeby to wyjaśnić z przekonaniem, że pewnie ta przesyłka im gdzieś zaginęła i że w ogóle będzie dupa blada. Listonosz od poniedziałku uparcie twierdził, że nic dla mnie nie ma. Pojechałam więc i okazało się, że przesyłka na mnie czeka od poniedziałku już, została awizowana 2 razy. Świetnie! tylko, że ja żadnego awizo nie dostałam i codziennie pytałam listonosza czy coś jest. No i okazało się, że to listonosz dał dooopy, bo nosił awizo w torbie. Co za kretyn! Ciągle są z nim jakieś przejścia, ciągle myli adresatów i wrzuca listy nie tam gdzie trzeba, jakiś zawsze zamotany i do tego ciemniak. Wkurzyłam się, bo zależało mi na czasie i czekałam z nerwami na tą przesyłkę. I złożyłam oficjalne zażalenie na tego durnia. Rozmawiałam z kierowniczką poczty,stwierdziła, że nie ja pierwsza mam pretensje i ludzie się skarżą na tego palanta, ale nie ma kandydatów na stanowisko listonosza no i go trzymają :O Poprosiłam panią, żeby przynajmniej zmieniła mu rewir, powiedziała, że postara się coś załatwić. Zobaczymy w każdym razie jak tylko spotkam tego gamonia to mu nawtykam Listku - zapomniałam Ci napisać, że ja ten sosik to zwykle zostawiam do wystygnięcia, on wtedy sam gęstnieje. A już najlepszy to jest na drugi dzień :) Cieszę się, że smakowało :) No i nie to, że ja nie lubię gotowania, bo czasami mnie nachodzi i lubię coś zrobić dobrego, tylko, że po prostu czuję, że to nie mój konik ;) I nocnik zabierajcie! Będzie trochę śmiechu ale co tam. Ja ostatnio panią na placu zabaw z nocnikiem widziałam :) Córeczka zawołała, że chce siusiu i mamusia szybko pobiegła do auta, przyniosła nocniczek, dziecko się publicznie wysiusiało i po kłopocie :) Mamusia nocniczek wytarła chusteczkami i zaniosła z powrotem :) Można? Można! :) Madzialińska - Myślałam, że macie swój ośrodek egzaminacyjny, ja też zdawałam w Radomiu. Nie wiem czy uda Ci się tak bez urlopu :O bo to jednak kupa godzin do wyjeżdżenia. No ale powodzenia :) Ok, mały śpi a ja zabieram się za sprzątanie. Straszną demolkę mi teraz Krzysiak robi w domu, wszystko wywala i wywraca, ehhhh idę ogarnąć to pobojowisko. Miłego
  17. Hejka. Piszę z Krzysiem na kolanach. Może nie jest najgorzej ,ale kurka..mały na krok mnie nie odstępuje dziś. Teraz słucha domisiowych śpiewanek i obrabia gryzak, a ja wykrzywiona piszę - nie ma to jak gimnastyka ;) I u nas dziś pogoda iście jesienna. Niby trochę słońca jest, ale zimno. Dziś zaliczyliśmy z Krzysiem wycieczkę do przedszkola. To całe 150 metrów od domu hihih, ale sąsiadka szła ze swoim małym na dni otwarte i się zabraliśmy z nimi, a co tam :) Dzieci było mnóstwo i rodziców i dlatego nie pchałam się z Krzysiem do środka- pewnie w przyszłym roku wszystko pozwiedzamy :) Ale na placu zabaw się wyszalał. Oczywiście zaliczał najwyższa zjeżdżalnie i wszystko to co nie dla niego :) Niestety sąsiadka mówiła, że panie nie za miłe w tym przedszkolu i grupa bardzo duża i w środku trochę ciasno, no ale cóż..tyle co ponarzeka bo i tak mały będzie musiał sobie jakoś dać radę. Ale w stresie jest dużym i nie dziwię się, bo ja Krzysia chce za rok oddać a już mam stresa ;) Listku- mam nadzieję, że u Was wszystko ok? nie ma to jak atrakcje przed wyjazdem :O Ale rozbawiłaś mnie z tym moim blogiem kulinarnym hihi Kochana ja jestem kucharką raczej z przymusu :) Czasami mam większą ochotę na gotowanie i wtedy coś tam wymyślam, ale generalnie to raczej nie przepadam za staniem przy garach ;) Madzia - cieszę się, że sytuacja z Tatą opanowana. Dużo zdrówka dla Niego! Ja sobie sytuacji też nie zazdroszczę hihih, no ale wiedziałam na co się pisze...teraz trzeba brać byka za rogi. Agulinia- 3 miechy to pół biedy by było, a to 6 miesięcy - jednak długo :O no ale jakoś damy radę, przynajmniej weekendy razem będziemy spędzać, gorzej gdyby to była jakaś misja. I rzeczywiście fajna ta sofa od pomarańczowej :) Natalie - pozdrowionka :) Martasku - super, ze wypad bez Miłoszka się Wam udał, czasami potrzebna jest odskocznia :) No i mały lunatyk Wam się robi :) oby tylko na jakieś spacery się nocne nie wybierał ;) Sroczko - ważne, że macie jakieś początki nocnikowania, Łukaszek wkrótce załapie o co kaman :) Ok. Uciekam. Krzysiak domaga się jedzonka, więc zjemy kanapkę i może uda mi się go spać położyć. Papa :)
  18. Hej hej! Witam poweekendowo :) Jak zwykle weekend minął nam szybko. W sobotę dzień gospodarczy, a w niedzielę troszkę luzu i odpoczywaliśmy. Na szczęście u nas pogoda dopisała :) Z nowości! W sobotę zauważyłam, że Krzysiowi pękło dziąsło w miejscu dolnej 3, więc mało co się nie zsikałam z radości :D Jak pękło, to za 3-4 dni powinien być ząb odsłonięty. I chyba druga 3 też się przebija, ale mały nie daje sobie zajrzeć. Humor ma znośny, wkurza się tylko czasami i głośno ryczy, ale to do opanowania na szczęście. Poza tym to wczoraj była jedna brzydka kupa, a tak to nic się nie dzieje. No oby tak dalej :) A no i chyba te późne drzemki to jednak były przez zęby, bo właśnie od soboty mały pada o 14-stej do spania i rytm dnia nam się ułożył znowu sam :) Gawit - remontujcie i urządzajcie się, mam nadzieję, że szybko i sprawnie Wam pójdzie :) Nie ma to jak większe mieszkanko, a nie kiszka, gdzie człowiek z własnym cieniem nie może się minąć :) Sroczko - ja też zaliczyłam liczne doły z powodu właśnie takiego porównywania dzieci, ale jedna osoba mi skutecznie przetłumaczyła, że tak nie wolno i nie ma to sensu. I teraz jeśli któraś matka próbuje porównywać dzieci, to tłumaczę, że to nie ma sensu, bo każde dziecko jest inne. To nie jest łatwe, bo człowiek by chciał, żeby dziecko umiało wszystko i było bystre, tym bardziej, że mimo woli obserwuje się inne dzieci i widzi się różnice, no ale trzeba sobie tłumaczyć, że dziecko to nie małpa w cyrku i nie wolno go tresować. Listku - ja sobie nie wyobrażam na razie, żeby Krzyś mi nie spał w dzień, bo normalnie to dla mnie jedyna chwila oddechu. I nawet jak chodził późno spać na drzemkę to zawsze to 2 godziny miałam spokoju :) Poza tym widzę po nim, że on potrzebuje snu w dzień no i oby jeszcze długo utrzymał tą tendencje :) Zrobiłam danie z Twojego przepisu i muszę pochwalić, że było pyszne :) Mój T też pochwalił, zatem będę gotować częściej, pycha! :) No i jeszcze mam zamiar skorzystać z kilku Twoich przepisów, między innymi na ten kruszaniec. Nie pisałam, ale tydzień temu zrobiłam szarlotkę i wyszła mi fajnie- to trzeba gdzieś zapisać, bo ja nie lubię piec ciast i nie potrafię, ale jak ta szarlotka mi wyszła to mnie zachęciło do dalszego działania :) Jak mam wene to i mi kucharzenie wychodzi :) Michaa- dziękuję za fotki :) Cudny macie domek, plac duży, Olga ma się gdzie wyhasać :) Super! Agulinia - super, że macie szczepienie z głowy ;) i że z przychodni jesteś zadowolona, miła odmiana. I oczywiście, że humor mam lepszy odkąd T wrócił do pracy, od razu jestem lepiej zorganizowana :) Teraz zmykam. Zupa się gotuje, mały już mi wyciąga wszystko z szafek, wiec mus interweniować. Zaraz lecimy na dwór. Tak się przyzwyczaiłam do tych naszych spacerów po dworze, że nie wiem jak my oboje tą nadchodzącą jesień i zimę przetrwamy :( A tak w ogóle, to przypomniało mi się, że przecież T w lutym jedzie na ten kurs angielskiego i że mam tak na prawdę jeszcze pół roku w miarę normalnego życia przed sobą, bo potem to kaplica :( Nie wiem, chyba się wyniosę do rodziców przynajmniej na okres zimy, od lutego do kwietnia. Tam przynajmniej będę miała do kogo buzię otworzyć i mały nie zdziczeje do reszty. No i nie ukrywam, że bardzo mi żal aerobiku. Jak zostanę sama to na pół roku mogę zapomnieć o jakichkolwiek zajęciach :( I nie wiem jak to będzie bez auta, jak zakupy zrobić w ciągu tygodnia, jak nie daj Boże z małym do lekarza jechać..... Musimy się zastanowić jak to wszystko zorganizować. Eh... Uciekam, miłego
  19. Hej hej! Witam poweekendowo :) Jak zwykle weekend minął nam szybko. W sobotę dzień gospodarczy, a w niedzielę troszkę luzu i odpoczywaliśmy. Na szczęście u nas pogoda dopisała :) Z nowości! W sobotę zauważyłam, że Krzysiowi pękło dziąsło w miejscu dolnej 3, więc mało co się nie zsikałam z radości :D Jak pękło, to za 3-4 dni powinien być ząb odsłonięty. I chyba druga 3 też się przebija, ale mały nie daje sobie zajrzeć. Humor ma znośny, wkurza się tylko czasami i głośno ryczy, ale to do opanowania na szczęście. Poza tym to wczoraj była jedna brzydka kupa, a tak to nic się nie dzieje. No oby tak dalej :) A no i chyba te późne drzemki to jednak były przez zęby, bo właśnie od soboty mały pada o 14-stej do spania i rytm dnia nam się ułożył znowu sam :) Gawit - remontujcie i urządzajcie się, mam nadzieję, że szybko i sprawnie Wam pójdzie :) Nie ma to jak większe mieszkanko, a nie kiszka, gdzie człowiek z własnym cieniem nie może się minąć :) Sroczko - ja też zaliczyłam liczne doły z powodu właśnie takiego porównywania dzieci, ale jedna osoba mi skutecznie przetłumaczyła, że tak nie wolno i nie ma to sensu. I teraz jeśli któraś matka próbuje porównywać dzieci, to tłumaczę, że to nie ma sensu, bo każde dziecko jest inne. To nie jest łatwe, bo człowiek by chciał, żeby dziecko umiało wszystko i było bystre, tym bardziej, że mimo woli obserwuje się inne dzieci i widzi się różnice, no ale trzeba sobie tłumaczyć, że dziecko to nie małpa w cyrku i nie wolno go tresować. Listku - ja sobie nie wyobrażam na razie, żeby Krzyś mi nie spał w dzień, bo normalnie to dla mnie jedyna chwila oddechu. I nawet jak chodził późno spać na drzemkę to zawsze to 2 godziny miałam spokoju :) Poza tym widzę po nim, że on potrzebuje snu w dzień no i oby jeszcze długo utrzymał tą tendencje :) Zrobiłam danie z Twojego przepisu i muszę pochwalić, że było pyszne :) Mój T też pochwalił, zatem będę gotować częściej, pycha! :) No i jeszcze mam zamiar skorzystać z kilku Twoich przepisów, między innymi na ten kruszaniec. Nie pisałam, ale tydzień temu zrobiłam szarlotkę i wyszła mi fajnie- to trzeba gdzieś zapisać, bo ja nie lubię piec ciast i nie potrafię, ale jak ta szarlotka mi wyszła to mnie zachęciło do dalszego działania :) Jak mam wene to i mi kucharzenie wychodzi :) Michaa- dziękuję za fotki :) Cudny macie domek, plac duży, Olga ma się gdzie wyhasać :) Super! Agulinia - super, że macie szczepienie z głowy ;) i że z przychodni jesteś zadowolona, miła odmiana. I oczywiście, że humor mam lepszy odkąd T wrócił do pracy, od razu jestem lepiej zorganizowana :) Teraz zmykam. Zupa się gotuje, mały już mi wyciąga wszystko z szafek, wiec mus interweniować. Zaraz lecimy na dwór. Tak się przyzwyczaiłam do tych naszych spacerów po dworze, że nie wiem jak my oboje tą nadchodzącą jesień i zimę przetrwamy :( A tak w ogóle, to przypomniało mi się, że przecież T w lutym jedzie na ten kurs angielskiego i że mam tak na prawdę jeszcze pół roku w miarę normalnego życia przed sobą, bo potem to kaplica :( Nie wiem, chyba się wyniosę do rodziców przynajmniej na okres zimy, od lutego do kwietnia. Tam przynajmniej będę miała do kogo buzię otworzyć i mały nie zdziczeje do reszty. No i nie ukrywam, że bardzo mi żal aerobiku. Jak zostanę sama to na pół roku mogę zapomnieć o jakichkolwiek zajęciach :( I nie wiem jak to będzie bez auta, jak zakupy zrobić w ciągu tygodnia, jak nie daj Boże z małym do lekarza jechać..... Musimy się zastanowić jak to wszystko zorganizować. Eh... Uciekam, miłego
  20. Oj u nas chyba spanie w dzień powoli odchodzi w zapomnienie. Krzyś idzie na drzemkę coraz później, teraz przed 15-stą to nie mam co go kłaść. Zasypia ok 15-16 i śpi do 17-stej. Na szczęście idzie spać o tej porze co zwykle czyli ok 21. Ale mam wrażenie, że chyba będzie tak, że zacznie dłużej spać rano i chyba planuje wytrzymywać cały dzień bez spania. Teraz wstajemy kolo 7 ale on budzi się tylko dlatego, że oboje z T się kręcimy z rana, bo gdyby była cisza to pewnie by spał dłużej. Madzia - Twój tato wszystko fantastycznie zaplanował i zorganizował - popieram hihi :) Prawo jazdy wiele rzeczy ułatwia, na prawdę :) sama to wkrótce docenisz :) Mój Krzyś też jest 100 lat za Murzynami w porównaniu do wielu dzieci, ale ja muszę myśleć z rozsądkiem i po prostu poczekać, bo wiem, że jeśli zacznę go porównywać do innych dzieci i wymagać od niego czegoś, co robiłby wbrew sobie to i jemu i sobie krzywdę bym wyrządziła. Póki widzę jakieś postępy w rozwoju to staram się cieszyć tym co mamy :) Listku - jeśli przepis wypróbujesz i uznasz, że nadaje się do Twojego bloga to oczywiście możesz go tam wrzucić :) A jeśli chodzi o przewianie to przychodzi mi tylko maść Ketanol przeciwbólowa. Współczuje, raz mnie w życiu przewiało i wiem co to za ból. Martasku - powodzenia na egzaminie, daj znać kiedy będziesz zdawać to my w naszym babińcu wszystkie będziemy trzymać kciuki :) Agulinia - a tyś gdzie się podziała? Gawit - udanego babskiego wieczora :) Idę kończyć obiad. I może trochę odsapnę póki ancymonek śpi. papa
  21. Listku - Jesteś nie samowita z tym blokiem - cudo :D Po pierwsze to ja wpraszam się do Ciebie na jakiś obiadek, bo wyczarowujesz w tej kuchni pyszności, a po drugie na pewno zrobię te pieczarki z mascarpone w weekend na obiad :) Wysłałam Ci też przepis na makaron z serkiem mascarpone, który ja robię i też jest przepyszny :) Wpadnę potem jak dyktator pójdzie spać ;)
  22. Hej hej U mnie też dziś pogodnie bardzo. Pierwszy spacer zaliczony, teraz Krzysiak kończy jedzenie. Wszamał michę rosołu i jeszcze bułką poprawia. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że musi przy tym oglądać Gummybeara :O Madzia - ja też życzę Ci powodzenia na kursie, fajnie, że się zdecydowałaś :) Martasku - a Ty co się nie odzywasz? Jak Tobie idzie nauka jazdy?? Deseo - Krzyś świadomie sika już od 15 miesiąca życia. Odkąd odkrył, że z siusiaka lecą siki to od tamtej pory jak go "wysadzam" i mówię "siusiu" to piłuje ;) I to nie ważne, czy to nocnik, czy sedes, czy na dworze, sika jak mu każe hihi :) no i byle na stojąco, bo na siedząco nie potrafi. Ale co z tego jak nie woła? Któregoś dnia przypilnowałam go porządnie i wysadzałam regularnie, to w ciągu dnia poszło nam 2 pieluszki i to na kupę, ale żeby tak robić to już trzeba się dzieckiem non stop zajmować i pilnować i nic innego nie robić, a obiad niestety sam się nie zrobi :) Z tymi pieluszkami to nie jest taka prosta sprawa, kiedyś dzieci szybciej chwytały nocnik, bo komu było miło chodzić z mokrą tetrą między nogami. Moja bratanica bardzo ładnie mówiła już jak miała 1.5 roku, a pieluchy dopiero odstawili niedawno, a mała ma 3 lata i jest małą cwaniarą...a kupę woła od nie dawna. Adaś już składa zdania i gada jak stary, rozumie, że w brzuszku jest dzidzia, a mój Krzyś to jeszcze jest taki niekumaty, może i rozumie, ale wiadomo, że jak dziecko nie mówi, to ma się jeszcze ograniczony kontakt i wszystko jest na zasadzie zgadywanek :O No ale widać jeszcze nie przyszedł jego czas. Wczoraj jak zasnął to pomyślałam, że on jest jeszcze taka dzidzia, niby 2 latka się zbliżają, a z niego jeszcze jest taki bobasek, mleko, pieluszki...jeszcze daaaaleko nam do samodzielności. Uciekam, Krzysiak skończył jedzonko i idziemy się bawić :)
  23. Hejka z rana. Kończę pić kawę i zaraz z małym idziemy na dwór. Trzeba korzystać póki pogoda jest bo znowu popołudniu ma grzmieć :O W nocy mały coś pojękiwał i musiałam smoka zapodać i spał z korkiem w buzi do rana. No ale te cholerne 3 bieleją i bieleją, ale żeby się która przebiła to nie....strasznie to się nam wlecze... Gawit - jeśli chodzi o pieluszki to my w tym roku trafiłyśmy kiepsko z pogodą, bo i ja liczyłam, że w upały będę puszczać małego bez pieluchy, ale nawet kilku dni porządnie gorących u nas nie było. U nas sikanie jest na żądanie hihi, bo zawsze jak wołam Krzysia na siusiu do łazienki to zrobi...no ale co z tego jak nie zawoła jak mu się zachce. Ale wiem kiedy robi i w pieluchę siku, bo z reguły on staje i patrzy się na swoje krocze i stęknie z raz :) No ale żeby to złapać to trzeba by było w ułamek sekundy zdjąć pieluchę, a taka szybka póki co nie jestem ;) Myślę, że jeszcze z rok to potrwa zanim nasze dzieci nauczą się kontrolować swoje potrzeby. Poza tym każde dziecko ma swój czas, czasami trzeba dłużej poczekać na ten moment. Natomiast z samodzielnym jedzeniem to my jesteśmy daleko w lesie. Krzyś w ogóle nie wykazuje chęci, żeby samemu w talerzu pomieszać...ba..on do dziś sam też się nie napije, chwile potrzyma kubek, ale żeby się napił porządnie to muszę mu trzymać :O W ogóle to dochodzę do wniosku, że albo ja dziecko rozpuściłam, albo mam perfidnego leniucha, który potrafi już manipulować :O Chciałabym żeby był już bardziej samodzielny przynajmniej w kwestii jedzenia i picia, ale sama już nie wiem czy to ja popełniam gdzieś błąd czy po prostu trafił mi się taki trudny osobnik, którego ciężko jest o czegoś nowego przekonać. Zawsze starałam się być we wszystkim konsekwentna, ale mój syn chyba ma charakterek po mnie i czasami wykazuje większą siłę niż ja, masakra...chyba trafiła kosa na kamień ;) Agulinko co u Was? przeprowadzacie się już? mam nadzieję, że tak :) Miłego dzionka życzę wszystkim i zmykam. Mały już rozpierduchę w zabawkach zrobił i chodzi i szuka szczęścia ;) Zatem idę, bo zaraz mi coś zmajstruje ciekawego. Papa :)
  24. Ufff u nas też gorąco. Na placu żywej duszy nie ma, Krzyś nie ma się z kim bawić to wróciliśmy do domu. Listku - z tym samodzielnym jedzeniem to i u nas porażka. Tzn Krzyś sam je to co może jeść łapkami, czyli generalnie kanapki, chlebek, bułkę, ale zupy nie zje czy obiadku. W ogóle go nie interesuje łyżeczka, a jeszcze teraz ma bunt na obiadki i tylko przy bajce zje cokolwiek zupy..masakra. Z pieluchami też jesteśmy mocno zaprzyjaźnieni póki co, Krzyś pięknie sika do sedesu za każdym razem kiedy do wysadzę, ale nie zawoła, że chce mu się siusiu, a o kupie już nie wspomnę. Mam nadzieję, że w ciągu roku jednak wszystko się zmieni i moje dziecko zrobi krok milowy do przodu ze wszystkim, ale na ten czas to jednak mam obawy, bo Krzyś wolniej się rozwija i nie wiem czy chociaż po części dorówna rówieśnikom w czasie kiedy trzeba będzie iść do przedszkola. Jakby nie było urodzony w listopadzie ma prawie cały rok do tyłu. Synem sąsiadki jest w marca tego samego roku i w ogóle zupełnie inny kontakt jest z nim, a Krzyś pół roku młodszy mocno odstaje. No i pewnie spotkają się w jednej grupie w przedszkolu, ale tamten gada, woła siku i sam je. Różnica kolosalna. Agulinia - szkoda, że z tym szczepieniem Wam się tak sprawa odwleka, myślałam, że przez wakacje dacie radę to załatwić. Ale co zwlecze to nie uciecze, w końcu kiedyś będziecie mieli to z głowy! Deseo - no jeśli Hani nie będzie to pewnie będzie Henio ;) ale nie ważne, co będzie to będzie, byleby było zdrowe. A dwóch chłopców to też fajna sprawa, mają podobne zainteresowania - zwykle, no i całą wyprawkę miałabyś z głowy :) Uciekam do Krzysia.
  25. Hej hej! i po urlopie :) Wreszcie się trochę ogarnęłam po przyjeździe i mogę popisać :) Strasznie szybko minął nam ten miesiąc, ale cieszę się, że już T poszedł do pracy, wróci stary porządek i ład, trochę mi już tego brakowało :) No i wreszcie mam wolny komputer, przynajmniej na te 8 h nieobecności męża ;) Trochę żałuję, że nigdzie nie pojechaliśmy na dłużej, ale pogoda w tym roku była bardzo kapryśna i chyba większość ludzi średnio jest zadowolona z urlopów. Cieszę się z tego wypadu na Mazury i u dziadków też było fajnie - jak nigdy ;) Poza tym dochodzę do wniosku, że w tym momencie, żeby wypocząć to trzeba by było zabrać na wczasy pełno etatową nianię, żeby dzieckiem się zajmowała, bo przy naszych chochlikach to przecież nie ma mowy o tym, żeby wypocząć, same wiecie jak jest :) Oczywiście nawet chwili nie odpoczęłam przez ten miesiąc, ale ja już się chyba przyzwyczaiłam do tego, że zawsze rano trzeba wstać, ogarnąć mieszkanie, obiad ugotować i cały czas zajmować się Krzysiakiem. No cóż, takie życie. Weekend u dziadków miło nam minął. Teraz spędzamy tam czas zupełnie inaczej bo Krzyś nie robi żadnych problemów. Z dziadkami jest na stopie kumpelskiej, sam sobą się zajmuje, nie beczy- no jak dla mnie raj :) Mogłam spokojnie wyjść z koleżanką na spacer, mały został z dziadkami i nic się nie działo. Cieszę się, że wreszcie jest normalnie! Poza tym Krzyś się zmienił, tj stał się bardziej towarzyski, nie ma już takiego dystansu przed obcymi, jest bardziej śmiały, sam zaczepia, ze wszystkimi się wita i przybija 5-tkę :) Dużo więcej rozumie i jest z każdym dniem bardziej kumaty. Jeszcze żeby zaczął gadać to byłabym przeszczęśliwa.. Wczoraj sąsiadka mi uświadomiła, że przecież w marcu to muszę Krzysia już do przedszkola zapisać! Niby to dziecko malutkie a ten czas tak szybko leci, jakoś tak sama w to nie mogę uwierzyć, że w przyszłym roku on już będzie miał 3 latka. Tylko patrząc na Krzysia to ja myślę, że on do tego przedszkola nie będzie się nadawał :O Nie mówi, nie zje samodzielnie zupy i nadal mamy pieluchy......nie wiem czy przez rok będziemy mieli w tych tematach pełen sukces. Rozmawiałam o tym z T i on też uważa, że raczej nasz maluch pójdzie najwcześniej do 4-latków. No ale może nie potrzebnie dzielę skóry na niedźwiedziu, bo dla dziecka rok to bardzo dużo. Teraz się odniosę ile będę mogła bo Krzyś już mi się tu kręci.. Gawit - uważam, że słusznie zrobisz jeśli Martynkę do żłobka oddasz, pomoc babci nieoceniona ale jak widać, nie zawsze to idzie w dobrym kierunku. Ale mam pomysł :) Dla wyrównania sytuacji strzelcie sobie drugie maleństwo, babcia będzie zadowolona, że ma drugie - MALUTKIE i będzie mogła niańczyć w 100% :) Prolaktynę bada się w 2 fazie cyklu tj 21-22 d.c nie trzeba być na czczo :) Aha i dziękuję za pozdrowienia od Eli, pozdrawiam również Madzia - dziękuję za fotki! Po nich wcale nie widać, że nie mieliście pogody ;) Ale na szczęście mieliście fajną alternatywę w postaci basenów. Zuziak słodki, widać, że zadowolona z wywczasu :) Deseo - zamienił stryjek siekierkę na kijek? Kochana na zwolnieniu się odpoczywa a nie szoruje łazienkę! :) odpoczywaj :) No i jednak Hani nie będzie? może to tylko pępowina a nie siusiak :) Listku - słodko Emi mówi na Kisia :D Agulinia- no trochę upierdliwa ta samodzielność Kalolusi, ale chyba taka jest kolej rzeczy:) Ja widzę, że Krzyś też zaczyna coraz częściej sam kombinować. A już zwłaszcza na spacerach, nie jestem mu do niczego potrzebna, bo nawet się nie obejrzy czy jestem czy nie, albo sam gdzieś maszeruje albo próbuje wleźć na ślizgawkę i jest bunt jak próbuje pomóc :) kochane uciekam bo już jedną ręką piszę bo Krzyś się wtłopaczył na kolana i sam próbuje coś pisać :) Lecimy na spacer bo już mały mnie do drzwi ciągnie. papa, miłego
×