Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Ejmi

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Ejmi

  1. nie no Aga, jak już powiedziałam, że jedziemy to jedziemy :) I nawet moja impreza z pracy piątkowa od pomysłu nie odwiodła, ani Krzyśkowa nocna biegunka.....wyjątkowo stwierdziłam, że niech się dzieje co chce ;) I tak czytam Wasze posty dziewczyny i zastanawiam się, gdzie wy widziałyście jak Krzyś je - bo z tego co ja pamiętam o akurat jego pory posiłków mijały się z naszymi i głównie to on jadł w naszym pokoju :) I to co widziałyście to był pikuś, bo sobotni obiad hotelowy zjadł w 5 minut - ponad połowę porcji, a wiecie że oni tam nie żałowali ilości. Sama byłam pod wrażeniem, ale na prawdę jedzenie było pyszne i nie dziwiłam, że tak ładnie zjadł ten obiad. W niedzielę też dał popis u mojej przyjaciółki, którą odwiedziliśmy w łodzi, była taka dumna bo Krzyś zajadał się jej kotletami ;) No i prawda zjeść on potrafi, no ale też i wygląda.....ja mam nadzieję, że latem to on wybiega trochę, bo zastanawiam się poważnie, czy mu trochę kolacji nie ograniczać. Ale jak się zjada podwójny obiad dziennie i w przedszkolu w domu....no to nic dziwnego. Aga - to fakt, Krzyś bardzo się zmienił od zeszłego roku - jeśli chodzi o kontakty z innymi ludźmi. Przedszkole było mu potrzebne na gwałt! Teraz to jest cygan, z każdym pójdzie wszędzie - bo jest ciekawski. Aga go wzięła za rączkę i gdzieś pomaszerowali i potem sama zdziwiona mówiła, że chyba ją pomylił ;) Nie pomylił, doskonale wie z kim poszedł, tylko po prostu już obcych się nie boi ;) Do pokoju Karoli to wparowywał bez pukania! i się wcale niczym nie przejmował, Wujka Przema w łazience też nakrył ;) Ale trzymał się mnie blisko, bo widzę, że mu mnie brakuje i przez ten weekend to mnie pilnował...bo na co dzień to ja już mogę go sprzedać każdemu. I płacze Szymcia są zupełnie usprawiedliwione, bo był jeszcze osłabiony i mało odporny psychicznie, to normalne! Poza tym zawsze któreś z dzieciaków musiało normę wyrobić ;) i faktycznie że w piątek to wy się tam nudziliście....dla mnie ten zjazd też był za krótki...i foty wspólnej nie mamy......no ale następnym razem będziemy planować dłuższe posiedzenie! Gawit - fajnie, że miałaś okazję Przema poznać bliżej, bo faktycznie miałaś błędne wyobrażenia o nim :) No i kto popalał? panna młoda oczywiście w ciąży na dodatek :) I faktycznie weselnicy przeszkadzali naszym mężom, bo mój się w nocy wybudził i zasnąć nie mógł....ale chyba wszyscy poszli spać razem z nami, zresztą sory,...jak Aga stwierdziła, że koniec imprezy o koniec! wesele też się musiało zwinąć ;) No i ja dziewczyny na wagę nie stanęłam bo i tak pewnie jest na plusie ;) poza tym raz się żyje! Buziaki :)
  2. Hej Dziewczyny, To i ja muszę coś naskrobać :) Moja obecność na forum będzie bardzo okazjonalna, bo u mnie traz jest bardzo kiepsko z czasem - właśnie piszę po cichaczu z pracy. Nasza obecność na zjeżdzie była niemal przypadkowa i miałą być niespodzianką dla co niektórych, a że niestety frekwencja nie dopisała, to wielkiej niespodzianki niestety nie było ;) Tylko Gabrysia pewnie zbierała szczękę z podłogi ;) I cieszę się bardzo, że się zdecydowaliśmy na ten wypad, bo był nam bardzo potrzebny - po ostatnich ciężkich miesiącach. Szybko podzielę się swoimi spostrzeżeniami na temat zjazdu i uciekam do pracy. Sam hotel oceniamy bardzo pozytywnie, warunki super, jedzenie przepyszne i uważam warte tego by trochę więcej zapłacić. I moża poza śniadaniem wszystko było podane w 5 minut dosłownie. Niestety to czego brakowało w naszym przypadku - to zorganizowanego miejsca na zabawy dla dzieci, pod tym względem hotel był kompletnie nie dostosowany. Nie było pokoju zabaw, ani żadnego placu wokół hotelu, żeby dzieci mogły swobodnie pobiegać. Tu minus. No i niestety sama obsługa hotelowa - porażka, widać, że mają wielki problem z przepływem informacji.....Dla nas akurat z korzyścią, bo okazało się, że nie policzyli nam jednego obiadu (chociaż T chodził i o tym mówił) no ale trudno, na siłę nikogo przekonywać nie chcieliśmy. Jeśli chodzi o nasze spotkanie... Gawit - ja uważam, że dałaś ciała z tym, że nie wzięliście noclegu, bo ominęła Cię najważniejsza część programu - czyli nasz babski wieczór! Ja wiem, że do domu blisko i tak dalej...ale spotykamy się raz w roku!!!! Za to masz munusa wielkiego!!! A co do Pawła, to ja nie wiedziałam w sumie o co chodziło, bo dowiedziałam się po fakcie - tj jak już dostał opieprz od Agi ;) Ale kurde co to za pomysły, żeby na NASZE spotkanie obcych spraszać? To nie było spotkanie otwarte, poza tym tylko Twoje (bo wiadomo, że mężowie są przy okazji i w formie opiekunek;)) więc następnym razem niech mu takie dziwne pomysły nie przychodzą do głowy :) I nie ma się czego bać :) Co do dzieci.... Na mnie największe wrażenie zrobiła Martynka - bo u niej zauważyłam największe zmiany w zachowaniu. W porównaniu z tym co było rok temu w Będzinie, to jednak widzę tu duże wpływy przedszkola, bo już nie walczy o zabawki jak lwica, tylko potrafi się fajnie zabawić z dziećmi i wielkich zadym nie robić ;) Uspokoiła się, jest fajniutka, żywa...duży plus dla niej :) Szymcio - jeszcze szał kluczykowy mu nie minął, ale to jest tak słodkie, że właściwie może mu tak zostać :) Widać, że jest z niego przylepiec i tylko Mamunia na tapecie, jak Aga wyszła w pewnym momencie do toalety ( a byliśmy na tej hali zabaw w zoo safarii) to jak dał długą za nim to Piotrek mógł pomarzyć, żeby go dogonić. No i orzeszki są tylko jego! Mogliśmy mu wyjeść, ale dzielnie wszystko zabrał dla siebie ;) Malina - ja to już po fotkach widziałam, ze przerosła Krzysia i wróżę jej karierę modelki, bo szyczpior z niej niezły :) A poza tym jaka elokwentna była taka jest, tyle, że w tym roku obyło się bez płaczów :D Ale jakoś specjalnie narzeczonym nie była zainteresowana, razem Martynka była kumpelką :) A Kindziusi to jakby z nami w ogóle nie było :) Tzn była i cieszyła oko, bo co człowiek spojrzał, to zaraz był rogal na buzi - to jest nasze słoneczko :) To chyba tyle z mojej strony. W sumie dodam tyolko tyle, że mi się podobało jak Krzyś próbował karmić Szymcia orzeczkami :) A ogólnie to mój bąbel był zachwycony walizkami cioci Agi a poza tym muszę przyznać, że był w miarę grzeczny przez cały pobyt i poza jednym popisem możliwości, to obyło się bez większych zadym :) Żałuję, że nie spotkaliśmy się w większym gronie, liczyłam na to, że poznam Miche wreszcie...ale trudno. Madzia - następnym razem nie słuchajcie się lekarza tylko słuchaj swojej intuicji...bo gdyby Aga słuchała lekarzy to by nie przyjechali bo Szymcio jeszcze kończył antybiotyk.....tak więc szkoda wielka....masz co żałować! Ściskam Was dziewczyny i dziękuję za ten weekend....Aga Tobie należy się buziak, bo mnie wyciągnęłaś na ten zjazd.....a ja nawet nie wiedziałam, jak mi jest to potrzebne :) Do zobaczenia na nasępnym zjeździe :) Pozdrawiam wszystkich :)
  3. Hej hej, Wpadam i ja, chwilę przed wyjazdem na święta. Życzę Wam zdrowych, pogodnych Świąt w gronie najbliższych, cieszcie się świąteczną atmosferą,wypoczywajcie i radujcie :) Wszystkiego dobrego! U nas za oknem zima jak z obrazka i -18 stopni mrozu! Ale ponoć u rodziców już takich ekstremalnych warunków nie ma ;) Na koniec dodam, że u nas malutkimi kroczkami wszystko idzie do przodu, niestety o entuzjazmie pisać nie mogę póki co. Uciekam. Jeszcze raz, Wesołych Świąt Wszystkim!
  4. Hej hej, Wpadam i ja, chwilę przed wyjazdem na święta. Życzę Wam zdrowych, pogodnych Świąt w gronie najbliższych, cieszcie się świąteczną atmosferą,wypoczywajcie i radujcie :) Wszystkiego dobrego! U nas za oknem zima jak z obrazka i -18 stopni mrozu! Ale ponoć u rodziców już takich ekstremalnych warunków nie ma ;) Na koniec dodam, że u nas malutkimi kroczkami wszystko idzie do przodu, niestety o entuzjazmie pisać nie mogę póki co. Uciekam. Jeszcze raz, Wesołych Świąt Wszystkim!
  5. Cześć Dziewczyny, Zdecydowałam się napisać kilka słów, bo byłoby to nie fair w stosunku do Was, gdybym zniknęła bez słowa. Chciałam się z Wami pożegnać......przepraszam, ale nie mogę pisać dalej na forum...chyba nie jestem w stanie.... Jesteśmy na tak ostrym zakręcie w życiu, że ciężko jest pisać o normalności. Może jak to wszystko choć trochę się wyprostuje, to będę w stanie dzielić się z Wami radością i smutkami dnia codziennego....ale póki co....nie daje rady. Przykro mi, bo widzę, że i Listek ma pod górę.......jakoś ta końcówka roku jest ciężka dla wielu..... Oby karta się wkrótce odwróciła. Chciałabym życzyć Wam wszystkim szczęścia a przede wszystkim zdrowia dla Waszych dzieci, bo to jest najważniejsze.... Trzymajcie się. Będzie mi Was brakowało. Ejmi.
  6. Melduję się wieczorowo... Mój mąż służy ojczyźnie, więc wyjątkowo mam wieczór przy kompie :) U nas w zasadzie ok. Dziś rano wstaliśmy i w planach było, że Krzysiek ma zostać w domu jeszcze do środy, ale że z rana nabroił i ojcu porwał książkę, to padła decyzja, że koniec laby i marsz do przedszkola! Tak tata zarządził, ja w sumie się pod tym podpisałam...Zaprowadziłam więc lesera do przedszkola. Kwęku było sporo i mina kwaśna mocno, ale jakoś poszło. Trochę się martwiłam w ciągu dnia, jak on tam dzisiaj sobie radził, ale pani orzekła, że wszystko ok. Więc byle do przodu. Zdrowy do końca nie jest, ma jeszcze zalegający katar z którym walczę....i mam nadzieję, że zwycięsko. Sąsiadka namówiła mnie na homeopatię....no i stwierdziłam, że wypróbujemy, nic nie tracimy, a tylko możemy zyskać. Efekty ponoć mają być po 2 dniach, jeśli nie, to znaczy, że nie działa. Zatem czekamy jeszcze jutro. Jeszcze raz dziękuję wszystkim za życzenia dla Krzysia. O cukierkach zapomniałam, żeby dać do przedszkola, w sumie dziś marsz był spontaniczny....i zastanawiam się czy jeszcze to ma sens, żeby nieść cukierki dla dzieci ;) ---------> Madzia- ja myślę, że każde dziecko ma lepsze i gorsze dni w przedszkolu i nie ma co panikować. Krzysiek miał kiepskie dni tuż przed chorobą i podejrzewam, że po prostu kiepsko się czuł i pewnie dlatego nic mu nie pasowało. A że panią mamy przeżywającą i robi od razu wielkie halo to i ja to mocniej przeżywam. Ona Krzyśka traktuje szczególnie, co ma dobre i złe strony niestety..... Co do pracy męża...cóż faceci tak mają, że lubią czuć się niezastąpieni. A mój to już szczególnie jest nadgorliwy i totalny służbista....całe szczęście większość tych swoich zasad zostawia w pracy i do domu nie przynosi, bo inaczej byłoby ciężko z takim żyć, co musi mieć wszystko pod linijkę. I nawet choróbsko go pobiera i się nie poddaje. Jestem wredna, ale liczę, że na dzisiejszej służbie go rozłoży totalnie to może wreszcie pójdzie na zwolnienie i odpocznie kilka dni :) ----------> Gawit - ja się chyba zapomniałam odnieść do fotek Martynki z urodzin, sorki, gapa ze mnie ;) Otóż tak - brawo za kitkę! Jestem pierwszą fanką :) Po drugie, kieca wymiata i czerwone rajstopki :) Poza tym impreza, że ho ho, stoły się uginały :) Ale najważniejsze prezenty! Bardzo podoba mi się to pianinko i poważnie myślę nad zakupem podobnego dla Krzyśka. Ostatnio jak byliśmy u dziadków całkiem fajnie plumkał sobie na syntezatorze, nauczył się włączać sobie demo i coś tam grał....myślę, że w grudniu się rozejrzymy :) Fajnie, że przeprowadzkę macie za sobą i że mieszkanko fajne, najważniejsze, że pomieszkacie w spokoju. Potem tylko jeszcze jeden sajgon z następną przeprowadzką, ale będziecie mieli wprawę :) No i pracę masz boską, bo nie dość, że masz dużo wolnego czasu to Ci za to płacą jeszcze hehe :) Szczęściara! --------->Agulinia - chrystuniu, Ty to masz spust, żeby takiego posta spłodzić, cud, że poszedł w całości :) Super, że Kindzia fajnie łobuzuje :) Ja ją pamiętam z Będzina to niemowlakiem słodkim była, a teraz ciężko jest mi sobie wyobrazić, że już raczkuje i wstaje, strasznie szybko czas mija i cudze dzieci błyskawicznie rosną :) Świetny ten tekst z rossmanna, samo życie :) I jestem w szoku, bo czego Ty uczysz tego maturzystę? Matmy? Toć Ty panie geografica jesteś :))) No chyba, że są jakieś zadania z geografii, coś mi świta w głowie, że tam były jakieś wyliczenia współrzędnych i faktycznie zadania.....ale geografię ostatni raz miałam w podstawówce więc nie wiele pamiętam i właściwie mogę mieć już omamy ;) I właściwie masz rację powinnam tort i picollo kupić....ale kurde co, sama bym to zjadła i wypiła? Krzysiek zdecydowanie nie torciasty...., a chrzestny wpadł niezapowiedzianie. I już dresik wymieniony, teraz Krzysiek poczeka do podstawówki, żeby do założyć hihi :) Kochana, nie wiem skąd wytrzasnęłaś fotki z naszego spotkania 2 lata temu, ale to szczegół :) Ale miło mi :)))))) i dziękuję za komplementy :) Jak już drążysz temat to się przyznam...właśnie mi stuknęło - 20 kg na wadze. Ale walka była długa, bo całe 2 lata...ale przez to może skuteczna i na długo - mam nadzieję. A fitness to moje hobby, wciągnęłam się mocno i myślę, że na długo :) Szczypiorem nigdy nie byłam i nie będę bo mam mocną budowę ciała, ale miło jak biodra stają się o 20 cm węższe :) Fitness służy zdecydowanie, ale są też i te ciemne strony....mianowicie stawy. Tu serce by chciało, ale ciało czasami odmawia, już muszę uważać na kolana i łykać odpowiednie suplementy diety, żeby na starość móc się jakoś poruszać. Ale mimo wszystko zdecydowanie więcej jest "za" niż "przeciw" :) I namawiam gorąco dziewczyny do wszelkich aktywności, bo to na prawdę nie tylko dobrze robi na ciało...ale na głowę również :) No i na maraton jednak trzeba mieć solidne przygotowanie kondycyjne. Ja się obawiałam czy dam radę, ale jednak 2 lata regularnych ćwiczeń nie poszły w las. Ale były dziewczyny, które owszem wytrzymały, ale po wszystkim wyglądały koszmarnie, chodziły blado-zielone i było im słabo, jedna zwymiotowała....tak więc trzeba uważać, żeby sobie krzywdy nie zrobić. Idę teraz do mojego prosiaczka, poleżę przy nim, posłucham jak oddycha i pogłaszczę po piętce. Dobrej nocy :)
  7. CześćCześć, Melduję się i ja - na szybko, bo Krzyś w domu. Niestety nie poszliśmy do przedszkola, bo jeszcze Krzysiak ma katar w środku i odkasłuje od czasu do czasu, wolę zatem, żeby doleczył się do końca, bo znowu długo nie pochodzi. Ale obawiam się mocno, że powrót do przedszkola będzie bolesny. Bo już ostatnio chodził niechętnie, a dziś jak spytałam czy idziemy do przedszkola to mało co się nie popłakał i odpychał mnie od drzwi, byleby tylko nie wyjść. I panie mi wspominały, że ostatnio też jakiś kryzys mały przechodził bo był nieswój w przedszkolu....no i ja już truchleje, że będzie ciężko bardzo jak go zaprowadzę...a myślę, że w środę już pójdziemy. Dziękujemy za życzenia. My nie robiliśmy żadnej imprezy jak zapowiedziałam. Tylko chrzestny Krzysia wpadł z prezentem i w sumie miło było, bo T wczoraj cały dzień był w pracy i sami siedzieliśmy. Ale z wujka się uśmiałam bo Krzyś dostał dresik w rozmiarze 98 hihih, powiedziałam, że taki rozmiar to my w zeszłą zimę nosiliśmy :) Wujek spalił cegłę, no ale liczą się intencje :) A mojemu mężowi zbiera się na niezły OPR.... rozumiem, że ma sajgon w pracy...ale wczoraj przegiął, bo poszedł do pracy o 9 rano a wrócił..uwaga..o 3 rano! I na 7 znowu poszedł. Słyszałam, że kaszle i smarcze w łazience...zatem rozłożyło go...i bardzo dobrze!!!!! Bo dostanie ode mnie rozkaz, że ma iść na zwolnienie i koniec sentymentów. Dowiedziałam się, że pozwalniał swoich podwładnych, dał im wolne, a sam zapiernicza.....wszyscy mają swoje rodziny i swoje sprawy, a mój mąż najwyraźniej nie ma! No...ulżyło mi trochę ;) Jeśli chodzi o maraton - jak widać żyję :) Było super :) Bałam się czy dam radę, ale spokojnie wytrwałam do końca. Zajęłam 3 miejsce i wygrałam blender i cały wór różnych gadżetów :))) Ale przede wszystkim to była dla mnie mega zabawa i sposób na sprawdzenie. Myślałam, że będę umierać od zakwasów, ale czuję tylko lekko napięte nogi. Natomiast nie czułam nawet że porobiły mi się bąble na stopach i od razu popękały, kosmos ;) Bedę miała jakieś fotki to podeślę :) A teraz życzenia dla pięknej KAROLINY IGI , Julci, Robercika, Adriana - sto lat dzieciaczki :) Uciekam już. Dodam tylko.. Agulinia - u nas też jest etap "mama"...ale nic dziwnego skoro tata nie ma na nic czasu i ciągle go nie ma :O Buziale!
  8. Hej, Wpadam na szybko. Wybaczcie, ale ostatnio nie mam czasu na dłuższe nasiadówki przy kompie. Jak mam Krzysia cały dzień w domu to grafik wypełniony na maxa i chwili dla siebie nie ma. Pokrótce....z choroby powoli wychodzimy. Zaparłam się i postanowiłam, że do lekarza nie pójdziemy, bo wyjdziemy z kolejnym antybiotykiem...a ledwo 2 tygodnie temu Krzysiek brał, więc modliłam się, żeby moja kuracja mu pomogła. I chyba minęłam się z powołaniem, bo wymyśliłam mu taki zestaw leków, po których od razu była poprawa - w przeciwieństwie do ostatniej choroby, gdzie nie widziałam poprawy po antybiotyku. Objawy były takie same, więc domyślałam się, że to znowu było gardło. Dziś jest już - mam nadzieję, z górki. I tym bardziej wkurzają mnie beznadziejni lekarze, którzy nie potrafią leczyć niczym innym jak tymi cholernymi antybiotykami! Zobaczymy jak w weekend, ale może w poniedziałek Krzysiek pójdzie do przedszkola. Niestety ominęło nas pasowanie.....ale mówi się trudno. Nie sądzę, żeby jakieś szczególne rewelacje Krzyśka ominęły ;) Składamy życzenia SZYMUSIOWI NIKOSIOWI OLGUNI i PATRYKOWI , tradycyjnie dużo zdrówka i uśmiechu słodziaki :) ----> Toszi, dziękuję za fotki, Olga to cała TY :) A teraz zmykam, może po weekendzie będę miała czas na dłuższe popisanie. Na koniec tylko proszę, żebyście jutro trzymały za mnie kciuki, bo startuje w maratonie fitness i mam nadzieję wytrzymać 5 godzin ćwiczeń. Jakbym się do wtorku nie odezwała, znaczy, że zeszłam ;) Trzymajcie się. pa
  9. Cześć Ciocie, Ja przelotem, bo czasu brak. Niestety Krzyś znowu chory i siedzimy w domu :( Pokasływał od poniedziałku, wczoraj było niby ok, ale pani mi zgłosiła w przedszkolu, że cały dzień był nie swój i obiadu nie zjadł, więc wiedziałam, że coś się szykuje i nawet pomyślałam, że dziś może go zostawię w domu i poobserwuje..... Noc ok, a rano mi walnął takim kaszlem, że się ziemia zatrzęsła. Zatem niestety siedzimy w domu i nosa nie wychylamy, bo pogoda jest okropna. Jutro mamy to pasowanie na przedszkolaka i jeśli trochę opanujemy kaszel to pójdziemy, ale jeśli nie, to niestety, ominie nas impreza. Ale chyba jak połowę grupy, bo już wczoraj widziałam dużo pustych wieszaków w szatni przedszkolnej. Składamy z Krzysiem życzenia urodzinowe naszym jubilatom :) IWA ADAŚ ZUZIA MARTYNKA TOMUŚ Wszystkim życzymy dużo zdrówka, uśmiechu i moc pięknych prezentów :) Przepraszam, że się nie odniosę, ale mam sporo do zrobienia i kaszlakiem trzeba się zająć. Pozdrawiam.
  10. Dzień dobry, Moje dziecko dziś poleciało do przedszkola w podskokach :) Ale mina mu się zmieniła jak zobaczył, że dziś jest inna pani. Swoją drogą to ciekawi mnie to, że raz w tygodniu wchodzi do nich wychowawczyni innej grupy zupełnie. I dziś zapisy były w przedszkolu, kto przyjdzie w piątek, bo pewnie będą robić grupy łączone. My robimy długi weekend sobie i jutro jedziemy do Teściowej, a piątek też zaliczamy wschód, w sobotę i niedzielę zobaczymy. ---------> Agulinia - pogoda mnie nie natchła...bo trudno, żeby ona tchała do czegokolwiek oprócz spania ;) ale natchnęło mnie poczucie obowiązku i wszędobylki syf ;) I najlepsze, że wczoraj sprzątane, odkurzane i pomyte podłogi, a dziś już znaku po tym nie ma. Proponuję Kingę póki co zabrać do siebie do sypialni, po co ma Malinę budzić w nocy? A z jedną nie śpiącą zawsze lżej. Krzysiek jakoś ze zmianą czasu sobie poradził, ale po całym dniu o 17-18 ma konkretny zjazd formy i o 19 już śpi mocno, zatem nic dziwnego, że wstaje wcześnie. Co w sumie nie jest źle, bo na spokojnie do przedszkola się wybieramy. Ja zdążę koło siebie wszystko zrobić i potem mu śniadanie przygotować...wszystko ma swoje plusy ;) I 5 gorszy wyszło, wczoraj :) Czyli u nas też 3 doby to trwało....całe szczęście kasa odzyskana ;) ---------->La Mariposa - przepraszam, nie chcę, żeby to zabrzmiało niemiło, albo niegrzecznie, ale czy nie uważasz, że takie zachowanie prywatności, jest troszkę nie w porządku w stosunku do nas? Bo z racji otwartego forum Ty wiesz o nas sporo - jak nie wszystko, jeśli czytałaś na bieżąco, no my niestety o Tobie nie wiemy nic :) I wydaje mi się, że jeśli chce się zaistnieć w grupie, to trzeba choćby troszkę uchylić rąbka tajemnicy :) Poza tym myślę sobie, że skoro wyjawiłaś imiona swoich dzieci, to chyba nic się nie stanie, jeśli poznamy Twoje. Ale mogę się mylić :) i jeśli tak proszę wyprowadź mnie z błędu :) ----------> Listku, Krzyś też jest zmęczony po przedszkolu, tym bardziej, że nie ma tam drzemki. I pół biedy było jak można było na dworze biegać więcej, teraz niestety widzę, że jest coraz ciężej. Wczoraj wybraliśmy się na spacer po nocy już, ale ten spacer go ożywił i wieczór nie był ciężki. Mogłabym go kłaść spać jak przychodzi z przedszkola, ale wtedy hula mi do 22-giej :/ Ale myślę sobie, że najgorszy jest taki okres przejściowy, gdzie trzeba się przyzwyczaić do siedzenia w domu i wynajdowania sobie zajęć. Zimą już będzie lepiej, bo zawsze można będzie pójść na sanki :)
  11. Heloł :) Ja będę robić strzałki bo mnie wnerwiają te braki odstępów :O --------->Gawit - uśmiałam się z tego starego zgreda, Tobie nerw nadszarpnął, ale jak się czyta, to śmieszne jest ;) Oj Ci lekarze, czasami cuda wymyślają. Ja mam "dziadka" ginekologa, ale mój to idzie z duchem czasu, ciągle się uczy i na jakieś konwencje wyjeżdża ginekologiczne, niesamowity człowiek, z wieloletnim doświadczeniem...Ostatnio kumpela - panikara jeśli chodzi o ginów, pyta się mnie do kogo ma iść, bo wszyscy wg niej to zboczeńcy albo idioci. Poleciłam jej swojego to potem dwa dni przeżywała, jaki niesamowity dziadek jest i że na bank będzie już do niego chodzić, byleby tylko jeszcze długo żył :) Skonsultuj te migdały z kimś jeszcze, dla spokojności! ---------->Agulinia - a Ty co się czepiasz Mariposy, co? nie wiesz skąd dzieci się biorą? Kingę pewnie w kapuście znalazłaś :D i to raptem jak Malina miała 2 latka skończone. Się wymskło i już, proste :) Ale znam też takich co to rozród jeden po drugim skrupulatnie planują :) ----------> L.M- Robercika tu jeszcze nie miałyśmy :) I się przedstawiłaś, ale bez imienia ;) U nas bunt dwulatka w toku, raz wzbiera na sile, raz słabnie, ale chociażby wczoraj z rykiem przyszliśmy do domu bo moje dziecko chciało biegać po lodzie i wszystkie zęby pogubić, a ja nalegałam, żeby wrócić do domu. I darcie było pół godziny, uwielbiam to! Ja Wam powiem, że dziś zapitalam jak mróweczka. Zrobiłam w końcu zmianę garderoby w szafie na zimową- bo na jesień nie zdążyłam ;) wyszorowałam łazienkę, zrobiłam porządki w kuchni i obiad, jeszcze mi prasowanie zostało. Mój mąż pewnie się wyłga i zaraz mnie wygoni na zmianę opon jeszcze. A tego to już mi się nie chce. Dobra, zmykam do deski, bo jak będę zajęta to łatwiej będzie mi go spławić ;) Do miłego.
  12. Hejka, Dość intensywny dzionek za mną. Dziś T na służbie więc ani fitnessu nie zaliczyłam, ani chwili dla siebie, bo od rana miałam kołowrót. Ale Krzyś już śpi, więc teraz nadszedł czas na relax ;) Z rana skoczyłam do fryzjera na odrosty, a potem zleciałam miasto za kozakami dla Krzysia. Nie wiem dlaczego sobie myślałam, że może te z zeszłego roku będą jeszcze dobre :O Wcisnąć wcisnął, ale buty ciasne... I zła byłam bo w sklepach albo nie było niczego ciekawego, albo akurat numeru nie było, tyle czasu straciłam na poszukiwania. W końcu w 5 10 15 wypatrzyłam śniegowce, drogie jak nieszczęście bo 130 zł.....ale stwierdziłam, że mam to wszystko już w nosie i do Wawy po buty dla smarka nie będę jechać! Kupiłam, pasują, są porządne i mam nadzieję, że się sprawdzą. Rozmiar 28, nie ma co, ma kajaki mój syn. I dziś z przedszkola dostaliśmy zaproszenie na pasowanie na 8 listopada. Czyli jednak. Ale ja mocno rozważam pójście na tą imprezę, jeszcze pomyślimy. Przypuszczam, że żadnej rewelacji tam nie będzie, a nie wiem czy popołudniem Krzysiek nie będzie miał dość atrakcji przedszkolnych. Jak mamy pójść tylko po to,żeby tam się rozwył to mam to w nosie. Agulinko - sprzątaj matka ciastolinę i nie gadaj, grunt, że dziecko ma frajdę ;) Gabi ostatnio fajny tekst wkleiła na FB, że jak ma się brudną kuchnię i klejącą podłogę, to znaczy, że ma się szczęśliwe dziecko :) A to najważniejsze ;) A co do tego co jest pedagogiczne a co nie....powiem Ci, że ja gdybym patrzyła co jest zachowawcze dla dziecka to Krzysiek ciągnąłby picie z butki pewnie do 18-stki. Czasami nie ma sposobu, jak coś zrobić na siłę, albo w mniej drastyczny sposób i dobrze my to wiemy - matki skorpionków, które wredotę i upór mają wrodzone ;) Listku - dziękuję za śliczne fotki jesienne :) Z Emi to małą modeleczka, zawsze taka była, bardzo miło mi zawsze Was oglądać :) I pasowanie rzeczywiście Wam się udało :) Gawit - my jutro planujemy zmienić te opony, a ponoć niedługo ma być znowu plus 10 w ciągu dnia. I wiem, że się niby nie powinno, ale kurde pogody się teraz nie przewidzi :O Jesień to jesień, jak nie ściska w dzień to w nocy coś przymrozi. Monety nie ma, bo dziś kupy nie było...coś się mojemu dziecku nie spieszy, żeby ją wydalić :O Oj ziewam mi się strasznie, ostatnio Krzysiek mnie dobija bo wstaje przed 6 rano.....coś mu się znowu poprzestawiało, przeważnie spał ładnie do 7. A teraz jeszcze ciemno a tam wróbelek świergoli, ehh. A i postanowiliśmy z T, że w tym roku nie robimy urodzin Krzyśkowi, na pewno nie w listopadzie. Mamy trochę spraw na głowie i w sumie nie będzie kiedy tego na spokojnie zrobić. Pomyślałam, że może na mikołaja coś wymyślimy. W każdym razie już rodzinie obwieściliśmy, żeby się na żadne imprezy nie szykowali. Akurat w weekend kiedy wypadają krzyśkowe urodziny, to ja mam maraton fitness, a T w święto musi być w pracy....bo to przecież ich święto i jakąś msze musi zaliczyć. Tak więc w tym roku bez szaleństw. No nic, robię herbatkę i wskakuję pod kocyk. Zaliczę seriale i idę spać.. Spokojnej nocki życzę, pa
  13. Cześć Cioteczki, Wróciliśmy :) Ale żeśmy się wybrali jak ciotki do Czech, na letnich oponach w taką zimę....nie ma co, w tym roku zima nas zaskoczyła. Ale dojechaliśmy szczęśliwie. Tyle tylko, że Krzyś postanowił puścić pawia w drodze, bo nie ma to jak wepchać sobie pół buły do buziaka na raz. Ogólnie pobyt u dziadków udany, Krzysiek dokazywał, miał co robić, babci wszystkie talerze w szafkach układał, z dziadkiem w warsztacie siedział i śrubki zbierał. No i przyznaję, że moje dziecko to jednak ma coś z dziadka, obaj wariatuńcie z pomysłami. Ojciec wszystko by mu oddał i nie myśli, czy to dla dzieci czy nie, Krzysiek może mu na głowę wejść. Upodobał sobie portfel dziadka i oczywiście dostał do zabawy, wyjmował sobie pieniążki i wkładał, bawił się monetami....no i nie zdążyłam powiedzieć, żeby go ojciec pilnował, żeby czasem do buzi nie brał monet....wykrakałam! prawdopodobnie mały połknął 5groszy :O Panika w domu się wywiązała, dziadek z poczucia winy chciał go już wieźć na pogotowie, ale postanowiliśmy, że póki młody nie beczy, że go boli brzuch i nic się nie dzieje, to poczekamy.... Były dwie kupki dzisiaj, ale niestety nic nie wyszło....mam nadzieję, że jutro odzyskamy monetę, bo inaczej trzeba będzie pójść do lekarza :( Teraz zmykam bo już późno. Wpadnę jutro to się odniosę. Buziaczki
  14. Hej, Krzyś po przedszkolu, właśnie drzemie. Położyłam go spać, bo dziś wstał o 5.30 :O i tylko przyszliśmy z przedszkola, zjadł michę zupy i poszliśmy na relax. Odpłynął szybciutko. I cieszę się, ze udało nam się przechodzić cały ten tydzień do przedszkola, oby tak dalej. Jutro jedziemy do dziadków to młody będzie miał odskocznię od domu i zawsze jakąś rozrywkę. Listku - przykro mi, że Emi znowu coś podłapała, chyba ma po prostu gorszą odporność, bo rzeczywiście co chwile macie jakieś historie. O tyle dobrze, że na to pasowanie Wam się udało załapać :) zdrówka dla Was! Gawit - to lux, że macie szansę na mieszkanie zastępcze, oby szybko poszli z tym remontem. Ale jejuś, 120 metrów macie, szok, wielkie to mieszkanie :) Na to gryzienie mam dwie rady. Pierwsza - właśnie to co zrobiłaś, powiedzieć jej, że Cię to boli i wytłumaczyć, że tak nie można, ewentualnie zagrozić, że będzie kara w postaci chociażby tego, że nie będzie urodzin. Jeśli to nie pomoże - ugryźć! Niech zobaczy jak to jest miło. Nie mówię tu o gryzieniu do krwi, ale tak, żeby poczuła. Wydaje mi się, że to powinno poskutkować. Agulinko - czyli Szymcio ma dokładnie to samo co Krzyś, tyle że u nas nie było gorączki, ale kaszel okropny, całe szczęście nic nie zdążyło zejść na oskrzela. Szkoda, że inhalować się mały nie chce, Krzysiek się nauczył i nie robi problemów, ale co z tego jak lekarze i tak rzadko przepisują inhalacje mimo, że ja zawsze mówię i proszę. Teraz znajomy lekarz wypisał mi receptę na leki do nebulizacji i mam asa w rękawie..o tyle dobrze. Kurujcie się przez weekend i w poniedziałek jazda do przedszkola! :) Madzialińska - Fajnie, że Zuzia ma kumpelę do rozrabiania, przynajmniej są we dwie w niedoli jak coś spsocą ;) Też chętnie poszłabym spać, bo od 5.30 wysłuchiwałam gadania i brechtów...jejuś jakie to irytujące, jak człowiek chce spać a dziecko ma humorek zajebisty i jest skore do wygłupów. ale byle do wieczora. Spokojnego weekendu, odezwę się pewnie po niedzieli. pa
  15. Agulinia - nie śmiałam się wpychać pierwsza na stronę, coś musieli na kafe pokręcić, że mój post poszedł pierwszy ;) Zatem zrób tam rozróbę ;) bo rzeczywiście nie wiem co to za porządki panują, żeby Panią Prezes tak degradować :P T ma tak w pracy bo po pierwsze, zwykle końcówka roku jest u nich ciężka, bo kończą zadania i zwykle jest masa tyłów. Po drugie zastępuje szefa, który sobie wyjechał na jakiś 3 miesięczny kurs...i nie dość, że T ma swoją sekcję na głowie to jeszcze teraz cały dział.....Więc generalnie mój mąż nie wie jak się nazywa teraz. Jest godzina 10-ta, ostatnie 24 h był na służbie i założę się, że nie siedział w dyżurce tylko przy swoim biurku i nadrabiał co mógł....i teraz powinien być już od 2 godzin w domu, ale sądzę, że po całej nocy znowu poszedł do pracy. I najfajniejsze jest to, że pewnie za to żadnej premii nie dostanie ani dodatku świątecznego, no bo w końcu to praca dla ojczyzny jakby nie było :O Ale o dziwo stwierdził, że jak tylko szef wróci to on idzie w grudniu na urlop.....jestem ciekawa czy dotrzyma słowa ;) Daj znać jak po pasowaniu! Może jakieś foty cykniesz? U nas póki co cicho na temat pasowania i nie wiem czy w ogóle się ono odbędzie bo pani chyba nadal dzieci nie ogarnęła. I w ogóle jestem w szoku bo teraz na dniach dołączyła do grupy nowa dziewczynka, malizna taka....i jedna z malizn wyje od początku, teraz doszła druga....i chyba z pasowaniem pani się nie wyrobi do wiosny. A Malinie może po prostu forma zajęć nie odpowiada, wywiedz się w czym jest problem, bo młoda może też zmyślać. I wiem żeś zazdrosna o tą Kamilkę bo ja też jestem ;) Już się larwa mała przyczepiła ;) Toć Krzysiek już dawno sprzedany jest, co ona nie wie? ;) L.M - witaj zwerbowana Mamo :) Pani Prezes napisała, że masz normalne dziecko to tak jest :) Po prostu przechodzicie okres wyjca i trzeba przetrzymać. Każda z nas zna temat dobrze ;) Zatem nerwów ze stali życzę i wytrwałości :) Ja zmykam robić obiad. Krzysiek poleciał do przedszkola na skrzydłach...jak na początku musiałam wręcz ciągnąć za rękę, tak teraz sam tempo narzuca i lecimy biegiem z rana. Jak to się dziecku wszystko zmienia. I weekend chyba zanosi się nam wyjazdowy do dziadków, ale jeszcze muszę męża zapytać, czy ma czas ;) pozdrówka
  16. Hej hej, Wysłałam Wam fotki jesienne, chyba już dawno Krzysiaka nie widziałyście :) Jakoś ostatnio nie mamy weny do cykania fot, Krzysiek się odzwyczaił od aparatu i już nie strzeże zębów w uśmiechu, jak do tej pory robił ;) Poza tym Krzysiek w przedszkolu, jakoś sobie radzi. Ma już też chyba narzeczoną. Kamilkę :) Bo panie mówią, że ona się nim opiekuje i to chyba taki jego goryl jak u Szymusia ;) Upierdliwa jest bo jak przychodzę to nie daje mi z panią porozmawiać i sama opowiada co Krzysiek zrobił albo czego nie zrobił....ale co tam ;) W każdym razie wczoraj ich widziałam na spacerze to razem w parze szli :) i mój nawet nie uciekał hehe :) Mam nadzieję, że dociągniemy do piątku bez choróbska....oby oby.... Jeśli chodzi o pieluchy na noc to u nas niestety nadal są zsikane. Ale jest tego coraz mniej, mam wrażenie, że to jest tylko jedno siknięcie. I można by tu się pokusić o to, żeby go w nocy wysadzać, ale niestety z tym typem się nie da. Bowiem są dzieci, które na śpiocha można wziąć do łazienki i wysadzić i im jest wszystko jedno bo śpią....a są takie typy jak mój, że jak coś przeszkadza spać to jest zaraz jedna wielka zadyma. Zatem ja się na takie nocne atrakcje nie pisze :O Poczekamy do momentu kiedy pieluchy zaczną być suche, kiedyś pewnie nadejdzie taki etap. Ale z tego co wyczytuje to chłopcom nawet do 5 roku życia zdarza się siurać w nocy :O Dziś tatuś na służbie więc sami się rządzimy. A tatusia mamy mocno zapracowanego, bo wczoraj cały dzień się chłopaki nie widzieli, bo T miał wyjazd służbowy i wrócił jak Krzyś już spał, a dzisiaj wyszedł zanim wstał i też go dobę nie będzie. Ale zwykle na jesieni jest ciężki okres w pracy, koniec roku to jakieś ciśnienie ogólne się rozwija....byle do stycznia!
  17. Tak teraz wszystkie piszemy, że dzieci w domu to masakra, a wcześniej sobie przedszkola nie wyobrażałyśmy :) Ja uważam, że Krzysiek poszedł do przedszkola w najlepszym dla niego momencie. Widać było, że on potrzebuje kontaktu z dziećmi. I mija 1.5 miesiąca i widzę, że on bardzo się uspołecznił i socjalizował...tego było mu trzeba! W domu są już nudy, a w przedszkolu tyle się dzieje. Chociaż za rysowaniem i malowaniem Krzysiek nie przepada to i tak ma tam co robić :) Odebrałam Krzyśka chwile po 13 i akurat wychodzili na spacer, dostałam od pani reprymendę, że za wcześnie przychodzę ;) Ale powiedziała mi, że dziś odesłano do domu najcięższe przypadki kaszlaków....i bardzo dobrze, może pozostałe dzieci jakoś przetrwają. Gawit - to powodzenia Ci życzę w nowej pracy i na zajęciach aqua :) ja to już jestem fanatyczką ćwiczeń, od 2 lat regularnie chodzę i to wciągnęło mnie na maxa :) ale samopoczucie po wysiłku poprawia się mega :) Listku - ja już się przekonałam, że na dobroć i chęć mojego dziecka nie mam co liczyć. Krzysiek to manipulant i wykorzystuje wszystko i wszystkich byleby się nie nadwyrężać ;) Butle by pewnie ciągał zawsze bo tak mu było wygodnie. Niestety trzeba go przekonywać na siłę i koniec :O Teraz też jesteśmy na etapie samodzielnego ubierania i rozbierania. Rozbieranie idzie lepiej, a z ubieraniem gorzej....ale pocieszam się, że mój jeszcze niespełna 3latek zdejmie sobie spodnie i majtki, a w przedszkolu 4.5 letnie dzieci nie potrafią niczego same przy sobie zrobić. Dziś byłam świadkiem jak na spacer wychodzili, każdy czekał, żeby pani go ubrała. Agulinia - Jaga przednia ;) Ale uśmieszek tatusia na fotce - dumnego ze swojego fryzjerskiego dzieła - mnie rozwalił :D heheh chłopy! Teraz namów Karolę, żeby tatusia obstrzygła, myślę, że byłaby chętna :)
  18. Dobry, Krzysiek w przedszkolu....ale nie wiem czy dobrze zrobiłam, że już go puściłam...biorąc pod uwagę to, jak wyglądały tam dziś dzieci, to jak Krzysiek pochodzi do przedszkola do końca tygodnia to będzie cud. Miałam go jeszcze do wtorku potrzymać w domu, ale uwierzcie mi dziewczyny, że po tygodniu siedzenia z nim w domu mam dość. Młody jest tak absorbujący i tak łobuzujący, że ręce opadają. Chwila nieuwagi i już robi to czego nie powinien. Poza tym bardzo mu brakowało przedszkola. W czwartek i w piątek zaprowadził mnie sam do przedszkola, wparował do swojej sali i chciał zostać! Niestety wychodziliśmy z płaczem. Dlatego stwierdziłam, że dziś pójdzie.....a jak ma złapać choróbsko to i tak złapie. Antybiotyku nie brał długo i dawka była mała, więc łudzę się, że aż tak mocno nie nadszarpnęło to jego odporności. Probiotyki i tak będę mu dawać przez miesiąc. Byle do zimy....potem może będzie trochę lepiej z tymi choróbskami :O I tylko w szatni trochę jęknął, ale poleciał do sali i został bez problemu :) Weekend nam minął spokojnie, w sumie nic nie robiliśmy szczególnego. W sobotę była pogoda to trochę więcej spacerów zaliczyliśmy, a wczoraj już była kicha, mgła przez cały dzień :O Ale chyba jakieś przesilenie nas dopada, bo Krzysiek poprzestawiał się ze spaniem, wstaje ostatnio przed 6 rano...kosmos :O w dzień marudzący do tego stopnia, że wczoraj sam się położył i sobie uciął drzemkę na kanapie. A potem brykał do 22-giej. Agulinia - Karola to już odchorowała co swoje na pewno teraz będzie dużo lepiej :) Cudnie się Kindzia rozwija! Krzysiek też tak zaczynał siadać, właśnie z pozycji podpartej na brzuszku zaczynał :) I jednak kafeteria to fajny pamiętnik dla nas, można sobie poczytać o tym o czym dano się już zapomniało :) Chociaż ja mam taki dziennik Krzyśkowy i zapisywałam wszystkie ważne wydarzenia :) ale póki co nie mam do czego porównywać ;) Gawit - aqua aerobik super sprawa, to głównie ćwiczenia wzmacniające, ale woda dodatkowo też wyciąga :) Do Dukana nie planujesz wracać? Deseo - i tak sobie super radzicie ze wszystkim, oboje pracujący, dziecko w przedszkolu, drugie malutkie i bardzo pomocy od rodziny też nie macie.... szkoda tylko, że mąż tak mocno zapracowany, ale przy zmianie pracy to zrozumiałe. Co do diety to też uważam, że jeśli dziecko ładnie je to jest bardziej odporne, to naturalne :) Krzyś może nie wciąga wszystkiego jak odkurzacz, ale je na prawdę sporo i myślałam, że przez przedszkole schudnie, bo tam porcje mają na przetrwanie, ale nie....brzuch ma taki, że szok :) ale w przedszkolu zjada obiad i przychodzi do domu i też zjada obiad z dwóch dań :) Listku - fantastyczna wiadomość! super, że tak się Wam poukładało :) na szczęście nie będziesz musiała wyjeżdżać do tych niemcurów ;) a...no i zapomniałabym! Wyrzuciłam butelkę od picia. W końcu dojrzałam do tej decyzji w zeszłym tygodniu i postanowiłam, że koniec. Duży koń nie będzie mi tu pił z butli jak jakiś niemowlak....wyrzuciłam wszystko do kosza i zaczęliśmy pić z kubka. Bunt był okropny, straszny i przerażający....to co się działo to trudno opisać.....ale nie było innego wyjścia jak zrobić to na siłę, bo z Krzyśkiem inaczej się nie da. I 2 dni nic nie pił...tzn kombinował, bo odkręcał sobie wodę w łazience i próbował pić kranówkę, w kąpieli było to samo....ale w końcu wczoraj przyszedł i pokazał, że chce pić. Mam w domu mega uparciucha!!!! ale wiem, że daje się go złamać, tylko trzeba być twardym bardzo. I byle do przodu :)
  19. Dobry, U nas trochę lepiej,ale w nocy znowu godzina kaszlu, tyle że już ciut lżejszego.....Ja naiwna myślałam, że po antybiotyku to od razu mega poprawa będzie :O Listku - dostaliśmy sumamed forte, sąsiadka mi nagadała, że to mocny antybiotyk i od razu z grubej rury dostaliśmy, tyle tylko, że mamy go jedynie na 5 dni i w małej dawce, więc uważam, że nie jest do końca źle.... No i my poza historią ze szpitalem jak Krzyś miał 4.5 miesiąca to nie braliśmy antybiotyków wcale. Ale wiedziałam, że w przedszkolu przyjdzie na to pora :O Agulinko - oj super, że się jakoś zdrowotnie trzymacie, oby tak dalej. Ja nie sądziłam, że już w październiku na antybiotyku będziemy, obstawiałam listopad ;) No i na jesień zwykle sporo jest prac z ogrodzie, ale z tego co piszesz, to teraz będziecie mieli super :) No i proszę myślałam, że tylko moje dziecko jest w przedszkolu biernym obserwatorem ;) I u nas przestawienie się na dłuższy pobyt w przedszkolu był małym problemem....ale z czasem jakoś poszło. Teraz obawiam się, że powrót po chorobie będzie ciężki. I chyba Krzyśka grupa też łatwa nie jest, ale to chyba dlatego, że co chwila któreś dziecko choruje i wraca po 2 tygodniach do przedszkola i zaczynają się płacze od nowa. A w ogóle praca z maluchami to jest kosmos wg mnie i te panie muszą mieć anielską cierpliwość. Toszi - wykurujcie się lepiej do końca, bo nawrót choroby będzie gorszy. Trzymajcie się ciepło! A dla naszych Agnieszek wszystkiego naj naj :)
  20. A my wróciliśmy od lekarza i mamy ostre zapalenie gardła Jestem zdumiona, bo gardłowych objawów nie mamy prawie wcale, poza tym, że Krzysiek kaszle i troszkę mniej je nic na gardło nie wskazywało.....ale pani doktor wypatrzyła czerwone gardło z powiększonymi migdałami. Osłuchowo czysto.....kaszel jest z gardła, krtaniowo-gardłowy....okropny w dalszym ciągu. No i mamy antybiotyk na 5 dni :O :O :O Mocno to przemyślałam w domu ale doszłam do wniosku, że inhalacjami gardła nie wyleczymy, syrop który zawsze pomagał nie przyniósł żadnej poprawy, więc chyba nie było wyjścia. Trochę mnie martwi bo dała nam mocny antybiotyk......Krzysiek aż w tak kiepskim stanie nie jest, nawet gorączki nie miał, ale trudno. Do anginy nie chcę dopuścić. Mam nadzieję, że szybko będzie poprawa. Łudziłam się, że może w środę/czwartek puszczę go do przedszkola jak się poprawi....ale dupaaa, nie wiem czy jeszcze w poniedziałek pójdzie osłabiony po antybiotyku. Teraz wpylił kolacje, kiełbaskę, bułkę i jogurt...choleeera i on jest chory??? tyle że kaszle brzydko no i trochę po buźce widać, że coś jest nie tego.... No nic....przez 2.5 roku udało nam się tego cholerstwa uniknąć....czas zacząć :( Gawit - kombinuj dziewczyno :)
  21. Hej hej, U nas niestety żadnej poprawy a wręcz przeciwnie, cała noc przekaszlana okropnie :O Dziś popołudniem idziemy znowu do lekarza :O Tym razem do innej pani doktor, bo z naszą to można jedynie cholery dostać :O Krzysiek jakoś się trzyma chociaż dziś humorek pozostawia wiele do życzenia :O Je trochę mniej, ale o swoich porach upomina się o jedzenie, to najważniejsze. Gawit - antybiotyk to ostateczność, mam nadzieję, że uda Wam się jakoś wywinąć ;) Szukasz pracy? A co ze swoim interesem? czyżby plany się zmieniły ;) I zumbę Ci polecam, ja byłam na kilku zajęciach ostatnio i fantastyczna sprawa ;) Chociaż ja tam zostanę wierna aerobikowi ;) Niestety więcej popisać nie mogę bo Krzysiek marudzi, zjemy obiad i lecimy do lekarza.
  22. Dzień dobry, No i niestety, Krzyś chory :( Wczoraj nagle zaczął się kaszel i to taki brzydki, że postanowiłam, że dziś pojedziemy do lekarza. Po prostu od dawna tak brzydko nie kaszlał i zaczęłam się obawiać, że nasze domowe sposoby nie pomogą. W przychodni tłumy ale na szczęście dzieci są poza kolejnością - bo nasza pediatra to też internistka- i przyjęła nas w miarę szybko. Osłuchowo oskrzela czyste, ale infekcja idzie już ku nim. Tak więc póki co dostaliśmy syrop przeciwzapalny i inhalacje z Berodualu (zresztą to już od wczoraj włączyłam)...no i siedzimy w domu :( Krzysiek się pobeczał jak powiedziałam, że do przedszkola nie idziemy ;) A poza tym w przychodni była miła odmiana, bo zawsze tam ryczał i w ogóle nie współpracował, a dziś zachował się super :) I dostał misia w nagrodę :) Ale my z T też bardzo kaszlemy i ja chyba zapodam sobie kurację taką jak Krzyś, bo z rana to jak stado gruźlików jesteśmy :O Teraz na szybko się odniosę, bo mam kupę roboty w domu a z Krzyśkiem to już w ogóle... MłodaM- trzymaj się dzielnie i wracaj do formy po zabiegu ! Listku - bardzo mi przykro, że jednak u Was takie zmiany :( Gawit - super, że wesele udane, a z babcią trzeba chyba szczerze pogadać ;) Postaram się wpaść potem. bUźki
  23. Hej hej, Mnie jakoś wena opuściła :O I w ogóle jakaś sflaczała jestem i nic mi się nie chce, pozytywnego nastawienia brak :( Krzyś w przedszkolu....smarki mniejsze, chyba wszystko idzie ku lepszemu, ale noc dzisiaj była kiepska i martwię się, że może coś wyskoczyć...bo u nas zwykle niespokojny sen to pierwszy zwiastun choroby. Ale obym się myliła...... Dzieci w przedszkolu zakaszlane, połowy nie ma....ale im pogoda gorsza tym mniejsza frekwencja jednak. A u nas co chwile leje i wieje....staram się ograniczać Krzyśkowi spacery, ale on tak ciągnie na dwór..ja chodzę za nim na tych spacerach i tylko marznę :O W domu też nudy, młody już wymyśla takie rzeczy, że uszy więdną, wcale nie chce się bawić zabawkami i ciężko go czymś zainteresować i tylko chodzi i marudzi. Chyba przesilenie jesienne dopada nas wszystkich. Listku - trzymajcie się dzielnie i wychodźcie z choróbsk jak najszybciej. Co do szczepionek....cały czas coś w tym temacie się dzieje i są dwa obozy, zwolenników i przeciwników i ciągle jakieś przepychanki, artykuły, badania i tak dalej....a decyzja i tak należy do rodzica i tak. Ja postanowiłam w tej kwestii posłuchać intuicji. Skoro widziałam, że po każdym szczepieniu u Krzyśka było gorzej, tj miał gorsze objawy poszczepienne...postanowiłam nie szczepić go na nic co wychodzi poza podstawowy kalendarz szczepień. Ja po prostu się boję i koniec. A jak ma chorować to i jak będzie, szczepienie go nie uchroni, jedynie co może będzie choroba i łagodniejszym przebiegu. Poza tym nie da się ukryć, że cały ten interes szczepionkowy to nagonka koncernów farmaceutycznych, które mają z tego ogromną kasę i w nosie mają dobro dzieci tak na prawdę. Po prostu to jeden wielki biznes, takie jest moje zdanie. Madzia - To Zuzia zaliczyła chodnik, współczuję...tyle tylko, że u nas to też normalka :O U nas słowo "powoli" i " nie wolno" jest wręcz nadużywane...a Krzysiek i tak chodzi posiniaczony ciągle. Uciekam naleśniki smażyć. Ehhhh ale mam lenia :O
  24. Dobry! Dzień rozpoczęty. Krzyś pomaszerował do przedszkola, od rana radosny jak skowronek, ale w przedszkolu oczywiście popłakał. Byłoby dobrze, gdyby pani niania nie chciała go zwerbować już w szatni do sali...zbuntował się i rozryczał....no ale chwilkę poczekałam i zaraz przestał płakać, on chyba ma już taki rytuał, że na wejściu musi ponarzekać. I z katarusem o niebo lepiej! Mogę Wam polecić lek, który nazywa się Contrahist- to jest to samo co Zyrtec (niestety także na receptę) ale nowszej generacji i lepszy i w smaku rewelacyjny, jak syropek do picia. I po 2 dniach podawania, katar jest wyraźnie mniejszy. Oczywiście dalej daję sinupret, ale w połączeniu z Contrahistem jest szybsza poprawa. Jakby któraś z Was miała możliwość załatwienia recepty, to polecam. Listku - obyście się utrzymali bez antybiotyku. Skoro mała zachrypnięta to przydałyby Wam się inhalacje zdecydowanie. W ogóle nie wiem czemu lekarze tak rzadko leczą inhalacjami, jak to taka rewelacyjna sprawa i alternatywa w zastosowaniu antybiotyku. Z zapalenia oskrzeli można wyjść przez inhalacje, wtedy nie traci się naturalnej odporności. Ale ja ostatnio doszłam do wniosku, że lekarze nie myślą jak leczyć skutecznie, tylko przepisują to, co przedstawiciel farmaceutyczny im wcisnął i co im się opłaca :O Taka jest smutna rzeczywistość. Agulinko - Dawaj Szymcia do przedszkola, szkoda, żeby siedział w domu....jak ma złapać to i tak złapie, wiadomo jakie dzieci przychodzą do przedszkola. A plusów i minusów wiadomo jest wiele....minusem zapewne są te różne niepoprawne nawyki od dzieci...Krzysiek na razie nie przyniósł niczego takiego z przedszkola....ale to dlatego, że on jest raczej prowodyrem różnych pomysłów ;) Zauważyłam, że on nie koniecznie powtarza to co robią dzieci, ale dzieci powtarzają co robi on :) Pani powiedziała mi, że Krzysiek ma zadatki na mocny charakter....ehhhh to ja niestety wiem :/ A jeśli chodzi o przedszkole jako instytucje, to pewnie nie jestem jedyna, której coś nie pasuje, rodzice maja to do siebie, że zawsze jest jakieś "ale", ale ja się z tym nie wychylam, myślę swoje, niekoniecznie słucham i przyznaję racje innym, ale swój rozum mam...a gadanie niczego tu nie zmieni, bo ludziska są jacy są. Staram się to wszystko jakoś środkować i mocno emocjonalnie nie podchodzić. Tak jest chyba najzdrowiej. Panie w przedszkolu czy dyrekcja to też tylko ludzie....każdy ma swoje racje, inne podejście, wymagania....no normalne. Staram się być neutralna :)
  25. Cześć Poniedziałkowo, Krzyś w przedszkolu....ale wczoraj znowu dostał kataru. To już 3 raz w ciągu miesiąca...ręce opadają. Ale stwierdziłam, że skoro nie ma temperatury i ładnie je, to go puszczę do przedszkola. Gdybym zważała na ten katar to by wcale nie chodził. Niby to tylko katar i nic poważnego, ale też już mam tego dość. W kuchni mam wystawkę z leków od miesiąca, nie opłaca się chować, bo ciągle coś. Noc kiepska, chociaż jak na zapchany kinol to i tak pospał jako tako. A ja od rana mam jakiś dziwny kołowrót, masa telefonów i każdy czegoś chce, a ja tylko latam...a robota w domu nie ruszona. Głowa mi pęka i też mnie coś pobiera :O ehhh. Weekend za to mieliśmy fajny. Tzn sobotę, bo cały dzień na wsi spędziliśmy, pogoda w sumie nie rozpieszczała - może to dlatego mały znowu złapał gila, bo wiało, ale i tak było fajnie. Powiem Wam, że poszliśmy z Krzyśkiem na spacer po wsi i trafiliśmy na plac zabaw przy wiejskiej szkole (zresztą to szkoła mojego T). Ja pierdziele! Full wypas! U nas takiego placu nie ma jak słowo daję. I patrzę, że szkoła niepubliczna. Potem od teściowej się dowiedziałam, że o szkołę zawalczyli rodzice bo gmina zlikwidowała. A oni założyli stowarzyszenie, postarali się o środki z unii i szkoła jest i to jaka! Jak zapuściłam żurawia przez okno do jednej z sal, to mi kopara opadła....ścianka wspinaczkowa, kompleks sprawnościowy, wszelkie piłki, maty, nawet klocki z wielkich poduch. Super! I popatrzcie ...tacy "wieśniacy" potrafią myśleć i kombinować, nie dawać się tej dzisiejszej mądrej władzy....a dzieciaki mają super szkołę i przedszkole też tam jest :) No, tylko trzeba chcieć! Potem jeszcze rozmawiałam z założycielem tego stowarzyszenia i pochwaliłam, że tak fantastyczną szkołę mają, a pan się mnie pyta, czy ja może nauczycielka bo potrzebują pani od geografii i przyrody :) Aga! Zatem szkoda, że tak daleko jesteś, bo byś robotę miała i to fajną :) Toszi - zdrówka dla Was! Fajnie, że Olga w przedszkolu super działa :) No tyle tylko, że w domu daje Wam popalić, ale zwykle tak jest....Mój też w przedszkolu w miarę grzeczny..o jedzenie się tam bardzo nie upomni, a w domu robi awantury jak głodny :) Ale każdy dzieciak się tam stopniowo rozkręci...niech tylko na dobre się przyzwyczają, to będą różki pokazywać :) Listku - dla Was też zdrówka! widzę, że u Was to chorowanie w pełni, szkoda Emilki :( Współczuję....ale każda z nas to przechodzi w mniejszym lub większym stopniu :( Niestety, przedszkole to plusy i minusy :O Uciekam już. Trzymajcie się wszyscy. pa
×