Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Ejmi

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Ejmi

  1. Kasia - mały ma na pewno infekcje- katar, brak apetytu, biegunka, gorączka - wszystkie podstawowe objawy. Myślę, że badanie kupy nic tu nie da, bo na infekcje gardła dzieci reagują nawet biegunkami. Po prostu u małych dzieci jak coś się dzieje to pierwsze co reaguje brzuszek. Tych kupek bym się nie czepiała, możesz mu coś podać na zatrzymanie, żeby się nie odwodnił - smecte np, ona jest słodka, mały powinien wypić, a można ją mieszać nawet z jedzeniem- np kaszką. Ale to, że Tomuś nie je, może świadczyć o tym, że boli go gardło. Ten lekarz w ogóle obejrzał mu gardziołko? Na myśl mi przychodzi angina, bo teraz w Polsce panuje epidemia wręcz. Daj mu maksymalną dozwoloną dawkę paracetamolu i koniecznie udajcie się do innego lekarza, bo nawracająca gorączka świadczy o tym, że jest choróbsko. Pisałaś o toksoplazmozie- ona nie daje takich objawów, zazwyczaj przechodzi bezobjawowo, czasami ludzi boli tylko głowa albo pojawia się wysypka, rzadko gorączka. Ogólne badania także polecam- mocz i krew. Powodzenia i zdrówka dla Tomcia!
  2. Hejka Jestem dziewczynki jestem, tylko mam takiego lenia, że nawet klikać mi się nie chce :O Jakoś taki marazm mnie ostatnio dopadł i ogarnąć się nie mogę, a że nie chcę Wam tu smęcić, to wolę pomilczeć. No ale skoro wzywacie, to daje znać, że u nas wszystko OK :) W sumie nic nowego się nie dzieje- jak zwykle dzień świstaka... Krzyś dokazuje, energii ma za dwóch, ucieka mi na spacerach i ostatnio zrobił się na maxa krzykliwy, aż mi z nim głupio siedzieć na placu zabaw bo tak papę wydziera ;) Ale za to zawsze jest uśmiechnięty i bardzo żywy, miło na niego popatrzeć. Chyba zęby chwilowo go odpuściły bo i noce spokojne i w dzień ma jedynie zły humor jak jest głodny ;) Dziś tylko jakaś zieleń nam się pojawiła w pieluszce...ale zobaczymy co będzie dalej. Listku - mieszam mleko, spróbujemy przejść na Bebiko. Może stąd kupka zielonkawa, na razie jesteśmy przy 3 miarkach Bebiko, zobaczymy co będzie dalej. Faktycznie w smaku różnicy nie ma, za to w cenie - znaczna :) Sroczko - przygoda niemiła i cieszę się, że wszystko dobrze się skończyło! Ja- gdyby nikogo nie było, bym chyba stłukła szybę w balkonie...bo jakie inne wyjście? Alena szczęście nie było takiej potrzeby :) Madzialińska - zdrówka dla Zuzy! I cierpliwości do rodziców :) Agulinia - tak tak, ogarniaj się i wpadaj na forum :) I nie ma co Malina wie doskonale komu jelitówkę przekazać ;) Przekorę ma po mamusi hihi :) Deseo - cieszę się, że wakacje udane i życzę Adasiowi szybkiej aklimatyzacji w przedszkolu :) Agulinko- musicie z Klaudią częściej się spotykać, żeby chłopaki o sobie nie zapominali :) No ale cóż - taki wiek, że teraz nasze dzieciaki potrzebują chwili, żeby się oswoić z nowymi osobami czy otoczeniem :) Udanego pobytu na działeczce i sprawnego remontu :) Gawit - mam nadzieję, że wywczas udany mimo choróbsk! Wracajcie szczęśliwie! Przepraszam, że tak pobieżnie - ale czekam na przypływ weny ;) Tymczasem pozdrawiam :)
  3. Hej hej Po tych naszych wakacjach jakoś ogarnąć się nie mogę i sprzątam mieszkanie od wczoraj ;) Le już mega pranie mam za sobą - uf ;) U nas jakoś leci. Krzyś znośny, chociaż miewa humory - ale to myślę wpisane jest już w ten wiek ;) Kupy nadal brzydkie...no ale do póki nic innego się nie dzieje i ilość się nie zwiększa to czekamy. Gawit - mam nadzieję, że jednak Wam wywczas wypali. I zdrówka dla Martynki. U nas też dzieci bardzo chorują, teraz panuje jelitówka u nas na osiedlu, po kolei dzieciaki zaliczają i boję się, że Krzysia też dopadnie :O poza tym zapalenie spojówek też podobno przytrafiło się parę razy. Straszna jest teraz ta pogoda i nie wiadomo jak dziecko ubrać. Takie w wózku to pół biedy bo siedzi a nasze latają, zgrzeją się, wiatr owieje no i katar gotowy :O A Krzyś jeszcze ciągnie do piaskownicy, a tam siedzą takie okazy zakatarzone i z koszmarnym kaszlem :O Dziś jedna z nianiek powiedziała, że jeden chłopczyk jest z anginą, zaraz Krzyśka zawinęłam i poszliśmy, potem widziałam, że reszta też się ewakuowała. Niestety ludzie nie patrzą czy dziecko zdrowe czy chore idą miedzy inne dzieci. No i jak widać Krzyś bez taty humoru nie miał u dziadków. Ja to byłam tylko połową szczęścia, do pełni potrzebuje obojga rodziców. U was to sytuacja jest zupełnie inna, Martynka tak na prawdę ma dwa domy i od małego pełno ludzi się wokół niej kręci, a Krzyś ma tylko mamę i tatę, więc nie ma co mu się dziwić :) Michaa - szkoda, że nie wspominasz miło kresu z liceum. Ja nie miałam zgranej klasy, ale część osób tak i do dziś utrzymujemy regularny kontakt. Madzialińska - fajnie, że ze szkolenia jesteś zadowolona. No i pisałam, że tatuś z Zuzią doskonale da sobie radę :) Agulinko - powodzenia w remoncie mieszkanka - oby poszło szybko i sprawnie. A po wszystkim poproszę fotki nowej kuchni i łazienki :D Szymuś przytulasty? Ciesz się, bo za kilka lat nasze łobuzy będą się wstydzić dać nam buziaka :) Mój też przylepa i chociaż przestał już całować w ręce - a szkoda bo to było boskie :D to przychodzi się przytulać :) A już doszczętnie rozbraja mnie uśmiech i przytulenie po skończeniu picia mleka. Patrzy mi wtedy w oczy, uśmiecha się i przytula jakby mi dziękował, że dałam mu mleko :) Z mówieniem to i u nas nadal cisza - śmieje się już, że u nas od "dupy" się zaczęło i na dupie skończyło ;) Nadal pojedyncze sylaby, ostatnio wyrywa mu się "mama" ale to raczej nieintencjonalnie. Listku - a czemu tormentiol niby niezdrowy? Chyba nie mniej niż maści z antybiotykiem czy sterydy - to po prostu maść z cynkiem. Wiem, że nie należy jej stosować długo, ale u nas na odparzenia tylko totrmentiol, albo tormentil neo pomaga błyskawicznie. Alantan plus sprawdzał się kiedyś, tam samo sudocrem, teraz jak tylko widzę, że coś się czerwieni to smaruję tormentiolem i na drugi dzień nie ma śladu. A oczywiście przy tych kupach odparzenie wyszło od razu, ale 2 dni się borykaliśmy, trochę pupę powietrzyłam i jest ok. Z mleczkiem pomyślę, bo nie ukrywam że cena jest także dla mnie kusząca, tylko ciekawe jak Krzyś na tą zmianę zareaguje. U nas nadal mleka idzie sporo bo 2butle po 240 ml na dobę schodzi, mały mleczkiem póki co nie gardzi :) Martasek, Agulini, Agulinka, Gawit - dziękuję za komentarz fotek :) Zmykam Krzysia spać położyć no i sprzątania ciąg dalszy... Do miłego
  4. Melduję się z domku :) Dojechaliśmy szczęśliwie, a Krzyś jak wparował do domku tak przez godzinę siedział w zabawkach i dziecka nie było ;) Odebrałam teraz pocztę i dopiero zobaczyłam, że mam fotki od Was :) Martasku - Miłoszek na prawdę wygląda na 3 latka :) Mój Krzyś wygląda ponad wiek, ale Miłosz to już w ogóle, jest strasznie duży! Śliczne fotki a mi się podoba najbardziej ta rodzinna ;) I młody pije z butelki Pepsi jak stary ;) Madzialińska - widzę, że Zuza to bąbelkowa dziewczyna! ;) Krzyś też strasznie lubi bańki i szaleje jak mu puszczamy :) Mała z grzywką odmieniona i w ogóle zdaje mi się, że ona się trochę zmieniła na buzi - "dorośleje" ;) Listku - dałaś mi do myślenia z tym Bebiko ;) ale u nas przeważnie kupy były prawidłowej konsystencji - poza okresami ząbkowania, więc chyba tego mleka nie będę zmieniać. Smecta na szczęście pomaga! Zmniejszyła się ilość kup o połowę, wczoraj już były tylko 2 kupki, dziś póki co też, i kolor też już się zmienia, bo dziś już zielone nie były. Co prawda nadal są rozluźnione, ale i tak są gęstsze niż były. Tak więc poprawa jest, oby tak dalej. guantanamoo - bardzo chętnie przyznałabym Ci rację, gdybyś ją miała...ale niestety nie mogę się zgodzić z Twoją opinią- wybacz :) W szczegóły zagłębiać się nie będę, bo nie muszę z niczego Ci się tłumaczyć i nie mam takiego zamiaru. Wyraziłaś swoje zdanie - dziękuję za szczerość :) i to tyle w tym temacie :) My już rozpakowani, pralka pierze już drugie pranie :) Tatuś nam za chwilę znowu wybywa na swoje spotkanie klasowe, ja miałam tydzień temu, On teraz - jest po równo ;) Fajnie, że jutro niedziela to chociaż jeden dzień spędzimy razem :) Aha, jakieś fotki z wyjazdu mamy, wiec coś powysyłam wieczorkiem, ale niestety dużo tego nie jest, bo nie miałam weny do cykania fotek, Krzyś też był nie w sosie, więc niestety ilość uboga ;) Ale coś tam ciocie dostaniecie do obejrzenia :)
  5. Hejka :) Jak mi miło, że odezwała się jedna z moich wielbicielek :D Agulinia - no przykro mi, ale jak widać, ja nadal mam powodzenie hihih ;) Dziewczyny na prawdę proponuję Wam zrobić kurs czytania ze zrozumieniem - zapiszcie się razem z Gawit, bo połowy spraw z moich postów nie rozumiecie i tyle szczegółów pomijacie hihi :) Na szczęście są tacy, którzy bacznie wszystko czytają i potrafią mnie do pionu postawić :D masakra :) hsdcdcdndss - dla Twojej informacji - nie "faszeruję" paracetamolem tylko jeśli już to ibuprofenem ;) i rzeczywiście jedna dawka na dobę to straszna krzywda! I proste - jak się nie da czytać, to nie czytaj :D Agulinia już powinna już krzyżem w kościele leżeć bo dała Malinie 2 dawki :P Aga, ja to naślę na was opiekę społeczną! Opanuj się z tymi lekami! Zyrtec to też przecież trucizna! ;) Tosz- bo koniki są najlepsze ;) Powodzenia w przeprowadzce! :) Gawit - no niech Martynka się wczasuje :) Z ciuszkami to i u mnie odwieczny problem, teraz też pobrałam multum i część oczywiście nie tknięta ;) ale przecież wszystko może się przydać :) Agulinia - zdrówka dla Malinki! Szkoda, że wypad nad morze nie wypali, ale faktycznie pogoda się psuje. Moi rodzice już wczoraj zjechali a mieli być do soboty, ale zimno i deszczowo jest na wybrzeżu. Ale za to świeżutkiej rybki skosztowaliśmy :) tatuś wczoraj do nas szybciutko przyjechał no i u mojego dziecka nastąpiła odmiana o 180 stopni. teraz wiem, że ten jego wisielczy nastrój to powód tego, że brakowało mu ojca. T przyjechał i Krzyś w sekundzie odzyskał humor :) Ile było śmiechu, biegania, zaczepiania, aż spać poszedł o 22 bo tak obaj się wygłupiali :) Dziecko zupełnie inne :) Dziś powoli się pakujemy i w czasie drzemki Krzysia chcemy wyjechać do domu. zatem koniec "wczasów" ;) Zmykam :) pa
  6. Elo! Widzę, że na forum panują iście wakacyjne przeciągi ;) Ale mam nadzieję, że wkrótce wena do wszystkich zawita :) Nasz pobyt u rodziców powoli dobiega końca. Tatuś dziś po nas przyjeżdża i jutro już wracamy do siebie. Bardzo szybko minął mi ten czas i cieszę się, że się trochę wyrwałam, bo przynajmniej zmieniłam otoczenie, nadrobiłam zaległości towarzyskie z kumpelkami z liceum. Jeszcze gdyby Krzyś był mniej wymagający to było by bosko. no ale nie można mieć wszystkiego, niestety ;) Krzysiak dziś ma chyba najgorszy dzień z całego pobytu u dziadków. Od rana ostro marudzi i nic, kompletnie nic mu nie pasuje, non stop są jęki :O Chyba na prawdę te zęby mu dokuczają,bo jest bardzo nieznośny :( Kupy nadal fatalne...kupiłam mu wczoraj smectę na te biegunkowe kupska i mam nadzieję, że pomoże. Do tej pory zrobił 2 brzydkie kupy ze śluzem, wczoraj były 4 w tym dwie zupełnie wodniste :/ Poza tym, że jest nie do wytrzymania i ma paskudne kupska - nic się nie dzieje.... mam nadzieję, że mi się nie rozchoruje przy okazji tego ząbkowania. Zmęczona jestem ale jeszcze jakoś się trzymam, myślałam, że będzie gorzej. Może trochę w niedzielę odsapnę od Krzysia. Oby! Martasku - zdrówka dla Miłoszka i strasznie Wam zazdroszczę tych 3 na wierzchu, u nas sajgon się zaczął..ehhhh chyba trzeba zapas Ibum-u zrobić :O Gawit- ale się uśmiałam z tej Twojej aparatki, musi wyglądać bosko jak plotkuje z sąsiadkami ;) I rwanie to ona ma niezłe, jak już kawaler chce ją maluchem wozić ;) Pocieszne są te dzieciaczki :) Agulinia - szczepienie nie zając nie ucieknie! ale szkoda, że Maliniasta złapała tą wirusówkę, mielibyście to z głowy...no ale zaszczepicie się w wakacje. ten katar i oczy załzawione to może być reakcja alergiczna na jakieś pyłki, może podaj jej Zyrtec? Zdrówka dla Maliny :* mój ancymonek jeszcze śpi. Tatuś dzwonił, że już wyjeżdża więc na kąpiel małego powinien się załapać :) A ja zrobiłam obiadek, ogarnęłam domek i mam chwilkę luzu....zatem idę poczytać gazetkę póki panuje błoga cisza ;) Spokojnego weekendu Wam życzę, odezwę się jak już wrócimy. papa :)
  7. Listku - Krzyś pije bebilon, ale ja wątpię czy to mleko, bo raz by szkodziło a raz nie? Gdyby nie tolerował to byłyby częściej jakieś jazdy z brzuchem - tak myślę, a bebilon pije od roku. A z kupami co jakiś czas coś się dzieje, chyba z miesiąc temu też przez 2 tygodnie miał luźniejsze kupy (wtedy popuchły dziąsła), ale teraz to wygląda gorzej niż wtedy. Dziąsła są popuchnięte i maruder też włączony, więc chyba to raczej zębiszcza. i już tatuś Wam wraca na stałe do domku? Ale to szybko zleciało :) Madzialińska - spokojnie jedź na szkolenie, tatuś z Zuzą da radę :) Troszkę potęsknisz, ale też odsapniesz i zmienisz otoczenie, wyjdzie na plus zobaczysz ;) Może nadarzy się jeszcze okazja żebyśmy się spotkali :) No tak, myślałam, że moje dziecko jak dziadków nie będzie to aniołkiem się stanie, ale się pomyliłam. Teraz jestem pewna, że tu obecność dziadków nie wiele przyczyniała się do podłego humoru, Krzysiek się wścieka i bez dziadków :O Co prawda mniej marudzi, ale zrobił mi dziś awanturę przed wyjściem na spacer.....oj nerw mi zszargał :O Chyba codziennie będziemy zaliczać ten fajny plac zabaw, dziś Krzyś z daleka już stawał na rowerku i wydawał okrzyki zachwytu jak widział dzieci z daleka :) Potem poszliśmy na lody i po powrocie do domu mały wszamał kanapki i wkrótce potem poszedł spać. Na szczęście apetyt dopisuje - tyle dobrego :) I z tego wszystkiego zapomniałam Wam napisać, że jesteśmy po konsultacji z panią psycholog -logopedą :) Na spotkaniu klasowym okazało się, że moja koleżanka z liceum jest logopedą i psychologiem dziecięcym w jednym więc wzięłam ją na bok i pogadałyśmy. Powiedziałam w czym widzę problem u Krzysia po dłuższej rozmowie stwierdziła, że nic niepokojącego nie ma i że mam mu dać czas. Co do mówienia to zakazała mi po prostu robić coś za niego, o wszystko mam go pytać - np, jak kwęka i wiem, że chce pić, to mam go pytać, czy chce pić, bo on musi się nauczyć artykulacji potrzeb. No i powiedziała mi że w tym wieku to najważniejsze są emocje u dzieci - mniej umiejętności. Tu chodzi o to czy dziecko jest empatyczne, czy potrafi wyrazić radość, złość, smutek, czy potrzebuje bliskości, jak płacze to czy przychodzi się pożalić i potrzebuje pocieszenia od rodzica, czy jest żywe, wesołe i tak dalej. Strach przed obcymi i dystans to zdrowy objaw- tak podobno ma być ;) I co jeszcze....kazała mi sprawdzić czy ma długie wędzidełko pod językiem, jeśli mały wywala język na brodę i oblizuje się do pół wargi górnej to znaczy, że jest OK. Tak więc na razie czekamy na rozwój wydarzeń ;) No i cieszę się, że mam kontakt ze specjalistką bo w razie czego zawsze można o coś podpytać :)
  8. Hejka Agulinia - biedna malina, musiało coś jej zaszkodzić w żłobie :( mam nadzieję, że wymioty się już nie powtórzą i że to nie jakieś zatrucie :/ Wysypka też dziwna...mam nadzieję, że uda wam się ją jednak zaszczepić i będziecie mieli to z głowy! u nas kiepska noc :/ Coś się i u nas dzieje...o 5 rano dziś Krzyś strasznie się wiercił i pojękiwał, potem strzelił okropną kupsko i zasnął. Pospaliśmy co prawda do 7.30, ale te kupy mnie niepokoją. On śpi jak mysz pod miotłą, wszystko słyszy i wierci się przez sen co chwilę - chyba coś jest z brzuszkiem. Dziś były już dwie kupy, obie strasznie śmierdzące i brzydkie. Ta druga to wyglądała jak niestrawiony wczorajszy obiadek :O I śluzu sporo i kolor zielony -bleee :O Daję mu Lacidofil na szczęście apetyt ma w miarę i mlekiem nie gardzi, tylko podwieczorek mu kompletnie nie wchodzi, po drzemce nie chce nic jeść tylko pić i przed snem mleko wypija całe. Poza tym to sami już jesteśmy i od rana nie było nawet jęknięcia ;) Humorek w miarę dobry. Oby pogoda się nam utrzymała to będzie fajnie. lecimy zaraz na plac zabaw. Miłego dnia wszystkim
  9. hej wieczorowo Powiem wam dziewczyny, że będąc u rodziców to ja jestem totalnie niezorganizowana i oderwana od życia :) dzień mi zlatuje nie wiadomo kiedy, nie mam chwili dla siebie, bo ciągle coś się dzieje. Krzyś niestety nadal ma gorsze chwile, dziś chyba miał po prostu kiepski dzień i robił akcje płaczowe z byle powodu....no ale podejrzewam, że jednak zęby wszystko psują :O Pojawiły nam się od wczoraj luźne, paskudne kupska, które przelatują przez pieluchę.... ilość też się zwiększyła, wiec wszystko wskazuje na ząbkowanie :/ No i Krzysiak humoru nie ma, chodzi taki smutny i chwilami nie wie co ze sobą zrobić. Staram się mu organizować jakoś czas, ale specjalnie nic go nie cieszy. Dziś znowu wybrałam się z nim na ten fajny plac zabaw to miał chwile uciechy, ale po pół godzinie gonitwy sam podszedł do rowerka i mi oznajmił, że już ma dość. Ożywił się na wieczór, kiedy z T porozmawialiśmy przez skypa. Nie wiem, może on za tatą tęskni? Bo jak go zobaczył na ekranie no to aż podskoczył z radości i przy okazji ja dostałam plaskacza w twarz z tej ekscytacji - bo siedział mi na kolanach :) I do kąpieli poszedł z humorem i jeszcze w łóżeczku wesoło sobie gadolił :) Poza tym to od jutra zostajemy sami z Krzysiem. Moi rodzice wyjeżdżają nad morze, trochę im się plany poprzestawiały, bo mieli zamiar jechać w przyszłym tygodniu, no ale stanęło na tym, że jadą jutro. Zatem z integracji z dziadkami tak na prawdę nic nie wyjdzie...no ale siła wyższa. Na podwórku zostaje nam ciocia i Iga więc towarzystwo będziemy mieli- nie będzie źle :) Będziemy pilnować dobytku ;) Madzialińska - no i niestety z naszego spotkania nici, bo my wyjeżdżamy w sobotę rano :O Szkoda, że tak się nam nie złożyło :( A jeszcze wczoraj bym Ci napisała, że w sobotę nam wypali, ale T przyjeżdża do nas w piątek a w sobotę musimy wracać bo T ma spotkanie klasowe...tak więc niestety nie uda się :/ Ola - dziękuję w imieniu Krzysia za całusy :) Sroczko - gratuluję "mamusiowania" łukaszka, serce rośnie prawda? :) Solska - kupę lat! Na szczęście Krzysiowi nic poważnego się nie stało, ale w tych nerwach pierwsze co pomyślałam, żeby jechać z nim na pogotowie...dziś siniaki ledwie znać, jestem zdziwiona, że tak szybko mu się to goi, ale to dowód na to, że to były tylko powierzchowne zadrapania, a nie mocne stłuczenie. Duuużo zdrówka dla twoich dzieciaczków! Kochane...resztę ściskam mocno i uciekam, bo oczy mi się kleją. Spokojnej nocki. papa
  10. Witajcie Ciocie :) Melduję się od rodziców :) Intensywny weekend za nami i intensywny tydzień przed nami :) W sobotę zaliczyłam spotkanie klasowe i pierwszy raz od niepamiętnych czasów potańczyłam, wybawiłam się, lekko wstawiłam ;) i wyśmiałam do rozpuku - było fantastycznie :) Wszyscy zadowoleni z imprezy bo na prawdę się udała :) Powspominaliśmy, o wesoło było bardzo :) W niedzielę komunia. Nie było najgorzej chociaż Krzyś miał humor średni, trochę się nagimnastykowaliśmy, ale jakoś uszło. Wszystko dlatego, że niestety mieliśmy niemiły wypadek w niedzielę rano :O Krzyś spadł ze schodów :( Byłam przekonana, że jak rodzice wychodzili to zamknęli drzwi wejściowe- mój błąd bo tego nie sprawdziłam...niestety drzwi nie były zamknięte, ja byłam zajęta szykowaniem obiadku dla małego, a Krzyś niestety postanowił wyjść z domu i runął ze schodów. Byłam roztrzęsiona.... Na szczęście nic się nie stało bo dorobił się tylko guza na czole i kilku zadrapań. W ogóle doszłam do wniosku, że nie mógł spać z całych schodów, bo nie miał żadnych obrażeń na ciałku, żadnego siniaka, ani zadrapania, tylko na główce, zatem domniemuję, że spadł z ostatniego schodka, albo z dwóch.....Co świadczy o tym, że raczej sam pokonał większość schodów i to mu się chwali ;) Dziś obrażenia wyglądają dużo lepiej - nie jest tragicznie - uf! Imprezka komunijna też sympatyczna- wszystko miło i dzieciaki zadowolone :) Dziś zostałam sama z Krzysiem, tatuś rano nam się spakował i wrócił do domku. Krzyś powoli z dziadkami się oswaja. Idealnie nie jest, ale są postępy i wszystko jest na dobrej drodze :) Dziś była już zabawa z dziadkiem i wspólne jedzenie buły, nawet wyrwałam się na pół godziny do siostry i mały został i nie było problemu. On ma tyle miejsc do zwiedzania, tyle zakamarków w domu, że ma co robić :) Zaliczyliśmy dziś też długi spacer, bo wybrałam się z nim na zakupy, po drodze zaliczyliśmy wypasiony plac zabaw, gdzie Krzyś dostał kociokwiku na widok dzieciaków i licznych atrakcji, wybiegał się, wybawił i cały był w skowronkach :) Na drzemkę to dosłownie padł :) I ja też jestem zmęczona, bo zmiana powietrza swoje robi ;) Zatem wskakuję pod prysznic i odpływam :) postaram się odnieść jutro, ale ciężko mi bardzo w ciągu dnia siąść do kompa, bo tu mamy zupełnie inny rytm dnia. Większość dnia spędza się na podwórku, poza domem...no w ogóle inne życie- nie to co w bloku :) Zatem jak się uda to wpadnę jutro. Tymczasem odmeldowuję się i życzę wszystkim spokojnej nocy :) Do sklikania :)
  11. Dzień dobry u nas właśnie burza przechodzi -upff troszkę się ochłodziło. Krzysiak śpi, a ja szybko klikam i zaraz zabieram się za porządki w łazience. U nas dziś ranek był pod znakiem marudy. Widzę, że upał drażniąco działa na Krzysia bo wyjścia na dwór mało co interesują, trochę pobiega, ale zaraz chce na ręce i marudzi. Zdecydowanie lepiej czuje się w domu. Zatem teraz spacery są dość krótkie bo bez humorku niestety. Trochę mnie niepokoi fakt, że mały znowu mi trochę pokasłuje. W nocy trochę pokasływał, od rana też mu się zdarzyło...mam nadzieję, że mi się znowu nie rozchoruje. W razie czego wezmę ze sobą wszystkie dokumenty, żeby jak coś to pójść do lekarza jak będziemy u rodziców. Dziewczyny, trochę poczytałam na temat rozwoju 1.5 rocznego dziecka no i z tego co wyczytałam to nie mam się co martwić ;) Bo w tym wieku przede wszystkim dziecko doskonali umiejętności motoryczne, czyli rozwój ruchowy, uczy się biegać, wspinać i chodzić do tyłu. My te umiejętności mamy opanowane już od 3 miesięcy, teraz uciekanie się włączyło. Jak czytałam jeden artykuł no to jakbym widziała swoje dziecko, punkt po punkcie pani opisywała mojego Krzysia hihi ;) No tylko mowy brak..Pokazywanie paluszkiem też nie jest istotne, dziecko na tym etapie powinno potrafić wskazać coś, może to być pokazanie palcem, ale też wzięcie do ręki, albo podejście do danej rzeczy, kontakt wzrokowy. Generalnie chodzi o to, żeby było widać, że dziecko rozumie o co pytamy czy prosimy. Ważny jest kontakt wzrokowy, czy dziecko patrzy na rodzica kiedy coś do niego mówi, reaguje na różne sytuacje, ożywia się, odbiera intencje. To wszystko u nas jest - zatem trochę się uspokoiłam. Na gadanie tylko musimy poczekać :) Madzialińska - powiem Ci, że przynajmniej paniom z pracy dałaś coś do myślenia ;) Nie przejmuj się baby zawsze będą plotkować ;) A nawet gdybyś była w ciąży to co? Jakaś tragedia czy co? :) Jak będziecie w Kozienicach to daj znać :) pora popołudniowa by nam nawet lepiej odpowiadała bo Krzyś zazwyczaj śpi od 13 do 16. Tylko ja tam będę niezmotoryzowana i jedyny problem to byłby taki, że do basenu mamy dość daleko i nie wiem czy by mi Krzyś taki spacer zniósł... No ale jak coś to będziemy kombinować :) Zawsze możecie wpaść nad jezioro - bo my tam mamy bliziutko, a plac zabaw tam jakiś jest i sporo fajnych miejsc do spacerowania z dziećmi :) Za fotki Zuzi dziękuje- rośnie pannica niesamowicie :) Włoski jej się kręcą - słodkość :) Powodzenia na szczepieniu! M-M- gratuluję zakupu auta :) Agulinia - tak ja też myślę, że pizza to nie jest jedzenie dla dzieci, a zwłaszcza po tym jak ja odchorowałam ostatnią pizze. Krzysiek dostanie pizze jak dorośnie hhehe i sam sobie kupi ;) Historia z ginem przednia :) Prawda jest taka, że lekarz też sobie może gdybać kiedy doszło do zapłodnienia, a tym bardziej aparatura mu tego nie potwierdzi :) ale co tam, pacjentki powkurzać można ;) Listku - mój Krzyś też na nocniku nie usiądzie, ale sika na stojąco i to za każdym razem kiedy podstawię nocnik. On już wie o co kaman i nawet jak mu się nie chce sikać, to będzie się wzdymał i puści choćby 2 krople :) Zwykle przy tym idzie seria bąków i ja mam polew, ale dziecko swoją powinność wykona mimo wszystko :) A te nocniki to jak widzę, wszystkie dzieci w pupy parzą :) ehh nie wiem jak nam przyjdzie nauka robienia kupek ;) Uciekam. Dziś mam jeszcze fryzjera i 3 godziny na fotelu mnie czekają, a jutro wielkie pakowanie i wyjazd. ehhh oby Krzysiak to jakoś przeżył :) Pozdrawiam :)
  12. Hejka Dzięki dziewczyny za opitolenie ;) No ale Wam łatwo mnie pocieszać, bo Wasze dzieci robią postępy....a ja się martwię :O Krzyś niby robi postępy, ale to wciąż nie są jakieś mocno widoczne rzeczy...pozostaje mi na razie czekać.... Listku - daj spokój, za 200 zł to nie ma najmniejszego sensu wracać do pracy i na dodatek do takiej której się nie cierpi :O Zatem z czystym sumieniem odpuść sobie :) Agulinko- na pewno to zęby Wam tak namieszały, biedny Szymuś, był bardzo osłabiony :( Ale na szczęście macie to za sobą i mam nadzieję, że już się nie powtórzy. Ahh niech powychodzą te zębiszcza wszystkim to może w końcu każda z nas trochę odetchnie.. Martasku - ooo pomyliłaś się bo w książeczkowych sprawach to z pewnością Malina od Krzyśka jest bystrzejsza, ale ona jest w ogóle poza rankingiem porównawczym bo to mały geniusz ;) To prawda, że dzieci często zapominają słówek, których się nauczyły - to normalne, ale tu nie chodzi o to...u Was jakieś próby były..u nas absolutnie nie :O Natalie - cieszę się, że u Was wszystko dobrze :) Posiniaczeni to i my jesteśmy z każdej strony - teraz taki czas ;) uściski dla Was :) Gawit - to jasne, że dzieci nie zawsze robią to co im się każe albo prosi - wszystko zależy od humorku ;) ale mi chodzi o kwestię umiejętności, których Krzyś póki co nie posiada. Michaa - u nas to była cała masa różnych "trików", które robił Krzyś i to mu przechodziło i mam nadzieję, że to machanie rączkami też mu przejdzie. Wcześniej jak się ekscytował to robił supermena, podnosił zaciśnięte piąstki do góry, albo kucał i chwytał się za tyłek, no masa różnych zachowań. Albo robił dziwne minki, zaciskał zęby..oj było tego już nawet nie wszystko pamiętam, może ten typ tak ma? Agulinia - powodzenia na szczepieniu :) A my powoli szykujemy się do wyjazdu na weekend. Ja w sobotę mam zjazd z okazji 10-lecia matury i spotkanie z klasą, a w niedzielę komunia. No i postanowiłam, że zostanę z Krzysiem u rodziców na tydzień. T ma drugą zmianę w przyszłym tygodniu, więc odpada mi aerobik i każde inne wyjście no i chyba to ostatni dzwonek, żeby się na trochę z domu wyrwać. Jestem ciekawa jak Krzyś te wakacje zniesie, no ale umówiłam się z tatą, że jak będzie tragicznie to nas do domu zawiezie :) Mi się przyda zmiana otoczenia, choć na odpoczynek nie liczę bo pewnie wrócę zmęczona na maxa, ale może Krzysiek trochę z dziadkami się zaprzyjaźni..oby.
  13. Deseo - dzięki za opitol ;) No ja mam nadzieję, że u nas to tylko kwestia czasu, ale nie ukrywam, że miałam nadzieję, że coś się ruszy po skończeniu 18 miesiąca...niestety, nadal większych postępów nie ma. Krzyś jak coś chce to wyciąga rączki, ale niczego nie pokaże. Chociaż jak spytam "gdzie jest jeż?" to szuka w stercie książek książeczkę z jeżem na okładce, ale palcem tego jeża już nie pokaże. I macha tymi rączkami i też wydaje różne dziwne dźwięki. Teletubisie nadal są na topie i też myślałam, żeby zacząć już wprowadzać nowe inne bajki, mały podłapał Domisie, bo ja mu puszczam płytę z piosenkami z tej bajki i bardzo lubi słuchać i w czwartki są Domisie na TVP1 i młody ogląda :) Poszukam tego Elma i zobaczymy :) Bo chyba nasze chłopaki mają podobne gusta bo do dziś Baby Lili "halo dziadek" jest u nas na topie :) Mowy u nas nie ma, Krzysiek wszystko rozumie, ale nic nie powtarza. Wyrywają się mu sylaby, ale też nie za często. Robi "bruuum" "mam" "mem" i to by było na tyle :O A z ząbkami macie szachownicę ;) u nas zawsze parami wychodziły a nawet czwórkami ;)
  14. Dzień dobry :) U nas dziś całkiem przyjemna pogoda, troszkę się ochłodziło i chmurki na niebie się zbierają. Byłam pewna, że w nocy będzie burza, skoro Deseo pisała, że u nich była (i u moich rodziców też ;) ) ale niestety, nas ominęło....a przydałoby się trochę deszczu, żeby powietrze oczyścić. Madzialińska- witaj w klubie :) Mój Krzyś zachowuje się identycznie jak Zuza- jak coś jest nie po jego myśli. A niecierpliwy jest bardzo. Najbardziej to widać jak wybieramy się na dwór. Jak już wyczai, że ja się kręcę, szykuje picie i nas do wyjścia to już stoi pod drzwiami, chce je otwierać i głośno alarmuje, że chce wyjść. I nie ważne, że jeszcze trzeba zmienić pieluchę, założyć buty....nieee...uspakaja się dopiero na klatce, a ja wtedy mogę spokojnie mu czapkę założyć, bo w mieszkaniu nie ma takiej opcji. A już nie daj Boże, żebym się do domu wróciła po coś, to rykowisko odstawia...ehh. Na dworze też pokazuje swoje "ja". On teraz chodzi i liczy samochody na parkingu, każdy musi dotknąć, za hak poszarpać no i koła...to jego miłość, wkłada tam łapki w kołpaki i majstruje. Masakra, upierdzielony zaraz jest cały i jak mu nie pozwolę grzebać w syfie to ucieka mi wściekły- a skubany jest taki szybki, że ja muszę mieć niezły zryw, żeby go dogonić ;) Zaraz się boję, że się wyglebi na betonie i pozdziera sobie wszystko....no jest kołowrotek ;) U nas też 3 w natarciu, nawet gryzie rączki od rowerka na spacerze... Deseo - cieszę się, że kropeczka z serduszkiem obecna :D no i w drugiej ciąży zazwyczaj brzuszek wcześniej się zaokrągla bo właśnie mięśnie brzucha już są rozciągnięte :) A jak u Was sytuacja z zębami? Ile Adaś ma ząbków? Co do leków....to generalnie błyskawicznie nam pomogło połączenie inhalacji z Berodualu plus Flegamina ;) Po jednej dawce Flegaminy praktycznie już kaszel ustał. Wcześniej dawałam małemu Mucosolvan i nie było żadnej reakcji poza odruchami wymiotnymi, bo on jest w smaku tragiczny :O No i niby leki na to samo, a widać, że jedno pomogło a drugie nie. Inhalacji już nie robimy, ale Flegaminę będę dawać jeszcze 2 dni bo jeszcze nam się wydzielina w gardle zbiera - na szczęście z dnia na dzień jest jej mniej. Gawit - cieszę się, że podróż Wam minęła spokojnie i że jesteś zadowolona :) No i widzisz mój Krzysiek psy uwielbia i ja muszę mocno go pilnować, bo on leci do każdego psa i najchętniej to by go wyprzytulał zaraz. Wczoraj miał radochę bo dorwał labradorkę sąsiadki - ona jest strasznie przyjaznym psem i był brecht na całe osiedle bo Lulu go całego - dosłownie- wylizała, a Krzysiek dostawał spazmów radości :) A w ogóle to ostatnio mam mały zgryz, bo zastanawiam się czy aby z moim dzieckiem jest wszystko ok. Krzyś od jakiegoś czasu jak się ekscytuje to macha rączkami, obiema na raz jakby robił papa. I to zachowania powtarza się bardzo często, jak widzi dzieci w piaskownicy to biegnie do nich, podchodzi i macha rączkami i wydaje okrzyki ekscytacji, czy jak widzi jadący samochód, czy np zobaczy coś co mu się podoba....Zastanawiam się czy takie zachowanie jest "zdrowe" bo nie zauważyłam, żeby dzieci tak robiły. A on podchodzi do ludzi czy dzieci i tak macha, a inni nie wiedzą o co chodzi i patrzą się na niego ze zdziwieniem. Nie wiem, może dlatego że nie mówi to ma taki rodzaj ekspresji....trochę to dziwne. I martwi mnie trochę to, że on nic nie pokazuje. Nie pokaże gdzie jest oko, czy nie wskaże co jest w książeczce ( za to jak opowiadam bajkę to bierze właściwą książeczkę właśnie z tą bajką) Wszystkie dzieci to robią, a on nie...Jak go coś interesuje to potrafi pokazać, że coś chce i dla mnie to sygnały zrozumiałe, ale nie okazuje nic za pomocą gestów. Nie wiem, albo ma po prostu taki tok rozwojowy, albo coś jest nie tak. Pewnie bym tego nie zauważyła gdybyśmy nie mieli styczności z innymi dziećmi, a tak to ja widzę i obserwuję, że krzys nie robi tego co inne dzieci. Do tej pory nie chce mi przynosić tego o co proszę, nie zrobi "daj", ale jak powiem "gdzie jest miś" to pobiegnie do misia i się nim bawi. Nie wiem może szukam dziury w całym, ale jest trochę rzeczy które mnie niepokoją.... Jeśli uważacie, że robię z igły widły to mnie proszę opitolić ;)
  15. Hejka! Upfff wreszcie dorwałam się do komputera :) Cały weekend mąż zajmował i mi bronił dostępu, ale chyba dobrze mi to zrobiło, bo wreszcie jakiś zapał do pisania mnie ogarnął :) U nas powoli, powoli do przodu. Krzyś zdrowieje- chociaż w sobotę byłam zdolna z nim iść jednak do lekarza bo jego kaszel mocno mnie niepokoił. Podczas snu i po przebudzeniu miał takie serie kaszlowe, że aż mi było go szkoda. No ale niestety w sobotę żadna pani doktor nas nie przyjęła, no więc po zaczerpnięciu informacji, co może mojemu dziecku pomóc na kaszel wybraliśmy się do apteki i na szczęście wkrótce potem była duża poprawa :) I ulga ;) Bo byłam przekonana, że dziś z samego rana polecimy do naszej pediatry i wyjdziemy z antybiotykiem. No ale na szczęście jest już dużo lepiej, chociaż Krzysiek jeszcze zupełnie zdrowy nie jest. U nas w ogóle dzieciaczki na osiedlu mocno się pochorowały, chyba jakiś wirus szaleje, bo wczoraj mi sąsiadki mówiły, że u nich też chorowanie w domu :O Ale ja się nie dziwię, bo na prawdę pogoda w zeszłym tygodniu u nas była zdradliwa. Poza tym weekend minął nam w miarę spokojnie....poza tym, że w sobotę zaliczyłam bardzo mocny ból brzucha po zjedzeniu pizzy :O Myśleliśmy już, że na pogotowiu wylądujemy, bo bolało mnie bardzo mocno i do tego leki nie pomagały, a raczej pomogły na 15 minut...ale na szczęście po drugiej dawce nospy i apapu przeszło. Tak się załatwiłam w naszą 6 rocznicę ślubu :O Stwierdziliśmy, że zrobimy sobie małe święto i zamówimy na obiad pizze, to potem to mocno odchorowałam - masakra :O Ale ja podejrzewam, że coś jest na rzeczy, bo miewam takie bóle brzucha co jakiś czas - tyle, że ten był najsilniejszy do tej pory....podejrzewam, że winowajcą są kamienie w woreczku żółciowym :O Jak byłam w ciąży z Krzysiem to przy jednym badaniu usg pani doktor mi powiedziała, że widzi kamyki, ale tym się trzeba zająć po ciąży....no i po ciąży chyba te kamyki dają znać o swoim istnieniu :O Będę musiała się tym zająć w najbliższym czasie... Agulinia, Listek - jestem w szoku, że Wasze dzieci jedzą pizze :) Ja po tej mojej sobotniej historii to Krzyśkowi jeszcze długo pizzy nie dam do spróbowania, no chyba że zrobię sama, ale kupnej na bank nie dostanie ;) Listku - dziękuję za śliczne fotki Emilki :) Pięknie! A przedostatnia fotka na której Emi niby wącha kwiatek - to jakbym Krzyśka widziała, on takie miny strzela co chwilę ;) Ahh, żeby mój ancymonek chciał tak chwile ustać wśród kwiatków ;) Agulinia - cieszę się, że wojaże zaliczasz do udanych :) Tatuś z Maliną się sprawili i nie musiałaś się o nic martwić - brawo :) Teraz tylko trochę jeszcze kołowrotku w pracy i niedługo macie zasłużone i wymarzone wakacje i odpoczynek :) Martasku - Tobie życzę powodzenia na kursie, wiem, że to stresujące, ale mam nadzieję, że wszystko skończy się zdanym egzaminem :) Sroczko - dziekuję za filmik z Łukaszkiem w roli głównej :) Ci prawda otworzył mi się bez głosu i nie miałam okazji posłuchać gadania Łukiego, ale za to już wiem, że masz kręciołka pospolitego :) Żywioł i energia :) Mój Krzysiek też w miejscu nie usiedzi i wszystko na placu zabaw jest jego, chociaż my niestety nie mamy takiego fajnego placu - bo nasz jest rodem z czasu PRL-u :O Michaa- no to już mieszkacie na swoim? :) Super :) Przypominam, że miałaś nam fotki podesłać po przeprowadzce ;) Olga widać z nianią się spisuje :) Co do okna w pracy - to wg mnie to masakra, siedzieć w pomieszczeniu pozbawionym światła dziennego....I jak Agulinia pisze- zwłaszcza z Twoimi problemami z oczami - zawalcz więc o swoje prawa. Powodzenia! Gawit - szczęśliwej podróży z Niemiec! Agulinko - Wy pewnie wypad na działeczkę mieliście udany ? :) Deseo - te nasze chłopaki to się chyba zgrywają w chorowaniu, bo obaj na wiosnę i teraz zaliczyli krtań :O Mam wrażenie, że jak coś już dziecko złapie to potem to lubi wracać...chyba już będą podatni na tego wirusa :O Życzę ci lepszego samopoczucia- ja miałam mdłości równo do 12 tygodnia, może więc i Tobie już niedługo wszystko minie :) Trzymaj się nadziei :) Uciekam bo trzeba się wziąć za coś w domu. Pogoda póki co wakacyjna, zatem korzystamy..i szukamy cieniu na spacerach ;) Do miłego
  16. Hej, Sorki dziewczyny, ale ostatnio zupełnie brakuje mi weny do pisania.....ale widzę, że ogólnie postów jest mało, chyba pogoda wszystkich nie zachęca do pisania. U nas jest jako tako. Krzyś powoli dochodzi do zdrowia, kataru już nie ma - co jest dla mnie szokiem, bo gilki mu leciały tylko przez jedną dobę, potem nagle wsiąkły, ale mały ma wydzielinę w gardle i ją odchrząkuje co jakiś czas. Głosik jeszcze trochę zmieniony i w ogóle mam wrażenie, że on złapał to samo co ostatnio bo objawy identyczne. Inhalujemy się, dziś mu też zrobiłam inhalacje z Berodualem bo zaczął pokasływać....no mam nadzieję, że jakoś się wywiniemy. Śpi dobrze, apetyt ma w miarę, wczoraj był upierdliwy, ale dziś i humor mu dopisuje....tak więc jeszcze się kurujemy...no ale mam wielką nadzieję, że za 2-3 dni będzie po problemie. Oby tak było. Uciekam bo zaraz obiadek trzeba przyszykować. Pogoda piękna - gorąco jak diabli- czego nie znoszę i dlatego my wypełzamy z domu popołudniami i wieczorami :) Pozdrowionka
  17. Hej ehhh u nas niestety problemy :( Krzyś jest chory, myślę, że to ciąg dalszy reakcji poszczepiennych :( Już poprzednia nocka była trochę niespokojna i przez myśl mi przemokło czy czasem coś się nie wydarzy i jednak intuicja mnie nie myliła. Wczoraj Krzysiak po drzemce wstał z katarem. A jak widzę katar no to wiem, że niestety ale najbliższe 2 tygodnie mamy z głowy :O Zatem cały arsenał domowych leków zastosowałam na noc i nocka była z dwoma pobudkami, ale bez tragedii....ale niestety dziś rano temperatura małemu skoczyła do 37.9. Dałam mu syrop i temp spadła ale mały jest osłabiony no i katar...widać, że jest chory :( Na razie czekamy, nie idę z nim do lekarza, ale sądzę, że ta temp będzie mu wracać i pewnie jutro się wybierzmy. Chyba ta szczepionka tak go osłabiła, że złapał wirusa, albo po prostu to reakcja poszczepienna jeszcze. Ehhh nie dość, że tą nóżkę miał taką spuchniętą to i jeszcze teraz to... żadnej szczepionki jeszcze tak nie odchorował :O Paluszki do buzi też pcha, wiec to mogą być też zęby...no ale cóż, czekamy na rozwój wydarzeń. Wybaczcie, ale nie odniosę się, bo jestem tak rozwalona tym wszystkim ehhhh, do tego jesteśmy do jutra sami, bo T ma służbę. Zdołowana jestem :(
  18. Dzień dobry poniedziałkowo :) Od razu zaznaczam, że napiszę tyle ile dam radę, bo Krzyś od rana ma speeda i strasznie rozrabia ;) Weekend minął nam bardzo szybko i sympatycznie. Czasu na posiedzenie przy kompie nie było ani krzty ;) W sobotę miałam troszkę luzu, bo zostawiłam chłopaków a sama wybrałam się do oddalonego od nas o 50 km miasteczka w celu zakupów ciuchowych dla Krzysia. Ręce mi opadły kiedy w piątek robiłam porządek w jego szafie, bo wyrósł z większości rzeczy i chciał nie chciał, trzeba było coś wykombinować. Zasięgnęłam więc języka i za namową sąsiadki wybrałam się do Tesco. Wycieczka była boska - jakże miło było sobie pojechać, bez pośpiechu, bez ganiania za dzieckiem, na luzie - ehhh, super :) I zakupy też udało mi się boskie zrobić bo trafiłam w tym Tesco na 30% przecenę większości ubranek i tak zrobiłam Krzysiakowi zapas koszulek, spodenek i skarpetek. Strasznie zadowolona jestem z tych zakupów :) Przy okazji trochę odsapnęłam :) W niedzielę natomiast przyjechali do nas moi Rodzice. Przywieźli nam świeżutkie mięsko i tony zapasów mam w zamrażalce - super :) Ale z czego cieszę się najbardziej? Że mój Krzysiak wreszcie zachował się jak należy! I owszem na początku mocno mu nie pasowało towarzystwo dziadków w domu, ale po godzinie oswoił się i dziecka nie było :) Normalnie kamień z serca, bo już myślałam, że on nigdy ich nie zaakceptuje. Tak więc powoli, powoli dziecko mi się zmienia na lepsze - bardzo się z tego powodu cieszę :) Poza tym w piątek mieliśmy troszkę nerwów, bo niestety ale nóżka Krzysia po szczepieniu wyglądała fatalnie :( Wystraszyłam się, bo opuchlizna była bardzo duża, praktycznie jedno udo było większe od drugiego o 2 razy. Zadzwoniłam więc do przychodni, żeby zapytać co mamy robić, czy iść do lekarza czy co...Trafiłam akurat na tą pielęgniarkę, która robiła Krzysiowi szczepionkę i ona mi powiedziała, że niestety tak może się zdarzyć, że im dziecko większe tak może zareagować na szczepionkę- po prostu zrobił mu się stan zapalny w mięśniu, po szczepionce.. Poleciła mi robienie okładów z sody oczyszczonej i że póki nie ma gorączki, to żeby nie panikować, ale jeśli to mu nie zejdzie do poniedziałku to mamy przyjść od lekarza. Tak więc szybko kupiłam tą sodę i robiliśmy okłady. Na szczęście w sobotę była już poprawa, a wczoraj opuchlizna zupełnie zeszła. Dziś jest już wszystko ok, kolor skóry jeszcze nie wrócił do normy, ale obrzęku nie ma. Uff, całe szczęście. Krzyś zniósł to dzielnie bo cały czas miał humor wyśmienity i nic sobie z tego nie robił :) A dziś bierzemy się z Krzysiem za pranie, bo mamy całe stosy, pogoda widzę dopisuje, wiec na pewno zaliczyły dłuższy spacer :) Póki co tyle, mały mnie ciągnie za rękę, więc trzeba iść do zabawek :) Wpadnę potem. Narazie :)
  19. Dzień dobry :) Skoro już mówicie o prezentach na dzień matki, to ja wczoraj dostałam od Krzysia jego dobry humor :D I z tego jestem najbardziej zadowolona :) A tak pół żartem, to w tamtym roku dostałam od Krzysia stokrotki, a w tym roku niestety prezentu nie było, tatuś stwierdził, że mogę mu za to obciąć kieszonkowe :P U nas w sumie ok. Wczoraj dzionek minął nam bez większych atrakcji. Poza tym, że Krzyś był trochę bardziej zmęczony niż zwykle to nic się nie działo. Zaliczyliśmy fryzjera, tatuś się uparł, że możemy zaryzykować no i tym razem obyło się bez scen. Pani maszynką Krzysia objechała- jest zrobiony na rekruta :) Nocka była spokojniutka. Temperatury nie ma i wszystko jest ok, poza tym, że mamy odczyn na skórze i to bardzo brzydki:( Nóżka spuchła dość mocno i małemu zrobiła się duża czerwona plama, która jest twarda i gorąca. Tak już mieliśmy chyba na 3 szczepieniu Infanrixem, więc nie panikuje. Smarujemy się alkacetem i powinno za 2 dni zejść. Krzyś reaguje jak go tam dotykam, ale sam się maca bez problemu, nie jest marudny ani płaczliwy, więc na razie na spokojnie. Chciałam mu okłady z octu zrobić, ale niestety nie jest to realne, mały nie daje, a jak już mu zawiązałam okład na nodze to zaraz go zdjął. Więc żel na razie musi wystarczyć. Może podczas drzemki zdołam mu okład jakoś zawinąć bandażem elastycznym. teraz mały układa się do drzemki a ja czekam jak zaśnie i biorę się za sprzątanie, żeby jutro mieć już z głowy :) Wybaczcie, że się nie odniosę, ale mam jeszcze kilka rzeczy do zrobienia na kompie, a czas mnie trochę nagli. Póki co żegnam się i może uda mi się jeszcze jakoś wpaść. Papa
  20. No tak dzisiaj nasze święto Mamusie :) Wszystkiego naj naj, przede wszystkim radości z naszych pociech :D Krzyś o 11.30 poszedł spać, strasznie wcześnie jak na niego. Co prawda wstał chwile po 6 rano, humor mu dopisywał, pięknie zjadł obiadek, potem pojechaliśmy do sklepu na zakupy i też bez problemu. Po powrocie chciałam w domu tylko zostawić zakupy i z nim wyjść na spacer, ale jak go przewijałam to dał mi do zrozumienia, że chce do łóżeczka, no więc dałam mu pić i zasnął bardzo szybko. Chyba jednak szczepionka coś tu zadziałała.... Gorączki póki co nie ma, temperatura w normie, humor też, apetyt o dziwo też. Nóżka jedynie zaogniona i jestem pewna, że odczyn będzie. Smaruję go alkacetem, ale boli go ta nóżka i bardzo się tam dotknąć nie daje... No zobaczymy co będzie dalej. Póki co śpi jak aniołek :) Tak więc ja zabieram się za obiadek. Listku - dziękuję za informacje tak to Pnemo23 i myślę, że się zaszczepimy po 2 roku życia. O ile dostaniemy szczepionkę ;) A Emilce życzę, żeby szybciutko przestała gorączkować, biedna jest, że tak na te szczepienia reaguje - co prawda to zdrowy objaw, ale szkoda dzieciaczka. Buziale dla Was
  21. Hejka! Wpadam z rana bo potem ruszamy z Krzysiem na zakupy i pewnie nie będzie kiedy poklikać ;) Szczepienia mamy zaliczone! Armagedonu nie było- czego byłam niemalże pewna, ale gdyby nie teletubisie w telefonie to byłoby wycie na cały powiat ;) Trochę nam się wczoraj zeszło, bo dzieci do bilansów było sporo, a nikt nas nie przepuścił:O No ale Krzysiek znalazł sobie kumpla o 3 lata starszego i razem biegali po korytarzu w przychodni i tak hałasowali, że było mi wstyd, ale nijak nie było można ich rozdzielić ;) Szczepienie poszło błyskawicznie, pani piguła - mruk pierwszej kategorii- niemiła jak cholera, ale za to tak sprawnie robi te szczepienia, że młody nawet nie pisnął ;) Pediatra do Krzyśka nie ma zastrzeżeń, pochwaliła, że kardiolog zaliczony i że jest wszystko w porządku i zaprosiła nas w listopadzie na bilans 2 latka. Jeszcze rozmawiałyśmy na temat dodatkowych szczepień i potwierdziła, że Prevenar ma szczepy amerykańskie, ale wyjaśniła mi to w ten sposób (nie odpowiadając w gruncie rzeczy na moje pytanie), że to sprawdzona szczepionka, dobrze przyswajalna i w Polsce w szerokiej skali wykorzystywana. Ja chcę Krzysia zaszczepić na pneumokoki przed przedszkolem to powiedziała, że po 2 roku życia możemy go zaszczepić - tu podała nazwę ale nie pamiętam dokładnie - coś na p i 23 ;) i że ta szczepionka zawiera szczepy europejskie... I pewnie się zaszczepimy :) Martasku - gratulacje dla siostry :) I nie powiem, pocieszyłaś mnie, że u Was te 3 łagodniej wychodzą - ja się łudzę, że może i u nas nie będzie tak źle ;) Listku - ja też chcę Krzysia szczepić na pneumo przed przedszkolem bo właśnie ucho i gardło jest najbardziej narażone, poza tym wiadomo, że coś zacznie łapać, zawsze lepiej, żeby miał przeciwciała, bo nawet jeśli złapie to mniej odchoruje. A co do szczepionek to ciągle toczą się dyskusję i nadal zdania są mocno podzielone zarówno wśród lekarzy jak i matek...chyba nigdy nie będzie tak, że w tym temacie powstaje jedno wspólne stanowisko. Na pewno jest tak, że jest pewna grupa dzieci, która nie może być szczepiona, ale to zwykle wychodzi na jaw po szczepieniu kiedy pojawiają się reakcje niepożądane. Moja sąsiadka która ma rocznego synka twierdzi, że po szczepieniach mały dostał AZS i alergii, potwierdziła to jej jakaś lekarka, ale zwolnieni ze szczepień oficjalnie nie są, ale ona już zadeklarowała, że na pewno nie będą się szczepić na MMR. Fakt faktem, jak opowiadała to by się fakty zgadzały, a dzieciaczek faktycznie ma buzię oszpeconą - jeszcze nigdy takiego dziecka nie widziałam :( Deseo - wszystko co pisałam to oczywiście pisałam z własnej perspektywy, wiadomo, że każdy z nas ma inną sytuację życiową :) Tobie na pewno było łatwiej podjąć decyzję, bo nie siedziałaś z Adasiem 1.5 roku sama w domu, tylko poszłaś do pracy, jakby nie było - odsapnęłaś i nabrałaś zdrowego dystansu do macierzyństwa. Ja w pewnym momencie u Krzysia widziałam objawy autyzmu- więc sama widzisz, jak ta codzienność, monotonia i zmęczenie może wpływać na jasność umysłu matki ;) Poza tym macie odpowiednie warunki, sprawdzoną już nianię, dla Adasia żłobek- ja takich wyjść awaryjnych póki co nie mam :) Tak więc w ogóle nie ma co porównywać :) A drugie dziecko zawsze jest "łatwiejsze" bo po prostu, ma się już doświadczenie i odporność na trudy po pierwszym ;) I zawsze jest łatwiej :) Gawit - cieszę się, że z Tysią wszystko OK :) I super, że doceniasz czas spędzony z Martynką :) Teraz kończę, czekam jak Krzyś zje obiadek i mykamy na miasto. Mam nadzieję że po tym szczepieniu nic się nie będzie działo, chociaż myślę, że będzie odczyn poszczepienny na skórze bo już trochę miejsce wkłucia jest spuchnięte i zaczerwienione i bolesne, bo Krzysiak reaguje na dotyk. No ale zobaczymy, byle by gorączki nie było. MIłego dnia. papa
  22. hejka Dziewczyny jak się mieszka w takim ciemnogrodzie gdzie ja to właśnie ma się takie problemy ze szczepionką :O Udało mi się załatwić tą szczepionkę po znajomości - skandal normalnie..No ale gdyby nie znajoma T, która ma aptekę to pewnie odłożylibyśmy to szczepienie na nie wiadomo kiedy... Dowiedziałam się, że na dany region oni mają jakieś symulacje ilościowe i dlatego czasami może brakować - nie wnikam już w to, dla mnie to i tak jest wszystko nie tak jak powinno :O Zatem dziś idziemy się kuć, popołudniem jak T wróci z pracy bo sama nie ryzykuje. Po ostatnim szczepieniu i reakcji Krzyśka na lekarzy teraz musi być nas co najmniej dwoje :O I w ogóle mogę już to szczepienie wpisać na straty, bo będę musiała Krzysia wybudzić z drzemki, żeby pojechać do przychodni, a jak moje dziecko jest niedospane to jest nie do życia.. Zatem będzie hardcor. Listku - nie u nas przychodnia nie załatwia takich rzeczy. A szczepienia wszystkie powinny być bezpłatne, ponoć pneumokoki mają wejść do podstawowego kalendarza szczepień i mają być refundowane. Jak będzie? Zobaczymy. A wracając jeszcze do pneumo to wyczytałam gdzieś, że ten prevenar to amerykańska szczepionka, która zawiera takie szczepy przeciwciał wirusów, które w Polsce nie występują i szczepienie tak na prawdę nie ma sensu...ile w tym prawdy? Agulinia - jedź, odwal te wszystkie wycieczki, wystaw stopnie i zaczynaj wakacje :) Odpoczynku widzę brakuje Ci bardzo! I Malinie również, żeby odpoczęła od tych żłobkowych wirusów! Madzialińska - w Bałtowie byłam i polecam :) Dzieciom takie miejsca bardzo się podobają, no chyba że się boją dinozaurów ;) I wiedziałam, że tak zareagujesz odnośnie wywołania do kolejności hihihi;) nie zarzekaj się tak bo jeszcze los spłata Ci figla ;) U nas humor od sasa do lasa, loteria w zasadzie. Z jedzeniem nadal są szopki. Wczoraj było kiepsko, właściwie to zjedzony był tylko obiadek. Kolacji Krzysiak nawet nie tknął a na noc mleka też nie wiele wypił. Czegoś takiego w swoim repertuarze to Krzysiak jeszcze nie miał. Dziś jest lepiej bo i jakieś wafelki udało mi się mu podsunąć i teraz jeszcze bułę zajada. Myślę, że to reakcja na ząbkowanie. Na dole ma dwa guzy w miejscu 3, ale zanim one wykiełkują to pewnie minie 2 miechy:O Piszecie o drugich ciążach...Szczerze podziwiam wszystkie te kobiety, które świadomie decydują się na dziecko jedno po drugim :) I jeszcze jak mają dziecko problemowe...to już całkiem... Ja myślę, że mój Krzysiek nie jest jeszcze taki zły, bo pomijając jazdy z zębami to odkąd skończył pół roku całe noce przesypia, bez jedzenia, pobudek i zabaw w środku nocy. W dzień też daje od siebie odpocząć, ale jak pomyślę, że miałoby się pojawić drugie dziecko...to chyba świadomie bym sobie węzeł na szyję zawiązała ;) Po pierwsze uważam, że nie ma co z życia robić orki. Tak na prawdę teraz odrobinę czuję, że odsapnęłam, bo jakby nie było dziecko coraz bardziej samodzielne się robi, ale w momencie kiedy nie mam pomocy poza mężem, to dla mnie na drugie dziecko jest zdecydowanie za wcześnie. Znajoma ma rocznego bobasa, teraz drugim w ciąży, rodzi w listopadzie. Będzie 1.5 roku różnicy pomiędzy dziećmi. Podziwiam i już się o nią boję, bo dziecko ma nie dość że chorowite to i żadnej nocy nie mają przespanej od urodzenia. Lada moment pojawi się drugie i ja już mam wizje, jak jedno wisi przy jej cycu, a drugie na nodze. Niestety nie ma co się łudzić, że będzie dobrze, bo będzie jej bardzo ciężko, tym bardziej, że pomocy też od nikogo nie mają. No ale cóż....zdecydowali się świadomie, zatem chyba tylko zdrowia można im życzyć :)
  23. Dzień dobry U nas dzionek intensywny. Krzysiak drzemie, ostatnio kładzie się dopiero o 14-stej i śpi jak suseł po czym muszę go budzić z drzemki, żeby wieczorem chodził spać o ludzkiej godzinie. I jak zwykle mamy znowu jazdy ze szczepieniem. Ponownie mam problem z wykupieniem recepty, ponieważ nie ma u nas w mieście szczepionki Infanrix 5w1. Dziś podzwoniłam po aptekach i w większości panie mi powiedziały, że ta szczepionka jest na zamówienie, ale jest problem z jej dostępnością i nie wiadomo, czy sprowadzą. Tak sobie myślę - abstrakcja...nie dość, że człowiek płaci za te szczepionki, które w końcu nie wiadomo czy bardziej pomagają czy bardziej szkodzą, to jeszcze mamy problem z dostępnością. I moje pytanie - po co w takim razie rozszerzany jest ten kalendarz szczepień??? i zachęcanie matek do korzystania najlepiej z programu na 6 kiedy wstrzykuje się całą gamę przeciwciał...jeśli tak to dlaczego koncerny farmaceutycznie nie dbają o dostępność szczepionek? Ale to takie pytania retoryczne... Dziś jeszcze pokręcę się po mieście, ale jeśli nie uda mi się wykupić to po prostu zadzwonię do pediatry i powiem, że szczepienia nie mamy, bo nie ma szczepionki, a ja nie zgodzę się na to, żeby Krzysia teraz zaszczepili tradycyjnymi szczepionkami, kiedy od początku szedł programem 5w1. Dowiedziałam się też, że nic się nie stanie jeśli szczepienie przypominające odwlecze się o 3 miesiące... No nic, zobaczymy jak się sprawy potoczą. W każdym razie ja nie zamierzam ściągać tej szczepionki nie wiadomo skąd. Gawit - oby Martynce nic nie było i mam nadzieję, że się wyleczycie domowymi sposobami :) Algida Śmietankowa- przeprosiny przyjęte :D a wracając do tematu poruszonego przez Ciebie, to powiedzmy, że tylko sprawdzałam Twoją czujność ;) M-M- miło, że wycieczka do zoo była udana :) My musimy się wybrać w końcu z Krzysiem w któryś weekend, też jestem ciekawa jego reakcji :) Gratuluję sprzedaży problemowego auta ;) Co do mówienia...u nas w temacie żadnych postępów i niestety myślę, że jeszcze długo nic się nie wydarzy i prawdopodobnie czeka nas wizyta u logopedy :O Resztę pozdrawiam i uciekam, obiad już na dokończeniu a zaraz zmykam na miasto. No i jeszcze dziś fitness ;) Buziale!
  24. Dobry poniedziałkowo :) Z nowym tygodniem nowe super wieści :D Deseo - gratuluję :) Właściwie uznać można, że żadnych starań nie poczyniliście, tylko wzięliście się do roboty z natychmiastowym efektem ;) szczęściarze ;) Gratuluję raz jeszcze i podziwiam za odwagę :) I jak pisałam kiedyś pierwsza urodziłaś to i pierwsza zaciążyłaś hihi :) A kto był drugi? Zdaje się, że Madzialińska? :P Bo jak to idzie wg naszej starej listy no to co niektóre powinny może już Folik łykać? :P Listku - oj mój Krzysiak też jest teraz taki upierdliwy :O Już daje tak do zrozumienia, że się nudzi, przychodzi i jojczy, potem wiesza mi się na nodze, albo co lepsze, odpycha mnie od kuchni jak stoję i coś gotuję. Potrzebuje teraz interakcji i zabawy z kimś, bo sam owszem zajmie się sobą, ale tylko na chwilkę. I ja też z reguły robię Krzyśkowi taką właśnie gęstą zupę, ale czasami daje mu ziemniaczki z mięskiem gotowanym, zje ale bez entuzjazmu :O A surowe warzywa to już w ogóle zakała... Madzialińska - tak wiem, u nas obiad jest na śniadanie ;) No ale jak Krzyś wstaje to od razu dostaje mleko - to jest pomiędzy 6-7 więc śniadanie ma z głowy :) Poza tym ja z rana zawsze staram się podszykować obiad i mały na tą 10-tą ma świeżutki obiadek gotowy. Jeszcze jeden plus jest taki, że jak gdzieś jedziemy to mały ma obiad już zjedzony w domu, wtedy nie muszę się martwić czy mi coś w terenie zje czy nie, bo obiad ma zaliczony i wiem, że z głodu nie padnie ;) Poza tym w godzinach typowo obiadowych to moje dziecko śpi :) a popołudniem to niestety apetyt mamy marny :O Co do schodów to u nas jest wchodzenie w dwojaki sposób. jeśli mały maszeruje sam to noga do nogi, a jak go prowadzę za rączki to noga za nogą :) Gawit - Trzymam kciuki za Tysię! Daj znać jak u lekarza. Krzysiak zalicza drzemkę więc mam teraz chwilę spokoju. Pogoda u nas jakoś się trzyma, ale deszczyk też popada i czasem zagrzmi. Generalnie to czas spędzamy na dworze, mały gania za dzieciakami, albo grzebie w piasku- jest fajnie :) Dziś jadę po receptę na szczepionkę i w środę chcemy iść się szczepić. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie gładko....a nie jak ostatnio :O Idę pobojowisko zabawkowe uprzątnąć :)
  25. Hejka niedzielnie :) U nas spokojny weekend. Krzyś jeszcze ucina drzemkę a my jesteśmy po obiadku i tylko czekam kiedy Mały się obudzi i lecimy na dwór :) Dziewczyny jak Was czytam co te Wasze dzieci jedzą to stwierdzam, że my jednak mamy ograniczone menu :O Aga odpowiadając na Twoje pytanie - u nas obiad jest z rana ;) ok 10- 10.30 - przed wyjściem na pierwszy spacer. Krzyś wcina wtedy całą michę mixu warzywno mięsnego-już nie robię mu paciai, ale nadal musi mieć wszystko wymieszane, bo oddzielnie ziemniaczki czy mięsko nie wchodzi :O No w każdym razie można uznać, że to takie drugie danie. Potem w południe po spacerze je zazwyczaj bułę i do tego albo jogurt albo deser owocowy. Idzie spać ma 3-4 godziny- ostatnio to standard i jeszcze muszę go budzić. Po spaniu zjada albo kaszę, albo zupę jak w danym dniu coś ugotuję, albo kanapki, albo parówkę czy jajecznicę. I na koniec dnia mleko i to wszystko. Poprawa jest w zupach bo oprócz rosołu zaczął jeść krupnik i ostatnio hitem jest zupa botwinkowa :) Natomiast wszelkie przegryzki typu monte, bakuś, chrupki, wafle, herbatniki, ciasteczka, paluszki odpadają - nie chce. Zresztą z jego budową może to i dobrze :) Ale chciałabym, żeby jadł już jakieś surówki do obiadu - pomidor nie wchodzi, ogórek to samo, marchewka z jabłkiem powoduje odruch wymiotny:O Chyba u nas minie sporo czasu zanim mały zacznie jeść tak na prawdę wszystko. Teraz najchętniej to je bułki. I ilości jedzenia są zmienne, raz się zajada na maxa, na drugi dzień skubnie tylko i tyle. Teraz to zaczyna być normą. Wczoraj zrobił mi zadymę przy obiedzie i wcisnęłam w niego zaledwie pół miseczki, a dziś musiałam jeszcze robić dokładkę. O i tak ;) A i zauważyłam jak Agulinka, że większy apetyt mały ma do południa, dlatego ten obiad daje mu wcześnie, żeby zjadł wszystko, bo po spaniu to już takiego ciągu do jedzenia nie ma ;) Miesiąc w żłobku szybko Wam zleci, potem Malina odpocznie od tych bakteriusów żłobkowych :) Gawit- brawa dla fryzjerki :) Ja też Krzyśkowi ostatnio schodów na robiłam, ale co tam - nie widać bardzo :) W przyszłym tygodniu strzyżenie nr 4 :) Natalie - miło, że o nas pamiętasz mimo nawału pracy i obowiązków :) I łobuzerski czas to chyba nas wszystkich teraz dotyczy :) Teraz uciekam budzić Krzyśka, żebyśmy jeszcze spacer zaliczyli bo pogoda coś się psuje. Aha...z nowości - Krzyś samodzielnie wchodzi po schodach :) Jak ma już dosyć spacerowania to znajduje drogę do domu i sam wchodzi na pierwsze piętro. Przytrzymuje się tylko barierki :) Szkoda ze postępów w mówieniu nie ma ;) Ale widać, jeszcze nie czas - nadal rozwija się sprawnościowo :) Lece. Buziale
×