Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Ejmi

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Ejmi

  1. Gawit - to bardzo miłe z Twojej strony, normalnie aż się zawstydziłam;) Ściskam Cię mocno i przesyłam buziaka:) Nasze forum w ogóle jest wyjątkowe, bo WY jesteście nietuzimkowi. To forum chyba przyciaga dobrych ludzi - tak czuje:) Ja dziś odpoczywam po świętach i leczę się z świątecznego obżarstwa. Dziś na śniadanko mleczko z płatkami, na obiad mięsko kuraka i podwieczorek jogurt z musli, pomiędzy sporo wody i już czuje sie inaczej. Godzinke też przeznaczyłam na ćwiczenia i wiecie co.. ćwiczylo mi się znacznie ciężej niż przed świętami.. ale mam nadzieje że jutro już będzie lepiej.:) Gdzie jest nasza Yasmin???? I reszta - b.ona, ewa, thahluant???? Wieki Was tutaj nie ma! Dziewczyny czekamy na WAS!
  2. Elciu - mojemu ojcu nie da się przetłumaczyć, zawsze musi postawić na swoim, a jeśli ktoś się przeciwstawia to zwyczajnie się obraża. Już nie raz miałam z nim ciche dni, a raczej tygodnie. Ja mam jego charakter no jak się kochjany to się kochamy ale jak zą zgrzyty to i ja nie odpuszczam. Oboje jesteśmy bardzo dumni i honorowi. Dlatego ja wolałam się ewakułować niż doprowadzić do kłotni. On ułozył mi już życiorys po swojemu. Drażni go to ze nie mam pracy, że mogłabym prowadzić firme brata i robić jeszcze tysiąc innych rzeczy. Ja się od tego bronie bo prowadzenie rodzinnej firmy dla naszej rodziny oznacza katastrofe. Nie dogadam się z bratem bo zawsze wcibi swój nos bratowa która mnie zwyczajnie nienawidzi. Brat prowadzi firme ale tylko za kase ojca i on tez w gruncie rzeczy ma guzik do gadania. Ja tego nie chce, bo żadnej decyzji nie mogłabym podjąc sama tylko tato musiałby na wszystko wyrazic zgode, a niech cośby poszło źle no to wtedy dym murowany. Nic nie ożna zrobić bez nerwów na spokojnie tylko zawsze wszystko szybko, strasznie nerwowo. NIe chce tak zyć, nie chce być uzależniona od humory ojca, dlatego ciesze sie że jestem to 200 km od nich, sporo problemów mnie omija. Moniu - każdy ma takie \"rewelacje\" w rodzinie, chyba obie mogłybyśmy książke napisać.:)
  3. Monia - brakowalo mi Ciebie:* Fajnie że jesteś;)
  4. Elciu - kilka miesięcy temu może i ja z chęcią bym została w domu, ale niestety mój tatuś jest dość trudnym człowiekiem i stara się na siłe układać życie swoim dzieciom. Ja bardzo tego nie lubie jak ktoś wtrąca sie w moje zycie, mówi że powinnam zrobić to czy tamto. On chce nas uszczęśliwić na siłe, ułozyć nam życie po swojemu i od jakiegoś czasu non stop o tym gada. Już poprzednim razem wyprowadził mnie w równowagi i teraz czułam, że jakbym została to też byłoby pranie mózgu wiec wolałam uciec z mężem. Teraz zastanawiam się jak mogłam w domu wytrzymać tyle lat bez większych awantur:) Ja bardzo uspokoiłam się przy moim mężu, zupełnie inaczej patrze na życie, nie wściekam się z byle powodu, a u mnie w domu niestety, ojciec wprowadza bardzo nerwową atmosfere i mi to teraz bardzo przeszkadza. Dlatego ewakuacja była wskazana:) Ojc dziś czeka mnie dośc ciezki dzień ,muszę wrócić do ćwiczeń... początki są cieżkie:)
  5. Witajcie:) U nas już po wigiliach. Z samego rana ruszyliśmy do teściowej ( chociaż i tak zaspaliśmy godzinke). Pierwszy raz byłam na wigilii w rodzinie mojego meża i powiem wam, że było.. bardzo drętwo. To generalnie zupełnie inni ludzie niż moja rodzina, tam nie ma bardzo tematów do rozmów wszyscy są tacy milczący aż chwilami jest to niezręczne. Teściowa wyszykowała obiad w miare swoich możliwości, było bardzo skromnie, ale smacznie i w sumie to niczego nie brakowało. Nowością jaką jadłam był kompot z suszonych owoców z kluskami - tam podaje sie to jako zupe. Rodzina męża pochodzi z podlasia więc mają gwarę i troche inne zwyczaje. Zaraz po obiedzie ruszyliśmy w droge. Okazało się że ruch nie był duży i udało nam się w 2.5 godziny ( tak jak planowaliśmy) dojechać do moich rodziców. Oczywiście wszyscy zjechaliśmy się na jedną godzinę no i zaczęło się... typowa włoska rodzina, wrzeszczące biegające dzieciaki i wszystkie osoby mówiące na raz:) Jak składaliśmy sobie zyczenia to czułam się jak na targu, tak było gwarno:) Też już troche się od tego odzwyczaiłam:) Ale było bardzo wesoło. Pod choinką pełno prezentów, każdy coś tam dostał, a najwięcej oczywiście dzieci które miały zajęcie na cały wieczór. Jedzonko pyszne, mama sie napracowała, przy konsumpcji była cisza przy stole:) I tak minał nam ten wieczór. Mieliśmy iśc na pasterke ale stwierdziliśmy że jesteśmy zmęczeni po całym dniu. Teraz powoli kładziemy się spać a jutro.. powtórka z rozrywki. Nie wiem aj kzniesie to mój zołądek ,a le postaram sie nie przejadać no i mam zamiar wszystkich jutro wygonic na spacer:) \\No to tyle moich wrażeń. Pozdrawiam Was i do poklikania:)
  6. Asiulek - to co opisujesz to klasyczny przykład upierdliwości teściów i wtrącanie sie w życie młodych. A do tego masz jeszcze męża który jest wrażliwy na odczucia rodziców i niekiedy znajduje się między młotem a kowadłem i sam nie wie co dla niego jest lepsze. Ja nie popieram rozłamu w rodzinie, ale w takiej sytuacji także nie dałabym sobie narzucić czyjegoś zdania. Dlatego przyznaję Ci rację i rozumiem i moim zdaniem i tak masz duzo cierpliwości i zaciskasz zeby pewnie na większość spraw i nic nie mówisz. Myśle że ten wyjazd do Anglii bardzo by to wszystko zmienił, wreszcie synuś odciąłby pępowine i pozostałyby tylko jęki i żale, że Was nie ma, ale życie toczyłoby się dalej. Wreszcie żylibyście dla siebie a nie obok siebie z rodzicami pomiędzy. Życzę Wam tego z całego serca:) U mnie sytuacja jest też dosc skomplikowana, ale przeważnie nieporozumienia rozpętują sie w mojej rodzinie z racji tego że wszyscy jesteśmy dosc ekspresywni w działaniu, a poza tym moi bracia mają takie zonki że niejednemu dałyby popalić, obydwie wredne materialistki, fałszywe jak jasna cholera. Dlatego panuje pozorny porządek nikt się nie kłóci ale swoje myśli i chyba nie ma innego rozwiązania dla takiej sytuacji bo inaczej to ciągle byłaby wojna. Ale generalnie chodzi o pieniądze i o to kto więcej wyciągnie od rodziców, moi rodzice popełnili powazny błąd.. za duzo dali swoim dzieciom i te dzieci niestety nikgdy tego nie docenią a ciągle im czegoś bedzie brakować. U mojego meza jest zupełnie inna sytuacja, tam każdy musi radzić sobie sam i nikt siena nikogo nie ogląda bo rodzice są bardzo biedni. Dlatego mój mąż absolutnie nie godzi się na żadne korzyści majątkowe które oferują nam moi rodzice i to ja chwilami czuje się niezręcznie bo dosc często coś dostane od rodziców a jemu to się nie podoba. No i tak to się kręci. Moim zdaniem nie ma idealnej rodziny, zawsze bedą zgrzyty bo takie jest życie ile ludzi tyle poglądów charakterów, będzie dobrze jeśli pogodzimy się z tym co mamy, bo inaczej nasze zycie przerodzi się w ciągłą walke. Kochani jeszcze raz życzę Wam wszystkim mimo wszystko szcześliwych, radosnych świąt w gronie najbliższych. Całuje serdecznie:)
  7. Asiu - rzeczywiście zebrało Ci się na przemyślenia. Wiesz ja to Ci współczuje z tymi teściami, ja sobie nawet nie potrafie wyobrazić mieszkania z rodzicami czy teściami. Wiem jak to wygląda bo moja siostra mieszkała całe zycie przy rodzicach no i jej małżeństwo nie przetrwało, niby nikt się nie wtrącał a jednak... dlatego ja postanowiłam sobie że nie ma takiej możliwości po ślubie żeby mieszkać z rodzicami. I udało się, miałam to szczęście, że mój mąż był samodzielny, miał swoje mieszkanie i nikt nam nie wtyka nosa, nie wpada bez zapowiedzi, zawsze wszystko jest dobrze - nawet wtedy kiedy są zgrzyty nikt o tym nie wie. Moi rodzice bardzo chcą żebyśmy mieszkali z nimi bo jest duzy dom a oni są coraz starsi i przydałby się młody człowiek który by to utrzymał, ale my nie chcemy, bo ja wiem jak to bedzie wyglądać, wtedy nie ma osobnego życia tylko jest wspólne, a ja nieznosze jak ktos mi sie wtrąca albo podejmuje za mnie decyzje. Byłyby tylko kłotnie nic więcej. Dlatego zdecydowałam się wyjechać. Jest mi chwilami cieżko bo jednak tęskni się do domu, ale trzeba było przerwac tą pępowine. Dla swoich dzieci też tego bym chciała, żeby były samodzielne i nie oglądały się nikogo.. to najlepszy start w życiu, potem jest sobie łatwiej poradzić. Mam nadzieje ze niedługo i wy usamodzielnicie się zupełnie, staniecie na nogi. Wszyscy dostali ode mnie już życzenia tak więc nie bedę sie powtarzać:) Całusy świąteczne:)
  8. Hej Widzę że tutaj przedświąteczne pustki, no ale tak to już jest w ten czas, nawet ja bezrobotna nagle mam tysiąc zajęć. Nareszcie wszystkie prezenty kupione. Teraz czas zacząć mysleć o sprzataniu, ale chyba zostawie je na sobote bo chce żeby mi mąż pomógł...a co się bedzie lenił;) W niedziele z samego rana ruszamy do teściowej a okolo 15-16 wyruszymy do moich rodziców. Cieszę się że nie zapowiadają opadów śniegu i mrozu bo wtedy uda nam się szybko przejechać te 200 km. Cieszę sie na te święta i już nie mogę sie doczekać, najbardziej min dzieciaków jak rozpakowują prezenty:) Zdecydowałam że po świetach zostaje u rodziców do Sylwestra. Nie opłaca mi się tutaj wracać, mąż ma służbę wiec nie miałabym się odezwać przez 24 h wszyscy znajomi też już powyjeżdzają. więc zrobimy sobie małą przerwe:) Przez ten czas zdąrze spotkać się z koleżankami z liceum a zwłaszcza z jedną która już nie może się doczekać:) Potem mężulo przyjedzie do mnie spędzimy Sylwestra i wrócimy do swojego gniazdka:) Mam nadzieje ze po świętach znowu będzie gwarnie na naszym topiku:) Trzymajcie sie wszyscy zdrowo:) Pozdrawiam
  9. O rany ale jestem padnięta. Dziś miałam zalatany dzien do tego jeszcze aerobik i teraz jeszcze uparłam się i pościwiczyłam na steperze całe pół godziny bez oszukiwania. Spociłam się porządnie a nogi ważą chyba po 100 kg jedna, oj daje to w kość. Ale cieszę się że nawet po aerobiku dałam rade:) Kuleczko - dziękuje za rady odnośnie witaminek, postaram się o tym pamietać:) Ja drastycznie nie chce się odchudzać nie stosuje ządnej diety oprócz tego że nie jem kolacji no i staram się jeśc lekkie rzeczy. Chcę codziennie ( w miare możliwości) ćwiczyć, wyrobić sobie kondycje no i schudnąć. mam nadzieje że się uda:) Ale na pierwsze efekty poczekam pewnie 2 miesiące. Dziś miałabym dzwon! Facet mi wyjechał z podporządkowanej no i o mało byśmy się nie pocałowali, całe szczeście ze udało mi się odbić w drugą stronę i nie jechałam szybko. Adrenalinka mi skoczyła a facet.. no cóż dostał pare ch...:) Na mieście jest młyn, ludzie oszaleli na punkcie tych zakupów, każdy zalatany rozdrażniony.. jejku.. a swięta to nieby taki spokojny czas:) Elciu - nie dąsaj się na facetów, ja tam rozumiem jak spotykają się bez zon.. w końcu kobiety rownież psotykają się bez mężów i to znacznie cześciej. Oni muszą mieć swoje 5 minut popierniczyć o tym jakie te baby głupie po czym posłusznie wracają do domów z podkulonymi ogonami:) Pograją hojraków i tyle ich:) Co do córci to mam nadzieje, że dzieciątko wróci do siebie, ostatnio coś ją techoróbska czesto atakują. Buziaki dla Ciebie i malutkiej:* Acha.. no i witam naszą nową koleżankę - Klamka:*
  10. Dzien dobry bardzo:) A co tu taki mały ruch? Czyżby święta zrobiły swoje? My wczoraj cały dzień spędziliśmy poza domem. Najpierw mąż oddał krew a potem szybciutko pojechaliśmy do naszych przyjaciół.. ojj działo się, zostałam wytarmoszona, wycałowana i wyprzytulana przez (w sumie obcego dla mnie) faceta, ale z racji tego, że to przyjaciel mojego meża wiec uszło mu to płazem:) Zjedlismy dobry obiadek, wygadaliśmy się, ale nie nadrobiliśmy zaległości bo co to jest jeden dzień na nasze gadanie. Strasznie się lubimy i ciezko było sie rozstać. Planujemy wspolne wakacje, jesli się uda to pojedziemy do nich do Belgii na kilka tygodnie i mamy zamiar pozwiedzać troche Francji i okoliczne atrakcje. Tak wiec wczorajszy dzien minął nam błyskawicznie, objadłam się przepysznych belgijskich czekoladek które rozpływają sie w ustach... są przezajebiste:) Za to będe miałą co zrzucać. Wczoraj dostałam stepper i po powrocie do odmu troche wypróbowałam. Nie sądziłam że to taki wyciskacz potu, już po kilku minutach czułam opór mięśni i naprawde to daje w kość. Poćwiczyłam 15 minut i byłam oblana potem - jestem w szoku, myślałam że to pikuś a tutaj... coż wyzwanie:) Ale zaciskam zęby i ćwicze codziennie. Dziś bedę miała zalatany dzień, mnóstwo spraw do załatwienia, które akurat wszystkie należy załatwić dzisiaj, najpierw poczta, do odebrania i do wysłania przesyłka, następnie fryzjer - dziś robie wreszcie farbowanko, potem fotograf, odbiór zdjęć i zakup aparatu dla mojej mamy. Z tym wszystkim zejdzie mi sie pewnie cały dzień bo u fryzjera spędze 3 godziny conajmniej. Mam bardzo dokładną fryzjerkę i to mi się podoba.. lubie czuć się dopieszczona;) No a co u WAS? Jak przygotowania świąteczne, jak humory? Pozdrawiam Was serdecznie i całuje mocno:* Strasznie się cieszę że Was mam:)
  11. Hej hej witam wszystkich:) U nas dziś leniwa niedziela, własnie zjedliśmy obiadek i teraz leniuchujemy. Za chwile ma przyjśc koleżanka bo jesteśmy umówieni na skrable w większym gronie. Chyba połknęłam bakcyla:) A dziś u mnie sloneczko piękne było a słyszałam że od jutra ma przyjść zima. A jutro wybieramy się do Warszawy, zjechali na święta z zagranicy nasi przyjaciele i pędzimy się zobaczyć po roku niewidzenia. Pewnie nagadać się nie będziemy mogli Mój mąż specjalnie wziął sobie dzień wolny żeby na spokojnie się spotkać ze swoim kumplem z akademii. Teraz rzadko można popatrzeć na prawdziwą przyjażń. Poza tym dziś zrobiłam przegląd szafy no bo myśle w co się ubiore na święta i odziwo (!!!) zmnieściłam się w pewnien komplet (spodnie i marynarka) które kupiłam w rozmarze 40 (rozmiar sporo zawyżony;) tak więc jestem zadowolona że nie musze niczego nowego kupowac bo naprawde lubie ten komplet. Monia - co do moich spraw kobiecych to zdecydowałam się że narazie niczego nie bedę łykać, poczekam 2 cykle zobacze co bedzie siedziało, jesli coś zacznie szwankować to zawsze moge wziąść castagnusa albo wrócić do luteiny. Zresztą chciałabym siewybrać na usg żeby zobaczyć czy jest owulacja, może uda mi sieto zrobić wkrótce po nowym roku. We wtorek zmieniam swóje image - idę do fryzjera robie farbowanko i strzyżenie, żeby się troche odmienić:) Moje włosy rosna w błyskawicznym tempie i mam już kilometrowe odrosty no i nie układają sie też za specjalnie wiec trzeba już zrobić porządek. Cholerka mam nadzieje że w tym tygodniu dostane wszystkie przesyłki które zamówiłam przez Internet.... będzie kiepsko jak się poczta opóźni... No to chyba tyle nowości. Do poklikania :)
  12. Monia - byłam właśnie w aptece i kupiłam Castagnus, zacznę łykac od jutra. Jestem ciekawa czy pomoże. Pani w aptece powiedziała że sama sprawdziła te tabletki i jej pomogły, ale nie moge je łączycz luteiną więc odstawie luteine i wezme to ziółko... wrazie co zawsze moge wrócic do luteiny...ale te tabletki maja podobne działanie ( jak nie takie samo) co lutka. NIe mamy większych planów na weekend, własnie wróciliśmy ze spaceru i potem zagramy sobie w scrable. Jan ie potrafie przegryważ więc przypuszczam że będzie dym... ale mam dobry humor więc wezme to na wesoło:) No niestety taka jest prawda, że trudno znosze porażki, jak coś nie idzie po mojej myśli to jest katastrofa. Dlatego tak mnie przybiła ta praca a raczej jej brak.. i kurka nadal nie potrafie przstac o tym myśleć. Z czasem mi przejdzie, ale jestem trudna;) Co do książek no to ja właśnie mam apad książkowy, bo u mnie jest tak że jak nic nie czytam to nie czytam a jak zaczne to kilka książek jedna po drugiej. Mamy biblioteke w naszym garnozonie i całkiem nieżle wyposarzoną wiec z książkami nie ma kłopotu. Lubie literature amerykańską, książki akcji gdzie coś sie dzieje. Dlatego czytam Jacki Collins. A może Wy mi coś polecicie?
  13. Hej hej Kochani Na wstępnie przesyłam Wam coś śmiesznego tak żeby każdy mógł się odstresować przed świętami http://www.joemonster.org/download.php?d_op=getit&lid=3009 Moniu - bardzo mi przykro że Cie coś takiego spotkało, ja wiem że to tylko pieniądze ale już troszke Cię poznałam i wiem że masz podejście podobne do mojego, dla mnie to też byłby wielki problem i cholerne zmartwienie. Mam tylko nadzieje że ta sytuacja wkrótce sięwyjaśni i odetchniesz... ehhh pewnie kolejna nieprzespana noc przed Tobą.. mam racje? Ja dziś też dostałam niemiłą niespodziankę.. mianowicie pismo z decyzją że mnie nie przyjeli do pracy, wiedziałam otym wcześniej ale po cholere wysłali to i mnie zdołowali? Do tego w ogóle chodze podkurw.. i warcze na męża z byle powodu... ehhh Moniu masz racje moja waga dotyczy hormonów lekarz od razu mi to powiedziałale poza tym to są tez uwarunkowania genetyczne mam pulchnych rodziców rodzeństwo tez niczego sobie wiec jak mam być szczupła:) Chce tylko zwlaczyć tą nadwagę którą mam.. mam nadzieje że obędzie się bez kłopotów z cyklem. Jutro weekend który spędzamy na miejscu, pewie spąc będziemy do momentu kiedy nie obudzą nas sąsiedzi i więcej planów nie mamy:) Za to w przyszłym tygodniu zapowiada sie znowu troche biegania i to wszystko w jednym dniu - norma:) Pozdrawiam Was i całuje... aaa gdzie się podziała Yasmin????
  14. Hej dziewczyny. Ja dzis znowu mam zabiegany dzień, właśnie wróciliśmy z zakupów, maz ma dziśwolne więc wykorzystałam go za tragarza:) Prezenty już wszystkie kupione, czekam tylko na te które zamówiłam w necie powinny być w przyszłym tygodniu ( mam nadzieje). Monia - tak ja myślałam o tych tabletkach Castagnus i mam na forum znajomą farmaceutke i też mi je poleciła, no tyle że można je brać 3 mniesiące... a potem nie wiadomo czy nie bedzie się dalej chrzanić. Jak tylko skończe kuracje luteinową to kupie te tabletki i zobaczymy. Ja nie chce się raptownie odchudzić, nie bede stosowała diety tylko bede codziennie cwiczyła. Poza tym ja chudne bardzo powoli 2-3 miesiace musze czekac na pierwsze rezultaty. Postaram sie odchudzać z głową bo wiem że estrogeny to poważna sprawa - ważniejsza niż progesteron. Bobasek - GRATULUJE zaciążenia:) mam nadzieje że ciąża będzie przebiegała spokojnie bez niespodzianek i dzidzia będzie zdrowa:*
  15. o kużwa kropelko.. to był cios ponieżej pasa, skoczyła mi adrenalina:)
  16. Elcia - czyszczenie macicy nie wchodzi w gre bo nie rodziłam, rozmawiłam o tym z lekarzem, rozważaliśmy różne opcje i on powiedział że tu problem nie polega na tym, u mnie to zawirowania hormonalne które mam od początku miesiączkowania. Ale zawsze mnie pocieszał bo powiedział że to i tak mały problem wszystko można nakierować lekami. zaczęlismy od tych najmniej inwazyjnych czyli luteiny... jesli to się nei uda to prawdopodobnie czeka mnie seria zastrzyków z progesteronem... no ale zobaczymy czy to plamienie czy początek @.... zatem czekam. Monia - co masz nam yśli pisząc naturalne unormowanie cyklów?:)
  17. Na lekarza nie nażekam, to pierwszy ginekolog który poświęcił mi uwage i raczył dokładnie wytłumaczyć na czym polega u mnie problem. Poza tym facet jest optymistą i lubie do niego chodzić bo wychodze podbudowana mimo tego że nie jest tak jak powinno być. Moje zmartwienia nie wzięły się znikąd, mam podstawy by móc przypuszczac ze z ciążą nie będzie tak hop siup:( Poza tym to najlepszy lekarz w mieście.. nawet nie mam innej opcji:) No chyba że moj stary ginekolog z rodzinnego miasta.. zastanawiam się nad wizytą u niego, zawsze to moze spojrzy na to z innej strony.
  18. Bobasekm - wiem że to głupie naprawde zdaje sobie z tego sprawe ale wiem też że moje problemy od tak nie znikną... własnie znowu zaczęło się coś dziać, mam leciutkie plamienie a przy tych lekach które biore nie powinno być tego plamienia... wkurzyłam się bo to oznacza ze te lekli nie pomagają.. oj chyba czekam nie wizyta u ginekologa szybciej niż myślałam. No chyba że to mega przyspieszony @ o tydzień za wcześnie.. no nic zobaczymy co będzie sie działo dalej.
  19. z weryfikacją swoich poglądów i priorytetów nie mam najmniejszych problemów. Zalezy ci na pyskowce to poszukaj wrażeń gdzie indziej, my nie wchodzimy na te topiki gdzie króluja osobniki twojego pokroju wiec i ty zrob ta grzeczność ( choć wątpie czy w ogole znasz znaczenie tego słowa) i nie rob zamieszania tutaj. wyrazilas/les swoj poglad i żegnamy. Aha....a gnida to komplement.. najbardziej subtelne slowo ktore cie okresla. dziewczyny najlepszym sposobem jest ignorowanie tej osoby wkrótce jej sie znudzi wrzucanie mięsa.
  20. O wlaśnie zakupy.. to jest upierdliwe jak kupujemy coś porządniejszego, albo on coś kupuje dla siebie, bo takie rzeczy jak spozywka to już moja działka i on się w ogole nie wtrąca tylko pcha wuzek, gorzej jak przyjdzie do kupna jakiegoś ciucha (dla niego) albo coś większego do domu, ja zdąrze podjąc decyzje 3 razy zanim on się namysli:) No i jak widze w sobie swojego ojca a w nim jego mame:) na odwrót:) No ale my już rozdzieliliśmy sobie obowiązki i nie ma zgrzytów- ja zajmuje się domem czyli to co kupujemy do jedzonka, gotowanie to moja działka i ja tego pilnuje, porządek i estetyka domu, wszystkie sprawy związane z samochodem - ja jezdze do mechanika. Takie rzeczy jak sprzatanie pranie czy zmywanie dzielimy na pół w zalezności które ma czas albo ochote, ale nie ma z tym problemu. Natomiast mnie nie obchodzą sprawy finansowe, wszystkie rachunki i obliczanie czy na coś mozemy sobie pozwolić czy nie to już jego działka, ja tylko pytam czy mam swobode czy nie:) Ale generalnie to o wszystkim decydujemy wspólnie:) A co z tym śniadaniem?
  21. Moniś - ja to sama się dziwie, że ja i mój mąż jesteśmy małżeństwem, jeseśmy zupełnie inni od siebie, dwie całkowicie różne osobowości, ja jestem bardzo energiczna, impulsywna, gadatliwa, mam tysiąc pomysłow na minute, lubie działać, wszędzie mnie pełno, w gorącej wodzie kąpana, nerwowa i bezpośrednia a on.. no cóż.. wszystko przemyślane 200 razy, bardzo spokojny, mega cierpliwy, małomówny (zwłaszczaw towarzystwie), taktowny no i bardzo kulturalny.. czego wstyd sie przyznać mi czasami brakuje. I nie mam pojęcia jakim cudem zwróciliśmy na siebie uwage.. podobno przeciwieństwa sie przyciągają. Kiedyś siedliśmy i gadaliśmy o tym co mamy wspolnego i wyszło na to ,że podejście do zycia, poglądy, zasady, i ogólne zapatrywania na zycie. No i oboje lubimy porządek:) Od kąd przyjaźnie się z koleżanką Tomka z pracy wiem od niej że on po ślubie bardzo sięzmienił. Kiedyś słowa nie było można od niego kupić a teraz sam zagaduje, stał sie bardziej komunikatywny, mniej skryty w sobie. Wzyscy mowią że to moja zasługa. No ja rzeczywiście lubie ludzi i lubie gadać:) Ale ja sama po sobie widzę że dzięki niemu ja się uspokoiłam, teraz potrafie przystopować, czasem zastanowić się nad jakas decyzja a nie strzelac w ciemno... no i potrafie rozmawiać o tym co mnie boli... kiedyś chowałam wszystko w sobie. I to dziwne bo niby to ja nauczyłam go rozmawiać a gruncie rzeczy to on mnie:) reasumując mąż mnie uspakaja..a ja go troche napędzam i wychodzi jedno tempo:)
  22. Kropelko - jejku mam nadzieje że wszystko dobrze się poukłada z siostrą. Faktycznie miałaś przeżycia:( Ja mam podobnie w chwilach megastresowych, adrenalina skacze mi tak bardzo że śliska mi gardło i wiodczeją nogi i nie moge sięruszyć. od razu słysze bicie swojego serca i brakuje mi tchu. Na szczescie takie sytuacje zdarzaja sie rzadko. Ja w ogole jestem nerwowa łatwo łapie nerwa... ale i tak uważam że jest wielka poprawa od kąd wyszłam za mąż. Mój maż to ostoja spokoju i naprawde uspokoiłam się, ale kiedyś to byłam jak bomba zegarowa. Niestety mam to po ojcu - identyczne charaktery.
  23. Kropelko.... strasznie Cie przepraszam.. ja wiem że się myle ( chyba nie tylko ja) ale trudno mi nad tym zapanować:) Kropelka, Kuleczka..takie żeście podobne:) Najważniejsze że buzie kojarze:):*
  24. Monia - o nie nie mam zamiaru wydawac kasy na testy owulacyjne, wole pójśc zrobić usg w odpowiednim czasie i bede wiedziała na 100% czy mam owulacje czy nie. Wiesz masz racje, tylko że to moje nakrecanie trwa już bardzo długo, ja zawsze wiedziałam że bede miała z tym problem, nie wiem skąd to sie wzieło ale to siedzi w mojej głowie. Chciałabym bardzo miło sie rozczarować... no ale obawiam sie ze bez hormonow tu sie nie obędzie. Po nowym roku sprawdzę czy mam owulacje, narazie jeszcze mam kuracje luteinową, poza tym musze dkończyć szczepienia i schudnać:) Jeszcze jest sporo czasu na rozpoczecie starań.. najwcześniej zaczniemy w połowie przyszłego roku. Apropo plemniczków przypomniał mi się kawał! Płyną plemniki jajowodem do jajeczka, na końcu płynie taki najsłabszy i zmęczony. Nagle wpadł na pomysł i krzyczy: - chłopaki!!zdrada!! jesteśmy w dupie!!! Więc cała grupa zawróciła spowrotem..a plemnik: - i tak się rodzą geniusze:)
  25. Moniś - rozmawiałam o tym z mężem i próbowaliśmy oboje przekalkulować o co może chodzić, nie mam jakiś tam wielkich zmartwień, nie zyje w stresie, czuje się bezpiecznie i stabilnie, jestem szczęśliwa.. ale doszliśmy do wniosku, ze być może te sny to moja flustracja z powodu braku pracy. Sny zaczęły się zaraz po tym jak zaczełam szukać pracy.. więc chyba tutaj tkwi problem...ale jest jeszcze coś... ja boje się że nie zajde w ciąże, od zawsze towarzyszyła mi świadomosc że bedę miała z tym problem, a teraz kiedy zaczynamy oboje mysleć o potomstwie chyba problem się nasilił. Myśle o tym często, obawiam się, martwie ale nie okazuje tego nikomu. Nie zaczęliśmy starań i tak naprawde nie wiem co by było ale ta obawa jest. Jednak coś jest w tych snach, podświadomośż robi swoje. Dziękuje Ci za wsparcie:)
×