Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Ejmi

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Ejmi

  1. Hejka U mnie dziś intensywny dzionek. Na szczęście, dziś Krzyś w dobrym humorze, więc wszystko było w porządku. Zaliczyliśmy spacerek przed południem, po którym Krzyś w sekundę zasnął- cudowna odmiana po ostatnim czasie :) Tatuś przyszedł ze służby rano i od razu poszedł spać. Więc kiedy Krzyś zasnął ja mogłam swobodnie wybrać się do fryzjera, T obudziłam telefonem i potem już przez resztę dnia chłopaki sami działali :) Ja swoje 3 godziny w salonie wysiedziałam, włoski zrobione :D Od razu lepsze samopoczucie :) Potem jeszcze wpadłam do paru sklepów obuwniczych, bo Krzysiakowi się domowe sandałki skończyły - tzn wyrósł, więc zakupiłam mu nowe szybkobiegi domowe i pędem na aerobik. Wróciłam i w domu zastałam armagedon - tak się moi chłopcy bawili, że wszystko było powywalane na podłogi i nie było gdzie stanąć, więc zarządziłam sprzątanie...i dopiero na spokojnie siadłam. Mały jeszcze bajkę ogląda...drzemkę miał dziś solidną w dzień - 3.5 godziny, więc mamy wieczór przedłużony, ale większej szkody nie ma, teraz dzień dłuższy i jak ładna pogoda to aż żal, żeby mały wcześnie chodził spać. Dziś jeszcze czekam nie prasowanie, bo jutro już chcemy się wstępnie spakować na piątkowy wyjazd. Listku - nie łam się...ja przez kilka miesięcy praktycznie zajmowałam się Krzysiakiem sama i doskonale wiem jak to jest...a jeszcze ząbkowanie i noce różne- koszmar :O Ale wytrwałam, bo wyjścia nie było, ale za to teraz mocno cenię każdą chwilę bez Krzysia i jak tylko T może się nim zająć to dla mnie wybawienie :) Tak! W Biedronce tłumy, potwierdzam! Dziś byłam i też doznałam szoku ;) Jeśli chodzi o huśtawkę w domu, to my także mamy futryny metalowe i o hakach nie było mowy..ale T kupił taki kołek rozporowy- który często ludzie sobie montują do podciągania się na rękach i na tym zawiesiliśmy huśtawkę :) Sroczko - fajnie, że już chorobowo wychodzicie na prostą :) Szkoda tylko, że komp spowodował następny wydatek :O No ale trzymajcie się dzielnie i do sklikania po naprawi kompa :) Madziu - buta żeśmy znaleźli bo się wróciliśmy :) Krzysiakowi nóżkę kocykiem opatuliłam więc nie było najgorzej - chyba żadnej szkody nie ma, bo dziś wszystko ok, a kataru się już obawiałam. Teraz już staram się zwracać uwagę na buciki :) I mieszkanko wysprzątane- gratuluję, ja jutro będę kończyć :) Teraz uciekam bo mały już marudzący więc idziemy się kąpać. Do sklikania jutro i dobrej nocki życzę :)
  2. Hejka Krzysiak śpi, więc korzystam i zasiadam na kafę. Nockę mieliśmy spokojną, daje mu ostatnio ampułkę Camilii po mleku i noce są sporo spokojniejsze. Spacer też już zaliczony. Pogoda niby ładna a wiatr nieprzyjemny :O Do tego Krzysiek dziś buta zgubił w wózku i zorientowałam się po dłuższej chwili, mam nadzieję, że mu nóżki nie przewiało :O Ogólnie to humorek jest dziś taki sobie, trochę uśmiechu i trochę złości - tak pół na pół...lepsze to niż wyjec od rana ;) Zasypianie do drzemek nadal koszmarnie długie....dziś ponad 40 minut kotłowania było. A taki był śpiący po tym spacerze, ziewał tak, że migdalki w gardle widziałam...a oczywiście w łóżeczku poprzewracać się trzeba było i jeszcze kupę strzelić :) Dziś sami jesteśmy bo tatuś na służbie, wiec mam nadzieję, że dzionek nam minie jako tako i noc też będzie spokojna. Ja dziś jakoś nie mam weny do niczego. W domu sporo zajęć, z obiadem na szczęście już się uporałam ale jeszcze prasowanie, jakieś małe pranie i sprzątanie mi zostało....przydałyby się jakieś pracowite krasnoludki ;) bo ja najchętniej poszłabym spać razem z Krzysiem :) Karolek - u nas przychodnia nie wysyła zawiadomień o szczepieniach, bo u nas jest samowolka, rodzic ma pamiętać. Dlatego ja sama zawsze o szczepieniach decydowałam, kiedy nam było wygodniej i nikt problemów nie robi :) M-M- ja to chyba już się przyzwyczaiłam do tego, że Krzyś ma więcej kiepskich dni niż dobrych, ale i tak dochodzę do wniosku, że on jest jeszcze taki w miarę.....bo jak już obserwuję synka sąsiadki no to tam ona ma hardcor ze swoim roczniakiem :O Krzyś popłacze i przestanie a mały Piotrek drze się tak, że całe osiedle go słyszy i jest niedoopanowania w napadzie złości. Dziś odstawił scenę na placu zabaw - byłam pod wrażeniem, nawet Krzysiek schował się za moimi nogami jak tamten zaczął krzyczeć. Aż dziw bierz, że może by tyle złości w małym człowieku.. Martasku - super, że u Was już po chorobie, teraz dokazujcie na dworku :) Michaa- czyść czyść domek :) już macie bliżej niż dalej z przeprowadzką. A święta mogą być też miłe w kameralnym gronie. My w tamtym roku spędzaliśmy sami i nie było źle :) Gawit - chyba trzeba jednak pomyśleć o jakimś hotelu/pensjonacie na ten zjazd :) My w lipcu mamy wesele - ale nie wiem w który weekend jeszcze...ale tak nam to wesele nie leży, że nie wiem czy w ogóle pojedziemy ;)- tak wiec to też mogłaby być jakaś przeszkoda dla nas akurat w lipcu...no ale poczekajmy na deklarację reszty dziewczyn. Fajnie, że w pracy dobrze się czujesz :) a szefa to chyba każdy ma niefajnego, z reguły szefowie fajni nie są ;) Szczepienia już chyba macie teraz wszystkie z głowy? My w maju idziemy... Listku - głowa do góry, mnie też psychicznie męczy marudzenie Krzysia, ale muszę dawać radę :) A na święta nie pieczę nic bo ja jestem antytalent do pieczenia :) Tą dolę wyrabia moja siostra, ja robię sałatki :) Aglinia - no tak, Krzysiak się znowu z Maliną zmówił i jak nie chcą spać to razem :) I na czym stoicie w tym żłobku?? I pochwal się potem na co się w końcu zrobiłaś u tego fryzjera :) bo i kurczak i papuga brzmi interesująco :D Ja jutro idę swoje odsiedzieć przy odrostach :)
  3. My już po spacerku, Krzysiak jeszcze lata po domku jak koliberek, więc do drzemki jeszcze trochę :) A pogoda cudna, wiosna pełną gębą :) I podobno święta zapowiadają się ładnie :) Fajnie, bo pamiętam, że w tamtym roku było okropnie zimno. Teraz planuję z Krzysiem pójść jajka poświęcić u rodziców, ale chyba z obstawą jakąś bo obawiam się, że inaczej możemy jajka pogubić ;) Agulinia - no no pisałam, że my tylko Lacidofil stosujemy, Lacido Baby to Listek ;) A co do kwestii higieny to owszem z chłopcem to troszkę łatwiej, bo kupa zwykle na jajkach się zatrzymuje i do siusiaka jej daleko ;) ale za to pielęgnacja samego siusiaka, odciąganie skórki i mycie no to już jest trudniejsze zdecydowanie. I ja tak sobie myślę, że te wszystkie stulejki u chłopców to w większości brak umiejętności mam w tych sprawach... I my siusiaka nigdy jeszcze nie mieliśmy odparzonego, tylko pupę, ale też mały pojemniczek sudocremu po 1.5 roku zużyliśmy, dostałam taką próbkę w szpitalu jeszcze, więc problemów pieluszkowych na szczęście mieliśmy do tej pory mało. Madzialińska - wiesz, ja już nie mam złudzeń i do rodziców na święta jadę ze świadomością, że Krzysio jak zwykle będzie mega upierdliwy płaczek i złośnik. Już tyle razy miałam nadzieję, że może jednak będzie ok, ale nie było nigdy, więc teraz już się nie nastawiam na to, że chwilę odpocznę a dziadkowie będą mogli pobawić się z Krzysiakiem. I też będzie kupa ludu w święta u rodziców i dzieciaki rozwrzeszczane. No ale cóż...w domu szkoda siedzieć no i jednak święta powinno spędzać się z rodziną, zatem nie patrzę na humorki Krzysia, wiem, że będzie niedobry, ale co zrobić :O W takich chwilach to nie mogę się doczekać kiedy on już będzie starszy o kilka lat i da mi trochę odetchnąć i odpocząć od siebie... A Ty zdolna bestia jesteś, skoro system postawiłaś :) Ja jakieś drobne rzeczy to w kompie zrobię, ale systemu bym się nie odważyła postawić, brawo :) Listku - fajnie, że jednak mąż na święta będzie w domu. Potem dasz radę- zresztą innego wyjścia nie będziesz miała :) Wreszcie dziś ruszę na aerobik :) W moim przypadku to już uzależnienie skoro mi ćwiczeń brakuje :) Teraz czekam na oznaki zmęczenia Krzysiaka i jak pójdzie spać to biorę się za obiadek. Dzisiaj serwuję piersi indyka z parowaru :)
  4. Hej hej Witam po weekendzie :) trochę zakręconym ;) W sobotę wzięłam się wreszcie za mycie okien, pogoda dopisała więc zakasałam rękawy. Wreszcie w mieszkaniu jaśniej :) Jeszcze w tygodniu planuję zrobić ogólne porządki w domku no i w piątek popołudniu jedziemy do moich rodziców na święta :) Wczoraj natomiast wybraliśmy się do Teściowej, nie byliśmy od świąt bożego narodzenia i mimo tego, że planowaliśmy wyjazd do niej też w święta to stwierdziliśmy, że w tą niedzielę też pojedziemy. Wszystko byłoby fajnie gdyby nie to, że wczoraj Krzyś obudził się wkurzony no i cały dzień i on i my mieliśmy skopany :O Niby u teściowej miał przebłyski dobrego humoru, ale i tak mocno musieliśmy się nagimnastykować, żeby wrzasku nie było. Gdyby nie bajka to byśmy zapewne nie zjedli spokojnie obiadu ani chwili nie posiedzieli. Ale za to Krzysiakowi u babci apetyt bardzo dopisywał, nie wiem, może przez to wiejskie powietrze, bo mimo, że słoneczka nam wczoraj zabrakło to było cieplutko i mały wybiegał się na podwórku. No wciągał wszystko jak odkurzacz :) Spotkaliśmy się też z resztą rodzinki T i Krzysiakowi bardzo przypadła do gustu 5-letnia kuzynka, ganiali się w berka, razem książeczki czytali - pełna komitywa :) Widać, że Krzysiowi brakuje kontaktu z dziećmi, a zwłaszcza z tymi nieco starszymi. Zjechaliśmy do domu na sam wieczór, Krzysiak zaliczył dwie drzemki w ciągu dnia podczas jazdy, więc w domu jeszcze chwile pobrykał i padł zaraz po kąpieli i butli. Dziś pospaliśmy do 7, noc spokojniutka, więc wypoczęliśmy po weekendzie :) Listku - wracając do masła klarowanego to wg Magdy Gesler to tylko na tym powinno się smażyć, ja jednak nie jestem tego taka pewna :) Ja wszystko smażę na oleju roślinnym, a masła używam tylko do jajecznicy, ale znam takich, którzy i jajecznicę robią na oleju - nie wiem, nie jadłam, ale nie sądzę, żeby była smaczna ;) Smalcu nie używam wcale, nie lubię bardzo...ale za to moja mama często coś na tłuszczu zwierzęcym smaży i po takim weekendzie u mnie w domu to często niestety mój brzuch cierpi ;) Ściany w bloku mamy żelbetonowe, więc sama wiesz, że w nocy słychać każde pierdnięcie ;) a już dialog zza ściany to bardzo dokładnie :O Co do ciemiączka - u nas już zarosło, nie wyczuwam żadnego wgłębienia od lutego już. Olagd - mam nadzieję, że Iwcia jakoś się wygrzebie z tej ospy- plus jest taki, że będziecie mieli to z głowy :) Deseo - fajnie, że się wypowiedziałaś na temat tych suplementów diety, bo sama się ostatnio zastanawiałam czy Krzysiowi nie zakupić jakiś witaminek. Ale na myśli miałam tran. Do tej pory to dawałam mu na jesieni tylko Cebion, ale słyszałam, że dobry jest też ten tran. Agulinko - super sprawa z tymi dywanami, ja też muszę gościa piorącego zamówić, samemu na prawdę się nie opłaca :) I ja też myślę, że nie ma nic złego w połączonym karmieniu, cyc plus butla, ale niestety przeważnie jest tak, że dla matki karmiącej butelka to wróg numer jeden. Chyba hormony to powodują, że te kobiety w dużej części męczą siebie i te dzieci, bo jakby nie było, kiedy laktacja kończy się to i hormony przestają buzować. Dlatego dla tych mam cycujących często zakończenie karmienia równa się z końcem świata. Mam taką koleżankę, która strasznie to przeżywała i była gotowa ziemię potrząsnąć byleby pobudzić laktację, niestety nawet potrząśniecie ziemią nic nie dało, bo dziecko zamiast tyć to chudło...no i jednak butla była nieunikniona, ale dla tej mamy to była istna tragedia. Bywa i tak. Moja sąsiadka znowu potrzebowała wskazania lekarza, żeby przejść na butelkę, mimo tego, że dziecko małe, chude i do tego z okropnymi krostami na buzi i z zielonymi kupami w pieluszce - sama nie doszła do wniosku, że jednak cyc nie wychodzi im na dobre... Co do odporności to moim zdaniem sposób karmienia ma tu niewielki wpływ, bo odporność to sprawa genetyczna w dużej mierze i jeśli dziecko ma chorować to cycek nie uchroni niestety. Super, że piaskownica zakupiona, pochwal się fotkami :) Kwiaty na balkon i ja muszę kupić, może w tygodniu uda mi się to zorganizować :) Gawit - możesz napisać coś więcej na temat tych noclegów? Ja z deklaracją jeszcze się wstrzymam bo nie wiem co wyjdzie z moją pracą, więc na razie głos zawieszam, ale oczywiście chciałabym się zjawić :) Powodzenia na szczepieniu, mam nadzieję, że podrapana Martynka nie wygląda tak źle! Agulinia- tak tak Kochana, Malina już zadaje pytania jak typowy 3-latek :) Jest taka faza w rozwoju dziecka, kiedy pyta non stop - "a co to jest?" nawet jak się 10-ty raz odpowie na to pytanie tak samo :) Tak więc mutantem z pewnością nie jest, tylko jest genialna i tyle :) Co do luźnych kup to nie pomogę...my smecty nie stosowaliśmy, na problemy z kupami u nas tylko Lacidofil stosujemy. Może Malina podłapała jakiegoś wirusa? Równie dobrze może to być rota..dzieci przechodzą go w bardzo różny sposób. Na odparzenia to u nas też tormentil pomógł najszybciej i najskuteczniej. A przez okres kiedy Krzysiek miał brzydkie kupy cały czas stosowałam sudocrem zapobiegawczo i jest ok. Od 3 dni kupy w normie i pupa ładna. Pogoda u nas dziś piękna, więc po jedzonku wybywamy z Krzysiakiem obowiązkowo na dwór. A teraz lecę ogarnąć domek, pranie wywiesić i obiadek podszykować. Miłego poniedziałku :)
  5. Hej hej Witam po weekendzie :) trochę zakręconym ;) W sobotę wzięłam się wreszcie za mycie okien, pogoda dopisała więc zakasałam rękawy. Wreszcie w mieszkaniu jaśniej :) Jeszcze w tygodniu planuję zrobić ogólne porządki w domku no i w piątek popołudniu jedziemy do moich rodziców na święta :) Wczoraj natomiast wybraliśmy się do Teściowej, nie byliśmy od świąt bożego narodzenia i mimo tego, że planowaliśmy wyjazd do niej też w święta to stwierdziliśmy, że w tą niedzielę też pojedziemy. Wszystko byłoby fajnie gdyby nie to, że wczoraj Krzyś obudził się wkurzony no i cały dzień i on i my mieliśmy skopany :O Niby u teściowej miał przebłyski dobrego humoru, ale i tak mocno musieliśmy się nagimnastykować, żeby wrzasku nie było. Gdyby nie bajka to byśmy zapewne nie zjedli spokojnie obiadu ani chwili nie posiedzieli. Ale za to Krzysiakowi u babci apetyt bardzo dopisywał, nie wiem, może przez to wiejskie powietrze, bo mimo, że słoneczka nam wczoraj zabrakło to było cieplutko i mały wybiegał się na podwórku. No wciągał wszystko jak odkurzacz :) Spotkaliśmy się też z resztą rodzinki T i Krzysiakowi bardzo przypadła do gustu 5-letnia kuzynka, ganiali się w berka, razem książeczki czytali - pełna komitywa :) Widać, że Krzysiowi brakuje kontaktu z dziećmi, a zwłaszcza z tymi nieco starszymi. Zjechaliśmy do domu na sam wieczór, Krzysiak zaliczył dwie drzemki w ciągu dnia podczas jazdy, więc w domu jeszcze chwile pobrykał i padł zaraz po kąpieli i butli. Dziś pospaliśmy do 7, noc spokojniutka, więc wypoczęliśmy po weekendzie :) Listku - wracając do masła klarowanego to wg Magdy Gesler to tylko na tym powinno się smażyć, ja jednak nie jestem tego taka pewna :) Ja wszystko smażę na oleju roślinnym, a masła używam tylko do jajecznicy, ale znam takich, którzy i jajecznicę robią na oleju - nie wiem, nie jadłam, ale nie sądzę, żeby była smaczna ;) Smalcu nie używam wcale, nie lubię bardzo...ale za to moja mama często coś na tłuszczu zwierzęcym smaży i po takim weekendzie u mnie w domu to często niestety mój brzuch cierpi ;) Ściany w bloku mamy żelbetonowe, więc sama wiesz, że w nocy słychać każde pierdnięcie ;) a już dialog zza ściany to bardzo dokładnie :O Co do ciemiączka - u nas już zarosło, nie wyczuwam żadnego wgłębienia od lutego już. Olagd - mam nadzieję, że Iwcia jakoś się wygrzebie z tej ospy- plus jest taki, że będziecie mieli to z głowy :) Deseo - fajnie, że się wypowiedziałaś na temat tych suplementów diety, bo sama się ostatnio zastanawiałam czy Krzysiowi nie zakupić jakiś witaminek. Ale na myśli miałam tran. Do tej pory to dawałam mu na jesieni tylko Cebion, ale słyszałam, że dobry jest też ten tran. Agulinko - super sprawa z tymi dywanami, ja też muszę gościa piorącego zamówić, samemu na prawdę się nie opłaca :) I ja też myślę, że nie ma nic złego w połączonym karmieniu, cyc plus butla, ale niestety przeważnie jest tak, że dla matki karmiącej butelka to wróg numer jeden. Chyba hormony to powodują, że te kobiety w dużej części męczą siebie i te dzieci, bo jakby nie było, kiedy laktacja kończy się to i hormony przestają buzować. Dlatego dla tych mam cycujących często zakończenie karmienia równa się z końcem świata. Mam taką koleżankę, która strasznie to przeżywała i była gotowa ziemię potrząsnąć byleby pobudzić laktację, niestety nawet potrząśniecie ziemią nic nie dało, bo dziecko zamiast tyć to chudło...no i jednak butla była nieunikniona, ale dla tej mamy to była istna tragedia. Bywa i tak. Moja sąsiadka znowu potrzebowała wskazania lekarza, żeby przejść na butelkę, mimo tego, że dziecko małe, chude i do tego z okropnymi krostami na buzi i z zielonymi kupami w pieluszce - sama nie doszła do wniosku, że jednak cyc nie wychodzi im na dobre... Co do odporności to moim zdaniem sposób karmienia ma tu niewielki wpływ, bo odporność to sprawa genetyczna w dużej mierze i jeśli dziecko ma chorować to cycek nie uchroni niestety. Super, że piaskownica zakupiona, pochwal się fotkami :) Kwiaty na balkon i ja muszę kupić, może w tygodniu uda mi się to zorganizować :) Gawit - możesz napisać coś więcej na temat tych noclegów? Ja z deklaracją jeszcze się wstrzymam bo nie wiem co wyjdzie z moją pracą, więc na razie głos zawieszam, ale oczywiście chciałabym się zjawić :) Powodzenia na szczepieniu, mam nadzieję, że podrapana Martynka nie wygląda tak źle! Agulinia- tak tak Kochana, Malina już zadaje pytania jak typowy 3-latek :) Jest taka faza w rozwoju dziecka, kiedy pyta non stop - "a co to jest?" nawet jak się 10-ty raz odpowie na to pytanie tak samo :) Tak więc mutantem z pewnością nie jest, tylko jest genialna i tyle :) Co do luźnych kup to nie pomogę...my smecty nie stosowaliśmy, na problemy z kupami u nas tylko Lacidofil stosujemy. Może Malina podłapała jakiegoś wirusa? Równie dobrze może to być rota..dzieci przechodzą go w bardzo różny sposób. Na odparzenia to u nas też tormentil pomógł najszybciej i najskuteczniej. A przez okres kiedy Krzysiek miał brzydkie kupy cały czas stosowałam sudocrem zapobiegawczo i jest ok. Od 3 dni kupy w normie i pupa ładna. Pogoda u nas dziś piękna, więc po jedzonku wybywamy z Krzysiakiem obowiązkowo na dwór. A teraz lecę ogarnąć domek, pranie wywiesić i obiadek podszykować. Miłego poniedziałku :)
  6. Dzień dobry U nas nocka spokojna, ale za to od rana Krzysiek humoru nie ma i uprawia jedno wielkie marudzenie. Spacer krótki był, bo nic nie pasowało, w domu tym bardziej nic nie pasuje, wiec dałam pić i teraz łapie fazę do drzemki. Ostatnio długo zasypia i do drzemki i na noc- jak nic zęby, już to przerabialiśmy :O No i Krzyś spał ładnie, ale dziewczyny, my za ścianą w sypialni mamy pół rocznego sąsiada, który nam od ponad tygodnia straszne płacze urządza w nocy :O Wczoraj był rekord, ponad godzinę krzyczał- krzyczał, bo on nie płacze tylko moim zdaniem cierpi :( W nocy słychać wszystko, każde słowo, więc wiem już, że sąsiadka przechodzi z cyca na butlę i właśnie tu jest problem, mały za nic w świecie nie chce pić mleka sztucznego na dodatek z butli i mają duży problem. Niestety doskwiera to im i nam też...ale co zrobić...jakoś trzeba przetrwać, chociaż już myślimy z T że się przeniesiemy ze spaniem do drugiego pokoju. Żal mi tego maluszka :( I popatrzcie...zawsze są dwie strony medalu i te dzieci cycowe potem mają problem, żeby nauczyć się pić z butli. Agulinia - Brawo dla Malinki z okazji pierwszego zdania :) Ty wiesz o tym, że pytanie "a co to" to zadają dzieci 3 letnie? Karola idzie jak burza z tym gadaniem :) U nas niestety bez zmian w tej kwestii, ale myślę, że u nas to będzie jak ze wszystkim, nic nic a potem mówisz i masz ;) Gawit - no my się oczywiście piszemy na zjazd, tylko kwestia kiedy.... poza tym ja nadal nie wiem co z pracą, ale rozumiem, że zjazd ma być weekendowy :) Madzia - znowu jakieś przesilenie Cię opadło, znam to, też mam takie zjazdy. Na szczęście powoli ta wiosna się klaruje i wkrótce już powinno słoneczko nam energii dodawać :) O Kazimierzu pomyślimy ;) i widzę, że powoli się zabieracie za wiosenne porządki...ja może jutro okna pomyję, ale większych porządków nie zamierzam robić bo na święta i tak mamy w planach wyjazd :) Ale firanki trzeba poprać i domek odświeżyć, dla zasady :) Auto już mamy zrobione, cieszę się bo uwinęli się szybko, wczoraj T odebrał, wiec wreszcie powracamy do normalnego życia :)
  7. rany co za dzień, cały czas jakiś kołowrotek. Krzyś poszedł spać to myślałam, że chwilę odsapnę, ale rozdzoniły mi się telefony, a to sąsiadka wpadła, a to kurier i takim sposobem nie obejrzałam się a mi dziecko się obudziło, prasowanie nie zrobione i chwili dla siebie też zero. A teraz mały ogląda bajkę, zaraz kąpiel i jeszcze kilka rzeczy do zrobienia...słowem, intensywny dzionek. Listku - owszem, smażenie na klarowanym maśle jest dużo smaczniejsze, ale niestety też droższe i niekoniecznie zdrowe ;) ale raz na jakiś czas można :) Gawit - jesteś fenomenalna :D pięknie sobie poradziłaś z autem, jak widać - można :) No rozkręcaj się w tej pracy pozytywnie :) Agulinko- mi Krzyś parę razy się zaniósł ale nie drastycznie na szczęście...ale wiem że to stres :( Szymcio z tego wyrośnie, ale gardło jeszcze Ci się ściskać będzie :O Toszi - jeśli pójdę do tej pracy no to wyjścia nie będzie, jakoś trzeba będzie wszystko pogodzić, szczęście, że to bardzo blisko ,bo spacerem 10 minut i jestem w domu, więc nie będę tracić czasu na dojazd i szybko będę w domu. I fakt, teraz jest już łatwiej, im starsze dzieci tym zawsze trochę mniej obowiązków i pracy przy nich. No ale jeszcze nic nie jest przesądzone, póki co się tym nie zamartwiam :) przepraszam, że tak pobieżnie i szybko, ale muszę jeszcze kilka rzeczy zrobić i chyba wieczoru też mi na to zbraknie. Zatem uciekam :) Do kliknięcia :)
  8. Hej Mamusie :) Chyba u większości się wiosna zrobiła, skoro tu takie przeciągi :) My z Krzysiakiem zaliczyliśmy już spacer, ale nie wykazuje większego zmęczenia i jeszcze robi rozpierduchę w zabawkach, więc do drzemki jeszcze trochę. Na szczęście pogoda się poprawiła i słoneczko nawet się pojawiło- całe szczęście, bo wczoraj cały dzień lało i Krzysiek niewyhasany Nocka spokojna, na szczęście bez ekscesów :) Tylko jeszcze z tymi kupami nie możemy dojść do ładu, wczoraj już były ok, a dziś znowu taka brzydka kleista się trafiła - myślę, że jest tam trochę śluzu...zwalam to póki co na zęby. Lacidofil daję profilaktycznie. na razie tyle, Krzyś pójdzie spać to napiszę więcej, bo póki co muszę się nim zająć :)
  9. Dzień Dobry :) Ale pogoda :O Od wczoraj leje i chyba nie ma zamiaru przestać, chyba mi dziecko dziś w domu umrze z nudów :O Nocka spokojna - cieszę się, bo wreszcie trochę wypoczęłam. Ale zęby idą, dolne 3 już opuchnięte i ja myślę, że te nasze brzydkie kupy to właśnie z tego powodu. No ale wczorajsze popołudnie i wieczór mieliśmy fajne, Krzysiak wesolutki i w wyśmienitym humorku :) Chociaż bez niemiłych niespodzianek się nie obyło. No ale tak to jest zostawić moich chłopaków samych na trochę - od razu wypadek gotowy. Tak się ganiali w berka, że Krzyś wpadł na rant stołu kuchennego..no i na buzi została mu czerwona pionowa kreska, zaczynająca się od łuku brwiowego po kość policzkową w dół. Okropnie to wyglądało - jakby dostał batem po twarzy i myślałam, że zwątpię jak go zobaczyłam....Tatuś dostał opitol, że nie uważają i mogło się to źle skończyć, bo blisko oka.... Na szczęście dziś jest dużo lepiej, kreska znika, ale wczoraj to mi było wstyd wyjść z młodym na dwór. Poza tym to kupiliśmy Krzysiowi rowerek, o taki - http://allegro.pl/rowerek-3-w-1-smart-trike-de-luxe-czerwony-i1546154537.html, i wczoraj robiliśmy jazdę generalną :) Rowerek fajny, ale powiem Wam, że Krzysiak mieści się tylko tylko, pasy bezpieczeństwa na maxa rozwinięte...ale mam nadzieję, że nam posłuży :) Myślałam, że będzie kiepsko nim jeździć po nierównościach - bo te kółka wydawały się takie plastikowe, ale one są z takiego tworzywa odpowiedniego z gumą i dobrze się jeździ. Tak więc polecam :) Jeszcze nam został do zakupienia fotelik na rower, ale chyba Krzyś będzie musiał znowu uzbierać kasę w swojej skarbonce, bo my do rowerka dołożyliśmy parę groszy, a większość tej sumy to pieniążki od babć czy cioć z różnych okazji- uzbieraliśmy i rowerek jest, bo tak to, niestety Krzyś nie mógł by się nowym nabytkiem pocieszyć - na pewno nie za taką kasę. Widzę, że frekwencja na forum się poprawiła - wreszcie :) Agulinia - przykro mi, że z tym żłobkiem tak wyszło :( Może faktycznie trzeba było pokombinować i zostać tą samotną matką? Wtedy chyba miałabyś większe szanse. Ale ja liczę, że jeszcze to będzie można odkręcić, może Przem pójdzie i bronią pogrozi hihi ;) Nie no żartuje...ale trzymam kciuki, żeby się to pozytywnie odkręciło! Toszi - Dzięki za kciuki ;) Ja też tak myślę, że pracodawca zawsze chce coś ugrać dla siebie, poza tym gdyby byli na nie, to byśmy wczoraj inaczej zakończyli rozmowę...Wiem, że im zależy, a to już sprawia, że jestem na wygranej pozycji. Ale..zobaczymy jak to się skończy. Co do przewijaka to my oczywiście używamy. Wszędzie indziej Krzyś ucieka, tylko naprzewijaku leży grzecznie i dlatego my jeszcze używamy regularnie. Mówię "chodź idziemy zmienić pieluszkę" i sam przychodzi do swojego pokoju i dobrowolnie poddaje się czynnością higienicznym :) M-M- cieszę się, że Ci wena wróciła :) Szkoda że z tą pracą tak wyszło, ale grunt, że targi udane i masz szansę na rozwinięcie własnego biznesu - życzę powodzenia :) I widzę, że u Was bunt na całego...mnie czasami ręce opadają i własnego dziecka nie poznaję, ale mam nadzieję, że to też się zmieni, zawsze Krzysiak był spokojny, a teraz taki nerwus się zrobił....na szczęście ma też dobre dni bo inaczej bym chyba zwariowała... I 3 macie już za sobą...dobrze Wam, u nas hardcor przed nami :( Listku - ja też obawiam się mocno zmian które mamy w perspektywie...ale tak sobie myślę, że tyle mam pracuje i godzi jakoś macierzyństwo, obowiązki domowe i pracę...to i ja dam radę. A jednak większość argumentów przemawia za tym, że pracować trzeba. Raz, że kwestie finansowe, które u nas są w bardzo kiepskiej kondycji, po drugie w dzisiejszych czasach tak trudno jest o pracę, że trzeba łapać to co jest i zarabiać na swoją emeryturę...no i ja myślę, że Krzysiakowi też dobrze zrobi takie odczepienie się na trochę od mamy i taty. Ale wszystko ma swoje dobre i złe strony, takie jest życie..ale jednak w życiu coś trzeba robić, a praca jest ważna. Karolku - cieszę się, że u Was wszystko OK, Polusia zdrowa, to najważniejsze :) Może podrzuć nam jakieś fotki swojej ślicznotki :) Gawit - i jak wrażenia z pracy? Dajesz radę? :) W sumie to Ty jesteś takim...przedstawicielem handlowym? Uciekam dziewczyny robić obiadek, pranie już wstawione i potem z Krzysiem bierzemy się za sprzątanie, coś trzeba robić skoro za oknem mamy jesień :O Miłego dzionka i do skliknięcia :*
  10. Cześć dziewczyny Oj widzę, że dzisiejsza nocka to chyba u wszystkich była kiepska :O U nas jazgot nastąpił o 1.30 - na szczęście smok tylko był potrzebny no i o 5 rano powtórka. Nie wiem co jest grane, bo ostatnio te noce u nas na prawdę są kiepskawe, a małemu wczoraj dałam syrop na noc....podejrzewam, że niestety, ale idą znowu zęby. Krzysiak w tych swoich przerwach na górne i dolne 3 robi sobie gmeranie na całego, chodzi cały czas z paluchami w buzi. O i dziś mam fotki od Agulinii i Michy - dzięki dziewczyny :) Trochę inne ujęcia i plener nawet - super :) Siedzimy i z Krzyśkiem oglądamy cały czas fotki, opowiadam mu, kto jest kto a on się śmieje i mówi "śśśśśśśś" cokolwiek miałoby to znaczyć :D Deseo - to mam rozumieć, że niedługo wracasz na forum ;) bo jak brzuszek w planach to trochę wolnego będziesz miała :D Trzymam kciuki za Adasia, żeby żłobek/przedszkole mu się spodobało :) Agulinia - jak się uda z tą pracą to pójdę tam rządzić i będziecie miały spokój na forum :P Myślę, że co niektóre osoby będą z tego bardzo zadowolone, więc trzymają mocno dziś za mnie kciuki :D hihi :) Tak poważnie to mam całą masę wątpliwości i rozterek....ale to dlatego, że ja doskonale wiem w co mogę się wpakować...wczoraj z T przegadaliśmy cały wieczór, jeśli ta rozmowa dziś pójdzie po mojej myśli, to nasz ład i dotychczasowy porządek ulegnie mocnej zmianie.....chyba wszyscy tym jesteśmy lekko zestresowani. No ale nie dzielmy skóry na niedźwiedziu...jeszcze nic nie wiadomo.. Madzialińska - powiem Ci, że ten zjazd w Kazimierzu też byłby super, bo tam jest pięknie :D I mówię Wam dziewczyny stamtąd wywozi się niesamowitą energię, to miejsce ma coś w sobie poza urokiem wizualnym.... Ale jeśli większość się nie zdecyduje na Kazimierz to Madzia my się jakoś umówimy, może ktoś jeszcze zechce do nas dołączyć? :) A co do komunii- Tomka chrześniak a mój bratanek, co ciekawe T został chrzestnym Mateusza zanim my w ogóle się zaręczyliśmy ;) Mój brat z bratową zaryzykowali....i widać dobrze trafili ;) Co do prezentu to my dajemy kasę. Zdecydowaliśmy tak bo u nas przeważnie kupuje się chłopakowi rower, a z racji odległości to my nie będziemy kombinować. Młody dostanie kopertę i rodzice kupią mu to co będzie chciał. Zresztą w naszych stronach już rzadko kto kupuje prezenty, przeważnie daje się pieniądze. No i żeby nie było...nie ulegniemy modzie i nie damy w kopercie 3 tyś zł - na komputer....albo nie kupimy kłada... Dobra uciekam.... do sklikania potem.
  11. Agulinko, Listku - dziękuję za fotki :) Ohh pięknie tam dziewczyny miałyście :) Nataliee- hotelik cudny, bardzo ładne wnętrza- wizualnie pięknie to wygląda, żałuję, że nie miałam okazji zobaczyć na żywo :O A dzieciaki boskie, tak miło pooglądać te szkraby słodkie :D Emilka mnie rozwaliła prasowaniem podłogi :) Szymcio klepaniem po główkach, Olgusia to już widzę wie, że facetów to trzeba za głowę trzymać :P Malina telefonistka piękna, a Patrysia to dawno nie widziałam i wyrósł bardzo! Pięknie, pięknie, pięknie :) I widzę fotka zbiorowa- wzorowa :D to już chyba tradycja, bardzo fajna :) Mam nadzieję, że następny zjazd odbędzie się jeszcze w szerszym gronie - oby się nam udało :) Sroczko - trzymaj się dzielnie kochana, zdrówka życzę! Chyba niestety syn Cię poczęstował choróbskiem :O Agulinko - jak jesteś pod takim samym wrażeniem jak ja w stosunku do Malinki to myślę, że się rozumiemy bez słów :D Agulinia - dla Was to w ogóle wielkie brawa za pokonanie takich odległości, bo faktycznie jakoś wszędzie macie daleko ;) Podziwiam bardzo, za chęci i wytrwałość :) Krzyś niestety robi akcje i miłe to nie jest...ale poczekaj poczekaj...telefonistka z telemarketu też swoje pokaże, może nie będzie się rzucać na podłogę co Ci nagada ;) I kochana....zabrzmi to nieskromnie, ale po 7 miesiącach regularnych ćwiczeń rundka na rowerku to dla mnie pikuś :P poważnie...to już mi lekko kolana siadają :( A ten zjazd nad morzem o mniej więcej w której okolicy proponujesz? Martasku - jednak bez antybiotuku się nie obędzie - przykro mi, ale byle do prostej! Dużo zdrówka dla Miłoszka! Gawitku - ja w takich momentach jak ja zawsze myślę, że żałuję, że nie mamy 2 aut, ale to się nie kalkuluje niestety.... a my teraz bez samochodu to jak bez nogi....udupieni jesteśmy tak na prawdę. No ale przeżyjemy! I propozycja z działką fajna, myślę, że towarzystwo rodzinki nie byłoby złe :) no ale chyba jednak na biwakowanie mamy dzieci za małe :( Młodamamuśko - nieprzyjemne wieści nam przynosisz od Eli - współczuję im bardzo, tym bardziej, że z Michałkiem co chwile coś nie tak :( jak nie alergia to choroba - biedny maluszek :( No i życzę w końcu trochę wytchnienia i odpoczynku, bo chyba potrzebujesz :) Dziewczyny..ja jutro idę na rozmowę o pracę. Dziś kierownik zadzwonił i zaprosił mnie na jutro do firmy i że mamy porozmawiać o konkretach..... Zobaczymy co z tego wyjdzie.. Dlatego proszę o trzymanie kciuków! Odezwę się jutro po rozmowie. A teraz dobrej nocy życzę....dziś popołudnie z Krzysiem mieliśmy koszmarne. Obudził się z drzemki i płakał przez godzinę - nie wiem dlaczego...koszmar. Po godzinie odmiana o 180- stopni, do kąpieli szalał i piskał z radości...nie rozumiem i nawet nie próbuje, ale te dzieciaki rozwalają! Uciekam. Kolorowych.. :)
  12. Heh hej Mamusie... Jakiś dziś ciężki dzionek u nas..kończę właśnie obiadek i wreszcie będę miała dłuższą chwilę żeby przysiąść do kompa. Nocka średnia bardzo, nad ranem musiałam kilka kursów do krzysiowego łóżeczka wykonać. Ale humorek dziś znośny....na tyle, że moje dziecko poszło spać dopiero o 14-stej, po godzinnym usypianiu...lekka masakra zatem :O Gawitku - cieszę się, że Martysia już ma się lepiej- super, powoli wyjdziecie na prostą! Martasku - i jak kaszelek Miłoszka? Mam nadzieję, że to jednak od kataru. Czekamy na wieści... Listku - myślę, że przy następnym spotkaniu na pewno nasze dzieci wspólnie obejrzą Teletubisie :D Madzia - u Was też widzę idzie wszystko ku dobremu :) Na widok fridy do dziś mój Krzysiak dostaje kociokwiku- zdecydowanie źle mu się kojarzy ;) ahhh ten katar, oby odpuścił jak najszybciej :) Kurujcie się :) Młodamamuśko - ja też nie dostałam jeszcze fotek od dziewczyn, ale spokojnie, dajmy im czas :) Większość dziewczyn dziś pracująca a wczoraj każda musiała odsapnąć :) I widać, że przeprowadzka jednak Basię trochę zestresowała.....mam nadzieję, że niedługo zupełnie się oswoi z nowym otoczeniem- jednak dzieci są bardzo wrażliwe. A co do zachowania Krzysia to ja już chyba mogę śmiało napisać, że nam się już zaczął bunt dwulatka :O W ogóle dni z fajnym humorem to mogę na palcach jednej ręki zliczyć- no ale ostatnio szły hurtem zęby, zaraz potem była choroba, więc jest usprawiedliwiony, ale u nas demonstracje buntu są coraz częściej. Zauważyłam, że Krzyś dużo łatwiej popada w złość, dziś np urządził rykowisko po spacerze kiedy w domu zdejmowałam mu kurtkę- nie wiedzieć czemu nienawidzi się rozbierać z dworu, ucieka, krzyczy, kładzie się na podłogę.... No i w ogóle jest bardziej emocjonalny niż kiedyś. W takich chwilach kiedy on mi urządza akcje płaczowe staram się to ignorować, albo wychodzić albo nie zwracać uwagi, uspakaja się w miarę szybko..no ale myślę, że sąsiedzi teraz już dobrze wiedzą, że mamy dziecko ;) A co do kolejnego zjazdu to nam początek czerwca nie pasuje bo mamy komunie. Tak wiem - dla mnie to też jest dziwne, że komunia jest w czerwcu i pytałam o to 2 razy bratowej- tak ksiądz ustalił. Do komunii idzie mój bratanek - T chrześniak, więc kasowo czerwiec niestety nam odpada. Widzę, że frekwencja na forum nam podupadła...gdzie się podział nasz cały nowy narybek? M-M, Karolek, Solska??? M-M- czyżbyś rozmowa o pracę zakończyła się powodzeniem skoro nam zniknęłaś? :) No i od dziś jesteśmy bez auta...T miał oddać samochód w piątek ale mechanik przełożył to na poniedziałek - i całe szczęście, bo nie wiem jak w piątek byśmy szybko do lekarza dotarli- no i teraz czekamy. Mam nadzieję, że do piątku zrobią ehhh. W sobotę T nasze rowery odkopał w piwnicy i w razie co no to mamy pojazdy, ja dziś myślałam, że pojadę na aerobik rowerkiem, ale leje....wiec chyba chciał nie chciał muszę odpuścić :O
  13. Hej niedzielnie :) Dziewczyny ja tam Wam nie zazdroszczę tego zjazdu - tylko żałuję, że nas nie było, ale przede wszystkim to cieszę się, że jesteście zadowolone, że było miło i fajnie :D Widzę, że każda z Was ma pozytywne wrażenia - super :) Teraz tylko czekam na fotki z niecierpliwością :) Hania - a to jednak zapalenie płuc macie? Szok! To nie rozumiem dlaczego nic Wam nie wyszło na tym rtg o którym pisałaś skoro tyle śluzu zalega..... Hania straszne rzeczy piszesz...bo chyba to nie pojechanie na zjazd robi na Tobie większe wrażenie niż tak poważna choroba Gosi. Chyba masz trochę system wartości poprzestawiany....bo mi się zdaje, że nic nie jest ważniejsze od zdrowia dziecka, tym bardziej, że masz Małgosię POWAŻNIE chorą, a Ty tu o zjeździe...dla mnie to zupełnie niezrozumiałe. I dziewczyny czarownicami nazwałaś....myślę, że na pewno ten przydomek do Agulini pasuje, bo reszty nie widziałam na żywo ;) I miło, że warunki szpitalne Wam odpowiadają, faktycznie 2-3 dni nie robią różnicy, zatem jak tak miło to będziecie mieli 10 dni "wakacji"....I powiem Ci, że całe szczęście, że stało się jak stało, że w porę trafiliście do szpitala....bo pojechałabyś na zjazd z chorym dzieckiem i Małgosia poczęstowałaby dzieci zapaleniem płuc - no myślę, że wtedy to na pewno wszystkie dziewczyny byłyby ze zjazdu zadowolone. Agulinko - prawda, że mam śliczną przyszła synową? :) Malina to modelka :) Równa z Krzyśkiem- nogi to będzie miała do nieba ;) No i cieszę się, że żaden kawaler jej Krzysiowi nie odbił hih :) U nas niedziela mija w miarę spokojnie - w miarę, bo Krzyś co chwile gubi humor i niestety głośno to okazuje. Ale noc była spokojna, apetyt dopisuje, energia jest - więc generalnie ok :) Na skórze nic nie ma wiec leki odstawiamy..no tylko jeszcze kupki nie są idealne, ale też nie najgorsze, wiec mam nadzieję , że na dniach wszystko się unormuje zupełnie :)
  14. Elo U nas wreszcie noc spokojniutka. Rano Krzyś już nie miał żadnych bąbli, teraz też go obejrzałam i wszystko poznikało - całe szczęście. Jestem tylko ciekawa jaka kupa będzie...chciałabym bardzo, żeby już to wszystko się uspokoiło. Martasku - u dzieci płytki krwi zwykle są podwyższone, Krzyś przy każdej morfologii ilość płytek ma podwyższoną, pytałam lekarzy o to, mówią, że dzieci tak mają - tym bym się nie martwiła. Ale jeśli crp było poza normą no to coś się dzieje, ale spokojnie, może unikniecie infekcji i skończy się to na katarze. Mam nadzieję, że dziś już na skórze nie macie żadnych wybroczyn. Daj znać jak czuje się Miłoszek. A co do tych kropeczek to z opisu to też wygląda podobnie do wysypki jaką objawia się szkarlatyna...bo podobno to też tak wygląda, jakby skórę ktoś pokuł szczotką drucianą.... W takiej sytuacji to najlepiej, żeby to lekarz obejrzał jednak. Ja w życiu nie widziałam pokrzywki i jak Krzysia wczoraj zobaczyłam w tych bąblach no to szok....a pediatra tylko zerknęła i mówi - typowa pokrzywka. No tak...w sumie to wyglądało właśnie tak, jakby ktoś go schłostał pokrzywą- podpuchnięte zaróżowione plackowate bąble. Nawet fotkę zrobiłam na wypadek gdyby to znikło zanim by go dr zobaczyła, no ale w gabinecie udało jej się bezpośrednio to zobaczyć. Gawit - super, że z Tysią już lepiej :) Nie przejmuj się tym, że ktoś ją wziął za chłopca - niektórzy mają właśnie takie pojęcie ;) Krzyś jak był siedzący to regularnie był uważany za dziewczynkę - co dla mnie było abstrakcją, bo mi się wydawało, że pod żądnym kontem dziewczynki nie przypominał - i tym bardziej, bo był zawsze na niebiesko ubrany, przecież w sklepach nie ma innej gamy kolorów ;) No i skoro Hania z Małgosią mają być aż 10 dni w szpitalu to jednak mają infekcję i pewnie włączyli im antybiotyk :( Współczuję.... No a nasze szczyrkowe dziewczyny się bawią :) wiem, że wszystkie dojechały wczoraj szczęśliwie a dziś na Listka czekają :) ahhhh fajnie...szkoda, że bez nas :O Uciekam....trzeba za sprzątanie się zabrać....pogoda do bani :O Wszyscy od rana zamuleni chodzimy....gdzie ta cholerna szmata???
  15. ehhh dziewczyny, ja jednak wierzę w przeznaczenie... Krzyś wstał z drzemki z wielkimi czerwonymi bąblami- plamami na rączkach, nóżce i pupie. Wystraszyłam się, bo w życiu czegoś takiego nie widziałam. Wyglądał jakby go pogryzła inwazja komarów. Nie wiele myśląc wyszykowałam nas do lekarza. Na szczęście pediatra dziś przyjmowała dzieci do 17-stej i dostaliśmy się od ręki. Pani doktor orzekła, że to pokrzywka i albo alergiczna, albo wirusowa. Ja stawiam jednak na wirusa, bo od 3 dni widziałam, że Krzysiak był nie swój, te noce i kupy.... a teraz to...W diecie niczego nie zmieniałam, jadł to co zwykle je od dawna, jedynie pieluszki mamy nowe, bo od 3 dni próbowaliśmy biedronkowych -dada premium - to jedna zmienna. No poza tym żadnych objawów chorobowych nie ma, osłuchowo czysto, gardło zdrowe, uszy też. Ta pokrzywka szybko wykwita i szybko znika, bo wvtej chwili na rączkach już nic nie ma, na nóżce już też się to rozmywa. Myślę, że gdyby to była alergia to by się to dłużej utrzymywało. Poza tym mały w momencie kiedy pojawiły się te bąble zrobił się bardzo niespokojny, bąble znikają i dziecko inne... Dostaliśmy tylko wapno do picia i zyrtec, na noc możemy podawać coś przeciwbólowego. I tyle. I teraz tak myślę, że nic nie dzieje się bez przyczyny, bo jakbyśmy pojechali do Szczyrku, to byśmy mieli cyrk a nie szczyrk, mały nieznośny z bąblami, chyba bym tam zwątpiła. Widać tak miało być.
  16. Hania, ale czemu jesteście w szpitalu, co się takiego stało? Bo Małgosia pokasłuje? No i chyba jesteście tylko na obserwacji tak? Trzymajcie się dzielnie! I ja myślę, że nie mamy się co martwić ,spotkanie dziewczynom się uda nawet w okrojonym składzie :) Fotek się nie mogę doczekać :) Sroczko - współczuję tej wojny z Łukaszkiem, ale mam nadzieję, że jednak dacie radę z tym antybiotykiem. No dziecie nie chcą z reguły łykać leków, bo są paskudne.... Młodamamuśko - oj Wy to chyba w ogóle kiepskiej nocy nie mieliście, skoro piszesz, że harce Basi dały Ci w kość :) To pół biedy na prawdę...bo najgorzej jest wtedy kiedy masz wycie co 5 minut, katar, zero spania i bezustające marudzenie. Ja takich nocek miałam kilka...i takie 1.5 godzinne harce to pikuś :) No co, potrzebowała się dziewczyna wyluzować, kupka widać przeszkadzała :) Madzia - nie mam pojęcia co to za plamy i mam nadzieję, że nie wrócą. Ale na kupy to ja już patrzę z przerażeniem.... Dziś poszła znowu taka co ledwo ledwo w pampku się zmieściła i na dodatek śmierdząca niedoopisania. Wczoraj były 4 i też dziwne...dziś jedna olbrzym....nie wiem o co chodzi.
  17. Matasku - przykro mi, że Miłosz się rozkłada :( U nas to nie były kropeczki..u nas to były plamy z otoczką - dziwne, nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałam. Ale to zniknęło i nadal nie ma.... Dużo zdrówka dla Miłoszka No to nam się dzieciaki na forum pochorowały ostro :(
  18. Dzień dobry Kurcze...na prawdę dzieją się tu nam straszne rzeczy :( Hania - co się stało, że wylądowaliście w szpitalu?? Od zębów? To niemożliwe! No i następnym razem chyba nie powinnaś słuchać rad pani doktor napotkanej w sklepie, która na odległość stawia diagnozy, dziecka nie badając. Dużo zdrowia dla Małgosi, mam nadzieję, że to nic poważnego...ale niestety szpital nie kojarzy mi się z niczym dobrym :( Daj znać co z Gosią.... Gabrysia - u Was też widzę sajgon :O I Pawłowi pewnie przybędzie trochę siwych włosków przez ten czas, chłopak pewnie dozna szoku, że siedzenie w domu z chorym dzieckiem jest przechlapane. No ale jak mówisz....niech zobaczy jak to jest ;) No ale żarty żartami - oby Tysia szybko doszła do zdrowia. U nas przy samym katarze miałam przez 3 dni sajgon i nocy w ogóle nie było...więc wiem jak to jest :( Martasku - I jak Miłoszek? Kurcze...obawiam się, że jednak i jego coś dopadło :( No i Wasz wyjazd też pod znakiem zapytania.....ehhhhh U nas też dzieją się dziwne rzeczy..... Na noc dałam Krzysiowi Nurofen, bo ostatnie noce przejęczane.....no i spał spokojniej - aczkolwiek i tak jakieś tam jęki były, ale już nie latałam do niego po kilka razy. W każdym razie rano na policzkach i jednej rączce Krzyś miał czerwone plamy....Zachodziłam w głowę co to, od czego...pojęcia nie mam. Na pierwszy rzut oka to wyglądało na jakąś alergię....ale to nie wysypka, tylko takie plamy z zaróżowioną otoczką trochę jakby opuchnięte. Po godzinie już tego nie było....dziwne. Nie sądzę, żeby się podrapał czy ze spania miał odgniecione policzki i rączkę...bo T mówił, że faktycznie to dziwnie wygląda. No w każdym razie teraz tego nie ma..... Mi tak chodzi po głowie, że jednak coś się z nim dzieje, bo te noce, brzydkie kupy...i teraz ta historia...może to cholera jakiś wirus, albo coś. No nie wiem. Do lekarza nie będziemy iść bo w sumie nic poważnego się nie dzieje...no tyle że Krzysiak niestety bez humoru. No mam nadzieję, że wszystko będzie ok. Wczoraj odebraliśmy wyniki moczu - czyste jak łza, zatem mam spokojną głowę przynajmniej o to. U nas straaasznie wieje, słońce się przebija, ale tak dmie, że dziś spacer sobie odpuścimy. Chyba zwariujemy w domu oboje...ehh. No i mam nadzieję, że dziś Dziewczynom wszystko się uda, że każdy dojedzie szczęśliwie i mimo wszystko ten zjazd będzie udany :) Tak mi szkoda :( I oglądałam prognozy pogody, wcale z tą pogoda ma nie być tak źle...jutro w Szczyrku powinno być słonecznie :)
  19. Dziewczyny ja dostałam smsa od Agulinii, że mam przekazać, że ona jedzie niezależnie od wszystkiego i macie się nie wygłupiać i nie kombinować!!! Jedźcie i nie zastanawiajcie się nad niczym bo zaraz milion problemów się pojawia i opcji....ja bym jechała nawet jakby miało przyjechać 2-3 pary, mówi się trudno, ale pewne ustalenia padły, w hotelu wszystko ustawione....i żal byłoby nie skorzystać z tego co nam Klaudia załatwiła! Bo ja jestem ciekawa gdzie można by było zacumować za taką forsę z wyżywieniem i w takich warunkach. Zatem korzystajcie z szansy niezależnie od wszystkiego. Ten kto ma otwartą drogę niech jedzie, ten kto ma duże wątpliwości i więcej przeciw niż za na liście, niech sobie daruje - nic na siłe. Klaudia, rezerwuj pokoje i koniec kropka - myślę, że temat jest już skończony :)
  20. Zgadzam się z Madzią...powinny się wszystkie dziewczyny wypowiedzieć i między sobą zadecydować. Straszne zamieszanie się zrobiło, mam wyrzuty sumienia...ale na prawdę w naszej sytuacji nie da się tego odkręcić :( Młodamamuśko - przemyśl to jeszcze..... Michaa- no chwilunia! Hanka przecież napisała że jedzie :) a Młodamamuśka że CHYBA nie jedzie...nadal ilościowo nie jest tak źle. Madzia - spoko, teraz już rozumiem :D oczywiście masz rację, ja wczoraj zdzierżyć nie mogłam bardzo! Dziś mam doła....i jeszcze jakieś poczucie winy się przyplątało i bezsilność...ahh cała mieszanka negatywnych uczuć :O
  21. Młodamamuśko - rozumiem Twoje argumenty..no zawsze każdy patrzy ze swojego punktu widzenia, ja tutaj bardziej kierowałam się tym, że Klaudia miałaby nieprzyjemności i jednak 7 dziewczyn już ma wszystko dopięte i nic nie stoi na przeszkodzie....ale kiedy człowiek ma do przejechania właśnie to 400 km to i pogoda się liczy, ten kto ma do przejechania 100 km to jakoś w deszczu się przemęczy, ale dłuższa trasa to już jest porażka....rozumiem więc- masz też swoje racje. I fakt..jeśli zdecydujemy się na organizację kolejnego zjazdu jakoś niedługo, to znowu o kwestie finansowe się wszystko rozbije.... Ja jestem w ogóle zdołowana tym wszystkim, bo nagle tak wszystko się sypnęło.... Madzia - o nie! to nie jest gorsze od choroby, bo jednak auto to nie dziecko ;) dla mnie to w ogóle nie ma porównania ;) Owszem, szarpnie nas po kieszeni i musimy zrezygnować z mega fajnego wyjazdu....ale na prawdę wolę to niż chorowanie Krzysia- to mnie wiele bardziej stresuje i daje w kość. Złapałam siki Krzysiowe, T pojechał do szpitala zawieźć- nie wiem czy wyjdą dobre, bo nie złapałam ze środkowego strumienia, bo siknął takim strumieniem, że nie zdążyłam zareagować, a wszystko już w kubku było ;) no i trącił mi kubek..więc jak wyjdą leukocyty..no to będziemy powtarzać...rany..nie lubię tego :O
  22. Natalie - 7 pokoi jest zaklepane! Bo jedzie Młodamamuśka, Agulinia, Agulinka, Michaa, Hania, Martasek i Listek.... więc ja myślę że to jednak nie mało...we wrześniu była nas mniej ;) Nic nie jest odwołane i koniec kropka. Jestem pewna, że Pani Prezes ma takie samo zdanie :) A ja z racji urzędu i zastępstwa - zarządzam :)
  23. Hej dziewczyny Ale absolutnie nie odwołujcie spotkania! Uważam, że przygotowania są już nazbyt daleko posunięte, żeby to odwołać. Wiadomo, że fajniej by było spotkać się w większym gronie, ale wyszło jak wyszło, we wrześniu było podobnie. Niestety nigdy nie da się wszystkiego idealnie zgrać i tak, żeby wszystkim pasowało, nie przewidzi się choroby czy niesprawnego auta.... tak bywa. Przede wszystkim względem Klaudii nie możecie tego odwołać, bo w hotelu na pewno trzymali dla nas pokoje, teraz jest po prostu za późno na takie manewry. I ludzie urlopy pobrali, to też nie jest takie proste, żeby od tak z tego zrezygnować. Nie nie...za dużo tu kombinacji i "strat". Dziewczyny jedzcie i bawcie się dobrze :) To nie jest tak, że większość zrezygnowała bo nadal to 6 pokoi jest zaklepane.... A latem pomyśli się o kolejnym zlocie...ale to już ustalimy jak już wrócicie ze Szczyrku :) Gawit - dużo zdrówka dla Martynki! Macie antybiotyk? Mam nadzieję, że szybko się uporacie. Sroczko - dla Łukaszka też dużo zdrówka. Ja też właśnie się bałam, że skoro ten katar tak długo u nas siedział to jednak rozwinie się z tego coś poważniejszego.... No ale będzie dobrze, trzymajcie się dzielnie! Młodamamuśko - ja stwierdziłam wczoraj, że nie jest dane nam jechać. Ten samochód zaszwankował akurat w tym momencie, a jak kombinowaliśmy, żeby jakoś wybrnąć z tej sytuacji, to wszystko jeszcze bardziej się zapętlało. Dla przykładu....obdzwoniłam swoją rodzinę i tak - mój tato oddał właśnie samochód do mechanika, a mój brat ma wolne auto i pożyczyłby bez problemu, ale zabrał dokumenty ze sobą w trasę- a jest w Niemczech i wraca dopiero w piątek w nocy. I do kogo dzwoniliśmy to zawsze jakiś problem wynikał....więc odpuściliśmy....mówi się trudno. Nawet braliśmy opcję wypożyczalni samochodów z Warszawie...ale koszty nas powaliły. Widać tak miało być.... My dziś robimy większe zakupy i załatwiamy sprawy, bo jutro rano oddajemy auto do mechanika i prawdopodobnie najkrócej 5 dni roboczych zejdzie się z naprawą - to wersja optymistyczna. Komplikuje to nam mnóstwo spraw....T właśnie robi badania okresowe w pracy i musi jeździć po lekarzach, ja Krzyśkowi chciałam też badania moczu zrobić i mam tam jeszcze kilka spraw wyjazdowych, a u nas bez samochodu to jak bez ręki, do miasta mamy 4 km...i jest problem.. No ale jakoś damy radę...mamy jeszcze rowery w piwnicy..., a auto chcemy zrobić jak najszybciej, bo na święta chcemy wyjechać. O kosztach już nawet nie wspominam...no ale jak się nam zachciało fury tak teraz trzeba bulić :O Poza tym martwi mnie trochę to, że nocki mamy niespokojne, dziś to latałam ze 4 razy aplikować smoka i ciągle jakieś wiercenia i stękania były....no nic, musimy te badania sików zrobić...oby wyszły ok. Może to zęby, co prawda w buzi nic nie widać, ale mogą z kości wychodzić..a to też boli... No nic..uciekam do domowych zajęć. U nas leje :O
  24. Hej dziewczyny... Ja miałam dziś Wam nic nie pisać, żeby nie spowodować jakiejś lawiny...ale widzę, że jest już pozamiatane... My też nie pojedziemy do Szczyrku :( Dziś poszła nam turbina w aucie....dosłownie wszystko mi opadło :( Wczoraj jeździliśmy, było wszystko ok...dziś zaczęło coś świszczeć, T akurat jechał zmieniać opony i od razu mechanik przejrzał....turbina do wymiany. Jeszcze chodzi, ale opcja dalekiej drogi absolutnie nie wchodzi w grę bo w każdej chwili ona może walnąć. Kombinowaliśmy, żeby auto pożyczyć...ale wszystkie opcje, które braliśmy pod uwagę odpadły. Tak mi przykro.....no ale niestety, siła wyższa..w piątek wstawiamy auto do mechanika... I widzę, że seria chorobowa trwa :( Nawet nie chce mi się już pisać....wszystko się schrzaniło! I dzieciaków tak szkoda....ehhhh ja już dzwoniłam do Klaudii i odwołałam nasz przyjazd. niestety.... Wybaczcie, ale nie mam kompletnie nastroju, żeby się odnieść... idę sobie walnąć kielicha.
  25. Coś mnie tu dziś dużo, ale Krzyś pospał 3 godziny i mamy dziś dość luźny dzionek :) Agulinko - Ty teraz to siedź i wymyślaj konkursy i zabawy nie ma to tamto :D A z zębolami Szymcia to się nie martw, mój Krzyś też pierwszy do marudzenia i robienia scen - teraz to już norma :) Nie sądzę, żeby był grzeczny ale wrzucam na luz :) Nawet jedzenie ostatnio idzie nam kiepsko bo mały się NUDZI przy jedzonku :O no ale jak to z dzieckiem, raz z górki raz pod górkę.. Dobrze, żę napisałaś o lodówce w szczyrku! bo my musimy swoją paciaję zabrać ;) Listku - dlatego ja zawsze robię 2 badania Krzysiowi, jak coś nie tak wychodzi to powtarzam, z sikami tak właśnie jest, wystarczy że kubek niesterylny, albo czegoś się dotknie, albo siki za długo postoją i badania już zafałszowane. W posiewie też coś może wyjść skoro to był ten mocz brudny. Dla pewności zróbcie posiew ponownie. My mieliśmy już 3 razy tak, że coś wychodziło nie tak, jakieś leukocyty były, ale to było jak Krzysiowi łapałam siki do woreczka, jak nauczyliśmy się łapać prosto do kubka to wyniki zawsze były ok. Martasku - hihih dobrze że to pampers z kupą nie był bo inaczej mielibyście dopiero sprzątania :D Uśmiałam się :) Krzysiak też ma nierówno obcięte włoski, za bardzo mu pojechałam maszynką z jednej strony i ma goły placek :D ale T uparcie twierdzi, że tak miało być! I ja też przy tym obstaje hihi :) Włoski szybko odrosną a poza tym wszelkie asymetrie i irokezy teraz w modzie :D Zaraz zmykam na ćwiczenia. papa
×