Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Ejmi

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Ejmi

  1. Przyznam się, że jak tylko zobaczyłam te kropeczki to pomyślałam o ospie, ale przy ospie wysypka pojawia się wszędzie, a my mamy tylko tułów i to punktowo....i nie wiem czy dobrze pamiętam, że ospa nie pojawia się u tak małych dzieci...
  2. Ło matko i córko! 2 godziny usypiania! Od 12 Krzyś chodził i smęcił więc mówię, no dobra idziemy spać. Wcale nie mógł zasnąć. Po 20 minutach ubrałam go, bo stwierdziłam, że być może za wcześnie jednak na spanie, ale gdzie tam, chodził i tylko się pokładał. Chyba znowu zęby mu nie pozwalają spać :O No ale w końcu odpłynął, ale ile ja musiałam się nakombinować, żeby zasnął. W końcu głaskanie po głowie i całowanie rączki pomogło. Wyciszył się i szybko oczka zamknął. Ale już myślałam, że nie starczy mi cierpliwości.. Dziewczyny dziękuję Wam, właśnie to chciałam od Was usłyszeć ;) Właściwie napisałyście mi to co wczoraj od mojego T usłyszałam i liczyłam na słowną reprymendę od Was, coby przestać się schizować :) Jak widać mogę na Was liczyć :) Młodamamuśko - Tobie wielkie dzięki, że do mnie się odniosłaś a rzadko wpadasz być może jest też coś w tym co napisałaś, że Krzyś może być z tych dzieci, które wyrywne po prostu nie będą...ale daleko szukać! nie daleko pada jabłko od jabłoni! Mój T tam rozmowny za bardzo nie jest ;) Agulinko - to co piszesz to by się zgadało z tym co mi ta pani na forum napisała, że powód do niepokoju to jest wtedy kiedy dzieko nie składa sylab do 2 roku życia. Zatem mamy czas. Krzysiowi sylaby się "wyrywają" mówi je rzadko, ale jednak. Ta pani napisała też, że żeby dziecko zachęcić należy po prostu zastosować zasadę pochwał, albo dawać jakiś smakołyk. Jeśli usłyszę np "ma" to mam mu mówić ciąg sylabowy "ma ma ma ma ma" jeśli usłyszę np mam to "mam" mówić "mama". Jeśli to nie kłopot to podpytaj swojej znajomej co ona o tym myśli - będę Ci wdzięczna :) Madzialińska - ta wysypka/krotki/plamki nie wyglądają drastycznie, pojawiły się punktowo na tułowiu, ale myślałam, że jak szybko się pojawiły tak szybko znikną, a nic nie wskazuje na to by zniknęły bo są większe i w takim samym kolorze. Myślę, że jeśli zobaczę, że będzie ich więcej albo nadal będą się powiększać to chyba pójdziemy do naszej pediatry, zobaczymy co ona wymyśli. Założę się, że nie pomyśli o szczepionce... M-M- kurcze, sama się zestresowałam jak czytałam Twoją opowieść. Ale najważniejsze, że już wyszliście na prostą, najgorsze macie za sobą. I to jest przestroga też dla nas, człowiek myśli, że nasze dzieci jeszcze czegoś nie potrafią, albo nie dosięgną, a potem jest wielkie zaskoczenie i wyrzuty sumienia :( Ale będzie dobrze, myślę, że po tej przykrej przygodzie nie zostanie ani jeden ślad na ciałku Dudusia :) Nadia - my pijemy Bebilon ale ostatnio Krzyś też nie chce za bardzo mleka pić. Kaszki mu odstawiłam, bo też nie wchodziły, zatem na razie martwię się, żeby zużyć nasze zapasy mlekowe - bo nakupiliśmy mleka w promocji i nie wiem kiedy nam te zapasy się skończą... A właśnie apropo jedzenia. Od 2 tygodni Krzyś je mniej, nie jest to może drastyczna zmiana, ale mleko wchodzi ledwo ledwo 180 ml max, wcześniej wypijał po 240, obiadki zjada, ale jak potrafił zjeść ok 300 ml tak teraz max 200-250 zje, podwieczorek też mniejszy, bo zazwyczaj jadł 2 kanapeczki i słoiczek owoców, teraz zmieści tylko jedną kanapkę i pół słoiczka. Pije tyle samo co wcześnie. I teraz pytanie - czy to osłabienie apetytu jest spowodowane szczepionką - bo tak też może być, czy po prostu moje dziecko nie potrzebuje więcej jedzenia bo zdecydowanie więcej się rusza. A jak się człowiek rusza to pełny brzuch przeszkadza. Myślę, że jednak to drugie, bo teraz to w domu mamy głównie zabawę w berka i mały nie chodzi tylko cały czas biega. Śmiesznie to wygląda bo aż mu grzywka odskakuje tak lata i od ścian się odbija :) Mały perszing :) Mili - podziwiam Cię, że wychodzisz z Nikusiem w taką paskudą pogodę, ja jak widzę, że jest wietrzysko i jest poniżej 8 stopni mrozu to siedzę z Krzysiem w domu. Wczoraj wyszliśmy bo niby miało być ciepło, a tak siąpiło że ledwie 20 minut pochodziliśmy. Mam nadzieję, że ta gorączka to nic poważnego nie zwiastuje. Napisz potem jak się Nikoś czuje. Ela - już nie dużo Ci zostało na uczelni, machniesz zaraz te 2 egzaminy i będzie po sesji :) Powodzenia. Jutro będę chciała wybrać się do tej mojej byłej firmy na rozmowę, T może urwie się z pracy na 2 godzinki to pójdę do nich pogadać - jestem ciekawa jak ta rozmowa się potoczy.. A dziś wreszcie jadę na aerobik, cały tydzień nie byłam, masakra, normalnie dziś tam polecę jak na skrzydłach ;)
  3. Dzień dobry U nas nocka spokojna, Krzyś pospał prawie do 8 więc super-git ;) Niestety nasza wysypka - kropeczki nadal są, tylko że teraz te kropeczki przeobrażają się powoli w czerwone plamki :O Nie wiem czy jednak nie udać się z małym do jakiegoś lekarza, tylko tak...nasza pediatra odpada bo nic mądrego nie wymyśli, może pani dermatolog. Ale chyba najlepiej trzeba by było iść do alergologa..którego oczywiście u nas nie ma. Nie zapowiada się, żeby te plamki zniknęły - nie mam pojęcia od czego to. Poza tym zauważyłam, że od jakiegoś czasu Krzysiowi pogorszyła się cera, na policzkach i ogólnie na buzi. Normalne mleko pijemy kilka miesięcy...i byłoby co najmniej dziwne, że byłaby to jednak reakcja na mleko.. Agulinia - Witaj Babciu hihihi, powiem Ci, że zajebiście się trzymasz jak na ten rocznik ;) super, że wypoczęliście i pozwiedzaliście :) Malina to ma jak Krzyś, też całuje wszystkie lustra i szyby. Ostatnio zaliczył zdziwko jak byliśmy u sąsiadów, zrobił glonojada na lustrze a tu mu lustro się przesunęło do boku - bo to była szafa wnękowa w przesuwanymi drzwiami ;) Co do tego psychologa..gdyby był takowy w naszym mieście to bym pewnie poszła...ale wczoraj T przeczytał co tamta pani specjalistka napisała i stwierdził, że to tylko opinia jednego lekarza na dodatek głupia, więc napisaliśmy zaraz zapytanie na innym portalu ;) I tam wypowiedziała się pani psycholog i mamy, które miały podobny problem. Pani psycholog przedstawiła kryteria, które 15-miesięczne dziecko POWINNO (to słowo było podkreślone) umieć i oczywiście Krzyś spełnia wszystkie i posiada inne umiejętności, zatem problem zdecydowanie nie jest psychologiczny bo żadnych niepokojących objawów nie ma. Dostaliśmy poradę, że jeśli dziecko do 2 rż nie będzie sylabizowało to wtedy możemy udać się do logopedy. Napisała też jak zachęcać malucha do mówienia - przyznaję, że wypowiedź tej pani zrobiła na mnie wrażenie, bo były konkrety i podpowiedzi, a nie walnięta sucha regułka z terminami, których człowiek nie zna. Do tego jeszcze inne mamy na mnie tak nakrzyczały, że wszystko jest ok, ich dzieci zaczęły mówić po 2-3 latach... Zatem wszystko jest w normie :) no i przepraszam, że zasiałam zamęt z tym mówieniem na forum, ale dziewczyny, Wy piszecie, że Wasze dzieci nic nie mówią, o zgrozo! a te wszystkie mama, tata, baba, to co? Chyba nie uważacie że w tym wieku dziecko będzie już pełnymi zdaniami operowało :) U nas tego nie ma wcale i dlatego zaczęłam drążyć temat... No ale teraz wiem, że trzeba tylko czekać... Agulinia - ano widzisz jest coś w tym, że dziecko skupia się na danej umiejętności i ją doskonali, Malina zaczęła gadać a nie chodzi, Krzyś chodzi i biega od 2.5 miesiąca, a nie mówi - statystyki zatem są w normie ;) Co do szczepień to my też mieliśmy iść w grudniu na MMR, ale poszliśmy pod koniec stycznia i pani normalnie policzyła 3 miesiące odstępu, bo to następne szczepienie ma być zrobione do końca 18 mż. Gawit - oczywiście, że Krzyś wydaje dźwięki tylko nie mówi sylab, jak wcześniej gadał tam swoje gege, czy brum brum, tak teraz tego nie robi, pokrzykuje, robi to swoje geeeeeee, aaaaaa, yyyyy, czasami mu się wyrwie mem, no po swojemu coś tam gada ale w ogóle to nie przypomina mowy ;) Dziękuję za fotki Martynki, robi się coraz bardziej podobna do P :) A z tą butelką piwa to mnie rozwaliła, normalnie zawodowy pijak hihihihi :) uśmiałam się jak nie wiem :) Nadia - mi się wydaje, że może owszem, łatwo nie masz, ale nie doceniasz i nie potrafisz się cieszyć z tego co masz. Bo nie tylko Tobie nie układa się w małżeństwie- męża kochasz, a skoro kochasz to da się wszystko naprawić, każda z nas ma większe czy mniejsze problemy, stosunki z rodziną też nie wszyscy mają idealne, ale mimo to, trzeba się cieszyć z tego co nam życie dało. Nie mieszkasz w slamsach albo w ogóle nie masz dachu nad głową, masz śliczne zdrowe dziecko...z pracą też nie jest najgorzej bo teraz sporo firm chce zatrudniać inwalidów bo to im się opłaca, no tylko trzeba czegoś poszukać - wiem łatwo pisać...ale Twoje życie jest w Twoich rękach, możesz z nim zrobić co chcesz, jeśli nie akceptujesz tego co masz teraz sprawa jest prosta - zrób wszystko by to zmienić. Innej rady na to nie ma! Szkoda że pogoda taka paskudna, niby 6 na +, a wieje i jest bardzo nieprzyjemnie..znowu siedzimy w domu :/
  4. Hejo wieczorowo Gawit - uśmiałam się z Ciebie, Krzyś rozpoznaje dobre miejsca i dobrych ludzi - w takim razie poznał się na dziadkach hihihi bo jak tylko jesteśmy u rodziców to jest ryk i jest nieznośny ;) ale powiem Ci, że może coś w tym jest :P Myślę że Tysia biała się i przestrzeni i hałasu - to normalne, ja myślę, że Krzyś też byłby wystraszony, bo on ma w domu spokój i on nie lubi harmidru. Trzeba było odczekać, mała się uspokoiła i potem było git, fajnie, że tyłeczki pomoczyliście ;) My na basen wybieramy się jak sójki za morze, ale jak usłyszałam o tym co nasza młodzież robi na tym basenie to stwierdziłam, że syfa nie chce złapać :O Krążą super opowieści np o tym , że ktoś tam zrobił kupę :O I wiesz co, ja się zastanawiam czy nie przesiąść się już na przednie siedzenie w aucie podczas podróży, bo niby Krzyś nie robi jakiś większych akcji podczas jazdy, ale ja strasznie nie lubię z tyłu siedzieć :O Będę musiała to teraz wypróbować. Jak jeżdżę z nim sama to nie ma problemów, siedzi grzecznie z tyłu sam. Właśnie...kardiolog..muszę w końcu gdzieś Krzysia zarejestrować... Nadia - ja przyznaję się bez bicia, że ostatnich fotek nie skomentowałam bo zapomniałam :( Przepraszam Cię za to, ale zawsze Amelkę oglądam na nk i te fotki które wysłałaś - to wszystkie już widziałam ;) i zapomniałam podziękować za maila :O Sorki jeszcze raz! Jeśli chodzi o udzielanie się na forum... właściwie to podpiszę się pod tym co Gawit napisała...chyba za bardzo skupiasz się na problemach innych ludzi, mało piszesz o Amelce i o tym co u Was...pewnie wychodzisz z założenia, że nie chcesz znowu smęcić po tym jak ode mnie dostałaś reprymendę. Czytając Twoje posty zawsze mam poczucie, że wszystko jest źle i na nie...przykre to i współczuję Ci, bo jakoś tak nigdy nie potrafisz wyciągnąć pozytywnych wniosków. Albo masz faktycznie ciężkie życie i takiego pecha, albo po prostu masz taki sposób bycia, że skupiasz się na tym by wyrzucić z siebie smutki zamiast emanować pozytywną energię. Może to nas nie zachęca do komentowania Twoich postów? Ale zauważyłam małą zmianę w Twoich wypowiedziach, starasz się coś tam napisać o Amelce i ją wychwalić....ale to wszystko są takie pobieżne informacje, niestety nadal skupiasz się jeszcze na tym, jak jest Ci źle :( Ja nie komentuje bo musiałabym zawsze pisać Ci to samo - dziewczyno więcej optymizmu! M-M- wspaniale, że już jesteście w domku i że cała ta historia tak dobrze się skończyła! Mieliście dużo szczęścia. Napisz nam tu, jak to wszystko się stało...albo nie pisz, jeśli Cię to jeszcze mocno stresuje...bo pewnie nerwów się najadłaś. Ja to bym chyba się zawyła.. Całusek dla Dydusia - był bardzo dzielny :) My dziś znowu się wyrwaliśmy do znajomych, tym razem na imieniny do naszych byłych sąsiadów i ponownie zaliczam wypad do udanych :) Nie wiem, czy moje dziecko wreszcie zaczyna dobrze się czuć w obcych miejscach czy co, ale nie mieliśmy z nim problemów :) Krzyś pozwiedzał wszystkie kąty, zajadał się wafelkami, bez problemu zjadł podwieczorek, poganiał za kotami ( boże jak one spierdzielały!!!) potem obejrzał bajkę i na spokojnie wróciliśmy do domu. Wreszcie oboje z mężem posiedzieliśmy przy stole. Mam nadzieję, że idzie ku lepszemu w tym temacie :) No i zęby znowu nas przyatakowały, dziś poszła taka kupa, że wietrzyliśmy mieszkanie, a do tego troszkę śluzu było. Dolne czwórki teraz atakują, ale jakoś sobie radzimy bez syropu i nawet żelu. Ciekawa jestem tylko jak noc mały prześpi. Dziewczyny.... mam prośbę do Was o radę. Otóż na pewnym forum, gdzie udzielają porad różni specjaliści od dzieci, opisałam wszystkie umiejętności Krzysia, to co umie, czego nie...głównie nakreśliłam ten problem z nie mówieniem i pani doktor specjalista od mowy dzieci poradziła nam konsultacje psychologiczną, żeby wyjaśnić tam różne aspekty - wypowiedziała się tak fachowo, że większość terminów nie jest dla mnie jasna... No w każdym razie uważa, że coś nie do końca jest tak...I teraz pytanie, czy rzeczywiście udać się z małym do psychologa, czy temat na razie zlać i poczekać na rozwój wydarzeń? Krzyś nie ma jeszcze nawet 1.5 roku, a w 3 miesiące to dziecko może cuda zdziałać...nie wiem czy już reagować czy jeszcze poczekać. Nie do końca wierzę w taką poradę przez internet, kiedy lekarz nie widzi zachowania dziecka.... Mam dylemat. Teraz spadam do łóżka....Spokojnej nocki wszystkim. papa
  5. Elo niedzielnie Widzę, że mamusie się wreszcie troszkę rozpisały - bardzo fajnie :) Michaa- straszne co piszesz, przykro mi z powodu kolegi. Wybrał straszną śmierć :( Agulinka - widzisz Szymcio fantastycznie się rozwija! Ja niestety nie mogę się pochwalić poczynaniami Krzysia..no ale o tym już pisałam. Nie powiem, niepokoi mnie to, ale wiem, że każde dziecko ma swój rytm i tok...chyba nie pozostaje mi nic innego jak czekać. U nas teraz na etapie są zabawy w "a kuku" i ganianie w berka, Krzyś to uwielbia, biega po całym mieszkaniu i jak się go gania to ma największą frajdę, bardzo się wtedy cieszy :) No i książeczki nadal lubi, chociaż już mniej im czasu poświęca, ale śmieje się z niego, że musi co najmniej raz dziennie zrobić "prasówkę" i przejrzeć wszystkie swoje książki :) Toszi - oj zalatana jesteś kobieto :) ale weź nie świruj i zbierajcie się do Szczyrku! Co do jedzeniasurowych owoców to u nas jest taki sam problem. Krzyś nie lubi, o ile wcześniej jadł banany tak teraz ma jabłka, banany, kiwi, mandarynki- na wszystkie owoce reaguje odruchem wymiotnym. Myślę, że ja mu za mało dawałam owoców, szłam na łatwiznę i dostawał zawsze deserek ze słoiczka..ale teraz będę go przyzwyczajać. Zaczynamy od jabłka. Nauczyłam go pić to i jeść owoce nauczę. Cieszę się, że Przemcio niedługo wróci do domku :D Dziewczyny co do mówienia... w tej chwili nasze dzieci powinny umieć minimum 3 słowa i używać je intencjonalnie i rozumieć ich znaczenie. Tak piszą w mądrych książkach. Oczywiście statystyki rozkładają się po równo, jedne dzieci umieją więcej, inne mniej, inne wcale nie mówią - jak moje dziecko. Ja sądzę, że u nas będziemy mieli do czynienia z opóźnieniem mowy, no chyba, że mnie dziecko jeszcze zaskoczy...ale biorąc pod uwagę fakt, że w mojej rodzinie dzieci zaczynały mówić późno - nawet dziewczynki, no to przyjdzie mi chyba jeszcze poczekać na to "mama" do 3 roku życia :O Co poza tym? Wczoraj poszliśmy do sąsiadów na kawkę i myślałam, że jak zwykle Krzyś nie da nam posiedzieć i będzie marudził w nowym otoczeniu, no i zaskoczył nas, bo u sąsiadów czuł się jak u siebie w domu :) Bardzo miło spędziliśmy czas, Krzyś był mega grzeczny, bawił się zabawkami, troszkę pobiegał, pobawił się z ich psem...wreszcie w spokoju wypiliśmy kawkę i pogadaliśmy :) I sąsiadów się nie bał, normalnie szedł na rączki do nich..w takim razie teraz już jestem pewna, że po prostu on sobie ludzi wybiera, jedni mu pasują inni nie, tak samo jest z miejscami. Takie to moje dziecko wrażliwe jest :) Oprócz tego to dziś mamy 11 dobę po szczepieniu i Krzysiowi wyskoczyły punktowo czerwone plamki/krostki na brzuszku, klatce, pleckach i pupie - czyli na tułowiu. Nie wygląda to źle, ale widać, że coś się dzieje. Przypuszczam że to reakcja na przeciwciała przeciwko odrze, może wtedy pojawić się wysypka. No nic, będę go obserwować, widzę, że mu to nie przeszkadza, nie swędzi, więc czekamy na rozwój wydarzeń. Alergię wykluczam, bo nic nie jadł nowego. Zachowuje się normalnie, jest dobrym humorze, nie widzę odchyleń od normy ;) no ale to jestem w "stanie gotowości" - mam nadzieję, że to zniknie szybko. Dopijam kawę i idę robić obiad. T śpi, Krzyś bawi się zabawkami...jak jest spokój to i ja zajmę się swoimi sprawami ;) Udanej niedzieli
  6. Gawit - mnie dziś chłop też nerw popsuł - nie powiedział mi o jednej sprawie i postawił mnie w bardzo niezręcznej sytuacji wobec znajomych, wyszła taka kicha, że nie będę w szczegóły się wdawać, ale wkurza mnie to, że on mi o niczym nie mówi, sama muszę wszystko z niego wyciągać :O Co do tej mojej pracy to długo by opowiadać no w każdym razie ja sama od nich odeszłam, oni nie chcieli mnie puścić, ale też nie godzili się na moje roszczenia...minęło 2 lata, rządy się tam zmieniły i chyba wszystko jest inaczej. Nie wiem jak ta sprawa się potoczy. Ja wyznaję zasadę, że dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi... ale znam też realia tutejsze i ta praca ma kilka plusów - między innymi to, że mam do firmy 10 minut spacerkiem i jestem praktycznie na miejscu, odchodzą mi jakiekolwiek dojazdy, a teraz w tych czasach to ważne. Jeśli chodzi o humorki i noce naszych dzieci, to ja ręce rozkładam, nigdy nic nie wiadomo :O Tak to już jest z dzieciakami, ciągle wszystko się zmienia. Natalie- lista szczyrkowa imponująca, mam nadzieję, że w ostatniej chwili połowa się nie wykręci.. Agulinka - Szymcio zaczął wspinaczki, proszę proszę :) Mojego Krzysia na razie nie ciągnie do tego, ale poczekajmy..nie sądzę, żeby ten etap go ominął ;) Madzialińska - i jak Wam kulig wyszedł? Bo unas śniegu już nie ma wcale ;) Agulinia - chyba tylko wy macie 6 tygodniowy odstęp pomiędzy szczepieniami - na pewno dobrze to ustaliliście, bo jak pytałam mamy forumowe to wszystkie idą z dzieciakami 3 miesiące po MMR. I jak tam wypad do Trójmiasta się udał? Krzyś śpi już blisko 3 godziny, ale tak to jest jak w nocy robi się pogadanki. O 3-ciej zaczął gadać do misia, a od 6.40 już nie spał, ale za to na drzemkę padł jak kawka :) Mały wstanie to idziemy do sąsiadów na kawkę bo zaprosili. Mam nadzieję, że Krzyś będzie znośny - mają yorka więc może psem się zafascynuje :)
  7. Hej dziewczyny Wczoraj już nie pisałam bo moje myśli zaprzątnęła jedna rzecz i tak od wczoraj trochę chodzę z głową w chmurach. Otóż dostałam wczoraj telefon z propozycją pracy! Odezwała się moja stara firma gdzie pracowałam 2 lata temu z pytaniem czy nie zechciałabym do nich wrócić. W firmie nastąpiło sporo zmian - rzekłabym powalających, to co mi przedstawili brzmi ciekawie - choć zarzekałam się, że nawet gdyby mi po stokroć dopłacali to do nich nie wrócę...ale teraz sytuacja jest inna. No w każdym razie w przyszłym tygodniu idę na rozmowę....i potem będziemy się z T zastanawiam co zrobić. Nie myślałam, że będę miała tego typu dylemat, bo moje założenie było takie, że siedzę z Krzysiem do czasu kiedy pójdzie do przedszkola bo i tak pracy nie znajdę. A tu praca sama do mnie przychodzi... Tu gdzie mieszkamy znalezienie pracy graniczy z cudem, zresztą wszystko to już przerabiałam, szukałam pracy 1.5 roku... No nic, najpierw muszę iść na rozmowę, dowiedzieć się konkretów zwłaszcza dotyczących zarobków, bo to jest sprawa kluczowa w tym momencie, bo jeśli się zdecyduję to musiałabym znaleźć nianię dla Krzysia, a nie pójdę do pracy jeśli niania będzie kosztowała mnie więcej niż pół pensji. Tak więc mam zagwozdkę. Poza tym wczoraj dzionek nam minął w miarę spokojnie, poza jednym incydentem :( Szykowałam małemu kąpiel i on na golasa latał po łazience, zsikał się na płytki i nie zdążyłam mu powiedzieć "stój", wdepnął jedna nóżką w mokre i wywinął takiego orła na płytki, że się przeraziłam. Głównie potłukł sobie pupę i plecki, głowę podkulił - swoją drogą ma prawidłowe odruchy obronne ;) Ale płaczu i żalu było sporo a i mi łzy stanęły w oczach. Potem pół nocy do niego zaglądałam czy wszystko ok..ehhh, non stop trzeba uważać. Teraz go nie będę puszczała na golaska samego. Wybaczcie, że tylko o sobie, ale muszę uciekać do garów. Krzyś pójdzie spać to na spokojnie usiądę i popiszę więcej.
  8. Cześć Mamusie Ja mam dziś dzień gospodarczy, więc od rana chodzę i sprzątam. Tak nie lubiłam tych drugich zmian T, ale teraz widzę jakieś plusy, bo chłopaki z rana się wybawią, ja mam werwę, żeby szybko coś ogarnąć i obiad ugotować i mogę nawet na miasto wyskoczyć. Potem tatuś usypia synka, więc w sumie mam cały ranek i część popołudnia lightowe, tylko wieczory zostają do przetrwania :) Chciałam dziś wyjść z Krzysiem do sąsiadki, zapraszała ostatnio, no ale niestety dziecko jej się rozchorowało i dupa :O Druga sąsiadka to samo - synek chory... W ogóle wszyscy teraz chorują, T mówi że u niego w pracy połowa ludzi na zwolnieniach a druga połowa kaszlących...paskudna pogoda :O Dziś u nas też strasznie wieje i pada deszcze ze śniegiem...nawet nosa nie wychylamy na zewnątrz. Wpadnę potem to się odniosę, bo teraz póki Krzyś jeszcze drzemie wezmę się za porządek w szafie ;)
  9. hejka Ja mam dziś od rana kołowrotek. Zaczęło się od tego, że o 5 rano Krzyś zaczął gadać i tak zeszło mu się do 6.15 :O miał fazę na śpiewy, nie wstawał, więc przymknęłam drzwi i poszłam spać ;) Obudziłam się o 8 i mały spał jak suseł ;) Potem szybko oporządziłam małego i wybrałam się na zakupy. Jak wróciłam wzięłam się za obiad..no i teraz wreszcie mam odbój i trochę spokoju. Moje chłopaki od rana się bawili, teraz usypiają. Krzyś dziś już w zdecydowanie lepszym nastroju - tfu tfu żeby nie zapeszyć :) Wczoraj przeglądając naszą regionalną stron internetową natknęłam się na reklamę prywatnego przedszkola u nas w mieście. I pomyślałam, że najpierw będę tam chodzić z Krzysiem, żeby z dziećmi się pobawił a z biegiem czasu być może będę go zostawiała tam na 3-4 godziny dziennie. Dziś już do nich dzwoniłam, rozmawiałam z panią dyrektor i powiedziała, że oni przyjmują dzieci od 2 roku życia i warunkiem jest to, że dziecko musi być komunikatywne, ale skoro dziecko będzie pod moją opieką to nie ma problemu. Płaci się 4 zł za godzinę. I chyba się na to zdecydujemy, mogę z nim jeździć np 2 razy w tygodniu na 2 godzinki, żeby miał kontakt z dziećmi, oswajał się z ludźmi. A potem może nawet rozejrzę się za jakąś pracą np na 3/4 etatu. Zanim skończy te 2 latka to będzie miał czas, żeby oswoić się z nowym otoczeniem. Myślę, że w przyszłym tygodniu wybiorę się tam sama, żeby obejrzeć to przedszkole, a potem pomyślimy :) Madzialińska - wypadki niestety się zdarzają, tatuś pewnie mocno się wystraszył, no ale tak bywa :( No i mam nadzieję, że Zuzia mocno potłuczona nie jest. Mój Krzyś przed kąpielą na golasa pomyka po mieszkaniu, a wczoraj spiłował się (czyt. zsikał ;)) na płytki w łazience a potem zaczął w nie klepać rączką ;) Ubaw po pachy :) Ale najbardziej śmiać mi się chciało że był zdziwiony, że sika, patrzył między nogi z takim zaciekawieniem :) Mili - wy to wszystko ekspresowo robicie i z nocnikiem i ze smoczkiem :) U nas wielkiego problemu ze smokiem nie ma, mały potrzebuje tylko do zasypiania, potem wypluwa, w ciągu dnia wcale nie ciąga, więc na razie nie widzę potrzeby, żeby go odstawiać od tego smoka, myślę, że z czasem sam odrzuci :) Co do szczepienia to widzę, że wszyscy mają wyznaczoną 3 miesięczną przerwę pomiędzy jednym a drugim - więc luzik, myślałam, że tylko nam tak wyznaczyły ;) na razie mykam, mały śpi to wezmę się na spokojnie za prasowanie. Milego
  10. Gawit - wieczór spokojny - na szczęście. Widać syrop z rana i drzemka swoje zrobiły, Krzyś był już dużo spokojniejszy. Fajnie się pobawiliśmy, kąpiel, mleko i zasnął bez problemów. Ufff a już myślałam ,że mnie całkiem zamorduje dzisiaj ;) Strasznie dziś mi się dziecko roześmiało jak udawałam świnkę i robiłam "chrum chrum" tak to podłapał, że się brechtał do rozpuku, a potem miał czkawkę przez pół godziny :D takie momenty lubię :) No i Wy mieliście niekiepski dzionek, widać z tymi naszymi dzieciakami to jak w kalejdoskopie, potrafią im się humorki zmieniać szybko. My dziś też byliśmy na turbo-spacerze, całe 20 minut, raz że było pierońsko nieprzyjemnie na dworze, a dwa, Krzyś jak zwykle włączył jęczydło. Kupiłam tylko szybko mleko w sklepie i wróciliśmy do domu. Dziś mu zapowiedziałam, że jak przyjdzie wiosna, to do domu będziemy przychodzić tylko na jedzenie - skwitował to głośnym jękiem ;) Co do pracy, to kiepsko, że nie masz motywacji w postaci pensji :O ale jest jeden plus- wychodzisz z domu chociaż na te kilka godzin i odpoczywasz od tego młynka w domu. Mi co chwilę przychodzi przez myśl, że może jednak coś bym wykombinowała....i może faktycznie zacznę szukać pracy, akurat zejdzie mi się tyle, że Krzyś zdąży pójść do przedszkola, bo perspektywy w tym mieście mam zajebiste wręcz :O uciekam, jutro pewnie kolejny marudkowaty dzień. Wiosno...szmato..przybywaj! czołem! do jutra.
  11. Uff Krzyś wstał z drzemki troszkę spokojniejszy...no ale nie zapeszajmy bo jeszcze cały wieczór przed nami.. Listku - Krzyś śpi raz dziennie już od września i on budzi się rano o różnych porach, mimo to zawsze w jednym czasie staram się do ululać- pomiędzy 12-stą a 13-stą i śpi 2,3 godziny, a czasem tylko 1.5 godziny różnie. Jak chce go przetrzymać to tylko u nas bajka działa, bo na spacerze z miejsca usypia, a na teletubisiach za chiny nie zaśnie a wręcz przeciwnie rozrusza się bo tak go te stworki ekscytują ;) Karolek - ale fajnie macie z tym spaniem, też kiedyś tak mieliśmy, ale niestety to nam się zmieniło i teraz muszę dydolić małego do spania czasami na siłę...ale sam w łóżeczku nie zaśnie niestety. Dziwne, bo po kąpieli i mleku na noc zasypia sam bez większych problemów. Ale ja myślę, że to dlatego że jest ciemno...a w dzień już niestety musimy troszkę powalczyć.. Gawit - uśmiałam się z tego Twojego Diabełka, Tysia taka słodka jest a Ty ją tak okropnie nazywasz ;) ja mimo tego że łatwo nie mam chciałabym mieć kiedyś drugie dziecko...ale kiedyś, minimum za 2 lata. I zębów macie już pełną buzię...szybko Wam poszło. U nas jeszcze dłuuuga droga :O
  12. Listku - ależ nie uraziłaś mnie :) każde dziecko ma swoje gorsze dni a przy zębach to już chyba każda z nas odczuła co swoje.... fakt, u nas różowo nie jest, ale zgrzeszyłabym twierdząc, że cały czas jest makabra, bo to nie prawda, po prostu zdarzają się gorsze dni, ale jak już zęby zaczynają wychodzić masowo, no to wtedy niestety, ale 2 tygodnie mam już z głowy. Jak pisałam, dla mnie najważniejsze jest to, żeby Krzyś przy zębach nie chorował, mam nadzieję, że to nam się utrzyma, chociaż uważam, że to jest loteria i nigdy nic nie wiadomo :O Uśmiałam się z tej "całej apteki" ale ja też jak gdzieś wyjeżdżamy to zabieram wszystko z Krzysiowej apteczki bo wszystko może się przydać ;) Hania - my ząbków wyrżniętych mamy 5 szt a "idących" mamy także 5 sztuk, tak więc niebawem (Panie Boże dopomóż ;)) będziemy mieli 10 szt. Madzialińska -no to wszystko jasne, Zuzia póki co będzie jedynaczką hihi :) Dziewczyny, kiedy macie zaplanowane to następne szczepienie? Bo my mamy przyjść po 5 maja i to jest 3 miesiące przerwy pomiędzy tym odra/świnka/różyczka a tym przypominającym....a myślałam, że standardowo trzeba odczekać 6 tygodni..
  13. piszę dalej, bo mnie mąż wyręczył w usypianiu dziecka. Nie wiem dlaczego ale jemu idzie to znacznie szybciej niż mi. Mały chwile się z nim pokokosi i za chwilę śpi jak suseł. A mnie to wyciągnie za włosy, wyszarpie za nos i powalczy średnio 15 minut zanim skapituluje i zaśnie...ehh. Hania - kurka! nie mogłaś sobie wcześniej zrobić takiej kalkulacji finansowej, żeby i na Szczyrk starczyło?;) No szkoda bardzo :O I czemu ten Twój chłop taki miglanc jest, że nie chce na zloty forumowe przyjeżdżać? Ela - zazwyczaj tak jest, że dzieci ma się zupełnie różne- czemu jesteś zaskoczona ;) Skoro Ola była grzeczniutka to Michałek teraz nadrabia, niestety musi być równowaga w przyrodzie. Ja przypuszczam, że jeśli mnie kiedyś Bóg jeszcze obdarzy potomstwem to dopiero będę miała sprężynkę ;) Bo Krzyś poza ząbkowaniem to złoty chłopak jest ;) Martasku - jak Ci coś leży na wątrobie to pisz tu śmiało- zawsze to lepiej jak się człowiek wypisze. Ale..grunt, że w końcu będziecie na swoim, nikt Wam się nie będzie wtrącał czy udzielał rad. Ja nie wyobrażam sobie mieszkania z rodzicami - chyba bym nerwowo tego nie zniosła. Od początku byliśmy na swoim, może skromnie i bez pomocy, ale poczucie, że człowiek sam kieruje swoim życiem to wszystko wynagradza. Tego i Wam życzę. Gawit - tak już przestaję franzolić głupoty, nie ma to jak szukać dziury w całym :O Widzę, że Martynka daje mamusi popalić :O Ja to już wiosny się nie mogę doczekać, poprzednia zima dałą mi w kość i myślałam, że teraz będzie lepiej..ale dooopa...jest tak samo. U nas spacer to góra 30 minut, więcej Krzyś nie wytrzyma, chodzenie po dworze też mu nie pasuje...ale może jak już w końcu wyjdą zęby to będzie lżej. Oby! Nasza Pani Prezes zamilkła, ale z tego co sobie przypominam to chyba grzeje tyłek u mamusi ;) no tak ferie są więc trzeba wykorzystać ten czas :) A gdzie Toszi się nam podziała? I Agulinka i Natalie...muszę Was pogonić do pisania!
  14. Dzień dobry tzn mam nadzieję, że będzie dobry, bo do tej pory to u nas jedno wielkie rykowisko jest :O Jest gorzej niż wczoraj, Krzyś chodzi nabuzowany jak wulkan i wścieka się co chwile i wyje. Wszystko to sprawa dolnej dwójki, którą wczoraj wyczułam w postaci guzka, a dziś jest już prawie na wierzchu. Niestety musiałam dać mu syrop bo jak już łzy zaczęły lecieć jak grochy no to już wyjścia nie było. Ale po syropie dużo lepiej nie jest, może na chwilkę czymś dziecko się zajmie, ale zaraz wszystkie zabawki go denerwują. Masakra. U nas wszystko idzie lawinowo... było 3 miesiące przerwy w zębach a teraz wyszły 4 zęby w tym idą jeszcze 4. Pięknie... niebawem oszaleję. Listku - mam nadzieję, że podróż minie Wam bez komplikacji i Emilka będzie grzeczna i dolecicie szczęśliwie. Co do tego ząbkowania to wcale nie uważam, że Krzyś znosi je najgorzej na forum, tylko u nas odbywa się to dość specyficznie. Dla mnie najważniejsze jest to, że on przy zębach nie musi brać antybiotyków, to już by była dla mnie katastrofa. Idą hurtowo, jest sajgon, ale wyjdą i będzie znowu spokój na jakiś czas, no i kilka sztuk będziemy mieli z głowy. Madzialińska - w takim razie gratuluję Ci jednej kreseczki. Myślę, że cykl poprzestawiał Ci się przez ostatnie stresy, u mnie było bardzo podobnie. Ale..nie zaszkodzi dla pewności jeszcze raz zrobić test z rannego moczu...bo z testami to różnie bywa. Nie żebym Cię straszyła ;) No i mi się chyba coś na mózg już rzuca...myślę, że to z przemęczenia i ciągłego siedzenia w domu. Żyje tylko swoim dzieckiem i moje horyzonty niestety ale mocno się zawężają... wysyłam to co napisałam i idę poić i usypiać dziecko..wpadnę potem..
  15. Hej wieczorowo Hania - ale ja nie twierdzę, że Krzyś ma autyzm, tylko niepokoją mnie pewne zachowania u niego. Ale może po prostu jestem w stosunku do niego wymagająca? Ale wydaje mi się, że poświęcam mu wiele uwagi i czasu a nie widzę postępów żądnych a wręcz przeciwnie, wydaje mi się, że teraz ma mniej umiejętności niż wcześniej. Cieszę się, że Wam się wyjazd udał :) z tą pracą tylko wyszło nie fajnie, mam nadzieję, że coś znajdziesz. I do Szczyrku nie dacie rady zjechać? Nie może być! Martasku - właśnie miałam pytać co u Was, tak zamilkłaś nam tu i znikłaś. Zdrówka dla Miłoszka życzę - co to za wirusówka - mam nadzieję że nie jelitówka? I gratuluję mieszkania! niedługo będziecie na swoim :) budujące prawda? Listku - ale fajnie, że Emi tak pięknie mówi :) zazdroszczę :) ja już nie mogę się doczekać kiedy z pięknej krzysiowej buźki wydobędą się jakieś słowa :) Cieszę się że z naszym Przemkiem nie jest źle, ale niestety wysiedzą się troszkę w tym szpitalu :( Oby szybko wrócili do domu. Mój bratanek jak miał niewiele ponad roczek też poparzył się herbatą, miał poparzony brzuszek i wszyscy bardzo się martwiliśmy czy będzie miał blizny. Spędzili w szpitalu ponad 2 tygodnie, ale krótko po tym jak się wszystko zagoiło nie było śladu po poparzeniu, bardzo ładnie to lekarze zaleczyli. Mam nadzieję, że u Przemka będzie podobnie. Sroczko- zdrówka dla Łukaszka. Mój Krzyś też ostatnio ciągał się za ucho i myślałam, że go boli, albo że to właśnie migdałek, ale chyba jednak ząb, bo jak dotknęłam go w policzek to zaraz zakwilił. Ela - siły życzę i Tobie i sobie :) Madzialińska - rób ten test szybko i siebie i nas tu nie stresuj :) To by była dopiero rewelacja :) Moja koleżanka z którą razem in vitro robiłyśmy jest w 4 miesiącu ciąży - nastąpił cud i zaszła naturalnie. W sierpniu ma rodzić, mówi, że nogi się pod nią ugięły jak poszła do lekarza i się okazało, że serduszko bije, długo nie mogła uwierzyć...ale taki historie zdarzają się dość często. Najpierw są problemy z zaciążeniem a potem ludzie się luzują i myk..niespodzianka :) Nie wiem w sumie czego Tobie życzyć :) bo nie wiem czego Ty chcesz :) Solska - ale Oleńka urosła! super, że truchty zaczęliście. No i wpadaj częściej, myślałam, że już się z forum wylogowałaś! Oj powiem Wam, że się z Krzysiem męczymy. Jakby mógł to by wepchał sobie do buzi całe dwie swoje łapki, jest strasznie rozwalony i sam nie wie czego chce. Dziś na uszach stawałam, żeby się pobawił i nie marudził, cały dzień spędziłam z nim na dywanie i próbowałam zabawiać a i tak co chwilę płakał. Biedny...no ale dwa zęby już widać, idą kolejne...i mało tego, dolne dwójki chyba też zaczynają iść...no wszystkie na raz zaatakowały:O Dziś już nie zapomnę o syropie na noc, chociaż tyle mu ulżę w tym bólu. A do tego przez całe popołudnie sąsiad wiercił wiertarą i mały spazmów dostawał jak słyszał ten warkot- strasznie teraz jest wyczulony na hałas...ehhh no masakra jednym słowem. Zaraz szykujemy się do kąpieli i idziemy spać. Ja już nie mogę się doczekać kiedy wyciągnę się na kanapie... padam :O
  16. hej Oj coś tu frekwencja spada ostatnio, czyżby u większości brakowało weny do pisania? U nas po japońsku - jako tako. Wczoraj wieczorem były cyrki, bo zapomniałam (!) dać małemu syrop na noc i budził się średnio co pół godziny, w końcu postanowiłam dać mu ten syrop, to nie chciał go połknąć i się rozwył na całego. Ale reszta nocy już była spokojna. A dziś to już od rana zawodzenie, nerwy i generalnie brak humoru na całej linii. Ale syropku nie daje, ratujemy się żelami i Camilią - chociaż na chwile pomagają. Na mleko mamy bunt, robię kilka podejść zanim mały cokolwiek z butli pociągnie. Na szczęście picie i obiadki wchodzą, może bez entuzjazmu, ale jednak. Korzystając z okazji, że mam męża do 14-stej w domu to dziś wybrałam się do ginekologa na kontrolę. Generalnie wszystko jest jak trzeba, pobrał mi wymaz na cytologię. No tylko z jednym jest problem. Przy badaniu piersi z prawego sutka wysączył się płyn - byłam co najmniej zaskoczona. Stwierdził, że to może być jeszcze pozostałość po ciąży, ja co prawda pokarmu nie miałam, ale pewnie kanaliki się poszerzyły i jakiś płyn mógł się utworzyć. Dał mi skierowanie na usg sutków, ale powiedział, że wg niego to samo zniknie i nie jest to poważny problem. Na usg muszę się umówić, może w przyszłym tygodniu to załatwię. Poza tym to powiem Wam, że od wczoraj chodzę trochę zaniepokojona. Natknęłam się przypadkiem na artykuł o autyzmie i z tego co oni tam wypisali to niestety, ale niektóre zachowała widzę u Krzyśka. Już jakiś czas temu tak myślałam, że ciężko idzie mu nauka mówienia, właściwie to jakby się cofnął, bo jak mówił sylaby, tak teraz od dłuższego czasu nic tylko popiskuje i mruczy pod nosem. Nie pokazuje palcem przedmiotów, potrafi sam się długo bawić, ogląda te teletubisie i nic go już wtedy innego nie interesuje, wertuje tylko strony w książeczkach. Jest empatyczny i wiele tych podpunktów do niego nie pasuje...ale oczywiście ja już się martwię. Wiem, że chłopcy dłużej się rozwijają niż dziewczynki, mają trudniejszą mowę i generalnie później ze wszystkim ruszają, ale idzie nam 15 miesiąc a moje dziecko nie powiedziało ani razu żadnego słowa. O nie, przepraszam, chyba 3 dni temu wyrwało mu się "niebo" ale nie sądzę, żeby to było intencjonalne. Ostatnio też zauważyłam, że Krzyś lubi chować się po kontach, włazi w róg i tam sobie siedzi chwilę - dziwne to. No i jednak obcych się boi- to się nasiliło w ostatnich dniach, myślę że po tym szczepieniu tak reaguje, wtedy mocno się wystraszył i zestresował.Wczoraj przyszedł na chwilę do nas sąsiad to Krzyś od razu jak go zobaczył to uciekł z kwękiem. Nie podoba mi się to bardzo i jestem zaniepokojona :( Z drugiej strony on jest cały czas rozdrażniony, zęby mu dokuczają widać, że jest mu źle we własnej skórze....Ehh taki mam trochę mętlik w głowie. na ten czas tyle, mam robótkę w domu, Krzyś śpi, więc póki spokój to biorę się za pracę. Wpadnę potem i się odniosę.
  17. hej hej Mój T ma drugą zmianę i od rana nie mogę się zorganizować - jak zwykle mam 2 razy więcej zajęć niż wtedy kiedy jestem z Krzysiem sama. Co u nas.. Noc była już o wiele spokojniejsza. Dałam na noc Ibum zapobiegawczo, bo temperatury już wieczorem nie było i nie pojawiła się do teraz. Wstałam raz o 3.40 posmarować małemu dziąsła i spaliśmy do 7-mej. I ja już nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć, bo wczoraj zobaczyłam, że wyszła nam jedna z górnych dwójek, zatem ta gorączka mogła być też spowodowana zębami. Druga dwójka też się pcha, na co dowodem są dzisiaj dwie luźne kupy. Ale Krzyś przy zębach do tej pory nie gorączkował, wątpię, żeby to tak nagle teraz było przyczyną. Chyba najbardziej prawdopodobnym wariantem jest to, że zęby osłabiły organizm i reakcja na szczepionkę pojawiła się wcześniej, jedno przyczyniło się do drugiego. Na brzuszku mamy miejscowo delikatną wysypkę, to też by wskazywało no reakcję poszczepienną - a druga opcja to reakcja na pieluchy, bo mija tydzień jak używamy tych rossmannowskich. Poza tym domniemuję , że ma podrażnione gardło bo lekko pokasłuje i w dzień i w nocy. Ale muszę brać pod uwagę to, że może coś nam jeszcze się przyplątać w ciągu najbliższego 1.5 tygodnia, bo za dużo jest tu zmiennych, żeby być pewnym, że te powikłania mamy za sobą. Tak więc opcji jest wiele i pewnie pytania zostaną bez odpowiedzi. Najważniejsze, że gorączki nie ma i Krzyś jest pełen energii. Tylko z humorem jest kiepsko, bo mały jest rozdrażniony,szybko popada w złość. Ale apetyt mu dopisuje, ma co prawda problemy ze ssaniem butli, bo i przy mleku robi cyrki i przy piciu, ale myślę, że to dziąsła mu dokuczają. Spacery póki co odpuszczamy na kilka dni. Cieszę się, że z Przemkiem jest w miarę dobrze. Mam prośbę...może mi któraś z Was przesłać numer telefonu do Magdy? Agulinko - myślę, że każde dziecko reaguje inaczej na szczepionkę i statystyki należy traktować z przymrużeniem oka. Nasz kuzyn mały Dawidek o którym pisałam, też zaczął gorączkować w 3 dobie od tego szczepienia..zatem myślę, że może być różnie. Ja też czytałam, że po tym szczepieniu najwcześniej występują reakcje tydzień po... zobaczymy co u nas będzie działo się potem, ale mam nadzieję, że najgorsze mamy za sobą. I trzymam kciuki za bratową, oby teraz im się udało! Agulinia - co do tych testów alergicznych to tak jak pisałam kiedyś Agulince, u tak małych dzieci bardzo ciężko jest stwierdzić alergię i zazwyczaj lekarze zalecają wykonać pełne testy po skończonym 3 roku życia. Teraz można strzelać w ciemno. Można jej zrobić testy z krwi na określone alergeny, ale wynik najbardziej miarodajny będzie wtedy kiedy dziecko ma objawy alergiczne. Jest taki topik na kafe w naszym dziale o alergii u dzieci ( w wolnym czasie poszukam linka), możesz tam poczytać albo zapytać te mamy, bo one mają duże doświadczenie w tym temacie. Ja ten temat zgłębiałam jak Krzyś miał podejrzenie tej skazy i stąd wiem o tych testach. Alizee- ja Tobie chciałam podziękować, że w swoich postach zawsze poświęcasz mi tyle uwagi, a wpadasz tak rzadko :) Dziękuję za szczegółową analizę sytuacji i muszę Ci przyznać rację co do większości... tylko w jednym się pomyliłaś. Owszem jestem matką kwoką, ale uwierz mi, że gdy mam możliwość zostawienie dziecka pod czyjąś opieką to korzystam bez wahania. Kilka razy Krzyś został z ciocią i dziadkami, nie na długo bo kilka godzin, ale jednak... Niestety życie ułożyło nam się jak się ułożyło, jesteśmy z dala od rodziny i opieka nad Krzysiem skupia się tylko na nas, nie ma innych możliwości. Ja staram się do tego podchodzić racjonalnie, wiem, że jeśli będę trzymała Krzysia pod spódnicą to zrobię krzywdę i sobie i jemu, dlatego jak tylko mam możliwość, to zostawiam małego chociażby na tą godzinę. Tylko, że tych możliwości jest tak nie wiele i są tak rzadko niestety. W planach mam powrót do pracy ale wtedy kiedy Krzyś odchoruje co swoje w przedszkolu. Do tej chwili będę starała się ciągnąć małego gdzie się da i korzystać z każdej chwili kiedy mogę go od siebie na chwilę odizolować. Madzialińska - kredki Bambino już kupione, tylko blok jeszcze nie ;) Co do dziadków to u nas jest identycznie, tylko wchodzimy a dziadkowie by najchętniej Krzysia zjedli, a on zwyczajnie się boi. Dlatego już przetłumaczyliśmy, że trzeba wszystko na spokojnie i tym razem beku na wejściu nie było. No ale ogólnie wyjazd był skopany po całości bo dziecko rozgorączkowane i drażliwe na wszystko. Nawet my mu działaliśmy na nerwy :O Ale plusy wyjazdu są - wpadłam na 10 minut do tesco i kupiłam małemu kilka ciuszków w fajnej cenie :D Na tą chwilę tyle, idę Krzysia powoli usypiać. Kupska nam dokuczają niestety i cho chwilę latam z miską wody :O
  18. Wpadłam na chwilę zerknąć co u Was no i wiadomość o Przemku mnie powaliła :( Zmartwiłam się bardzo, mam nadzieję, że nic poważnego jednak się nie stało :) M-M trzymaj się i zdrówka dla Przemcia Noc była okropna, Krzyś od północy do rana co chwilę kwękał, temperatura mu skoczyła ponownie o 3 rano więc robiliśmy akcję z czopkowaniem. Mały kompletnie nie potrafił zasnąć, męczył się, wzięłam go do naszego łóżka to pokładał się na nas cały rozgrzany, bardzo było mi go żal. W końcu zasnął z nami ale to było grubo po 4-tej rano, chłopaki spali do 7-mej, ja oka nie zmrużyłam...jestem wykończona, głowa mi pęka i chyba tylko dzięki wysokiej adrenalinie jeszcze jestem w stanie funkcjonować. Do południa Krzyś był zmizerniały i zblazowany bardzo, tylko teletubisie oglądał i siedział wbity w wózku z przytulanką. O 11-stej dałam mu syrop, bo znowu był skok temperatury i uśpiłam go na drzemkę. No i po drzemce już było lepiej. Ale zdecydowaliśmy się wracać do domu. W samochodzie już widziałam, że mały zaczyna łobuzować, więc w duchu miałam nadzieję, że idzie ku lepszemu. No i jak wróciliśmy do domu to faktycznie Krzyś odzyskał energię, jest jeszcze cieplutki ale ma stan podgorączkowy tylko. Teraz grzecznie bawi się zabawkami :) Trochę mi ulżyło.. mam nadzieję, że gorączka już nie wróci. Teraz zmykam bo idziemy się kąpać i ja zmykam do łóżka..odespać chociaż trochę. Więcej napisze jutro. Dobranoc
  19. Hej hej. Melduje się, że dotarliśmy do rodziców. Krzyś dziś od rana był w wyśmienitym humorze, aż napawało mnie to nadzieją, że być może ten pobyt u dziadków będzie fajny? I jakże ta nadzieja była złudna. Wyobraźcie sobie, że weszliśmy do domu, T małego rozebrał, ale on jakoś dziwnie nie chciał się z miejsca ruszyć - jak go postawił jak stał. Podeszłam do niego, chwyciłam za rączkę - zimna jak lód, i pomyślałam "ocho coś się będzie działo" po chwili dziecko miało 38.5 stopnia gorączki. I co było dalej to już chyba nie muszę pisać...resztę dnia mały przejęczał i przepłakał, czopek, syrop i cokolwiek temp zeszła. Teraz śpi od 20.30 - nie budzi się i temp spadła wreszcie...ale jak będzie w drugiej części nocy to się okaże. Zatem równo 3 doba po szczepieniu i gorączka- dziś rano jeszcze go oglądałam bacznie bo czułam, że coś wisi w powietrzu...no i niestety moje czarne myśli się sprawdziły. Zobaczymy jaka będzie noc, ale chyba jutro zwiniemy się do domu.... Zatem odpoczęłam :O ehhh
  20. Gawit - Krzyś widzi dziadków raz w miesiącu przy dobrych wiatrach i ich nie zna, traktuje jak obcych ludzi a co za tym idzie, wystarczy, że ktoś za blisko się zbliży i jest płacz. A rodzice nie rozumieją, że on potrzebuje czasu, żeby się z nimi oswoić i robią wszystko na siłe - efekt jest taki, że mały wyje bo się boi. Więc jedno z nas musi być przy nim non stop :O Więc dla nas taki wyjazd to żaden odpoczynek bo Krzysia nie da się zostawić :O Zanim Krzyś się rozkręci u dziadków to trzeba wracać do domu, bo weekend jest za krótki. I tak jest za każdym razem, męczy mnie to, przez to nie lubię jeździć do domu, u rodziców cały czas chodzę wściekła, bo tu bym chciała gdzieś wyjść, czy spotkać się z kumpelami, czy w ogóle na spokojnie posiedzieć, to się nie da, nie ma na nic czasu i ciągle ogon uwiązany, a do tego jeszcze beczący :O Tak sobie teraz myślę...jeszcze 1.5 roku-2 się pomęczę a potem z wybawieniem puszczę dziecko do przedszkola...i może dopiero wtedy odżyję?
  21. i dodam, że jeszcze cały czas się martwię i stresuje tym, że po tej szczepionce jesteśmy i może dziać się wszystko. W nocy wstaje, sprawdzam czy mały nie ma gorączki i cały czas w napięciu. Jechać też się z nim boję,już zapakowałam wszystkie leki w razie co i nawet spakowałam książeczkę ubezpieczeniową...no schiza dosłownie...
  22. hejka wieczorowo Oj Ela ja Ciebie dobrze rozumiem :( Powiem Ci, że ja pod koniec tygodnia czuję się jakby po mnie 100 czołgów przejechało, w czwartek opadam z sił, a w piątek to już ledwo powłóczę nogami :O Krzyś może nie jest mega nieznośny, ale całodzienna opieka nad nim wykańcza mnie strasznie. Głowa boli mnie już codziennie, czuje, że zaczynam łapać co raz większego doła...T ciągle przy kompie- też wymęczony jak diabli. Nie wiem jak długo jeszcze tak pociągniemy. I ja też nie mam do kogo się odezwać w ciągu dnia, moje dziecko do gadania się nie garnie, a ja się cofam bo w kółko powtarzam "mama" "tata" i " akuku" niedługo to spokojnie będę na poziomie przedszkolaków. Całe szczęście mam forum i mogę z Wami popisać, bo bez tego to byłaby kaplica. Jutro mamy jechać do rodziców, ale dla mnie to żaden odpoczynek a wręcz przeciwnie. Krzysiek u dziadków ostatni raz był grzeczny jak byliśmy u nich w lipcu na wakacjach, on chyba ma alergię na mój dom rodzinny, bo non stop tam wyje. Mój mąż jak jesteśmy u rodziców ma listę zadań do zrobienia, a to komputer, a to coś trzeba pomóc i ja z tym dzieckiem jak co dzień tkwię. Mały tez z nikim nie zostanie... A jeszcze dodatkowo uszczęśliwia mnie fakt, że w przyszłym tygodniu T ma drugie zmiany i nawet na aerobik nie pojadę. I całe dnie będą rozpierdzielone...iść sie tylko chlastać nic więcej. no...to (sorki za określenie) wyrzygałam to z siebie...ale cholera wcale mi nie lepiej :(
  23. hejka Widzę, że nie tylko ja mam dziś zamułkę ;) Chyba ta pogoda tak na ludzi działa :O My dziś od 7 na nogach - spanie do 8.30 znowu się skończyło :( Krzyś z rana znowu maruda, ale po mleczku odzyskał humorek. Pobawiliśmy się, poganialiśmy i tak ranek nam zleciał błyskawicznie, kiedy pomyślałam o spacerze to Krzyś już dawał oznaki senności, więc poszliśmy się usypiać. A ja dziś nie mam weny do gotowania obiadu, zatem wyjęłam jakiegoś gotowca z zamrażalki i tyle ;) Nadal nie wiemy czy jechać na weekend do rodziców czy nie. Widzę, że i T się waha, oboje się obawiamy, że jednak coś po tym szczepieniu nam się przyplącze. No ale dziś wieczorem podejmiemy ostateczną decyzję i jak coś to jutro z rana śmigamy. T ma w przyszłym tygodniu 2 zmianę, więc zdążylibyśmy wrócić w poniedziałek. Natalie -a co z zaliczkami na poczt wyjazdu szczyrkowego? Agulinia - super,cieszę się, że Malinka zdrowa, cudem Wam się udało tego antybiotyku uniknąć. Magiczne czopki zdziałały cuda :) M-M- bardzo fajnie że masz cygańskie dziecko - zazdroszczę, ja Krzysia nigdzie bym nie mogła zostawić bo by się zapłakał..no ale co się dziwić jak my ciągle sami jesteśmy :O Udanej imprezki :) Podziwiam za tort, ja piec nie potrafię i nie lubię, ale jeść jak najbardziej! ;) Listku - super, że jedziecie :) Emi z Krzysiek będą teletubisie oglądać :) Madzialińska - o widzę, że i Wy macie fajną panią doktor. szczerze to bym ją olała, nie wiem co ona się czepia Zuzki :O Ela - u mnie w mieście wcale tych kaszek nie ma, kiedyś chciałam kupić i zeszłam całe miasto....jak widać do nas nie docierają :O
  24. elo Noc mieliśmy w miarę spokojną, poza atakiem kaszlu koło północy - nie mam pojęcia co to było i od czego, w każdym razie na jednej akcji się skończyło. Krzyś od rana w dobrym humorze, powiedziałabym nawet, że się dziś szaleju najadł i od rana w domu piski, okrzyki i latanie :) Wstał o 7-mej i jeszcze się buntował jak go kładłam do drzemki..no ale zasnął przed chwilką. Ela - powiem Ci, że łatwego życia nie masz, co chwilę u Ciebie takie zawirowania, że nie jeden by się wykończył :O Dobrze, że z Olą wszystko w porządku. Ja bym ją jeszcze przebadała pod kontem nerwicy. I nie martw się niemówieniem Michałka, mój Krzyś jako jedyny na forum nie mówi NIC...ja nadal czekam na pierwsze słowo. Madzialińska - za fotki dziękuję i już chwalę ;) Zuzia wymiata tymi kredkami i prawą i lewą rączką maluje - zdolniacha :) A przed lustrem boska - sobą zawstydzona hihi :) Do kardiologa musimy się gdzieś umówić dalej bo u nas nie ma. Myślę, że coś w warszawie znajdę i pewnie termin nam dadzą za pół roku..no ale trudno- prywatnie nie będę z tym chodzić bo myślę, że jest wszystko ok. Nasza pediatra ma tendencje to wynajdowania chorób tam gdzie ich nie ma, a jak na prawdę jest dziecko chore to nie potrafi postawić prawidłowej diagnozy i leczy tez nie na to co trzeba. Jednym słowem porażka. A najlepsze jest to, że u nas wszyscy pediatrzy są jej pokroju i nie ma do kogo pójść z dzieckiem, żeby jakiś głupot nie usłyszeć :O I niestety z kim rozmawiam to każdy ma ten sam problem - że nie ma dobrego lekarza. Mili - no cóż ja mogłam się spodziewać po Waszych fotkach :) Nikoś na kibelku pewnie za jakiś czas batmana będzie udawał :) Gawit - współczuję Ci kryzysu, ja właśnie tego nienawidzę, że nie mogę zjeść czegoś na co mam absolutną ochotę, strasznie to kale psychę. No ale bądź twarda nie miętka ;) Nadia - dziękuję za nr telefonu do Eli, ale ja go mam ;), gdyby nie to, to byście nic na forum nie wiedziały .. Deseo - że co? że nie będzie Was w Szczyrku? Skandal! postaraj się może faktycznie znaleźć zastępstwo za męża...i kurde tak myślę, że gdybyśmy mieli większe auto to byś mogła się z nami zabrać... ale podroż długa, 2 foteliki z tyłu i jedna osoba wciśnięta...no i 2 wózki trzeba by było zabrać, bagaże - szkoda że nie mamy jakiegoś wana :( Adaś przystojniacha boski, widać że zjeżdżalnia mu niesamowitą frajdę sprawia. Zresztą on zawsze był śmieszek :) Dziś mam mega lenia. Nic , totalnie nic mi sie nie chce robić, najchętniej poszłabym z Krzysiem na drzemkę ;) Ale obiad już przyszykowałam i chyba z tych nudów i niechcenia wezmę się za prasowanie ;)
  25. kąpiel działa cuda :) jeszcze z Wami poklikam. No niestety Ela z Olą nadal w szpitalu, ale na zwykłym oddziale. Z Olą już jest ok, robią jej badania. Ela zrobiła dochodzenie i mała ostro pokłóciła się z jakąś kuzynką - chyba z nerwów zemdlała. Potrzymają ich pewnie trochę, jak była utrata przytomności to raczej ich nie wypuszczą... Gawit - każda z nas zabiera swoją osobistą nianię i nie tylko elektroniczną ;) Niech tam się Pawełek nie szykuje na imprezowanie, myślę, że psychicznie możesz go już nastawiać do tego, że to NASZ ZJAZD ;) a mężowie będą robić na kierowców i niańki - taki jest plan :P A poza tym naszym mężom będzie trudniej odnaleźć się w tej sytuacji bo to obcy dla siebie ludzie, my się poniekąd znamy ;) więc to inna sytuacja. Mój zdecydowanie nie należy do dusz towarzystwa i myślę, że zajmowanie się Krzysiem będzie mu nawet na rękę :) Byleby był tylko najedzony i miał kawę zapewnioną :) to nie będzie marudził :) hihih Agulinia - ja podejrzewam, że w Szczyrku to nam Malina jeszcze wierszyk wyrecytuje :) niesamowite jesteście :) A teraz mykam...do jutra.
×