Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Ejmi

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Ejmi

  1. Eja Eja świąteczne :) Witam w niedzielny wielkanocny poranek ;) Wpadam na chwilkę, u nas święta mijają spokojnie, T jeszcze śpi a Krzyś już śpi, bo obudził się o 6-stej, pobaraszkowaliśmy a teraz już drzemie. Dziś zaliczamy spacerek, bo pogoda póki co ładna więc trzeba korzystać, bo prognozy na jutro są fatalne... A wczoraj to nam dzionek minął błyskawicznie, Krzyś od rana nie miał humoru i oboje się nad nim produkowaliśmy....ale jajka poświęcone, ja jeszcze zaliczyłam wypad na miasto kupiłam sobie kosmetyki, buty...no tak wiec coś na poprawę humorku :) U nas nocki nadal niespokojne, Malutki kilka razy na noc lekko się wybudza i strasznie wierci postękuje, na szczęście smoczek pomaga....a jedzonko tradycyjnie raz na noc. Zapytam Was jeszcze, kiedy trzeba wprowadzić gluten, tj tą kaszkę mannę? pomiędzy 5-6 miesiącem? Pytam bo żebym zdążyła ją wprowadzić Krzysiowi bo my zaczynamy od zera z nowymi pokarmami.... Pozdrawiam Was świątecznie :****
  2. widzę że wszystkie dziś jesteśmy zarobione ;) My nockę mieliśmy nie ciekawą. Jak nigdy Krzyś obudził się o 23.30 strasznie wkurzony, więc poszła nadprogramowa butla po której zasnął ale cała noc słyszałam jak się wierci, postękuje, ziewa, mruczy...nie wstawałam do niego ale był bardzo niespokojny. Ja złapałam stres że znowu coś się dzieje, że może chory...ale rano weszłam na kafe i poczytałam Was więc doszłam do wniosku, że to pewnie zęby. Moje przypuszczenia potwierdził Tomek który z nim został a ja rano wyskoczyłam po zakupy, powiedział że rozwył mu się strasznie, gryzł wszystko dookoła i był bardzo niespokojny przez dobrą godzinę....zatem czekamy na pierwszego zęba bo wszystko na to wskazuje. Po zakupach wygoniłam chłopaków na spacer a sama w tempie ekspresowym ogarnęłam mieszkanie. A teraz pichcę obiad, Krzyś się wietrzy a mąż odsypia nockę... Jutro święcenie jajek i stanie przy garach. Ot takie będą u nas święta. Oby tylko pogoda była żeby można było wyjśc z małym na spacer. Wybaczcie że się nie odniosę, ale makaron mi dochodzi.. ;) Buziale i jeszcze raz wesołych
  3. Kochane moje, Życzę wszystkim udanych, spokojnych i rodzinnych Świąt, wypoczynku i uśmiechu, grzecznych dzieciaczków hihi napiszę wiećej potem bo moje chłopaki wrócili ze spaceru ;)
  4. ja nie piszę rozkładu karmień bo u nas jest tylko mleko....ale po świętach powoli zacznę nowości wprowadzać. deseo - współczuję tych kosztów Niani....ale co zrobić takie są warszawskie realia....I jak nie chcesz wypaść z obiegu to wracaj do pracy co najmniej na 2 lata, wiesz w CV to będzie dobrze wyglądało. A potem razem robimy Hanki i będzie gites ;) wysłałam Wam fotki Krzysia z dzisiaj. Powoli zaczynamy siadać...
  5. Basia - tu są za kumate laski żeby ich w bambuko ładować ;), ale poczekajmy bo jeszcze się okaże że wpadka i dopiero będzie problem :O Gawit - uśmiałam się z tych tekstów :) Ja przytoczę dwa zasłyszane i prawdziwe, koleżanka opowiadała mi jak jej synek przechodził etap z przekleństwami: - wraz z koleżanką Felicją udali się na przejażdzkę rowerową. W pewnym momencie Fela się zbuntowała i nie chciała jechać rowerkiem. Wtedy synek koleżanki do niej podjechał i mówi "Fela kurwa jedziesz czy nie" po czym Fela wsiadła i zaczęła pedałować bez słowa ;) A drugi tekst to moja siostrzenica...miała często problemy z kupkami, siedziała na nocniku i przyszedł dziadek i mówi "oj biedna ty jesteś tak się meczysz" a ona z tekstem "dziadek kurwa nie przeszkadzaj" Dzieciaki są bezbłędne ;) deseo - a co Twój wymyślił? ;)
  6. cholera :O mogłam z tym wypalić jutro to byście miały zagwozdkę;) a poważnie to dziś 36 tc i nic....hehe żebym sobie nie wykrakała ;)
  7. Jezus dziewczyny właśnie zrobiłam test ciążowy...okres mi się spóźnia 3 tygodnie i są 2 kreski!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! nogi mi się trzęsą!!!!!!!!!!
  8. Mili - wchodzisz na czyjś profil i w prawym górnym rogu masz kilka zakładek i tam jest coś takiego jak "zablokuj"...teraz niby nie można kogoś wykasować a zablokować i tworzy sie potem taka lista zablokowanych...
  9. dziewczyny odnośnie siusiaków.. nadal istnieją dwie szkoły na ten temat, jedni mówią że trzeba odciągać a drudzy nie. Jak byliśmy w warszawie to pielęgniary przy pobraniu moczu Kszysiowi czyściły siusiaka, ściągnęły mu skórkę i zobaczyłam wtedy że on w środku miał coś białego...i wtedy z pytaniem do mnie dlaczego ja nic nie robię z siusiakiem dziecka no to odpowiedziałam zaskoczona że pediatra mówiła żeby nic z siusiakiem nie robić tylko normalnie myć, a one spojrzały nam nie jak na debila i powiedziały że TRZEBA ściągać i czyścić w środku... Pytałam jeszcze o to lekarkę prowadzącą Krzysia w Wawie i ona powiedziała że trzeba troszkę ściągać i myć...No i ja teraz tak robię, chociaż na prawdę nie mam wprawy, Krzysiek ma małego siusiaka i mi to wszystko ucieka....i do tej pory sama nie wiem co należy z tym robić i jak... deseo - ja po spacerze też jestem spocona, a to dlatego że musze wtargać wózek i młodego na 1 piętro i w ogóle spieszyć się ze wszystkim :O A spacerować to i ja muszę bo mały ie zaraz budzi...zresztą on i tak długo nie śpi na dworku, złapie pół godziny ap otem się rozgląda....na szczęście nie wyje
  10. No fajnie, ja tu kombinuje jak koń pod górę jak mam sobie chałupę ogarnąć przed świętami a tu mi koleżanki piszą, żebym olała :D Może macie i racje ale ja tak cholernie źle się czuje jak mam niedopieszczone mieszkanie, że szok. No i wymyśliłam.... w piątek od rana zabieram się za jazdę na szmacie, potem wyskoczę jeszcze na miasto na drobne zakupy i może się ze wszystkim do soboty wyrobię. Tomek posiedzi z młodym bo będzie po służbie. No chyba że coś się rypnie....to wtedy będą święta w syfie i ja wkurw....ona :O Aguś - cystografię mikcyjną mamy 9 kwietnia już sikam w majty...raz że to bardzo nieprzyjemne badanie, drugi raz że musimy na noc zostać w szpitalu...no ale musimy to zrobić i się upewnić co jest grane z drogami moczowymi. Teraz i tak Krzyś cały czas na lekach jedzie :( Ale! sika pięknie (tfu tfu)! pieluchy są ciężkie jak nie wiem do tego obsikuje mnie regularnie przy zmianie pampersa ale teraz to ja się z tego tylko cieszę :D Uśmiałam siez tego Dżordana...ludzie mają pomysły ;) ja póki co sensownej mamuśki nie wyhaczyłam, bo u mnie to same babcie z wózkami chodzą i to jakie dźagi, normalnie ognisty rudy na głowie albo zajebisty machoń...szok, że te dzieci sie nie boją :) Gawit - eee a nie przysłałabyś swojej Mamy do mnie heee? też bym se posprzątała ;) Byłam z małym na spacerku, zaliczyliśmy pocztę bo jakaś paczka do nas przyszła, okazało się że kumpela wysłała mi ciuszki po swoim synku...ledwie mi ta paczka się zmieściła do kosza w wózku a w domu jak rozpakowałam to mi ręce opadły, nie wiem gdzie ja to wepchnę, ciuchów mi nadawała na 100 lat ;) Ale dziś mnie też jedna baba wkurw....niesamowicie. Wstąpiłam do sklepu z Krzysiem i zostawiłam go z wózkiem zaraz przy wejściu, miałam do niego 3 metry wiec spoko. No i wychodziły baby z tego sklepu i jedna podeszła do wózka i zaczęła odgarniać bety, żeby dziecko zobaczyć. No jakiego nerwa złapałam to szok, nie dosć że baby nie znam osobiście bo tylko z widzenia, to taka osiedlowa lampucera to jeszcze bezczelnie mi grzebie w wózku! Rzuciłam w jej stronę cholerę, ta spojrzała dziwnie i poszła. No i ta sklepowa mówi do mnie że to jest tutaj normalne i mam się nie przejmować, a ja powiedziałam że dla mnie to nienormalne żeby obca baba mi grzebała w wózku i że te zwyczaje to bezczelność. Jak tylko spotkam tą babę to powiem jej jeszcze że sobie nie życzę takich akcji i wara jej od mojego dziecka, jak jest ciekawa to niech na nk nas poszuka! idę pichcić obiad, Krzyś się wietrzy ale pewnie nie pośpi długo ,ostatnio nie ma fazy na długą drzemkę w dzień...
  11. oj popatrzyłam na moje mieszkanie i na prawdę przydały by się gruntowne porządki przedświąteczne...ale nijak nie idzie to zrobić bo Krzyś mi nie daje...teraz co chwilę muszę go zabawiać bo sam w leżaku nie posiedzi :O a przez te pół godziny które śpi to co ja zrobię....ehhhh przydałaby mi się jakaś niańka ;) Gawit - dobrze że się tym nie martwisz, ale wiesz ja to był pewnie cały etap przemyśleń miała na ten temat, bo to straszna choroba. Tysia ewidentnie wrodziła się w Ciebie i miejmy nadzieję, że Pawła geny nie przodują ;) heh bez obrazy oczywiście ;) Deseo - kontroluj morfologię i zobaczysz co z hemoglobiną. Krzysiowi sama hemoglobina rośnie cały czas w warszawie miał już 12.05 a startował z 9.9. Agulinka - oj wiem co to duży ogród w domu rodzinnym mamy dużą działkę i moja mam non stop w ziemi grzebie a na wiosnę obowiązkowo grabienie na mnie czekało....teraz mi tego brakuje :( muszę się zadowolić paroma doniczkami kwiatów na balkonie....a właśnie już niedługo będzie można coś posadzić :)
  12. jejku dziś mi Krzyś daje strasznie w kość. Wszystkie zabawki dobre są na 5 minut po czym fruwają, skubany potrafi tak rzucać że muszę wszystko zbierać dookoła co 10 minut masakra. Ale widać swędzą go te dziąsła bo się wścieka...może mi polecicie jakiś żel na te dziąsełka bo nie idzie z nim wytrzymać :O Zaliczyliśmy spacer pół godzinny, nie bardzo wiedziałam jak go ubrać bo już przeszliśmy na spacerówkę, ale założyłam mu bodziaka z długim rękawem, dres, skarpetobuty, czapeczka i kaptur i wsadziłam do spacerówkowego "etui" przykryłam polarowym kocem i chyba było ok bo nic się nie spocił i był cieplutki. Szkoda tylko że spacer krótki ale na razie musimy powoli się hartować. teraz wstawiłam schab do piekarnika i łapię się za co można póki młody odkrył że fajne jest do zabawy pudełko po witaminach.... Ela - straszne co spotyka ludzi, współczuję koleżance :( Toszi - mój nie mruczy ale sobie grucha po cichu :)
  13. hej hej :) Piszę póki mały śpi i mam pewnie jeszcze 10 minut spokoju. Od rana coś oboje nie mamy humoru, mały obudził z kwękaniem a ja czuję się jakbym była mocno niedospana mimo że noc mieliśmy spokojną. Chyba mnie ogarnęło wiosenne przesilenie i nie mam siły ani ochoty na nic. Najchętniej to bym komuś sprzedała Krzysia i poleżała na kanapie przed tv :O No ale rzeczywistość sprowadza mnie na ziemię wiec zaraz zrobię sobie mocnej kawy i biorę się za obiad. Agulinko - cieszę się że spotkanko z Natalie się Wam udało, nie ma to jak się spotkają dwie ciotki klotki, podejrzewam że temat dzieci był number one ;) Ja Tobie zapomniałam napisać że Szymuś super zrobił postępy w brzuszkowaniu a tak się martwiłaś, mówiłam ,ze wszystko będzie ok :) Madzialińska - mój Krzyś miał też fazę jedzenia co 2 h i też zjadał po 90 ml no i zaczęłam nad nim pracować jak byliśmy w szpitalu w warszawie...jedyny sposób to był taki, że niestety ale na siłę go przetrzymałam z jedzeniem, kosztowało mnie to sporo wysiłku ale udało się i zeszliśmy teraz do 5 karmień na dobę i Krzysiek zjada średnio po 150 ml a na wieczór potrafi wciągnąć 210 ml. Raz czy dwa przepoiłam go wodą chociaż nie chciał pić i płakał, potem go usypiałam i jakoś daliśmy radę, bo na prawdę co 2 godziny karmienie to było upierdliwe i rytm taki byle jaki. Czasami dzieciaki same się przestawiają czasami trzeba im pomóc, Zuzia zapewne tak sobie rozłożyła te karmienia i jest jej z tym dobrze...ale może powinnaś spróbować ją przekonać do innego schematu :) Udanych świąt u rodziców :) Wiecie, ja w ogóle nie czuję tych świąt, nie mam nastroju do świętowania i przykro mi że spędzimy je sami w domu...no ale mówi się trudno. Jak każde święta szybko miną. Wkurzyłam się trochę na mojego T bo poinformował mnie że w święta wpadnie do nas teściowa z jego siostra ( ja mam jeszcze nerwy na teściową)...kurde to my specjalnie nigdzie nie jedziemy żeby małego chronić a ten gości zaprasza..wychodzi na jedno a przy okazji to ja muszę stać przy garach :O I tak się wkurzyłam i tak zaczarowałam, że wczoraj zadzwonili i powiedzieli że nie przyjadą...a T dostał zjebkę że ustala coś bez porozumienia ze mną. Ehhh chłopy... No i po spaniu... do sklikania :*
  14. Aga - Krzyś wyglądał na chorego tylko wtedy kiedy walczył z temperaturą podczas pobytu w ostrowskim szpitalu a potem to już w ogóle nie wyglądał na chorego ;) No i co by nie mówić przybrał na wadze książkowo więc chorowanie nie było dla niego wielkim obciążeniem....obciążenie to było bardziej dla nas a dziecko jak ma wprowadzone prawidłowe leczenie od razu reaguje i widać że jak jest źle to dosłownie więdnie a jak dobrze to normalnie dokazuje. Tak więc dzieci mają prosty mechanizm i całe szczęście bo jak tu takie maleństwo leczyć jak nie powie co boli i jak się czuje. Nawet w warszawie kiedy miał wenflon w głowie to wyglądał kosmicznie bo z antenką na czole, dla mnie to wyglądało okropnie na początku ale potem jak patrzyłam jak on się uśmiecha i bawi to i antenka dodawała mu uroku ;) Mili - pewnie lekarz sam nie wie co Nikoś ma na policzkach skoro nic nie powiedział...oby tylko te maści pomogły. Na fotkach nic nie widać żeby mu się coś z buźką działo... Malutki śpi tradycyjnie padł o 20-stej, a ja znowu pewnie dziś zaliczę noc bezsenną bo pełnia, wczoraj się tłukłam okropnie...Krzysiek też nie spał spokojnie...no tylko Tomkowi nic nie przeszkadzało i strzelał arie operowe gardłowe:O A mnie juz zaczyna głowa boleć wiec chyba coś łyknę i spróbuję zasnąć.. Do jutra panienki ;)
  15. jejku..wreszcie coś wkleiło ale chyba dodatkowo kafe też wariuje... No dobra piszę od początku ale normalnie już mi nerw brakuje do tej kafe :O Od wczoraj nie mam czasu się podrapać, pół dnia spędziłam przy desce do prasowania a drugie pół na poukładaniu wszystkiego w szafach. No tak to jest jak się prawie miesiąc żyło na walizkach. Ale powoli powoli wrócimy do normalności...mam nadzieję. Krzyś jest super, jeszcze nie mogę się przyzwyczaić, że on jest już taki "kumaty" bardzo ekspresyjnie wyraża swoje emocje a zwłaszcza niezadowolenie ;) wszystkie zabawki gryzie intensywnie bo swędzą go dziąsła a jak pojawi się moja ręka w pobliżu to potrafi się na nią rzucić ;) Póki co zębów nie widać ale poddenerwowanie i owszem. Zastanawiam się co zrobić bo on mi wyrasta z leżaczka i chyba trzeba pomyśleć już nad krzesełkiem albo kojcem, bo jakąś alternatywę musimy znaleźć. Spacerówkę też powoli uruchomimy ale na spokojnie bo jeszcze na długie spacery nie możemy chodzić. Poza tym to ja mam masę zajęć przy nim, raz że absorbujący jest a dwa że jeszcze robię mu inhalacje 4 razy dziennie wiec też się nam z tym schodzi, dochodzą jeszcze zajęcia domowe wiec już w ogóle jestem zakręcona jak ruski słoik ;) Bardzo dziękuję Wam za fotki bobasów, cieszę się że o mnie nie zapomniałyście :) Deseo - fotki śliczne i podpisuje się pod tym co napisała Aga :) paczka do Ciebie poszła więc spodziewaj się listonosza na dniach. A jak otworzycie knajpkę to daj znać to chętnie będziemy pierwszymi gośćmi :) Mili - uwielbiam Twojego Nikosia za jego boskie minki, mamusia taka uśmiechnięta a bobo spojrzenie zabójcze, uśmiałam się, bardzo fajne fotki :* Toszi - kochana Olga podrosła sporo i już nie jest taka drobinką, widać nowa dieta jej służy :) mam jeszcze fotki Szymusia i Basi, wszystkimi jestem zachwycona :*** Wy też macie fotosy Krzysia na swoich skrzynkach przed chwilą wysłałam. Powoli nadrabiamy zaległości w fotkach , te co wysłała są wczorajsze na golaska ;) Na razie ślę to co napisałam...jak będzie czas to napiszę więcej.
  16. Kochane moje... to już setny post, który pisze, mam jakiś problem z kompem i nie wysyła mi postów na kafe...próbuję po raz kolejny
  17. sorki ale mam problem z netem najpierw poszedł kawałek posta ale na szczeście potem cały...a pisałam to o 17stej..
  18. sorki ale mam problem z netem najpierw poszedł kawałek posta ale na szczeście potem cały...a pisałam to o 17stej..
  19. Cześć Ciocie :) Alleluja! jesteśmy w domu! ktoś z czarnym humorem zapyta "na jak długo" :O po tym co nas spotkało to ja już jestem gotowa na wszystko. Wypisali nas w piątek i popołudniem byliśmy już w domku, ale miałam tyle prania i sprzątania, że dopiero teraz mam chwilę, żeby usiąść. W mieszkaniu mam suszarnie, bo wrzuciłam do pralki wszystko co mieliśmy w szpitalu, tak więc jutro pewnie pół dnia będę prasować. Poza tym to wszyscy jesteśmy wymęczeni, dziś jak tylko Krzyś zasnął to my razem z nim, trzeba odespać te stresy. Generalnie zapalenie oskrzeli wyleczone, wyniki Krzysia w porządku, ale przez miesiąc nigdzie nie możemy podróżować, mamy zakaz spotykania się z dziećmi i unikać gości w domu :( Krzyś był 20 dni na antybiotyku, przeszedł dwie poważne infekcje i jest w dołku immunologicznym i może łapać teraz wszystko bo jest bardzo osłabiony. Dlatego ja się tak o niego boję ciągle, bo u mnie katar jeszcze nie do końca wyleczony i po prostu mam jednego wielkiego stracha, że znowu coś się przyplącze. jeszcze przez 3 tygodnie będziemy go inhalować, ze spacerami zaczynamy od początku, czyli najpierw werandowanie potem krótkie spacerki. Nowe pokarmy też możemy wprowadzić dopiero za tydzień. Najpierw musi organizm dojść do siebie po takim leczeniu. Ogólnie pobyt w szpitalu nie był najgorszy, poza jedną sytuacją kiedy dziecko mi kuli 8 razy bo musieli wenflon zmienić a żyły mu pękały i przez 1.5 godziny to piguły molestowały...mało tam nie zeszłam i mało tam ich nie pozabijałam, ale generalnie opieka sama w sobie była tam bardzo dobra, o nic nie musiałam się upominać a wręcz przeciwnie to pielęgniarki przypominały o inhalacjach, kręciły się non stop, robiły pomiary, badania...w porównaniu z tym co było w Ostrowi to kolosalna różnica. A tam był cały czas ważony, inhalacje 6 razy dziennie, mierzona saturacja płuc w nocy i w dzień no i co ważne, leki miał podawane przez pompę elektroniczną, która dozuje lek i podaje w odpowiednim czasie i o jednym natężeniu - a nie jak to było i nas chamsko wstrzykiwały mu pielęgniarki antybiotyk w wenflon i dziecko za każdym razem płakało. No i lekarze zupełnie inni - konkretni i bezpośredni. Mimo wszystko uważam, że dobrze się stało, że wylądowaliśmy w tym szpitalu, przynajmniej Krzyś był regularnie badany i pod kontrolą...zresztą powiedziano mi że takich infekcji u tak małych dzieci nie leczy się w domu a już na pewno nie zastrzykami domięśniowymi. Raz że dawkę miał za dużą, drugi raz, że antybiotyk nie taki...po prostu masakra. Kazano mi unikać tej lekarki która dała mu takie leczenie. I teraz mamy problem bo na miejscu nie mamy żadnego kompetentnego pediatry....nie wiem czy do Warszawy nie będziemy jeździć bo u nas nie ma u kogo dzieci leczyć. No i przez ten czas spędzony w szpitalu nawet nie zauważyliśmy jak nam się dziecko rozwinęło. Krzyś zaczyna siadać, bardzo ładnie się podrywa, jest o wiele bardziej świadomy wszystkiego, przekłada sobie zabawki z rączki do rączki, rzuca zabawkami, zaczepia do gadania, wyciąga rączki do naszych twarzy, dotyka, bada, śmieje się w głos..no zupełnie inne dziecko :) Teraz tylko obserwujemy że jest pobudzony i nerwowy, nie wiem czy to kolejna zmiana otoczenia tak na niego działa (bo dom to dom ale nie był w nim od kawał czasu) czy może te leki które dostaje...a może to zęby a może kolejny skok rozwojowy..no cóż, odpowiedzi zapewne nie poznamy, ale będę go obserwować. No i chłopaki mają ze sobą duże lepszy kontakt i jak wróciłam do nich to przez moment byłam zazdrosna bo po tych 2 dniach zrobili się tacy kumple że szok :) Ale jestem dumna z Tomka, że dał sobie tak fantastycznie radę i Krzyś nie odczuł, że mnie nie było :) Teraz uciekam bo mały się budzi z drzemki. Mam nadzieję że znajdę czas żeby Was poczytać i nadrobić zaległości :) Buziale
  20. I teraz mamy problem bo na miejscu nie mamy żadnego kompetentnego pediatry....nie wiem czy do Warszawy nie będziemy jeździć bo u nas nie ma u kogo dzieci leczyć. No i przez ten czas spędzony w szpitalu nawet nie zauważyliśmy jak nam się dziecko rozwinęło. Krzyś zaczyna siadać, bardzo ładnie się podrywa, jest o wiele bardziej świadomy wszystkiego, przekłada sobie zabawki z rączki do rączki, rzuca zabawkami, zaczepia do gadania, wyciąga rączki do naszych twarzy, dotyka, bada, śmieje się w głos..no zupełnie inne dziecko :) Teraz tylko obserwujemy że jest pobudzony i nerwowy, nie wiem czy to kolejna zmiana otoczenia tak na niego działa (bo dom to dom ale nie był w nim od kawał czasu) czy może te leki które dostaje...a może to zęby a może kolejny skok rozwojowy..no cóż, odpowiedzi zapewne nie poznamy, ale będę go obserwować. No i chłopaki mają ze sobą duże lepszy kontakt i jak wróciłam do nich to przez moment byłam zazdrosna bo po tych 2 dniach zrobili się tacy kumple że szok :) Ale jestem dumna z Tomka, że dał sobie tak fantastycznie radę i Krzyś nie odczuł, że mnie nie było :) Teraz uciekam bo mały się budzi z drzemki. Mam nadzieję że znajdę czas żeby Was poczytać i nadrobić zaległości :) Buziale
  21. hej wieczorowo ;) Kochane moje ja już praktycznie w blokach startowych jestem, jutro rano tata mnie zawozi do moich chłopaków, bardzo się cieszę i nie mogę doczekać się kiedy uściskam Krzysia. Ta rozłąka dobrze nam wszystkim zrobiła, Tomek przez telefon ma bardzo wesoły głos, mówi, że cieszy się, że sobie z nim radzi sam i nie ma problemu, widać jemu też to było potrzebne. A Krzysiowi podobno zęby idą bo T mówi że wszystko bardzo gryzie i jest pobudzony i bardzo energiczny i gryzaczka nie wypuszcza z łapki. W pierwszej chwili jak mi to powiedział to poczułam ukłucie w środku, bo poczułam że coś mnie omija, że nie zyję już rytmem Krzysia....ale potem palnełam się w głowę bo przeciez od jutra będe nadrabiać zaległości :) Ja wypoczęłam, chociaż w nocy co chwilę się budziłam niespokojna, ale pobyt u Rodziców na prawdę dobrze mi zrobił. Podrzemałam w dzień, wyleżałam się, poczytałam i tylko oglądałam zdjęcia Krzysia przysłane od Tomka. Poza tym to wpadła do mnie moja przyjaciółka z liceum z prezentem urodzinowym, bardzo mnie zaskoczyła, ale kiedy zadzwoniłą rano z zyczeniami i dowiedziała się że jestem u rodziców no to od razu umówiłyśmy się na pogaduchy. Oj dobrze mi to wszystko zrobiło, bardzo się za nią stęskniłam, przegadałyśmy cały wieczór i rozstać się nie mogłyśmy. Odpoczęłam, nabrałam dystansu i sił i na prawdę mam wielką nadzieję, że już wyjdziemy na prostą, oby tylko Krzyś do piątku wytrwał i nie załapał już niczego. Chcę wrócić do domu, zająć się "gospodarstwem" ugotować wreszcie jakiś normalny obiad i pobyć z chłopakami bez stresu, nerwów i strachu...bardzo tego potrzebuję. Deseo - dziękuję, w sobotę może nie wyglądałam najgorzej ale w poniedziałek to już sama ciotka Tomka mi powiedziałaze wyglądam jak kupa nieszczęścia, zresztą wtedy mi też nerwy puściły i pękłam, musiałam się komuś wypłakać w ramię, wylać to wszystko z siebie i wyrzucić...a płacz był chyba jedynym sposobem. Choroba bardzo mnie osłabiła już pod wieczór to nie kontaktowałam co kto do mnie mówi jak padłam do łóżka tak obudziłam się rano i nie przeszkadzało mi gdzie jestem i że mam niewygodne łóżko. A poza tym to ja jednak potrafię kamuflować stres, bo ja jestem zawsze żywiołowa i zaciskam zęby, tylko w środku się wszystko gotuje, no ale jak widać potem to wszystko wybucha i wylewa się ze mnie z dużą siłą. To co dzieje się ostatnio to jest dla mnie lekcja życia, dla mnie i dla Tomka, poraz kolejny nie zawiodłam się na nim, potrafi zająć sie naszym dzieckiem bardzo dobrze i myślę, że on też jest z tego dumny :) mam w Nim ogromne, niezastąpione wsparcie. Uciekam się pakować i szykować na jutro. Mam ogromną nadzieję, że w piątek cała nasza 3 wróci do domu. Buziale
  22. Hej hej To ja - przedstawicielka nieszczęścia, zjawiam się na chwilę, żeby Was tym nieszczęściem nie zarazić :O Dziękuję ślicznie za życzenia :* Gawitku - Kochana moja, życzę Ci żebyś zawsze była taka jaka jesteś z wielkim sercem i dobrą radą, życzę Ci spełnienia marzeń, spokoju, szczęścia, zadowolenia z rodziny i radości, uśmiechu, no i żeby wszystko się dobrze układało. Ślę buziaczki Byłam u lekarza i całe szczeście to tylko zwykłe przeziębienie a nie angina jak myslałam. Przedstawiłam sytuację jak to wszystko wygląda i lekarz powiedział, że jutro mogę już jechać do dziecka ale mam być w maseczce jeszcze przez 2 dni. Podobno najgorsze już za mną i w porę dziecko zostawiłam bo 3 dzień infekcji jest najgorszy i teraz już nie powinnam tak prądkować i rozsiewać zarazków. Tak więc się cieszę, dziś jeszcze wyleżę to w łóżku a jutro już mogę wracać. Moje chłopaki radząsobie świetnie, Krzyś jest grzeczny nie płacze i ogólnie na razie jest ok. Jak tak będzie do piątku to może nas puszczą....mam tylko nadzieję że przez te 2 dni nic już sie złego nie wydarzy... Dziś mi Tomek powiedział, że teraz dopiero wie jak wygląda opieka nad dzieckiem 24h i ile to siły kosztuje. Tak więc są i plusy tej sytuacji, bo wreszcie mąż zobaczy że to wszystko nie jest takie proste i ile dziecko wymaga energii i poświęcenia. Powiedziałam mu, że teraz to on ma jedynie Krzysia na głowie a ja w domu, dziecko plus normalne życie, obiad, sprzatanie i inne spraw ;) No i ja teraz dopiero zobaczyłam jak bardzo byłam zmęczona i że ta rozłąka to była mi na gwałt potrzebna żeby odpocząć, zdystansować się. Nikt mi nie mówił jak wyglądam a jak dziś spojrzałam w lustro to porażka...cera jak u nastolatki, zmęczona brzydka twarz....nie było czasu o siebie zadbać. Dlatego dziś maluje paznokcie, pożyczam ciuchy od siostry i jadę do tej Warszawy jak ludź a nie jakiś kosmita. Dziś jeszcze wparowałam do Tesco i obkupiłam Krzyśka ciuchowo bo wyobraźcie sobie że Tomek wrzucił do pralki mój czerwony sweter z Krzysiowymi ciuszkami i co? WSZYSTKO JEST RÓŻOWE! całe szczęście że on wyrasta już z 74 i to końcówka kolekcji, ale normalnie ręce mi opadły.... Dziś wydałam kupę kasy na te jego ciuszki ale mój syn w różowym nie będzie chodził! Musiałam też kupić sobie buty bo jak jechaliśmy do Warszawy to była jeszcze zima a teraz w kozakach to już nie można wytrzymać. Wreszcie szmata daje o sobie trochę znać! Ściskam Was wszystkie i trzymajcie kciuki żeby już nic złego się nam nie przytrafiło. Bużki
  23. Cześć dziewczyny Na mnie los się uwziął konkretnie, nie wiem ile jeszcze łez mam wypłakać... Jestem u Rodziców, zabrali mnie z Warszawy od Ciotki Tomka, bo u nich w domu panuje grypa jelitowa i musiałam stamtąd wiać czym prędzej. Na szczęscie ojciec mógł po mnie szybko przyjechać, może uchronię się od tego gówna :( Ja chora, siostra mi załatwiła wizytę domową lekarza, mam nadzieję że szybko mnie postawi na nogi bo głosu nie mam i na dodatek czuję się przygłucha. Ale to wszystko nic, najgorsze jest to, że musiałam Krzysia zostawić i tu mnie serce boli jak cholera i znieśc tego nie mogę. Wiem że z Tomkiem będzie czuł się dobrze i dadzą sobie radę, zresztą wyjścia nie mają ale ja przeżyć nie mogę... Muszę sie podkurować i mam nadzieję że w czwartek do nich wrócę. Tomek dzwonił i powiedział, że doktor prowadząca powiedziała, że jak tak dalej będzie to w piatek go wypiszą. A wtedy wracamy do domu i będziemy odbudowywać jego odporność powoli. I jeszcze jakby było mało nieszczęść to nam samochód się popsuł i stoi na szpitalnym parkingu nieuruchomiony....po prostu kłopot za kłopotem i same komplikacje, taka czarna seria nas dopadła, że szkoda gadać. Ja już ręce rozkładam, tęsnie za Krzysiem martwie się jak oni obaj tam dają sobie radę...Tomek pewnie też wymęczony..ehhhh tylko siąść i płakać :(
  24. hej dziewczyny Piszę szybko i w skrócie, mąż mi laptopa z internetem przywiózl ale nie bardzo jest czas żeby spokojnie popisać. Deseo Wam już nakreśliła sprawę. Niestety w sali vipowskiej już nie jesteśmy przenieśli nas do zwykłej sali gdzie panuje wczesny PRL, ale na szczęście mam dla siebie łóżko, a mówili, że niestety będę miała do dyspozycji tylko stołek...no ale póki co mam łóżko więc pół biedy. Sąsiaduje z 5 tygodniowym maleństwem i jego mamą także chory na oskrzela i noce nie są łatwe ale musimy jakoś przetrwać. Krzysiak póki co jest na dobrej drodze, nadal tylko antybiotyk i czekamy na ustalenie lekarza prowadzącego, żeby dowiedzieć się konkretów, bo przez weekend to tylko lekarze dyzurujący są i nie wiele można się od nich dowiedzieć. Ale najwazniejsze że Krzyś sika, robię mu bilans płynów i nie wygląda to źle, zachowuje się też lepiej, jest spokojniejszy. Ale żeby nie było za pięknie to mnie zaczyna coś rozkładać, zapewne z przemęczenia i stresu łapie mnie osłabienie, na razie kuruje się gripexem i mam wielką nadzieję, że się obronię bo jak się rozłożę to już będzie całkiem kaplica i wtedy to już całkiem się załamię. mam nadzieję że jutro już będziemy wiedzieć więcej....może pod koniec tygodnia nas wypiszą...ehhh. Nie wiem jakim cudem ja to jeszcze znoszę, ale chyba instynkt matczyny mnie tak trzyma i nie pozwala się poddać i jakoś jest, ale bardzo bardzo chciałabym być w domu z Krzysiem i żeby już było wszystko ok. Trzymajcie za nas kciuki! No i do domu daleko, Tomek na szczęście ma gdzie się zatrzymać, ale do pracy musi wrócić i będzie z nami co drugi dzień. Deseo a Tobie jeszcze raz dziękuję za wizytę i prowiant:***** Oj ciężko jest.... ale byleby tylko Krzyś wyzdrowiał... Trzymajcie się, jak będę miała tylko chwilę wolnego to będę pisać. Bużki
  25. hej wieczorowo gawit - boże kochany no to przeżyłaś stres :( ale ja słyszałam, że małe dzieci potrafią nawet wymiotować nosem! pewnie jabłuszko się cofnęło :( mam nadzieję że już się to wam więcej nie powtórzy! Agulinia - nienawidzę słowa "bękart" nie rozumiem jak ktoś może tak nazwać małe dziecko, które nie jest niczego winne. Współczuję relacji z rodzicami jakby to nie było zawsze to rodzice ich się nie wybiera i zawsze zostaje zadra w sercu jak coś jest nie tak... A wiosnę przyślij do mnie bo póki co to u mnie jest późny listopad :O my po wieczornym zastrzyku...pierwsze dwa były bez problemu a teraz Krzyś tak się spłakał że masakra...znowu serce mnie zabolało i siedziałam zdołowana przez pół godziny. W ogóle babka mówi że kaszel on ma bardzo brzydki i kazała nam jechać z nim, żeby doktor go zbadała koniecznie bo jej zdaniem bez szpitala się nie obędzie. Ja też mam takie przeczucia, myślę, że jutro będziemy się pakować ponownie.. Jutro pojedziemy na kontrolę ale mam bardzo złe przeczucia. Słuchajcie masakra, rodzina na chrzest nie pozapraszana, nie ma kiedy pojechać, cały marzec nam zleci i będzie dupa. Wszystko stanęło w miejscu. No i trudno będą proszeni przez telefon a zaproszenia dostaną przy okazji bo teraz przecież nigdzie nie możemy pojechać. A ja chyba muszę sobie kupić jakiś nerwosol albo coś na nerwy bo już mam bóle w klatce piersiowej. Uciekam spać bo jutro zastrzyk przed 7-mą. Pa
×