Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Ejmi

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Ejmi

  1. Toszi - dziękuję za informację. Ja wypytam o to wszystko lekarkę ale jak zaczęłam to wszystko analizować, to jednak w ostatnim posiewie moczu tej bakterii już nie było. Ta próbka w której została wykryta bakteria prawdopodobnie była zanieczyszczona i stąd mogło to wyjść, sobotni posiew był z bakterią a poniedziałkowy już nie.... Ja pamiętam że jak mu pobierałam ten posiew to 2 razy tubkę otwierałam on nie chciał sikać i może do czegoś dotknęłam listek..nie wiem. W każdym razie sprawdzimy to. Lekarka mówiła że teraz jest epidemia zapalenia oskrzeli, zresztą pół oddziału dzieci na to tam leżało. Zresztą nie wiem czy ten antybiotyk który teraz dostaje to właśnie nie jest na tą bakterię. Mam listę pytań do pani doktor będę się dowiadywać.
  2. Alex - z ciekawości zapytam ile chcesz za ten nawilżacz? U nas 3 się spaliły i są właśnie oddane do serwisu i jeszcze żaden nie wrócił i chyba nie wrócą bo z tego co się dowiedzieliśmy to raczej kasę będą zwracać a teraz pożyczyłam nawilżacz od sąsiadki po to żeby u Krzysia w pokoju chociaż nie było sucho :O a Krzyś synchron ma niezły i do tego po wszystkim jeszcze zachichrał bosko to wyglądało :D
  3. Alex - heh czasami takie powietrza ogłupia ;) ja pamiętam jak Deseo posta pisała po długim spacerze heh to było się z czego śmiać ;) A tak poważnie to już wiesz dlaczego ja Krzyśkowi robiłam wietrzenie jak nie było pogody na spacer, dzieci bardzo szybko zasypiają na świeżym powietrzu bo się dotleniają i chce się spać. Zresztą i na dorosłych to działa, ja ilekroć szłam na grzyby to jak wracałam to miałam ochotę ułożyć się pod jakiś krzakiem i strzelić sobie drzemkę :) Mój maż powiedział dziś, że on pisze zażalenie do Sztrazburgera na tą naszą wiosnę bo to do dupy nie podobne...w tym czasie krzysiek kichnął i puścił bąka zarazem...i to mnie dziś rozwaliło pozytywnie :D Bo jak już nie można płakać to trzeba się śmiać :)
  4. Gawit - Kochana już samo to, że wiem że mogę na Ciebie liczyć to mi dużo daje i pomaga dziękuję :* stwierdziłam że dołączę Małemu Lacidofil profilaktycznie, nie zaszkodzi mu, bo z lekarką będę dopiero jutro rozmawiać.
  5. Deseo - w raporcie badania mam napisane Klebsiella pneumoniae ok. 100.000 cfu/ml - szczep wytwarzający ESBL należy traktować jako oporny na penicyliny (bez połączeń inhibotarami) cefalosporyny ( z wyjątkiem cefamycyni połączeń z inhibitorami ) i aztreonam. I teraz też myślę że skoro w pierwszym posiewie wyszła e.coli to ją tłukli antybiotykiem a w drugim posiewie już wyszła klebsiella czyli to co złapał w szpitalu, i pewnie to ona wywołała zapalenie oskrzeli... Właśnie o probiotyk muszę spytać panią doktor bo nic nie przepisała osłonowo...
  6. Dziewczyny przejrzałam dokładnie papiery Krzysia ze szpitala i w odpisie wyników badań z posiewów jest jedna bakteria - klebsiella pneumoniae - czyli pałeczka zapalenia płuc. Ten posiew to był jeden z tych kontrolnych i jego wyników już cholery nie wpisali do karty informacyjnej (wypisu). Badanie było wykonane 12 marca, powtórne 15 marca i to badanie już jest ok. Dese tutaj pytanie do Ciebie, czy ta bakteria mogła wywołać zapalenie oskrzeli? Skoro była w moczu to pewnie i była też gdzie indziej. Piszą że ona może powodować zakażenia układu moczowego. Ja już w końcu nie wiem co wywołało tą infekcję ,czy e.coli, która jest wpisana w pierwszym posiewie, czy ta pałeczka zapalenia płuc wykryta w drugim posiewie w trakcie już leczenia antybiotykami. Trzeci ostatni posiew wyszedł już prawidłowy. Coś czuję, że jednak nie unikniemy tego szpitala i że na oskrzelach to się nie skończy :(
  7. Nadia - jejku...o to gówno to ja bym się obraziła na amen na teściową...jak tak można? Relacji rodzinnych nie zazdroszczę, u mnie też bywa różnie...ale nauczyłam się już na to nie oglądać. Gawit - szkoda że nie masz gg bo Ci zostawiłam tam wiadomość ostatnio!
  8. Moniamonii- inhalacje robimy z Berodualu, Pulmicortu i soli fizjologicznej i o ile wieczorem dla małego ta inhalacja to zbawienie bo on przy niej zasypia tak rano dziś to odpychał sam maseczkę, wiercił się i stękał, ale znalazłam na to sposób, zabawka grająca i moje śpiewanie i siedział grzecznie ;) mam nadzieję że ta kuracja pomoże, kaszel nadal jest może nie tak częsty ale nadal brzydki. No i cały czas ulewa mocno, podobno to normalne przy oskrzelach. Zresztą pani doktor sama mówiła że do piątku powinna być poprawa i mamy do niej dzwonić z informacją jak się sprawy mają.
  9. oj kochane ja od rana nie mogę się z niczym obrobić... Noc fatalna, przesiedziałam praktycznie cały czas przy łóżeczku mały kaszlał jak cholera, ten kaszel to jak spod ziemi, do tego był taki jak flak, ręce mu leciały...na prawdę się niego boję :( O 2-giej dałam mu mleka, wciągnął 120 ml i zasnął spokojnie i do 6 dociągnął już nawet nie kaszlał tak często, ja przycięłam komara przy jego łóżeczku. A dziś rano musiałam szybko mieszkanie ogarnąć bo pielęgniarka miała przyjść, przyszła, zrobiła zastrzyk, potem karmienie, inhalacja, usypianie... Krzyś jest w miarę grzeczny, ale widać że jest chory, całe szczęście że dziś rano nie był już taki flakowaty jak w nocy. No i z pielęgniarką znowu problem bo ta co była powiedziała, że jej to nie pasuje za bardzo i żebyśmy poszukali kogoś innego. Przed chwilą dzwoniłam do jednej babeczki i już się umówiłyśmy, w ogóle okazało się że to nasza sąsiadka z klatki obok..ja pierdziele jaki ten świat mały. Podjęła się tych zastrzyków i mam nadzieję, że będzie ok. Jutro muszę dzwonić do pani doktor, mam do niej tysiąc pytań i w ogóle muszę załatwić mu jakąś kontrole bo tak bez badania brać te zastrzyki to też nie teges. Może babka uda się namówić na wizytę domową. Co do tej krzywicy...dobrze radzicie, ja też pomyślałam, że najpierw zrobimy badania. Tylu lekarzy Krzyśka oglądało i nikt nic nie powiedział...ale ja czytałam o tej krzywicy, Krzyś często się poci, to może być to. Ale zrobimy badania i zobaczymy. Dowiem się jaki to ten lek i jeśli już będę miała informacje czy to na receptę czy nie, to wtedy Was poproszę o pomoc. W ogóle bardzo Wam dziękuję za taki odzew, jesteście prawdziwe przyjaciółki, ja na rodzinie nie mogę tak polegać jak na Was nie wiem co bym bez Was zrobiła... Poza tym to poprosiłam Tomka żeby jutro wziął dzień wolny...bo ja sobie nie radzę z tym wszystkim, żyje w jakimś amoku. Tomek twierdzi, że jestem przewrażliwiona, że jest wszystko pod kontrolą...ale ja się boję, że i tak wylądujemy w szpitalu już nie z oskrzelami tylko z płucami. A w ogóle to jednak muszę słuchać swojej intuicji bo jak do tej pory trafnie strzelałam. Przykro mi się dziś zrobiło kiedy T powiedział, że nie ma się czym martwić...bo zapalenie oskrzeli to rzecz częsta u dzieci i tak dalej. Ja jeszcze jestem zmęczona po tym szpitalu a tu następna sprawa i nie czuję w tym wielkiego wsparcia od męża....do tego cały czas na okrągło żyję tylko życiem Krzysia i nic innego sienie liczy a to też potrafi zdeprymować. A do tego jeszcze telefony od rodziny z dobrymi radami jak powinnam leczyć dziecko, że żadna tam, inhalacja tylko maść kamforowa i okłady...masakra, każdy mądry na odległość a ja i tak z tym wszystkim jestem sama. No nic w każdym razie nastawiamy się na działanie a nie użalanie, trzeba sobie jakoś z tym radzić, jeśli uda się uniknąć szpitala to będzie super. Chyba Bóg mnie testuje ile jestem w stanie wytrzymać...
  10. aha i dodam jeszcze, że wyniki posiewu są w porządku, oczywiście okazało się że pielęgniarka podała mi wyniki starych testów a nie tego co pobierali ostatnio.. mąż to wyjaśniał w szpitalu i w posiewie już nic nie ma. o tyle dobrze....ale martwi mnie to że Krzyś mało sika....boże ja nie wiem kiedy to wszystko się skończy.
  11. Nic dziewczyny nie będzie dobrze :( Całe popołudnie staraliśmy się załatwić wizytę domową i trzech lekarzy nam odmówiło, bo dziś akurat nie mogli. Zadzwoniłam do jednej pani doktor i ona też odmówiła, ale powiedziała, że może Krzysia przyjąć u siebie w gabinecie jak dzieci innych nie będzie, ale o której to będzie to nie wiadomo i że ona do mnie zadzwoni jeśli zrobi się okienko. Stwierdziłam zatem że pewnie pani doktor i tak nie zadzwoni i musimy jechać do szpitala żeby go zbadali bo na prawdę ten kaszel mnie martwił. Pojechaliśmy do szpitala a tam powiedzieli że skoro nie mamy skierowania to musimy czekać na łaskę pani doktor, która robi właśnie obchód i albo nas zbada albo nie, a jak chcemy skierowanie to musimy zejść do normalnej izby przyjęć do lekarza ogólnego i stać w kolejce... Ręce mi opadły...ale w tym czasie zadzwoniła tamta pani doktor że jak chcemy to możemy przyjechać. No to się zawinęliśmy z tego szpitala. A tam już szybka akcja, lekarka jak tylko usłyszała ten kaszel to powiedziała "niedobrze". Krzyś ma zapalenie oskrzeli, osłuchowo to wygląda bardzo źle. Dostaliśmy zastrzyki i leki do inhalowania, musieliśmy też inhalator kupić. Lekarka powiedziała że na 200% złapał to w szpitalu i że oni tego nie wyłapali to jest w szoku, bo przy suchym kaszlu jak zaczynał to już można było podejrzewać i jakim cudem nas w takim stanie wypisali to ona nie wie. No ale powiedziała, że na razie będziemy go leczyć w domu żeby nie wracać do szpitala bo tam będzie tylko gorzej, dostaliśmy te zastrzyki no i mamy sie 2 razy dziennie kuć. No i musieliśmy znaleźć pielęgniarkę żeby nam zastrzyk dziś zrobiła. Kombinacje alpejskie oboje z Tomkiem wydzwanialiśmy po znajomych, a Krzysiek się darł w samochodzie bo śpiący i wymęczony. W końcu udało nam się załatwić pielęgniarkę pojechaliśmy do kobiety do domu i zrobiła szybko zastrzyk. Jutro rano też ma do nas przyjść, ale na wieczorne zastrzyki musimy znaleźć inną bo ona za daleko mieszka.. Po prostu kosmos! Ja już nie mam siły na to wszystko Krzyś mi od samego rana nie pasował był taki jakiś nie swój, ale myślałam że może faktycznie jestem nadwrażliwa...a jednak intuicja mnie nie myliła. Poza tym ta lekarka powiedziała że Krzyś ma objawy krzywicy i zapewne nie wchłania witaminy D stąd ta krzywa główka i powiedziała że koniecznie musimy załatwić jeden lek z Niemiec i go ratować bo będzie miał miękkie kości. Ale oczywiście w całym tym zamieszaniu to nazwę tego leku czy witaminy nie pamiętamy i muszę zadzwonić do tej lekarki niech nam poda i będziemy się starać. I tu moja prośba do Was. Jeśli któraś z Was ma możliwość sprowadzenia dla nas tego leku to ja bardzo proszę o pomoc, bo my nikogo w Niemczech nie mamy i nie wiem jak moglibyśmy to kupić. Jestem załamana...
  12. a do tego odkad ma ten kaszel to on mi mleko ulewa, dziś w strasznych ilościach...jejku znowu coś złego się dzieje :(
  13. Deseo - cystografię mamy mieć 9 kwietnia już ustalony termin, pytałam o usg nerek powiedzieli że to nic nie da najpierw musimy się podleczyć furaginem po tej antybioterapi. Mocz na posiew najpierw mu sama pobierałam a potem przy wyjściu go cewnikowali i podobno nadal te wyniki nie są dobre. Własnie Tomek do nich pojechał o tym wszystkim pogadać. Poza tym to Krzyś mi się rozkłada, kaszle nie na żarty i kicha dużo częściej, sterimar już używamy od kilku dni, ściągam mu też te glutki ale to nie mija a dziś sie nasiliło. Jedziemy wieczorem do lekarza..
  14. mocz był pobrany poprzez cewnikowanie wiec w warunkach sterylnych bo właśnie stwierdzili że próbka mogła być zanieczyszczona....
  15. Deseo - właśnie, oni mi w ogóle nie wytłumaczyli co, skąd i dlaczego. jak to jest możliwe, że bakteria z jelit dostała się do układu moczowego? Bo mi przychodzi tylko jedno na myśl, była kupa, dostała się do siuraka i poszło, myślisz że jest to możliwe? Tylko kurcze ja zawsze szybko wymieniam pampka jak poszła kupa, nie wiem może chusteczką przejechałam nie tak jak trzeba, chociaż w szpitalu mówili że to nie od złej pielęgnacji. Na dodatek teraz dzwoniłam dowiedzieć się o wynik tego ostatniego posiewu i pielęgniarka mi powiedziała że posiew jest nieprawidłowy że nadal tam jest ta bakteria. Lekarka powiedziała, że po takim leczeniu tej bakterii nie powinno tam być. I na dodatek powiedzieli żebyśmy wzięli ten wynik i udali się do lekarza rodzinnego...kurde szpital rozpoczął leczenie, nie zakończyli na czas badań a teraz odsyłają, zamiast powiedzieć co należy dalej z tym zrobić. I jeszcze jedno mi nie pasuje....w tym cholernym wypisie napisali że w w pierwszym pobranym posiewie była e.coli, niby teraz znów ją wykryli a mi lekarka mówiła, że ta bakteria nie powinna powodować takiej infekcji. Więc ja już z tego nic nie rozumiem i dziś mąż tam jedzie to wszystko wyjaśniać, niech nam powiedzą jak krowie na rowie o co chodzi bo zgłupieć można.
  16. http://siatkicentylowe.edziecko.pl/ możecie sobie sprawdzić wagę i wzrost dziecka :)
  17. Gawit - przyszedł mój na przerwę i mówi że panikuje, że Krzyś zachowuje się normalnie i przez pół godziny kiedy był ani razu nie kaszlał. Nie wiem może ja faktycznie jestem nadwrażliwa a z glutami w gardle to my wszyscy wróciliśmy ze szpitala, ja też budzę się z zatkanym nosem i potem mi to schodzi do gardła. Byłabym jednak spokojniejsza gdyby ktoś go osłuchał, chociaż w szpitalu mi mówili że jakby się miało coś z tego rozwinąć to by się rozwinęło przez 3 dni a osłuchowo nie mieli do niego zastrzeżeń. Spróbuje się dowiedzieć czy ktoś w tej wsi świadczy takie usługi jak wizyty domowe...masakra :O tej z ośrodka nie chcę wołać bo znowu nawymyśla, chociaż i tak muszę zanieść jej wypis ze szpitala Krzysia bo oni to muszą mieć u siebie w karcie. Deseo - no mówiłam że moje dziecko nie jest anemikiem ;) a w posiewie miał e.coli > 100.000 cfu/ml. U nas z jedzeniem to jest każdego dnia inaczej, jak był Krzyś młodszy to był bardziej unormowany i przewidywalny, teraz to pewnie wszystko rozwalone jest przez chorobę. Ale dziś mi wytrzymał 3.5 godziny, więc jesteśmy na dobrej drodze żeby te karmienia mu unormować. Jeśli chodzi o noc to ja go nie karmię na śpiocha bo on mi wtedy nie je. Czekam aż się cokolwiek zaczyna wiercić. Ostatnio budzi się tylko raz w nocy ale to też jest zmienne i ja na nic się nie nastawiam i jak idę spać to zawsze sobie zadaję pytanie ciekawe jak dziś w nocy będzie.. Agulinia- 2 razy czytałam o tych podpaskach po psie i się uśmiałam jak nie wiem :D No może wreszcie ciocia z ameryki i Ciebie nawiedzi ;) No i mała wstała i nie popisałaś - kilometrowy post ;) A wiosna zajebista u mnie :) właśnie napierdziela śnieg !! Agulinko - no mam nadzieję że i ja będę zadowolona z wizyty u neurologa chociaż to różnie bywa... w szpitalu non stop czepiali się spłaszczonej główki Krzysia :O Widzę że nie tylko mój Krzyś wstaje o 6 rano ;) no ale mój wcześnie chodzi spać wiec mu się nie dziwię. W szpitalu bardzo się dziwili że o 20-stej to ja mam dziecko z głowy a inne dopiero zaczynają marudzić.
  18. Gawit - ja codziennie Krzysiowi odciągałam białe gile z nosa po nocy więc to normalne. Ale teraz się martwię bo on dziś mi pokasłuje i ten kaszel jest taki odrywający, pewnie mu to wszystko schodzi, ale boję się, że coś znowu może się przyplątać. Myślę, żeby zamówić lekarza do domu żeby ktoś go osłuchał, żebym była spokojniejsza. Ale oczywiście problem jest taki, że nie wiemy kto prowadzi wizyty domowe. W szpitalu próbowałam się dowiedzieć to nikt nic nie wiedział. Nasza pediatra co prawda raz do nas przyjechała, ale potem powiedziała, że wolałaby wizyt domowych unikać. Pogadam z Tomkiem jak wróci z pracy może coś wymyślimy, bo do szpitala na badanie też nie chcę z nim jechać.. Z tym różowym kolorem to na prawdę już nie maja co wymyślić w tej telewizji i chrzanią głupoty . Dla chłopców króluje niebieski dla dziewczynek różowy i tak się utarło, chociaż mnie to wkurza bo wszystkie ubranka są na jedno kopyto. Ja staram się kupować zróżnicowane kolory, ale Krzyśkowi jak na złość najładniej jest w niebieskim ;) Madzialińska - Zuzia jest dziewczynką więc dobrze że jest drobna :) ale wagowo ładnie się trzyma. No i uważam, że ona pierwsza na forum zacznie nam siedzieć bo jak widziałam na fotkach jak on nóżki chwyta to szok :) Mojemu Krzysiowi sadło w tym przeszkadza ;) My na kolejne szczepienie idziemy po świętach.. zobaczymy czy w ogóle można go szczepić kiedy on będzie jeszcze na lekach. Natalie - wiesz co w tym okresie życia to nasze dzieciaki często się kogoś boją, jak sobie nie upodoba kogoś to będzie ryk. Mój Krzyś też się rozwył jak go mój ojciec wziął na ręce w szpitalu....jest ok jak jest u mnie na rękach każdy może do niego gadać i nawet się uśmiechnie, ale u kogoś na rękach to już jest podkówka. A najlepsze jest to, że alergicznie reagował na lekarza, ale chyba nie tylko on. Jak był obchód to ja już wiedziałam, bo co chwilę było słychać ryk dzieciaków w każdej sali :) Mój też popatrzył na lekarza, spanikowany wzrok na mnie i daaalej syrena ;) heheh to chyba podobnie działa jak listonosz na psy hehe ;) My dziś mamy marudny dzień. Mały nie zainteresowany zabawą, kwęka co chwilę, usnął teraz na kolejną drzemkę... ehhh a ja ciągle zmęczona. Chyba to przesilenie wiosenne tak działa
  19. Eja eja środowo :) Mój skowronek od 6 już piał....jejku w szpitalu nawet potrafił pospać dłużej a w domu punkt 6 i budzenie rodziców ;) No ale wczoraj padł po 19-stej i pospał do 4, wsunął 180 ml mleka i do 6 pociągnął - łudziłam się że po takiej ilości mleka pośpi do 8 :O Głupia naiwna matka ;) Teraz robimy pierwszą drzemkę ale dziś już postanowiłam że zrobię mu wietrzenie bo jak on nie pośpi w ciągu dnia dłużej niż godzinę to wieczorem jest okropny. Trochę się boję robi mu to wietrzenie, ale z drugiej strony do tej pory nie chorował z tego powodu a to co mu dolega to wszystko przywlekliśmy ze szpitala :O nadal ma gęste gluty w środku które powodują kaszel, ale nie kaszle często, od czasu do czasu i już mu się to zaczyna odrywać więc dobry znak. Jak mu wyciągam te gluty fridą to mam wrażenie że mu z gardła to ciągnę, strasznie się wtedy krzywi i pokasłuje. W ogóle wczoraj przeczytałam wypis ze szpitala i aż 3 razu mu robili morfologię i mocz - nie wiem nawet kiedy tą krew pobierali, bo do zabiegowego nie mogłam z nim wchodzić. No ale z tego co widzę to hemoglobina mu znowu ładnie podrosła bo ma teraz 11.5. Ale wypis straszny, w rozpoznaniu mu napisali - ostry zespół zapalenia nerek, a mi mówiono tylko o infekcji układu moczowego, nie wiem może to to samo? I co jeszcze śmieszne, napisali że dawali mu antybiotyk taromentin a mi mówili że agumentin i że dostawał esputicon - nie dostał ani razu, lacidofil tylko mu dawali. Nie wiem czy powinnam to skorektorować czy jak? Gawit - właśnie też tak pomyślałam, że byłoby miło dostać taki prezent na urodziny :) no cóż zobaczymy co powie ten lekarz. No i wizyta u fryzjera zawsze poprawia humor :) Deseo - fajnie że wypad do koleżanki się udał no i jazda autobusem wow :) Mój chyba dzieci się boi, w szpitalu do naszej sali raz wparował taki szkrab i Krzyś się go tak wystraszył, że masakra, zawył jak kojot do księżyca, no ale tamten po prostu krzyknął na wejściu i myślę, że dlatego. Zaraz tamto dziecko usunęłam z pokoju, bo mama oczywiście zajęta - plotkami z innymi mamami. A w ogóle to wszystkie mamy namiętnie stały na korytarzu z dzieciakami chorymi i gadały i pewnego ranka siostra oddziałowa zrobiła rejwach i powyganiała wszystkich do sal bo powiedziała, że zaraz będzie rotawirus na oddziale i będą kłopoty. No i wykrakała, zaraz wieczorem 3 dzieciaków już rzygało. I potem już żadna nie wychodziła ze swojej sali...ciekawe dlaczego;) Ja przesiedziałam to 11 jak w zamknięciu bo wiedziałam, że łażenie po oddziale to tylko zagrożenie dla młodego. Agulinka - no tak 8 lat minęło od pamiętnego spotkania hihi :) nie pamiętam kiedy ostatni raz dostałam kwiaty od męża, ale miło że choć raz na jakiś czas mnie zaskoczy. Ja myślę, że też ten pobyt w szpitalu chciał mi jakoś zrekompensować, po ostatnich pobytach tj wtedy kiedy byłam w ciąży i po porodzie też coś dostawałam od niego ;) No i witam Cię Martynko na forum i zarazem kopię w dupsko, bo jak Ty jesteś stara to ja już nie wspomnę o swoim wieku ;) W ogóle to wszystkie pielęgniarki w szpitalu pytały czy to moje pierwsze dziecko, czułam się jakby to była aluzja do mojego wieku.. o młody się budzi...
  20. Ehhh wieczór ciężki :O nie dość że z jedzeniem dziś poszło słabo to jeszcze wieczorem taki koncert...nie wiem czy czasem te leki które daje Krzysiowi nie obniżają mu apetytu...no ale na razie nie będę panikować bo to tylko jeden dzień. Ciekawe jak nockę przetrwamy. W ogóle po tym wszystkim to ja się wszystkiego boję, jakaś dziwna reakcja u Krzysia i mi już się zapala lampka kontrolna i myślenie... Ale są i też pozytyw dzisiejszego dnia, dziś mąż zaskoczył mnie z bukietem róż z okazji 8 rocznicy naszego pierwszego spotkania :) Na prawdę się nie spodziewałam i strasznie miło mi się zrobiło :) Moje chłopaki się usypiają a ja wskakuję zaraz pod prysznic potem jakiś film i do łóżeczka. Muszę nadrobić zaległości w spaniu bo ciągle jestem zmęczona. Niby dom, niby spokój ale jeszcze jestem rozdygotana wewnętrznie. Do jutra dziewczynki ,spokojnej nocy życzę :*
  21. Ela Ela a ja????? nie dostałam fotosów :( Deseo, Agulinka - mój w sumie tak od 3 tygodni sobie poprzestawiał to jedzenie, chociaż też zalezy od dnia, ale generalnie zjada 800-900 ml na dobę. Kiedyś ładnie przeciągał pory karmień, ale teraz co 2.5 godziny jest zadyma i matka leci robić mleko. Ale... postaram się mu to jakoś unormować, przyzwyczajać do soków, tak żeby mi pił coś poza mlekiem. Niedługo dojdą marchewki i inne duperele może uda mi się mu to jakoś poukładać. No i dobra dam mu ten kleik kukurydziany tylko napiszcie mi kobiety ile mam go dodać do mleka.. Wy tu o tym glutenie piszecie jestem ciekawa jak mój to będzie przyswajał... No i pisze tak bez składu i ładu bo jeszcze jestem zamotana. Ale myślę 3 dni i będziemy mieli wszystko w miarę opanowane. Krzyś jest w miarę grzeczny, dziś udało mi sie go przepoić wypił 130 ml wody z glukozą! zatem karmienie nam się przeciągnie może chociaż o to pół godzinki. Kupy idą w miarę zwarte, najważniejsze że bez śluzu. Aha no i miałam Wam napisać...jak się u nas to wszystko zaczęło to Krzyś miał bardzo zimne rączki i stopy i lekarz mi powiedział w szpitalu że jak niemowlakom rośnie temperatura i infekcja się pojawia to właśnie to jest objaw że są zimne kończyny a gorący brzuszek. I to się sprawdzało u nas bo jak mu w szpitalu rosła temperatura to od razu miał zimne rączki, nie musiałam mierzyć mu temp tylko macałam rączki i wiedziałam.Teraz to dla mnie będzie taki sygnał, że coś jest nie halo. A muszę go obserwować teraz bardzo bo te historie lubią się powtarzać. No i nie mam czasu nadrobić zaległości w czytaniu a tu się nam jakaś świeża krew pojawiła? :) Kto mnie przedstawi? ;)
  22. O dzięki dziewczyny za ten pomysł ze strzykawką, muszę kupić w aptece i będziemy próbować. Jeszcze przez 2 dni ma mu dawać dużą dawkę potem tylko 1/4 tabletki na noc więc mam nadzieję że nie będzie z tym problemu. Cieszę się bo dziś kupa już jest normalna a Krzyś cudowny, roześmiany...no żebym nie zapeszyła tfu tfu :) Strasznie za Wami tęskniłam :)
  23. Ok zjadłam bułeczkę z serkiem więc nie jest źle, ale jeszcze mnie kręci w środku, może dam radę domowymi sposobami to zwalczyć. Lek podałam Krzyśkowi z bobotikiem, on jest cholernie słodki i połknął z łyżeczki, dałam mu do popicia wodę z glukozą i trochę pociągnął, więc oby tak dalej. Nie będę dawała mu leków z mlekiem bo przestanie mi jeść. Poza tym to dziś mieliśmy jechać do neurologa ale w szpitalu nam doradzili żeby przełożyć wizytę bo mały jest za słaby, no u udało mi się przełożyć na 24 marca...zobaczymy co nam tam powiedzą. Dziewczyny ja myślałam że zanim wyjdziemy z Krzysiem ze szpitala to wiosna szmata okropna się rozhula a tu nici! u mnie śnieg i mróz! wrrrrrrrrrrr!!!!!!!!!!! Agulinia - oj powiem Ci że Karolka zaokrągliła się na buźce :D brzuszkuje super, u nas też z dnia na dzień to się wydarzyło, a teraz to Krzysiek podpiera się na łokciach i ciumka rączkę przy brzuszkowaniu :) Śliczna synowa mi rośnie ;) A poza tym to Krzyś już sam sobie wkłada smoka do buzi, przy brzuszkowaniu podkula nóżki pod siebie jakby chciał raczkować, jest coraz bardziej sztywny i głowę trzyma coraz lepiej. Przewroty to już normalka robi to z takim impetem a potem się śmieje...a no i właśnie śmieje się na głos, ma łaskotki pod paszkami i mamy przy tym kupę zabawy :)
  24. hej dziewczyny Mówi się że nieszczęścia chodzą parami...u mnie to chyba chodzą stadami :( Fatalnie się czuję, już w nocy było mi niedobrze a rano mnie strasznie przeczyściło i czuję się bardzo osłabiona :O Pewnie coś złapałam w tym szpitalu i teraz pytanie czy nie przejdzie to na Krzysia...normalnie ręce opadają... Albo on faktycznie miał wirusa i teraz przeszło na mnie albo ja coś złapałam....No nic zobaczymy póki co wzięłam nospę i jakoś jest ale najchętniej poszłabym spać. Krzyś przespał noc ładnie, zasnął jeszcze przed 20-stą, obudził się o 2.30 na mleko i pociągnął do 6 rano, więc ok, myślałam, że będą nocne rewelacje, ale on chyba poczuł już spokój, swoje łóżeczko i spokojnie spał. Z rana żywotny uśmiechnięty więc ufff. Ale z jedzeniem są jazdy, muszę mu podawać leki do czasu badania układu moczowego i te tabletki są cholernie gorzkie, wczoraj dałam mu z mlekiem to nie chciał pić. Musze wymyślić patent jak mu dawać te tabletki bo jak on przestanie jeść to już całkiem klapa. ehhh jeszcze czuję że to wszystko wokół nas jest takie rozpierniczone, ja się kiepsko czuję, jeszcze trzyma nas stres i ciągle się martwimy o dziecko, zero stabilizacji tak na prawdę. Strasznie ciężki czas u nas nastał :( Agulinko - ja na razie nic nie będę działać z tym jedzeniem, myślę że dam mu tydzień żeby od tego szpitala odpoczął a potem zobaczymy. No w każdym razie jedynym sposobem na unormowanie karmień jest przeciąganie czasu, ja kiedyś robiłam to za pomocą przepajania, ale teraz Krzyś nie chce nic pić, może zacznę mu wprowadzać na nowo soczki, może się do nich przyzwyczai i polubi i zobaczymy. Ehh uciekam dziewczyny może uda mi siecoś zjeść no i porządki w domu czekają. Krzyś strasznie się do mnie przylepił w tym szpitalu, ja cały czas się z nim bawiłam i teraz na krok nie daje mi odejść. Ale i ja czuje że złapaliśmy lepszy kontakt, Tomek mówi że widać bardzo że Krzyś jest zakochany w mamie i że do nikogo tak się nie uśmiecha :) Miłe to ale w takim układzie to ja nic w domu nie będę mogła zrobić.
  25. Dziękuje za miłe słowa wszystkim Deseo - mam taki sam kleik w domu ale baby w szpitalu mówiły że lepiej dać ryżowy bo po kukurydzianym dzieci mają wzdęcia, a ja słyszałam właśnie odwrotnie! że ten ryżowy jest gorzej tolerowany. No nic zobaczymy, myślę że dam Krzysiowi czas na dojście do siebie i będziemy powoli wprowadzać nowości. A jeśli chodzi o jedzenie to Krzyś miał kilka niezłych dni kiedy jadł na prawdę dużo potrafił zjeść litr mleka na dobę, ale im dalej w las tym gorzej, podejrzewam że antybiotyk go osłabił i zjada mniej, co 2.5 godziny ma 120 wciągnie, w sumie tych karmień na dobę ma sporo wiec swoją średnią normę wyrabia. Niedługo będę nad nim pracować żeby jakoś te karmienia się unormowały. W ogóle to co oni nazwali rotawirusem to wg mnie to była reakcja na antybiotyk, wiadomo że jak długo się bierze antybiotyki to mają działania uboczne, gdyby on złapał rota to byśmy tak dłużej zostali bo by go czyściło z góry na dół, a poza tym dostał też lekkiej wysypki na całym ciele, więc chyba rota tak się nie objawia. Ale teraz wysypka zniknęła, nie wymiotuje ponad dobę, tylko kupy luźne jeszcze ze śladową ilością śluzu, ale skoro nas wypisali to chyba nie jest najgorzej. Ale i tak się ciągle boję że coś się znowu posypie, on jeszcze pokasłuje, jeszcze mu wyciągam gęste gluty z nosa...ehhh no i ciekawe jak teraz ze spaniem w domu będzie bo ostatnie noce spał ze mną w szpitalu bo był bardzo niespokojny - to przez brzuszek, dokuczały mu bąki i się wiercił.
×