-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Amelia_time
-
Witajcie, ja myślę, że faktycznie nie należy się bać wyprowadzenia. Muszę jednak napisać, że u mnie na wyprowadzeniu waga się waha w zakresie dwóch kilogramów w górę bądź w dół. Nie zawsze jest to związane z solą i nie są to skoki z dnia na dzień, ale w obrębie 3-4 dni. To w górę, to w dół i myślę, że nie warto się tym przejmować. Piszę, bo może ktoś będzie miał podobnie do mnie. Tymczasem uciekam na trening. Życzę pięknego dnia. U mnie dzisiaj słonecznie i ślicznie.
-
Hej, u mnie po wprowadzeniu soli brak zmian na plus, a jest nawet minus 100 gram, ale tak jak wcześniej pisałam były przyczyny dla których wcześniej zmagazynowałam wodę, więc może dlatego waga trzyma się w ryzach. A co tam u Was słychać?
-
Witajcie moje drogie. Wszystkim Wam gratuluję wytrwałości w podążaniu do celu:) Ostatnio rzadko się tu pojawiam, ale jestem mocno zabiegana w każdym aspekcie mojego życia i jakoś mi cały czas nie po drodze. Powoli dobijam do końca piątego tygodnia wyprowadzenia. Waga po długim weekendzie poszła mi w górę o półtorej kilograma, a zawdzięczam to regularnemu spożyciu sfermentowanych owoców w płynie w tym okresie :))) Na szczęście powoli już spada, więc wszystko pod kontrolą. Kalorie sobie lekko podniosłam, ćwiczę i oprócz przeziębienia i mnóstwa pracy nic mi nie dolega. Jutro za to .... celebruję po kilku miesiącach pauzy jedzenie dwóch kanapek z wędliną, serem żółtym, sałatą lodową, papryką i ogórkiem kiszonym, którego dostałam dzisiaj gratis w sklepie koło domu :))) Nabyłam również w Lidlu podejrzanie tani chleb żytni na zakwasie, ale zaryzykuję. Chyba na tę okoliczność przywdzieję jakąś wizytową sukienkę i najnowsze szpilki kupione w TKMax'ie i zrobię wystrzałowy makijaż koło 7.30 rano :) No nic mnie tak nie cieszy jak te dwie kanapki, a kotlet w panierce w porównaniu z nimi wypada bardzo blado, choć jestem gotowa uczynić ten ukłon w kierunku pana Gacy i zaszczycić go zjedzeniem zaproponowanej potrawy ;) Cieszy mnie jedynie sałatka z pomidorów z cebulką, którą zamierzam lekko osolić i dodać do niej odrobinę octu. Początkowo zastanawiałam się, czy ryż mogę sobie też osolić i - o eureko - doszłam do wniosku, że przecież to zupełnie obojętne skoro i tak zjem cokolwiek solonego. Kompletna blondynka ;) Tyle z doniesień
-
Na wyprowadzeniu jest 5 posiłków, bo po drugim po godzinie masz zawsze owoce.
-
Witam Was w ten piękny, słoneczny dzień i życzę dużo pogody ducha na pierwszy poświąteczny dzień :) Wcześniejszy post nie poszedł ... Uprzejmie donoszę, że moje święta przebiegły kompletnie bezgrzesznie i według kartki z wyprowadzenia, ale to bardziej ze względu na brak czasu. Dzisiaj miałam konsultacje i na wadze 50,6. Moja waga o dziwo po zwiększeniu kalorii do 1350 na wyprowadzeniu dalej spada, więc organizm poradził sobie jak na razie z tą podwyżką i zobaczymy jak zareaguje na następną dawkę kaloryczną :) Joanka, już mogę Ci odpowiedzieć na pytanie. Tak, w tym drugim posiłku z orzechami i jogurtem, gdzie wcześniej było 100 gram owoców to po nim jesz 500 gram owoców po godzinie, ale tych stu gram już nie jesz przy tym posiłku. Można jednak zrobić np. tak: jogurt z orzechami plus 200 gram owoców, a po godzinie 300 gram owoców. Ja właśnie od dzisiaj zaczynam tę dietę. Tymczasem ja trzymam mocno kciuki za mój metabolizm, jak i za Was tutaj, za wasze spadki i stabilizacje wagi
-
Beemka, najbardziej martwi mnie u Ciebie to niedopicie, to strasznie bolesny syndrom ;) Jak wpadnę to stolycy to myślę, że da się temu zaradzić :P A ja doszłam dzisiaj do wniosku, że to, że dieta Gacy faktycznie mnie odchudziła, a nawet "wychudziła", to największym sukcesem jest to, że nauczyłam się łykać giga mega wielkie tablety Vita-min multi sport. Jak na nie patrzę, to codziennie nie wierzę, że jestem w stanie je przełknąć :) Ja - przeciwnik jakichkolwiek leków i suplementów łykam teraz niezliczone ilości produktów typu HMB, BCAA, białko, Molka, a co najśmieszniejsze sproszkowany błonnik mi strasznie smakuje (pewnie z głodu tak mi się zrobiło) :) No a teraz na tym wypasie jedzeniowym na wyprowadzeniu zaczynam zachodzić w głowę, jak ja sobie radziłam na tych czasem tak niskich kaloriach, że nie zjadłam z głodu choćby własnej stopy :) No ale jest coś za coś ... Teraz ćwiczenia siłowe dają mi niezły wycisk. Potrzebuję na nie przynajmniej półtorej godziny, a niektóre partie mięśni dostają drgawek i trzęsą się jak w konwulsjach. Mam nadzieję, że jakoś obędą się z tym, jak je traktuję i dużą nadzieję pokładam w spożywanych obecnie węglowodanach, które o dziwo potraktowałam jako swojego najlepszego przyjaciela, choć do niedawna prawie chciałam je wykluczyć. Postanowiłam również nie dostosować się do końca do zaleceń Gacy po wyjściu z diety, co będzie polegało na tym, że prawdopodobnie pozostawię sobie tłuszczówki, ale ściśle powiązane z wędzonymi tłustymi rybami typu łosoś, makrela plus twaróg i jaja czy też innymi tłustymi wyrobami mięsnymi z prywatnych masarni, co oznacza, że ograniczę do minimum węgle, ale nie pozbędę się soli, czyli zafunduję sobie na ten czas dietę LCHF. Zaryzykuję. Na drugim wątku jedna z dziewczyn idzie rozpiską Gacy, ale stosuje sól przez cały czas diety i chudnie, więc jeden żywy dowód chodzi po ziemi, że z solą też można, zwłaszcza, że nie zależy mi na wadze netto. Tymczasem wracam do roboty, bo końca nie widać ...
-
Andzia, no ja też mam na 10.00, ale mam tylko vacu. Wyruszam jednak niebawem, bo mam dzisiaj siłownię i nowy program, a poprzednim razem zajął mi tyle czasu, że nawet z vacu musiałam zrezygnować, bo się nie wyrobiłam. Nightwish, nie, jesteśmy z Lublina.
-
Zgadza się Aneczko, pomyliłam po prostu imiona, a miałam napisać Andzia, ale nie mylę Was personalnie :) A na tamtym forum jest właśnie między innymi o to afera, że konsultant pomylił imiona :))) Dobrze, że tutaj nie linczują publicznie za takie rzeczy A swoją drogą gratuluję Aneczko postępów. Fajnie, że zacięłaś się na zdrowy plan na odchudzanie, który dodatkowo działa :) Gdybym znała te wszystkie zasady, które dzisiaj znam to pewnie odchudzałabym się redukując nie więcej niż 20% mojego zapotrzebowania. Teraz mam jednak nadzieję, że system Gacy zadziała poprawnie do końca. Obecnie w trakcie wyprowadzenia czuję się na tyle najedzona, że często zapominam o wodzie i słabiutko mi wchodzą kolacje, które kiedyś dość często omijałam, bo jestem z tej grupy ludzi, którzy wolą rano więcej zjeść, a wieczorem nie są głodni. Będę musiała wymyślić sobie na "po diecie" jakieś naprawdę smaczne kolacje, żebym nie omijała posiłku albo będę piła białko :)
-
Acha, zapomniałam napisać. Papryki wędzonej to ja używam prawie do wszystkiego, tak mi smakuje :) Z najdziwniejszych połączeń to może jest twarożek, uzyskuje dzięki temu lekko wędzony smak.
-
Nie chciałybyście wiedzieć co ja robię z tymi babeczkami, naprawdę :) Jak za godzinę nie skonam, to może wyjdzie z jedna, a potrzebuję 7, bo 7 koszyczków już czeka! Najwyżej je pokleję miodem, albo wpadnę na jeszcze lepszy pomysł za chwilę. Niech ktoś mnie na litość powstrzyma :) Hmmm, w razie czego wyślę rano małża po muffiny do Lidla, ale będzie żal, bo babeczki miały mieć formę jaj wielkanocnych :(
-
Joanka, powiem Ci w tajemnicy :), że ja nigdy wcześniej nie byłam na diecie, choć nie raz rozmyślałam nad przejściem na nią, co oczywiście oznaczało dla mnie, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, ale nigdy i to przenigdy nie będę liczyć żadnych kalorii. W sumie dobrze się stało, bo kiedyś liczono tylko kalorie, a dzisiaj liczy się już mądrzej, czyli stosunek BTW i ich pochodzenie. Moje spontaniczne wejście na dietę Gacy spowodowało to, że zainteresowałam się tematem, a to liczenie to głównie dlatego, że jeśli chcesz coś pozamieniać w oryginalnej rozpisce (ma podany stosunek BTW), czyli zastosować zamiennik to musisz zamknąć się w takim samym bilansie, żeby dieta działała. Ponieważ często szukam zamienników, tak, żeby nie znudzić się smakami to powoli uczę się co ma jaką wartość dietetyczną i kaloryczną i w niedługim czasie będę mogła podobnie jak już to robi Beemka na pamięć strzelać kalorycznością produktów, a sięganie do tabel będzie okazjonalnym procederem :) Kiedyś myślałam, że takie przeliczanie jest strasznie uciążliwe, bo zawsze nie mam czasu, ale jak widać, choć go faktycznie mam czasem mało, to na rzeczy, które określam jako konieczne zawsze go znajdę i tak właśnie jest teraz. Czasem bez żadnej diety ciężej mi było wymyślić co mogę zjeść/kupić i jak to mogę przyrządzić, że to mi zajmowało więcej czasu niż teraz obmyślenie zamienników i podstawienie pod samoliczącą tabelkę wraz z przygotowaniem, bo jak sama piszesz potrawy na tej diecie są proste i te wszystkie zdrowe też takie są - proste i szybkie w przygotowaniu i korzystasz z zawężonego spektrum produktów, w obrębie których liczy się głownie Twoja kreatywność no i zapasy w domu :) Andzia, strasznie miło mi Cię było spotkać i poznać i też nawet nie zauważyłam kiedy minęła godzinka. PS. na tym wyjściu po zwiększeniu węglowodanów dostałam jakiegoś strasznego speeda - właśnie robię koszyczki wielkanocne na kiermasz szkolny mojego dziecka i piekę babeczki kokosowe z rodzynkami po RAZ PIERWSZY w życiu :) Aż się boję pomyśleć co będzie, jak mi jeszcze bardziej węglowodany podniosą :) Wczoraj fajnie mi się nawet jadło, a dzisiaj już przy kolacji przyszedł kryzys ... Było za dużo, nie smakowało mi, kręciłam nosem i ledwie upchnęłam, tak tylko zdroworozsądkowo. A pomyśleć, że przedwczoraj pożarłabym to nawet dziurką od ucha.
-
A z rzeczy zabawnych dotyczących mężów, to mój wczoraj ubrał nasze 9-letnie dziecko w moje spodnie do szkoły i pomimo, że były lekko za duże to oboje się nie połapali, bo mamy takie same spodnie - ona w rozmiarze 146, a ja w 152 :))) Potem poszedł do centrum handlowego i zakupił dziecku dwa lewe trampki, a dzisiaj wydało się, że w ten sam feralny dzień zamówił nam konsultacje o za tydzień za późno :) No musiałam to upublicznić, bo bym chyba skonała tłamsząc to w sobie :P
-
Gość, wejdź sobie na potreningu.pl/kalkulatory i znajdziesz tam wszystkie informacje. Można tam też założyć konto i prowadzić dzienniki żywieniowe, które pozwalają wpisywać wszystko, co planujesz zjeść każdego dnia i od razu widzisz ile powinnaś zjeść węglowodanów, tłuszczy i białka. Oczywiście trzeba znać podstawy zdrowego żywienia, bo zarówno tłuszcze tłuszczom, jak i węgle węglom nierówne.
-
Zgadza się Andzia, to ja byłam :) No to jutro się widzimy :) A ja właśnie zakończyłam kuchenną przygodę z marynowaną papryką i mam 10 dużych słoików każdy doprawiony dodatkowo papryczką chili :)
-
A mnie właśnie Beemka mailowo natchnęła na urządzenie sobie dietetycznego dnia świątecznego, a nawet ze 3 dni można tak spędzić na Wielkanoc. Wszystko utrzymane w ramach rozpisek wyjściowych zachowując stosunek BTW. Ilość kalorii 1050. Na śniadanie tymbaliki z piersi indyczej z sałatką jarzynową, na drugie śniadanie micha owoców na jogurcie z rodzynkami, a na obiad pasztet z piersi indyka i wątróbki z dodatkiem kaszy manny na dwóch kromkach pieczywka Waza posmarowany grubo chrzanem domowej roboty. Kolacyjka niestety uboga, bo 100 gram duszonych warzyw w sosie kefirowym :) Jak któraś z Was jest zainteresowana rozpiską to poproszę o maila, a prześlę. Nie mam tutaj jak wstawić, co zrobiłam w potreningu.pl i nie mam jak skopiować. A na paprykę marynowaną nie mam żadnego konkretnego przepisu, bo bierzemy pierwszy lepszy z netu nie dodając oczywiście soli i słodząc słodzikiem. Pierwsza partia była pyszna i już zniknęła. Są jeszcze ogórki konserwowe, pieczarki i ponacinane pomidorki koktajlowe w takiej samej zalewie octowej. Ogórki nie wyszły tak dobre, ale to głównie przede wszystkim przez to, że same ogóry były wielkie i może za mało je posłodziliśmy. Powinny też mieć lżejszą zalewę. Oczywiście przestrzegam, że te wszystkie octowe warzywa pobudzają smak. Podobnie jest z chrzanem. Ten też przyrządzaliśmy sami bez cukru i soli ze słodzikiem i cytryną. Był przepyszny i tęsknię za nim, ale przez długi czas nie można było kupić korzenia chrzanu, który teraz zapewne będzie dostępny.
-
Witajcie dziewczyny i Gacanko :) Miło, że jesteś, choć z mojej perspektywy - osoby na wyprowadzeniu - nie jest to bardzo budujące :))) Ja również pamiętam Twoje wpisy, choć czytałam je z dużym opóźnieniem czasowym. Z drugiej strony bardzo dobrze jednak, że szybko reagujesz i nie doprowadziłaś się do stanu sprzed odchudzania. Z takimi kilogramami rozprawisz się szybko i gładko. Aneczko, wyobraź sobie, że ja miałam wczoraj vacu od razu po Tobie, bo o 11.30 :) Pamiętam dość mgliście jakąś płeć żeńską w pierwszym vacu od pokoju trenerów. Czy to byłaś Ty? Musiałaś mnie tam widzieć, bo kręciłam się - mała, drobna, w blond kucyku i szarym ubranku treningowym. W środę mam vibro na 9.30, a potem idę na orbitreka. Może się spotkamy? Jomik, gratuluję spadku. No to widzę, że wyprowadzamy się prawie równo już we cztery, bo Beemka już na dniach, Frenklin pewnie niebawem, a ja od dzisiaj :) Moje 500 gram owoców dzisiaj było prawdziwą długą drogą owocową, ale oczywiście lekko pozmieniałam, bo dałam pomarańczę, truskawki, kiwi, jabłko i 50 gram jogurtu naturalnego, ale wyszłam na takie samo BTW jakbym zjadła samą pomarańcz. To samo zamierzam dzisiaj zrobić z obiadem, czyli wymienić kompletnie 180 gram brokuła na inną mieszankę warzyw i dzisiaj marynujemy ponownie paprykę bez soli i na słodziku, żeby łatwiej było poradzić sobie z dużymi obiadowymi porcjami:) Pozdrowienia ze słonecznego Lublina. Aż chce się dzisiaj żyć :)
-
Nie wiem o co dokładnie pytasz mając na myśli "cały program chudnięcia", bo mam nadzieję, że nie o szczegóły :) Jeśli pytasz o efektywność to tak, zdecydowanie można na nim schudnąć do takiej wagi, jak planujesz i to w relatywnie szybkim tempie pod warunkiem, że będziesz trzymać się bezwzględnie wszelkich zaleceń. Jeśli nie, to potrwa to dłużej, a w najgorszym wypadku zakończy niepowodzeniem. To jednak, czy utrzymasz tę wagę później już w dużym stopniu zależy od Ciebie. Generalnie to nie powinnam zabierać głosu, bo ja dopiero w poniedziałek kończę pierwszy etap, czyli odchudzanie, a teraz przede mną drugi, trwający 2 miesiące, czyli wyprowadzenie z diety, a potem trzeci, czyli utrzymanie wagi - samo życie :)
-
A gdybyś miała dopłacić do prywatnej wizyty Aneczko 20 zł i byłaby ona dostępna dla Ciebie od ręki, to nie znalazłabyś tych pieniędzy? NFZ płaci za każdą Twoją państwową wizytę przychodni, szpitalowi, czy też poradni. Dlaczego nie miałby tych samych pieniędzy przelać na konto prywatnej przychodni? Jaki porządek miałoby to zaburzyć, skoro w Polsce brakuje publicznie specjalistów. Ja osobiście nie wyobrażam sobie sytuacji, w której czuję się obłożnie chora, np. boli mnie kręgosłup na tyle, że wyciska mi łzy z powiek i czekam na wizytę do ortopedy przez 2 miesiące wydając w międzyczasie krocie na leki przeciwbólowe. Kiedyś (znaczy lata 90-te) mieszkałam przez 4 lata w Niemczech. Z tamtejszego NFZ dostawałam taką kartę (jak dzisiejsze z bankomatu) i rejestrowałam się nią u dentysty, laryngologa, pediatry, ginekologa i innych specjalistów. Jeśli życzyłam sobie usług specjalistycznych ponad potrzeby, to musiałam dopłacać. Np. jeśli chciałabym u dentysty mieć implant, to szedłby na mój koszt. Jeśli natomiast ułamała mi się trójka i wymagała uzupełnienia, to tamtejszy NFZ musiał to opłacić, tak samo, jak nasz polski płaci to dzisiaj, ale tylko na łamach publicznych. Nic się nie różni poza tym, że tam płacą wszystkim należne powinności, a u nas sortują kisząc służbę zdrowia w państwowych rękach i to mnie mierzi, a głównym winowajcą tych obostrzeń jest PIS - no niech im w końcu "peas" będzie - nie do zniesienia.
-
Tylko weź lornetkę, bo mnie ledwie już widać :P
-
Kupujesz tylko karnet za 220 zł i masz na nim 6 x vibro i 6 x vacu. Jeśli nie robisz żadnych innych ćwiczeń to korzystasz 3 razy w tygodniu za każdym razem najpierw 20 minut vibro, a tuż po nim 30 minut vacu i zawsze dzień przerwy pomiędzy nimi, czyli np. poniedziałek, środa, piątek. Radzę, żebyś sobie dzisiaj zadzwoniła i zanim kupisz umówiła godziny. Na vibro wyświetlają film z ćwiczeniami, więc po prostu powtarzasz je. Na vacu pakują Cię w taką jakby mocno obcisłą sukienkę, którą naciąga się na drewniane obręcze urządzenia i odsysają Cię tworząc wewnątrz podciśnienie i tak idziesz na szybkości 5 przez pół godziny :) Miłej zabawy Jakbyś szła w poniedziałki, środy, czy piątki przed południem to daj znać - możemy się razem ustawić i poplotkować :)
-
Tłuszczówka z łososiem: 2 jajka, 5 g masła, pomidor łosoś 150 g, szpinak 100 g, łyżeczka oliwy z oliwek łosoś 150 g, warzywa 100 g, łyżeczka oliwy z oliwek półtłusty ser biały 100g, jogurt naturalny 50 g, szczypiorek do smaku Andzia, zapytałam w centrum i możesz przyjść na vibro i vacu. Dostaniesz karnet i będziesz miała wstęp na te dwa urządzenia. Jak coś, to ja mam rezerwację na jutro na 10.00. Jakbyś teraz zadzwoniła i możesz przyjść przed południem to jest jeszcze miejsce na 9.00 na vibro i na 9.30 na vacu. Andzia, nie rezygnuj z ćwiczeń siłowych, to duży błąd. Może nie wykonujesz odpowiednich dla siebie?
-
Frenklin, ja też czasem zmieniam tłuszczówkę w trakcie, ale wymieniam całe dni i to nie wcześniej niż po 2-3 dniach. Czyli jeśli był karczek i mi się znudził to przeskakuję na następne dni na jajecznicę/łosoś 2 razy/twaróg tłusty. Warzywa do karczku stosuję też często inne, a nie tylko te zalecane, bo dodaję też paprykę, szpinak, cukinię, pieczarki, cebulę, bakłażana, a nawet duszę ogórka surowego :) Jeśli coś ma więcej węgli, to inne warzywo ma mniej i działa to znakomicie na tłuszczówce. Zamieniam też czasem karczek na cielęcinę (pieczeń). Gdyby nie te zmiany to już dawno oszalałabym na tej diecie. A ilość przypraw, którą teraz mamy w domu - powalająca :) Dla mnie jednak największym hitem jest papryka słodka wędzona, którą dodaję nawet do twarogu i jest wówczas wyśmienity. Polecam, skosztujcie. No ja już powinnam powoli odliczać dni do końca, czyli do diety metabolicznej na wyjściu, bo w poniedziałek mam konsultacje i wyprowadzenie. Na razie nie mam jeszcze stracha, a może mam ten etap już za sobą :) Jak się bałam wyjścia to zostawałam jeszcze 2 tygodnie, ale nastały nareszcie inne czasy :)
-
I jest to gramatura, którą ja do dzisiaj otrzymuję z centrum przy mojej obecnej wadze.
-
Bożka, na legalnej tłuszczówce z łososiem jest go dla kobiety 2 x po 150 gram i tyle powinnaś go spożywać.
-
Natomiast vacu to ćwiczenia na bieżni, rowerze, czy też steperze w specjalnej komorze z podciśnieniem. Następuje szybsze spalanie tkanki tłuszczowej, likwidacja celulitu, poprawa krążenia i szybsza redukcja partii uda, talia, brzuch. Najpierw korzysta się z vibro 20 minut, a tuż po nim z vacu 30 minut. Połączenie tego z dietą daj***ardzo dobre efekty.