Witam.
Byłam operowana w WCM w Opolu 7 lat temu. przepuklina jądra miażdżystego, ucisk na worek oponowy, odcinek L5 S1. Przed operacją koszmar, ból, 1,20 wzrostu, bo taka pochylona bylam, życ sie nie chcialo... no i podjęcie takiej decyzji jak operacja kręgosłupa.... Ale oplaciło się .W szpitalu opieka super. Wszystko OK.po 2 dniach chodzilam, wprawdzie z balkonikiem, ale zawsze. Potem rehabilitacja i powrot do pracy.(praca siedzaca) Po operacji - 7 lat SUPER. Aż do ..........marca tego roku........ I znow powtorka. Ten sam odcinek, L5 S1. Taka sama przepuklina w tym samym miejscu. Porażenie prawej nogi, pogotowie, ból koszmarny, rwa kulszowa - żyć się nie chce... :( Prawodopodobnie wylalo sie to co zostawili wtedy - bo wszystkiego nie usuwają, chyba, że dadza inplant..... Jestem po Rezonansie, znów się boję, czekam na wizytę u neurochirurga, ale lekarz I-kontaktu widzac opis badania powiedzial jednoznacznie - ponownie OPERACJA.
I co powiecie??????
Teraz chyba jestem bardziej przerażona niż wtedy....