PolaL
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez PolaL
-
Paula--> marsz do lekarza. Ja też bez okresu poszłam i nie mam żadnych dolegliwości. A ty z bólami.... marsz do lekarza.
-
Mo Szymek nie bije (jeszcze) ale mam z nim inny problem. Gryzienie. I oczywiście najlepiej pogryźć mamę.Normalnie czasami nie wytrzymuję i na niego podnoszę głos, ale kurcze nic nie pomaga. Mówię spokojnie nie wolno tak robić,robisz mamie au...,to boli a on popatrzy uśmiech od ucha do ucha przytuli sie i znów gryzie... Help...Macie jakiś sposób na małego gryzonia ?
-
A ja daję tran cytrynowy firmy Mollers - Tran norweski i małemu smakuje są jeszcze w smaku wieloowocowym. Co do kubka to mam takie samo zdanie jak Paula. Mój pije z jednego niekapka i do tego kupuję mu od czasu do czasu wodę z kubusia ma tam dziobek niekapek. Bo jak nie pociągnie to nie leci i czasami wlewam picie do tej butelki jak już jest pusta. Innych kubków nie stosujemy. Bo mały nie chce z nich pić - mam pewnie taką samą kolekcję bezużytecznych butelek co Paula. Paula--> ja juz w końcu mam wizytę u ginekologa za sobą. Wszystko w porządku a że nie mam okresu trzeba sie cieszyć z tego :) Czekam na wyniki cytologi, mój ginekolog powiedział mi że szyjkę macicy mam taką że w ogóle nie widać żebym rodziła dziecko. Wiec dla mnie dita. I już sie brakiem okresu nie stresuję :)
-
A co do szelek to mamy takowe, ale ... Mój Szymek się denerwuje jak zaczyna chodzić (czyt. biegać) a tu coś mu się ciągnie. Czasami zakładam je i mam nadzieję że jakoś z czasem się przyzwyczai. Lepiej to niż jakby miał mi wybiec na jezdnię. Ale nie trzymam go cały czas na szelkach. Tylko w okolicy ulicy :D Synek mojej koleżanki też miał szelki i ogólnie byłą z nich bardzo zadowolona.
-
Gandziulka--> aż mi ciśnienie podskoczyło , uważaj na siebie Artigiana--> fajnie że szybki termin, trzymamy kciuki za szybki powrót do zdrowia :) A my dziś rozpoczęliśmy przygodę z nocniczkiem. Posadziłam go na nocniczek i mamy pierwsze siusie w nocniczku :) Tyle ze nie woła że chce siusiu. Ale najważniejsze że mu się podobało. Teraz zaczynamy codziennie z rana sadzanie na tronik :D
-
Falsa--> od kataru ma niby jakiś stan zapalny w uchu co to nie wiem bo nie mam wypisu jestem na przepustce - choroba coś po łacinie było na początku catar..... nie znam się. Ale to niby powoduje gorączkę. A Szymek ma niski próg odporności na podwyższoną temp. Już 38 to dla niego za dużo. Niby do 5 lat tak dzieci niektóre mają, potem się z tego wyrasta.
-
Paula--> w sumie Szymek chodzi od września i chorować zaczął od połowy grudnia więc nie jest tak żle. W szpitalu lekarka sie dziwiła że tyle wytrzymał i że widocznie Szymek jest a raczej był bardzo odporny. Co do okresu to ja się nie obawiam ( czyt. ciąży) nie wiem jak Ty ... :D a idę bo najwyższy czas zrobić cytologię.
-
Melduję swój powrót :) Nie uwierzycie ale znów mieliśmy wizytę w szpitalu :( już po prostu załamka. Puściłam go do żłobka i przez cały tydzień było ok. Zupełnie nie nawet katarku nie dostał większego tylko trochę wody mu leciało. Ale ogólnie było ok. A tu w sobotę katar po pachy i na noc lekka gorączka. Więc dostał ibum i było ok. W niedzielę rano godz. 8 mierzę mu gorączką wyszło 38 no to ja mu ibum na dzień dobry. A że chciał cyca no to cycuszkował od rana. Leży tak przy cycu z dobre20-30 minut i więcej sie bawi niż je. Nagle znów miał taki odruch jakby sie zakrztusił i znów ( tak jak w grudniu co wam pisałam) zbladł i "odpłynął" że był bez rekcji. Od razu 999 . Karetka przyjechała, w międzyczasie odzyskał świadomość - dostaliśmy opieprz że nie zadzwoniliśmy na 999 że odzyskał świadomość. Ale skąd ja mogłam widzieć że sie dzwoni i informuje - pomijając fakt że dyspozytorka pomyliła adres i karetka stała pod 139 zamiast 149. No ale grunt że dotarli . Pojechaliśmy do szpitala tam zrobili mu badania krwi, moczu, posiew z nosa i gardła no i wszystko ok. Wyniki w normie. A mój Szymek gorączkuje. Dopiero w pon. była pani laryngolog i stwierdziła że ma w uszkach jakieś zapalenie od kataru. No i leczymy uszka ale gorączka i tak sie pojawia.Od wczoraj jestem na przepustce domu bo i tak mu nic nie robią poza kropelkami do uszu a to mogę mu robić sama. Jutro mam badania kontrolna w szpitalu i zobaczymy czy jest poprawa.Trzymajcie mamuśki kciuki. A mam do was pytanie z innej beczki. Czy któraś z was jeszcze nie dostałą okresu po urodzeniu malucha. O ja nie mam jeszcze a w piątek idę do ginekologa. Co prawda mi mówił że po urodzeniu można nie mieć okresu przez 2 lata ale ... w sumie mi to nie przeszkadza..... śmieję się że może już przekwitłam i tego nie zauważyłam :D
-
Najlepszego moje Walentynki :) i małe Walentciątka :D A ja dziś mam focha na męża i tyle mi z 14 lutego ;(
-
Artigiana--> szybko wracaj do zdrowia :) Jak czytam co wasze maluchy robią to jakbym widziała kopię mojego łobuza - niejadka. Paula--> twój Franuś to tak jak i mój cały dzień bez jedzenia tylko czeka na cyca ;( co prawda po niem wcale tego nie widać. Jakbyście miały ochotę to wkleiłam obiecane zdjęcia "truteńka" na FB http://www.facebook.com/album.php?aid=3553&id=1830470245&saved#!/photo.php?pid=251276&id=1830470245. Sorki że tak późno. A zapomniałam dodać że inspirację czerpałam z Falsy "forever friends" :D
-
Paula--> zapomniałam napisać żebyś się nie martwiła o cycuszkowanie - razem będziemy do 18-tki :) Teraz jak małemu idzie 12-ty ząbek ( górna trójka) to już nie widzi mamusi tylko widzi chodzące cycuszki :D
-
Kurde widzę że wy już wakacyjne plany a ja dołączam sie do klubu - mi też nic się nie chce :) Trochę mnie nie było bo miałam na stanie najstarsze moje dziecko (czyt.chrześnicę) i nie miałam czasu się ogarnąć. U nas w miarę ok choć nadal mamy katarek a teraz doszedł kaszel bo dziadek w domu choruje i mały podłapał.Tak że znów do końca tygodnia mały ma być w domu. Nie pamiętam czy wam pisałam że byłam u drugiej pani doktor - pediatrii i ona w sumie gadała to samo co w przychodni tyle że dowiedziałam się że niektóre ( w tym mój Szymek) dzieci mają tak że całe ząbkowanie przechodzą z katarem. Wiec niestety pogodziłam sie z nim i mam nadzieję że panie w żłobku też. A ... zapomniałam napisać że w niedzielę wyszedł nam 12-ty ząbek :) Mamy już komplet jedynek i dwójek do tego dwie górne czwórki i jedną dolną lewą czwórkę. I w niedzielę wypatrzałam górną lewą trójkę. Ale za to znó zrobił się przy tym ząbkowaniu marudny że brak mi słów.
-
i po "zabawie karnawałowej" w żłobku. Tylko się na nich rozzłościłam tyle było mowy o zabawie a jak przyprowadziłam małego to okazało się że maluszkom tylko robią zdjęcia i wsio. Bo dzieci niby boją się muzyki. Pytam się które dzieci ... I na dodatek jak przyszłam to maluszki już były po zdjęciach. Więc wcisnęłam się ż Szymkiem do starszych dzieci i mamy zdjęcia ( nawet ja sie na jedno załapałam). A w grupie jak małego przyprowadziłam to wszystkie dzieci już poprzebierane w dresach i tak siedzą. Pytam sie kiedy zabawa a one mi na to że tylko zdjęcia i wsio. No to ja małego puściłam w stroju "trutnia" i niech się bawi w końcu karnawał a jak inne mamy poprzebierały to ich sprawa. I biegała taka jedna pszczółka wśród innych "dresiarzy" :D Szymi lubi sobie pogadać: mama tata baba i dziadzia to juz standard. Jak coś chce to wskazuje palcem i mówi da. Z nowych słów to lala i czasami coś mu wyjdzie jak ciocia ale tak bardziej siosia. Ale kieruje te słowa do cioci więc chyba o to chodzi . Babcia uczy go teraz imion wszystkich wnucząt wyszło na razie Lili i Daia (Daria). Nie wychodzi mu z Misiem (Mikołaj) bo misiu jest w bajce a nie na zdjęciu :D Czyli chyba wszystkie nasze dzieci są na tym samym poziomie. A jeśli chodzi o łobuzowanie to... taki urwis że hoho. Dziś po raz kolejny powyrywał listwy z błazerii przy drzwiach do pokoju. Brak słów. A tak to ciągle coś zwędzi z kuchni, tłuczek, wałek najbardziej lubi szczotkę do zamiatania - oczywiście tę największą i chodzi po całym mieszkaniu. A ze sprzętów to jak Pauli Franek odkurzacz, istne szaleństwo!!! Jeden pokój odkurzamy średnio 45 minut - taka pomoc :D
-
Paula--> faktycznie lepiej sobie poleż - nie ma co ryzykować mi ostatnio wszystko leci z rąk - dosłownie - wyciągam talerze z szafki i oczywiście tłukę, zamiatam i nie donoszę śmieci bo mi szufelka z rąk wypada.... już mi brak słów. A u nas jutro balowanie tzn. w Szymek będzie przebrany za osę, bo najłatwiej mi było uszyć. Choć dziadek z tatą stwierdzili że to nie osa tylko truteń :D Póżniej wkleję zdjęcie na fb z zabawy jak mi wypali robienie zdjęć.
-
Wisienka--> ale się uśmiałam z tego smrodku :D A co do śniadanka to widzę że ładnie Zuzia je. Mój Szymek to jak pisałam należy do tych niejadkowych.Czasami uda mi się wcisnąć mu na śniadanie jeden taki deserek (kaszkę mannę) z netto. Ale najczęściej zostaje trochę na potem. Co prawda co jakiś czas staram mu się coś wsadzić do buźki. Ale z tym jego jedzeniem ... najlepiej mu wchodzi mięsko mielone rozciapciane w sosiku. Ale przecież nie będę mu dawała na wszystkie posiłki. Jajecznica też wchodzi w rachubę ale tylko z jednego jajka. Potem jest be... Ale za to owoce są ok i warzywka też. Ale w małych ilościach. W żłobku dzieciaczki dostają jedzenie mniej więcej co 2 h i jest ok. Śniadanie a po 2 h jakaś przegryzka np. chrupki i piciu.
-
Artigiana--> spóźnione ale szczere sto lat :) Falsa--> no faktycznie jak na razie Oli wygrywa :D uśmiałam się z niego ale pewnie na początku miałaś stracha jak wparowali ci na dom :D U nas zimno i to nie tylko na dworze niestety...po wczorajszym wybuchu w Elektrowni , teoretycznie grzejniki grzeją tyle że nie trzymają ciepła tak że w domu jest dość chłodno. Powiem tylko ze mam sople lodu na oknie i to nie na zewnątrz ;( ale kurcze w innych rejonach Polski ludzie mają gorzej wiec nie narzekam. Tyle tylko ze mały zaczął mocniej kaszleć ;( Pozdrawiam mamuśki i życzę ciepła :D
-
Witam, u nas coraz lepiej ze zdrowiem. Mały jeszcze trochę pokasłuje ale tylko odkrztusza flegmę. Jak to stwierdziła pani doktor osłuchowo jest ok. Zdrowe dziecko tylko siedzimy na zwolnieniu żeby nabrał odporności. Tzn.mały w domu ja na 3h w pracy żeby nie robić sobie za dużych zaległości a w tym czasie babcia ma nadzór nad małym. Tyle że to małe urwisowe stworzenie daje jej coraz bardziej dopiec. Lata wszędzie, nie ustoi, wspina się na co popadnie.Dziś wchodził po szufladach w kuchni na szafkę. O mało zawału babcia nie dostała bo szafka zaczęła się przewracać a na niej oczywiście noże , deski itp. Jakoś udało jej sie złapać zanim doszło do tragedii. To niestety mały ma po mnie :D ze mnie było żywe srebro. I nie szło mnie upilnować :D Co do rozmiarów ciuszków to nosimy głównie 80-86, ale to zależy od producenta bo ubranka na 12-18 m-cy czasami też są za małe a czasami to ogromniaste że hoho.
-
Widzę że zajmujecie sie tematem książek. Ja to w sumie jestem niewyczerpalna jeśli chodzi o tematykę. Łatwiej mi napisać czego nie lubię niż co lubię :) Nie lubię kiedy w książkach przez 3 strony opisywane jest 1 drzewko - i tu poległam na Panu Tadeuszu :( była to jedyna książka której nie doczytałam w szkole.Tak to przeszłam wszystkie obowiązkowe i nieobowiązkowe lektury szkolne. Za wierszami też nie przepadam. I to wsio. Resztę czytam lub podczytuję. Ogólnie jestem mól książkowy a raczej ich pochłaniacz o ile mam czas :D Nad tą serią z wampirami też sie zastanawiam czy nie kupić bo w bibliotece u nas nie ma. Tyle że w domu też nie za bardzo z miejscem. Może któraś wypożyczy wysyłkowo :D
-
Cześć mamuśki :) U nas już jest w miarę ok. Zdrowie powoli wraca. W wielkim skrócie dlaczego byliśmy w szpitalu ;( W poniedziałek 04.01.10r. stwierdziłam że trzeba pójść do lekarza żeby sprawdzić czy wszystko ok, bo mały znów mi zaczął pokasływać. Niby smarków nie widać ale odkasłuje prawi tak samo jak miał katar. Poszłam i lekarka mi na to że wszystko ok tylko ma katar i odkasłuje.Anie widać kataru bo mu spływa po ściankach. No to jak tak to poszedł do żłobka. w środę go odbieram i widzę że katar mu leci już z noska - myślę wiadomo normalka przecież jest wśród zasmarkanych maluchów. Ale w nocy miał problemy ze snem bo mu się nosek zatykał. Zostawiłam go w domu bo akurat dziadek miał wolne. Przyszedł inhalator co zamówiłam na allegro i zaczęłam go inhalować na ten katar.W piątek kataru już prawie nie było ( tego zielonego) tylko woda trochę leciała mu z noska. Przychodzę na karmienie o 12 a on mi oddycha jakby przebiegł maraton. Bardzo płytko. Cyca nie był w stanie jeść. Dzwonię do mojej lekarki mówię że pokasłuje ma stan podwyższonej temp.a ona to normalne przy katarze dawać leki przeciwgorączkowe. Myślałam że zechce go obejrzeć tym bardziej że przecież niecały m-c temu byliśmy w szpitalu. A tu nic.Po pracy postanowiłam udać się razem z mężem na konsultacje prywatnie do innej lekarki - bo nie podobał mi się tej jego oddech.. Nawet nie rozebrałam Szymka osłuchała go przez body i od razu wypisała skierowanie do szpitala. I mówi do nas że każda godzina jest ważna , że możemy nie dojechać z małym do szpitala jak będziemy zwlekać.Okazało się ze to wirusowe zapalenie oskrzeli z dusznościami. Zapalenie oskrzeli można leczyć w domu ale te duszności to jakbym nie miał instynktu i zostawiła na noc małego w domu to jakby karetka przyjechała to mało prawdopodobne żeby mieli potrzebne leki na stanie bo takie leki to tylko w szpitalu na duszności. Dostał zastrzyk domięśniowo bo nie mogli mu się wkuć i założyć wenflon. No i inhalacje - te mamy do dziś. Zastrzyk pomógł na tyle że ustąpiły duszności i mógł się o 18 w końcu najeść cyca. Wypuścili nas na przepustkę w pon.,a dziś byliśmy na kontroli. Już ok jeśli chodzi o duszności. Oskrzela inhalujemy do niedzieli a w pon. do rodzinnego i jeszcze z tydz. zwolnienia. A w pracy ukrop bo to sezon rozliczeń. Tak że będę musiała przychodzić chyba popołudniami, jak dziadkowie będą w domu, i popracować żeby nie było zaległości. Trochę długaśny skrót ale ogólnie tyle się działo. Już przeraża mnie sama myśl że mam iść do przychodni bo boję sie że mały znów mi coś tam załapie. Jak widzicie nie wiem czy to zbieg okoliczności ale jak tylko chcę iść żeby skontrolować jego stan zdrowia to nie wychodzimy na tym dobrze. Chyba zacznę go kontrolować prywatnie to chociaż ograniczę ilość źródeł bakterii. Choć finansowo nie wychodzi to za dobrze.Ale mały najważniejszy.
-
Hejka :) Mam nadzieję ze u Was wszystko ok. Nie było mnie kilka dni wiec jak nadrobię czytanie to popiszę co u mnie i jak się wyśpię. Wspomnę tylko że znów byliśmy w szpitalu :(
-
U nas też smarki :( dziś zostawiłam małego w domu z dziadkiem . Poradził sobie nawet na spacerku byli i zaszli do mnie na dopajanie :) Wczoraj przyszedł mi inhalator i zaczynam walkę ze smarkiem. Jak byliśmy w szpitalu to właśnie inhalacja nam pomogła i nie było kataru na dobry miesiąc. Zobaczę jak to będzie do końca tyg. A co do cyca :) no cóż. Na razie trzymam się postanowienia noworocznego i nie chodzę dokarmiać w żłobku. No i powoli zaczynam mu w domu odwracać uwagę od cyca innymi rzeczami. Na razie na noc cycuszkujemy. Ale przy moich dziadkach (rodzicach) raczej powoli będziemy odchodzić od cyca.
-
Kołysankę znam jest naprawdę urocza. Widzę że Was też zasypało. Z jednej strony fanie że pada i sę ochłodziło trochę tych zarazków poginie a z drugiej strony chciałabym małego na sanki ale nie wiem czy po szpitalu nie za wcześnie. I mu śnieg koło nosa zniknie. Choć zaliczył już jeden w zeszłym roku :) Widzę że męczycie sie z butami , ja kupiłam już jakiś czas temu i mam spokój. Za to nigdzie nie mogę dostać na małego kombinezonu 2-częściowego.Całę miasto dziś obskoczyłam i d....pa. A... znów mówiono o mojej miejscowości w tv :) sławne się robi tylko czego z tej złej strony :( Ledwo się mrozy zaczęły a u nas już rury pękają. Tak ze nie mieliśmy ogrzewania i ciepłej wody przez 24h. A i tak jest teraz ściema na całego żeby media nie pisały to zakleili dziurę i puścili ciepełko. Ale okazało się że nie była tylko 1-na dziura i znów przed świętami szykuje mi sie lodownia w domu. Zaoszczędzę na lodówkach i chłodzeniu potraw :) Załamka.
-
Paula--> wg mnie możesz spokojnie dawać ibum czy cokolwiek przeciwgorączkowego. Mój mały ma właśnie gorączkę i jak dzwoniłam do mojej lekarki to mi powiedziała ze spokojnie mogę dawać co 6h (w razie potrzeby) ibum. I ze małe dzieci mogą gorączkować od 3 do 5 dni i to niby normalne. Ja na razie daję ibum co 8h mniej wiece choć ostatnio minęło więcej czasu ok 12h. Daję jak gorączka zaczyna wskazywać 37,6 żeby zdążyć przed szybkim wzrostem temp. Bo raz miałam 37 a w pół godziny prawie 40. A to może wywołać drgawki u maluchów. Teraz dmucham na zimne.
-
Przeżycie naprawdę okropne, najgorsze jak wyciągałam Szymka z łóżeczka o on taki bladziutki i trzęsący się - miałam najgorsze myśli w głowie. Dzięki Bogu wszystko najgorsze już za nami. Anołeczek --> to nie był rotawirus. Bo test na rota i adenowirusy był ujemny. To taka odmiana biegunki - nieżyt jelitowo-żołądkowy.
-
Hejka. witam dawno mnie nie było ( jakieś 5 stronic w tył). Nie wiem czy pamiętacie moje problemy ze żłobkiem. A wiec poszłam do lekarki z Szymkiem po to zaświadczenie i dała mi je bez żadnego problemu tyle że umówiłyśmy się że nie puszcze małego do żłobka do poniedziałku a byłam we wtorek. Jakby mu się coś przyczepiło... no i .... w nocy z środy na czwartek wylądowaliśmy w szpitalu :( Złapał jakiegoś wirusa w przychodni chyba i miał nieżyt jelitowo-żołądkowy. Koszmar Wyglądało to mnie więcej tak że kładłam małego w środę bez gorączki i było wszystko ok. Już 2-gi dzień miał nieco luźniejsze kupki i dałam mu smectę. A tu o 1 w nocy budzi mnie nie płacz, nie kaszel ale dziwny dźwięk jakby mały się krztusił. Wstaję a on cały sztywny głowa odchylona, rozgorączkowany i d tego cały sie trzęsie. Bez reakcji na mój głos. No to ja od razu 999 i przyjechała karetka mały juz zaczął kontaktować - przytulaliśmy go i tak trochę potrząsaliśmy i chyba pomogło. A karetkę od razu do szczecina na pediatrię - okazało się że temp. przekraczająca 39 coś w okolicy 40 ale już dokładnie nie pamiętam. A mierzyłam mu w domu temp. tym do ucha i wskazywało "tylko" 37,6. lekarka powiedziała ze te do ucha są do d..py. Ale mówię wam 10 lat mam do przodu po tym przeżyciu. Wyszliśmy wczoraj a dziś u lekarza rodzinnego do kontroli poszliśmy. Już niby ok. ale ja go przez najbliższy tydzień nie puszczam do żłobka.