![](http://wpcdn.pl/kafeteria-forum/set_resources_2/84c1e40ea0e759e3f1505eb1788ddf3c_pattern.png)
![](http://wpcdn.pl/kafeteria-forum/monthly_2018_12/A_member_626705.png)
Aga1979
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Aga1979
-
Jutka- stojacy smoczek to taki, ktory ma ksztalt brodawki. saba- no co ty! jeszcze nie mysle na serio o kolejnej ciazy! co prawda, jak tak patrze z perspektywy czasu, to mowie, ze to wszystko nie bylo takie straszne i porod tez byl ok, ale mowie tak tylko dlatego, ze to juz minelo... Gdybym teraz zaszla w ciaze, to na pewno bym sie z niej nie ucieszyla. Nie usunelabym, ale chyba bylabym przestraszona- znowu nudnosci, wizyty u gina, zgagi, strach o zdrowie dziecka, wizja zblizajacego sie porodu i pologu.... Poki co nie jestem na to gotowa! Na nastepne dziecko zdecyduje sie dopiero wtedy, jak wypre te wszystkie nieprzyjemne doswiadczenia do podswiadomosci.
-
Ja tez spie z Sara. Po prostu nie potrafie ja zostawic samej na noc w lozeczku. Wydaje mi sie, ze nie uslysze, jak cos by sie jej dzialo. Boje sie o nia jak diabli. Ale nawet przez glowe mi nie przeszlo, zebym mogla ja we snie przydusic... Choc taka mozliwosc istnieje... Czasami sie zastanawiam, jak to sie dzieje, ze jeszcze nie podddusilam Sary przez sen lub nie naciagnelam jej koldry na glowe... A w szpitalu to spalam z nia na tym szpitalnym lozku- waskim, bez szczebelkow- ze tez ona mi nie spadla we snie z tego lozka!
-
Dalam Sare mojej siostrze na spacer, bo chciala mnie troche odciazyc. I wiecie co? Siedze zszokowana w domu i sobie miejsca nie potrafie znalezc, bo caly czas mysle, czy wszystko w porzadku! Mnie sie naprawde wydaje, ze Sara jest tylko u mnie bezpieczna, a u kogos innego krzywda jej sie stanie.... Czy moje zycie odtad wlasnie tak bedzie wygladac, ze caly czas bede sie bala o moje dziecko??? A moze przy drugim dziecku troche mi przejdzie?
-
Mamy taki upal, ze siedzimy caly dzien w domu- wszystkie rolety pozasuwane- siedzimy wiec jak sowy, wiatrak w ruchu, mala w samym bodziaku. Zaraz wychodzimy na spacer- nie zakladam jej zadnej czapeczki, ani skarpet. Wydaje mi sie, ze na taki upal to zbedne. saba- ja biore Sare wszedzie ze soba, jesli wlasnie nie spi jak kamien- boje sie jej spuscic z oka! Nawet w ubikacji ze mna byla, bidulka! M< dostalismy lezaczek od mojej siostry i wszedzie go ze soba ciagniemy- jest nieoceniony! Jestem ciekawa, co to za muszle laktacyjne. saba, mysle, ze maly moze lezec tylko w bodziaku. Jesli masz watpliwosci, to zmierz mu temperature- jak bedzie za niska, to znaczy, ze trzeba go ubrac.Tak robili u mnie w szpitalu. Pytalam sie tez poloznej o to i ona tez powiedziala, ze w takie upaly nie ma co dzieci przegrzewac.
-
Jutka- na pogryzione sutki polecam kapturki. A jesli chcesz podac cos butelka, to kup koniecznie stojacy smoczek na butelke- pod zadnym pozorem sciety (sprofilowany, jak w smoczku do uspokajania). Mi wlasnie takie smoczki polecono w szpitalu- z mysla o tym, ze chcialam karmic.
-
klo- otoz to! to jojczenie nad dzieckiem moze doprowadzic matke do rozpaczy! ja juz jestem na takim etapie, ze mam ochote udusic tesciowa ... Jutka- ja nie dopajam Sary niczym- tylko czesciej ja przystawiam do cyca. Teraz w te upaly, to ona praktycznie caly czas mi wisi na cycu i pije. Nawet nie myslalam, ze ona jest w stanie tyle wypic!
-
zdziwiona- ta moja dziura pod pepkiem, to chyba wynik dziwnego opadania brzucha- sama nie wiem... dziwnie to wyglada... wiecie co, mam tyle pokarmu, ze moglabym otworzyc mleczarnie... ciagle mi z cycow leci :o ciagle smierdze serem bialym.... moja mala tez mnie robi w konia, jak wasze dzieci- poki jest na rekach, udaje, ze spi, a jak ja poloze, to od razu oko otwiera....
-
kuleczka- faktycznie wredna ta baba- pod warunkiem, ze nie wiedziala, dlaczego nie bylas popatrzyc na Bartka. A ten komentarz do twojej tesciowej byl dosc nie na miejscu. Kurcze, co to za kobieta? Za grosz taktu.. zdziwiona- ja zamierzam zaczac cwiczyc brzuch, jak tylko bede 2 miesiace po porodzie. Ja tez mialam CC. Mysle, ze warto sie potrudzic. Bo ja w kazdym razie z takim galaretowatym brzuchem chodzic nie zamierzam. Ja tez jestem rozepchana na maxa. .... A pod pepkiem mam po prostu dziure. Ech...
-
kuleczka- to widze, ze jestes bardzo pamietliwa. juz sie kobieta nie zrehabilituje do konca zycia :D Moze to cwierkolenie, to przypadlosc pan w podeszlym wieku????
-
Lily :D Dobry tekst! :D Przynajmniej sie posmialam :D
-
saba- no tosmy sie doczekaly :D Czy mi sie wydaje, czy synek bedzie podobny do ciebie? Slodki jest To teraz pewnie czujesz sie w koncu spelniona jako matka. I jak? tesknisz za czasem ciazy i blogim wysypianiem sie?
-
Moj brzuch bardzo szybko opada- w ubraniu nic juz nie widac, ze tydzien temu rodzilam. A bez ubrania... troszeczke jeszcze stoi i jest bardzo pomarszczony przez rozstepy. I taki wiotki... bleeee Co do odciagania pokarmu- ja juz w szpitalu musialam odciagac, bo Sara za cholere nie chciala ciagnac cyca. I powiem tyle- na poczatku mnie bolalo znacznie. I pokarm nie lecial zbyt szybko. Odciagalam w systemie 8-5-3 minuty, naprzemiennie. I w ciagu pierwszych 8 minut czasami zupelnie nic nie polecialo! Dopiero na przejsciu 5-minutowym zaczynalo leciec. To tak, jakby piersi musialy sie powoli przyzwyczaic do tego odciagania. Teraz to odciaganie nie sprawia mi problemow. Mam pompke elektryczna, wiec szybko mi to idzie.
-
Dzieki aniolku Szkoda, ze lekarze czasami sa przedpotopowi i im sie wydaje, ze kobieta powinna za wszelka cene urodzic silami natury :o Moj nastepny porod bedzie na pewno cesarkowy- taka mam rade od lekarki.
-
Witajcie. Korzystajac z chwili czasu wolnego wracam na forum :D I zanim sie wlacze do dyskusji, opisze wam, co sie ze mna dzialo, kiedy mnie nie bylo. Tydzien temu w poniedzialek maz odwiozl mnie do szpitala na wywolanie. Plakac mi sie chcialo, bo mialam wrazenie, jakbym jechala na wlasny wyrok. I najgorsze, ze mialam to wszystko przejsc w pojedynke, bo maz nie mogl 3 dni siedziec przy mnie- nawal obowiazkow w firmie... Zglosilismy sie na porodowce, od razu zaczeto mi wbijac igle do kroplowki w reke. Jak moj maz to poobserwowal, tak zemdlal na miejscu... Nie ma to jak meska podpora w trudnej sytuacji :P No i dostal zakaz uczestniczenia w porodzie. Jak pojechal do domu, zaaplikowano mi zel, ktory mial spowodowac skrocenie szyjki i rozszerzenie. Potem lezalam 2 godziny na KTG, ktore niestety nic nie wykazalo. Pierwszy dzien w szpitalu byl dosc bezowocny- ciagle kontrole i nic poza tym. Ale w nocy mnie wzielo: Tak zaczelo mnie bolec z krzyza, ze nie moglam zasnac. Probowalam oddychac, jak mnie polozna nauczyla na szkole rodzenia, ale- cholera- za wiele to nie pomagalo. I w koncu o 3:30 zeszlam na porodowke, bo juz nie moglam wytrzymac. KTG wykazalo skurcze, szyjka sie zgladzila, rozwarcie na jeden palec.... Zawsze to jakis postep. Dostalam zastrzyk na te bole (zastrzyk bolal i nic nie pomogl!), czopki i kroplowki. I tak przeczekalam do rana. Na porannej wizycie u ginki stwierdzono dalszy postep i nie aplikowano mi juz zelu. Dostalam za to lewatywe. I musze wam powiedziec, ze wcale nie bylo to takie zle, jak niektorzy pisza. Wg mnie taka lewatywa to pikus. Potem- poniewaz bole mi sie znacznie nasilily- wyslano mnie do wanny na odprezenie. W wodzie bylo moze nawet milo, ale nie za bardzo zlagodzila mi ona te moje bole, ktore stawaly sie coraz bardziej nieznosne. Az sie w koncu wkurzylam, wyszlam z wanny i zazadalam PDA, bo skurcze juz co 1 minute, ja zgieta w pol, wyc mi sie chce, wiec.... na co czekac? Dostalam strzale w kregoslup i swiat stal sie od razu milszy :D Niestety okazalo sie, ze doszlam tylko do 3 cm rozwarcia... Wiec kazano mi po prostu spac na tej porodowce- w oczekiwaniu na pelne rozwarcie. No i pospalam 3 godziny. Zyskalam tylko 1 cm - czyli mizernie. PDA przestalo dzialac, mimo iz podobno ten plyn dalej mi lecial w kregoslup. W miedzyczasie puls Sary zaczal szalenie spadac i rosnac, baby sie zlecialy, wstrzyknely mi jakies leki i malo co w histerie nie wpadlam. Na wszelki wypadek przebrano mnie w kitel do operacji- zeby w razie czego mozna bylo szybko przeprowadzic cesarke. Po 17:00 (zmiana lekarzy) nowa lekarka przejrzala moja historie porodu i zaproponowala cesarke. Ja sie od razu zgodzilam, bo porod nie postepowal, a Sara nie miala sie za dobrze w moim brzuchu. Wiec hop-siup: Nagle zlecialy sie z wszystkich katow polozne, zalozyly mi skarpety przeciw trombozie, cewnik (nie bolalo, bo bylam znieczulona), kazaly podpisac jakies papiery, pozwolily zadzwonic po meza i .... w droge. Maz (ktory wlasciwie przyjechal mnie odwiedzic, a nie na porod) zostal uswiadomiony przed drzwiami co sie dzieje. Cesarke wspominam dosc milo. Tylko bylo mi strasznie zimno- caly czas czas mialam drgawki i az sie balam, ze mnie krzywo pozszywaja, jak sie tak bede dalej trzesla. Dosc niemile bylo uczucie, jak mi gwaltem wydziearali Sare z brzucha- myslalam, ze chca mi wyrwac wszystkie wnetrznosci. Okropne. A potem jeszcze czyscili mnie jakims odkurzaczem pod zebrami- i sie czulam, jakby mnie tam boksowali. Na sali byla jakas mloda lekarka albo studentka, to lekarz prowadzacy operacje ciagle jej cos pokazywal w moim brzuchu i wyjasnial :o Jak po raz pierwszy zobaczylam Sare, to sie po prostu zdziwilam. To nie byla milosc od pierwszego wejrzenia- najpierw bylo zdziwienie, jak ona wyglada. Dziwne uczucie- nagle ni z gruchy ni z pietruchy przynosza mi male zawiniatko i mowia, ze to moje dziecko..... Jak mnie przywiezli na sale pooperacyjna byl juz tak moj maz, ktory trzymal sobie Sare na golym brzuchu oraz moja mama i moja siostra, ktore wlasciwie tez przyjechaly w odwiedziny, zeby wesprzec cierpiaca w bolach porodowych. Ale sie zdziwily, jak sie dowiedzialy, ze wlasnie urodzilam! :D Sara byla przenoszona- miala raczki jak stara praczka i pazury wiedzmy. Alesmy sie usmiali :D Jestem w niej zakochana i szczesliwa w roli matki :)
-
No nie wierze! Wracam na forum, a tu saba w koncu urodzila! I to w swojej kolejce (bez wpychania sie przede mnie!) ;) Sabciu, bardzo sie ciesze, ze i ty sie w koncu doczekalas malego nicponia! Oj, trzymal on nas w napieciu, trzymal... :D
-
Jutka- witaj w domu A ja sie z wami zegnam. Z dusza na ramieniu ide do szpitala. Wczoraj z tej paniki przeplakalam kilka chwil. Ale coz.... trzeba isc- wiec zaciskam zeby i ide. Zyczcie mi szczescia.
-
matylda- trudno stwierdzic, czy to ciaza czy nie. Wszystko jest mozliwe. Czemu nie zrobisz testu? Bedziesz wiedziec na 100%
-
kuleczka- to fakt: jestem grubo przeterminowana... Ale od jutra zaczynamy nad tym pracowac. :) Dowiedzialam sie, ze oni tu w szpitalu podaja tylko rozne zele na rozwarcie szyjki. Bo jak szyjka sie zacznie rozwierac, to podobno porod pojdzie silami natury. Oksytocyny raczej nie podaja- no, chyba ze na wzmocnienie skurczy w krytycznej fazie. No i z tymi zelami to moze potrwac nawet 3 dni, zanim wywiaze sie konkretna akcja. A wiec nie niecierpliwcie sie, moje drogie, jak dlugo nie bedzie wiesci ode mnie. Jak juz urodze, na pewno dowiecie sie jeszcze tego samego dnia. Jutro zaopatrze sie w rozne brukowce, zeby mi sie w tym szpitalu nie nudzilo, zabiore walowke (mam nadzieje, ze sasiadka z pokoju mi nie bedzie podjadac ;) ) i mam nadzieje, ze czas mi szybko uplynie. Pliszka bidulko. Ja niestety nie pomoge ci, bo sie nie znam, ale moze powinnas to skonsultowac z lekarzem? rudamaxi ty to przezylas swoje! Ale widze, ze jestes bardzo silna i dzielna kobieta. Mysle, ze dziala u Ciebie zasada- co nas nie zabije, to nas wzmocni ;) Myszka- wszystkiego dobrego dla Oskarka z okazji miesiaca! lalicja- gratuluje takze Laurynce ! Jutka- wielkie gratulacje!!! saba- my chyba faktycznie bedziemy rodzic na trzy-cztery ;)
-
Dzisiaj po raz ostatni jade na kontrole do szpitala, robie ostatnie zdjecia z brzuchem... A jutro zaczyna sie moja mordega- mam nadzieje, ze przebiegnie szybko i bedzie miala piekny final :) Aniolku- moja mama miala podobny porod do twojego i wiem, co to znaczy przezyc cos takiego strasznego. Ona tez miala krwotok, bo jej sie chyba lozysko odkleilo i jak to stwierdzono, powiedziano jej, ze beda ja ratowac, a dziecko po prostu z niej wyrwa i zapewne urodzi sie martwe. Moj brat byl jednak silny i poza relatywnie drobnymi problemami neurologicznymi wyszedl z tego wszystkiego naprawde dobrze. Szczegolnie, ze lekarze spisali go juz na straty.... Jedna sasiadka umarla przy podobnym porodzie..... Dlatego naprawde trzeba dziekowac Bogu, ze pomimo tak dramatycznego przebiegu wszystko tak dobrze sie skonczylo- zarowno ty, jak i twoj synek zyjecie i macie sie dobrze. Ale baaardzo ci wspolczuje, ze twoj pierwzy porod wygladal tak a nie inaczej.... Pewnie przy (ew.) drugim porodzie bedziesz prosic o CC? Synka macie przeslicznego! Ale co tu sie dziwic, skoro mama tez niebrzydka ;)
-
zuzannka, no to co - dziewczyny, dziekuje wam za podzielenie sie doswiadczeniami. Troche podnioslyscie mnie na duchu, bo- powiem szczerze- boje sie jak diabli. I nawet nie pomyslalam, ze ten porod moze przebiec szybko! Do szpitala bede szla z baaardzo dziwnym uczuciem. Bo ma sie takie przeswiadczenie, ze jak sie wyjdzie, to juz nic nie bedzie takie, jak wczesniej. Wiecie, jak teraz sobie robe drzemke poobiednia, albo siedze w nocy przy kompie, to nagle zaczynam to doceniac, ze nic nie stoi na przeszkodzie, zeby tak wlasnie lekko sobie zyc. Juz za kilka dni nie bede sobie mogla na to pozwolic.... Kurcze, dziwne.....
-
saba- odhaczam liste :) U mnie cisza.... W dalszym ciagu mam lekkie plamienie, ale nic ponad to. Szanowny czop nie zamierza opuscic szyjki- a wiec szyjka sie nie rozwiera.... Juz sie nastawilam na to, ze beda mi wywolywac. W poniedzialek mam sie zglosic do szpitala. Wiec juz wiecie: Od poniedzialku rodze. I moze sie to dosc przeciagnac, bo taki wywolywany porod to jest osobna historia. Polozna mi powiedziala, ze moze to potrwac nawet 3 dni. Tak bylo tez u mojej siostry- wywolywali jej przez 3 dni, nie chcieli podac PDA, bo nie bylo widocznego postepu w rozwarciu- i tak sie bidulka meczyla przez 3 dni. W koncu dziecku sie pogorszylo i zrobili jej cesarke. Czyli meczala sie 3 dni na darmo. No i - kurcze- boje sie, ze u mnie tez beda wieki cale wywolywac i nie beda mi mogli podac PDA... Maz mnie tylko zawiezie w poniedzialek do szpitala i pojedzie spowrotem do pracy. Polozna kazala mi wziac sobie cos do czytania, bo sie podobno wynudze- przynajmniej w pierwszy dzien. 2 razy dziennie maja mi podawal oksytocyne w zelu (tak zrozumialam). Po pierwszej dawce zwykle nic sie nie dzieje... Wiec moze we wtorek sie zacznie na serio? Ech... jak sobie o tym pomysle, to mnie ciarki przechodza. Nie lubie szpitali... A moze ktoras z was ma doswiadczenia z wywolywanym porodem?
-
Wrocilam ze szpitala i postanowilam co nastepuje: dzisiaj sobie wypoczne, a jutro urodze :p Dobre sobie, nie? :D Ale innego wyjscia nie ma- jutro pelnia i ostatnia szansa na czerwcowe dziecko! Wiec co innego mi pozostaje? ;) Na wykresie mialam znowu ladne fale (do 130 nawet), ale wiekszosci z nich nawet nie poczulam. Na badaniu ginka stwierdzila, ze szyjka zamknieta, ale poniewaz wykres jej sie spodobal, dala mi jakis cien szansy, ze nie trzeba bedzie wywolywac. Po tym jej cholernym badaniu chodze jak kaczka- myslalam, ze mi ta jej reka gardlem wyjdzie. Teraz czekam- moze ten czop sie w koncu zlituje i w koncu wypadnie? A jak nie, to bedzie jazda w poniedzialek... Kazalam sie mamie fotografowac, bo przeciez jutro juz bede na porodowce :p Grunt to miec nadzieje :D
-
Przylaczam sie do pytania Mamuski, bo tez plamie..... Czy to mozliwe, ze po prostu szyjka sie otwiera? (czopa brak jak do tej pory!) Czy jadac na kontrole do szpitala powinnam juz brac torbe, czy sie jeszcze wstrzymac? Cholera- jestem baaardzo oddalona od siania paniki, ale chyba mnie szlag trafi, jak bym musiala dzisiaj 4 razy (a nie tradycyjnie 2) pokonywac ta droge, bo to za kazdym razem 50 km!
-
Aniolku nie przejmuj sie- ty jestes matka i zadnej poloznej nic do tego, jak ty wychowujesz dziecko i czym je karmisz! Tak nam powtarzala nasza polozna na kursie rodzenia. Wiec puszczaj komentarze baby mimo uszu. Jak sobie chce, to niech sobie urodzi dziecko i sobie je karmi, jak jej sie podoba. Niektore baby sa niestety takie nawiedzone. Moja polozna np. kazala uzywac oleju roslinnego zamiast oliwki, maki ziemniaczanej jako zasypki i bron Boze zadnych wilgotnych chusteczek, bo plesnieja! Az sie boje, co bedzie, jak przyjdzie do mnie na wizyte po porodzie :p Ale wiesz co? Mam ja gdzies! Rob dalej, jak uwazasz, ze jest najlepiej dla Kajtusia, a baba niech sobie gada ;)
-
Powoli zaczynam sie denerowac, bo dzisiaj sie dowiedzialam, ze od jutra mam sie stawiac codziennie na KTG... Cholera- codziennie mam jezdzic takie kilometry (50 km w jedna strone)!!! Wczoraj dostalam swoja fotke z radaru, bo przekroczylam predkosc o - UWAGA- 7 km/h! Czy to nie jest smiechu warte? Dzisiaj polozne sie podrajcowaly, bo w koncu bylo u mnie widac jakies fale na wykresie, ale szybko ochlodzilam ich entuzjazm, bo takie fale to ja juz mialam 2 tygodnie temu i juz wtedy wrozono mi porod... A ja sie trzymam do tej pory i nic. Przyszla lekarka, przegladnela moje papiery i mnie nawet nie zbadala :0 To po jaka cholere kazali mi na nia czekac? No i w poniedzialk beda mi wywolywac porod. Chyba, ze w zwiazku z sobotnia pelnia zdarzy sie jakis cud i porod zacznie sie sam... Alez ja wam zazdroszcze, ze urodzilyscie juz swoje dzieci i zapomnialyscie, co to znaczy byc w ciazy.