Loori
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
Czuję, że już długo tak nie pociągnę. Nie mam już siły walczyć z codziennością. Wszystko mi się psuje od związku, który już nie istnieje do przyjaźni, pracy i zdrowia. Mam dość
-
cześć dziewczyny - wróciłam. Jeszcze nie zdrowa, ale jestem już w domu.
-
Powodzenia dziewczyny - może przynajmniej wam się uda. Ja już straciłam nadzieję...
-
to znowu ja... mam dylemat, bo nie wiem, czy poinformować, go że idę do szpitala. Rozum mi mówi, że nie, ale serce...
-
no pewnie z tydzień mnie tu nie będzie. Mam nadzieję, że nie zapomnicie o mnie. A jak wrócę to dam znać. Teraz lecę do pracy, tylko nie wiem jak ja się tam skupię.
-
Buuuuuuuuu Zapalenie przydatków czy coś takiego. Najchętniej to bym się schowała do jakiejś dziury i przespała to wszystko.
-
cześć wam. Pomocy potrzebuję, bo mi się wszystko na łeb wali. Nie dość, że to rozstanie - to dziś się dowiedziałam, że w pn muszę iść do szpitala. Lekarz chciał mnie dziś już położyć, ale się wymigałam, bo cały weekend pracuję. I pierwsza myśl to żeby go zawiadomić. Ale teraz myślę, że nie. Nic nie powiem.
-
pewnie, że lepiej - sama to wiem :D Uciekam już, pa pa
-
ja nawet wiem kto mi nie pozwolił ;-) . Już sobie wyobrażam jaki bym dostała ochrzan od niego, gdyby mi się udało.
-
ja już teraz wiem, że nawet jeśli kiedyś kogoś poznam i on będzie mi opowiadał te wszystkie miłe rzeczy - to nie uwierzę na 100%. Nawet najlepsza para może się rozstać. I nie wierzę już w taki organizm, co się nazywa \" my \"
-
dobra - jak już się tak spowiadam, to wam powiem. Ja też próbowałam się dostać do Niego na drugą stronę. ( młoda byłam i głupia) Blizna na nadgarstku o tym przypomina, ale teraz nie wiem, co by się działo, to nigdy nie zdecydowałabym się na taki krok.
-
człowiek wiele zniesie, całe szczęście miałam wtedy przyjaciół, ale i tak przez 1,5 roku żyłam w niebycie. ( a syna miałam nazwać jego imieniem - tylko jakoś nie mam go z kim mieć ;-)
-
my byliśmy razem do końca - życie wspólnie planowaliśmy. Miał wypadek samochodowy, jakiś pijany facet go spowodował. Nie umarł od razu i zdążyliśmy się pożegnać. Nie macie pojęcia jakie to ważne i jak się z tego cieszę, chociaż jak o tym myślę nawet teraz to płaczę.
-
Ale tych sytuacji nie da się porówanać, ze zrozumiałych powodów on nie mógł do mnie wrócić ;-) ( wybaczcie wredny humor, taki mam sposób radzenia sobie z tym)
-
ano - zdarza się :-( wtedy też myślałam, że świat przestanie istenieć